Advertisement
konsthur

Untitled

Sep 7th, 2017
158
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 4.88 KB | None | 0 0
  1. Blogerzy książkowi to pośmiewisko blogosfery, a teraz postanowiono z nas jeszcze bardziej zakpić.
  2. W ostatnim czasie miał miejsce zamach na naszą wartość - otwarcie pewnego portalu, który z pozoru wydaje się świetną alternatywą dla recenzentów książek. Jego założenia są proste: możliwość otrzymania egzemplarza w zamian za promocję konkretnego tytułu (przydzielane są punkty, za które następnie można zamówić tytuł)...
  3.  
  4. Dostęp do nowości wydawniczych, prostota używania, nieograniczony czas na recenzje - to wszystko brzmi naprawdę zachęcająco.
  5. Z początku byłam bardzo pozytywnie nastawiona do tego projektu, jednak to uczucie osłabło, gdy zobaczyłam zasady przyznawania punktów - a totalnie uleciało, gdy zobaczyłam koszt książek. Nie jest realne by za jedną recenzję uzyskać odpowiednią ilość punktów, które umożliwią otrzymanie kolejnej książki. Chyba, że... jest się naprawdę superpopularnym w internecie - z dużą liczbą followersów na Instagramie i subskrybentów na YouTube.
  6.  
  7. Nie oszukujmy się - nie powstało to po by, ułatwić nam kontakt z wydawnictwem, czy dostęp do egzemplarzy recenzenckich. O nie. Wręcz przeciwnie - za weryfikację materiałów przesłanych przez portal odpowiedzialny jest człowiek, który przyznaje śmieszne punkciki, a my nie mamy już z nim bezpośredniej relacji, kontaktu, jak to miało miejsce przy współpracy mejlowej.
  8.  
  9. Wiadomo, że nikt nie działa charytatywnie, ale to tyczy się również nas - blogerów.
  10. Rozumiem, że wydawcy zależy na jak największej promocji swojej książki, ale w tej sytuacji to jest po prostu wyzysk. Za książkę, której cena w większości nie przekracza 40zł (oczywiście mowa tu o cenie w księgarni, bo koszt po stronie wydawcy jest znacznie niższy) zazwyczaj oferowany był tekst, co już i tak było powodem do śmiechu dla nieksiążkowych blogerów. Teraz za te 40zł mamy napisać tekst, a także wykonać całą masę marketingowych zabiegów dla wydawcy - publikacja we wszystkich możliwych mediach społecznościowych, czy też na innych portalach zrzeszających czytelników. Ten system miał być innowacyjny, a obniżył tylko wartość blogera/recenzenta i jego usług.
  11.  
  12. Zdaję sobie sprawę, że są tacy, którzy w tym systemie nie widzą nic złego, bo przecież dostajemy książkę "za darmo", a wydawnictwo też musi zarabiać. Takim osobom od razu dziękuję - do widzenia. Przyjdzie czas, gdy zrozumiecie sens moich słów. Jeśli chcecie być cenieni, to zacznijcie doceniać samych siebie, bo stawanie na rzęsach i klaskanie uszami nie jest warte darmowego egzemplarza. Wiem, że są i tacy ludzie, którzy dadzą się pokroić za darmową książkę. Ja również kiedyś do nich należałam - kilka lat temu, raczkując w internetowym recenzenckim światku. Dlatego też piszę ten tekst, żeby być może uświadomić choć kilku osobom. Nie dajmy robić się w trąbę. Istnieją takie miejsca jak tanie księgarnie internetowe, biblioteki i pełno innych miejsc, które są dużo lepszą alternatywą.
  13.  
  14. Kolejną rzeczą, która mnie śmieszy, to założenie "bezkonkurencyjności". Sorry, ale na rynku jest tyle książek, więc dlaczego mam poświęcić czas akurat na tę? Co gwarantuje, że ten wybór będzie dobry? Nic i nigdy nie ma takiej gwarancji, ale często dodatkowe korzyści - czy nawet samo przyjazne podejście w pewnym stopniu rekompensuje stracony czas. W ten oto sposób doszłam do meritum, do tego, co jest kosztem recenzenta. Chodzi oczywiście o czas. Czas poświęcony na przeczytanie, przemyślenie, przygotowanie wpisu i tak dalej... Czasu nie da się mierzyć w żadnej walucie. Jest wart tyle, na ile sam, czy sama go wycenisz. Może się to wydawać trywialne, ale czas to najcenniejsze, co mamy. I decyzje o tym jak go spędzamy są bardzo niedocenianym aspektem życia. Tak więc, Szanowni wydawcy, nie jesteście jedyni. Popracujcie trochę nad strategią, jak zachęcić recenzentów do waszego tytułu, bo to właśnie my przyciągamy dla was potencjalnych czytelników.
  15.  
  16. Czy mam tylko wrażenie, czy pod płaszczykiem innowacyjności przemycane są do internetu portale, które z pozoru mają nam ułatwić życie, uprzyjemnić współpracę, czy po prostu działanie w sieci... jednak okazują się one kolejnym świetnym pomysłem na zbijanie kokosów na niczego nieświadomych blogerach/influencerach (jak zwał tak zwał), którzy poświęcają swój czas i mają naprawdę dobre chęci, żeby zrobić coś fajnego dla innych, zyskując przy okazji coś dla siebie?
  17.  
  18. Jestem przeciwna takiemu podejściu do nas blogerów, recenzentów. Nie godzę się na wyzysk, śmieszne wynagrodzenie i przedmiotowe traktowanie.
  19. Nie obchodzi mnie, że tym wpisem mogę stracić szanse na współpracę z jakimś wydawnictwem, portalem, czy firmą. A jeśli tak się stanie, to bardzo dobrze, bo nie mam zamiaru współpracować na takich zasadach.
  20.  
  21. Kto jest ze mną?
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement