Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
May 21st, 2018
81
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 6.37 KB | None | 0 0
  1. Niedawno skończyłem 40 lat. Jeszcze rok temu byłem założycielem firmy
  2.  
  3. produkującej śrubki i wkręty. Nazywaliśmy się Śrubkrętres. Model
  4.  
  5. biznesowy? Plastik wewnątrz śruby i niewolnicze warunki pracy. W taki
  6.  
  7. sposób już w 2002 dorobiłem się swojego pierwszego miliona. Pamiętam
  8.  
  9. minę pracowników jak podjechałem swoim nowym Bentleyem pod firmę.
  10.  
  11. Strasznie denerwowało mnie to, że czasem na parkingu pod zakładem nie
  12.  
  13. miałem gdzie parkować, więc raz odholowałem wszystkie samochody
  14.  
  15. pracowników, kiedy byli w zakładzie. Pech chciał, że samochody trafiły na
  16.  
  17. złomowisko znajomego - metal z samochodów poszedł do palarni, a
  18.  
  19. następnie do zaprzyjaźnionej huty - po czym znów do nas do zakładu. I to
  20.  
  21. wszystko jednego dnia! To niewiarygodne, ale tego samego dnia, z
  22.  
  23. pojazdów swoich pracowników zrobiliśmy śruby i wkręty o łącznej
  24.  
  25. wartości dziesięciu tysięcy złotych. Był problem, co zrobić z brakiem
  26.  
  27. pojazdów pracowników. Zaostrzyłem więc warunki pracy i zabroniłem im
  28.  
  29. opuszczać zakładu. Na miejscu mojego gabinetu założyłem im
  30.  
  31. prymitywną sypialnie przypominającą koszary i dodałem, że sprowadzę
  32.  
  33. też tu ich rodziny. Tak stało się następnego dnia - zakwaterowałem
  34.  
  35. wszystkich. Do mojej głowy wpadł pomysł zatrudnienia żon i dzieci
  36.  
  37. aktualnych pracowników. Dzieci topiłyby plastik, kobiety robiłyby
  38.  
  39. jedzenie dla zakładu i zaoszczędziłbym na kateringu. Jak pomyślałem, tak
  40.  
  41. zrobiłem. Wszystkim pracownikom, i nowym jak i starym, wpajałem, że
  42.  
  43. zakład to ich dom, to wszystko czego potrzebują, że tu jest im dobrze, że
  44.  
  45. tylko tu znajdą zrozumienie. 2004 przestałem im płacić. Tak na prawdę, to
  46.  
  47. nie - płaciłem im dalej, ale dobrowolnie oddawali mi swoje pieniądze na
  48.  
  49. 'utrzymanie zakładu'. 2005 miałem osiem zer na koncie. Zakład pracował
  50.  
  51. w najlepsze. Zatrudniałem sześć tysięcy osób. Ciągłe prace i rozbudowy
  52.  
  53. zakładu skłoniły mnie do zwerbowania własnej grupy osób do
  54.  
  55. rozbudowywania, gdyż było ono dość kosztowne. Wśród moich
  56.  
  57. pracowników znalazłem dwunastu po budowlance. Natychmiastowo
  58.  
  59. zakupiłem sprzęt i zleciłem im wybudowanie kolejnych stu tysięcy
  60.  
  61. metrów kwadratowych zakładu. Budowa szła dość wolno, a niektóre z
  62.  
  63. wcześniej zwerbowanych dzieci dochodziły już do wieku dorosłości. W
  64.  
  65. 2007 wewnątrz zakładu znajdowała się szkoła, kościół oraz park.
  66.  
  67. Problemem był brak słońca. Moi pracownicy ostatni raz słońce widzieli w
  68.  
  69. roku 2003. Byli okropnie biali. Stwierdziłem, że w nowej części znajdę
  70.  
  71. miejsce również na solarium. W 2008 skończyła się rozbudowa zakładu.
  72.  
  73. Od teraz działaliśmy na powierzchni dwustu tysięcy metrów
  74.  
  75. kwadratowych. Z uwagi na ogrom naszego zakładu, zdecydowałem się na
  76.  
  77. stworzenie huty. Przeszkoliłem dwustu z dwunastu tysięcy pracowników
  78.  
  79. w dziedzinie metalurgii. Od teraz mogłem przyjmować metal z
  80.  
  81. zaprzyjaźnionego złomowiska. W 2009 populacja fabryki przekroczyła
  82.  
  83. piętnaście tysięcy. Miałem swoich skautów, którzy porywali
  84.  
  85. umięśnionych mężczyzn z ulic i werbowali ich do zakładu. Z piętnastu
  86.  
  87. tysięcy, trzy tysiące stanowiły dzieci od urodzenia do dwunastego roku
  88.  
  89. życia. Szkoliłem kobiety jak skutecznie płodzić dzieci. Nasz
  90.  
  91. zaprzyjaźniony ksiądz na kazaniach zawsze wspominał jak ważne jest
  92.  
  93. mieć setki dzieci. W sumie nie było u nas problemów z wyżywieniem ani
  94.  
  95. ze szkolnictwem, więc dla rodzin nie było problemów z posiadaniem po
  96.  
  97. paręnaście dzieci. W 2010 zostałem miliarderem. Chcąc powiększyć swój
  98.  
  99. kapitał postanowiłem wkroczyć na pozostałe rynki. Mając dużo śrub i
  100.  
  101. wkrętów, stwierdziłem, że nasz zakład mógłby produkować samoloty. Tak
  102.  
  103. też zrobiłem. Zatrudniłem dziesięciu mistrzów awiacji, by przeszkolili
  104.  
  105. moich pracowników, po czym wzięli się do dzieła. W 2012 mieliśmy już
  106.  
  107. nasz pierwszy samolot - Wiertolot 1. Niestety, żadna linia lotnicza nie
  108.  
  109. chciała go kupić, nie mówiąc już nawet o zamówieniach na kolejne. Przy
  110.  
  111. pomocy łapówki sprzedałem go linii LOT. Przy zakładzie wybudowaliśmy
  112.  
  113. pas startowy, by samolot mógł bez problemu dolecieć na pobliskie
  114.  
  115. lotnisko. Jego pierwszy lot - Jasionka-Warszawa miał odbyć się już w
  116.  
  117. czerwcu 2013 roku. Tak też się stało. Po miesiącu od wyprodukowania,
  118.  
  119. samolot wykonał swój pierwszy lot. Wtedy dowiedziałem się o braku
  120.  
  121. lojalności moich pracowników i planowanym spisku przeciwko mnie. W
  122.  
  123. samolocie zainstalowali substancje wybuchowe, które ręcznie
  124.  
  125. zdetonowali, gdy samolot leciał nad Radomiem. Zginęło łącznie 240 osób.
  126.  
  127. W tym momencie szybko wsiadłem do swojego Rolls Roycea i
  128.  
  129. pomknąłem do Ukrainy, skąd samolotem poleciałem do Turkmenistanu.
  130.  
  131. Ulokowałem się w hotelu w stolicy i siedziałem tam dobre trzy lata,
  132.  
  133. podczas gdy jałowo mnie poszukiwano. 2017 powróciłem do Polski pod
  134.  
  135. nowym nazwiskiem. Dowiedziałem się, że władzę w mojej firmie przejął
  136.  
  137. zaprzyjaźniony ksiądz. Pomimo wszelkich starań nie mogłem odzyskać
  138.  
  139. swojej pozycji prezesa. Wciąż miałem dwa miliardy na swoim koncie w
  140.  
  141. Szwajcarii. Wyjechałem do Stanów Zjednoczonych, gdzie w kasynach
  142.  
  143. przegrałem połowę z tego. Drugą połowę zainwestowałem w upadającą
  144.  
  145. firmę, myśląc o ogromnych przychodach, gdy ta się odbije - jednak do
  146.  
  147. tego nie doszło. Zostały mi z 4 miliony. Wciąż miałem za co żyć. Ale to
  148.  
  149. już nie było to samo. Wróciłem do Polski. Kupiłem nowe mieszkanie.
  150.  
  151. Postanowiłem, że zemszczę się na swoich pracownikach za wszelką cenę.
  152.  
  153. Od zaprzyjaźnionego złomiarza dowiedziałem się, że to właśnie ksiądz
  154.  
  155. zaplanował spisek. Miałem tego dość. Z mojego nowego Porsche
  156.  
  157. wyciągnąłem karabin z lunetą i wspiąłem się na dach budynku obok
  158.  
  159. mojego zakładu. Kościół wewnątrz to było jedyne miejsce, gdzie
  160.  
  161. występowały szyby - lekko prześwitujące witraże. Podczas mszy,
  162.  
  163. wycelowałem w głowę księdza i oddałem strzał. W tym momencie przede
  164.  
  165. mną ukazało się około dwudziestu tysięcy pracowników. Patrzyli prosto
  166.  
  167. na mnie. Po raz pierwszy ujrzeli świat poza murami zakładu. Wszyscy
  168.  
  169. wybiegli przez rozwalony witraż. Ja wstałem i udałem się do swojego
  170.  
  171. mieszkania. Nigdy więcej nie wróciłem nawet w okolice dawnego
  172.  
  173. zakładu.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement