Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Śniło mi się, że anony miały swoje miejsce spotkań w realu. Że jak się lurkowało
- wystarczająco długo, to dostawało się tajemniczego e-maila z adresem i losową
- frazą związaną z czanami, zwykle coś o papieżu. Pod adresem kryła się stara
- kamienica, z odrapanymi ścianami i wybitą szybą w drzwiach. Kiedy weszło się
- do środka i przeszło przez krótki korytarz, trafiało się do ciasnego pomieszczenia,
- ale naprawdę malutkiego, ledwie mogłem rozłożyć w nim ramiona. Jeżeli
- pomacało się ściany, znajdowało się dwa przyciski. Jeden zapalał gołą żarówkę
- pod sufitem, ale blokował drugi, który uruchamiał ukrytą we wgłębieniu
- naprzeciw drzwi windę, a właściwie wąską deskę wciąganą w górę metalowymi
- linkami. Jechało się tym kilka pięter, aż w końcu winda zatrzymywała się w
- jeszcze mniejszym pokoju, przed ciężkimi, dwuskrzydłowymi drzwiami, które
- uchylały się lekko, a zza nich ktoś pytał: "Hasło?". Wtedy należało powiedzieć
- frazę, którą dostało się w e-mailu i drzwi otwierały się, by cię wpuścić.
- Za nimi czekało ogromne, urządzone w stylu secesyjnym mieszkanie, jasno
- oświetlone dzięki mnogości okien. Przy samych drzwiach stało biurko, przy
- którym siedział anon-odźwierny, ten sam, który pytał cię o hasło. W pozostałych
- 215
- pokojach można było znaleźć wszystko, był pokój z komputerami do gier, był
- pokój z komputerami do lurku, było minikino, była biblioteka, była siłownia,
- kuchnia, wszystko. Nie były oznaczone, ale szybko domyśliłem się, że mają
- reprezentować deski na czanie. Po mieszkaniu kręcili się różni ludzie, starzy,
- młodzi; niektórzy pozdrawiali mnie, niektórzy ignorowali. Co ciekawe, były tam
- też kobiety, ale nikt nie zwracał na nie uwagi, ani one nie starały się wyróżniać.
- Chodziłem chwilę od pokoju do pokoju, aż w końcu moją uwagę przykuło zdaje
- się /med/, gdzie dwóch anonów i femka robiło chyba sekcję zwłok. Przywitali
- mnie i zachęcili do dołączenia, ale wolałem patrzeć im na ręce, bo na anatomii
- nie znam się w ogóle. Krojąc zwłoki dyskutowali na temat jakichś zmian
- patologicznych, wywołanych chorobą, którą kiedyś przechodziła moja ciotke,
- więc powiedziałem kilka słów, wysłuchali mnie, pokiwali głowami, jeden
- podziękował za protipy. Siedzieliśmy tam chyba z godzinę, nikt nie zadawał
- żadnych pytań, nikt nie próbował nawiązać znajomości. Po prostu
- rozmawialiśmy o chorobach, zwłokach, tkankach i tego typu pierdołach;
- zupełnie zapomniałem, że jest z nami femka.
- Po jakimś czasie towarzystwo się wykruszyło, więc wróciłem do krążenia między
- pokojami. Przyłączyłem się do grupki, która planowała rajd; zebrali się wokół
- wielkiego stołu, na którym rozłożyli plany budynków, kartki z notatkami i
- niesamowitą ilość wydrukowanych cenzopapieży. Zaoferowałem pomoc, więc
- zrobili mi miejsce i jeden z nich szybko streścił mi dotychczasowe ustalenia:
- idziemy pod biuro Wykopu, obklejamy ściany cenzo, sprejujemy ELFIK TO
- KURWA. Pokazał mi kolejno anonów odpowiedzialnych za kolejne fazy akcji;
- kuca z ironiczną bródką, ostrzyżonego na pałę sebka, gościa w /fa/sweterku i
- femkę, którą rozpoznałem z /med/, ale nie dała do zrozumienia, że mnie
- pamięta, więc też tylko skinąłem jej głową. Zebraliśmy wszystko do kupy i każdy
- otrzymał plik cenzo, puszkę spreju oraz maskę - nie hehe anonimus polsku,
- każda była inna; niektóre zakrywały całą twarz, niektóre tylko oczy, niektóre były
- misternie zdobione, niektóre wyglądały jak zrobione z jednorazowych talerzy. Ja
- dostałem wąską i czerwoną, chyba z papieru, zasłaniającą czoło i nos, ale nie
- usta.
- Rozdzieliliśmy się, żeby nie wzbudzać podejrzeń - każdy miał wyjść innymi
- drzwiami i potem dotrzeć na umówione miejsce. Ja znów skorzystałem z windy i
- skierowałem się na skrzyżowanie, gdzie czekała na mnie femka. Nie podszedłem
- do niej, zatrzymałem się przy mapie okolicy tak, żeby ją widzieć i czekałem na
- znak. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i ona wskazała lekko ręką kierunek, w
- którym miałem się udać. Przedtem ten sam znak wykonała w kierunku dwóch
- innych anonów, którzy wtopili się w tłum przechodniów. W wcześniej ustalonym
- miejscu skręciłem w boczną uliczkę, włożyłem maskę i dołączyłem do swojej
- grupy. Byliśmy ostatnimi, którzy mieli przeprowadzić atak, mijaliśmy więc po
- drodze innych anonów, zajętych jakimiś przyziemnymi czynnościami dla
- niepoznaki, chowających dyskretnie maski do kieszeni i plecaków.
- Siedziba Wykopu przyozdobiona już była napisami ELFIK CIĄGNIE PAŁĘ oraz
- kilkoma vlepkami z cenzo tu i tam, ale główna misja szerzenia prawdy o papie
- 216
- należała do nas. Uzbroiliśmy się w taśmę klejącą i jakby nigdy nic zaczęliśmy
- rozklejać papieże po całej elewacji. Nagle poczułem rękę na ramieniu i
- odwróciłem się, by spojrzeć prosto w twarz jakiegoś kuca w koszulce z napisem
- STUDENT NIE KAKTUS, PIĆ MUSI. Za jego plecami wykopki otaczały już moją
- grupę i wkrótce zabrali nas przed oblicze szefa szefów - Michała Białkowa.
- Siedzieliśmy przed nim rzędem, wciąż w maskach, a on rozłożył przed nami na
- biurku cenzo, które przy nas znaleziono. Zapytał o nasze imiona i wszyscy, po
- kolei odpowiedzieliśmy mu "Anon". Zadawał pytania o karachan, o papieża i o to,
- czy nam nie wstyd, ale siedzieliśmy cicho, patrząc gdzieś ponad jego głową.
- Jeden z anonów zaczął nucić barkę i szybko cały oddział podchwycił melodię, co
- chyba wkurwiło Białka ostatecznie, bo zabrał nam cenzo i kazał wypierdalać.
- Rozdzieliliśmy się natychmiast po wyjściu z budynku i wróciliśmy do kamienicy
- ustalonymi drogami. Wjechałem na górę, znów legitymując się hasłem i
- zastałem członków rajdu wiwatujących w największym pomieszczeniu. Z
- pozostałych pokoi co i rusz wychylał się jakiś anon i gratulował nam, albo
- śmiechał cicho i wracał na swój board. Anony z mojego oddziału zauważyły mnie
- i zaciągnęły do stołu klepiąc po plecach, gdzie razem z innymi świętowaliśmy
- udany rajd. Ktoś przyniósł gazetę, w której Białek odgrażał się, że "winowajcy
- zostaną pociągnięci do odpowiedzialności" i mieliśmy z tego mnóstwo inby.
- Takie rzeczy mi się śnią czasami, anony.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement