Advertisement
Guest User

Przeklęci turyści. Nadmierna liczba odwiedzających dotyka coraz więcej atrakcyjnych miejsc

a guest
Oct 23rd, 2024
64
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 17.12 KB | None | 0 0
  1. Światowa turystyka wróciła do przedpandemicznych poziomów. Tym razem nie bez reakcji mieszkańców – przez miejsca dotknięte nadmiarem turystów przetaczają się burzliwe protesty.
  2.  
  3. W Barcelonie gości ostrzeliwuje się z pistoletów na wodę. Nie oszczędza się sączących kawę w ulicznych kawiarniach. W Palmie, stolicy Majorki, w demonstracji wzięło udział 20 tys. osób. Oprócz transparentów – „Twój luksus, nasza nędza” albo „To nie jest turyzmofobia, to liczby: 1 232 014 mieszkańców, 18 mln turystów” – nieśli wykonane z kartonu modele statków wycieczkowych i samolotów. Domagali się zmiany modelu turystyki sprowadzającego się do wielodniowych imprez. Cały archipelag Balearów protestował już wiosną, wtedy pod hasłem: „Nasze wyspy nie są na sprzedaż”.
  4.  
  5. U progu sezonu zmobilizowało się blisko 60 tys. mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Działacze społeczni z Teneryfy namawiali w kwietniu do protestu głodowego. Miało to zwrócić uwagę rządu w Madrycie, że przez niezrównoważoną turystykę cierpi przyszłość kanaryjskich wspólnot, które balansują na granicy społecznego i środowiskowego upadku. Właściciele mieszkań wolą wynajmować drogo turystom niż taniej miejscowym. Nie wiadomo, co robić ze śmieciami. Jak oczyszczać ścieki. Po co budować wymagające intensywnego podlewania pola golfowe i liczne baseny w miejscu, gdzie są problemy z dostępem do wody.
  6.  
  7. Własne, mniejsze pikiety zorganizowało wiele innych hiszpańskich miejscowości. Postulaty były wspólne – obejmowały wprowadzenie moratorium na turystykę, nakładanie dodatkowego podatku ekologicznego i ograniczenie sprzedaży nieruchomości dla osób spoza Hiszpanii.
  8.  
  9. Pod koniec lipca zrobiło się głośno o radnym z greckiego Santorynu, który zachęcał mieszkańców, by pozostali w domach i nie blokowali ruchu spowodowanego jednoczesnym przybiciem do brzegu kilku wielkich statków wycieczkowych. Na niewielką wyspę zwiozły one naraz 17 tys. pasażerów. Alert radnego wzbudził szczere oburzenie mieszkańców pytających, czyich interesów lokalni politycy właściwie bronią w pierwszej kolejności.
  10.  
  11. Jak zniechęcić turystów
  12.  
  13. Udręki powodowane przez nadmiar turystów nie są nowe, wracamy do przedcovidowego punktu wyjścia. Tłoczno w wielu miejscach, zwłaszcza w Wenecji, było już na długo przed pandemią. Wtedy straszono, że największe europejskie atrakcje zadepczą jeszcze turyści z bogacących się Chin. Przed niedogodnościami powodowanymi przez wielkie wycieczkowce ostrzegano hen, hen przed pandemią. Naturę tego biznesu naświetliło zatonięcie w 2012 r. „Costa Concordii”, zatopionej przez nierozważnego kapitana, który jako jeden z pierwszych zwiał z jednostki.
  14.  
  15. No i łatwo było po dwóch sezonach epidemicznych obostrzeń zapomnieć, że przed początkiem covidu branża turystyczna robiła szybkie postępy. Np. w ciągu minionej dekady liczba gości na Wyspach Kanaryjskich zwiększyła się z 11 do 16 mln. A taki wzrost o blisko 50 proc. musiał wpłynąć na rabunkową eksploatację kanaryjskiego środowiska.
  16.  
  17. Złe nastroje obywateli to sygnał dla władz, że coś trzeba robić z tym turystycznym kryzysem. W miastach i regionach, nazywanych przez branżę „destynacjami”, dotkniętych przerostem turystyki (ang. overtourism) wprowadzane są więc zakazy budowy nowych hoteli i apartamentowców. Paryż podniósł podatek dorzucany do ceny noclegów. W Barcelonie zarzucono oficjalną miejską kampanię zachęcającą turystów do przyjazdu. Amsterdam jest bardziej dosadny – w kampanii skierowanej przede wszystkim do młodych mężczyzn ostrzega przed dotkliwymi konsekwencjami łamania prawa.
  18.  
  19. To nie są jedynie europejskie potyczki. Z ogromną liczbą odwiedzających mierzy się Mekka w Arabii Saudyjskiej. Chętnym do pielgrzymki do świętego miasta islamu odmawia się wiz, a bez nich nie da się kupić noclegu. Podczas tegorocznego hadżdżu pośrednio doprowadziło to do śmierci 1,4 tys. pątników, którzy dostali się do Mekki na wizach innych niż pielgrzymie i nie mieli gdzie spać czy odpocząć od czerwcowej spiekoty.
  20.  
  21. Turystów stara się zniechęcać Wenecja, która wprowadziła opłatę 5 euro za wejście do miasta. Lokalne władze są zadowolone, znalazły nowe źródło dochodów. Ale weneckim działaczom społecznym bilety się nie podobają. Mają tworzyć nastrój Venicelandu, miasta przypominającego bardziej park rozrywki, skoro wchodzi się do niego po wniesieniu opłaty. O podobnych krokach na swoim głównym placu, Plaza de Espańa, myśli już Sewilla. Tam też trwa powstanie mieszkańców, narzekających, że masowa turystyka zabija ich miasto.
  22.  
  23. Overtourism po polsku
  24.  
  25. Z polskiej perspektywy zjawisko overtourismu brzmi nieco egzotycznie. Na pewno wakacyjnie zmagają się z nim Kraków, głównie w obrębie Starego Miasta, oraz Gdańsk, gdzie ścisk generują schodzący na ląd pasażerowie statków wycieczkowych. Chociaż doświadczenia bałtyckie są inne niż śródziemnomorskie. Tam wycieczkowce wiozą i po 5 tys. osób. Na Bałtyku jednostki są mniejsze, np. armator jednego ze statków regularnie zawijającego do portów Trójmiasta namawia, by nim pływać, skoro przyjmuje „jedynie” 930 gości. Co demonstruje branżowe rozumienie limitu turystycznej kameralności.
  26.  
  27. W tym roku z turystycznym wezbraniem przez chwilę zmagał się Poznań. Doprowadziła do tego kumulacja dwóch koncertów Dawida Podsiadły – każdy przyciągnął 57 tys. fanów piosenkarza – które zbiegły się z Pyrkonem, imprezą na 60 tys. osób, największym festiwalem fantastyki w Europie. Równolegle odbywał się jeszcze Puchar Świata w wioślarstwie, na trybunach zasiadło 3 tys. widzów. – I tak w mieście z kilkunastoma tysiącami miejsc hotelowych niemal równolegle pojawiało się ponad 100 tys. gości – mówi Jan Mazurczak, prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. Wynajęte zostało wszystko, a Poznań zyskał chwilową sławę przez ofertę – zgłoszoną być może żartem – wynajęcia mieszkania o mocno przeciętnym standardzie na jednym z peryferyjnych osiedli za 14 tys. zł za dobę.
  28.  
  29. Zdarza się jednak i tak, że wielkie wydarzenia wypłaszają i stałych mieszkańców, i zniechęcają odwiedzających. Czasem wbrew intuicji. Co widać było w Paryżu podczas igrzysk olimpijskich. W drugim tygodniu zawodów noclegi w hotelach były dostępne w przystępnych cenach, a bilety lotnicze z Polski kosztowały jedynie 89 zł.
  30.  
  31. Z drugiej strony mamy w Polsce rejony horrendalnie zatłoczone. Rodacy co sezon lgną do Władysławowa i Zakopanego. Zdarzają się kolejki przy wejściu na szczyt Rysów, na Kasprowym trzeba też dreptać noga za nogą. Owczy pęd? – Mogłoby się tak wydawać gdyby nie fakt, że destynacje cierpiące na overtourism faktycznie dysponują jednymi z najcenniejszych zasobów kulturowych, często w globalnej skali – mówi prof. Piotr Zmyślony, badacz turystyki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. – I o ile popularność Władysławowa to polska specyfika, o tyle już Zakopane jest przypadkiem wysokiej atrakcyjności naturalnej, jedynego kurortu w kraju otoczonego wysokimi górami o alpejskim charakterze.
  32.  
  33. Wiele destynacji zmaga się z kosztami dotychczasowych wysiłków promocyjnych. – Staliśmy się popularnym celem podróży – przyznaje Miguel Angel Pérez z Visit Valencia, organizacji namawiającej do przyjazdów do miasta. – W poprzednich latach zdobywaliśmy tytuły światowej stolicy designu i zielonej stolicy Europy. Walencja regularnie wybierana jest w różnych rankingach jako najlepsze miasto do życia czy najzdrowsze miasto na świecie. Mamy renomę dobrego miejsca do studiowania, zamieszkania i spędzenia emerytury.
  34.  
  35. Trudno na to narzekać, twierdzi Miguel Angel Pérez, skoro korzysta na tym znaczna część walenckiej gospodarki: – Rzecz sprowadza się do zarządzania sukcesem. Wyzwaniem jest jednak utrzymanie równowagi w relacjach z obywatelami. Jak wskazuje Pérez, nie jest łatwo zamknąć miasto, do którego ludzie chcą przyjeżdżać. Walencja przekonuje więc turystów do szanowania lokalnych tradycji i mieszkańców. Stara się ściągać osoby o konkretnych zainteresowaniach – uczestników konferencji lub kongresów, podróżujących służbowo, kibiców.
  36.  
  37. Pérez podaje przykład Wysp Kanaryjskich, żeby pokazać, jak wiele się zmieniło: – Gdy 30 lat temu turyści zatrzymywali się tam głównie w kurortach typu all inclusive, to mieszańcy narzekali, że goście nigdzie nie wychodzili i nie wydawali pieniędzy w lokalnych sklepach czy punktach usługowych.
  38.  
  39. Walencja jakoś daje sobie radę, bo jest duża. Ma jedną z najdłuższych miejskich plaż nad Morzem Śródziemnym i długi na 9 km park, mogący pomieścić tysiące miejscowych i przyjezdnych. Także historyczne centrum jest rozległe. Niemniej do portu wielkie wycieczkowce zawijają około trzystu razy w ciągu roku, co oznacza, że schodzi z nich do 800 tys. pasażerów. Aby ich rozproszyć, zmniejszono liczbę osób w oprowadzanych grupach, by przewodnicy zamiast 40 osób prowadzili np. 20.
  40.  
  41. Dużo turystów naraz
  42.  
  43. Overtourism ma różne formy. Akurat w Wenecji jest bardzo dużo turystów w ciągu dnia, tymczasem nawet w lipcu i sierpniu wieczory i noce w Wenecji są bardzo przyjemne, bo wycieczkowce już odpływają i wyjeżdżają jednodniowi odwiedzający. Z kolei Barcelona i Amsterdam mają problem w nocy, gdy zabawa turystów przeszkadza śpiącym mieszkańcom. W Dubrowniku największym problemem jest przeciążenie infrastruktury, zwłaszcza wodno-kanalizacyjnej. Turyści nie muszą przecież wiedzieć, że stare mieszkania podzielono na apartamenty, a każdy z nich musi mieć nową łazienkę.
  44.  
  45. Niby jest więc rozmaicie, ale nigdzie nie udało się jeszcze overtourismu pokonać. – Tym zjawiskiem nie da się zarządzać łatwo dostępnymi środkami, konieczne są strategie obliczone na dekady – mówi prof. Zmyślony. Ekonomiści widzą tu dylematy związane z tzw. tragedią wspólnego pastwiska. W popularnym mieście jest pokusa, by stawiać kolejne hotele czy apartamenty. Ale w efekcie jakość pobytu i życia w takim mieście zazwyczaj spada.
  46.  
  47. Ponadto przybysze z reguły nie płacą za dostęp do dóbr publicznych – starówek, parków, walorów naturalnych, dróg rowerowych, nie płacą też za bezpieczeństwo. Brak jakichkolwiek opłat – Wenecja należy do wyjątków – sprawia, że trudno sterować dostępem do elementów, które najbardziej przyciągają. Wreszcie branża turystyczna jedzie na gapę, bo często nie partycypuje w kosztach wywozu śmieci, odprowadzania ścieków, radzenia sobie z hałasem, tłokiem i dewastacjami. Tymczasem szereg kosztów ponoszą mieszkańcy. Zwłaszcza ci, którzy nie uzyskują żadnych korzyści z tego, że przyjeżdżają turyści.
  48.  
  49.  
  50. Największą zmorą związaną z overtourismem jest jednak jego wpływ na rynek nieruchomości. Mieszkańcy Barcelony, gdzie czynsze przez ostatnią dekadę poszły w górę o blisko 70 proc., ratują się wynajmowaniem mieszkań w kilka osób – tak żyją także ci, którzy całkiem nieźle zarabiają. Padają ofiarą mechanizmu polegającego na tym, że znacznie więcej dochodu przynosi wynajem krótkoterminowy – lepiej góra na kilka nocy i tak na okrągło niż stałym najemcom na lata. Pośrednikami są systemy internetowe, głównie Airbnb i Booking.
  51.  
  52. I tak w regionie Walencji turyści tylko w jednym systemie łączenia właścicieli z gośćmi do wyboru mają blisko 9 tys. mieszkań. Przeciętne lokum zajęte jest przez prawie 300 dni w roku, za wynajęcie trzeba zapłacić blisko sto euro za dobę. A to nie wszystko. Lokalne władze szacują, że na ich terenie znajdują się kolejne tysiące adresów, które oferowane są na czarnym rynku. Ich właściciele – miejscowi i obcokrajowcy – nie płacą podatków, nie przejmują się wymaganiami sanitarnymi, przepisami pożarowymi, planami ewakuacji czy ubezpieczeniami.
  53.  
  54. Cyfrowi pośrednicy decydują o jeszcze jednym. M.in. w Krakowie instruowano mieszkańców, by zgłaszali np. hałasy policji albo straży miejskiej. Tyle że mandat o równowartości stu funtów nie jest w stanie zdyscyplinować np. brytyjskiej imprezy na kilkanaście osób. Znacznie większą skuteczność mają skargi bezpośrednio do pośredników. Po iluś zgłoszeniach hałasy stają się kłopotem właściciela, bo może zostać wyrzucony z serwisu, który jest jego podstawowym kanałem sprzedaży. Stąd kiełkujący nowy trend – wynajmowania na dłuższe okresy spokojniejszym klientom. Choćby firmom, których pracownicy muszą na kilka miesięcy przenieść się do nowego miasta.
  55.  
  56. Próbuje się innych sposobów dyscyplinowania rozkrzyczanych gości. Jednym z miejsc zmagających się z dużą liczbą turystów jest historyczne centrum Kopenhagi. – Turystów jest chyba więcej niż przed pandemią – mówi Mads Aarup, mieszkaniec domu z 1730 r., inżynier, a po godzinach działacz miejski na rzecz zrównoważonej turystyki. – W przeciwieństwie do Wenecji, która stała się bardziej teatralną dekoracją, my w centrum mieszkamy, chodzimy do sklepów, szkół, do pracy, nasze dzieci bawią się na ulicach i chcemy w nocy spać.
  57.  
  58. Kopenhaga próbuje sobie radzić wprowadzeniem limitu na wynajem. Za pośrednictwem Airbnb można to robić tylko przez 70 dni w roku. Później aplikacja – to kolejne potwierdzenie mocy pośredników – przestaje dany adres oferować. Taka liczba nocy do sprzedania z reguły nie wystarcza na opłacenie rat kredytu, więc raczej nie ma mowy, by tą drogą finansować zakup nieruchomości i nakręcić bańkę związanych z tym inwestycji.
  59.  
  60. Mads Aarup uważa się za szczęściarza. – Mieszkam na jednej z najstarszych i najcichszych ulic, z mocno ograniczonym wjazdem dla samochodów. Choć gdy czasami wychodzę na ulicę, to mam wrażenie, że jestem jedyną osobą na sto, która mówi po duńsku. Kopenhaga powinna starać się o turystów „wyższej jakości” i unikać tłumów, które robią zdjęcia, hałasują po nocach i kupują wyprodukowane w Chinach przedmioty mające udawać pamiątki.
  61.  
  62. Krótkie, częste wypady w świat
  63.  
  64. Podróżowanie zrobiło się łatwe. Coraz częściej jeździmy kilka razy w roku i na krótkie wypady. Podróżnikom może się wydawać, że sami decydują o celu wyjazdu, ale zazwyczaj narzuca go im układ siatki połączeń lotniczych. – Mało kto dzisiaj przygotowuje się do wyjazdów. Planując trasę, polega się na najprostszych do znalezienia rekomendacjach, głównie z mediów społecznościowych – uważa Jan Mazurczak. Napędzana przez nie moda objaśnia choćby zwiększoną obecność arabskich turystów w Małopolsce.
  65.  
  66. Dotąd Arabów w Zakopanem nie było. Obecny ich „przypływ” to skutek połączenia lotniczego z Krakowa do Dubaju i relacji dubajskich turystów, także influencerów, którzy zachwycają się deszczem, chłodem i tak brzydką pogodą, że w środku lipca można pić na rozgrzewkę czekoladę. Kierunek musiał wypalić, bo ta sama linia, która lata do Krakowa, planuje otwarcie – i to w październiku – połączeń do Wilna, Rygi i Tallina.
  67.  
  68. Inna sprawa, czy protesty odniosą skutek. – Jak gdzieś turystów nie chcą, to się tam nie pchajmy – radzi prof. Piotr Zmyślony. – Przy czym możliwe, że mamy do czynienia z efektem wahadła, chwilowo emocjonalnie wychylonego w stronę niechęci do turystyki. Być może miasta próbujące ograniczać ruch muszą odczuć, z czym wiąże się mniejsza liczba turystów, by zatęsknić za utraconymi dochodami. Jakąś rolę mogą mieć ograniczenia w przepustowości lotnisk (co próbuje robić Amsterdam) albo flygskam, jak ze szwedzka bywa nazywany wstyd wynikający z podróżowania samolotami na krótkich odcinkach.
  69.  
  70. – Turystyka pozostaje częścią naszej kultury i sposobem na samorozwój – mówi prof. Zmyślony. – Podróżowanie z taką intencją jest na pewno etyczne. Ale równocześnie w jakiejś mierze jest to działalność nieetyczna, jeżeli podejmujemy ją w sposób nieprzemyślany, jedziemy gdziekolwiek, byle jak, co na miejscu wykorzystują usługodawcy.
  71.  
  72. Jest pewien zgrzyt w przerzucaniu odpowiedzialności na konsumentów za patologie rynku i branży, ale turyści sami mogą łagodzić negatywny wpływ. Poświęcić więcej czasu na przygotowanie, wybrać lokalnych usługodawców, jeździć poza szczytem sezonu. – Pocieszający jest trend ucieczki od hałasu, zgiełku i pośpiechu. Coraz częściej wybierane są miejsca, które zapewnią po prostu spokój. To będzie siła, która zmieni branżę turystyczną i styl przeżywania urlopu – dodaje prof. Zmyślony.
  73.  
  74. Jeśli tak będzie, to sami doprowadzimy do zmniejszenia natężenia ruchu i hałasu w miejscach najbardziej atrakcyjnych. Ale aby tak się stało, więcej osób musi się zorientować, że tłok nie da ani wysokiej jakości wypoczynku, ani dobrego życia mieszkańcom. Nadzieja w tym, że mało kto chce wracać z urlopu zmęczony.
  75.  
  76. Polityka 34.2024 (3477) z dnia 12.08.2024; Świat; s. 48
  77.  
  78. Oryginalny tytuł tekstu: "Ucieczka przed wycieczką"
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement