Advertisement
Guest User

Odwaga na uczelni kosztuje.

a guest
Jul 13th, 2018
1,051
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 8.31 KB | None | 0 0
  1. Odwaga na uczelni kosztuje. Za plagiat zapłaciła osoba, która go wykryła.
  2.  
  3. - Ośmieliłam się zgłosić plagiat na uczelni. Zapłaciłam za to - mówi Aleksandra Serwotka, doktorantka z Uniwersytetu Śląskiego, której nie przedłużono umowy o pracę
  4.  
  5. Aleksandra Serwotka z małych Rydułtów na Śląsku nie miała problemu z wyborem studiów. Jako dziecko wolała czytać książki niż biegać z rówieśnikami na podwórku. W szkole nie lubiła WF-u. Wolała przedmioty humanistyczne. Z czasem odkryła, jaką frajdę sprawia jej nauka języków obcych. Zaczęło się od angielskiego. W gimnazjum doszedł francuski. Porównywała oba języki, sama sobie tłumaczyła teksty, brała udział w olimpiadach, konkursach. I wybrała romanistykę na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Romanistyka, bo z czasem francuski wydał jej się dużo łatwiejszy niż angielski. Już na studiach postanowiła, że chce pracować na uczelni. Dawała korepetycje. Odkryła, że ucząc, nawiązuje dobry kontakt, że sprawia jej to przyjemność. Postanowiła, że zrobi doktorat.
  6.  
  7. Gdy ma 26 lat, prowadzi już zajęcia ze studentami. Niektórzy są od niej starsi. Niewielka różnica wieku sprawia, że dobrze im się na zajęciach współpracuje. Ale nie chce być dla studentów koleżanką, równiachą. Na zajęciach u Serwotki nie ma luzu. Zachowuje dystans, bo wie, że inaczej studenci wejdą jej na głowę. Nie chodzi z nimi na piwo, nie przechodzi na „ty”.
  8.  
  9. Studenci ją doceniają. W ankietach, w których anonimowo oceniają wykładowców, ona bryluje. Jej średnia ocen to 5.0. Zostaje nominowana do Lauru Studenckiego w kategorii Przyjaciel Studenta.
  10.  
  11. To moje teksty
  12. Pracowitość i zaangażowanie młodziutkiej magister widzą też przełożeni. Przydzielają jej zadania. Jest egzaminatorką w okręgowym etapie olimpiady języka francuskiego, organizuje Festiwal Nauki. Bierze udział w konferencjach, wygłasza referaty, publikuje artykuły. I pisze pracę doktorską o różnicach w postrzeganiu samogłosek francuskich.
  13.  
  14. W 2017 r. szuka potrzebnych informacji. Na biurku stos książek, artykułów, otwarty laptop. Aleksandra czyta, porównuje. I po chwili ze zdumienia przeciera oczy. – Przecież to jest moje!
  15.  
  16. W jednej z publikacji są teksty, które Serwotka napisała jeszcze na drugim roku studiów. Pod nimi imię i nazwisko jej ówczesnego wykładowcy. Zwykły plagiat! Nie wie co robić. O odkryciu rozmawia z koleżankami na uczelni.
  17.  
  18. – Ten sam doktor spoufalał się ze studentkami. Wkurzone dziewczyny powiadomiły władze uczelni – słyszy od nich. Okazuje się, że uczelniana komisja dyscyplinarna uznała doktora za winnego. Wymierzono mu upomnienie.
  19.  
  20. Aleksandra powiadamia o plagiacie uczelniane władze.
  21.  
  22. Pomówienia i przesłuchania
  23. Zgłoszeniem Serwotki zajmuje się uczelniana komisja. Trwają przesłuchania. – Niestety jestem stroną w tej sprawie, nie mogę ujawniać żadnych szczegółów. Łącznie z tym, jaka praca została splagiatowana – Aleksandra odprawia z kwitkiem dziennikarzy, którzy dowiedzieli się o postępowaniu.
  24.  
  25. W lipcu 2017 r. komisja uznaje, że wykładowca popełnił plagiat i karze go rocznym pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu. Ukarany doktor odwołuje się do wyższej instancji. Ale komisja w Warszawie popełnienie plagiatu potwierdza.
  26.  
  27. – Dobrze zrobiłaś, ktoś musiał z tym skończyć – koledzy w instytucie chwalą Aleksandrę. Ona sama skupia się na pracy nad doktoratem.
  28.  
  29. – Ola, przyszło do ciebie jakieś zawiadomienie – w domu mama przynosi list. Aleksandra otwiera i czyta, że władze Uniwersytetu Śląskiego poleciły wszcząć postępowanie dyscyplinarne przeciwko niej. Czy nie uchybiła godności pracownika uczelni. Na Serwotkę doniósł doktor, który plagiatował jej prace. Zarzucił jej pomówienia. A powołuje się na fakt, że na profilu społecznościowym jednego ze stowarzyszeń, którego był wiceprezesem, pojawiły się – prześmiewcze w jego mniemaniu – wpisy doktorantki. Można je było znaleźć pod informacją o promocji książki, którą wydał. „Ten niezwykły, wyjątkowy dorobek naukowy doktora to kamień milowy i nieunikniona habilitacja”. „Nikt jak pan doktor nie potrafi nakierować studentów ucząc ich trudnej sztuki edytorstwa i samodzielnego tworzenia prac naukowych”.
  30.  
  31. Postępowanie przeciwko Serwotce trwa cztery miesiące. Jest wzywana przez rzecznika dyscyplinarnego, który nie pozwala Aleksandrze składać wniosków dowodowych. Mówi, że asystentce nie wypada krytykować adiunkta, a tak w ogóle to kobieta nie powinna się w taki sposób wypowiadać publicznie.
  32.  
  33. Rzecznik w końcu postępowanie umarza. Ale atmosfera na uczelni gęstnieje.
  34.  
  35. Zajęcia nie dla pani
  36. O plagiacie popełnionym na UŚ pisze katowicka „Wyborcza”.
  37.  
  38. – Po co pani to zrobiła? Trzeba było siedzieć cicho – słyszy Aleksandra od swojej promotorki. Próbuje wyjaśniać, że dziennikarze o sprawie wiedzieli nie od niej. Że nic na temat nie mówiła. Ale zamiast rzeczowej rozmowy robi się niemiło.
  39.  
  40. – Pani jest z górniczej rodziny, wychowała się pani pod hałdą – mówi promotorka, gdy Aleksandra przyznaje, że nie rozumie jednego z językowych zagadnień. Doktorantka rzeczywiście mieszka w Rydułtowach, gdzie jest najwyższa hałda górnicza w Europie. Faktem jest też to, że jej tata pracował na kopalni. Jest inżynierem.
  41.  
  42. Z czasem rozmowy z promotorką ustają. Kobieta przestaje odpowiadać na telefony czy e-maile Serwotki. Ona doktorat pisze dalej. Na głowie ma też inne obowiązki. W marcu 2018 r. musi przygotować na uczelni Frankofonię, czyli święto kultury francuskiej. Cieszy się, że nie musi myśleć o innych rzeczach. Bo od pewnego czasu rano boli ją żołądek. Niektórzy z kolegów i koleżanek przestali się odzywać.
  43.  
  44. Po Frankofonii, w kwietniu, promotorka zaprasza doktorantkę do siebie. Aleksandra zabiera laptopa, myśli, że będą rozmawiać o pracy.
  45.  
  46. – Proszę komputera nie otwierać. Tylko poważnie się nad sobą zastanowić – radzi promotorka.
  47.  
  48. Okazuje się, że w prasie ukazał się kolejny artykuł o plagiacie. Aleksandra przyznaje, że owszem, dziennikarz dzwonił do niej. – Moja wypowiedź została zacytowana, ale nie ja miałam wpływ na kształt artykułu. Do różnych informacji dziennikarz dotarł sam – przekonuje.
  49.  
  50. – Nie zostanie pani już dopuszczona do zajęć ze studentami – oznajmia promotorka. Aleksandra wie, że to koniec. Żeby zrobić doktorat, prowadzenie zajęć jest konieczne.
  51.  
  52. Osiągnięcia mogły być lepsze
  53. Magister Serwotka mówi studentom na zajęciach, że nie spotkają się w przyszłym roku akademickim. Studenci piszą w tej sprawie petycję do dyrektora instytutu. Chcą, żeby Serwotka została. Dyrektor zaprasza ich do siebie i informuje, że etaty dla doktorantów się skończyły.
  54.  
  55. Aleksandra odbiera opinię, którą wystawiono jej w karcie oceny pracy nauczyciela akademickiego. Mnóstwo osiągnięć i ostatnie zdanie: „Niewątpliwie naukowe osiągnięcia Pani Magister mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie Jej problemy natury emocjonalnej w relacjach międzyludzkich”.
  56.  
  57. W maju Aleksandra i żegna się z doktoratem i pracą na uczelni.
  58.  
  59. Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik UŚ: „Jedynym powodem niezatrudniania doktorantów studiów dziennych jest aktualna polityka kadrowa uczelni wynikająca z bieżących regulacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które to podczas obliczania dotacji dla uczelni przyznaje zdecydowanie wyższą kwotę dotacji za doktoranta studiów dziennych niezatrudnionego na etacie niż za doktoranta, który jest zatrudniony.”
  60.  
  61. Dyrektor Instytutu Języków Romańskich i Translatoryki Wiesław Banyś: – Chciałbym wyraźnie podkreślić, iż niezatrudnienie pani magister Serwotki na etacie nie ma absolutnie żadnego związku ze zgłoszeniem plagiatu.
  62.  
  63. Cena za odwagę
  64. – Żałuje pani? – pytam Aleksandrę.
  65.  
  66. – Gdybym mogła odkręcić czas, zrobiłabym tak samo. Oczywiście, jestem rozgoryczona, żal mi tego, że już nie będę pracować ze studentami. Ale staram się zrozumieć, że poza uczelnią też jest życie. Pomału uczę się tego. Szukam nowej pracy. Jestem już po rozmowach kwalifikacyjnych w pewnej korporacji. Praca na uczelni nauczyła mnie ograniczonego zaufania do ludzi.
  67.  
  68. ---
  69.  
  70. http://wyborcza.pl/7,87648,23666265,odwaga-na-uczelni-kosztuje-za-plagiat-zaplacila-osoba-ktora.html
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement