Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Apr 18th, 2019
101
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.57 KB | None | 0 0
  1. **Mrok, ciemność pustka... Budzisz się w pozycji siedzącej, a świat dla twych oczu nie istnieje, jedynie jedna, głęboka mroczna nicość, wypełniająca cały świat przed zwierciadłami twej duszy, pod wpływem strachu próbujesz się poruszyć, jednak w tedy dociera do ciebie że jesteś przywiązany do swego siedziska, sztywną liną która zdaje się wżynać w twoje ubranie i odrobinę zaciskać z każdym zbędnym ruchem, a do nerwów w twej głowie dociera że to w cale nie utracony wzrok zapewnia widok ciemnej otchłani, a jedynie gruba warstwa materiału przysłaniała ci świat... Próbujesz coś powiedzieć, jednak knebel to skutecznie utrudnia, przy kolejnej nierozsądnej próbie szamotania się, nagle do twych uszu dobiega odgłos spokojnych kroków, niewesoło dudniących ciężkimi butami o zdawać by się mogło kamienną posadzkę, aż w końcu parę centymetrów od ciebie kroki ustały a ty po krótkiej chwili czujesz jak ktoś kładzie ci dłoń na skroni i jednym, silnym szarpnięciem zrywa zasłonę z twych oczu, ujawniając swe przerażają...O dziwo, nie przerażające oblicze, a już na pewno oblicze którego za brodę Merlina i wąsy Lorcana Proctera nikt by się nie spodziewał, bo też kto by pomyślał że młoda, na oko osiemnastoletnia dziewczyna, o drobnej kobiecej budowie która wraz z niemalże dziecięcym wzroście na więcej niż pewno nie przekraczającym 165 centymetrów w górę, mogła by kogoś porwać... Chociaż może ona była odsieczą ratunkową i zaraz cię rozwiąże, momentalnie jej twarz wydała ci się licem Anioła, Anioła z delikatną, niewinną kobiecą twarzą o przyjemnych dla oka rysach, pośród których pierwsze skrzypce grały jej uwydatnione policzki, lecz mimo ślicznej buzi największą uwagę skradały jej piękne, jadowicie zielone oczy, które wraz z długimi, włosami w barwie nadziei tworzyły śliczną kompozycję urody... A gdy twe oczy zjechały nieco niżej, odrobinę jej piękno ucierpiało, najprościej rzecz ujmując, gdyby ktoś powiedział ci że bóg w swej łaskawości daje albo wielkie, krągłe atuty kobiecego ciała, albo sprawny mózg, wiedziałbyś że ta kobieta była drugim einsteinem, a stanik jak nic nie zaliczał się do rzeczy potrzebnych jej do szczęścia, dziewczyna niedbale rzuciła za siebie opaskę, która jeszcze parę chwil temu przysłaniała twym oczom cały świat, a następnie poprawiła swój ciemno-brązowy płaszcz i powoli postąpiła parę, nieznacznych kroków wstecz, by jednym lekkim susem, usadowić swe szanowne, cztery litery na stojącym za nią blacie stołu, a kiedy już siedziała niczym wygodna Pani na swym dworze, zaczęła powoli majtać swymi niegrzeszącymi długością nóżkami którymi mimo odziania ich w grube, skórzane obuwie, nie sięgała nawet do podłogi, co ciekawsze z jej prawego bucika, wystawała delikatnie rękojeść ciemnobrązowej różdżki, której rączkę zdobił piękny, wyryty kwiat, swym wyglądem przypominający kwiat róży. A kiedy tak siedziała w ciszy, ciesząc się twą atencją, uniosła powoli swą prawą dłoń do policzka, by wlepić w ciebie zamyślony, jadowity wzrok, delikatnie stukając przy tym swymi matowo-czarnymi paznokietkami o swą gładką skórę w barwie krwi zmieszanej z mlekiem. Była piękna, niewinna i słowem wyglądała na prawdę mimo tych włosów i ciężkich butów, na osobę która daleka była od miana strasznej, złej i niedobrej porywaczki... Ale prawie jak to zawsze było, iluzja pięknego cud Anioła bez skazy, trwała do momentu kiedy dziewczyna otworzyła swe delikatne usta by zacząć mówić**
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement