Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Jan 17th, 2018
76
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 7.96 KB | None | 0 0
  1. Dobra, uwaga bo wjeżdża komediodramat. W grudniu zeszłego roku, po paru miesiącach nieskutecznych poszukiwań mieszkania, zarówno samemu jak i ze znajomymi, skończyła mi się cierpliwość i postanowiłem być mniej wymagający. Wprowadziłem się więc do trzyosobowego mieszkania. Lokalizacja średnia, koszty w miarę, mieszkanie parę miesięcy po remoncie. Jednak nie stan lokalu jest głównym tematem tej historii, ale jego lokatorzy. Początkowo mieszkali tam trzej panowie - nazwijmy ich X, Y i Z. Wszyscy z jednego miasta, którego nazwy z przyzwoitości nie podam.
  2. Pan Z po trzech miesiącach stwierdził że studiowanie to nie dla niego i wyprowadził się. Pozostali panowie nie chcieli rezygnować z mieszkania i tu pojawiam się ja. Wydali mi się całkiem w porządku, więc z uwagi na moją wyczerpaną cierpliwość, wprowadziłem się. Na początku klasyk, wszystko fajnie. Po czterech miesiącach wzdryga mnie na samą myśl o perspektywie spędzenia tam jeszcze choćby tygodnia. Ale od początku.
  3. Pan X był tuż przed obroną pracy magisterskiej. Jeśli myślicie, że to implikuje wysoki poziom inteligencji, no to pudło. Parę cytatów z pana X:
  4. "Stary, nie możesz mi narzucać swoich zasad" - po prośbie o niepalenie w mieszkaniu. Pan X miał BALKON w swoim pokoju, ale zwykle nie fatygował się nawet otwierać okna. W rezultacie jego pokój śmierdział starym tytoniem, co dla osoby niepalącej jest dość nieprzyjemne. Tak, to eufemizm.
  5. "Kurwa, myślałem że zrobi ten melanż i ją wyrwę, ale w końcu odwołała, szmata jebana" - o relacjach z "koleżanką" pana X.
  6. "Nie wiem, dla mnie polski hip hop się tak sprzedał ostatnio, że w ogóle tego nie słucham, jak już to tylko starych rzeczy" - top kek.
  7. Tak więc po próbach nawiązania kontaktu z panem X zwykle pozostawał mocny niesmak.
  8. Pan Y to niezwykle ciekawa osobistość, ze szczątkowych informacji, które udało mi się uzyskać, dowiedziałem się, że pan Y nie studiuje i "szuka pracy". Pan Y większość czasu spędzał więc zamknięty w swojej piwnicy aka pokoju, grając w dwie popularne gry online (tak, właśnie te o których myślicie). Sporadycznie dawał o sobie znać kiedy emocje związane z grą były zbyt duże i musiał je wyrzucić na zewnątrz (no ale tylko sporadycznie, dlatego w zasadzie to mi nie przeszkadzało).
  9. Pana Z nie widziałem nigdy na oczy, ale odegra on w tej historii istotną rolę.
  10. Trochę o aspekcie sanitarno-higienicznym panów X i Y. Panowie raczej nie sprzątali. Można powiedzieć, że kuchnia i toaleta były na używalnym poziomie czystości dzięki moim staraniom. Jedyne poważne sprzątanie w ciągu tych czterech miesięcy nastąpiło dzień przed imprezą, którą urządzał pan X (sprzątał sam, pan Y wyjechał wtedy do domu). Muszę przyznać, że mieszkanie wtedy lśniło. Szkoda tylko, że następnego dnia zostało zdewastowane przez przyjaciół pana X. Zasadniczo nie mam nic przeciwko imprezom i syf po tej był, powiedzmy, standardowy. Problem w tym, że pan X raczył posprzątać nie następnego dnia (którym była sobota), ale dopiero w poniedziałek, co sprawiło, że przez weekend kuchnia była praktycznie nieużywalna, w przedpokoju podłoga zasyfiona. Natomiast rozpierdol urządzony w pokoju pana X ostał się jeszcze co najmniej przez tydzień (włączając stół pełen pustych butelek po alkoholu i pełno zaschniętych plam i rozsypanych chipsów, paluszków etc. na podłodze). Na pokój nie zwracałem uwagi, ale wspólna cześć mieszkania w takim stanie mnie nieco poirytowała. Innym nawykiem obu panów była rozwinięta nieumiejętność używania śmietnika. Kosz znajdował się w szafce pod zlewem, ale były w nim za duże worki, dlatego za każdym razem wyjmowałem worek i stawiałem obok kosza. Panowie niestety nie rozumieli mojej idei, i zwykle wrzucali wszystkie śmieci (łącznie z resztkami jedzenia) do kosza bez worka w środku i dziurą w dnie. Kilkukrotnie kosz na śmieci zmieniał się w szafkę na śmieci, a w toku dalszej ewolucji w ścianę śmieci, której żadnemu z panów nie przyszło do głowy posprzątać i wynieść w worku do śmietnika na dworze. Poza ewidentnie przeszkadzającymi sprawami, były też takie, których po prostu nie rozumiałem. Przykład: przybory toaletowe pana X były umiejscowione w jednym kubku, który wodę widział chyba ostatnio ładnych parę lat temu, a mówiąc "przybory toaletowe" mam na myśli szczoteczkę, pastę i maszynkę do golenia (!) w której wyraźnie widać było resztki zarostu pana X (!!). Wyrzucenie pustych butelek po szamponie czy żelu pod prysznic wykraczało poza wyobraźnię obu panów, podobnie jak wytarcie blatu w kuchni i parę innych zabiegów higienicznych stosowanych przez cywilizowanych ludzi. Co ciekawe, pan Y wykazywał większe zainteresowanie nie życiem w syfie, niż pan X (wbrew temu co mógłby sugerować ich początkowy opis).
  11. Mimo, że nie byli to współlokatorzy najgorszego sortu, to na pewno daleko od ideału. Moją czarę wkurwienia przelało jednak coś innego. Otóż umowa na mieszkanie była z początku podpisana tylko przez pana X, ponieważ panowie umówili się zamieniać ze sobą co pół roku i płacić równe części całego czynszu. Sytuacja zmieniła się po moim wprowadzeniu, umowę podpisaliśmy wtedy jeszcze raz, we trzech. W jej zapisie widniał jedynie punkt o czynszu, bez żadnego konkretnego podziału na trzy pokoje. Początkowo rozmawiałem z panem Z, na którego miejsce miałem wejść. Pan Z oznajmił że kaucja wynosi 900 złotych, przelałem mu tyle, natomiast jego kaucja została u właścicieli. W połowie mojego pobytu w mieszkaniu zaczął się cyrk. Pan Y stwierdził wtedy, że się wyprowadza. Jako że była to dobra okazja do pozbycia się połowy moich problemów i pozostania w mieszkaniu, zgodziłem się na szukanie nowego współlokatora. Na miejsce pana Y wprowadził się pan V. Pan V pochodził z Białorusi i jest zdecydowanie najjaśniejszą postacią tej historii. Ogarnięty, dbał o czystość, dało się z nim po ludzku porozmawiać i umiał wyjść na balkon żeby zapalić. Kocham swój kraj. Przy okazji ponownego podpisywania umowy zwróciłem jednak uwagę na jeden szczegół. Otóż, jak się okazało, panowie Y jak i Z, wyprowadzając się, podawali nowym lokatorom (mi i panu V) ceny wyższe niż płacone początkowo, aby pan X mógł płacić mniej. Nie miało to jednak pokrycia w warunkach mieszkalnych, ponieważ ja, mieszkając w drugim co do wielkości pokoju, płaciłem więcej niż pan X mieszkając w największym. Dodatkowo wyszło na jaw, że pan Z postanowił zarobić i dostał ode mnie 100 złotych więcej kaucji niż zapłacił. Skontaktować się z nim nie dało, a panu X ponoć w napisał że nic nie będzie oddawał, bo wszystko jest dobrze rozliczone. Podczas próby rozwiązania problemu pan X zasłaniał się tym, że "to oni znaleźli to mieszkanie" i "to ty się dogadywałeś z chłopakami, więc ja nie mam z tym nic wspólnego", co napawało mnie wielką chęcią do przywalenia panu X w mordę. W umowie oczywiście nie było nic o podziale cen. Nie przeczę, że powinienem sam zadbać o moje interesy, ale szczerze mówiąc nie pomyślałem że ktoś może w tak cebulacki sposób zrobić w chuja zupełnie obcą osobę. Nauczka na przyszłość, dobrze że stosunkowo niewielkim kosztem. Chociaż wątpię żebym znowu zdecydował się mieszkać z zupełnie obcymi osobami. Ostatecznie wypowiedzieliśmy umowę i przeprowadziłem się do dobrego kolegi że studiów, szkoda mi tylko pana V, który był zmuszony po niecałych dwóch miesiącach przeprowadzać się ponownie. Mały bonusik: podczas oddawania mieszkania pan X wystąpił w imieniu pana Z o to, bym oddał mu cześć opłaty za internet. Wtedy ja wystąpiłem w swoim imieniu o to, żeby pan Z walił się na ryj (niestety z uwagi na obecność Pani właścicielki oraz moją kulturę osobistą byłem zmuszony użyć mniej dosadnych słów). Po załatwieniu formalności, pan X wyparował z mieszkania po czym zablokował mnie na Facebooku xD
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement