Advertisement
GreyInvidia

Jack Frost

Apr 24th, 2013
137
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 10.17 KB | None | 0 0
  1. Młodzieniec zanurzył się głębiej w fotelu. Zaciągnął się papierosem, po chwili wypuszczając z ust obłok dymu. Wyglądał na skonsternowanego, a jego aparycja dodatkowo potęgowała to wrażenie. Blada skóra oraz podkrążone oczy współgrające z rzekomą irytacją nie opuszczającą jego twarzy sprawiały wrażenie, jakby ciągle poważnie się nad czymś zastanawiał. Siedząca naprzeciw niego, wyglądająca na niecałe trzydzieści lat kobieta przyglądała mu się, oczekując ze zniecierpliwieniem jego reakcji. Siedziała wyprostowana z dłońmi zaciśniętymi na kolanach. Idealnie komponujące się duże, szare oczy wraz z jej długimi, kasztanowymi włosami splecionymi w warkocz definitywnie odejmowały jej parę lat.
  2. -Więc, sytuacja wygląda następująco. Pani mąż ponoć wyjechał w delegację tydzień temu. Od momentu jego wyjazdu nie może się pani z nim skontaktować. Nie odbiera telefonów. Nie odpowiada na maile. Dzwoniąc do hotelu w którym powinien być, recepcjoniści zaprzeczają jakoby ktoś o nazwisku Stocks był u nich zarejestrowany. I mimo to chce pani, abym go odnalazł? Znaczy się… – mężczyzna przerwał na moment, rozluźniając krawat – Chyba domyśla się pani o czym świadczy ta cała sytuacja?
  3. Kobieta westchnęła głęboko.
  4. - Panie Crywood… doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mój mąż mnie zdradza. To nie pierwsza tego typu sytuacja i zapewne nie ostatnia. Ale na litość boską, zbliżają się święta! To już nawet nie chodzi o mnie. Niech po prostu Timothy ma te święta udane. Chcę, aby cieszył się dzieciństwem jak najdłużej. Steve też tak powinien myśleć! To w końcu również i jego syn. A ten co mu za prezent robi na gwiazdkę? Opuszcza rodzinę!
  5. - Spokojnie, pani Stocks. Proszę się nie denerwować. Rozumiem doskonale co pani czuje. Obiecuję, że nie tylko sprowadzę pani męża do domu, ale i sprawię że już nigdy pani nie opuści.
  6. - Naprawdę… nie mam pojęcia jak ma pan zamiar tego dokonać, ale jeśli się panu to uda, nie wiem jak będę mogła się odwdzięczyć…
  7. - Pani Stocks, nie oczekuję niczego w zamian. Nie pragnę pieniędzy, rozgłosu czy nawet wdzięczności. Można przyjąć, że największym wynagrodzeniem jest dla mnie sama praca.
  8. Po tych słowach młodzieniec zgasił papierosa, po czym wstał z fotela, pożegnał się z gospodynią i udał się w stronę wyjścia.
  9.  
  10. Na zewnątrz panowała typowo filmowa grudniowa atmosfera. Z góry świeciło słońce, które jednak przegrywało w walce z zimową temperaturą. Ziemię zaś przykrywała kilkunastocentymetrowa warstwa śniegu. Przy podjeździe samotnie bawił się mały chłopiec, ubrany w grubą, zieloną kurtkę, oraz bordową wełnianą czapkę. Był to Timothy. Słysząc otwierające się drzwi, chłopak z entuzjazmem odwrócił się w stronę wejścia. U progu dostrzegł dość wysokiego, szczupłego mężczyznę odzianego w elegancki czarny garnitur , białą koszulę oraz przykuwający uwagę czerwony krawat. Jego nienaganny ubiór kontrastował z dość ekscentryczną fryzurą: półdługimi czarnymi włosami, których kosmyki tu i ówdzie odstawały, oraz siwą grzywką, spod której dostrzec można było oczy o nienaturalnym, purpurowym kolorze. Mężczyzna stanął w progu, poprawił krawat wzdychając głośno, po czym zwrócił uwagę na wpatrującego się w niego chłopca.
  11. - Hej, Timmy! – wykrzyknął w stronę dziecka, powoli kierując się w jego stronę.
  12. - Oh, Axel! I co mama chciała? – zapytał z zaciekawieniem chłopiec.
  13. - Ah, widzisz… twoja mama bardzo martwi się o twojego tatę. Obawia się, że może się spóźnić na Boże Narodzenie, więc poprosiła mnie żebym spróbował go odnaleźć i przypomniał mu że czeka na niego wspaniała żona i równie wspaniały syn.
  14. - Ale tata by czegoś takiego nie zrobił!
  15. - Hah! I ja też tak sądzę. No, ale nie mam prawa kwestionować twojej mamy. Zleciła mi zadanie, które muszę wykonać bez dyskusji. Swoją drogą, nad czym tam tak pracowałeś? – zapytał Axel, spoglądając na usypaną ze śniegu małą kulę.
  16. - Próbuję zbudować bałwanka dla taty. Szkoda, że go nie ma bo by mi pomógł…
  17. - Hm… to może ja ci pomogę? Tylko nikomu o tym nie mów. Twój tata na pewno będzie pod wrażeniem, gdy zobaczy jakiego wielkiego bałwana zbudowałeś… zupełnie sam, ech? – zaproponował elegancki młodzieniec, uśmiechając się życzliwie. Twarz chłopca natychmiast rozpromieniła się. Axel udał się do swojego czarnego pickupa i wyciągnął ze skrytki czarne, skórzane rękawiczki. Następnie zaś oboje wzięli się do pracy. Po półtorej godzinie obok podjazdu stał wysoki na niemal dwa metry bałwan. Z podłużnego korpusu wystawały dwie długie gałęzie z wełnianymi, czerwonymi rękawiczkami zawieszonymi na ich końcach. W kuli stanowiącej głowę znajdowały się zaś dwie małe bryłki węgla, imitujące oczy, oraz kolejna w miejscu nosa. Chłopiec przyniósł jeszcze czerwony szalik, który zarzucił wokół szyi bałwana, wieńcząc tym samym stworzone wspólnie dzieło.
  18.  
  19. Od tego dnia minął równy tydzień. W przeddzień Wigilii Axel ponownie zawitał do domu państwa Stocks w celu zdania raportu z poszukiwań. Nie było to co prawda w umowie zawartej między nim, a jego klientką, ale z czystej przyzwoitości, oraz świadomości jak ważna jest dla niej i Timothy’ego obecność ojca w święta Bożego Narodzenia czuł się zobligowany do przekazania – niestety – rozczarowujących informacji. Detektyw co prawda zdołał zlokalizować męża pani Stock, ale nie był w stanie skłonić go do dobrowolnego powrotu. Klientka nie tyle była rozczarowana wynikiem śledztwa, co raczej decyzją męża. Kobieta liczyła na chociażby resztki przyzwoitości z jego strony - chociażby na okazanie resztek miłości synowi, jeśli jej samej nie darzył już takim uczuciem.
  20. - Dziękuję za pańskie starania, panie Crywood. Odnalazł pan mojego męża i wierzę, że z całych sił starał się pan przekonać go do przybycia chociażby na ten jeden dzień. Jestem naprawdę wdzięczna za pańskie starania w tej kwestii. Wyszło jak wyszło, ale zrobił pan to, o co pana poprosiłam. Pamiętam, że nie chciał pan żadnej rekompensaty za swoje starania, ale proszę przyjąć to jako gest wdzięczności za poświęcony mi i Timmy’emu czas.
  21. Kobieta sięgnęła po swoją torebkę z której wyciągnęła skórzany portfel. Wybrała z niego dwieście dolarów i sugestywnie przesunęła je w stronę detektywa. Axel spojrzał na mężatkę z lekkim zniesmaczeniem.
  22. - Obiecywałem, że sprowadzę pani męża i nie oczekuję niczego w zamian. Nie spełniłem obietnicy, a pani mnie teraz wynagradza. Doprawdy, w jakim świetle mnie to teraz stawia? Doskonale zdaje sobie pani sprawę z tego, że tym bardziej w obecnej sytuacji nie przyjmę tego podarunku. Wiem, że wychodzi pani z założenia, że mimo wszystko należy mi się jakieś wynagrodzenie, oraz że powinienem je przyjąć, bo również tak wypada. Mimo to, wolę być niewdzięczny, niż niesłowny. Zdaję sobie sprawę z tego, że termin naszej niepisanej umowy upłynął, ale ciągle czuję się zobligowany do sprowadzenia pani męża do domu. Wtedy będzie pani miała doskonały powód do tego, żeby wysunąć w moją stronę tego typu podziękowanie, a ja z czystym sumieniem będę mógł pani odmówić przyjęcia owej ofiary.
  23. Zmieszana kobieta chwyciła banknoty i schowała je z powrotem do portfela.
  24. - Teraz i tak już po fakcie… - powiedziała, jakby sama do siebie.
  25. - Myśli pani głównie o małym. Niech więc przynajmniej on ma przyjemność z ujrzenia ojca.
  26. W tym czasie do pokoju wszedł Timothy.
  27. -I czy tata przyjdzie na święta? – spytał ze szczerą nadzieją w głosie.
  28. -Wybacz mi, Timmy. Niestety nie udało mi się sprowadzić twojego ojca na święta… - odpowiedział detektyw z goryczą.
  29. Chłopiec na tą wieść natychmiast spochmurniał. Axel wstał, uśmiechnął się i położył dłoń na głowie Timothego.
  30. - Nie martw się. Nie sprowadziłem twojego taty teraz. Ale obiecuję ci… i tym razem na sto procent, że ujrzysz swojego tatę, gdy śnieg zacznie topnieć.
  31. Twarz malca ponownie rozpromieniała. Axel podziękował pani Stock za wizytę, pożegnał się z obojgiem i odjechał swoim czarnym pickupem.
  32. Na początku stycznia Axel przyjechał do domu państwa Stocks jeszcze raz – tym razem, aby poinformować panią domu o tym, że zmienia adres swojego biura i przez jakiś czas nie będzie można się z nim skontaktować telefonicznie. Zapewnił jednak, że w przypadku rewelacji odnośnie tej konkretnej sprawy, będzie się zgłaszać do klientki osobiście. Przed planowanym wyjściem zostawił jeszcze Timmy’emu płytę z filmem opowiadającym o tym, jak to ojciec który nie był w stanie poświęcić chwili swojemu synowi umarł w wypadku samochodowym i odrodzony jako bałwan zaczął nadrabiać rodzicielskie braki. Później pani Stock poprosiła detektywa, by został jeszcze trochę i tak zasiedział się do północy, dyskutując z klientką o tematach zawodowych i bardziej przyziemnych. Nie mógł jednak towarzyszyć klientce dłużej, broniąc się tym, że chce jeszcze podrzucić pudła z różnymi rzeczami do nowego lokum. Miał w planie zrobić to parę godzin wcześniej, ale nie spodziewał się, że zostanie tutaj na dłużej. Nie przeciągając dłużej więc, wyszedł, zaś pani domu udała się spać.
  33. Od ostatniej wizyty detektywa minęły ponad dwa miesiące - zaczął się ostatni tydzień marca. Timothy jak zwykle po szkole poszedł bawić się na dworze. Śnieg już powoli zaczynał topnieć, ale twór który wraz z Axel’em postawili przed domem ciągle stał – mimo, że nie był już tak okazały.
  34. W kwietniu śnieg prawie całkowicie stopniał. Rozpuścił się również bałwan, którego chłopiec i detektyw razem zbudowali. W jego miejscu zaś pojawiły się dwa poćwiartowane ciała – kobiety i mężczyzny. W stosie fragmentów ciał znajdowała się również zalaminowana notka, kierowana do mieszkańców domu.
  35. „Jak obiecałem, przyprowadziłem pani męża. Kochankę dołączyłem w ramach bonusu.
  36.  
  37. Timmy, dotrzymałem obietnicy. Obiecałem ci, że zobaczysz ojca, gdy śnieg zacznie topnieć.
  38.  
  39. Pozdrawiam, Axel Crywood”
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement