Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- "Technicy i inżynierowie; w rozmowach tylko samochody, sport, jedzenie i zdrowie". Tacy ludzie nie będą bronić demokracji
- Andrzej Brzeziecki
- 15 lutego 2020 | 05:55
- 1 ZDJĘCIE
- 'Dlaczego inteligencja w chwilach szaleństwa ma się rzucać pierwsza na szańce? Dawniej, gdy wiedza i wykształcenie były w zasięgu garstki, inteligencja może i miała obowiązek bardziej się angażować w sprawy świata' (Fot. 123RF)
- Jeśli ktoś może spokojnie patrzeć na świat, pogryzając kiełbasę z grilla przy dźwiękach Zenona Martyniuka, to dlaczego inteligent nie może w tym czasie słuchać Bacha albo Komedy?
- REKLAMA
- Andrzej Brzeziecki (ur. w 1978 r.) – były redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”, w latach 2002-08 redaktor i publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Członek rady Ośrodka Studiów Wschodnich. Autor m.in. „Tadeusz Mazowiecki. Biografia naszego premiera” (Znak, Kraków 2015)
- Są książki, którymi autorzy robią po prostu prezenty czytelnikom. Tak zawsze odbieram książki Magdaleny Grochowskiej. Dziennikarka ta nie ogląda się na koniunktury. Może napisać o Jerzym Giedroyciu, ale może też napisać obszerną książkę o zapomnianym dziś Janie Strzeleckim. Czasem pisze o ludziach, którzy darzyli się przyjaźnią, współpracowali ze sobą, a czasem o takich, których – na pierwszy rzut oka – niewiele łączy. Dopiero ona odkrywa pokrewieństwo między nimi. Zazwyczaj są to książki o środkowoeuropejskich inteligentach wprzęgniętych w mechanizmy dziejów.
- Grochowska snuje opowieści – oparte zawsze na sumiennej kwerendzie – niespiesznie. Beznamiętnie obserwuje postawy bohaterów, śledzi ich moralne i intelektualne wybory. Rzeczywistość w jej książkach nie jest nigdy czarno-biała. Dzięki temu nie tyle się je czyta, ile smakuje.
- 
- Czytaj także:
- O czym przeczytacie w nowym "Dużym Formacie"? Już w poniedziałek jedyny taki magazyn reportażu
- Nie inaczej jest z książką „W czasach szaleństwa. Hertz. Fiłosofow. Stempowski. Moltke”. Cztery portrety intelektualistów i cztery różne postawy wobec totalitaryzmów: hitlerowskiego i komunistycznego. Ale też cztery różne losy, które doprowadziły do określonych zachowań. Dlatego nie można lekką ręką osądzać wyborów, jakich dokonywali. Do wszystkich jednak odnosi się słynna fraza Pawła Hertza: „Jeżeli kolega Putrament każe mi wyskoczyć przez okno i ja wyskoczę, to odpowiedzialny będzie nie tylko on, ja też”.
- Oznacza ona tyle, że każdy z nas ponosi odpowiedzialność za postawę, jaką przyjmuje w czasach szaleństwa. I każdy zapłaci za tę postawę konkretną cenę.
- Cztery życia, cztery odpowiedzi
- Przypomnijmy krótko postaci.
- REKLAMA
- Paweł Hertz – dziecko z bogatej rodziny żydowskiej, przedwojenną młodość spędza na kosztowaniu życia za pieniądze rodziców. Sprawa żydowska mało go obchodziła, a marsz nazistów do władzy nad Europą bagatelizował. W czasie wojny aresztowany przez Sowietów we Lwowie i zesłany do łagru. Po wojnie „przespał się z partią”. Rzucił legitymacją po Październiku, gdy władze odmówiły wydawania pisma „Europa”, którego miał być redaktorem. Coraz bardziej dystansował się od bieżących wydarzeń, zajmował się historią literatury, z czasem orientował się w kierunku polskiej kultury ludowej, „swojskiej” i polskiego katolicyzmu.
- Dmitrij Fiłosofow – jeden z białych Rosjan, którzy osiedli nad Wisłą. Wcześniej angażował się w różne przedsięwzięcia o naturze mistycznej. Z pomocą władz w Warszawie wydawał pisma dla rosyjskich emigrantów. Był mistrzem m.in. dla Józefa Czapskiego.
- 
- Czytaj także:
- Jerzy Stempowski. Zachować przytomność w czasach szaleństwa. Reportaż Magdaleny Grochowskiej
- Jerzy Stempowski wywodził się ze wspaniałej rodziny. Karierę w II RP zaczynał jako „dwójkarz” i młody dyplomata realizujący poufne misje. Po wybuchu wojny znalazł się na emigracji, osiadł w Szwajcarii, gdzie prowadził niemal pustelnicze życie. Zarabiał na utrzymanie, pracując w warsztacie produkcji szczotek szlifierskich. Choć kuszony, nie zdecydował się na powrót do Polski. Był jednym z najważniejszych piór „Kultury” Giedroycia.
- I wreszcie Helmuth James von Moltke, potomek wielkiego rodu. Prawnik, który z przerażeniem patrzył, jak Hitler przejmuje władzę w kraju. Angażuje się w działalność antyhitlerowską, stara się minimalizować zasięg zbrodni hitlerowców, w swojej posiadłości w Krzyżowej organizuje spotkania opozycji. Zostaje osadzony w więzieniu, zawisa na haku rzeźniczym.
- Każdego z nich totalitaryzm dotknął w inny sposób i każdy z nich odpowiedział na wyzwania epoki inaczej. Pisał kiedyś Tadeusz Mazowiecki, że na pytania, na które nie ma odpowiedzi, odpowiadamy poprzez postawę wobec nich. To prawda, ale nie nam oceniać, czyja z czterech postaw, a więc która odpowiedź, była właściwsza.
- Portret inteligencji
- Rewolucja bolszewicka, narodziny II RP, antysemityzm, zwycięstwo faszyzmu, II wojna światowa, podział Europy na dwa wrogie obozy – tego wszystkiego naocznymi świadkami byli ludzie, o których pisze autorka. A na te wydarzenia nakładają się najważniejsze nurty intelektualne i artystyczne.
- Swoistą przyjemność sprawia wyłapywanie nici, które łączą poszczególnych bohaterów. Stempowski przed wojną znał Fiłosofowa, po wojnie komentował pisarstwo Hertza. Kuzyn Hertza, Zygmunt, był jednym z najbliższych współpracowników Giedroycia, u którego publikował Stempowski. Hertz był jednym z tych, którzy nieśli trumnę z ciałem Marii Dąbrowskiej. Pisarka ostatnie ćwierć wieku żyła z ojcem Jerzego Stempowskiego – Stanisławem itd. Może jedynie von Moltke odstaje, ale gdyby spotkał się z którymkolwiek z pozostałych, przegadałby z nim niejedną noc. Moltke wszak był gotów oddać Polakom Dolny Śląsk, Fiłosofow zrezygnować z niepodzielności Rosji, tak jak Stempowski oddać ziemie białoruskie i ukraińskie tamtejszym narodom, zanim ktokolwiek o tym pomyślał. Być może ukształtowały ich podobne lektury.
- 
- Czytaj także:
- Michnik: By nie zwyciężyły nienawiść i trwoga. O Pawle Hertzu i Antonim Słonimskim
- Ale książka Grochowskiej nie traktuje tylko o tej czwórce. Na jej stronach spotykamy całą plejadę postaci, które w jakimś sensie ukształtowały nasze myślenie o XX wieku – jest Giedroyc, są Czapscy, jest Czesław Miłosz, są Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska, Henryk Krzeczkowski i wielu innych. Oni też dokonywali wyborów i oni też udzielali odpowiedzi na pytanie o postawę wobec totalitarnej władzy.
- A są przecież jeszcze cienie Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida i Hugo von Hofmannsthala. Ta książka to zatem w większym stopniu zbiorowy portret środkowoeuropejskiej inteligencji niż tylko przyczynki do biografii jej głównych bohaterów. O tych ideowych pobratymcach Grochowska pisze: „Ci ludzie noszą w sobie Wschód i Zachód; marzenie o braterstwie; utopię innej Europy; trwogę przed nadciągającym barbarzyństwem; wizję zagłady cywilizacji i człowieczeństwa”.
- Lepiej nie oceniać
- Łatwo popaść w wartościowanie zachowań jej bohaterów. Łatwo zgrzytać zębami, gdy Hertz dystansuje się od prześladowanych Żydów, gdy propagandowo wspiera komunistów, gdy w prowincjonalnym katolicyzmie widzi ostoję polskości. Łatwo natomiast być pełnym podziwu dla zaangażowania Fiłosofowa czy dla ascetyzmu Stempowskiego, niegdyś zwolennika dobrze skrojonych garniturów, który wyrzeka się pieniędzy. I oczywiście nie sposób nie chylić czoła przed męczeńską śmiercią von Moltkego.
- To wartościowanie to jednak droga donikąd. Owszem, gdy Stempowski bez żalu żegna się z wielkim majątkiem i wybiera życie w ubóstwie, Hertz delektuje się swoimi z takim trudem zdobytymi eleganckimi fotelami i lampą. Ale Stempowski w tym czasie oddychał wolnym i świeżym powietrzem Szwajcarii, Hertz zaś wdychał stalinowskie i gomułkowskie jady. A przede wszystkim los Stempowskiemu oszczędził Syberii, która była udziałem Hertza.
- 
- Czytaj także:
- Dmitrij Fiłosofow - homoseksualista; Gippius - biseksualna; Mereżkowski - aseksualny. Wzięli ślub, by dotrzeć do Boga. Fascynująca historia rosyjskich emigrantów w Warszawie [cz. 1 i 2]
- Stempowski, postać, która wydawać się może nam najbliższa, odniósł zwycięstwo jako intelektualista – jego publicystyczno-polityczny głos był zawsze klarowny, bez jednej fałszywej nuty. Ale czy to samo powiemy o Stempowskim jako ojcu, który z córkami po wybuchu wojny już nigdy się nie spotkał, i to w dużej mierze z własnej woli? Władza bowiem zapraszała go do kraju, zapewniając, że pozwoli mu go opuścić.
- Helmuth von Moltke zaangażował się czynnie i zapłacił za to najwyższą cenę, ale z książki Grochowskiej dowiadujemy się, że – zbrzydzony brunatną ojczyzną – miał otworzyć kancelarię prawniczą w Londynie i tam się przeprowadzić. Termin wyjazdu: 1 października 1939... Czy gdyby,równie przypadkowym zrządzeniem losu wyjechał z Niemiec kilka tygodni wcześniej, nie wiódłby pełnego zaangażowania życia Fiłosofowa albo Stempowskiego? Gdyby z kolei Fiłosofow zdecydował się wrócić do Rosji – z pewnością skończyłby skatowany na Łubiance. I byłby męczennikiem jak von Moltke.
- Dzieje honoru
- 
- Czytaj także:
- Jak się odnaleźć w nowym, niewspaniałym świecie. Przeczytaj fragment książki Adama Michnika "Z dziejów honoru w Polsce"
- Po lekturze „W czasach szaleństwa” dobrze jest sięgnąć po „Z dziejów honoru w Polsce” Adama Michnika, która to książka także pokazuje różne sposoby ocalenia twarzy (albo siebie) i własnego ja w sytuacji, gdy totaliści przejmują władzę. Każdy z bohaterów „W czasach szaleństwa” zdołał zachować honor, nawet jeśli Iwaszkiewicz drwił z Hertza, pisząc: „Lubię Twoją filozofię rozsądku – i to, jak to pięknie umiesz uzasadnić”.
- Książkę Grochowskiej tak jak książkę Michnika warto przeczytać dziś także dlatego, że pytania, przed którymi staje współczesny człowiek, nie są tak odległe od tych, z jakimi borykali się Hertz czy Stempowski. Adam Pomorski, prezes Polskiego PEN Clubu, napisał, że „W czasach szaleństwa” to książka pełna złych przeczuć. Nie chodzi tu tylko o banalną konstatację, że mieczyk Chrobrego znów jest bardzo modny i że co poniektórzy politycy chętnie kontrolowaliby umysły współobywateli. To także prawda, że pokolenia Europejczyków już dawno nie widziały wojny – być może tęsknią za nią tak jak młode pokolenie w latach 30. Dla niektórych wojna ma wszak walor państwowotwórczy. Uczy męstwa... „Niby historia się nie powtarza, ale słowo wojna znów weszło do języka” – mówi w książce Magdalena Chabiera, badaczka m.in. twórczości Stempowskiego.
- On sam pisał, że doznawał rozczarowania, gdy spotykał się w Polsce „z uczuciami narodowymi objawianymi hałaśliwie, wyzywająco, niemal bezwstydnie. Manifestacje takie wydały mi się czymś w bardzo złym smaku, dobrym co najwyżej dla dorobkiewiczów i prostaków”.
- 
- Czytaj także:
- Rok 1939. Hertz nie rozumie powagi sytuacji. "Bieżące sprawy niemieckie" stara się oceniać, "nie wpadając w ekstremy"
- Radykałowie byli zawsze. Chodzi więc nie tylko o swastykę czy ten mieczyk Chrobrego, ale też o to, że równie wielkim zagrożeniem dla demokracji i pokoju są ci dorobkiewicze, którzy – jak zapisał Stempowski – są posłuszni żołądkowi niczym zwierzęta pochylone ku ziemi. Stempowski spotkał kiedyś w Alpach paryżan. „Technicy i inżynierowie; kobiety wulgarne; w rozmowach tylko samochody, sport, jedzenie i zdrowie”. Takich ludzi spotykamy i dziś. Tacy ludzie nie będą bronić demokracji.
- Pisał też, że niewielu spośród odbywających studia „znajdzie zajęcie w swym domniemanym zawodzie”. A groźni będą zarówno bezrobotni analfabeci, jak i bezrobotni doktorzy filozofii. Grochowska zauważa, że Stempowski przewidział bunt prekariatu.
- Beznamiętny obserwator
- Był taki czas w życiu Pawła Hertza, gdy postanowił jedynie być „obserwatorem gry tego świata”. Pisze Grochowska: „Do spraw publicznych się nie miesza (...). Z Piekła Dantego zaczerpnął maksymę: Guarda e passa, popatrz i pójdź dalej”. Taką postawę mutatis mutandis przyjmie także Stempowski, który widział siebie jako „człowieka palącego fajkę na tonącym okręcie”. Choć głosił, że „tradycjonalistyczna i sceptyczna nie wyklucza postawy heroicznej”, chciał być jednak chłodnym ironistą, który nie bierze udziału w przepychance na bankiecie życia. Miłosz pisał o nim, że go lubi „mimo jego nienagannych form i całkowitej obojętności”.
- 
- Czytaj także:
- "Obcy. Mowy nie znali". Wiersz Pawła Hertza
- Stempowski uważał jednak, że „wysiłki hamowania rozpędzonej do katastrofy maszyny są daremne”, bo „dzbankiem wody nie ugasisz pożaru”. W takich sytuacjach należy trzymać się z daleka i czekać, aż wszystko spłonie. „Zachowaj zmysł proporcji i bądź świadkiem”.
- Taka postawa jest bardzo pociągająca. Ostatecznie dlaczego inteligencja w chwilach szaleństwa ma się rzucać pierwsza na szańce? Dawniej, gdy wiedza i wykształcenie były w zasięgu garstki, inteligencja może i miała obowiązek bardziej się angażować w sprawy świata. Dziś, gdy wiedza jest dość łatwo dostępnym towarem, ten obowiązek jest taki sam jak w przypadku innych obywateli. I jeśli ktoś może spokojnie patrzeć na świat, pogryzając kiełbasę z grilla przy dźwiękach Zenona Martyniuka, to dlaczego inteligent nie może w tym czasie słuchać Bacha albo Komedy?
- „Na jego oczach Europa rozpada się jak Jerycho przy dźwiękach muzyki wojskowej , on zaś wznawia studia nad historią starożytną, literaturą i filozofią” – pisze o Stempowskim Grochowska. Może to jest najlepsza metoda w szaleństwie? A przecież Stempowski nie był zupełnie bierny, wszak pisał.
- Bo cóż można temu przeciwstawić? Może słowa von Moltkego: „Wygodniej jest czuć się odpowiedzialnym tylko za garstkę osób, mając jednocześnie klapki na oczach i nie chcąc dostrzegać, jakie zło się czyni, unikając w ten sposób odpowiedzialności, nie chcąc widzieć, że broni się mordu i bezprawia. W istocie to ci ludzie są złem i nieszczęściem, a nie sami zbrodniarze. Zbrodniarze byli zawsze i wszędzie, ale zadaniem ludzi prawych jest trzymanie ich w ryzach”.
- CZYTAJ TAKŻE: Kochankowie z Krzyżowej. Miłość w czasach Hitlera
- A gdyby Baczyński odpłynął
- Tak naprawdę nie sposób odpowiedzieć na ten dylemat. Nie mam pewności, czy poświęcenie własnego życia jest zawsze dobrą odpowiedzią. Czy gdyby w 1939 roku jakimś cudem Krzysztof Kamil Baczyński mógł wsiąść na pokład „Chrobrego” i odpłynąć z Polski razem z Gombrowiczem, to nie byłoby dla nas lepiej? A może powojennym Niemcom brakło takich ludzi jak von Moltke? Większość jemu podobnych hitlerowcy zamordowali po nieudanym zamachu Stauffenberga – ich ofiara nie przyspieszyła końca wojny. Gdyby żyli, może aliantom łatwiej byłoby budować nowe Niemcy bez udziału byłych esesmanów?
- Co innego zresztą wojna albo brutalny system totalitarny mordujący miliony ludzi, a co innego system mniej lub bardziej opresyjny, który szafuje przywilejami, ale może też bardzo uprzykrzyć życie. Uprzykrzyć, ale nie zabić. Paweł Hertz pisał w jednym ze swoich esejów, że „nie tylko nadzorcy literatury są winni jej pacyfikacji (...), lecz także pisarze, którzy poddali się systemowi nakazów i zakazów, całusów i klapsów”.
- 
- Czytaj także:
- Timothy Snyder: Macie własne, dobre imperium. Nazywa się Europa
- Dziś boimy się o przyszłość liberalnej Europy. Uczeni, jak Timothy Snyder, ostrzegają, że historia może się powtórzyć. Może jednak jeszcze można zapobiec katastrofie? Trzeba tylko dbać o to, by Europejczyków łączyły ramy, o których pisał von Moltke: „wykształcenie humanistyczne; więź historyczna; socjalistyczne, sprawiedliwościowe przekonania i chrześcijaństwo”. Z tym ostatnim wielu dziś może mieć po prawdzie kłopot. Chrześcijaństwo to jednak nie tylko polski katolicyzm.
- Dziś znów modne są różne -izmy. Brak czasu i miejsca na ostrożną analizę rzeczywistości. Na co komu zresztą analizy w czasach postprawdy? Może więc nie trzeba jeszcze „rzucać się z dzbankiem wody na pożar”, może wystarczy tylko nie dać się porwać fali fanatyzmu, nie prosić się o żadne całusy, „odejść dalej od urzędów, gazet i organizacji społecznych”. Dodajmy – prorządowych gazet i organizacji społecznych.
- Za to co prawda też płaci się cenę, którą jest wyobcowanie, lekceważenie, a nawet pogarda ze strony – to znów Stempowski – „ludzi tępych, zawistnych, przyziemnych, rachujących tysiącfrankowe bilety”. Dziś bowiem w społeczeństwach konsumpcyjnych trudno o zrozumienie postawy, która skazuje nas na, powiedzmy, niedostatek.
- Adam Michnik pisał w „Z dziejów honoru w Polsce”: „Nie wiem, czy stać mnie będzie na wybór postawy wyprostowanej (...). Jedno wiem wszakże (...): jeśli nie sprostam wezwaniu, nie wolno mi będzie tłumaczyć sobie i innym, że wybrałem Rozsądek i Realizm, że uwierzyłem w Postęp, że zaufałem Koniecznościom Dziejowym”.
- Magdalena Grochowska, „W czasach szaleństwa. Hertz, Fiłosofow, Stempowski, Moltke”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2019
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement