Guest User

Untitled

a guest
Nov 30th, 2023
141
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 58.39 KB | None | 0 0
  1. Pewnego wieczoru ksiądz Cyran odprawiał egzorcyzmy nad młodym chłopakiem w obecności kilkuset osób. Nagle kapłan powiedział do wiernych: "rodzice go nie chcieli, to ja go sobie wziąłem". To był dosłowny cytat z diabła. On miał to do niego powiedzieć.
  2. Neogotycka archikatedra Świętej Rodziny w Częstochowie robi spore wrażenie. To jedna z największych tego typu świątyń w Europie, a jej strzeliste, monumentalne wieże mają w sobie coś niepokojącego i urzekającego zarazem.
  3.  
  4. Wnętrze kościoła wyłożone jest posadzką z piaskowca norymberskiego, ozdobione kopią "Wniebowzięcia Matki Bożej" Rubensa i wyposażone w największe pneumatyczne organy w Polsce. Podziemna krypta z katakumbami stanowiąca nekropolię częstochowskich biskupów dopełnia obraz miejsca wręcz mistycznego.
  5.  
  6. Swoją pierwszą wizytę w tej świątyni doskonale zapamiętała Marta. Miała wówczas 16 lat. Za namową przyjaciółki przyjechała tam na słynną mszę o uwolnienie ks. dr. Włodzimierza Cyrana – egzorcysty i opiekuna duchowego charyzmatycznej wspólnoty "Mamre".
  7. Kościół był wtedy wypełniony po brzegi, głównie nastolatkami, którzy przyjechali tam tłumnie autokarami niemal z całej Polski.
  8.  
  9. Marta: – Pierwszy raz zobaczyłam wtedy egzorcyzmy na własne oczy. Ksiądz wypędzał złe duchy w imię Jezusa, a ludzie upadali na ziemię, krzyczeli, trzęśli się. To był ciężki szok dla mnie, jako nastolatki, która do tej pory nie wierzyła w Boga, a msze traktowała jak teatr. Miałam poczucie, że jestem świadkiem tego, o czym nauczano w Ewangelii. Gdyby był obok mnie ktoś dorosły, to może powiedziałby "stop, wyjdźmy stąd". Ale nikogo takiego nie było. Uwierzyłam w to bezkrytycznie.
  10.  
  11.  
  12. Początki Wspólnoty Przymierza Rodzin "Mamre" sięgają lat 80. Była to oddolna inicjatywa wiernych, którzy całymi rodzinami spotykali się na wspólnych modlitwach, czytaniu Pisma Świętego i rekolekcjach. Nazwa wspólnoty nawiązywała do miejsca, w którym według Biblii doszło do zawarcia przymierza między Bogiem Jahwe i Abrahamem.
  13.  
  14. Na początku lat 90. członkowie Mamre zapraszają na rekolekcje Włodzimierza Cyrana – młodego księdza z Częstochowy i studenta Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Kapłan szybko podbija serca wiernych swoją erudycją i niemałymi zdolnościami oratorskimi.
  15.  
  16. – Cyran nie był wtedy przypisany do żadnej parafii. Z punktu widzenia wspólnoty to duży plus, bo miał sporo wolnego czasu, niezagospodarowane weekendy, więc mógł pojawiać się na spotkaniach wspólnoty niemal każdego tygodnia. Jego relacje z "mamrokami" szybko zaczęły się zacieśniać – opowiada Mariusz, były członek Mamre.
  17.  
  18. Gdy kilka lat później ks. Cyran zostaje proboszczem w parafii św. Andrzeja Boboli w Częstochowie, świątynia staje się nieformalną siedzibą Mamre. To tam odbywają się spotkania członków wspólnoty, rekolekcje oraz medytacje biblijne. Wtedy też charyzmatyczny kapłan zaczyna odprawiać swoje pierwsze egzorcyzmy.
  19.  
  20. – Pewien ksiądz, który przyjechał z Rzymu, podarował mu rytuał egzorcyzmów. Cyran nie wiedział, co z nim zrobić i wrzucił go do szafy. Jakiś czas później przyprowadzono do niego chłopaka, którego uznano za opętanego. Cyran powiedział: "Panie Boże, mam opętanego, mam rytuał, ale nie mam pozwolenia od biskupa na przeprowadzanie egzorcyzmów" – opowiada Mariusz.
  21.  
  22. – Chwycił za telefon, zadzwonił do sekretarza biskupa i w 15 minut otrzymał pozwolenie. Tak zaczęła się jego przygoda z egzorcyzmami. Przynajmniej taką historię wielokrotnie opowiadał podczas konferencji. Czy była prawdziwa? Nie wiem. Natomiast przedstawił to w taki sposób, jakby został wybrany przez Boga. Była to historia rodem z książek o świętych – dodaje.
  23.  
  24. Z czasem ks. Cyran zaczyna organizować regularnie tzw. msze o uzdrowienie, na których modli się o uzdrowienie wiernych, przedstawia swoje proroctwa i odprawia egzorcyzmy nad opętanymi. W trakcie tych spotkań kościół pęka w szwach.
  25.  
  26. Na jednym z kazań ks. Cyran tak poucza wiernych:
  27.  
  28. – Miałem kiedyś opętanego chłopaka, który, będąc jeszcze w liceum, poświęcił się szatanowi. Regularnie chodził do kościoła, nawet na przygotowania do bierzmowania, choć od czterech lat był satanistą. No i po uwolnieniu zapytałem go: "Jak to było możliwe, że ty w ogóle wchodziłeś do kościoła? Nie bałeś się modlitwy?". Odpowiedział: "Nie, bo modlitwy bez wiary demon się nie boi". W momencie kiedy zaczynamy mówić o pewnych zagrożeniach, zło nazywać po imieniu, to zły się wścieka. Dlatego na mszach świętych organizowanych przez wspólnotę, na których modlimy się z wiarą, okazuje się, że w spokojnym ludzie bożym są ludzie zniewoleni i opętani. Wtedy demony się odzywają – podkreślił.
  29.  
  30. W kolejnych latach na msze ks. Cyrana przyjeżdżają ludzie z całej Polski, a frekwencja jest tak duża, że duchowny podejmuje decyzję, aby odprawiać je w częstochowskiej archikatedrze, która była w stanie pomieścić zdecydowanie większą liczbę wiernych.
  31.  
  32. – Pamiętam, że jak przyjechałem na pierwszą taką mszę, to byłem pod ogromnym wrażeniem. Pełna katedra ludzi, parking wypchany autokarami. Modlimy się i nagle jakiś chłopak zaczyna się trząść, mówić dziwnym głosem, kopać, pluć, przeklinać, drzeć się wniebogłosy – wspomina Wojciech.
  33.  
  34.  
  35. – Ksiądz razem z pomocnikami odsunął tego człowieka na bok i zaczął go egzorcyzmować. Tamci go przytrzymywali, a ten lał wodę święconą niemal wiadrami, modlił się i co chwilę starał się wejść w dialog z domniemanym demonem, który przemawiał przez tego chłopaka. Chodziło o to, że musiał poznać jego imię, dowiedzieć się, jak dostał się do tego człowieka i wypędzić go – wyjaśnia.
  36.  
  37. – Z jednej strony jest to przerażające, ale z drugiej fascynujące. Masz wrażenie, że uczestniczysz w cudach, chcesz więcej.
  38.  
  39. Ks. Włodzimierz CyranMateriały prasowe
  40. Ks. Włodzimierz Cyran
  41. Ekspansja
  42. Na początku 2000 r. członkowie Mamre opracowują statut, który oficjalnie zatwierdza (nieżyjący już) arcybiskup Stanisław Nowak. Tym samym wspólnocie zostaje nadana kościelna osobowość prawna. Natomiast ks. Włodzimierz Cyran otrzymuje formalnie stanowisko moderatora, czyli opiekuna duchowego grupy.
  43.  
  44. Razem z popularnością mszy odprawianych przez egzorcystę rośnie też liczba członków wspólnoty. W następnych latach ks. Cyran zaczyna tworzyć filie Mamre w diecezjach na terenie całej Polski, m.in. gliwickiej, wrocławskiej, sosnowieckiej, krakowskiej, katowickiej, warszawskiej czy łódzkiej. W szczytowym okresie do wspólnoty należy około dwóch tysięcy wiernych.
  45.  
  46. Na tym kapłan nie poprzestaje. W kolejnych latach organizuje coraz to nowsze inicjatywy: specjalne spotkania ewangelizacyjno-modlitewne dla młodzieży, weekendowe szkoły biblijne, warsztaty dla kleryków, a nawet rekolekcje dla Polonii w Wielkiej Brytanii.
  47.  
  48. W 2008 r. zakłada też Fundację św. Barnaby, której celem jest pomaganie najbardziej potrzebującym. W jej ramach otwiera m.in. Centrum Wsparcia Dziennego dla osób bezdomnych oraz ośrodek "Zdrowa Rodzina" dla dzieci i młodzieży.
  49.  
  50. "Posługa, jaką podejmujmy, wydaje się być niewystarczająca. Znaczna część z osób w najcięższych stanach duchowych (opętania, zniewolenia, głębokich zranień itp.) wymaga dłuższego pochylenia się nad nimi, ofiarności, czasu i miłości" – pisze ks. Cyran w jednym z listów do wiernych.
  51.  
  52. W 2015 r. egzorcysta otwiera ośrodek rekolekcyjny w Albertowie pod Częstochową. Z czasem zamienia go w imponującą siedzibę wspólnoty, w której powstaje kaplica, sale konferencyjne, hotelik, kuchnia, a nawet basen z którego mogą korzystać członkowie Mamre. Do domu znajdującego się na sąsiedniej posesji wprowadza się ks. Cyran razem z mamą.
  53.  
  54. Grzegorz, jeden z byłych członków wspólnoty: – Mamre stało się prężną organizacją, która zaczęła przynosić konkretne dochody. Wśród jej członków było sporo majętnych osób, prawników, lekarzy, przedsiębiorców, którzy hojnie dotowali wspólnotę. Według mojej wiedzy tylko z 1 proc. podatku fundacja ks. Cyrana otrzymywała rocznie około 2 mln zł.
  55.  
  56. REKLAMA
  57.  
  58. Alienacja
  59. Początki w Mamre u wszystkich moich rozmówców wyglądały podobnie. Pełna akceptacja, dużo miłości, zrozumienia i wsparcia. Później całkowite poświęcenie się wspólnocie, praca i dostosowanie do surowych wymogów.
  60.  
  61. Karolina: – Na początku patrzyłam na te emocje, modlitwy, śpiewy i czułam się cudownie. Byłam szczęśliwa, że mogę być wśród tych ludzi. Jednocześnie pojawiała się presja, żeby całkowicie poświęcić się wspólnocie. Często mówiono nam, że to jest nasza nowa rodzina. Jeśli jakieś relacje – w rodzinie czy wśród znajomych – nie układały się nam, to mieliśmy je natychmiast zerwać. Tłumaczyli, że one nie są istotne, bo odciągają nas od najważniejszego. Czyli od Pana Boga.
  62.  
  63. Hanna: – Należąc do tej wspólnoty, trzeba liczyć się z tym, że wszystko inne, łącznie z rodziną, pójdzie w odstawkę. Tu różaniec, tam adoracja, potem uwielbienie, a na końcu msza o uwolnienie. Do tego w tygodniu spotkania tzw. małych grup, gdzie omawialiśmy różne zagadnienia z Pisma Świętego. Nie było czasu na życie prywatne.
  64.  
  65. REKLAMA
  66.  
  67. Małgorzata: – W tamtym okresie faktycznie głównie spotykałam się z "mamrokami", mnóstwo czasu spędzałam na modlitwie, potrafiłam kilka godzin siedzieć z Pismem Świętym i nie odzywać się do nikogo z rodziny, bo w moim mniemaniu oni i tak nic z tego nie rozumieli.
  68.  
  69. Michał: – Jak się zaczynasz odcinać, to masz wrażenie, że jedyne bezpieczne środowisko jest w Mamre. Odrzucasz wszystko, co ma choćby pozór zła i zaczynasz funkcjonować w alternatywnej rzeczywistości. Często prowadziło to do rozbijania związków, relacji w rodzinie. To wszystko było na porządku dziennym.
  70.  
  71. REKLAMA
  72.  
  73. Anna: – Miałam wpojone, że poza wspólnotą ten Kościół nie jest tak zaangażowany i oddany Jezusowi. O tym zresztą często była mowa we wspólnocie. Dlaczego na innych mszach nie ma tych wszystkich ryków? Bo kościół nie modli się z wiarą, więc diabeł czuje się bezpiecznie. Nic mu nie przeszkadza, nic go nie uwiera.
  74.  
  75. – Czyli nie ma Kościoła poza Mamre?
  76.  
  77. – Tak. Tu jest wiara, tam nie ma.
  78.  
  79. Proroctwa
  80. Wraz z rozwojem wspólnoty ks. Cyran wprowadza restrykcyjne kryteria naboru. Żeby zostać członkiem Mamre, przez trzy lata trzeba uczestniczyć w czterostopniowej formacji duchowej realizowanej w trakcie rekolekcji letnich oraz zimowych. Wszystkie stopnie pochodzą od imion formatorów św. Pawła.
  81.  
  82. Pierwszy z nich to Gamaliel – uczony w piśmie faryzeusz, u którego Paweł z Tarsu studiował Torę, czyli pięć pierwszych ksiąg Biblii. To był stopień, który przygotowywał kandydatów do pełnienia funkcji animatora małej grupy. – Tam głównie kładziono nacisk na metody pracy w takiej grupie oraz omawianie różnych zagadnień z Pisma Świętego – wyjaśnia Mariusz, były członek Mamre.
  83.  
  84. Kolejny stopień to Ananiasz, od którego, według Dziejów Apostolskich, św. Paweł przyjął chrzest i uzdrowił go ze ślepoty, gdy temu w Damaszku objawił się Jezus. – Dlatego ten stopień formacji ukierunkowany był na kwestię charyzmatów, czyli darów Ducha Świętego, takich jak moc uzdrawiania czy prorokowania – podkreśla mój rozmówca.
  85.  
  86. REKLAMA
  87.  
  88. Trzeci stopień to Barnaba, nawiązujący do apostoła, który zaopiekował się św. Pawłem po tym, gdy przyjął chrzest. Barnaba angażował się w posługę charytatywną i dlatego na tych rekolekcjach najwięcej mówiło się o działalności charytatywnej.
  89.  
  90. Ostatni stopień formacji to Szczepan, pochodzący od imienia apostoła uznawanego za pierwszego męczennika, ukamienowanego przez miejscową społeczność żydowską w Jerozolimie. Na tych rekolekcjach skupiano się głównie na różnych formach prowadzenia ewangelizacji.
  91.  
  92. – Ta cała formacja, podobnie jak w przypadku św. Pawła, miała przygotowywać członków wspólnoty do pełnienia misji ewangelizacyjnej. Oczywiście wszystkie rekolekcje były płatne. Letnie kosztowały ok. 700 zł, natomiast zimowe 500 zł. W ramach tego ksiądz zapewniał nocleg, posiłki, materiały formacyjne – opowiada Mariusz.
  93.  
  94. Formacja jest ważna z jeszcze jednego powodu. Tylko osoby, które przeszły poszczególne stopnie, mogą pełnić posługę w Mamre, czyli np. uczestniczyć w modlitwach wstawienniczych i tzw. omadlaniu ludzi.
  95.  
  96. – W trakcie rekolekcji ewangelizacyjnych mówiło się, że na pierwszym roku nie można modlić się wstawienniczo, bo jeszcze może być się zniewolonym przez demona, a to może ujawnić się dopiero po czasie, jak człowiek będzie już bardziej rozmodlony, uduchowiony i umocniony w wierze. Jeśli pierwszy rok przeszło się bez szwanku i nikt cię nie lał wodą święconą, to już było dobrze – opowiada Mariusz.
  97.  
  98. – Później wyglądało to tak, że po mszy mógł do nas przyjść człowiek i powiedzieć, że np. ma jakieś problemy w rodzinie albo w pracy, i my tę sytuację omadlaliśmy. Ta osoba stała, my trzymaliśmy nad nią ręce i modliliśmy się w stylu "Panie Jezu, przyjdź proszę do tej osoby i pomóż jej naprawić relację z rodziną". Każdy modlił się spontaniczne, własnymi słowami. Na rekolekcjach mieliśmy nawet ćwiczenia, w jaki sposób rozmawiać z taką osobą, jak ją trzymać, jeśli upadnie itd. – relacjonuje Judyta.
  99.  
  100. Dość powszechną praktyką podczas omadlania była tzw. modlitwa językami. W religii katolickiej to jeden z charyzmatów Ducha Świętego objawiający się m.in. wypowiadaniem dźwięków i słów nienależących zwykle do żadnego z istniejących języków.
  101.  
  102. – Dla mnie to było śmieszne, bo to powinien być dar, który spływa na ciebie od Boga, a tam tak naprawdę ludzie uczyli się jakiegoś niezrozumiałego zlepku sylab i udawali, że modlą się językami – mówi Judyta.
  103.  
  104. Ksiądz Włodzimierz Cyran podchodził do tego jednak bardzo poważnie. To on wskazywał osoby, które według niego obdarzone są charyzmatami. W ten sposób wyznaczał np. ludzi ze wspólnoty, którzy mogli w trakcie spotkań Mamre głosić proroctwa.
  105.  
  106. – To znowu było nawiązanie do św. Pawła, który w jednym z listów pisał o rozdawaniu charyzmatów przez Ducha Świętego. Problem w tym, że w Mamre nikt tego tak naprawdę nie weryfikował – opowiada Mariusz.
  107.  
  108. – Wyglądało to tak, że np. w trakcie rekolekcji wyznaczona osoba wychodziła na ambonę i mówiła, że ma proroctwo dla osoby, która wczoraj wycinała krzewy i ma problem z nieczystością. Pan Bóg wzywa tę osobę do nawrócenia. I w sumie nie było wiadomo, o kogo chodzi, ale istniało pewne prawdopodobieństwo, że w kościele była jakaś osoba, która wycinała wczoraj jakieś krzewy. A często było to na zasadzie takiego ostrego karcenia ludzi, wbijania ich w poczucie winy – relacjonuje.
  109.  
  110. – W jaki sposób ks. Cyran wybierał osoby, które mogły prorokować?
  111.  
  112. – Po prostu podchodził do kogoś i mówił, że Pan Bóg chce w nim rozpalić charyzmat proroctwa albo uzdrowień i musi się teraz dużo modlić. Wszyscy przyjmowali to jako pewnik, pewien drogowskaz. Patrzyłeś na tych wszystkich "mamroków", którzy robią te niesamowite rzeczy i myślałeś: ja też tak chcę.
  113.  
  114. – Czyli były to całkowicie subiektywne decyzje ks. Cyrana?
  115.  
  116. – Tak. Na każdych rekolekcjach wyznaczał listę osób posługujących się danym charyzmatem. Czyli mianował konkretnych ludzi, którzy mieli się wsłuchiwać w głos Boga i w zasadzie mogli sobie wyobrazić wszystko. A jak ktoś mu podpadł, to zostawał skreślony z takiej listy. Tak że była to też forma kontroli. Z drugiej strony ks. Cyran też chętnie prorokował i zawsze kończył to formułką "tak mówi Pan".
  117.  
  118. – W jakim sensie?
  119.  
  120. – Dawał do zrozumienia, że to Bóg przez niego przemawia.
  121.  
  122. Dary
  123. Hanna: – Kiedyś na rekolekcjach byłam omadlana przez członków wspólnoty. Ogólnie było to wylanie Ducha Świętego i powiedzieli, że Pan Bóg chce mnie obdarzyć charyzmatem uzdrowień, zwłaszcza osób starszych. Tak że nie powiem, ten charyzmat zawdzięczam Mamre.
  124.  
  125. – Udało ci się to potwierdzić?
  126.  
  127. – To znaczy, ja myślę, że ja go mam, tylko nie widzę jeszcze owoców tego. Modlę się za osoby starsze.
  128.  
  129. – To skąd poczucie, że posiadasz ten dar?
  130.  
  131. – Na jednej z modlitw powiedziałam do Ducha Świętego, że jeśli mam te charyzmat, to proszę Go o spokój w sercu. I poczułam to. Tego nie da się pomylić z niczym innym.
  132.  
  133. – A nie masz wrażenia, że ks. Cyran zbyt pochopnie posługuje się tymi "darami"?
  134.  
  135. – Trudno powiedzieć, ale pamiętam, że kiedyś na rekolekcje przyjechała osoba, która miała jakieś poważniejsze schorzenie. Poszła na modlitwę o uzdrowienie i została uleczona.
  136.  
  137. – A przedstawiła jakąś dokumentację medyczną?
  138.  
  139. – Tego to ja nie wiem. Problem polega na tym, że jakbyś chciał się dowiedzieć, to nie ma jak. Usłyszysz: nie wtrącaj się do tego, to był cud, dziękuj Bogu.
  140.  
  141. Uzdrowienia
  142. Mariusz: – We wspólnocie nie ma ani jednego potwierdzonego przypadku uzdrowienia. Ani jednego. Bo to, że ktoś się lepiej poczuł po jakiejś modlitwie, to nie musi być równorzędne z uzdrowieniem. Jeśli jest prowadzony proces beatyfikacji, to zawsze jest to skrupulatnie sprawdzane pod kątem medycznym – na takiej zasadzie, że ktoś miał raka i już nie ma.
  143.  
  144.  
  145. A w Mamre to wszystko było deklaratywne. Na koniec rekolekcji ktoś wstawał i mówił, że dziękuje Panu Bogu, bo został dzisiaj uzdrowiony. No i wszyscy "chwała Panu!". Bo kogoś głowa bolała i już nie boli.
  146.  
  147. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak "uzdrowienie". Jako katolik wierzę w to, że są nadprzyrodzone zjawiska, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć, ale możemy je zobrazować. Natomiast w Mamre pójście do lekarza było traktowane jako wyraz niewiary.
  148.  
  149. Magda: – W pewnym momencie byłam poważnie chora i potrzebowałam operacji. Usłyszałam od członków wspólnoty, że po co mi jacyś lekarze, pójdę "pod rączki", pomodlą się za mnie i będę uzdrowiona. Byłam w szoku. Powiedziałem im, że po to Pan Bóg dał nam lekarzy, żeby przez ich ręce nas uzdrawiać. Nie przemawiało to do nich.
  150.  
  151. Hanna: – Jak moja mama dowiedziała się, że ma guza mózgu, to powiedzieli jej we wspólnocie, że wymyśliła go sobie. Jak człowiek przy zdrowych zmysłach może sobie wymyślić guza mózgu? Dopiero jak zobaczyli, że ma ogoloną głowę, to jej uwierzyli.
  152.  
  153. Wojciech: – Tu pojawiał się jeszcze jeden problem. Bo jeśli modlę się o uzdrowienie, a to się nie dzieje, to znaczy, że Bóg nie chce mnie uzdrowić? Jestem za bardzo grzeszny? Za słabo się modlę? Oczywiście wtedy pojawiał się tekst: "taka jest wola Pana, ofiaruj swoje cierpienie". Tylko ta koncepcja jest niespójna, kiedy tak ochoczo rozdaje się wszystkim zdrowie.
  154.  
  155.  
  156. Zagrożenia
  157. Najistotniejszą kwestią we wspólnocie są zagrożenia duchowe. To one odciągają od Boga i sprzyjają opętaniom. Oddalają od zbawienia. Dlatego członkowie wspólnoty Mamre muszą ich unikać za wszelką cenę.
  158.  
  159. Wśród zagrożeń duchowych ks. Włodzimierz Cyran wymienia m.in.: muzykę rockową, leki homeopatyczne, feng shui, horoskopy, wegetarianizm, książki fantasy czy gry RPG. Absolutnie zakazana jest przynależność do innych grupa religijnych i sekt. Ks. Cyran zalicza do nich np. Fundację Batorego. Przestrzega także przed "różnymi kultami i wierzeniami", takimi jak feminizm, coaching, osteopatia.
  160.  
  161.  
  162. Ogromne zagrożenia skupiają się również wokół szeroko pojętej sfery seksualności: "Demon nieczystości usiłuje najpierw podsunąć człowiekowi obraz obcujących ze sobą, aby człowiek w swym wnętrzu był niejako widzem ich lubieżnych gestów i aktów. Temu towarzyszy czasem wrażenie, jakby demon dotykał ciała, narządów płciowych, rozpalając je aż do niekontrolowanej pożądliwości. Wykorzystuje upodobania w przyjemności zmysłowej, rozbudza lubieżność, zakrada się do umysłu, doprowadzając do grzesznych czynów".
  163.  
  164. To cytat pochodzący z książki ks. Włodzimierza Cyrana "Kroki do wolności od złych duchów". Stanowiła ona swoisty przewodnik dla członków wspólnoty Mamre.
  165.  
  166. Magda: – Najpierw mówili ci o Jezusie, potem widziałeś te wszystkie opętania, a na końcu mówili ci, co jest złe i czego należy unikać – zaczynając od takich rzeczy jak obrzędy satanistyczne, przez muzykę heavy metalową, a kończąc na jodze. To w pewnym momencie doszło do takich granic absurdu, że na każdym kroku bałeś się wszystkiego, bo wszędzie mogło cię coś opętać.
  167.  
  168. REKLAMA
  169.  
  170. Judyta: – W jednym z zeszytów formacyjnych była lista książek zakazanych. Wśród nich były przede wszystkim te, w których pojawiał się jakiś element magii, np. Harry Potter, Władca Pierścieni czy Wiedźmin. Ks. Cyran uważał, że to ma zły wpływ i nas przemienia.
  171.  
  172. Małgorzata: – Oprócz książek była też lista zakazanej muzyki. Ważny był tekst danej piosenki – jeżeli było w nim coś nieodpowiedniego, to absolutnie nie można było tego słuchać. Byli tacy, którzy podchodzili do tego bardzo poważnie i jeśli mieli jakieś płyty lub książki z zakazanej listy, to palili je na stosie.
  173.  
  174. Wojciech: – Zakazana była np. muzyka techno, bo rzekomo wprowadzała ludzi w trans, który otwiera ich na szatana. Krążyły nawet takie historie, że Mayday (jedna z największych imprez muzyki techno) wymyślili sataniści, którzy poświęcają tych wszystkich ludzi demonowi. Nie wolno było też słuchać disco polo, bo było tam za dużo nagich ciał i generalnie promowano rozwiązły tryb życia.
  175.  
  176. REKLAMA
  177.  
  178. W "Krokach do wolności" czytamy: "Niebezpieczna jest każda muzyka tworzona przez zespoły satanistyczne (np. Black Sabbath, Vader, Sameel, Omen), grupy kultyczne, wyznawców obcych bogów (np. reggae Boba Marleya ku czci bóstwa Jah). […] Niebezpieczne duchowo są też pewne rodzaje muzyki mające pochodzenie od zachowań niemoralnych (np. rock nawiązujący do ruchów w stosunku seksualnym i pewne tańce latynoamerykańskie)".
  179.  
  180. Judyta: – Byłam kiedyś na takiej mszy, gdzie ksiądz egzorcyzmował pewnego chłopaka. Rozmawiał z nim w tym czasie, choć tak naprawdę wszyscy byli przekonani, że to przemawiał demon, który go zniewolił. W pewnym momencie ks. Cyran zapytał "skąd przyszedłeś demonie?". I ten człowiek wykrzyczał, że z Lidla.
  181.  
  182. Niby oficjalnie ksiądz tego nie skomentował, ale też tego nie zdementował, więc poszła fama, że nie można chodzić do Lidla. Takich absurdów było więcej, bo np. do Lewiatana też nie można było chodzić (według Starego Testamentu "Lewiatan" to demon).
  183.  
  184. REKLAMA
  185.  
  186. Mariusz: – Zakazane było też kupowanie ciuchów z House. Wzięło się to stąd, że pewna rodzina należące do Mamre otworzyła sklep w galerii handlowej z tą marką w ramach franczyzy. Wtedy miało dojść u nich w domu do dziwnych zjawisk. Podobno przedmioty spadały im same z półek itd. Muszę przyznać, że po rekolekcjach ewangelizacyjnych sam spaliłem kilka ciuchów tej marki, które miałem w domu. Wiem, dla mnie dzisiaj to też brzmi idiotycznie. Ale wtedy myślałem: przecież dla koszulki za 50 zł nie poświęcę swojej relacji z Bogiem.
  187.  
  188. Piotr: – Było kiedyś takie proroctwo skierowane do kobiety, która interesowała się kulturą Indian. Ks. Cyran wyjaśnił, że to dla niej zagrożenie duchowe, bo jest związane z pierwotnymi kultami i infekuje ją złem. Oczywiście zakończył swój wywód słowami "to mówi Pan". W ten sposób tym przestrogom nadawał autorytet boski.
  189.  
  190. Osobną kategorię zagrożeń duchowych stanowią np. wschodnie sztuki walki. Tak argumentuje to w swojej książce ks. Cyran: "Praktyki walk Wschodu i ćwiczenia oparte są na obcym chrześcijaństwu systemie filozoficzno-religijnym. Mają na celu doprowadzenie człowieka do fuzji z tajemnymi (okultystycznymi) energiami (czytaj: demonami), do fuzji z naturą, czego skutkiem jest uzależnienie go od złych mocy i uczynienie go spirytystycznym medium".
  191.  
  192. REKLAMA
  193.  
  194. Anna: – Z czasem dochodziło do coraz większych absurdów. Otrzymaliśmy nawet listę zakazanych produktów. Były na niej konkretne marki kaw, napojów, słodyczy, proszków do prania itd. Ks. Cyran twierdził, że w produkcji tych wyrobów korzysta się z jakichś enzymów pochodzących z płodów abortowanych dzieci. Rzekomo dla podniesienia ich jakości.
  195.  
  196. Mariusz: – Te historie faktycznie były czasami groteskowe. Kiedyś demon – który rzekomo przemawiał przez egzorcyzmowanego chłopaka – stwierdził, że jego imię to "Oscillococcinum". A to nazwa leku homeopatycznego na przeziębienie.
  197.  
  198. Michał: – To też zresztą jest pewien paradoks. Jezus zawsze kazał demonowi milczeć. Nie znajdzie pan w Piśmie Świętym momentu, w którym Jezus powiedziałby "demonie, co nam masz do powiedzenia". Tymczasem w Mamre dochodziło do sytuacji, gdzie ludzie wierzyli w informacje, których źródłem co do zasady był diabeł. A Cyran nigdy tego nie dementował.
  199.  
  200. REKLAMA
  201.  
  202. Judyta: – Kolejnym zagrożeniem duchowym była psychologia. Kiedyś w ramach wspólnoty byłam na rekolekcjach dotyczących Apokalipsy św. Jana. Ksiądz Cyran mówił wtedy, że można chodzić tylko do psychologa chrześcijańskiego, bo taki "zwykły" odsunie nas od Boga.
  203.  
  204. W "Krokach do wolności" ks. Cyrana czytamy: "Niektórzy zdobywają się na bunt wobec demona, ale nie mają okazji skorzystać z pomocy egzorcysty i trafiają do lekarzy psychiatrów, lecz nie znajdują tam żadnej pomocy. Leki chwilowo mogą przynieść uspokojenie, ale potem stan się pogarsza, bo walka trwa nadal".
  205.  
  206. Wojciech: – To wszystko może brzmieć śmiesznie, ale mocno przekładało się na naszą rzeczywistość. Na każdym kroku wszystkie siły dążyły do tego, żeby odwieźć cię od zbawienia. Taka duchowość sapera. A na końcu rachunek był prosty: albo będziesz w niebie, albo w piekle.
  207.  
  208. Tęsknota za Bogiem
  209. Bartosz, sześć lat w Mamre:
  210.  
  211. – Są dwie rzeczy, które łatwo mogą przyciągnąć uwagę ludzi i nie chodzi o motywacje religijne. To są egzorcyzmy i seks. Jeśli ktoś ci mówi, że był na mszy i widział, jak opętani się drą i tarzają po ziemi, to musi wzbudzić twoje zainteresowanie. Trochę tak, jakbyś oglądał horror "Zakonnica", tylko na żywo. No i wielu ludzi było w stanie pokonać setki kilometrów, żeby być na takiej mszy.
  212.  
  213. REKLAMA
  214.  
  215. Sęk w tym, że to, czego byliśmy świadkami, to według mnie nie były opętania, tylko pewnego rodzaju ekspresja emocjonalna, która związana była z zaburzeniami psychicznymi. Myślę, że sytuacja kontaktu z egzorcystą, który zakłada fioletową stułę, leje święconą wodę i mówi coś po łacinie, indukowało u ludzi takie reakcje.
  216.  
  217. Te osoby powinny najpierw zostać przebadane przez psychiatrę, który orzekłby, czy nie mamy do czynienia z chorobą psychiczną. Bo to, że ktoś, wchodząc do kościoła, czuje niepokój i zaczyna się drzeć, to nie oznacza z automatu, że musi być opętany. Również może być schizofrenikiem albo dostawać ataków paniki. Zresztą wiele osób na oddziałach psychiatrycznych ma pewien rys religijny. I teraz problem polega na tym, że taka osoba trafia do Mamre i słyszy: "diabeł zrobił swoje".
  218.  
  219. Swego czasu była w Mamre lekarka psychiatrii z Krakowa, która podobno przyjechała tu szukać manipulacji, nie znalazła ich i wstąpiła do wspólnoty. Ona rzeczywiście przez pewien czas była taką konsultantką ks. Cyrana. W trakcie mszy o uwolnienie patrzyła na reakcje egzorcyzmowanych osób z lekarskiego punktu widzenia i oceniała, czy to zaburzenia psychiczne, czy opętanie. W pewnym momencie przestała pojawiać się we wspólnocie. Zniknęła bez śladu i nawet nikt o niej nie wspominał. Pytanie, czy coś takiego można było w ogóle traktować poważnie? Nie wydaje mi się, żeby w takich okolicznościach i w tak szybkim tempie można było postawić rzetelną diagnozę.
  220.  
  221. Zresztą były takie sytuacje, że ludzie odchodzili ze wspólnoty, szli do innego egzorcysty i słyszeli: "chłopie, napij się herbaty, idź do domu". I nagle wszystko odpuszczało. Nawet jakieś somatyczne objawy przechodziły z dnia na dzień. To co wielki moderator zrobił z takim człowiekiem? Czy on mu pomógł?
  222.  
  223. Ks. Cyran często mówił między wierszami, że to Bóg pokazuje mu, nad kim ma się modlić. Jest to rodzaj daru, objawienia. Najgorsze jednak było to, że w przypadku konkretnych osób praktycznie nigdy nie kończyło się na jednym egzorcyzmowaniu. Większość ludzi bujała się z tym latami i te egzorcyzmy były wielokrotnie powtarzane. Nie znam osoby, która zostałaby "uwolniona" w ciągu jednego spotkania.
  224.  
  225. Z drugiej strony odcinało się ludzi od pomocy psychologicznej. W Mamre psychologia została zmieszana z błotem jako nowa gnoza. Jak ktoś chodził do terapeuty, to nie miał nic wspólnego z Bogiem, bo wszyscy psycholodzy to szarlatani. Tymczasem osoba, która doświadcza jakichś trudności, poprzez terapię może pewne zaburzenia wyeliminować, zacząć funkcjonować bardziej stabilnie. No ale w Mamre było to postrzegane jako kolejne zagrożenie duchowe.
  226.  
  227. Pamiętam pewną sytuację, która z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się totalnie abstrakcyjna. W ośrodku w Albertowie jest basen. No i ks. Cyran wpadł kiedyś na pomysł, że poświęci w nim całą wodę, a następnie będzie tam egzorcyzmował pewnego 15-letniego chłopaka. On się darł, wierzgał, a ksiądz razem z pomocnikami zanurzali go całego w tym basenie.
  228.  
  229. Wyobraź sobie, że potem młodzież kąpała się na rekolekcjach w święconej wodzie. Z jednej strony miałeś gumowego żurawia, a z drugiej coś, co w kościele jest przestrzenią duchowej walki dobra ze złem. Wybacz ironię, ale jestem ciekawy, czy woda chlorowana mocniej działa na demona, czy słabiej? Z tego, co wiem, to później ta woda nie poszła do kanalizacji, tylko wylewali ją na trawę, bo święconej do kibla się nie wylewa.
  230.  
  231. Wiele osób zastanawia się, jak to się stało, że we wspólnocie jest tyle osób wykształconych i zamożnych? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta – w Mamre mamy do czynienia z manipulacją na poziomie emocjonalnym. Doktorat z medycyny albo profesura z języka polskiego to jest działka rozumu. Wykształcenie nie chroni przed podatnością na manipulacje na poziomie emocjonalnym. Bo emocje są niezależne od rozumu. Myślę, że w tym tkwi szkopuł.
  232.  
  233. To wszystko bazuje na pewnych zranieniach, brakach, trudnościach w funkcjonowaniu, które we wspólnocie są podnoszone do rangi duchowej. Na zasadzie: mamy lekarstwo, które cię uzdrowi i poprowadzi do Pana Boga. Tym sposobem człowiek jest się w stanie zgodzić na wiele rzeczy, odstąpić od swojego zdania, wyrzec się swoich poglądów, radykalnie zmienić myślenie.
  234.  
  235. Myślę, że to jest źródło tego, dlaczego ks. Cyran był w stanie zmanipulować ludzi majętnych i wykształconych, którzy wiedli całkiem fajne życie. A czasami mogła w nich tkwić po prostu jakaś tęsknota za relacją z Panem Bogiem.
  236.  
  237. Ks. Włodzimierz CyranMateriały prasowe
  238. Ks. Włodzimierz Cyran
  239. Diabelskie znamiona
  240. Kasia, 13 lat w Mamre:
  241.  
  242. – W pewnym momencie byłam bardzo zaangażowana we wspólnocie w diakonie muzycznym. Jeździłam do Albertowa praktycznie w każdy piątek wieczór, wracałam w niedzielę wieczorem, w poniedziałek do pracy i w piątek z powrotem do Albertowa. Mieszkało tam na stałe kilku chłopaków, więc oprócz grania i śpiewania pomagałam im w kuchni i przy sprzątaniu. Uderzające dla mnie było to, w jakim stanie się oni znajdowali.
  243.  
  244. Byli bardzo wystraszeni, wszystkiego się bali. Jak puszczałam rano w kuchni disco polo, to od razu mnie prosili, żebym to wyłączyła, bo ksiądz się zdenerwuje. Oni bali się sami jechać nawet do sklepu. To wyglądało tak, jakby obawiali się wyjścia poza teren ośrodka i robienie czegoś innego, niż to, co związane jest z "chwałą bożą".
  245.  
  246. Krążyły plotki, że ks. Cyran faszerował ich psychotropami, ale nie wiem, czy to prawda. Natomiast mój chłopak dostał od niego kiedyś leki psychotropowe. On faktycznie zmagał się ze stanami depresyjnymi i w pewnym momencie zamieszkał w Albertowie. Ksiądz wziął go kiedyś na bok i wręczył mu tabletki. Wprost powiedział, że to psychotropy, nawet go poinstruował, żeby na początku brał sobie po pół.
  247.  
  248. Z tym chłopakiem poznaliśmy się we wspólnocie, co nie ułatwiało naszych relacji. A na pewno rzutowało na sferę seksualności. Były takie rekolekcje dla młodzieży, na których ks. Cyran mówił o tym, co można, a czego nie można w związku. Dopuszczalne było trzymanie się za rękę, ale nie za długo, bo to może cię pobudzić. Jeśli buziaczek, to delikatny i w policzek. Generalne przesłanie było takie, żeby unikać kontaktu fizycznego.
  249.  
  250. REKLAMA
  251.  
  252. Dodatkowo pojawiły się też kwestie dotyczące ubioru dziewcząt: ciuchy nie obcisłe, sukienka za kolano, dekolt nie odkryty, ramiona zasłonięte. Największym hitem był temat strojów kąpielowych. W Albertowie był basen, z którego mogliśmy korzystać, ale dziewczyny musiały kąpać się w koszulkach, żeby nie kusić chłopaków. Czyli zamiast stroju kąpielowego były miss mokrego podkoszulka.
  253.  
  254. Ciekawe jest to, że wszyscy ci rzekomo opętani, których widziałam, to byli ludzie bardzo młodzi, często nastolatkowie, bez rodziców, bez kontroli, których można łatwo zmanipulować i zindoktrynować. Sama byłam tego ofiarą. Zresztą, przez wspólnotę nie przeżyłam swojego buntu nastoletniego, bo była mowa o tym, że bunt jest zły. Na rekolekcjach wprost było powiedziane, że diabeł się zbuntował przeciwko Bogu, więc bunt nastoletni też ma znamiona diabelskie. Dlatego musisz być posłuszny, bo inaczej pójdziesz drogą diabła.
  255.  
  256. REKLAMA
  257.  
  258. Ludzie szli ślepo za Cyranem, bo cała ta otoczka – cudów, uzdrowień, uwolnień – robiła swoje. Po drugie, na początku dostawałeś tam naprawdę drugi dom. Jeśli miałeś niepoukładane życie rodzinne albo problemy ze znajomymi, to tam nagle wszyscy cię akceptowali, kochali, podchodzili do ciebie z miłością. Dopiero później pojawiały się te wszystkie restrykcje.
  259.  
  260. Trzecia kwestia jest taka, że ks. Cyran potrafił uderzać w czuły punkt. Pamiętam, że był na przykład taki dobrze sytuowany chłopak, do dzisiaj mocno zaangażowany ze swoją żoną. Miał trudną przeszłość, stracił ojca. Cyran otoczył go opieką, brał na indywidualne rozmowy, przytulał, poklepał po plecach. On miał w sobie coś takiego, że ludzie patrzyli na niego i myśleli, że on widzi wszystkie ich grzechy. Jak dołożymy do tego te wszystkie egzorcyzmy, to tworzyło takie poczucie, że on ma jakąś nadprzyrodzoną władzę, jak prorok ze Starego Testamentu.
  261.  
  262. REKLAMA
  263.  
  264. Zdarzały się też takie dni, kiedy ks. Cyran robił się nagle oschły. Nie chciał z nikim rozmawiać, wieczorem nie było modlitw, wchodził tylko do kaplicy i milczał. Wszyscy od razu byli przerażeni. Co się stało? Czasami mówił tylko, że my się nie nawracamy, że jesteśmy bezbożnikami, Pan Bóg pokazuje, że tu nie ma wiary, więc mamy teraz siedzieć i modlić się. A następnie wychodził. Ludzie tam siedzieli do późnej nocy i czekali aż on wróci, żeby ich pobłogosławić. Każdy patrzył na niego, jak na palec boży. Człowieka, który miał kontakt z Bogiem, niczym Mojżesz.
  265.  
  266. Ja, przez pobyt w Mamre, dorobiłam się nerwicy. Miałam taki moment, jako 16-17-letnia dziewczyna, że potrafiłam chodzić do spowiedzi codziennie. No bo nieczyste myśli zdarzają się każdego dnia. A im bardziej z tym walczyłam, tym bardziej one wracały, choć wbijałam sobie nawet paznokcie w ręce, żeby ich nie było…
  267.  
  268. Na rekolekcjach ewangelizacyjnych to wszystko było potem omawiane. Trzeba było na kartkach wypisać całą listę swoich grzechów, nie było mowy, żeby o czymś zapomnieć. I to samo powtarzało się na każdych rekolekcjach. Niektórzy ludzie siedzieli po kilka godzin w konfesjonale. Najczęściej spowiadał Cyran, ale nie tylko on.
  269.  
  270. REKLAMA
  271.  
  272. Pamiętam, że na jedne rekolekcje przyjechał taki ksiądz psycholog. Poszłam do niego do spowiedzi, a on mi powiedział, żebym sobie odpuściła i najlepiej poszła na terapię, bo to nie są grzechy, z których ja się muszę spowiadać. No i wyobraź sobie, że ja na drugi dzień poszłam do spowiedzi do Cyrana i przekazałam mu, co usłyszałam od tamtego księdza. A Cyran powiedział, żebym nie szła na żadne terapie, bo Pan Bóg sobie ze wszystkim poradzi.
  273.  
  274. Ktoś z boku może powiedzieć, że to wariactwo. Ale to nie jest tak, że przychodzisz do wspólnoty i ktoś na dzień dobry mówi, że opęta cię Hello Kitty. To się dzieje powoli. Wchodzisz coraz głębiej i masz poczucie, że jesteś w elitarnej wspólnocie w Kościele. To jest pewien rodzaj manipulacji, który wpływa na ciebie bardzo głęboko. Nikt ci fizycznie nie zabrania, żebyś odszedł, ale mentalnie jesteś zniewolony. Tak działają sekty.
  275.  
  276. Ja w pewnym momencie zaczęłam się bardziej udzielać w mojej parafii i poznałam tam ludzi z różnych kręgów, tak samo intensywnie wierzących jak ja. Wtedy zaczęło mi świtać, że coś jest nie tak. Przecież oni tak samo wierzą i zapraszają mnie na różne spotkania, są mili. Czyli jest Kościół poza Mamre. Myślę, że właśnie to dało mi tę wolność, aby odejść ze wspólnoty. Po prostu miałam inne miejsce, do którego mogłam się udać. A wiem, że są osoby, które zostały wyrzucone z Mamre i przeżywały to tak, jakby zostały potępione.
  277.  
  278. REKLAMA
  279.  
  280. Zresztą mnie też nie było łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zaczęłam podawać w wątpliwość moją wiarę w Boga i generalnie w instytucję Kościoła. Miałam wrażenie, że we wspólnocie przeżyłam swoje doświadczenia Boga, ale czy to na pewno był Bóg?
  281.  
  282. Cały system wartości mi się posypał. Musiałam to wszystko zbudować od nowa. Tak naprawdę ten proces cały czas trwa, bo przez 13 lat pewne dogmaty we mnie wrosły. Do tej pory mam tak, że niektórych rzeczy boję się robić, bo nie wiem, czy przez to nie trafię do piekła.
  283.  
  284. Dzisiaj jestem katechetką i nie jest mi z tym łatwo. Lubię pracować z dziećmi, opowiadać im o Bogu, ale nie czuję dużego związku z Kościołem. Te fundamenty gdzieś tam się posypały.
  285.  
  286. Nieposłuszna
  287. Olga, 10 lat w Mamre:
  288.  
  289. – Do wspólnoty trafiłam w 2000 r. Studiowałam wtedy inżynierię materiałową, ale tak naprawdę nie za bardzo wiedziałam, co chcę ze swoim życiem zrobić. I jakoś tak poszło. Wszyscy cię nagle kochają, ściskają, są twoimi przyjaciółmi. To wciąga. W dodatku ksiądz lubił ludzi wykształconych i majętnych, a ja byłam z zamożnego domu. Pieniądze zawsze go nęciły, takie osoby z automatu miały większe poważanie. Spełniałam te warunki, więc szybko zaczęłam się piąć w hierarchii, aż zostałam animatorem grupy.
  290.  
  291. Wszystko było dobrze, dopóki nie wyszłam za mąż, zresztą za człowieka, którego poznałam we wspólnocie. Staraliśmy się o dziecko, ale z przyczyn medycznych nie mogłam zajść w ciążę, więc próbowaliśmy innych metod. Mówiłam o tym otwarcie we wspólnocie, w końcu byliśmy grupą zżytych przyjaciół. Nagle ks. Cyran wezwał mnie na rozmowę i zapytał, jak ja mogę oczerniać swojego męża, że on nie jest w stanie spłodzić potomka? Byłam w szoku. Rozmawiałam o tym z kobietami we wspólnocie, bo były ciekawe, jak wygląda taka procedura. Nigdy nie miałam pretensji do męża, bo wiedziałam, że to jest deficyt mojego organizmu.
  292.  
  293. Potem było jeszcze gorzej, bo mąż zaczął stosować przemoc wobec mnie i nasze małżeństwo zaczęło się rozpadać. Poszłam do sądu i oskarżyłam go o znęcanie się nade mną. Powiedziałam o tym księdzu, a on… potępił moje zachowanie. Stwierdził, że rozwalam małżeństwo. A przecież powinnam być posłuszna wobec męża i pan Bóg go uzdrowi. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. To był dla mnie ogromny cios. Zwłaszcza iż ksiądz wcześniej mówił z ambony, że jeżeli mąż pije, bije i znęca się, to kobieta ma obowiązek zabrać dzieci i odejść.
  294.  
  295. REKLAMA
  296.  
  297. Pamiętam, że po rozmowie z Cyranem siedziałam w domu i wyłam, bo miałam wrażenie, że żyję w jakimś Matriksie. Co innego słyszałam na kazaniu, a co innego dostałam w twarz. Zastanawiałam się, jak bardzo trzeba być pobitym, zmasakrowanym, żeby mieć możliwość odejścia? Ja chciałam tylko, żeby wszyscy dali mi w końcu święty spokój i przestali mnie oceniać.
  298.  
  299. Z czasem zaczęli się odsuwać ode mnie inni członkowie wspólnoty, zostałam zdjęta ze stanowiska animatora, ponieważ "kłóciłam się z mężem". Z każdym dniem czułam się coraz bardziej napiętnowana. Jak rozeszliśmy się z mężem i razem z dzieckiem przeprowadziłam się do mamy, to ksiądz napisał do niej, że nie zostanie zbawiona, bo rozwaliła nasze małżeństwo. Wyobraża pan sobie?
  300.  
  301. Kiedy po sześciu latach otrzymałam unieważnienie ślubu kościelnego, to nie było mnie już w Mamre. Mimo to wpakowałam ten dokument w kopertę i wysłałam do Cyrana. Po prostu chciałam, żeby to zobaczył. W odpowiedzi napisał mi e-maila, w którym stwierdził, że chyba zwariowałam i na pewno zapłaciłam łapówkę za ten rozwód.
  302.  
  303. REKLAMA
  304.  
  305. Postanowiłam, że opowiem o tym wszystkim biskupowi. Najpierw napisałam list do kurii i wyznaczono mi nawet termin spotkania. Po czym nawet nie wpuścili mnie do środka i przekazali (jeśli dobrze pamiętam), że ksiądz biskup jest chory. Powiedziałam do nich: "Przecież ja wam dałam swojego e-maila i numer telefonu. Ja mam małe dziecko, muszę tu jechać 60 km, a wy nie jesteście w stanie zadzwonić, bo boicie się, że ktoś może coś powiedzieć?". Potem się już nie odezwali. Mieli to gdzieś.
  306.  
  307. To był dla mnie bardzo trudny czas. Wspólnota zabrała mnie samą. Ja już nie wiedziałam, co ja lubię, czego nie lubię, na co mam czas, co mogę, a czego nie. Odgrodzili mnie od wszystkich przyjaciół, no bo w ich mniemaniu byli niewierzący i robili same złe rzeczy. To prowadzi do tego, że w końcu traci się tożsamość. Tak się właśnie dzieje w sekcie. Wychodząc z Mamre po 10 latach, nie miałam ani jednego przyjaciela.
  308.  
  309. REKLAMA
  310.  
  311. Pamiętam taki moment po przeprowadzce do mamy, jak wyszłam na parking przed domem i nie wiedziałam, w którą stronę mam iść. Mama powiedziała mi potem, że stałam tak 1,5 godziny, a ona bała się do mnie podejść. A ja po prostu nie miałam gdzie pójść, zostałam sama. Nie było nawet człowieka, którego mogłabym zapytać: co słychać? Straszne uczucie. Nawet teraz, jak o tym myślę, robi mi się słabo.
  312.  
  313. To wszystko, co przeżyłam, spowodowało, że poszłam na studia psychologiczne i dziś pracuję w zawodzie. Dlatego nie powiem, że Mamre nic mi nie dało.
  314.  
  315. Jak patrzę dzisiaj z perspektywy psychologa na to, co tam widziałam, to uważam, że wszyscy ci ludzie "uwalniani" przez ks. Cyrana byli emocjonalnie poranieni. To nie były nigdy osoby dobrze radzące sobie z życiem. Raczej ludzie z nie do końca rozwiniętą możliwością regulacji emocjonalnych, tudzież tacy, którzy mieli pewne osobowościowe zniekształcenia wynikające z jakichś rodzinnych wydarzeń.
  316.  
  317. REKLAMA
  318.  
  319. Egzorcyzmy dawały tym ludziom poczucie wyższej materii, która ich kocha, czuwa, opiekuje się nimi i na krótką metę było to pomagające. Ja zresztą wierzę w Boga i całą tę sferę duchową. Natomiast problem polegał na tym, że po tych "uwolnieniach" ci ludzie zostawali sami. Przez trzy miesiące byli na takiej fali, że Pan Bóg ich kocha, a potem ta emocjonalna górka opadała i wszystkie problemy do nich wracały. Większość tych ludzi potrzebowała opieki psychologicznej i psychiatrycznej, a od księdza słyszeli: żaden psycholog, żadne leki, teraz Pan Bóg was uleczy. I to było chore.
  320.  
  321. REKLAMA
  322.  
  323. Ja, po tych wszystkich historiach, odeszłam z Kościoła. To, co mi zrobiono, spowodowało, że ja już nie byłam w stanie zaufać żadnemu księdzu i mam w ogóle problem z tym, żeby wejść do świątyni. Robię to tylko z wielkim trudem, gdy są jakieś uroczystości rodzinne. Natomiast nigdy już nie wróciłam do Kościoła w taki sposób, w jakim byłam w nim, nawet przed Mamre.
  324.  
  325. Wnętrze bazyliki archikatedralnej Świętej Rodziny w CzęstochowieGrzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
  326. Wnętrze bazyliki archikatedralnej Świętej Rodziny w Częstochowie
  327. Wyklęty
  328. Robert, 5 lat w Mamre:
  329.  
  330. — W 2007 r. trafiłem na rekolekcje charyzmatyczne w Chertsey pod Londynem i mocno zainteresowałem się tym tematem. Miałem wtedy 15-16 lat. Kiedy wróciłem do swojego małego miasteczka, to większość patrzyła na mnie jak na wariata, bo opowiadałem o proroctwach, egzorcyzmach, modlitwach językami. Dla tych ludzi to było coś nowego.
  331.  
  332. Jakaś pani powiedziała mi wtedy, że w Częstochowie jest taka wspólnota, w której czarują, diabły wyrzucają i wróżą na mszach, a ja się tym przecież interesuję, to żebym tam jechał. Tak trafiłem na moją pierwszą mszę o uwolnienie. Potem zacząłem jeździć regularnie, co miesiąc.
  333.  
  334. Po maturze poszedłem do seminarium w Częstochowie. Było we mnie takie przekonanie, że Pan Bóg chce, abym założył nowe zgromadzenie zakonne. W tym przekonaniu utwierdzało mnie też to, że jako młody człowiek byłem przez ks. Cyrana bardzo promowany i miałam taką misję zrobienia czegoś wielkiego. W dodatku ludzie chętnie mnie słuchali, więc wydawało mi się to naturalne.
  335.  
  336. Opowiedziałem o tym księdzu, a on stwierdził, że to dobry pomysł. Zaproponował, że gdy rzucę seminarium, mogę przeprowadzić się do niego do Albertowa, bo Pan Bóg mówi, że we wspólnocie faktycznie będą ludzie, którzy założą nową wspólnotę habitową. Tak też się stało — razem z czterema kolegami opuściliśmy seminarium i przeprowadziliśmy się do Albertowa.
  337.  
  338. Finalnie to wszystko okazało się kłamstwem, bo księdzu tak naprawdę nigdy nie zależało na tym, żebyśmy założyli własny zakon. On chciał, żebyśmy służyli jemu i Mamre. Na co dzień wyglądało to tak, że chłopaki przepisywali kazania księdza, redagowali jego książki, robili jakieś prace wokół domu. Natomiast ja byłem jego sekretarzem, więc siedziałem z nim w jednym pomieszczeniu, odpisywałem na e-maile, zajmowałem się zgłoszeniami na rekolekcje. Praktycznie codziennie wstawaliśmy wcześnie rano i kończyliśmy pracę dopiero koło 21-22.
  339.  
  340. On wieczorami chciał nas jeszcze aktywizować, bawić się, a my najczęściej padaliśmy ze zmęczenia. Strasznie się wtedy na nas wściekał. Mówił, że chcemy zakładać wielkie wspólnoty, a tak naprawdę jesteśmy grupką indywidualistów, z której nic więcej się nie wyciśnie ponad to, co robimy teraz. On w ogóle był strasznie rozchwiany emocjonalnie. Raz był w euforii, innym razem cały dzień milczał albo był wkurzony. Nigdy nie wiedzieliśmy, co zastaniemy po śniadaniu. Takie życie w niepewności.
  341.  
  342. Mieliśmy całkiem inny plan na życie, a on nas zaciągnął de facto do obozu pracy i płacił za to marne grosze. To był chyba najtrudniejszy okres w moim życiu, bo przez jego zachowanie nabawiliśmy się nerwicy, depresji, jąkania, sraczek, rzygania po kątach. No bo ile można wytrzymać w takim stresie? W Albertowie mieszkał też ksiądz, który przez pewien czas pełnił funkcję wicemoderatora. Wiem, że leczył się psychiatrycznie, brał leki.
  343.  
  344. Trwaliśmy w tym wszystkim kolejne miesiące, bo baliśmy się odejść, mimo że prorocy we wspólnocie zachęcali nas do tego. Mieliśmy poczucie, że nikt nam nie uwierzy, jeśli powiem coś złego o ks. Cyranie. On był uznawany za świętego człowieka. Ludzie mówili, że otrzymaliśmy wielką łaskę od Boga, bo możemy mieszkać i pracować z nim pod jednym dachem. Poza tym, jeśli obrócilibyśmy się przeciwko moderatorowi, to oznaczałoby, że jesteśmy nieposłuszni wobec Kościoła. Moderator często to powtarzał.
  345.  
  346. REKLAMA
  347.  
  348. Pewnego razu chciał nas odwiedzić biskup z Łodzi. Ksiądz, podnosząc głos, powiedział, że na to nie pozwala, bo żadni biskupi nie będą mu tu węszyć.
  349.  
  350. Na pewnych rekolekcjach poznałem księdza z Wrocławia, który chciał do nas dołączyć. Podzieliłem się z nim wszystkimi moimi wątpliwościami. Chciałem powiedzieć mu prawdę, jak wygląda życie w Albertowie, że to nie "cud, miód i maliny", a on doniósł na mnie do ks. Cyrana, że działam przeciwko moderatorowi i momentalnie zostałem uznany za zdrajcę.
  351.  
  352. Pamiętam, jak ksiądz wszedł do pokoju, w którym siedziałem razem z moją mamą oraz współbraćmi i powiedział: "ty i ty, nie chcę was tu jutro widzieć". Zapytałem: "ale co się stało?". Odpowiedział krótko: "tak to jest, jak się działa przeciwko moderatorowi". Chwilę później wziął ze sobą jednego z naszych współbraci i powiedział, że ma nam zabrać wszystkie pieniądze.
  353.  
  354. Zaczęły się rzeczy straszne. Chłopaki powiedzieli, że wyjeżdżają razem ze mną, więc ks. Cyran mocno "się zagotował". Wyjechaliśmy. Na drugi dzień jeden ze współbraci do niego wrócił, rzekomo opętany. Ksiądz stwierdził więc, że wszyscy jesteśmy opętani, trzeba nas wyrzucić ze wspólnoty, bo naszą misją jest zniszczenie Kościoła katolickiego. Później napisał do wszystkich z bazy e-mailowej (ok. 3-4 tysięcy kontaktów, w tym kurie, biskupi), że jesteśmy zawładniętymi przez demona wariatami i sekciarzami, którzy mieszkają w jaskiniach w Górach Stołowych (bo ja pochodzę z Gór Stołowych). Oczywiście ja byłem sprawcą wszelkiego zła.
  355.  
  356. REKLAMA
  357.  
  358. Członkowie wspólnoty dostali wytyczne, że mają spalić wszystkie rzeczy, które dostali od nas, czyli jakieś prezenty, książki, obrazki z cytatami świętych. Diabeł miał przy egzorcyzmach powiedzieć, że te rzeczy są przeklęte i kontakt z nimi może skutkować opętaniem. Odbyło się palenie.
  359.  
  360. We wspólnocie była taka pani z Bielska-Białej, która zaproponowała, że udostępni nam swój domek letniskowy, jeśli nie mamy się gdzie podziać. Ks. Cyran się o tym dowiedział i zagroził jej, że jeśli to zrobi, to on ją wyrzuci z Mamre. Potem wysłał też e-maila do wszystkich, że jeżeli ktoś będzie nam pomagał, to skończy tak samo jak my.
  361.  
  362. Pisałem do moich przyjaciół ze wspólnoty esemesy z prośbą, żeby się za mnie modlili, bo jest mi ciężko, a oni odpisywali, że "w bezpieczeństwie o swoją duszę zrywają ze mną kontakt". Albo w "posłuszeństwie Kościołowi blokuję mój numer". To był życiowy horror. Wróciłem do swojej rodzinnej miejscowości i nie miałem nikogo. Tracąc wspólnotę, straciłem tak naprawdę wszystko. Nie został nikt w moim życiu. Może dwie, trzy osoby z rodziny, które rzeczywiście chciały ze mną rozmawiać. Miałem 21 lat i kompletnie nie wiedziałem, co mam zrobić ze swoim życiem.
  363.  
  364. REKLAMA
  365.  
  366. Tuż po tym, gdy wyrzucono nas ze wspólnoty, udało nam się spotkać — za pośrednictwem naszego ojca duchowego z seminarium — z arcybiskupem Wacławem Depą, który akurat był tam z wizytą. Arcybiskup nas pobłogosławił, odmówił z nami "Pod Twoją obronę" i powiedział: "No i co, nie jesteście opętani. Możecie być spokojni". Liczyliśmy na to, że jakoś wesprze, ale powiedział tylko, żebyśmy napisali do niego listy. Całe spotkanie trwało maksymalnie 10 minut.
  367.  
  368. Kiedy napisałem ten list, to faktycznie zostałem zaproszony do kurii. Ks. arcybiskup zapytał mnie, czy ja oczekuję od niego, że rozwiąże Mamre. Odpowiedziałem, że sama wspólnota jest dziełem bożym, ale ks. Cyran manipuluje i jest rozchwiany emocjonalnie, więc powinien zostać usunięty. Arcybiskup powiedział na to: "A zdaje pan sobie sprawę, że gdybym rozwiązał dzisiaj wspólnotę, to musiałbym dwa tysiące osób szukać u protestantów?". Czyli miał świadomość tego, że ks. Cyran nimi manipuluje i jeżeli Mamre zostałoby rozwiązane, to ksiądz wszystkich pociągnie za sobą? Dwa tysiące osób nie słuchałoby biskupa, tylko poszło za moderatorem. W związku z tym stwierdził, że dla większego dobra powinno zostać tak, jak jest.
  369.  
  370. REKLAMA
  371.  
  372. Tak naprawdę myślę, że było tu też drugie dno. Działalność ks. Cyrana generowała olbrzymie zyski i na pewno część tych pieniędzy trafiała do kurii. A kasa zawsze odgrywała w hierarchii kościelnej dużą rolę.
  373.  
  374. Po wizycie u arcybiskupa Depy wróciłem do domu rodzinnego. Miałem tam bardzo dobrego proboszcza, który był wściekły, jak wyjechałem do Mamre, ale kiedy wróciłem i rozpłakałem się przy nim w kościele, to powiedział krótko: "idź, ubierz się i szykuj do mszy". Później ze mną usiadł i wszystko przegadał. Dużo wsparcia od niego dostałem. Niech mu Bóg da Niebo!
  375.  
  376. Dzisiaj jestem dyrektorem prywatnego liceum, uczę tam języka łacińskiego i kultury antycznej. Mamy 500 uczniów i 40 nauczycieli, więc jest to poważna społeczność do zarządzania. Oprócz tego wykładam na uczelni filozofię oraz etykę. Tak że poukładałem sobie życie na nowo. Choć jeszcze niedawno potrafiłem dostawać esemesy od członków Mamre, którzy zachęcali mnie, żebym poddawał się egzorcyzmom w każde swoje urodziny.
  377.  
  378. Mam nadzieję, że reakcja Kościoła i księdza moderatora będzie adekwatna do czynów, które zostały podjęte. Wydarzyło się dużo zła, ale nikt z nas, skrzywdzonych, nigdy nie zamykał się i nie zamyka na dialog oraz pojednanie. Mamy nadal wspólny cel: Niebo.
  379.  
  380. Arcybiskup Wacław DepoGrzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
  381. Arcybiskup Wacław Depo
  382. "Antychryst nadchodzi"
  383. W 2021 r. do kurii biskupiej w Częstochowie trafia list od byłego członka Mamre. Anonimowy nadawca informuje w nim o licznych nadużyciach we wspólnocie.
  384.  
  385. "Modlitwy egzorcyzmów były realizowane z zamysłem spektaklu, który miał przyciągnąć wiernych. […] Bez poszanowania osób omadlanych, publicznie, nierzadko w sposób uwłaczający godności ludzkiej np. leżących na zimnej posadzce, polewanych wodą święconą, po zakończeniu osoby pozostawione samymi sobie, przemoczone, wystraszone. […] Znam osoby, które przerywały leczenie kliniczne ze względu na sugestię (ks. Cyrana – red.), by odstawić leki, co powodowało ponowny nawrót choroby, często piekło w domu rodzinnym czy myśli samobójcze […]" – czytamy w liście.
  386.  
  387. REKLAMA
  388.  
  389. Autor listu przywołuje też szokującą scenę z udziałem ks. Cyrana, która miała świadczyć o tym, że kapłan "upaja się" cierpieniem innych osób:
  390.  
  391. "Kilka lat temu zaczął na terenie posesji pojawiać się mały pies, który bał się ludzi […]. Jedna z osób mieszkających i pracujących w Albertowie zaopiekowała się psem, zaczęła go karmić itd. […] Pies zaczął się przywiązywać i czuć coraz bezpieczniej. I wtedy, to charakterystyczny moment ze skłonnościami psychopatycznymi, (ks. Cyran – red.) podjął decyzję, by złapać psa, wrzucić żywego do worka i zabić uderzeniem młotka w głowę, po czym zakopać. […] Cierpienie osoby, która była przywiązana i troszczyła się o zwierzę, było dla ks. Cyrana formą »nakarmienia się«, łzy tej osoby były dla niego momentem napawania się cierpieniem".
  392.  
  393. Na początku 2022 r. częstochowska kuria oficjalnie informuje o powołaniu specjalnej komisji, która ma za zadanie przeprowadzenie kontroli we wspólnocie Mamre. Chodzi właśnie o weryfikację doniesień dotyczących nadużyć i działania jej władz. Do wyjaśnienia sprawy ks. Cyranowi zostaje zawieszone uprawnienie do pełnienia posługi egzorcysty.
  394.  
  395. REKLAMA
  396.  
  397. W marcu 2023 r. Radio Tok FM ujawnia, że już w 2018 r. kuria dostała szczegółowe opisy nadużyć, do jakich miało dochodzić we wspólnocie. Ich autorami byli jej dawni członkowie. Szybko dowiedział się o tym ks. Cyran, który chwilę potem napisał do "mamroków" e-maila, cytując List św. Jana: "Dzieci, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi, bo oto teraz właśnie pojawiło się wielu Antychrystów. […] Wyszli oni z nas, lecz nie byli z nas".
  398.  
  399. Autorzy informacji o nadużyciach spotkali się z abp. Depą, ale – jak sami twierdzą – dopiero gdy zagrozili, że przekażą sprawę mediom.
  400.  
  401. – To spotkanie było masakrą. Zaraz na wstępie usłyszeliśmy przestrogę, byśmy byli ostrożni w tym, co mówimy, bo ks. Włodzimierz już rozważa pozew za pomówienia. Odebrałem to jako formę zastraszania. Chcieliśmy poinformować biskupa, co robi jego podwładny ksiądz i załatwić wszystko wewnątrz Kościoła, ale w kurii siedli na nas, wszystko negowali, przerywali nam i traktowali nas z góry. Powtarzali: "A to tylko wam się tak wydaje" – opowiadał jeden z uczestników spotkania w rozmowie z Tok FM.
  402.  
  403. REKLAMA
  404.  
  405. W marcu 2023 r. komisja zakończyła swoje prace i przedłożyła raport końcowy. Kuria nie zdecydowała się go podać do publicznej wiadomości. Onet dotarł jednak do pisma przesłanego przez abp. Wacława Depę do członków wspólnoty, w którym wyraził on "zaniepokojenie" związane ze "stawianiem oporu przez moderatora ks. Włodzimierza Cyrana i Rady Stowarzyszenia przed wizytacją oraz brak pełnej współpracy z komisją". Z dalszej części pisma wynika, że komisja dopatrzyła się jedynie błędów proceduralnych związanych ze statutem wspólnoty.
  406.  
  407. W korespondencji z Onetem kuria poinformowała jednak, że dopatrzyła się też "wątpliwości dotyczących sposobu kierowania wspólnotą i zarządzania nią". Jakich dokładnie? Tego już nie wyjaśniła.
  408.  
  409. W maju 2023 r. ks. Włodzimierz Cyran niespodziewanie złożył rezygnację z funkcji moderatora Mamre na ręce abp. Depy. Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji — głównym powodem tej decyzji była zmiana formy prawnej wspólnoty ze stowarzyszenia prywatnego na publiczne. To oznacza, że organizacja będzie podlegała Konferencji Episkopatu Polski, a nie tylko biskupowi częstochowskiemu, tak jak to było do tej pory. Na to ks. Cyran nie chciał się zgodzić.
  410.  
  411. REKLAMA
  412.  
  413. Nowym opiekunem wspólnoty Mamre został ks. prał. dr hab. Marian Duda. Moi rozmówcy przekonują, że większość członków poszła za wskazaniem biskupa i zaakceptowała nowego moderatora. Grupa kilkudziesięciu osób pozostała jednak przy ks. Cyranie.
  414.  
  415. W lipcu archidiecezja częstochowska opublikowała specjalny komunikat, w którym "wyraziła wdzięczność" ks. Włodzimierzowi Cyranowi "za gorliwość i nieoceniony wkład w działalność wspólnoty". Podkreśliła też "duchowe bogactwo wspólnoty" i zapewniła, że zależy jej na dalszym funkcjonowaniu stowarzyszenia.
  416.  
  417. Mimo wielu prób nie udało nam się skontaktować z ks. Włodzimierzem Cyranem.
  418.  
  419. Interesujesz się sprawami kryminalnymi? Polecamy książkę naszego dziennikarza Mateusza Baczyńskiego pt. "Martwy punkt. Sprawa zabójstwa Iwony Cygan". Dostępna jest m.in. w tym miejscu.
Add Comment
Please, Sign In to add comment