Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Inwestując na początku pewną sumę, być może wielokrotność normalnych kosztów, można by stworzyć system który działa lepiej (edukuje lepiej) i kosztuje prawie nic po stworzeniu go. Książki być może nie wystarczały jeśli chodzi o edukacje w sobie więc ok, może wcześniej się nie dało. Ale tak od lat '90 czy '00 - spokojnie.
- Rozwinę koncepcje. Więc tak: W klasach 0-III podstawówki, mniej więcej, mamy nauczanie tak jak teraz. Dziecko musi nauczyć się co najmniej czytać, obsługiwać komputer (pisać etc.), obsługiwać system opisany poniżej, być może arytmetyka. W klasach 'wyżej', IV-VI czy też do końca podstawówki (choć to gruba przesada) dziecko dalej ma zapewnioną 'opiekę' żeby rodzice mogli pracować (IMO dało by się zostawiać je samemu od V klasy na czas pracy, ale pomińmy już tą walkę. Po VI 'dziecko' ma już 12 lat, więc tutaj już łatwiej być może dyskutować...). Ale ta opieka nie służy do 'edukacji'. Dziecko jest tylko pod nadzorem we wspólnej przestrzeni. Służy ona tylko po to - zapewnia środowisko. Żeby rozwiązać problem 'dzieci się nie będą miały jak socjalizować' który pojawia się też jako obiekcja - starsze dzieci, i może nawet dorośli też mogą korzystać z tych 'centrów'. Być może mogą nawet offloadować pewną część zapotrzebowania na 'opiekę' swoją obecnością.
- Teoretycznie zostają budynki szkolne, efektywnie. Znikają nauczyciele; niańki nie potrzebują wykształcenia i nie potrzeba ich tylu. Do tego miejsce jest bardziej efektywnie zagospodarowane dla tego celu. Co oczywiste, już teraz system edukacji służy głównie temu: niańczeniu dzieci żeby nie przeszkadzały, ew. "socjalizacji". Do tego nawet dla dorosłych takie miejsca potencjalnie powinny w jakiś sposób istnieć. No i bonusik, w ramach sekularyzacji zostaną pewne istniejące "centra społeczności".....
- Rozwiązałem pozaedukacyjne kwestie. IMO koszty wyjdą bardzo korzystnie a kupujemy za to i tak dodatkowe bonusy. Oczywiście rozwiązanie to bardzo-draft.
- ----
- Przerobić całą wiedzę w obecnej 'podstawie programowej' na drzewko atomicznych faktów, konceptów, danych czy procedur powiązanych zależnościami / relacjami bliskości. Dodać do tego wiedzę której w szkole brakuje. Drzewko może być multimodalne: tekst, czytany tekst, wyjaśnienie w formie animacji, wyjaśnienie w postaci mówiącego nauczyciela (najlepszego dostępnego), diagramy, obrazki, zdjęcia, modele 3D, ustawienia symulacji w programach do symulacji, minigierki edukacyjne -> sky is the limit, w każdej chwili można wszystko poprawiać i rozwijać.
- Drzewko jest otwarte, darmowe, zrobione z publicznych pieniędzy w końcu. Pomimo zaawansowania i zaje*** koszty ostatecznie wyjdą mniejsze niż kupowane podręczniki szkolne przez powiedzmy dekadę. Czyli całe EU+US+ktoś_jeszcze może pracować nad tym razem. No i open-source (choć nie trzeba wykluczać wykorzystania nie-wolnego softu IMO). Więc tak naprawdę dorzucą się woluntariusze za darmo też. Szczególnie że to może być system globalny z tłumaczeniami. Które w większości generują się same z ML - koszt, rzeczywista praca tłumaczenia spada dramatycznie i dalej będzie spadał.
- Drzewko wiedzy to mimo wszystko dość 'statyczny' obiekt. Tak, to samo w sobie może nie wystarczyć do edukacji. Choć 'zależności' już mamy. Czyli można zacząć od dowolnych 'podstaw-podstaw' i piąć się do góry. Ale ostatecznie aktywny nauczyciel rzeczywiście może mieć jakąś przewagę. Uczeń nie rozumie jednej zależności gdzieś tam głębokiej i tego nie wie. Może nie jest w stanie ruszyć dalej. Czy coś. Nie wiem, sam nauczyłem się wszystkiego co istotne bez takiego problemu ale ok, może nie wszyscy mogą.
- Musimy mieć jak weryfikować wiedzę. Zarówno dla samej nauki jak i skłonienia dzieci do nauki.
- Przerobić zadania matematyczne/chemiczne/fizyczne z podręczników/matur na kod który będzie wypluwał algorytmicznie stworzone zadania z losowymi (+ czasem ograniczonymi na różne sposoby) danymi. Zadania typu 'quiz' z przedmiotów opartych na znajomości faktów można prawdopodobnie mieć 'za darmo' z samego drzewka wiedzy, ale można też zrobić/dostosować.
- Zostają 'trudniejsze' tematy typu pisanie wypracowań, języki obce etc. "Kreatywne", powiedzmy. Nie żeby nie dało się tego ugryźć, ale można też zostawić to na razie 'ludziom'. Tych recenzentów będzie garstka w porównaniu z hordą nauczycieli. Mogą też być tym samym wysoko opłacanymi, kompetentnymi specjalistami.
- To są podstawy, oczywiście. Można pójść o wiele, wiele dalej zostawiając standardowe 'zadania' w 18 wieku gdzie one należą (ofc na zasadzie książek; tj. wciąż przydatne i 'podstawowe'). Zamodelować historyczne miejsca i wydarzenia na state-of-the-art silnikach gier, ultradokładnie. Immersja. Symulacje fizyki, chemii, etc. Zrobić modele (no bo już nie 'symulacje' tak do końca) dla nauk wyższo-poziomowych. Część zadań to mogą być właśnie takie modele. Część wyjaśnień. Sky is the limit. VR, oczywiście. Koszt dzisiejszego VR z odpowiednim PC na te symulacje/modele/etc za 5 lat nie będzie zaporowy. A można i subsydyzować. Lub wprowadzać takie zaawansowane - mimo wszystko już realnie kosztowne - rozwiązania powoli, w przyszłości.
- Dodajemy wokół tego dynamiczne systemy. System będzie podsuwał wiedzę uczniowi pod nos, indywidualizowaną pod to czego potrzebuje. Wykorzystujemy np. spaced repetition. System może dojść do tego czego uczniowi brakuje że się zatrzymał. Schodzimy w drzewku od najbliższych elementów i patrzymy które komponenty nawalają. Coś jak Git-Bisect. Możemy też użyć ML oczywiście które po prostu rozwali problem jeśli taki się pojawi.
- Anyway. Uczeń nie nawala tylko się rozwija. Idziemy w przód - no i możemy dać pewną dozę wyboru. Stąd nie ograniczał bym się do - nieco głupawej i wybrakowanej - podstawy programowej. Mamy naturalną specjalizacje. Nauka jest prawdopodobnie nawet przyjemna w tym momencie. Albo najwyżej neutralna. Dodajemy gamifikacyjne, tanie a motywujące ficzery. Levele, achievementy, punkty, bonusy, rankingi. Dodałbym też 'marchewkę' w postaci dosłownie pieniędzy. Może bardzo drobnych. Ale dajmy na to że <przeciętny> uczeń dostaje 100 PLN miesięcznie. Jedna piąta 500+. A jak polepszy to wyniki, motywacje? Przeciętna. Naprawde dobrzy mogliby zarabiać znacznie więcej - bez przesady ofc. Można też przeskalować niżej jeśli to przesada.
- Zostają 2 obiekcje: jedna głupia druga nie. Głupia: "uczeń może chcieć zadać pytanie, i co wtedy?". Realistycznie, to się efektywnie nie zdarza w obecnym systemie. Jak się zdarza to zwykle nie jest specjalnie użyteczne. System opisany będzie eliminował prawie wszystkie te możliwości 'nieporozumień' i tak. Ale OK, zadawanie pytań.
- Zrobić platformę Q&A, zatrudnić tylu specjalistów ile trzeba. Znów, nic w porównaniu do ilości nauczycieli a jakość wyższa. Częściowo można przekierować też innych edukowanych do odpowiadania. No i jest ML; GPT-3 jeszcze nieco za słabe być może do większości z tych pytań, ale przyszłość...
- Nie głupia część: Certyfikacja. Papiery. Prawdziwy powód dla którego istnieje 'edukacja wyższa', tak samo jak poprzedni powód to niańczenie. Weryfikacja samodzielności, braku oszustw.
- Odp: soft - w miarę możliwości robić wszystko tak by 'oszustwo' nie miało sensu. Ograniczyć edukację w stylu wkuwania faktów. Częściowo w ogóle zachęcać do efektywnego zdobywania info.
- Oczywiście pewne fakty są konieczne, więc: można by i co roku czy nawet częściej robić weryfikację 'offline', kontrolowaną, zewnętrzną. Uczniowie mieliby testy jak normalnie, z systemu, dostosowane pod nich - weryfikujące czy weryfikowalnie-samodzielnie idzie im podobnie jak podczas normalnego użytkowania.
- Wymuszenie sensownego tempa nauki ucznia: nie ma roczników z jasnym programem, co uczeń to lekko inaczej wyedukowany. Co nie znaczy że nie ma 'wspólnych' części które ~obowiązują ~wszystkich. I nie znaczy że nie da się jakoś oszacować "ilości" zdobywanej wiedzy / rok. Więc system może to zrobić.
- Certyfikacja. Cały ten opisany system produkuje o wiele lepsze zapewnienie umiejętności niż obecny **żart**. Możemy do tego dorzucić też standaryzowane testy, czemu nie. Przydatne w relatywnych rankingach. Przydatne, dla - nie wiem - lekarzy. Można też dodać konieczne komponenty typu "oryginalny research", prace magisterskie, etc etc. Fizyczne labolatoria. Jak trzeba.
- Anyway. Ten system kosztowałby w podstawowej wersji, no, trochę pieniędzy do wprowadzenia. Dużo? Niekoniecznie. Ale nawet jeśli byłoby to 5 lat normalnego systemu dodatkowo. To zwiększamy koszty 2x i produkujemy 5 lat wersję 1.0. Rozpisujemy plan, podstawy -> bardziej zaawansowane części. Ile się uda, tyle można wdrożyć na początek. Może nawet 3 lata. Nie trzeba też czekać aż obecny uczeń VI klasy skończy edukację normalnie, można ich migrować - może nawet dość płynnie.
- Potem system edukacji kosztowałby grosze w stosunku do 'normalnego'. Zwykły maintenance. Choć można też przeznaczyć ogromną sumę pieniędzy - która wciąż będzie np. 50% obecnych nakładów, czy nawet 80% - i robić cuda. W końcu edukacja - prawdziwa, sensowna edukacja - byłaby cennym dobrem. A jeśli to nie kraj wielkości Polski a cała EU czy większy zbiór państw pracuje razem - najwyżej z lokalnymi dostosowaniami - to już w ogóle. Koszty się rozpływają.
- EU to jeszcze nic; patrz US.
- I jaka ta edukacja byłaby **wartościowa**. Wprowadziła by o wiele więcej merytokracji, likwidując bariery. Przegrałeś życie, lub chcesz zmienić karierę? Chcesz spróbować zostać np. lekarzem - zakładając że dalej sporo zarabiają relatywnie? Możesz w każdej chwili podjąć decyzję i zacząć się uczyć w tym kierunku. Nieważne kiedy masz czas w ciągu dnia, czy musisz pracować. Nie zapisujesz się do żadnej szkoły. Po prostu zdobywasz wiedzę krok po kroku.
- Wyniki można by też opcjonalnie czynić jawnymi co byłoby dość 'spoko' ficzerem by np. odsiać osoby online które wypowiadają się bez wiedzy. To nie tak że nie można się nie zgadzać z 'mainstreamem' i 'ekspertami' - ale jak ktoś się będzie wypowiadał niezgodnie z 'mainstreamem' nie znając nawet pobieżnie w ogóle 'pozycji' mainstreamu...
- Z innych neat-ficzerów: tak samo można by się 'subskrybować' do baz osób szukających pracy, wskazywać jakiej się szuka... oprócz 'etatów' bardzo użyteczne byłyby tutaj też 'kontrakty' na określone taski. I cyk, pewnie taki ficzer dobrze wykonany daje nam z buta przynajmniej z 0.1% PKB wzrostu rocznie. Ponad te o wiele większe wartości jakie ostatecznie da edukacja. Prawdziwa edukacja. Upłynnienie rynku pracy.
- Oh, pamiętasz ten wcześniejszy pomysł z motywacyjnym płaceniem drobnych użytkownikom. Przy okazji służyć to może jako prekursor/dodatek-do UBI. Ładnie rozwiązuje problem "ludzie będą patologią bez pracy". Tj. ten problem to majaki i tak oczywiście. Ludzie generalnie nie są "patologią". Emeryci, szlachta, małe dzieci, osoby co się dorobiły, generalnie nie cierpią na niedobór pracy i patologizację. Ale to inny temat.
- To są oczywistości, przynajmniej podstawy. Zamiast tego trwamy, i będziemy najprawdopodobniej trwać, w ultra-biednym status quo. Z bodajże 18 wieku. Bez powodu. Nawet w 18 wieku z 18-wieczną technologią dało się zrobić to (odrobinę) lepiej. Mamy postęp technologiczny - i nic. Nikomu przez głowę nie przechodzi nic poza reformami typu "gimnazja? nie gimnazja?". W US jest "status quo? czy status quo ale wymazujemy obecne tryliony długu?". Ewentualnie inna super radykalna opcja: "niech państwo płaci te setki tysięcy USD od studenta". Oh i fun fact, lekarze w US **muszą zdać jakiekolwiek studia 4letnie przed pójściem do szkoły medycznej**. Typu filozofia na przykład.
- No, wyplułem to z siebie; może przyda się w przyszłości. Nie wiem, naprawdę nie wiem co jest nie tak. To w większości nie jest 'genialna oryginalna idea'. Nie do końca jest to wygenerowane "w czasie rzeczywistym", dużo już o tym mówiłem (tyle że fragmentarycznie), ale jest to w dużej części spontaniczne i nie przemyślane specjalnie analitycznie.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement