Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Anony, skoro już jesteśmy przy chłodnych opowieściach, to może sam zapostuję co mi się przydarzyło podczas kolonoskopii.
- Miałem problemy z oddawaniem kału, mogłem się tylko trochę wysrać, a reszta zostawała w środku, przez co często musiałem robić sobie lewatywę. Po pójściu do lekarza ten oznajmił, że może to być coś z jelitami i niezbędna jest kolonoskopia - zgodziłem się i w dniu terminu stawiłem się w jego gabinecie.
- Miał już przygotowane narzędzia i zawołał z drugiego pokoju pielęgniarkę, kazał mi się przebrać w szpitalne ubranie (goła dupa motzno), położyć się na boku oraz się zrelaksować.
- - Niech się pan zrelaksuje, to może być lekko niekomfortowe. - Powiedział.
- Po chwili poczułem jak siostra rozsmarowuje mi na odbycie jakiś żel, lekko wpychając palec do środka, a za parę sekund już nic nie czułem w okolicy mojego odbytu.
- Lekarz przystąpił do wsadzania mi do tyłka urządzenia, lecz coś było nie tak - mimo znieczulenia mogłem wyczuć, że średnica przedmiotu który znajduje się w mojej dupie jest większa niż tego węża, który leżał na stole obok.
- - Jak się pan czuje? - Spytał zdenerwowanym głosem.
- - Dobrze… - Odpowiedziałem.
- - W porządku, bo krrr… Ekheem, jeszcze chwila i niedługo kończymy… Krrr.
- Na moim tyłku poczułem owłosioną łapę i wiedziałem już co jest grane! W momencie kiedy się odwróciłem, ujrzałem go, a on na mój widok nie musiał już dłużej udawać.
- - KRAAAAAAA! - Wrzeszczał Człowiek Małpa, największy zbrodniarz wojenny! - KRAAAAA! Masz w swojej dupie urządzenie, które zdetonuje cię od środka!
- - Nie tym razem, Człowieku Małpo, największy zbrodniarzu medycyny! - Wykrzyczałem, po czym wydałem z siebie wojenny wrzask i ścisnąłem zwieracze tak mocno, że komora zwierająca materiały wybuchowe została zmiażdżona, wyłączając tym samym detonator.
- - Już mi nie uciekniesz, ohydna kreaturo! Mam w zanadrzu tajną broń.
- A mianowicie strumień gazów z odbytu, które zebrały się pod ogromnym ciśnieniem, wystrzeliwując resztki urządzenia z prędkością pocisku pistoletu opuszczającego lufę, lecz Człowiek Małpa odskoczył na bok i uciekł w stronę drzwi, a wszystkie kawałki metalu trafiły w siostrę, która została poszatkowana jak pomidor na sałatkę i upadła na ziemię, taplając się w swojej plamie krwi.
- - Jeszcze cię dorwę, Człowieku Małpo! - Wrzeszczałem rozwścieczony i miotałem się po gabinecie, a gdy już się uspokoiłem, przebrałem się, zabrałem moją kurtkę i wyszedłem, czując na swojej twarzy bryzę świeżego powietrza oraz zapach sierści Człowieka Małpy.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement