Advertisement
PanaPatryk44

Erazmus

Dec 17th, 2016
135
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 4.83 KB | None | 0 0
  1. Jeśli kiedykolwiek zaproponują wam wyjazd na ErasmusStar+, od razu odmówcie. Potraktujcie to jako ostrzeżenie. Już wyjaśniam, jak wygląda zaistniała sytuacja.
  2.  
  3. Dokładnie rok temu, czyli licząc ziemską rachubą był to rok 2137, złożyłem wniosek o przyjęcie do programu ErasmusStar+. Wszystko zapowiadało się dobrze, Ziemska Akademia Kosmiczna nie robiła wielkich problemów, sami mamy na uczelni studentów z programu i jakoś współżyją z nami w zgodzie.
  4. Co do uczniów z wymiany - jest całkiem dużo do opowiadania, naprawdę. Na moje nieszczęście, na Ziemię przylatywały same dosyć ładne studentki, zaczynały się od 7,5/10, niby różniły się od nas jakimiś drobnymi szczegółami, typu szpiczaste uszy, czy tak jak wiem, całkowicie przypadkiem, zieloną krwią (nie każcie mi tłumaczyć, jak się o tym dowiedziałem, dzikiego brania jak na nasze standardy nie było).
  5. To mnie zgubiło. Byłem przekonany, że przydzielą mnie w ich rodzinne strony, żeby poszerzać występowanie naszego gatunku, a niestety tak się nie stało. Przepełnienie, jak mi powiedzieli. Podobno ludzie szerzyli zamęt niezgodny z ich filozofią. U nich to jakaś patologia z tym, nie tak jak u nas, to znaczy niby jeszcze papież na tronie, ale w sumie od kilkudziesięciu z woli ludu jest nim sam hologram Jana Pawła II, trzeba powiedzieć, że ma chłopak krzepę, szanuję. Co do ich filozofii, po prostu ich kobiety to zimne suki tłumaczące wszystko logiką, seks raz na siedem lat, taki rytuał mają, ale jak się trafi, to jest ostro. Tamta rasa ma też swoje jakby kuzynki, jeśli można tak to nazwać, gorące laski, ale prowadzimy z nimi wojnę, a rząd zakazał oficjalnie przetrzymywania ich, niby niezgodne międzygalaktycznym prawem. W sumie to nikt nie próbuje, bo jak złapie cię wywiad, to obudzisz się kiedyś martwy w przestrzeni kosmicznej.
  6.  
  7. Wracając do głównego tematu, właśnie przez to postanowiłem polecieć na wymianę. Zbliżał się dzień wylotu, wiadomo, pakowanie i podobne sprawy, kontakt ze światem i rodziną miałem zapewniony jeszcze na statku na 100%. Potem zrobiło się znacznie gorzej.
  8. Na samym początku grupę biorącą udział w programie przetransportowano do kabiny, żeby zapoznać nas z zasadami. Już wcześniej wiedzieliśmy, że lecimy na planetę Uranius IV, zdobyliśmy podstawowe informacje, niestety w ziemskim internecie zbyt wiele nie było, jednak planeta była wychwalana ze wszystkich stron na większość możliwych sposobów - piękne kobiety, przyjaźni mieszkańcy, pokojowe życie, brak konfliktów na tle religijnym i narodowościowym od jakichś 500 lat, po prostu żyć, a nie umierać.
  9.  
  10. Na pokładzie dostaliśmy szczegółowe wytyczne, na ile jedziemy, jak mamy się komunikować z najbliższą stacją kosmiczną i takie tam jagódki i inne pierdółki. Droga przebiegała w całkowitym spokoju, bez większych niespodzianek.
  11. Pozwólcie, że przez chwilę przybliżę sylwetki moich towarzyszy podróży, żeby było wiadomo, o kim opowiadam. Otóż, z bliższych mi osób, to znaczy o aparycji zbliżonej do ludzkiej, leciały oprócz mnie trzy osoby - jeden mężczyzna i dwie kobiety (oni sami obarczyli się taką płcią, nie żebym coś sugerował). Mężczyzna pochodził z terenów określanych na początku XXI wieku jako Rosja i sam lubił nazywać się Rosjaninem. Trzeba dodać, że miał na imię Aleksandrij, czyli Sasza, co mówi samo za siebie. Dwie kobiety to szpiczastouche piękności z fryzurą od garnka, bliźniaczki, dałbym im takie 9/10.
  12.  
  13. Po kilkunastu dobach lotu dotarliśmy na Uranius IV, ogółem rzecz biorąc z nowym napędem podróże stały się coraz łatwiejsze, bo tak to chyba ze 100 lat byśmy musieli lecieć, a mnie odechciałoby się tego ErasmusaStar+. Po lądowaniu wychodzimy na planetę, prawie jak w domu, atmosfera azotowo-tlenowa, 50% planety to woda, czyli nie jest tragicznie. Już odsuwamy nasze schody, żeby zobaczyć z bliska lądowisko, a tu sru. Pierdolnęło. My przez otwór patrzymy, a tam dziura w podeście. Nie żebym już wtedy był uprzedzony do uraniusjan, ale kto normalny robi szklane podłogi? I nie było wyjścia, schody nie sięgają ziemi, to sru, trzeba skakać. To skaczemy, podłożyli nam na tym swoim lądowisku jakieś poduszki, pianka jakaś, na Ziemi tego nie ma. Wychodzimy na powierzchnię, a tu nagle Sasza się zaciąga, mówi, też zaciągając: "Anon, ja takie zapachy ostatnio w domu czułem", uśmiech na pół twarzy jakby spłodził dziecko z kosmitką, aż i ja poczułem. Prawilny siarkowodór nie oddawały w zupełności zapachu tej planety. Aż się przeżegnałem i złożyłem ręce na amen, przez cały czas mając nadzieję, że to jednak sen. To nie był sen. Na szczęście okazało się, że pobliskie szambo wybijało, cywilizacja... Sasza się zasmucił, widać, na obczyźnie jednak szuka się części opuszczonego domu.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement