Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Zabieram list że skrzynki i zamykam się w pokoju.
- „Z przyjemnością informujemy, że zakwalifikował się pan do drugiego etapu rekrutacji na stanowisko asystenta w Urzędzie Miasta.”
- Od kawy bez limitu i srania na koszt podatnika dzieli mnie jedynie dzień próbny. A podobno po politologii nie ma pracy.
- Eleganckie spodnie, stonowana koszula i starannie ułożone włosy. Spinki do mankietów z flamingami dla kontrastu.
- Na ostatni etap idę pewny wygranej, jak kaleka w polskim talent show.
- Wchodzę.
- - proszę chwileczkę poczekać. - sekretarka nie oderwała wzroku od komputera.
- Mhm.
- - zaraz ktoś przyjdzie.
- Czekam.
- (Reinke, Kadlec...)
- - jeszcze minutka.
- - Ok.
- (Kuka, Marschall, Sforza...)
- Wrodzony autyzm zaczyna recytować w mojej głowie zwycięski skład Kaiserslautern z sezonu 97/98. Uśmiecham się do siebie.
- Z zamyślenia wyrywa mnie miauczenie.
- To przyszedł kotek Wrocek, influencer i internetowy celebryta.
- Próbuję zaskarbić sobie jego sympatię mielonką z kanapek matki.
- - Wrocek jest wegetarianinem. - strofuje mnie baba.
- - on o tym wie?
- - zalecenie pana Jacka.
- - to czym go karmicie?
- Jagoda (bo tak ma na imię) wskazuje leżącą na ziemi miskę pełną gotowanych warzyw i makaronu w kształcie literek. Wzdycham głęboko.
- - koty nie trawią skrobii. - mówię cicho. Nawet nie wiem czy to prawda.
- Dębowe drzwi otwierają się z hukiem.
- Do pokoju wpada Prezydent Wrocławia, pan Jacek Sutryk.
- - gdzie dziś pierdolnie?
- - yy?
- - no tramwaj jaki, która linia?
- - dziesiątka.
- - dziesiątka była wczoraj, ja obstawiam śródmieście. Zakład o stówę? - uścisnęliśmy sobie dłonie. Byłem jednym z nich.
- Czas mijał szybko.
- Ekipa była wyluzowana, piliśmy kawę i graliśmy w CS’a 1.6 na LANie.
- Nie chciałem źle wypaść, więc stłumiłem w sobie chęć kampienia.
- Do pokoju wbiegła Jagoda.
- - MUSICIE COŚ ZOBACZYĆ!
- Podczas przerwy ukradłem kilka makaronowych literek i wcisnąłem w koci stolec tworząc napis „dajcie kurwa mięso!”
- Jeżeli ktokolwiek miał się nabrać na ten kawał to właśnie ona.
- Na sali poruszenie. Ludzie odeszli od biurek, de_dust2 stoi puste. Patrzą w kuwetę. Tylko ja nabijam fragi, zanim się skapną, że padli ofiarą żartu.
- Nie skapnęli. Zachwycony prezydent wysłał kogoś do sklepu po mięsiwo, jeszcze inny robi zdjęcia kupy. Dziennikarz Gazety Wrocławskiej drze się do słuchawki, że to przebije Libację Na Skwerku. Dom wariatów.
- Postanowiłem kontynuować przedstawienie.
- Przez dobry tydzień zostawiałem im w kuwecie wiadomości w stylu: ‚wylejcie asfalt na Poznańskiej!’ czy ‚kiedy tramwaj na Jagodno?’
- Jak kot walnął większą srakę mogłem sklecić dłuższe zdania i pisałem co myślę o stanie wrocławskich torowisk.
- Jacek błyskawicznie spełniał postulaty sierściucha, a ja miałem realny wpływ na sytuację w mieście.
- Gdy wyremontowałem sobie osiedle i drogę do pracy znudziła mi się rola kociego ghost writera, nie wiedziałem tylko jak się wycofać. Sytuacja rozwiązała się sama.
- Zaprzyjaźniony dziennikarz z Wrocławskiej zorganizował pierwszy na świecie wywiad z kotem. To miał być nowy sposób promocji miasta, wizytówka. Może nawet kiedyś zastąpić krasnale?
- Nic wielkiego, ot jedno pytanie i transmisja wideo ze srania, odpowiedzi znaczy.
- Problem w tym, że w obecności kamer nie miałem szans wypowiedzieć się w imieniu Wrocka, więc szykowała się kompromitacja.
- Cały dzień kota karmiono wyłącznie makaronem, żeby miał czym pisać.
- Podniecony Prezydent od rana biegał po telewizjach żeby zaprosić ludzi do śledzenia transmisji, a ja nie mogłem spać ze strachu, że wszystko wyjdzie na jaw.
- Wreszcie nadszedł czas wywiadu.
- Dziennikarze wspólnie z Ratuszem stwierdzili, że lepiej nie budzić kontrowersji pytaniami na tematy polityczno-społeczne, poszli w konwencję żartu.
- Wybór padł na „co sądzisz o szczurach na wrocławskim rynku?”
- Wrocek jest kotem, rozumiecie?
- Kot i szczury, hehe.
- Naród czeka, ja prawie mdleję, a Wrocek leniwie patrzy, ani drgnie. W końcu wszedł do kuwety, okręcił się dwa razy i sra. Patrzy mi w oczy i sra. Najdłuższa minuta w moim życiu. Czas zwolnił jak podczas oglądania meczów Śląska.
- Skończył i zakopał.
- Kamera robi zbliżenie, Sutryk uroczyście miotełką otrzepuje kupę ze żwirku.
- Nie wiem jakie było prawdopodobieństwo takiego układu liter, ale kot wysrał idealne „lepsze szczury niż Żydzi”.
- Do tego przerobił makaronową Helveticę na klasyczny Times New Roman.
- Sutryk blady jak ściana, ludzie krzyczą,
- że wychował kota-faszystę, a Wrocek zadowolony liże się po jajach.
- Gdy dzień później wróciłem złożyć wypowiedzenie załamany Jacek siedział z butelką wódki i głową schowaną w dłoniach.
- Położyłem wypowiedzenie na stole i ruszyłem w kierunku drzwi.
- - stój! - Sutryk sięgnął do portfela. - Wygrałeś, Twoja stówa. Pierwszego dnia, wykoleiła się dziesiątka na Legnickiej.
- - a, tak.
- Uśmiechnąłem się i wyszedłem.
- Najłatwiej zarobiona stówa w życiu.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement