Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- szukam kompanki, cel i termin dosc dowolnie.
- moglbym byc ksiazkowym przykladem zyjacego poza schematami buntownika, marzyciela podroznika, ktory przemierza swiat w poszukiwaniu szczescia - rzeczywistosci pasujacej do jego idealistycznej wizji.
- Od obrazu tego rozni mnie jednak potrzeba silnych doznan oraz fakt,ze, coz - troszke ciagnie mnie do "zlego". Lubie niebezpieczenstwo i zycie na krawedzi. Przyciaga mnie chaos oraz to, co nieznane. Zajmuje sie polowaniem na dziwne doswiadczenia. Lubie robic rzeczy, ktorych robic nie wypada.
- Wracajac do pierwzego akapitu, ktory przeciez mozna zrozumiec roznie - jego istota, oprocz silnej potrzeby wolnosci, jest moja - moze nie pogarda, ale zdecydowana niechec - do przecietnosci, szarosci, przejmowania sie statusem spolecznym oraz przesadnego dazenia do komfortu. Szczescie wymaga ryzyka i odwagi, a ostatnia rzecza ktora powinnismy sie przejmowac, jest opinia obcych nam ludzi.
- Moim glownym celem oraz radoscia zycia sa glebokie, pozbawione dystansu i powierzchownosci relacje z ludzmi, oraz zycie, ktore ideologicznie moznaby okreslic jako "sex, drugs and rock&roll".
- Moj blog, ktory w pewnym stopniu stanowi namacalny dowod mego szalenstwa - http://szukajaczycia.blogspot.com
- Cecha charakterystyczna mojego gatunku jest silne zamilowanie do wolnosci.
- Idea ta nie jest czyms przejsciowym, przybranym na czas zycia studenckiego. To cos siedzacego w samym centrum mojej osoby, cos dzieki czemu nie ma we mnie pragnenia posiadania domu, zakladania rodziny, s t a b i l n o s c i. Jedyna stalosc ktorej pragne zwiazana jest z ludzmi; natomiast wszystko inne, kazdy pojedynczy element mego zycia - powinien dynamicznie zmieniac sie wraz z biegiem czasu.
- Gdy kilka dni temu wracalem samotnie ze Lwowa, znow poczulem to wszystko, co kocham, poczulem wolnosc.
- bylem na odludziu, po kostki w sniegu z dziurawymi butami, z perspektywa spania chuj wie gdzie, bez jedzenia, bez pieniedzy, ze swiadomoscia, ze dzis moge sie stad nie wydostać.
- i bylo mi cudownie.
- swiadomosc tego, ze nie musze sie tym wszystkim przejmowac i ze moge zrobic co zechce, pojechac gdzie zechce. Nie wiem jak to opisac, ale po prostu pojawia sie we mnie wtedy umiejetnosc cieszenia sie chwila, najdrobniejszymi pierdolami.
- i nawet jesli jest sytuacja pozornie jest tragiczna, ja i tak czuje wspaniale.
- bo jakie to ma znaczenie, nawet jesli utkne tam? dlaczego mialbym sie tym przejmowac? przeciez tak czy inaczej "jakos to bedzie". to takie oczywiste, ale w normalnym zyciu nie potrafie sobie tego uswiadomic i stresuje sie roznymi blachostkami.
- w podrozy to wszystko znika. I nawet gdybym miałbym trafic na kilka dni do aresztu, to nie widze w tym nic zlego. Bo jakie to ma znaczenie? To tylko 3 dni, nie jebana wieczność. Szczerze, chyba nawet chciałbym trafic do aresztu, w koncu nigdy jeszcze tam nie byłem. Ludzie wciąż chcą robic nowe rzeczy tylko dlatego, bo sa nowe. Areszt to tez w końcu cos nowego, naprawde cholernie nowego, a pewnie mało kto chciałby tam trafic. Nie wiem, dlaczego. Ja bym chciał.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement