Advertisement
Doreek7

Phoenix - latanie akcja

Nov 23rd, 2019
112
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.90 KB | None | 0 0
  1. *Stres, stres i stres. Zjadał go od środka. Nie bał się, ale jednak stres dawał mu we znaki. Na początku zaczęły mu drgać delikatnie ręce, a po chwili stopy, miał tak zwane 'miękkie kolanka'. Był to jego pierwszy egzamin, którego obawiał się najbardziej, po pierwsze może mu się nie udać i zawieść matkę, a po drugie może zrobić sobie krzywdę, w końcu latanie to nie żarty. Trzymał w prawej dłoni swoją miotłę, na której latanie zależało mu bardzo, więc ją położył na trawię, aby po chwili ją przyzwać do siebie. Wystawił prawą dłoń przed siebie, zamknął oczy, aby skupić swoje myśli oraz wyczyścić swój umysł. Po chwili namysłu przesłał swoją magiczną moc do prawej dłoni, aby ta dzięki magii przyciągnęła miotłę do ręki. Tak się stało, miotła wleciała w jego prawą dłoń natychmiastowo po wypowiedzeniu jego rozkazujących słów - Do mnie! Kiedy poczuł rękojeść miotły w swojej ręce otworzył oczy. Spojrzał na miotłę z uśmiechem, ale to jeszcze nie koniec, powiedział do siebie w myślach. Przełożył prawą nogę przez miotłę i usiadł na niej, nie przenosząc do niej całego ciężaru a przeniósł go do swoich nóg, zgiął pośladki i spróbował wyskoczyć, odbić się w górę - udało mu się. Był w powietrzu na wysokości niepełnej 6 i pół metra. Pierwszy raz od dłuższego czasu bał się, tak, bał się. Było to u niego rzadkość oraz dziwne uczucie, bo cechuje się odwagą i pewnością siebie. Wziął wdech i wydech. Wyrzucił zbędne myślenie na bok, teraz musiał tylko polecieć kawałek przed siebie. Ścisnął mocniej czubek miotły i delikatnie przechylił miotłę w przód oraz zgiął mięśnie nóg, aby poleciała przed siebie. Nie myślał wtedy o niczym, przepełniały go uczucia szczęścia i radości, w końcu lata na miotle, co jest lata wyzwaniem. Można powiedzieć, że zapomniał wtedy o trwającym egzaminie, lecz na krótko. Przypomniał sobie o kolejnej części egzaminu - slalomie. Nie minęła chwila, aby Phoenix'a napełniła śmiałość i wykonał ten gest, ruch. Jako, że miotła nadal leciała w przód, przechylił się bardzo delikatnie w bok, aby miotła skręciła delikatnie w prawo, bo właśnie w tą stronę się przechylił. A następnie przechylił się tak samo delikatnie w lewo, tym samym miotła skręciła w lewo. Po raz kolejny w prawo, a potem w lewo. Tym samym Rosier zrobił slalom. Zatrzymał się, potrzebował chwili na pomyślenie i zabranie się do beczki. Pomyślał o swojej siostrze i matce, które liczą na niego. Musiał zachować równowagę zewnętrzną oraz wewnętrzną. Nie mógł pozwolić na chwilę rozkojarzenia. Musiał utrzymał jak najbardziej dokładną równowagę, zarówno równowagę fizyczną jak psychiczną, chwila rozkojarzenia, zły ruch może spowodować, że spadnie z miotły. Spadnie z niej, zrobi coś sobie oraz nie zda egzaminu, a przede wszystkim narobi matce wstydu i zmartwienia. Chwycił mocniej niż zwykle czubek miotły. Napinając jak najmocniej mięśnie nóg przechylił delikatnie miotłę w przód, aby zaczęła powoli lecieć w prost przed nim. Ufał sobie jak i miotle, że nie zawiedzie. Kiedy nadszedł ten moment, skupił się jak najmocniej i odrobinę przechylił równowagę ciała na odpowiednią stronę - aby rozpocząć beczkę, oczywiście dalej zachowując taką równowagę jak wcześniej. Wykonał obrót dookoła siebie - udało mu się, był bardzo z tego dumny, wręcz nie pojęcie. Nadszedł moment, w którym zostało mu tylko spokojnie wylądować. Dzięki temu, że nie dał się zjeść stresowi, powoli Phoenix wraz z miotłą zbliżał się do ziemi. Był bardzo szczęśliwy oraz czuł się spełniony, zadowolony. Wylądował, zszedł z miotły i od razu podbiegł do Fallon i matki, aby ich uściskać ze szczęścia. Po chwili wraz z rodziną podszedł do pana Baltimore, aby sprawdzić czy Phoenix'owi udało się zdać egzamin.*
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement