Advertisement
Guest User

Z sekcji past farmaceutycznych:

a guest
Jul 16th, 2019
124
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.73 KB | None | 0 0
  1. Dawno temu wielki gruziński filozof zoofil Jebiep Saaszkwili stwierdził, że każdy, nawet najszlachetniejszy wynalazek może obrócić się na szkodę ludzkości. Najdoskonalszym tego przykładem są te pierdolone reklamy leków w polskiej telewizji. Kiedyś przynajmniej można było usłyszeć, że „Goździkowa przypomina, na ból głowy amfetamina”, obejrzeć sympatyczną animację Strepsilsa albo posłuchać symfonii Dvoraka w reklamie Verdinu, a teraz? Teraz jak w lesie.
  2. Mała Marysia siedzi sobie w pokoju, bawi się lalkami i jak nie zacznie kaszleć, to brzmi jak mój pradziadek w komorze w Gross-Rosen. Przyłazi matka, spogląda na córkę i z miejsca diagnozuje kaszel mokry. Czy tam suchy, cholera wie. Spogląda natenczas w kamerę i mówi z naturalnością godną ust Edyty Górniak, że na taki kaszel idealna będzie Flegamina, Mucosolvan czy inne chujemuje dzikie węże. Sekundę później wlatuje w pizdu profesjonalna prezentacja pokazująca, że głupie tabletki idą prosto do żołądka, a mądry syropek leci autobahnem wprost do płuc jak woda Rózi Luksemburg. Marysia zdrowa, lektor klepie w 2,3 sekundy „Przed użyciem...”, a rak płuc rośnie dalej. Kaniec filma.
  3. Kaszel to jednak nic. Kiedyś jakiejś Polfarmie musiało się ostać pół magazynu aspiryny, więc przejrzeli ulotkę i wpadli na genialny pomysł, że skoro rozrzedza toto krew, to zapobiega zawałom. Brawo, kurwa, Nobel w drodze. Tak zaczęto sprzedawać Kordiana czy jak to tam się nazywa, który ma się idealnie troszczyć o twoje serce – a jak masz hemofilię i wskutek tego wykrwawisz się po zacięciu papierem toaletowym, to bardzo kurwa mi przykro, jesteś wpisany w koszty. Osobiście byłbym skłonny uwierzyć w antyzawałowe działanie tegoż medykamentu tylko und wyłącznie wtedy, gdyby był testowany na innym symbolu polskiego kapitalizmu: mendzie bazorowej Paździochu.
  4. Niewiele rzeczy przebije jednak reklamy środków na erekcję. Wirtuozeria twórców w tworzeniu przenośni przewyższa nawet moją umiejętność w zepsuciu nawet najzabawniejszych tematów: niemogący zapłonąć konar, niedający się postawić żagiel czy niemożliwy do wsadzenia na krzyż Barabasz. Kurwa, chcesz obejrzeć sobie z babcią Jednego z dziesięciu, włączasz telewizor, seksowny alt mówi coś o 6 godzinach, ty skręcasz się z żeżuncji, a babcia pociesza cię, że nic ci takiego nie grozi, bo nie ruchasz.
  5. O popierdółkach już nawet nie chce mi się mówić: yin-yang dupy, czyli Xenna i Stoperan w porach obiadowych, środki przeciwko poceniu się, nieśmiertelna animacja czerwonego światełka symbolizująca zapalenie gardła w każdej reklamie czegoś do ssania czy suplement diety, którego skutkiem ubocznym są znikające boczki. Jakby ich za to Strasburger pozwał, to by się zesrali. Ale grande finale jeszcze przed nami.
  6. ŚRODKI, KURWA, HIGIENY INTYMNEJ. Słowem wstępu – samo słowo „upławy” brzmi jak nazwa jakiejś plugawej wioski nad Bałtykiem, gdzie żyją zdegenerowani Kaszubi czczący swojego bluźnierczego rybiego boga. Oglądasz sobie coś w telewizji, przerwa, idziesz do kuchni zjeść śledzika. Otwierasz słoik i nagle słyszysz. Pacjentka wchodzi do „lekarza” (rada na przyszłość: jak ktoś nie nosi zegarka na bicepsie, to chuj, nie ginekolog) i opowiada, co się jej w drogach rodnych narobiło. Gama zieleni jak w co lepszych obrazach impresjonistów, naturalizm jak w opisie Powiśla z Lalki, obiad ci robi w żołądku salto mortale, tamta gada o konsystencji śluzu, ty nie możesz patrzeć na stojącą na półce Jogobellę z dużymi kawałkami owoców i sam już nie jesteś pewien, czym ci, kurwa, śledzik pachnie. Przynajmniej środków na odchudzanie nie będziesz już musiał kupić. Wolny rynek reklam jest w chuj zajebisty.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement