Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- PROCES
- Scenariusz: Urszula Piętka
- SCENA 1. INT - DOM AMBASADORA - DZIEŃ - LATO
- Jakub (55) wchodzi do pokoju Janka (19 lat). Janek leży na swoim łóżku w bezruchu, wygląda jakby nie żył. Jego ciało oświetlają promienie popołudniowego słońca, w których wirują cienie liści drzewa znajdującego się za oknem. Jakub podchodzi do Janka powolnym krokiem. Drewniana podłoga lekko skrzypi pod jego brązowymi, skórzanymi butami.
- JAKUB
- Janek?
- Janek otwiera oczy i powoli podnosi się, Jakub siada w fotelu obok.
- JAKUB
- Czy chciałbyś porozmawiać?
- Janek w milczeniu podnosi aparat z komody obok. Zaczyna się nim bawić.
- JAKUB
- Widzę że jesteś trochę nerwowy dzisiaj…
- Czy czujesz się sfrustrowany?
- JANEK
- Sfrustrowany? Tak wszechobecne niezrozumienie
- może być frustrujące. Już mówiłem…
- tyle razy Tobie i innym powtarzałem...
- Ale wy nie rozumiecie, bo… Musisz się zakochać w zdjęciu… żeby zrozumieć. Musisz się zakochać w momencie. I to jest to piękne i rzadkie uczucie,
- którego nikt wokół mnie nie potrafi zrozumieć.
- To jest uczucie dla którego warto umrzeć.
- JAKUB
- Janek, jeśli dla czegoś warto umrzeć…
- to chyba tym bardziej warto dla tego żyć?
- Janek spogląda w podgląd analogowego aparatu średniego formatu. Przez obiektyw przygląda się Jakubowi.
- JANEK
- Tak, oczywiście. Warto żyć.
- JAKUB
- Masz ochotę na spacer?
- JANEK
- Możemy wyjść na spacerniak.
- JAKUB (z lekkim uśmiechem)
- Naprawdę? Naprawdę uważasz ten dom za więzienie?
- Ciąg montażowy przedstawia rzeźby, obrazy, luksusowe meble znajdujące się w domu.
- JANEK
- A czym się od niego różni?
- Jestem tu zamknięty, kompletnie odcięty…
- odizolowany od prawdziwego życia.
- Robię te same puste zdjęcia, pozbawione historii.
- Więc to miejsce jest gorsze od więzienia,
- bo nie mam współwięźniów.
- Ten dom jest po prostu luksusową izolatką.
- SCENA 2. EXT - OGRÓD AMBASADORA - DZIEŃ
- Jakub i Janek idą ogrodem w świetle popołudniowego słońca, Janek lekko kuleje.
- JANEK
- Dlatego to nasza ostatnia sesja doktorze.
- Pan odwodzi mnie od kreacji.
- To jest niewybaczalne i niepotrzebne.
- JAKUB
- Co masz na myśli?
- JANEK
- Nie jestem szalony i nie zagrażam nikomu. Kocham życie. Ja po prostu chcę robić zdjęcia. Zresztą matka wyjaśni panu wszystko.
- JAKUB
- Widzisz, to przekonanie “że nie jest się szalonym”, wzbudza moje wątpliwości, bo każdy ma w sobie szczyptę szaleństwa... i to jest niezaprzeczalne. Mając świadomość większość ludzi jest w stanie je kontrolować. To, co mnie martwi, to jak można kontrolować coś czego istnieniu się zaprzecza?
- Janek podnosi mały kamień z ziemi.
- JANEK
- Ty po prostu mnie nie rozumiesz. Mówisz innym językiem.
- Mówisz językiem człowieka który myśli że przejrzał moją duszę na wylot,
- A nie zna nawet własnej…
- Janek przygląda się kamieniowi obracając go w palcach i wyrzuca go za płot.
- SCENA 3. INT - WNĘTRZE DOMU AMBASADORA - DZIEŃ
- Jakub siedzi w salonie z Marią i Adamem, rodzicami Janka. Adam jest dyplomatą Polski w Argentynie, przyjeżdża do domu raz na dwa miesiące, na tydzień-dwa, resztę czasu spędza w Argentynie.
- MARIA
- Panie doktorze, przecież to był wypadek. Robił zdjęcie, był pod wpływem, wypadł z okna. Wypadek. Terapia trwa już prawie rok. Wydaje mi się że Janek jest gotowy, by wrócić do swojego życia. By być szczęśliwym.
- JAKUB
- Jest Pani o tym przekonana?
- MARIA
- Jeśli Pan jako lekarz myśli że przez ten rok poznał mojego syna lepiej niż ja… to dam Panu prawo wstrzymania i prowadzenia dalej terapii. Co Pan o tym myśli?
- JAKUB
- Myślę że nie chodzi tu o znanie lepiej…
- MARIA
- Czy może mi Pan w takim razie powiedzieć co Pana zdaniem dolega Jankowi?
- JAKUB
- Myślę że przypadek Janka jest bardzo skomplikowany, ponieważ on świadomie ukrywa symptomy.
- MARIA
- Czyli nie widzi doktor symptomów?
- JAKUB
- Fakt jest, że znajdujemy się w martwym punkcie,
- ponieważ Janek czuje się uwięziony.
- Mamy jednak również pewność,
- że w tym uwięzieniu nie zrobi sobie krzywdy.
- MARIA
- Myślę, że on jest gotów by wrócić do normalnego życia doktorze. Czy wyobraża sobie doktor żyć jak on żyje w jego wieku? Zamknięty w pokoju… Jakub, on ma przyjaciół i szkołę. On ma pasje. Nie ma sensu tłumić jego rozwoju. Ja w niego wierzę.
- JAKUB
- Panie Adamie? Czy myśli Pan że Janek jest w dobrym stanie?
- ADAM
- Widzi Pan, z racji mojego zawodu nie często jestem w domu. Dzisiaj jestem tu jutro wylecę do Argentyny i wrócę za dwa miesiące, znów na tydzień dwa i tak w kółko… Argentyna Polska. A żona jest tu zawsze z dziećmi. Wydaje mi się że Maria zna Janka najlepiej i zawsze zdawałem się na jej instynkty w tym temacie. Ale jeśli widzi Pan jakieś szczególne przeciwwskazania to uszanujemy pana opinie.
- Zalega milczenie, słychać tylko skrzypiący antyk, stary zegar odmierzający czas.
- MARIA
- Chcemy dla niego jak najlepszej przyszłości.
- On nie może się rozwijać będąc tu zamkniętym.
- Jeśli ma Pan dzieci powinien Pan to rozumieć.
- JAKUB
- Nie mam potomstwa...
- Rozumiem że chcecie dla Janka jak najlepszej przyszłości. Jeśli uważacie że terapia powinna być zakończona teraz. Tak się stanie. Nie będę miał przeciwskazań.
- SCENA 4. INT - GABINET JAKUBA - DZIEŃ
- Jakub w gabinecie siedzi wpatrując się w okno.To co mówi pacjent niemal do niego nie dociera. Głos pacjenta, dużego wytatuowanego, popularnego rapera PAWŁA, narasta. Za plecami Jakuba wiatr powoli porusza firankami. Jakub skierowuje swoją uwagę na Pawła.
- PAWEŁ
- Teraz dziwka chce odejść. I zabrać córkę. I dom. Dom na którego ścianach wiszą moje platynowe płyty. A ja kocham ją. No mów Pan. Co jest ze mną nie tak?
- JAKUB
- Myślę, że to co mówisz o małżonce, świadczy o Postawie Tragicznego Romantyka.
- PAWEŁ
- Co masz na myśli?
- JAKUB
- Wytworzyłeś w swoim umyśle coś na wzór ideału, który nie będzie istniał.
- PAWEŁ
- Że mam taką wyobraźnie co do życia? Oczekiwania?
- No i co? Mam to zmienić?
- JAKUB
- Twoja żona nie toleruje twojego uzależnienia i przygodnych kobiet, tak?
- PAWEŁ
- Tak
- JAKUB
- Z obiektywnego punktu widzenia może mieć rację, tak?
- PAWEŁ
- No tak. Czyli muszę się zmienić bo to ja się mylę?
- Już próbowałem. To nie działa.
- Jakub w milczeniu przygląda się smutnym, wytatułowanym gałkom ocznym wpatrującym się w niego.
- PAWEŁ
- Co jeżeli ja taki jestem i nie mogę już nic zmienić?
- JAKUB
- Możesz być szczery wobec siebie i wobec niej?
- PAWEŁ
- Dla Ciebie to takie łatwe doktorku, hymmm?
- Ty zawsze jesteś szczery?
- Jakub milczy, na chwilę zamyka oczy i widzi twarz własnej żony ANETY zatykającej uszy i krzyczącej kuląc się na podłodze, uciekającej przed Jakuba głosem. Jakub otwiera oczy. Widzi zamyślonego Pawła. Oboje siedzą w milczeniu.
- SCENA 5. INT - SALON W DOMU ANNY - DZIEŃ
- Jakub widzi lokaja otwierającego wielkie drewniane drzwi, zamaszyście, jednym ruchem zapraszając do środka luksusowego biura. Biuro znajduje się na najwyższym piętrze wieżowca. Jakub widzi profil pięknej, choć nie młodej już kobiety (ANNY). Ubrana w businessowym stylu obraca się w jego kierunku…
- ANNA
- Myślałam że powinnam z panem porozmawiać,
- ale teraz zrozumiałam że to pomyłka,
- Zapłacone jest tak czy inaczej…
- JAKUB
- Jeśli zmieniła Pani zdanie i nie potrzebuje sesji,
- to nie stanowi problemu, definitywnie nie.
- Nie mogę jednak przyjąć tych pieniędzy oczywiście.
- To wbrew mojej etyce.
- ANNA
- To drobiazg. Przecież zadał Pan sobie trud przybycia tutaj.
- JAKUB
- Jeśli nie odbędziemy przynajmniej krótkiej
- rozmowy to nie widzę sensu
- w przyjmowaniu wynagrodzenia za sesje,
- która się nie odbyła.
- Ale ma Pani racje,
- czas który miał być spędzony na komunikacji,
- ale został odwołany, można chyba uznać za stracony?
- Pani zdaje się wie o tym najlepiej.
- Tego nie liczy się w pieniądzach.
- Przynajmniej nie tylko.
- ANNA
- Może napije się Pan kawy, albo herbaty?
- JAKUB
- Kawę, bardzo chętnie. Czarną, bez cukru.
- Anna dzwoni transmiterem.
- ANNA
- “Proszę przynieść dwie kawy. Czarne. “
- JAKUB
- Dziękuje
- ANNA
- Proszę bardzo. Skoro już Pan tu jest...
- Proszę usiąść.
- JAKUB
- Co skłoniło Panią do zastanowienia się nad terapią?
- ANNA
- Tak. Skoro Pan tu jest...
- Było to irracjonalne z mojej strony,
- Po własnej analizie,
- zrozumiałam to bez pomocy osób trzecich.
- JAKUB
- Co było irracjonalne?
- ANNA
- Strach. Irracjonalnie się wystraszyłam,
- a bardzo rzadko się to zdarza.
- Wierzę w to że przy pomocy mojego Cerebrum
- potrafię kontrolować,
- niemal perfekcyjnie moją Amigdale.
- JAKUB
- Przepraszam,
- ale jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, przejdźmy na ty.
- Wierzę w to, że ułatwia komunikację. Czy możemy?
- ANNA
- Proszę bardzo, znamy swoje imiona.
- JAKUB
- Tak. Czego się wystraszyłaś Anno?
- ANNA
- Miałam sen, który odebrałam bardzo poważnie.
- JAKUB
- Często miewasz takie sny?
- ANNA
- Nigdy. Normalnie
- nie pamiętam snów.
- JAKUB
- Ale ten zapamiętałaś?
- ANNA
- Tak.
- Pukanie. Drzwi otwierają się, lokaj przynosi dwie kawy i wychodzi. Sylwetka Anny jest oświetlona przez słońce, które po chwili zachodzi za chmurami. Za jej plecami, za oknem, rozpościera się widok na całe miasto.
- ANNA
- Śniła mi się wielka fala wody zmywająca to wszystko...
- następnie wiatr wypełniający piaskiem opuszczone budynki...
- Piasek osadzający się na ścianach popowodziowych ruin...
- Pokrywał budynki i stopniowo zamieniały się one w skały.
- Śniły mi się rzeki, które zastąpiły ulice.
- Nie wiedziałam ile czasu minęło w tym śnie,
- czułam jakby były to wieki, tysiąclecia.
- W końcu budynki zmieniły się w formacje skalne,
- Przypominały wielki kanion.... Sen był hiperrealny.
- Wystraszyłam się, że zaczynam być nadwrażliwa.
- Przez następne dwa dni nie czułam się sobą,
- jakby na granicy własnej kontroli.
- Postanowiłam zadzwonić do psychologa, do Pana.
- Minął jednak tydzień, i czuję się normalnie.
- Sen nie wrócił.
- JAKUB
- Czy ten sen mógł być spowodowany lękiem?
- Na przykład lękiem o utratę stanowiska?
- Anna uśmiecha się.
- ANNA
- Lękiem o utratę stanowiska?
- Nie ma człowieka na ziemi,
- który mógłby odebrać mi to co mam.
- JAKUB
- Może w lęku, który odczuwasz nie chodzi o człowieka.
- Jakub milczy. Anna zastanawia się przez chwilę.
- ANNA
- Tak, boję się przemijania,
- tego czego nie odbiera człowiek, odbiera czas.
- I do tego świadomość że jesteśmy przecież,
- tylko jednym z ośmiu bilionów gatunków,
- na planecie, która dryfuje w kosmosie,
- wypełnionym trylionami galktyk.
- Tak, statystycznie, jesteśmy nieistotni…
- Więc boję się mojej małości. Mojej małości w obliczu czasu.
- (popijając kawę)
- Proszę, podzieliłam się z Panem moją wiedzą…
- Mieliśmy przejść na ty. Co o tym myślisz?
- JAKUB
- Myślę że z tym nie da się polemizować.
- Ale w detalach można przecież znaleźć dużo więcej...
- Oboje piją kawę wpatrując się w widok na miasto.
- SCENA 6. INT - GABINET JAKUBA - DZIEŃ
- Po szybach spływają strugi jesiennego deszczu. Jakub słucha prezenterki telewizyjnej AGATY.
- AGATA
- Przecież ja jestem po czterdziestce… Będzie już tylko gorzej.
- Wskaźniki popularności już nie rosną…
- Od dawna.
- JAKUB
- Czego się boisz?
- AGATA
- Boje się, że to już za późno…
- On musi odejść…
- Rozwiodę się… już po raz drugi…
- To postanowione.
- Moje wskaźniki ucierpią na tym jeszcze bardziej.
- JAKUB
- Dlaczego tak uważasz?
- AGATA
- W zasadzie nie mogę na niego patrzeć…
- Może to on odbiera mi energię.
- Próbuje mu dodać siły,
- a w zamian się starzeje od zmartwień.
- JAKUB
- Boisz się?
- AGATA
- Nie. Nie boję się. Jestem silna.
- Mam dość. Potrzebuje rozwodu.
- JAKUB robi notatki w swoim notesie. Podkreśla “strach przed rozwodem, nieumiejętność radzenia sobie z samą sobą, winienie innych, pozycja ważniejsza od priorytetów”. Obok notatek zaczyna rysować “esy floresy”
- SCENA 7. INT - MIESZKANIE JAKUBA, SALON - DZIEŃ
- Jakub siedzi w swoim mieszkaniu, zatopiony w fotelu w skupieniu czyta papiery rozwodowe. Dzwoni telefon. Jakub odbiera.
- ADAM (dyplomata,ojciec Janka)
- Panie Jakubie… Nie udało się. Nie udało się i Janek... Skoczył, z wieżowca. Pogrzeb odbędzie się w piątek.
- JAKUB VO
- “To jest chyba ten moment. Moment kiedy rozumiesz że nie wiesz nic o świecie i ludziach.
- I że nic nie możesz zrobić.”
- ADAM
- Wie Pan… on skoczył z aparatem, pewnie robił zdjęcia… zresztą teraz to już nie ma to znaczenia.
- JAKUB
- Adam, jeśli jednak mogę coś zrobić, cokolwiek…
- Aby w tych najcięższych chwilach pomóc twojej rodzinie...
- ADAM
- Dał mu Pan parę pięknych dni, miesięcy, prawie rok. Maria nie może przestać płakać. Oczywiście, że nie może przestać… Ciągle powtarzam jej że to nie jest jej wina, a ona po prostu dalej płacze… A ja nic nie mogę zrobić…
- Jakub słysząc to kuli się, jakby rzeczywistość nie mieściła się w jego głowie.
- SCENA 8. EXT - CMENTARZ, POGRZEB SYNA DYPLOMATY - PADA ŚNIEG, DZIEŃ
- Jakub jest obecny na ceremonii pogrzebowej Janka, widzi płaczących Adama i Marie, i ich młodszego niepełnosprawnego syna z wysiłkiem rzucającego garść ziemi w kierunku trumny, która jest obsypana zdjęciami zrobionymi przez Janka.
- Jakub obserwuje twarze żałobników i znów jego oczy wpatrują się w płaczącego Adama.
- JAKUB VO:
- “Nie ma znaczenia
- jak wysoko na drabinie społecznej wisisz,
- Nie ma znaczenia, że jest to pogrzeb syna dyplomaty…
- W tym momencie funkcje nie mają znaczenia.
- W zasadzie nic nie ma znaczenia
- w obliczu śmierci syna.
- Co ja właściwie tutaj robię? Po co to wszystko było?
- Iluzja profesjonalizmu…
- Naprawdę myślałeś że coś rozumiesz idioto?
- I to poczucie winy. Wszechobecne poczucie winy.
- Jakby coś dało się zrobić.
- Mówią że nie mają do mnie żalu. Że nic nie mogłem zrobić.
- Byłoby łatwiej gdyby mieli żal.
- Gdyby mnie winili, tak jak ludzie w obliczu tragedii powinni.
- Bo w tym jest wina...
- Mogłem nie udawać. Przecież czułem że nie jest dobrze...”
- Jakub spuszcza wzrok i wpatruje się w zamarzniętą, nagą ziemię.
- SCENA 9. INT - SALA ROZWODOWA - DESZCZOWY DZIEŃ
- Jakub podpisuje papiery rozwodowe, jego żona (ANETA), właściwie była od teraz żona również. Aneta przygląda mu się w skupieniu. W jej oczach widoczne jest rozczarowanie i gniew. W jego oczach jakby smutek. Nikt nie mówi słowa, wszystko odbywa się w ciężkiej ciszy.
- VO JAKUB:
- “Teraz wiem jak to jest.
- Myślałem że nigdy do tego nie dojdzie…
- Chciałaś dziecka...
- Dla siebie, przecież nie dla świata.
- Wyginięcie gatunku nam nie zagraża.
- Jak mógłbym?
- Nie mogłem podarować Ci dziecka.
- Nie mogę. I nigdy nie będę mógł.
- Nie ma miłości, są tylko dowody miłości.
- Jak w tym filmie… ”
- Po szybach okien sali sądowej spływają strugi deszczu.
- SCENA 10. INT - TOALETA MĘSKA w sądzie - DESZCZOWY DZIEŃ
- Jakub myje ręce w wodzie i przygląda się cieczy jakby nie była w dotyku tym czym powinna być. Wkłada głowę pod kran, potem wyprostowuje się i spogląda w lustro.
- JAKUB VO:
- “Jakbym widział obcą twarz.”
- Jakub spogląda w górę, na suficie rozlewa się czerń, jak ocean smoły. Jakub obserwuje sufit w przerażeniu. Po chwili idzie w stronę okna, otwiera je. Wiatr powiewa, a Jakub nie może złapać spokojnego oddechu.
- SCENA 11. INT - GABINET JAKUBA - DZIEŃ
- Jakub pakuje ostatnie notatki do pudła.
- JAKUB VO:
- Dowody moich zbrodni przeciwko ludzkości:
- ignorancji, arogancji i chciwości.
- Jakub wychodzi z gabinetu i widzi siedzącą za biurkiem przygnębioną sekretarkę Annę.
- JAKUB VO:
- Ah. Da sobie radę,
- trzy miesiące wypowiedzenia,
- to dobre warunki w tym kraju.
- ANNA
- Czyli mam tylko odbierać i mówić że praktyka doktora jest zakończona?
- JAKUB
- Tak, dokładnie tak.
- Jak coś bardzo ważnego to proszę do mnie dzwonić. Pożar mam na myśli.
- I dbaj o siebie, dobrze? Powodzenia.
- Anna kiwa głową, Jakub udaje się w kierunku wyjścia.
- ANNA
- Ale przecież się może jeszcze czasem zobaczymy, przecież wrócisz jeszcze do gabinetu…
- JAKUB
- Do widzenia
- Jakub wychodzi.
- SCENA 12. INT - BAR - NOC
- Jakub siedzi z przyjaciółmi, Jolką i Patrykiem. Piją drinki. Jola przytula się do Patryka, Jakub obojętnie się im przygląda.
- JOLKA
- Jakub, przecież wszyscy wiemy że życie daje po dupie, ale to nie oznacza że od razu masz się poddawać…
- JAKUB
- A kto mówi o poddawaniu?
- PATRYK
- Fakty. Pytam co u Ciebie, a ty mówisz: żona mnie zostawiła, zostawiłem pracę i żyję ze świadomością że nic nie znaczę. To brzmi raczej depresyjnie i jako psycholog chyba o tym wiesz.
- JAKUB
- Być może właśnie to wszystko oznacza że się nie poddaje.
- JOLKA
- Dlaczego się nie zaangażujesz? Przyłącz się z nami do protestu, miej wpływ na to co się dzieje w twoim kraju.
- Przemień negatywną energię w akcje.
- JAKUB
- Co to ma wspólnego z czymkolwiek?
- Przeciwko czemu mam się buntować?
- Ze strony państwa personalnie nie czuję zagrożenia.
- Ah oczywiście, dobry obywatel nigdy nie może być naprawdę zadowolony z polityki, powinien prowokować progres... ale przecież jest tylu prowokatorów,
- ja nie jestem do tego potrzebny.
- PATRYK
- Jesteś ignorantem i konformistą.
- JAKUB
- Ja jestem ignorantem?
- Czy to ja zarabiam kręcąc seriale
- dla publicznej telewizji
- za pieniądze podatników
- by potem wznosić krzyki
- z pięknego mieszkania w centrum?
- PATRYK
- Chodzi o wolność słowa Jakub,
- nie udawaj że tego nie widzisz.
- Owszem, kręce seriale,
- dlatego że każda inna treść jest blokowana.
- Czy Ty próbujesz urazić moje uczucia?
- JAKUB
- Z tego co pamiętam to ja zostałem nazwany ignorantem
- JOLA
- Eh chłopaki, dajcie spokój.
- Napijmy się jeszcze po kolejce i do domu.
- Jutro muszę wstać o czwartej by dojechać na plan.
- Jakub, wiem że masz teraz ciężko,
- chcę żebyś wiedział że jesteśmy z tobą
- i choćby nie wiem co,
- zawsze możesz na nas liczyć.
- JAKUB (do Patryka)
- Może masz racje.
- Może naprawdę, po prostu powinienem
- być prawdziwym konformistą
- i nigdy nie mówić co myślę,
- jednocześnie płynąc z prądem..
- SCENA 13. INT - SKLEP OBUWNICZY - DZIEŃ
- Jakub w ekskluzywnym salonie obuwniczym. Przymierza czarne, skórzane buty.
- EKSPEDIENTAKA
- O to już miesiąc minął. Stęskniłam się za Panem.
- JAKUB VO
- Co za wylewność.
- Mógłbym zapytać, czy nie ma ochoty na kawę.
- JAKUB
- Tak, nowy miesiąc nowe buty. Jedyna zasada której mam zamiar w życiu trzymać się do końca
- EKSPEDIENTKA
- To wspaniała zasada. Każdy powinien się takiej trzymać. W tym miesiącu modne są zielone. Proszę spojrzeć.
- Ekspedientka pokazuje parę zielonych, skórzanych butów. Jakub przygląda się im z zaciekawieniem.
- SCENA 14. EXT - ULICA - DZIEŃ
- Jakub w zielonych butach idzie brudną, szarą miejską ulicą wypełnioną ludźmi. W pewnym momencie przystaje wpatrując się w swojego rozwiązanego buta.
- JAKUB VO:
- Świat zaczął się i skończył niezliczoną ilość razy.
- Więc czym ja jestem?
- Czym jest moje życie w obrębie cywilizacji?
- W obrębie wieków, tysiącleci? Nie warto zawiązać buta.
- Nie warto pisać, czytać, słuchać.”
- SCENA 15. INT - STUDIO FILMOWE - LETNI DZIEŃ.
- Jakub z zarostem, w czerwonych skórzanych butach, zza okularów, przygląda się ekipie reklamowej. Ekipa filmuje reklamę sieci burgerów “Americana”. Super szczupła supermodelka w super krótkich szortach i skąpym bikini je ociekającego sosem wielkiego burgera, seksownie się przy tym prężąc na tle wielkiego amerykańskiego samochodu.
- JOLA
- Co o tym myślisz?
- JAKUB (zza dużych okularów)
- Nie rozumiem po co mnie tu zaprosiłaś....
- JOLA
- Żebyś mi powiedział czy dobrze wygląda.
- JAKUB VO:
- Jeśli powiem że źle to zacznie się stresować.
- Tak czy inaczej na hedonizm nie ma co liczyć...
- JAKUB
- Nie wiem
- JOLA
- Nie wiesz?
- JAKUB
- Dla mnie dobrze wygląda monolit.
- Kamienny krąg dobrze wygląda.
- JOLA (wstając)
- To żeś mi pomógł.
- (do ekipy)
- Było dobrze, ale jeszcze raz.
- Zuza brakuje mi jakiegoś błysku,
- takiego prawdziwego glamu.
- Modelka słucha dalej ściskając ugryzionego, ociekającego sosem burgera.
- Jakub przygląda się jej zza okularów w milczeniu.
- JAKUB VO:
- Nie dość że komercja,
- to jeszcze umacniająca jakieś wulgarne stereotypy.
- Co ja tutaj robie?!
- Jakub wyciąga małą butelkę whiskey i popija. Do modelki podbiega asystentka i zamienia burgera na nie ugryzionego.
- SCENA 16. INT- TOALETA/ KORYTARZ W STUDIU- DZIEŃ
- Jakub w toalecie sika do pisuaru, słyszy dźwięk wymiotów z toalety obok. Wychodzi z toalety męskiej, a z toalety żeńskiej znajdującej się obok wychodzi modelka Zuza. Zuza patrzy na niego lekko skonsternowana.
- JAKUB
- Jakby mi dali to świństwo do jedzenia
- to zrobiłbym to samo.
- Nie oceniam i nie obmawiam,
- nie martw się.
- Modelka przytakuje i odchodzi korytarzem. Jakub obserwuje jej ciało sunące z gracją w głąb przestrzeni.
- JAKUB VO:
- Zaprosiłbym ją gdzieś, wysłuchał
- i popłynął w inne przyjemniejsze strony.
- To by było jak seks z rzeźbą.
- Ale to przecież nie ma już żadnego sensu…
- Jakub odchodzi w przeciwną do modelki stronę.
- SCENA 17. INT - SALON - NOC
- Jakub stoi przy barku polewając gin do szklanki, dodaje odrobinę toniku obserwując otoczenie. Widzi modelkę przy wejściu na taras otoczoną trzema mężczyznami próbującymi zrobić na niej wrażenie, jednym z nich jest Patryk, mąż Joli. Patryk mówi coś popisując się i modelka wybucha śmiechem. W innym kącie salonu Jola rozmawia rozpalona z czarnoskórym, przystojnym mężczyzną.
- JAKUB VO:
- Partyk nie ma przyzwoitości. Jest chujem.
- I przynosi mu to szczęście.
- I wydaje się że nawet Jolki to nie obchodzi.
- Nikogo to nie obchodzi.
- Czemu mnie to obchodzi?
- Mógłbym może go oceniać negatywnie,
- gdyby nie fakt że dzięki jego głupocie
- miałem okazję ją pocieszać.
- To był taki przyjemny moment.
- Może się jeszcze kiedyś powtórzy.”
- Ktoś chwyta Jakuba za ramię. Jest to Agata, podstarzała prezenterka z telewizji.
- AGATA
- Doktor Jakub! Oczom nie wierze.
- Bałam się że coś się Tobie stało.
- JAKUB
- Cały i zdrów
- AGATA
- Próbowałam umówić wizytę,
- ale dzwoniąc usłyszałam...
- JAKUB
- Że praktyka jest zamknięta.
- Nieczynna.
- Skończona.
- Od co najmniej trzech miesięcy.
- AGATA
- Jakub proszę Cię, wiesz jak ciężko o dobrego specjalistę w tym mieście? Co się stało?
- JAKUB VO:
- Jeśli powiem jej że miałem
- dość słuchania pustych celebrytek
- i że szukam celu, jakiejś wolności,
- to uzna mnie za skończonego idiotę.
- JAKUB
- Potrzebuje odrobinę przerwy.
- AGATA
- Rozumiem,
- musiałeś słyszeć tyle popieprzonych historii,
- to musi być obciążenie…
- Tak, bycie psychologiem dla tylu znanych
- w większości zupełnie nieszablonowych ludzi
- może być męczące… Szkoda.
- Wielka szkoda.
- (pauza)
- Może jednak mógłbyś zorganizować sesję,
- indywidualną,
- przecież się znamy, ufam tobie…
- i potrzebuje tego Jakub.
- Wydaje mi się że nasza terapia
- jeszcze nie jest skończona.
- JAKUB VO:
- Myśli że świat kręci się wokół niej
- i każdy się dostosuje
- i pokłoni przed jej celebryckimi problemami
- i utwierdzi w przekonaniu że oto ona ma racje.
- Chuja nie prywatnie.
- JAKUB
- Przeanalizuje tą kwestie.
- Wybacz mi Agato, wrócę niebawem.
- Jakub odchodzi skierowując się w stronę toalety, zostawiając Agatę przy barku, gdzie ona zaczyna przygotowywać sobie drinka. Przed zniknięciem w korytarzu Jakub zerka jeszcze raz na Agatę. Ktoś do niej podchodzi i po wymienieniu wyuczonych uśmiechów zaczynają grzecznościową konwersację.
- Jakub przechodzi korytarzami dużego, nowoczesnego mieszkania. Jedne drzwi gwałtownie otwierają się niemal przed nim i spoza nich spogląda na niego GRZESIEK z szaleństwem wypisanym na twarzy, odziany w czerwony dres adidasa.
- GRZESIEK
- Ty!
- Jakub mierzy szaleńca wzrokiem, w zasadzie nie reagując.
- GRZESIEK
- Wiesz kim ja jestem?!
- JAKUB VO:
- Kolejnym błaznem dzisiejszego wieczoru.
- JAKUB
- Nie wiem
- GRZESIEK
- Widziałem Cię. Obserwowałem Cię. Choć tu.
- Jakub wzruszając ramionami wchodzi za Grześkiem do pokoju. W pokoju na kanapie siedzą dwie dziewczyny, wyglądające na prostytutki, na łóżku śpi młody raper (ŻABA), Grzesiek siada przy biurku i przygotowuje linie kokainy, klikając jednocześnie i zmieniając brzmienie lecącego z głośników utworu.
- GRZESIEK
- Patryka znam od dziecka
- i poprosił mnie o przygotowanie ścieżki…
- muzycznej do tego jego serialu.
- Stary, jak ja kurwa nienawidzę tego miasta…
- Grzesiek wciąga biały proszek i popija whisky i podaje butelkę Jakubowi. Puszcza muzykę, nowoczesny, elektroniczny bit na samplach z lat 80’
- GRZESIEK
- Jak masz na imię?
- Jakub wypija whiskey.
- JAKUB
- Jakub
- GRZESIEK
- Widzisz Jakub jak tylko słyszałem kroki
- to leciałem do drzwi…
- ZABA
- Kurwa, jestem świadkiem że tak robił…
- GRZESIEK
- Bo mam misje.
- Wiesz jaką?
- JAKUB
- Jaką masz misje?
- GRZESIEK
- Znalezienia inteligentnej osoby
- i nagrania jego, lub jej, basu. Dla muzyki.
- I ty widzisz Jakub, pasujesz mi do modelu.
- Jakub zdejmuje okulary i przeciera je koszulą.
- JAKUB
- A teraz?
- GRZESIEK
- No teraz troszkę kurwa mniej.
- Jakub pije whiskey i zakłada okulary z powrotem.
- GRZESIEK
- Dobra stary, może wyglądam prymitywnie,
- ale to mój wybór. Fakt jest: nie jestem głupi.
- I mówię Ci serio,
- potrzebuję nagrać rytm Twojego serca.
- JAKUB
- Jak chcesz to zrobić?
- GRZESIEK
- Żaba, gdzie do kurwy masz ten stetoskop?
- Żaba wierci się w łóżku i wyciąga stetoskop spod poduszki i rzuca go do Grześka, któremu nie udaje się go złapać. Podnosi stetoskop z podłogi, rozkręca i zamiast słuchawek podłącza mikrofon, i podpina go do laptopa.
- GRZESIEK
- No masz, napijmy się jeszcze.
- Grzesiek i Jakub piją. Grzesiek zatrzymuje muzykę i otwiera program do nagrywania.
- GRZESIEK
- Dawaj Kubuś rozpinaj koszule.
- Ważne jest żebyś podczas nagrania,
- na mój znak wciągnął kreskę,
- żebym miał naturalny efekt przyśpieszenia.
- JAKUB
- To obrzydliwe.
- GRZESIEK
- Dlatego przyśpiesza puls zapewne.
- Jakub rozpina koszulę i Grzesiek wkłada słuchawki podpięte pod komputer i przykłada stetoskop i włącza record. Nagrywa i przygotowuje linie, którą na złotej karcie kredytowej podsuwa Jakubowi.
- VO JAKUB:
- Przeżywać nawet za cenę bólu.
- To jest człowieczeństwo.
- Puls przyśpiesza.
- SCENA 18. INT - SALON - NOC
- Jakub i reszta obecnych w salonie, prawe nago, tańczą wężyka do klubowej muzyki lecącej z głośników.
- SCENA 19. INT - MIESZKANIE JAKUBA - DZIEŃ
- Jakub budzi się w swoim mieszkaniu. Budzą go promienie słońca wpadające przez okno. Jakub zasłania dłonią oczy, które są przeczulone. Drugą ręką szuka na oślep okularów. Powoli podnosi się z łóżka.
- VO JAKUB:
- Chce mi się płakać.
- Nie widzę w tym wszystkim sensu już od dawna.
- Jak skończą się pieniądze to wrócę,
- niczym prostytutka do praktyki.
- Jakub spogląda na zegar, jest 5:30 i wskazówki zegara poruszają się bardzo powoli. Jakub zasłania okna i powolnym wraca do łóżka depcząc po porozrzucanych wokół książkach.
- SCENA 20. INT - PUB - DZIEŃ
- Grzesiek i Jakub spotykają się w pubie. Siedzą przy stoliku. Grzesiek jest pijany, Jakub jest trzeźwy. Grzesiek podaje Jakubowi słuchawki, Jakub słucha przez chwilę swojego bicia serca.
- JAKUB
- Hałas w tle nadaje temu jakiś sens…
- Jakub oddaje Grześkowi słuchawki.
- GRZESIEK
- Widzisz ja mam takie coś,
- że potrafię wyczuć,
- jak wróżka.
- JAKUB
- Co potrafisz wyczuć?
- GRZESIEK
- Gdy coś gniecie twoją duszę.
- Twoją, kogoś innego.
- Ogólnie u ludzi.
- I Twoja jest roztrzaskana. Dlaczego?
- JAKUB
- Czyli jesteś samozwańczym psychologiem?
- GRZESIEK
- Oj nie doktorku,
- słyszałem że ty jesteś psychologiem.
- Ja jestem znachorem.
- JAKUB
- Jestem zbyt trzeźwy na takie zwierzenia.
- GRZESIEK
- Kurwa, to jesteśmy w dobrym miejscu by to zmienić...
- Grzesiek zamawia rundę shotów wódki.
- GRZESIEK
- Za drogę stronę,
- w której nasze imiona nic nie znaczą.
- Salut!
- JAKUB
- Na zdrowie
- GRZESIEK
- Po co te podchody. Po co te sekrety?
- JAKUB
- Po co nasze małe sekrety?
- Może po to by pozostały nasze
- w świecie gdzie wszystko
- należy do kogoś innego
- GRZESIEK
- Pierdolisz,
- jesteś zbyt inteligentny na takie pierdolenie.
- Powiedz, powiedz co było w stanie
- złamać takiego mądrale jak ty….
- Grzesiek przygląda się bacznie przez chwilę Jakubowi, który patrzy na Grześka z politowaniem.
- GRZESIEK
- Kobieta? Zostawiła cię żona?
- To Ciebie złamało?
- VO JAKUB
- Spodziewałem się tego. Świnia.
- JAKUB
- Nie trudno dopisywać oczywistości,
- które słyszałeś zapewne od Jolki lub Patryka
- pod coś co Tobie wpasuje się
- w schemat “połamanego” człowieka,
- który stworzyłeś sobie w głowie,
- a który z rzeczywistością nie ma nic wspólnego.
- Nie jestem połamany.
- Grzesiek wypija szot wódki.
- GRZESIEK
- Twoja kariera jest połamana,
- i ty choć tego nie przyznasz
- ty również jesteś połamany.
- Sam nie radzisz sobie ze sobą
- i dlatego nie chcesz pomagać innym.
- JAKUB
- Nie chcę pomagać innym,
- bo to co myślałem,
- że jest pomocą,
- wcale nią nie było.
- Pustka jest nie do wypełnienia.
- Przynajmniej nie przeze mnie…
- A ty znachorze, mów,
- wiem że o to Tobie chodzi.
- GRZESIEK
- O co?
- JAKUB
- No mów co ciebie boli.
- GRZESIEK (wzruszając ramionami)
- Widzisz dorobiłem się szmalu
- i społecznego prestiżu
- tak jak chciałem,
- na tym co lubię robić.
- JAKUB
- Ale nie jesteś szczęśliwy.
- Bo nie masz następnej życiowej misji.
- Żyjesz za maską
- i widoczne są tylko twoje czyny,
- a nie to kim jesteś.
- Dlatego czujesz się nikim.
- Tak? Nawet dla Ciebie
- życie to poziome spadanie.
- Jakub wypija szota. Grzesiek kiwa głową i również pije, zauważa dwie kobiety siedzące parę stolików dalej.
- GRZESIEK
- Dosiądźmy się.
- Zapomnijmy na chwilę o wszystkim doktorku
- JAKUB
- Nie mam ochoty.
- VO JAKUB
- Może i mam, ale perspektywa dealowania z wytryskującym dla zrobienia wrażenia ego człowieka czynu
- przeraża mnie dużo bardziej niż samotność.
- Grzesiek wstaje i za idzie do stolika przy którym siedzą dwie kobiety i zagaduje do nich. Jakub zamawia szota wódki, wypija i wychodzi.
- SCENA 21. INT - MIESZKANIE - NOC
- Jakub jest na imprezie u Jolki i Patryka. Głośna muzyka, tłum ludzi wokół. Jakub otwiera drzwi toalety i widzi Patryka podczas stosunku z modelką. Jakub wraca do salonu gdzie wszyscy tańczą i pije więcej whiskey. Idąc korytarzem do wyjścia mija transwestytę który zalotnie się do niego uśmiecha, Jakub odwzajemnia uśmiech i nie zatrzymując się idzie dalej, mija uchylone drzwi i widzi Jolkę podczas stosunku z czarnoskórym mężczyzną.
- JAKUB VO:
- “Takie życie. Każdy bierze co chce.
- Prawo przyjemności.
- Mój rozum nie pozwala mi na wzięcie udziału w tej grze.
- Ja po prostu tak nie mogę. Skończony idiota.
- Kiedyś chyba taki nie byłem…
- Przecież miałem tyle kobiet, tyle pięknych kobiet”
- SCENA 22. EXT - SAMOCHÓD - DESZCZOWA WCZESNO JESIENNA NOC
- Jakub siedzi w samochodzie z kłócącymi się Jolką i Patrykiem. Jolka prowadzi.
- JAKUB VO:
- Tak, to prowadzi tylko w jedną stronę.
- A potem dzwonią do takich jak ja
- i płacą by śpiewać o pustce.
- Tylko że to nie jest prawdziwa pustka,
- to jest po prostu głupota”
- Jolka zatrzymuje samochód.
- JOLKA (do Patryka)
- Wypierdalaj z mojego samochodu.
- PATRYK
- Nazywasz mnie głupim
- i masz mnie za gorszego od siebie!
- JOLKA
- Sucha jak Sahara pizda życzy powodzenia.
- PATRYK
- Mam nadzieje że nie jesteś w ciąży.
- JOLKA
- Wypierdalaj z mojego samochodu!
- Patryk wysiada.
- JOLKA (do Jakuba)
- Proszę Cię, nic nie mów.
- Najlepiej też wysiądź.
- Jakub wysiada z samochodu i odpala papierosa. Jolka płacze opierając głowę na kierownicy, po chwili się podnosi, otwiera drzwi i biegnie za Patrykiem. Zatrzymuje go. Oboje wracają do samochodu i odjeżdżają.
- Jakub idzie w ślad za samochodem paląc papierosa. Idąc ulicą mija grupy pijanych ludzi, prostytutki, dealera namawiającego przechodniów, bezdomnych błagających o resztę, witryny sklepów wypełnione manekinami, na przemian z żywymi ludźmi.
- JAKUB VO:
- To jest to do czego doprowadza życie.
- Na skraj. W tym mrowisku króluje szaleństwo i chaos.
- Jak toksoplasma w szczurach
- wzbudza seksualne podniecenie
- Do kotów które na nie polują,
- Tak samo Jakiś pasożyt w ludziach
- wzbudza seksualne
- podniecenie które pcha nas
- do samodestrukcji.
- Jakub mija klub z którego wychodzą celebryci, ktoś przed klubem wdaje się w walkę, Jakub idzie dalej.
- JAKUB VO:
- Jest wypełnione brudem i ciemnością.
- Brakiem moralnych blokad i pogonią za niczym.
- Jest wypełnione bezsensem,
- który odbija się w każdym oknie,
- w każdym mieszkaniu tego miasta.
- Jakub widzi ludzi zgromadzonych wokół samochodu wbitego w ścianę. To samochód Joli i Patryka. Jakub podchodzi bliżej i widzi ich ciała w środku. Twarze wykrzywione w krzyku i przerażeniu.
- JAKUB VO:
- “Oplecione grozą.
- Oplecione niewypowiedzianą grozą”.
- SCENA 22. EXT - CMENTARZ - DESZCZOWY DZIEŃ
- Jakub jest na pogrzebie Joli i Patryka. Wookół tłum gwiazd, celebrytów, jest Agata, Grzegorz, aktorzy, aktorki. Wielu obcych ludzi zalanych łzami. Zalany łzami transwestyta. Jest telewizja.
- JAKUB VO:
- “W tym kręgu najważniejsze jest
- by przedstawienie trwało dalej.
- Momenty zarezerwowane dla rodziny
- stają się publiczne, obdarte z prawdy.
- Ciężko odróżnić prawdziwe uczucie od gry pod publikę.”
- Podstarzała aktorka na której skupia się kamera “teatralnie” przeciera łzy jedwabną chusteczką.
- SCENA 23. INT - BAR - NOC
- Jakub wraz z Grzegorzem pije wódkę w barze.
- GRZEGORZ
- Nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie mogę.
- Jakub w zamyśleniu kiwa głową.
- GRZEGORZ
- Po co?
- Ta ulotność jest zupełnie nierealna.
- JAKUB VO:
- “Ma racje, jak tylko CIę dotyka,
- ta nierealność
- wątpisz we wszystko.
- A miasto dalej chłonie, dalej trawi. “
- GRZEGORZ
- Memento kurwa mori.
- Jakub i Grzegorz piją następnego shota.
- GRZEGORZ
- I raz się kurwa żyje
- SCENA 24 EXT - ULICA - DESZCZOWA NOC
- Jakub i Grzegorz wychodzą z pubu. Mija ich tłum rozlegniżowanych dziewczyn w tańcu do muzyki z telefonu i krzyku zmierzających na wieczór panieński. Jakub w milczeniu wyciąga papierosy. Grzegorz je odpala.
- GRZEGORZ
- Chcę żebyś kogoś poznał...
- SCENA 25. INT - STRIP CLUB - NOC
- Na scenie tańczy Natalia. Ma na sobie body, z wyciętymi bokami, dużym dekoltem i długimi przylegającymi do ciała rękawami. Jej twarz jest poważna, duże oczy wpatrują się w przestrzeń, nigdy w ludzi wokół. Jest pogrążona w myślach, a jej taniec jest jakby “nieobecny”. Grzegorz siedzi plecami do sceny, naprzeciwko Jakuba.
- GRZEGORZ
- Widzisz ja chciałbym żeby ona przestała…
- Od początku mnie ciężko wkurwiało że to robi.
- Nie wiem. Ty jesteś psychologiem,
- może z nią porozmawiasz.
- Jakub w milczeniu obserwuje twarz zamyślonego Grzegorza.
- SCENA. 26. INT - STRIP CLUB - NOC
- Natalia po zakończonym przedstawieniu dosiada się do Grzegorza i Jakuba.
- GRZEGORZ
- To Jakub, To Natalia.
- Natalia Jakub jest znany
- ze swojej umiejętności
- rozwiązywania problemów.
- JAKUB
- Byłem psychologiem.
- NATALIA
- Już nie jesteś?
- JAKUB
- Teraz próbuje być po prostu człowiekiem.
- Też jest trudno.
- GRZEGORZ
- Pogrzeby mnie przygnębiają…
- Jest Wito dziś w klubie?
- NATALIA
- Pewnie siedzi w biurze.
- GRZEGORZ (wstając)
- Mam do niego sprawę…
- Grzegorz odchodzi.
- Natalia przygląda się Jakubowi z jakimś dziwnym smutkiem.
- JAKUB
- Może poszlibyśmy gdzieś, na herbatę, kawę, porozmawiać…
- NATALIA
- Mój brat cały czas próbuje mi kogoś znaleźć
- z nadzieją że to odciągnie mnie
- od tego co utrzymuje mnie w jakiejś formie,
- i zapewnia pieniądze.
- JAKUB
- Myślę że on się obawia,
- że to nie jest praca
- którą możesz wykonywać do emerytury....
- NATALIA
- Nie zależy mi na tym by przeżyć następny rok
- a co dopiero do emerytury…
- Natalia przygląda się Jakubowi. Jakub widzi jej wąskie źrenice.
- JAKUB VO:
- Ból zakorzeniony tak głęboko,
- że niemal wyparty.
- Niemal, co czyni go tym bardziej obecnym.
- Jak echo które nie ustaje.
- A kobiety jak ona
- nigdy się nie spowiadają.
- Spowiedź nie przyniosłaby żadnej ulgi.
- Wraca Grzegorz.
- GRZEGORZ
- Mamy wejście na piętro dzisiaj.
- Wiktor nas zaprasza.
- Na chwilę zapomnimy o żałobie przyjacielu.
- Raz się żyje.
- SCENA 27. INT - CLUB - NOC
- Grzegorz i Jakub siedzą przy jedym ze stołów, na którym leży piękna, naga dziewczyna, inni przy stole jedzą z jej ciała sushi i owoce. Jakub przygląda się reszcie przestrzeni, jest więcej stołów i więcej dziewczyn (wszystkie w maskach na twarzy) służących za stoły, kelnerzy donoszą drinki.
- Do Grzegorza i Jakuba podchodzi Wiktor
- WIKTOR
- Byłem na jednej z takich kolacji w Londynie i pomyślałem, byłoby pięknie sprowadzić ten zwyczaj do Warszawy .
- GRZEGORZ
- Robi wrażenie, prawda doktorze?
- JAKUB
- Pasuje idealnie do czasów w których żyjemy…
- WIKTOR
- Czyżbym wyczuwał nutkę cynizmu?
- GRZEGORZ
- Jak wspomniałem jesteśmy po pogrzebie…
- WIKTOR
- Tak, to tragiczne. Jolka i Patryk…
- oni się w zasadzie wzajemnie wykończyli.
- Dlatego trzymam się poligamizmu
- w czystej formie, nigdy się nie ożeniłem.
- Nigdy nie wydawało mi się to racjonalne,
- nie w moim biznesie.
- Grzesiu jak wiem ma podobne poglądy, a Pan?
- JAKUB
- Jestem rozwiedziony.
- WIKTOR
- Widzi Pan, to tylko potwierdza. Małżeństwo jak widać prowadzi do rozwodu albo śmierci…
- JAKUB
- Wszystko prowadzi do śmierci.
- WIKTOR
- No tak, ale małżeństwo ją przyśpiesza…
- JAKUB
- Myślę że na to nie ma dowodów naukowych.
- Wręcz przeciwnie miłość, szacunek i dobre relacje przyczyniają się do balansu hormonów, enzymów.
- Miłość jest najważniejsza.
- FLASHBACK: młody Jakub wraz ze swoją przyszłą żoną leżą na kocu ukryci w polu i obserwują chmury.
- Koniec flashbacku.
- WIKTOR
- Jak dla mnie to frazes.
- Naiwniutkie jak na psychologa.
- JAKUB
- Ewentualnie naiwne jak na człowieka.
- Wiktor śmieje się, Jakub również się uśmiecha.
- WIKTOR
- Pan powinien tu częściej gościć,
- wyślę panu akredytacje.
- Jakub w skupieniu przygląda się Wiktorowi który z dumą przygląda się przyjęciu..
- JAKUB VO :
- “Czyżby to był naturalny świat?
- Czyżby to było to
- co jest znakiem naszej cywilizacji.
- Czyżby ten człowiek był królem?
- A jedyne cesarstwo jakie istnieje to burdel?
- Tyle z wielkiej hierarchii.
- Z wielkiego porządku społeczeństwa.
- Jesteśmy upadli od tysięcy lat...”
- SCENA 28. INT - GALERIA RZEŹBY - JESIENNY DZIEŃ
- Jakub i Natalia spacerują Królewską Galerią Rzeźby.
- NATALIA
- Jakbym była jakąś okropną kreaturą
- a tu była odpowiedź
- kim powinnam być…
- JAKUB
- Czujesz się gorsza?
- NATALIA
- Czuje się gorsza od innych dziewczyn na scenie,
- czuje się gorsza od tych rzeźb,
- czuję się gorsza od mojego brata…
- czuję się gorsza. Tak.
- JAKUB
- To element człowieczeństwa. Każdy to czuje.
- NATALIA
- Tak myślisz?
- JAKUB
- Ja to wiem.
- NATALIA
- Czasem myśle że wykończenie się mogłoby przynieść jakąś ulgę. To wszystko przypomina bieg z niewiadomo jakimi przeszkodami. Ścigasz się z innymi i nawet jeśli jesteś na mecie i odczuwasz jakąś ulgę, rozpoznajesz że nic się nigdy nie udaje i znów musisz zaczynać.
- SCENA 29. INT - MIESZKANIE JAKUBA - NOC
- Jakub i Natalia w mieszkaniu Jakuba. Natalia wyciąga z kieszeni działkę heroiny i przygotowuje do podpalenia.
- JAKUB
- Jeśli powiem żebyś wyszła zrobisz to na ulicy?
- NATALIA
- Nie martw się. Mogę wyjść…
- Ale wydaje mi się że mogę Tobie zaufać…
- i że przed tobą nie muszę się kryć.
- W tym jestem dobra.
- Przez większość czasu tylko palę.
- Nie zrozum mnie źle...
- Zależy mi na kondycji fizycznej...
- W końcu z tego się utrzymuje.
- Strzelam tylko raz na miesiąc, dwa.
- Mam samokontrole.
- JAKUB
- Czyli zrobisz to tak czy inaczej?
- NATALIA
- Widzę jak na mnie patrzysz…
- grzeje od ośmiu lat.
- To nieliczna dziedzina w której wiem co robię.
- Regularnie odwiedzam lekarzy,
- nigdy nie przedawkowałam.
- Jeden powiedział mi że jestem ewenementem.
- JAKUB
- Co się stało? Ja nie oceniam…
- Ja po prostu chce wiedzieć
- czy źródło mogłoby być we mnie...
- NATALIA
- Co masz na myśli?
- JAKUB
- Dlaczego zaczęłaś?
- NATALIA
- Zaczęłam mieć bóle brzucha, po śmierci mamy…
- To pewnie było spowodowane stresem.
- Walką o przetrwanie.
- Zaczęłam tańczyć.
- I czułam ból, plus wstyd.
- To straszny mix...
- Przysięgam na boga, to jedyna recepta by przetrwać. Próbowałeś kiedyś?
- JAKUB
- Boję się igieł..
- NATALIA
- Możesz palić, nie musisz wstrzykiwać.
- JAKUB
- Nie wiem co mam powiedzieć… Poznałem kiedyś chłopaka, był moim pacjentem. Nie miał uzależnień, miał ustawioną sytuacje z uwagi na rodzinę. I nie dotarłem do źródła jego bólu…
- Jakub urywa, jakby miał płakać, ale się powstrzymuje.
- JAKUB
- Wydaje się że czasami nie wystarczy…
- Nic nie jest wystarczające…
- NATALIA
- Poznałam paru psychologów i psychiatrów, jesteś miękki jak na jednego z nich…
- JAKUB
- Teraz tak, kiedyś to mnie aż tak nie dotyczyło.
- Coś się zmieniło. Jakby wylało.
- I nie potrafię już zachować dystansu.
- Natalia przestaje zajmować się heroiną i podchodzi do Jakuba i przytula go. Obejmuje czule i głaszcze.
- JAKUB
- Jesteś młoda i piękna…
- Masz szansę na odnalezienie tego ulotnego piękna Natalia... Masz na to szansę.
- NATALIA
- O to ty teraz szanse rozdajesz.
- Tak, to też już słyszałam.
- Przecież oboje wiemy co jest za oknem.
- Brud. Miejski syf.
- Natalia siada. Jakub popija whisky ze szklanki. Natalia podpala heroinę.
- SCENA 30. INT - METRO - NOC
- Jakub i Natalia jadą metrem. Natalia trzyma głowę na ramieniu Jakuba. Wokół siedzą ludzie, jakby w letargu, zatopieni w telefonach, jeden starszy mężczyzna czyta gazetę. Jakub ściska rękę Natali.
- SCENA 31. INT - MIESZKANIE NATALII - NOC
- Natalia otwiera drzwi swojego mieszkania odsłaniając ładnie urządzone, nowoczesne wnętrze.
- NATALIA
- Nie wygląda na dom heroinistki. Prawda?
- JAKUB
- A jak wygląda typowy dom heroinisty?
- NATALIA
- Widziałam parę. Wyglądają jak gówno.
- Jak gówno które się zesrało.
- Jeśli można to powiedzieć o domu.
- Natalia włącza telewizor, pali heroinę i pada na kanapę.
- Natalia zasypia, Jakub pije.
- Natalia budzi się, chwyta Jakuba za rękę i prowadzi do swojej sypialni.
- SCANA 32. INT - SYPIALNIA NATALII - DZIEŃ
- Jakub budzi się i przygląda się śpiącej Natali.
- JAKUB VO:
- “Przecież nie mogę jej oceniać.
- Każdy walczy o życie jak może.
- Z ingerencją zewnętrzną zmiana
- jest przecież tylko pozorna.
- Być pięknym i mądrym…
- Zdolnym i socjalnym…
- nawet to może nie wystarczać.
- I nie wystarczać do czego? Do jakiej funkcji?
- Do bycia częścią społeczeństwa i życia w sukcesie?”
- Jakub sięga po papierosy i odpala jednego.
- SCENA 33. INT - KUCHNIA NATALII - DZIEŃ
- Natalia przygotowuje poranną heroinę, Jakub pije kawę obserwuje paląc papierosa.
- JAKUB
- Powiedz mi o co w tym chodzi…
- NATALIA
- Wiesz, czasem mam wrażenie,
- że nie jestem w stanie zapamiętać niczego co dobre.
- Świat jest zawsze taki sam…
- Ale jak zapale, to to traci znaczenie.
- JAKUB
- Nie lubisz świata, dlatego palisz?
- NATALIA
- Nie lubię świata, brudu, ludzi
- i nie jestem w stanie tego zmienić…
- Jedyne co mogę to zmniejszyć mój ból.
- Ty też to czujesz, prawda?
- Dlatego jesteśmy blisko… To nas łączy.
- Jakub milczy.
- NATALIA (proponując mu heroinę)
- Nie chcesz zmniejszyć bólu, choć na chwilę?
- JAKUB
- Pomogłaś mi zmniejszyć ból…
- Pomaga mi to że jesteś i że nie udajesz…
- jesteś prawdziwa.
- NATALIA
- Jakie jest twoje ulubione miejsce w Warszawie?
- Natalia idzie do salonu, siada na kanapie, odpala heroinę.
- JAKUB VO
- “Przecież nie powiem jej
- że tęsknię za żoną…
- Że mnie to niemal zabija,
- i że ona budzi we mnie jakąś nadzieję.
- Przecież nie powiem jej
- o tych wszystkich wyrzutach sumienia
- które zjadają mnie, każdą cząstkę mnie...
- Ten ból… na to przecież nie ma lekarstwa.”
- JAKUB
- Zabiorę Cię w moje ulubione miejsce.
- Weekend?
- Natalia z błogością kiwa głową.
- Jakub wstaje i wychodzi z mieszkania.
- SCENA 34. EXT - ULICA - PÓŹNO JESIENNY DZIEŃ
- Jakub idzie niemal pustymi uliczkami Pragi w kierunku Wisły.
- JAKUB
- “Małe uśmierzenie. Chwilowe.
- To przecież nie ma sensu. A co ze znaczeniem.
- Z sensem życia. Jak u Monty Pythona. Absurd.
- Żyjemy z czymś bez czego nie możemy żyć
- a co staje się przyczyną naszej śmierci.
- Oto miłość. Oto prawdziwa definicja miłości.
- Jakub zatrzymuje się i chusteczką przeciera fioletowe skórzane buty. Otrzymuje wiadomość na telefonie.
- “Aukcja obrazów Jolki w teatrze. Nie przegap. Agata”
- SCENA 35. INT - HOL FILHARMONII - WIECZÓR
- Jakub z Natalią wchodzą do filharmoni, ona patrzy na wszystko z fascynacją, jest nagrzana heroiną.
- NATALIA
- Jak inny świat…
- Tak, to może być ulubione miejsce.
- W halu Natalia przytula się do rzeźby “Fuga”
- SCENA 36. INT - FILHARMONIA - WIECZÓR
- Jakub i Natalia w sali, instrumenty są strojone i symfonia się rozpoczyna, Ravel “Bolero”. Natalia zamyka oczy.
- JAKUB
- Śpisz?
- NATALIA
- Wyobrażam sobie. Widzę historie w tej muzyce.
- Widzę historię dziewczyny która uwielbia pływać…
- jednak ludzie zazdroszczą...
- że ona ma grację i piękno i zsyłają ją na pustynię,
- gdzie nie ma rzeki…
- JAKUB VO:
- Ravel nie podejrzewał
- jak skrupulatnie opisał kurację odwykową
- Jakub zamyka oczy.
- JAKUB
- Więc ona jest na pustyni...
- NATALIA
- Tak, i pływa w piasku…
- Jakub chwyta Natalii dłoń i słuchają muzyki w milczeniu.
- SCENA 37. INT- HOL FILHARMONII - WIECZÓR
- Natalia staje przed rzeźbą w holu i słucha jakby rzeźba szeptala jej coś do ucha
- NATALIA
- Poczuł jak na chwilę
- nachodzi go moc jasnowidzenia
- i ujrzal siebie porażonego
- barbarzyńską świadomością rasy ludzkiej,
- która spycha wszechświat człowieczeństwa
- w stronę chaosu”
- JAKUB
- Więc ta rzeźba to on?
- NATALIA
- Tak. To on. Wiesz z jakiej to książki ?
- JAKUB
- Podpowiedź?
- NATALIA
- To moja ulubiona książka
- JAKUB
- Ponieważ aż tak dobrze się nie znamy,
- muszę uznać to za marną podpowiedź...
- SCENA 38. INT - MIESZKANIE NATALII - NOC
- Natalia śpi na dywanie, pod ręką trzyma książkę Frank Herbert “Diuna”. Jakub przygląda się jej z fotela paląc papierosa.
- SCENA 39. EXT - TEATR - WIECZÓR
- Jakub z Natalią wchodzą do teatru w którym odbywa się aukcja obrazów Jolki. Wokół tłum elegancko ubranych celebrytów. Ze sceny przemawia dyrektor.
- DYREKTOR TEATRU
- Jola była artystką wielkiego formatu,
- reżyserką, malarką, buntowniczką…
- Jej praca reżyserska i niebywały talent plastyczny
- wzbudzał w nas najwyższy podziw.
- Jej przedstawienia ściągały widownię do naszego teatru…
- JAKUB VO:
- “Więc w dwa miesiące po jej śmierci
- sprzedają na aukcji jej obrazy.
- Jolka przecież tych pieniędzy nie zobaczy.
- A tłum celebrytów i tak rzuci się na padlinę.
- Czy to jest moralne?
- Czy społeczna ciekawość
- jest wystarczającym usprawiedliwieniem do bycia tutaj?“
- Agata podchodzi do Jakuba, dotyka jego ramienia.
- AGATA
- Cieszę się że cię widzę.
- JAKUB
- Poznaj Natalie. Natalia Agata.
- AGATA
- Bardzo mi miło.
- NATALIA
- Mi również.
- AGATA
- Więc? Co uważasz?
- JAKUB
- O czym?
- AGATA
- O akcji upamiętniającej.
- Ja podsunęłam ten pomysł dyrektorowi.
- JAKUB
- A gdzie trafią pieniądze z aukcji?
- AGATA
- Jak to gdzie? Do fundacji, dla biednych dzieci...
- Przy okazji dzieci dowiedzą się o jej sztuce.
- No chyba nie myślałeś że zostaną tutaj…
- JAKUB
- To chyba dobry pomysł w takim razie.
- AGATA
- A jak ty to znosisz?
- JAKUB
- Strata przyjaciół to zbrodnia.
- Z tym nie można i nie powinno się godzić
- AGATA
- Masz racje. Masz całkowitą rację.
- Czyli z niektórymi rzeczami człowiek
- powinien czuć się dobrze?
- A czy nie powinien jednocześnie walczyć?
- Zawsze walczyć o własne szczęście?
- JAKUB
- Oczywiście, walcz Agato.
- NATALIA
- Możemy podejść bliżej do tego obrazu?
- Jakub bierze Natalię pod rękę i odchodzą od Agaty chwytającej z tacy lampkę prosecco.
- Natalia i Jakub przyglądają się dwóm cienistym plamom na czerwonym tle.
- NATALIA
- Wygląda na to że sztuka dziś płynie z emocji,
- ale brakuje w niej prawdziwej idei. Przekazu.
- JAKUB
- Myślisz że w tym nie ma przekazu?
- NATALIA (rozglądając się nerwowo)
- Myślę że w tym jest uczucie. Uczucie rozdarcia…
- Jest tyle piękna na świecie…
- Myślisz że życie zawsze daje to co trzeba?
- JAKUB
- Myślę że zawsze daje to czego sobie życzymy,
- lecz nigdy w sposób jaki oczekujemy.
- Stąd zawód. I zaskoczenie.
- W tle rozpoczyna się aukcja.
- SCENA 40. EXT - ZAUŁEK - DESZCZOWA, WIETRZNA NOC
- Natalia podpala heroine w zaułku. Jakub stoi obok niej paląc papierosa.
- JAKUB
- Aż tak boli?
- Natalia zaciąga się nie odpowiadając, przysiada na stopniu schodów. Do Jakuba dzwoni Grzegorz. Jakub odbiera.
- GRZEGORZ
- Jak leci doktorku?
- JAKUB
- Bywało lepiej.
- GRZEGORZ
- Jesteś tam, na tym spędzie? w teatrze?
- JAKUB
- Byłem przez moment.
- GRZEGORZ
- Jest w tym coś co wydaje mi się zbędne,
- jeśli wiesz o czym myślę.
- JAKUB
- Tak, chyba wiem.
- GRZEGORZ
- Jesteśmy częścią nieskończonej energii.
- Nie musimy niczego i nikogo upamiętniać bo wszystko żyje.
- JAKUB
- Tak, już to gdzieś słyszałem.
- GRZEGORZ
- Spotkajmy się jutro doktorku.
- Słyszałem że widujesz się z moją siostrą.
- Zasługujesz na moje błogosławieństwo.
- SCENA 41. INT - HOTEL - DZIEŃ
- Jakub wchodzi do hotelu, idzie korytarzem i puka do drzwi, otwiera je Grzegorz, opleciony tylko ręcznikiem. W pokoju bałagan, porozrzucane ciuchy, butelki po alkoholu.
- GRZEGORZ
- Sorki za bałagan doktorku.
- Wczoraj troszkę popłynąłem…
- Wskoczę pod prysznic i zaraz wracam.
- Jakub siada i spogląda wokół w poszukiwaniu alarmu. Widzi jeden z reklamówką nałożoną nań. Wyciąga papierosa i odpala.
- JAKUB VO:
- “Nawet człowiek czynu czuje się zagubiony.
- Może to zmiana społecznej wibracji.
- Może to ogólnoświatowy upadek ludzkości.”
- Grzegorz wyskakuje z toalety.
- GRZEGORZ
- Więc co? Spotykasz się z moją siostrą?
- JAKAUB
- Raczej się koleguje. Przyjaźnie.
- GRZEGORZ
- Przyjaźń. Tak, przyjaźń jest spoko.
- Może ty coś wiesz widzisz… Muszę się napić.
- Grzegorz sięga po butelkę wódki i wypija głęboki łyk. Wyciąga rękę z butelką w stronę Jakuba.
- JAKUB
- Nie wiele mam zasad,
- ale jedna którą na pewno mam
- wyklucza picie przed południem.
- GRZEGORZ
- Wiesz ciężko mi ją oceniać, jest moją siostrą.
- Ale Wiktor mówi że siedzi w gównie.
- Że zawsze siedziała.
- Jak go dopytuje o co mu kurwa chodzi
- to zmienia temat…
- JAKUB
- Każdy z nas siedzi w jakimś gównie.
- Zaprosiłeś mnie żeby gadać o Natalii bez Natalii?
- GRZEGORZ
- Nie, w zasadzie nie…
- Grzegorz odpala jointa i siada przed komputerem.
- GRZEGORZ
- Miałem Ci puścić kawałek ale nie jest gotowy.
- Więc Ci nie puszczę. Ale będzie bangier.
- JAKUB
- Bangier?
- GRZEGORZ
- Tak doktorku. Z bitem retro, takie lata osiemdziesiąte.
- JAKUB
- Nieźle.
- GRZEGORZ
- Nieźle.
- Może wieczorem wyskoczymy na imprezke?
- Mam wbite… na artifarti gówno w fluorach.
- JAKUB
- Fluory brzmią bajecznie.
- SCENA 42. INT - SALON OBUWNICZY - DZIEŃ
- Jakub w sklepie obuwniczym. Ekspedientka (ta sama co w poprzednich scenach) przygląda się jemu z uwagą.
- EKSPEDIENTKA
- Wie Pan, że te zielone co Panu sprzedałem parę miesięcy temu,
- zostały okrzyknięte modelem roku?
- Mamy teraz takie same, ale niebieskie.
- JAKUB
- Takie same, tylko niebieskie…
- A macie jakieś bardziej młodzieżowe, luźne?
- Ekspedientka pokazuje model adidasów ze skrzydłami.
- JAKUB
- To może jednak te niebieskie.
- EKSPEDIENTKA
- Już przynoszę.
- SCENA 43. INT - KLUB - NOC
- Jakub i Grzegorz wchodzą do klubu, wielka impreza, sala oblepiona w fluorescencyjne pajęczyny ułożone w fraktalne wzory. Za dekiem DJ. roznegliżowane hostessy roznoszą drinki.
- GRZEGORZ
- Pięknie! Czyż nie jest pięknie.
- Walimy z bazy. Tam jest bar.
- (jedna z hostess oferuje mu drinka)
- Te szczyny to bez urazy dziewczyny,
- ale DJ może sobie w dupę wsadzić.
- Jakub dostrzega businesswoman, którą widział wcześniej. Decyduje się podejść i porozmawiać. W międzyczasie podchodzi do niej młody raper, Jakub dostrzega że nosi on buty ze skrzydłami.
- JAKUB VO
- Może to pozwoli jej zapomnieć o czasie.
- Grzegorz uderza Jakuba w ramię i wskazuje na mężczyzną tańczącego z protezą.
- GRZEGORZ
- Poznajesz tego typa?
- JAKUB
- A powinienem.
- GRZEGORZ
- Znany piłkarz. Stracił nogę w wypadku.
- Gdybyś nie był na przedwczesnej emeryturze
- to dałbym postawiłbym stówę na to
- że będzie Twoim następnym pacjentem.
- Jakub przygląda się jak były sportowiec tańczy popijając z butelki, widzi dziewczynę umieszczającą na jego języku pigułkę, i jego z szaleństwem poruszającego głową w rytm muzyki.
- SCENA 44. INT - BAR - POPOŁUDNIE, PADA ŚNIEG
- JAKUB dzwoni do Natalii, siedząc w lokalnym barze, gdzie przy stolikach obok siedzi paru okolicznych alkoholików. Słychać sygnał, ale nikt nie odbiera.
- JAKUB VO
- Może to po prostu kwestia tego że się starzeje,
- że nie chcę grać dłużej roli…
- Jakby empatia którą całe życie miałem wyciekła,
- wylała się z pękniętego naczynia.
- Może nie mam już czasu by udawać…
- Nie odbiera… Odbiera jeden na dziesięć.
- To również nie ma sensu. Więc trzeba pić.
- Siedzieć w barze i obserwować “piękne” twarze ludzi,
- którzy nie ukrywają swej brzydoty.
- Pozbieraj fakty:
- Udowodniłeś że twoja profesja nie ma sensu,
- przynajmniej sobie,
- straciłeś miłość swojego życia,
- zostałeś wykluczony z celebracji śmierci przez przyjaciół…
- teraz jesteś zauroczony,
- jakimś niewypowiedzianym bólem.
- Nią. A ona nie odbiera.
- Częścią jakiego treningu jest to wszystko?
- Stracić świadomość tego kim jestem…
- Wczesne objawy schizofrenii na którą jestem za stary… “
- Do baru wchodzi Grzegorz
- GRZEGORZ
- Co jest doktorku?
- Doskonały wybór miejsca, sami starzy ludzie, żadnych dup…
- nic tylko chlać. Kolejeczkę prosze.
- Widziałem się z siostrą, nie żebym ja był trzeźwy,
- ale one była w zupełnie innym wymiarze.
- JAKUB VO:
- Bez zaskoczenia.
- Jej wielka miłość jej nie opuści.
- GRZEGORZ
- Mam domek za miastem, w lesie.
- Jedźmy tam, twoja obecność uratuje
- mnie od samotnego chlania…
- JAKUB
- Nie jestem przekonany
- GRZEGORZ
- Doktorku, przeczytałem ostatnio coś,
- czym warto się podzielić… A więc…
- JAKUB
- Nie zaczyna się zdania od “A więc”…
- Grzegorz wypija szota i zamawia następne
- GRZEGORZ
- Linguista się kurwa znalazł… nie wybijesz mnie z rytmu.
- A więc, wyobraź sobie że żeby mieć wspaniałe życie
- musisz przejść niebezpieczną dżunglę.
- Możesz zostać gdzie jesteś i mieć bezpieczne życie,
- ale jak przejdziesz dżunglę,
- będzie wspaniałe. Jak byś do tego podszedł?
- JAKUB
- Już tam byłem… I dalej siedzę w tej dżungli.
- I ona nigdy się nie kończy.
- A jak myślisz że się kończy,
- to spuszcza ci mówiąc twoim językiem “wpierdol”.
- Obok stary alkoholik zaczyna rozmawiać z psem jakiegoś budowlańca. Jakiś podpity manager namawia młodych muzyków do nagrania płyty. Do baru wchodzi blondynka w bardzo krótkiej spódniczce.
- GRZEGORZ
- Doktorek dzisiaj w wybornym humorze widzę…
- Naprawdę powinieneś odpocząć…
- Pojedziemy do dżungli pociągiem.
- Blondynce dzwoni telefon. Za dzwonek ma kawałek do którego Grzegorz zrobił bit
- GRZEGORZ (do blondynki)
- To mój bit
- JAKUB VO:
- No i się zaczyna
- BLONDYNKA (do telefonu)
- Nie zgadniesz kto tu jest…
- SCENA 45. INT - AUTO - NOC
- Jadą w pięciu białym mercedesem. Grzegorz obściskuje blondynkę. Jakub siedzi obok nich, a Żaba na siedzeniu obok kierowcy zawija jointy. Z głośników leci techno.
- JAKUB VO:
- Kiedyś myślałem że to choroba,
- a ja mam ich uzdrawiać…
- Ale to przecież jest ich zachowanie,
- to oni, ich natura,
- Bunt i samodestrukcja jako przykłady zdrowia,
- W chorych warunkach.
- SCENA 46 INT - DOMÓWKA - NOC
- Jakub i reszta są na imprezie, na której wódka leje się strumieniami a ludzie tańczą prawie nago. Grzegorz zaczyna się bić z typem który odbił mu blondynkę. Jakub próbuje go odciągnąć, padają na ziemię, ktoś podaje Grzegorzowi wódkę, którą on polewa w usta leżącego obok Jakuba.
- SCENA 47 EXT - ULICA - ŚWIT
- Pijany Jakub dzwoni do Natalii ale ona nie odbiera. Telefon jest wyłączony, nie ma sygnału.
- Jakub łapię taksówkę. Za oknem zamglone, prawie puste ośnieżone ulice. W oddali widać przenikające zza chmur wczesne promienie słońca.
- JAKUB
- Możemy to wszystko zmienić.
- Ona może się oczyścić, ja mogę przestać pić.
- Możemy spędzać czas razem gotując...
- Słuchając muzyki klasycznej, albo jazzu,
- grać w karty...i oglądać telewizję aż do zaśnięcia.
- Czasem spacerować wzdłuż rzeki…
- Żyć w symbiozie… po prostu.
- Możemy sobie pomóc.
- SCENA 48 INT - MIESZKANIE NATALII - PORANEK
- Jakub puka w drzwi mieszkania. Nikt nie otwiera. Jakub wali w drzwi mieszkania. Jakub naciska klamkę i drzwi się otwierają. Jakub wchodzi do mieszkania Natalii. Natalia leży na sofie, nieruchoma. W rękę wbita strzykawka. Jakub sprawdza puls. Natalia nie żyje. Detal jej znieruchomiałych źrenic. Jakub osuwa się bezsilnie na ziemię. Chowa twarz w dłoniach promienie porannego słońca oświetlają ich postacie.
- SCENA 49 EXT - NAD WISŁĄ - DZIEŃ
- Jakub siedzi nad Wisłą. Pada śnieg. Jego wzrok jest wbity w jeden punkt, którym jest zmącona ciemna tafla rzeki.
- JAKUB VO:
- W jej oczach czaił się świat w miniaturze.
- Życie musi mieć jakiś układ logiczny.
- Ten cały ból musi mieć jakiś sens.
- Ten wstrząs rozpaczy
- nie może być jedynym co otrzymujemy…
- SCENA 50. INT - KOŚCIÓŁ - DZIEŃ
- Wzrok Jakuba wbity jest w Grzegorza. Grzegorz płacze i pada na kolana przed trumną siostry. Inni uczestnicy pogrzebu (w większości młodzi ubrani na czarno ludzie) przyglądają się z boku, Wiktor i ktoś młody podchodzą do Grzegorza i próbują go podnieść, on ich odpycha.
- JAKUB VO:
- Musisz zostać z boku.
- Nawet jeśli to trudne…
- Nawet jeśli chcesz zobaczyć jej twarz po raz ostatni.
- Nie możesz płakać.
- Płacz jest zarezerwowany dla niego.
- SCENA 51. INT - MIESZKANIE NATALII - NOC
- Stypa. Jakub wpatruje się w swoje ciemnobrązowe buty. Ubrani na czarno rozlewają wódkę w mieszkaniu Natalii. W tle nowoczesna muzyka, ktoś robi freestyle, reszta gromadzi się wokół. Ktoś wznosi toast za jej urodę i niewinność. Grzegorz płacze, w płaczu zauważa Jakuba. Grzegorz wstaje i wtula się w Jakuba. Oboje płaczą. Grzegorz ociera łzy, rozgląda się, widzi bawiących się ludzi. Grzegorz zaczyna krzyczeć i wyganiać ich, wyrzucać ich rzeczy, płaszcze, plecaki, torby przez okno, nie może się uspokoić dopóki nie pozostaje tylko on i Jakub. Grzegorz znów się rozgląda. Idzie do kuchni i chwyta za pełną butelkę wódki, wypija połowę jednym, ciągłym łykiem, to co zostaje krzycząc rozbija o ścianę.
- SCENA 52. INT - SALON OBUWNICZY - DZIEŃ
- Jakub siedzi w sklepie obuwniczym, w ręku trzyma granatowego, prawie czarnego skórzanego buta.
- SPRZEDAWCZYNI
- Nie wygląda Pan zbyt szczęśliwie…
- Może inny kolor butów?
- Jakub wpatruje się w nią, jakby słyszał ale nie rejestrował. Nic nie odpowiada. Wyciąga tylko swój portfel.
- Wyciemnienie.
- SCENA 53. INT - MIESZKANIE JAKUBA - LETNI DZIEŃ
- Jakub siedzi w fotelu, w swoim mieszkaniu. Słońce oświetla jego zamyśloną sylwetkę. Na biurku dzwoni telefon. To Grzegorz. Jakub odbiera.
- GRZEGORZ
- Jakub? Jakub?
- JAKUB
- Tak, to ja Grzesiu.
- GRZEGORZ
- Trochę się nie odzywałem, trochę mnie nie było.
- JAKUB
- Tak, trochę Cię nie było. Ale wracasz?
- GRZEGORZ
- Tak, odnalazłem nadzieje.
- JAKUB
- To dobrze
- GRZEGORZ
- Odnalazłem nadzieję, miłość i wiarę Jakub.
- I myślę że tobie tego brakuje tak jak mi brakowało.
- Ale Bóg… może nagrodzić Twoje poświęcenie.
- JAKUB VO
- Jaki Bóg? Więc z jednego szaleństwa w drugie.
- GRZEGORZ
- Jeden i jedyny. Może Cię odwiedzę.
- Możemy porozmawiać o Bogu, o Jahwe.
- JAKUB
- Chcesz mówić do mnie o Bogu?
- GRZEGORZ
- Tak Jakubie, chcę mówić z Tobą o Jahwe…
- JAKUB
- Rozwój człowieka jest uzależniony od natury,
- od przodków. To jest moja wiara Grzegorz.
- Grzegorz chcesz się spotkać żeby porozmawiać?
- Po prostu porozmawiać?
- SCENA 54. INT - KAWIARNIANY OGRÓDEK - DZIEŃ
- Jakub siedzi przy stoliku, naprzeciwko niego Grzegorz ze świątobliwym wyrazem twarzy. Obok niego siedzi Michał “Brat starszy”. Siedzą w niekomfortowym milczeniu.
- JAKUB
- VO Jestem Ateistą, nikt tego nie zmieni.
- Panie Bracie starszy,
- może nas pan na chwilę zostawić samych?
- Grzegorz kiwa głową, jakby przyzwalając na prywatną rozmowę. Michał wstaje i odchodzi. Grzegorz spogląda na Jakuba.
- GRZEGORZ
- Bóg mnie ocalił od rozpaczy.
- Ciebie też może ocalić przyjacielu. Wierzę w to.
- Brat Michał pomoże tobie tak jak pomógł mi.
- JAKUB
- Co z muzyką?
- GRZEGORZ
- Życie w rozpuście uczyniło mnie ślepym.
- JAKUB
- Ślepym na co?
- GRZEGORZ
- Na cierpienie mojej siostry
- JAKUB
- To był jej wybór, nic nie mogłeś zrobić.
- Światło oświetla sylwetkę Grzegorza, którego twarz jest w cieniu. Twarz wykrzywia się w cierpieniu. Nastaje milczenie. Grzegorz wygląda jak ktoś kto naprawdę w nic już nie wierzy.
- GRZEGORZ
- Jeśli nie będę wierzył w cokolwiek…
- W cokolwiek Jakub…
- To po co mam żyć w ogóle?
- Jakub przygląda się Grzegorzowi.
- JAKUB VO
- No właśnie. Po co.
- SCENA 55. EXT - POWIŚLE - DZIEŃ
- Jakub idzie powiślem, od niechcenia kopiąc czarnymi skórzanymi butami szklaną butelkę. Z barki którą mija leci głośna muzyka. Ludzie tańczą. Jakub rozpoznaje bit, słyszy w nim swoje własne bicie serca. Chwyta za butelkę i rzuca nią w ścianę barki.
- SCENA 56. EXT - MOST - NOC
- Jakub wspina się na barierkę mostu. Staje na nim i wpatruje się w taflę wody, która jest czarna jak smoła. Jego długim szarym płaszczem powiewa wiatr. Po chwili dzwoni telefon. Jakub powoli wciąga komórkę z kieszeni. Jakub odbiera.
- GŁOS W TELEFONIE
- Doktor Jakub?
- Dźwięk jest przerywany i połączenie się urywa.
- SCENA 57. INT - MIESZKANIE JAKUBA - DZIEŃ
- Jakuba budzi telefon. Jest godzina 11. Numer jest nieznany. Jakub odbiera.
- TADEUSZ BOROWIEC
- Dzień dobry Panu. Doktor Jakub?
- JAKUB
- Jakub, owszem.
- Ale nie doktor raczej, zawiesiłem praktykę.
- TADEUSZ
- Ah tak, doszły mnie i o tym słuchy.
- Proszę dać mi się przedstawić:
- Tutaj Minister Tadeusz Borowiec.
- JAKUB
- Panie Ministrze,
- czemu zawdzięczam tą przyjemność?
- TADEUSZ
- Widzi Pan, ja jestem Przyjacielem,
- Adama Machonia. I to od niego mam Pana numer.
- JAKUB
- Od Pana Adama?
- TADEUSZ
- Tak.
- JAKUB
- W czym mogę pomóc?
- TADEUSZ
- Widzi Pan, sprawa jest bardzo delikatna.
- Chodzi o moją córkę.
- Ona zachowuje się dziwnie i ja...
- Ja nie umiem jej pomóc.
- Nikt z rodziny, przyjaciół nie potrafi jej pomóc.
- Rozumie Pan, z uwagi na moją pozycję,
- sprawa jest bardzo delikatna, ważna jest pełna dyskrecja.
- JAKUB
- Tak, rozumiem…
- TADEUSZ
- Adam powiedział mi, że Pan może pomóc.
- JAKUB VO:
- Dlaczego? Dlaczego człowiek,
- którego syn popełnił samobójstwo
- poleca mnie jako lekarza.
- TADEUSZ
- Powiedział że jest Pan najlepszym lekarzem jakiego poznał.
- JAKUB
- Czy jest Pan świadom tego
- że mój ostatni pacjent popełnił samobójstwo.
- TADEUSZ
- Janek? Panie doktorze ja znałem Janka…
- Jemu nikt nie mógł pomóc…
- Nie chodzi zresztą o tendencje samobójcze
- w przypadku mojej córki.
- Raczej odwrotnej natury problem.
- Ona chyba za bardzo kocha życie…
- I to jest problem.
- I ja nie potrafię z nią rozmawiać.
- Po prostu nie potrafię. Żona również.
- SCENA 58. INT - MIESZKANIE JAKUBA - DZIEŃ
- Jakub wpatruje się w koronę drzewa za oknem, której liśćmi porusza wiatr.
- Jakub VO:
- Może powinienem przyjąć tą ofertę.
- Przecież tego nie można nazwać ofertą.
- Nie nauczyłeś się ostatnio…
- Przecież mówił
- że nie chodzi o tendencje samobójcze.
- I polecił mnie Adam.
- Nigdy nie przestanę czuć się dłużny w stosunku do niego.
- Dług zaufania… najgorszy z długów.
- Przecież miałeś nie brać następnego głupcze.
- Dlaczego on mnie polecił?
- SCENA 59. INT - WILLA POLITYKA - DZIEŃ
- Jakub idzie w ślad za Tadeuszem. Wielka willa polityka. W przedpokoju na wygodnym fotelu z podnóżkiem siedzi jego żona Iwona i czyta książkę o zaburzeniach osobowości. Jakub wita się z nią i idzie dalej za Tadeuszem. Podchodzą do okna. Za oknem, w ogrodzie, na środku trawnika leży dziewczyna w samej bieliźnie. Obok niej luźno leży koszula.
- TADEUSZ
- Wkłada tą koszulę gdy jest jej chłodno.
- Gdy żona chciała ją zabrać do prania
- to niemal ją pogryzła.
- Bieliznę sama pierze,
- kazała żonie przynosić miskę z wodą,
- bez żadnych detergentów.
- I żona przynosi każdego ranka.
- Powinienem zacząć od początku.
- To jest Zofia.
- Wszystko zaczęło się miesiąc temu.
- Raz położyła się i od tego momentu nie chce wstać…
- Pan rozumie, ja jestem ministrem
- i ciężko jest ukrywać tego typu… wariactwo.
- Pan rozumie, dyskrecja jest kluczowa…
- SCENA 60. EXT - OGRÓD WILLI - DZIEŃ
- Jakub powoli idzie ogrodem by przedstawić się Zofii. Widzi słońce prześwitujące przez korony drzew. Zofia spogląda na niego, gdy on siada na trawie obok niej. Jakub widzi jej spokojną, harmonijną twarz, uśmiechającą się do niego w powitaniu, pozostając niemal nieobecną.
- JAKUB
- Jestem psychologiem. Mam na imię Jakub.
- ZOFIA
- Miło Cię poznać Jakubie.
- JAKUB
- Podobno nie jesteś zbyt rozmowna ostatnimi czasy.
- Dlatego tu jestem.
- Aby po prostu porozmawiać.
- ZOFIA
- Ja cały czas prowadzę konwersacje.
- JAKUB
- Z kim?
- ZOFIA
- Nie jest wymagana obecność kogoś...
- to forma wewnętrznej konwersacji.
- JAKUB
- Prowadzisz wewnętrzną konwersacje?
- ZOFIA
- Tak
- JAKUB
- Czy słyszysz jakiś głos?
- Głos który daje odpowiedzi?
- ZOFIA
- Nie słyszę głosu.
- To dziwne kiedy zdajesz sobie sprawę
- że myśli w Twojej głowie są pozbawione głosu.
- To czyste słowa. W ich prawdziwym znaczeniu.
- Nie splamione emocją. Dlatego są szczere.
- Nabierają emocji dopiero jak je wypowiadasz...
- Po ręce Zofii idzie mrówka, Zofia dotyka ręki Jakuba, i mrówka przechodzi na jego rękę.
- Jakub czuje wzruszenie, ale próbuje to ukryć.
- JAKUB
- Co masz na myśli?
- ZOFIA
- Mam na myśli ruch.
- Nieskończony ruch wokół nas,
- nieskończoną harmonię.
- To że widzę małość człowieka i wieczność życia.
- Tak naprawdę jesteśmy dziećmi ziemi,
- wszystkie 800 bilionów gatunków…
- Jesteśmy wiatrem. Jesteśmy niczym.
- JAKUB
- Czy tylko o tym rozmawiasz ze sobą?
- ZOFIA
- Nie. To w zasadzie nie ma znaczenia.
- JAKUB
- To co ma znaczenie?
- ZOFIA
- To że oddycham, czuję, dotykam i słyszę.
- I że jestem częścią nieskończonego czasu.
- Zofia zamyka oczy wtulona w trawę. Jakub przygląda się jej w milczeniu. Po chwili dostrzega w oknie przyglądającym im się rodziców Zofii. Jakub wstaje. Idzie w stronę domu, do którego wchodzi.
- TADEUSZ
- I co Pan myśli?
- Jakub milczy.
- MARIA (żona Tadeusza)
- Myślę że Pan powinien zostać do nocy z nami…
- Pan powinien to zobaczyć…
- Tadeusz macha na to gniewnie ręką i wychodzi z salonu.
- MARIA
- Napije się Pan herbaty? To zajmie chwilę...
- My tylko potrzebujemy jakiegoś wyjaśnienia.
- Mąż oczywiście ma swoje teorie
- ale ja myślę że to coś więcej niż “oswojenie”...
- SCENA 61. INT - SALON WILLI - NOC
- Jakub stoi przy Mari. Jest noc. Wiatr porusza koronami drzew. Światło księżyca oświetla leżącą Zofie. Maria wskazuje palcem na ruch w trawie. Wąż sunie w stronę Zofii, i zwija się zaraz przy jej dłoni. Jakub obserwuje to w milczeniu. Na trawniku pojawia się lis, który przysiada przy stopach Zofii i zaczyna je oblizywać. Zofia podnosi się i siada. Z pobliskiego drzewa zlatuje sowa i siada na jej ramieniu.
- MARIA
- I co Pan na to powie? Jak to wytłumaczyć?
- Jak można oswoić dzikie zwierzęta?
- Jakub milczy.
- SCENA 62. INT - SALON WILLI - PORANEK
- Jakub budzi się w salonie, jest przykryty kocem. Widzi Marię wychodzącą na zewnątrz. Maria niesie miskę z wodą i na ramieniu ma zawieszony ręcznik. Jakub obserwuje jak stawia miskę przed Zofią, Zofia oblewa się wodą z miski przy pomocy małego naczynia myjąc się w promieniach porannego słońca. Po skończeniu mycia Maria wraca do domu i przygotowuje chleb i wodę dla Zofii.
- MARIA
- Jak długo można tak żyć?
- O chlebie i wodzie?
- JAKUB
- Nic innego nie je?
- MARIA
- Sporadycznie pyta o jabłka,
- Dwa tygodnie temu spytała o rybę…
- Tyle, resztę czasu chleb, woda.
- Nie wchodzi do domu wogóle.
- Załatwia się tam, pod koniec podwórza.
- Ubłagałam ją by używała podstawowych środków higieny,
- podczas jej… wie pan jakich dni.
- Nie wiem co mam robić….
- Niech ją Pan po prostu sprowadzi do domu.
- Czy może mi Pan pomóc? Proszę…
- Niech Pan sprowadzi ją do domu.
- Brakuje mi jej szurania kapciami, grania na pianinie…
- Ona tak pięknie gra… Boję się o nią.
- JAKUB
- Zrobię co mogę.
- SCENA 63. EXT - OGRÓD WILLI - DZIEŃ
- Jakub zanosi Zofii chleb i wodę. Stawia przed nią tacę. Zofia powoli spożywa, ze swego rodzaju namaszczeniem, celebracją, jakby była to najwspanialsza uczta jaką można mieć. Jakub bierze z tacy kawę.
- JAKUB
- Nie lubisz kawy?
- Zofia uśmiecha się
- JAKUB
- Twoja mama parzy naprawdę dobrą kawę.
- Zofia kiwa głową, jakby zgadzając się.
- JAKUB
- Widziałem w nocy coś dziwnego,
- i Twoja mama też to widziała.
- Zofia uśmiecha się.
- JAKUB
- Jak to możliwe?
- Zofia ze spokojem milczy wpatrzona w poruszające się kłosy trawy.
- JAKUB
- Nie mogę tego wyjaśnić…
- ale wierzę w to co widziałem…
- Być może one się z tobą oswoiły…
- Tak, to jest racjonalne wytłumaczenie.
- Zofia spogląda do góry na płynące po niebie chmury, Jakub również spogląda w niebo.
- JAKUB
- Chce Ci coś powiedzieć Zofiu….
- Twoja mama… Ona tęskni za Tobą.
- Ona nie rozumie dlaczego nie chcesz wejść do domu
- i zagrać dla niej na tym pięknym pianinie
- które widziałem w salonie.
- Dlaczego nie chcesz wejść do domu?
- ZOFIA
- Nie wiem, nie myślę o tym.
- Dom jest wszędzie.
- Dom nie jest zbudowany ręką.
- JAKUB
- Ale pianina na zewnątrz nie masz.
- ZOFIA (śmiejąc się)
- Nie nie mam,
- ale to być może nie jest kluczowe dla życia.
- JAKUB
- A co jest?
- Zofia kończy posiłek i odsuwa tacę, po czym znów siada prosto.
- ZOFIA
- Trwanie.
- Trwanie same w sobie.
- Trwanie same w niej.
- JAKUB
- W kim?
- Zofia milczy i kładzie się na trawie z rozłożonymi ramionami.
- JAKUB
- Twoja mama bardzo się stresuje.
- Ty Zofiu jesteś paradoksalnie zdrowa,
- ale ona może zachorować,
- jeśli nie będzie miała pewności,
- że w razie niebezpieczeństwa nie uciekniesz do schronu,
- nie wejdziesz do domu.
- Zofia spogląda na Jakuba.
- JAKUB
- Czy pomyślałaś o tym?
- W niej jest strach.
- Strach o Ciebie i przez ciebie.
- Zofia przecząco kiwa głową.
- JAKUB
- Gdybyś weszła do domu, raz na parę dni,
- i zagrała na pianinie to przedłużysz jej życie.
- Przecież Twoja mama jest Aniołem, czyż nie?
- ZOFIA
- Moja mama jest człowiekiem
- o anielskim charakterze.
- Masz racje, skoro wysłali Ciebie,
- to oznacza że naprawdę się boi.
- JAKUB
- Twój ojciec również.
- ZOFIA
- Owszem, ale o coś innego.
- JAKUB
- O co?
- ZOFIA
- O pozory.
- JAKUB
- O pozory czego?
- ZOFIA
- O pozory tego, że cierpienie nie istnieje.
- Zofia wstaje i idzie w kierunku domu. Powoli wchodzi do salonu. Zofia siada przy pianinie i zaczyna grać Chopin Nocturnes. Jakub popija kawę, odpalając papierosa przygląda się poruszającym przez wiatr koroną drzew. Po chwili wstaje i przechodzi parę kroków, tak by móc przez okno zobaczyć Zofię i Marię. Maria trzyma swoje dłonie na ramieniu Zofii i płacze.
- Zofia przerywa grę i wraca do ogrodu. Jakub wrzuca końcówkę papierosa do kubka z resztką kawy. Zofia kładzie się na trawie tak jak poprzednio. Jakub podchodzi i siada obok. Widzi twarz Zofii w jakby nieobecnym uniesieniu.
- JAKUB
- O czym myślisz?
- ZOFIA
- Czy powtórzysz za mną
- każde zdanie które powiem?
- JAKUB
- Tego chcesz?
- ZOFIA
- Tak, chcę żebyś zrozumiał czym jest szczęście…
- Połóż się i przyłóż ucho do ziemi.
- Jakub kładzie się obok Zofii przykładając ucho do ziemi.
- ZOFIA (szepcząc z zamkniętymi oczami)
- Oddychaj moimi płucami.
- JAKUB
- Oddychaj moimi płucami
- ZOFIA (wdychając ziemię do której kieruje swoją twarz)
- Poczuj swoją woń moimi nozdrzami
- Jakub kieruje swoją twarz ku ziemi i wciąga powietrze, poruszając źdźbłami trawy.
- JAKUB
- Poczuj swoją woń moimi nozdrzami
- ZOFIA (przykładając jedno ucho do ziemi)
- Usłysz swój śpiew moimi uszami
- Jakub przykłada ucho do ziemi, drugim wsłuchując się w wiatr który porusza koronami drzew
- JAKUB
- Usłysz swój śpiew moimi uszami.
- Zofia otwiera oczy
- ZOFIA
- Oglądaj siebie moimi oczami
- JAKUB
- Oglądaj siebie moimi oczami.
- Jakub powoli rozgląda się wokół, Widzi trawy, krzewy, korony drzew poruszane przez wiatr, widzi słońce oświetlające dom, wychodzące zza wielkiej chmury, widzi Zofię, widzi insekta pnącego się w górę trawy która się ugina.
- Zofia rozciąga swoje ręce i dłońmi dotyka trawy i ziemi.
- ZOFIA
- Poczuj samą siebie,
- poczuj swoją skórę pod moimi palcami.
- Jakub zamyka oczy, na jego twarzy pojawia się spokojny, miarowy uśmiech, podobny do beztroskiego uśmiechu na twarzy Zofii. Oboje leżą w promieniach słońca wsłuchani w wiatr.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement