Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Mówili, żeby sobie odpuścić,
- że to pechowa 13 edycja KW,
- że na rowerze w tym sezonie to jeździliśmy co najwyżej po bułki do sklepu.
- Kto by się tym przejmował, zapisaliśmy się na TR100, wrzuciliśmy rowery na dach i wyruszyliśmy z samego rana na rajd.
- W końcu co może pójść nie tak?
- Zaczęło się jeszcze przed dojazdem do bazy...
- Gps pokierował nas przez jakieś roboty drogowe i na jendym z licznych wybojów mój rower wyleciał z uchwytu.
- Na szczęście samochód mocno nie oberwał - pare rysek na drzwiach.
- Rower swoje dostał przy upadku, ale z wykorzystaniem kilku zipów udało się przywrócić mu sprawność.
- Na starcie poszło w miarę gładko, bierzemy mapy, wytyczamy trasę i w drogę.
- Wyjeżdzamy za bramę, a na liczniku ciągle 0.0 km/h. Po szybkich oględzinach ustaliliśmy, że magnesik musiał sie urwać ze szprychy przy porannym wypadku.
- Zrezygnowany idę odłożyć licznik do samochodu, a tu niespodzianka.
- Magnes spadając przyczepił się do dachu i dojechał z nami aż do bazy - trochę szczęścia w nieszczęściu. Brakowało kawałka plastiku potrzebnego do montażu, ale to nie problem -
- kilka minut i zipów poźniej już jechaliśmy na pierwszy punkt, a licznik chodził elegancko.
- Organizatorzy KW znani są z niekonwencjonalnie rozstawionych punktów. Już przy trzecim lampionie mogliśmy się o tym przekonać na własnej skórze - kartka zaczepiona była na końcu zanurzonego pod wodą pomostu.
- Co tu robić? Trzeba zdejmować skarpetki i ruszać podbić kartę.
- Spacer po pochyłym, śliskim, podwodnym pomoście mogła się skończyć tego pięknego dnia tylko w jeden sposób...
- Nie minęły dwie minuty, a już kąpałem się w jeziorze po same pachy.
- Wruszając dalej w trasę suche miałem tylko włosy i kartę startową, którą czujnie utrzymałem nad wodą (priorytety!).
- Na szczęście pogdoda dopisała - było dosyć ciepło, a słońce i wiatr osuszyły po jakimś czasie mokre ubrania, także mogliśmy kontynuować wyprawę mimo takiej wpadki.
- Kilka punktów dalej. Stawiamy rowery na polu i spokojnie oddalamy się, by już pieszo dotrzeć do lampionu zlokalizowanego w wąwozie pozostałym po starej trasie kolejowej.
- Nagle nadciąga - widocznie szukający tego samego punktu - rowerzysta.
- Jak to możliwe, że jadąc przez szczere pole trafił on prosto w mój, zaparkowany rower? Nie wiem. Jednak sało się, rower przyjął kolejne uderzenie tego dnia i został pozbawiony jednego z odblasków.
- Baza. Rajd skończony, karta oddana, można przysiąść na trawce w słońcu, chwilę odetchnąć. Jesteśmy zadowoleni - pogoda dopisała, trasa ciekawa chociaż teren wymagający, mimo słabej formy udało się sporo kilometrów nakręcić i złapać 16 z 19 punktów, co dało całkiem nienajgorszy wynik.
- Wyciągam mapę z kieszeni, żeby jeszcze raz rzucić okiem na naszą trasę, a dłoń cała niebieska - dlugopis się rozlał. Nawet się nie zdziwiłem. Widocznie tak już musiało być tego dnia.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement