Advertisement
Guest User

Kuba i socjalizm magiczny. Kraj dobiły dwie plagi. Ale się podnosi

a guest
Aug 8th, 2022
32
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 16.03 KB | None | 0 0
  1. Urok Kuby polega na tym, że niczego nie ma, aż nagle – czary-mary – wszystko, czego potrzeba, jednak się pojawia.
  2.  
  3. Pierwsze wrażenie tyleż zaskakuje, co budzi niepokój: niemal puste ulice w środku dnia. Hawana zawsze była zgiełkiem, może z wyjątkiem kilku lat po upadku Związku Radzieckiego, kiedy gospodarka tąpnęła i wyspa znalazła się na krawędzi głodu. Wcześniej i później nigdy nie było na bogato, ale były uśmiech, zgiełk właśnie, energia. Radość z życia brała górę nad niedostatkami.
  4.  
  5. Teraz jest inaczej. Spuszczone rolety sklepów i banków, zaryglowane biura turystyczne, upadłe bary na 23. ulicy w dzielnicy Vedado – przy niej stoi osławiony Hotel Nacional – sugerują, że coś jest nie tak. Grupka ludzi czeka na autobus, nie rozmawiają. Kilkoro bezdomnych, których kiedyś w Hawanie się nie widziało, wyciąga ręce po parę peso. Prócz tego niemal cisza w roztapiającym, lipcowym upale.
  6.  
  7. – Spędziłem całe przedpołudnie, próbując upolować zgrzewkę wody, o którą prosiłeś – wita mnie mój gospodarz Juan, inżynier, który dorabia wynajmowaniem podróżnym pokoi. Gdy mówię, że pustka hawańskich ulic wprawia mnie w niepokój, Juan wyjaśnia, że tak tu teraz jest. Pokłosie pandemii. Biznesy się pozamykały, sklepy puste, wszystko trzeba upolować, swoje odstać. – Nie ma tak, że idziesz do sklepu po wodę i ją kupujesz – mówi.
  8.  
  9. Wkrótce przekonam się, że upolować kilka butelek nie jest trudno. Tyle że dla Kubańczyków woda jest horrendalnie droga. Półtora litra kosztuje średnio 180 peso (1,8 euro), co nawet przy niezłych na tutejsze standardy zarobkach, np. lekarza, 5 tys. peso (50 euro), sprawia, że jest to towar dla turystów.
  10.  
  11. Tak źle, od kiedy odwiedzam Kubę, jeszcze nie było.
  12.  
  13. Ale pierwsze wrażenia bywają mylne. Ludzie w Hawanie są jak byli, zwykle jednak czekają przed sklepami. Kolejka stoi przed spożywczym na libretę (książeczkę, czyli nasze dawne kartki) za kubańskie peso i przed spożywczym za twarde waluty, które przysyłają krewni z zagranicy lub zostawiają turyści. Stoi też przed sklepem z ubrankami dla niemowląt, przed optycznym (na recepty), ze sprzętem AGD, salonem z telefonami, cukiernią oraz tytoniowym. I przed stacją benzynową.
  14.  
  15. Kolejce towarzyszą umęczenie na przemian z wściekłością, rezygnacja na przemian z duchem walki. Uczucia kolejkowiczów przychodzą i odchodzą falami. Może zależnymi od temperatury? Bryza – większy spokój. Piekarnik – ponad 40 stopni, bez ruchu powietrza – agresja, względnie półomdlenie.
  16.  
  17. Długie kolejki ustawiają się, gdy rzucają olej. Ale i one wydają się małe w porównaniu z tymi, które formują się, gdy gruchnie wieść, że będą kurczaki – widziałem kolejki na 300–400 osób. W atmosferze nerwów i wzajemnych pohukiwań powstaje wtedy komitet kolejkowy. Ludzie stoją więc najpierw, żeby zapisać się na listę, a potem jedni twardo czekają dalej, aż przyjedzie dostawa, a inni odchodzą załatwiać swoje sprawy. Czasu zawsze jest dość: zanim przywiozą, rozładują, zaczną sprzedawać, mija pół dnia albo i cały.
  18.  
  19. Cwaniacy z komitetów kolejkowych wpuszczają swojaków, wtedy dochodzi do awantur, a nawet siłowych przepychanek. Zawodowi stacze pobierają opłaty za stanie. Ci – ale nie tylko oni – kupują, cokolwiek rzucą, a następnie odsprzedają na pniu pięcio- albo i dziesięciokrotnie drożej (paczka papierosów kupiona na libretę ma na ulicy 10-krotne przebicie).
  20.  
  21. Zdarzało mi się pytać ludzi, za czym kolejka, a w odpowiedzi słyszałem, że nie wiadomo – wiadomo tylko, że ma być dostawa. Każda rzecz się przyda, każdą da się też odsprzedać z zyskiem.
  22.  
  23. Kolejek nie ma na targach z warzywami i owocami – te są tanie i jest ich pod dostatkiem: mango, ananasy, banany, awokado. Brak ich też na bazarach z towarami z zagranicy (m.in. sprzęt kuchenny, poszwy i prześcieradła, dywaniki łazienkowe, miotły i miotełki). Zaporowe ceny są jednak w stanie rozładować każdą kolejkę. Dla przykładu: komplet kuchennych noży kosztował na bazarze 10 tys. peso, czyli 100 euro. Dwie pensje lekarza. Tłoku nie było.
  24.  
  25. Sahara bez piasku
  26. Wszyscy, z którymi rozmawiałem – młodzi i starsi, kobiety i mężczyźni, lepiej i gorzej wykształceni – mówią, że Kubę dobiły dwie plagi: pandemia i Donald Trump. Ta pierwsza zahamowała ruch turystyczny, a to źródło dewiz i główna pozycja w kubańskim PKB – na zmianę z „eksportem” lekarzy do krajów Południa. W czasie pandemii również to drugie źródło wyschło. Wcześniej Kubę odwiedzały 4 mln turystów rocznie, teraz – zaledwie pół miliona.
  27.  
  28. Brak dewiz z turystyki sprawia, że Kuba nie ma środków na import – sama nigdy wiele nie produkowała, część żywności zawsze importowała. Nikiel i kobalt, który eksportuje, to śladowe pozycje w PKB. Aktualnie więc kraj przejada swoje, i tak wątłe, rezerwy. Zacofanie technologiczne – brak środków na naprawę starych maszyn i zakup nowych – sprawiło, że ostatni zbiór trzciny cukrowej był najmniejszy od 100 lat; nie pokrył nawet wewnętrznego zapotrzebowania.
  29.  
  30. Niedostatek cukru na Kubie to trochę jak niedostatek piasku na Saharze. W restauracjach, zwłaszcza państwowych, kelnerzy nie zostawiają cukiernic na stołach, żeby ludzie nie odsypywali w torebkę. Sami nasypują cukier do kawy wedle wskazań klienta.
  31.  
  32. Od atmosfery ekscytacji, jaka panowała tu jeszcze sześć, siedem lat temu, dzielą dziś Kubę lata świetlne. W czasie odwilży, którą w 2015 r. zapoczątkowali w relacjach USA i Kuby Barack Obama i Raul Castro, na wyspę wkroczył optymizm. Aurę wielkiej zmiany czuło się na każdej ulicy i w każdej rozmowie.
  33.  
  34. Tamtą odwilż poprzedziły reformy Raula, które otworzyły gospodarkę Kuby na prywatną przedsiębiorczość; ok. 15 proc. pracujących otworzyło własne biznesy. W oficjalnych środkach przekazu słychać było głosy ekonomistów reformatorów, którzy namawiali do łączenia wartości socjalizmu, takich jak bezpieczeństwo socjalne, z efektywnością kapitalizmu, przynajmniej w niektórych sektorach gospodarki.
  35.  
  36. Do Hawany, Varadero, Holguín zaczęły latać samoloty ze Stanów. Nie tylko Amerykanie o korzeniach kubańskich odwiedzali krewnych; również niekubańscy Amerykanie zaczęli poznawać kraj, który kilka dekad wcześniej wyzwolił się z zależności od nich i poszedł własną drogą. Zniesiono limity dolarowych przekazów dla rodzin na Kubie. Wydawało się, że zniesienie embarga to kwestia czasu.
  37.  
  38. Prezydentura Trumpa cofnęła relacje USA i Kuby do czasów zimnowojennych, co jeszcze przed pandemią ograniczyło dopływ dolarów na wyspę. Teraz Joe Biden nieśmiało przywraca stan z końca prezydentury Obamy. Amerykańskie linie lotnicze wznowiły połączenia z Kubą, choć nie można podróżować w celach turystycznych: dozwolone są podróże, których celem jest odwiedzenie rodziny, misja humanitarna, działalność duszpasterska, praca badawcza. Dopuszczono operacje między bankami amerykańskimi i prywatnymi przedsiębiorcami na Kubie – to nowość.
  39.  
  40. Nawet jeśli embargo – na Kubie mówi się: blokada – nie jest stuprocentowe, to do normalnych relacji handlowych daleka droga. Dla rządu w Hawanie to wygodne wyjaśnienie źródła wszelkich kłopotów ekonomicznych.
  41.  
  42. Dlaczego jednak Kuba nie jest w stanie rozwiązać problemu wykarmienia obywateli i kolejek po żywność? To już kwestia uporu władz – najpewniej obaw o to, że rezygnacja z części kontroli partii-państwa nad gospodarką uruchomi efekt domina, tzn. doprowadzi do gwałtownego skurczenia się władzy także w innych obszarach życia. Krytyczni ekonomiści obozu władzy, których wypowiedzi można dziś przeczytać już tylko w prasie zagranicznej, mówią otwarcie: problemy mają charakter strukturalny. Chodzi o centralne planowanie i nadmiar kontroli.
  43.  
  44. Mój znajomy, krytyczny, a zarazem – tak samo jak owi ekonomiści – dobrze żyjący z władzą, tłumaczy problem w taki sposób, jak go rozumie kubański lud: – Jesteśmy w stanie utuczyć dość prosiaków, wyhodować dość kurczaków, posadzić dość ryżu i fasoli, żeby z pomocą umiarkowanego importu wykarmić wszystkich. Ale rolnikowi, który dzierżawi ziemię od państwa, bardziej opłaca się produkować na własne potrzeby i tylko niewielką nadwyżkę na targ, bo wtedy zapłaci niewielki podatek. Jeśli zacznie produkować więcej, zajmie mu to więcej czasu, wysiłku i pieniędzy, a potem dostanie taki podatek, że będzie żałował swojego trudu. Trzeba stworzyć ekonomiczne zachęty dla producentów żywności, bez tego nic się nie poprawi.
  45.  
  46. Życie bez pośpiechu
  47. Wielu rozmówców porównuje stan dzisiejszy do tzw. okresu specjalnego, tuż po upadku ZSRR, gdy wyspę przycisnął głód. Nietrafnie. Pamięć bywa zawodna, a codzienna udręka sprzyja przesadnym ocenom. Po upadku ZSRR było o niebo gorzej.
  48.  
  49. W tzw. okresie specjalnym Juan miał na swoim tarasie w kamienicy w środku miasta małe gospodarstwo hodowlane – w obliczu głodu władze zezwoliły na taki proceder. Trzymał tam kilkadziesiąt szybko reprodukujących się królików, jedną świnię, cztery kozy, sześć indyków i kilkanaście kur.
  50.  
  51. – W naszej rodzinie zawsze był duch przedsiębiorczości – opowiada. – Wielu ludzi wraca po pracy do domu, siadają przed telewizorem i narzekają, że na Kubie jest fatalnie. Ja w okresie specjalnym po ośmiu godzinach pracy w biurze jechałem na rowerze za miasto i zrywałem trawę, różne łodygi dla królików i innych moich zwierząt. Kiedy otworzyliśmy z żoną małą restaurację na tarasie, musiałem organizować zaopatrzenie, zająć się papierologią i finansami. Teraz, po godzinach, zrywam awokado przy domu rodziców za miastem. Nie mam czasu na narzekanie. Juan jest przekonany, że zmiany sprzyjające przedsiębiorczości są konieczne.
  52.  
  53. Niektórzy mówią – zupełnie otwarcie (przed laty się hamowali lub milkli, gdy pojawiały się tematy polityczne) – tak oto kończy się komunizm: biedą, kolejkami, niedojadaniem. Ale inni, też udręczeni kolejkami, mówią inaczej: Kuba to szczególny kraj; wszystkiego brakuje, ale wszystko, co konieczne do życia – jakimś prawem magii – w końcu się pojawia. Socjalizm realny? Raczej magiczny. – I tak nie zamieniłabym Kuby za dobrobyt w innym kraju – mówi Alicia, kelnerka w średnim wieku.
  54.  
  55. Aleida jest w wieku emerytalnym. Prócz tropikalnego klimatu Kuby najbardziej docenia bezpieczeństwo na ulicach. Opiekuje się 6-letnim wnukiem i – jak mówi – nie musi się martwić, że ktoś go porwie albo dziecko znajdzie się w środku strzelaniny. Nikt też nie wyrzuci jej z domu, gdy nie będzie miała na prąd i gaz. Żyje z bieda-emerytury i pomocy syna.
  56.  
  57. Także Liset, która pracuje w knajpie jako tancerka i dziewczyna zabawiająca rozmową hiszpańskojęzycznych turystów, mówi, że nie chciałaby żyć jak ludzie w Europie i Stanach – tzn. patrząc na zegarek. – Żyjemy bez pośpiechu, wszystko zajmuje tyle czasu, ile musi. Że jest biednie? Było już lepiej i jeszcze będzie.
  58.  
  59. Do rozmowy wtrąca się Rafa, 50-latek, gitarzysta z kapeli, która właśnie zrobiła sobie przerwę. Czuje się udręczony codziennością i chciałby spróbować szczęścia na emigracji. Ma kuzyna, który urządził się w Teksasie i zamierza go ściągnąć. Co będzie tam robił? To samo co tu: przygrywał w knajpach. Wyjazd Rafy to jednak mglisty plan. Nie złożył jeszcze papierów o paszport (teraz paszport to nie problem). Wie, że miałby polecieć do Nikaragui i stamtąd powędrować piechotą, na stopa, autobusem przez Meksyk do granicy z USA. Czy ma świadomość, ile to wszystko kosztuje i na jak niebezpieczną wyprawę się porywa? Nie ma. Kuzyn wszystko opłaci i o wszystko zadba, Rafa nie musi się martwić.
  60.  
  61. Exodus młodych
  62. Tłem tych rozmów jest dylemat: wyjechać czy zostać. Od ponad pół roku Kuba przeżywa prawdziwy exodus. W ciągu ostatnich ośmiu miesięcy granicę ze Stanami przekroczyło nielegalnie 140 tys. Kubańczyków – to główny kierunek. „New York Times” podaje, że od stycznia do maja na południowej granicy USA zatrzymano 118 tys. Kubańczyków – ponad 10 razy więcej niż rok wcześniej.
  63.  
  64. Można pojechać do Stanów legalnie, ale trzeba mieć wizę, a te konsulat USA w Hawanie przyznaje ostrożnie. Według ustaleń międzyrządowych powinno ich być nie mniej niż 20 tys. rocznie w ramach programu łączenia rodzin.
  65.  
  66. Trasa przez morze nie jest już, jak kiedyś, popularna. W ostatnim czasie do wybrzeży Florydy dotarło ok. 2 tys. Kubańczyków, których władze USA odesłały na wyspę. Zdarza się, że łodzie, mimo że lepsze niż dawniej tratwy, toną. W czerwcu doszło do strzelaniny między morskim patrolem straży granicznej Kuby a załogą motorówki wysłanej z Florydy po migrantów.
  67.  
  68. Główny kubański szlak do USA wiedzie dziś przez Nikaraguę. Ta zniosła wizy i codziennie do Managui startują dwa wenezuelskie samoloty. Mimo że to tanie linie, bilety z Hawany do Managui są chyba najdroższe na świecie – 5 tys. dol. Kupuje się je po znajomości, „spod lady”; na stronie internetowej Managua jako destynacja nawet się nie pojawia. Dalej – lądem do USA: to z kolei kosztuje od 8 do 10 tys. dol., które pobierają coyotes, szmuglerzy. Kubańczycy migrują teraz tak jak od zawsze migrowali mieszkańcy Gwatemali, Salwadoru, Hondurasu, Meksyku.
  69.  
  70. – Wyjeżdżają głównie młodzi – mówi 58-letni Armando, który ma wiele zajęć zarobkowych: jeździ taksówką, jest przewodnikiem, sprzedaje cygara i wymienia twarde waluty po realnym kursie (oficjalny: 1 euro to 25 peso; na ulicy – 100–110 peso). – Jeśli młodzi będą wyjeżdżać jak teraz, za parę lat nie będzie komu pracować na nasze emerytury.
  71.  
  72. Exodus to przede wszystkim reakcja na udrękę codzienności, ale też na surowe represje, jakie dotknęły protestujących rok temu. 11 i 12 lipca 2021 r. tysiące Kubańczyków wyszły na ulice w ok. 60 miastach – po raz pierwszy w takiej liczbie przeciw władzy od rewolucji w 1959 r. Był to krzyk rozpaczy, spontaniczny bunt skrzyknięty za pomocą mediów społecznościowych. Odpowiedź rządu była tyleż niedorzeczna, co brutalna: skazano ponad 600 osób na wysokie wyroki, nawet 20 lat więzienia (a 55 skazańców to nieletni).
  73.  
  74. Władze nie chciały słuchać krytyki, nawet tej płynącej z lewicy w innych krajach. Zbuntowanych nazwano „kontrrewolucjonistami”, „dziczą” i „wandalami” (jak często w trakcie podobnych protestów, doszło do zniszczeń samochodów i budynków). Propaganda wmawiała, że protesty zaplanowano w Białym Domu.
  75.  
  76. Tymczasem ludzie mieli po prostu dość – kolejek, niedojadania, wyłączania prądu (co jest codziennością na prowincji; w Hawanie to wciąż rzadkość). W upalno-duszne miesiące bez chłodzącego wiatraka (na klimatyzację stać niewielu) nie da się w nocy zasnąć – nawet bez podszeptów z Waszyngtonu.
  77.  
  78. Teraz, w rocznicę społecznego wybuchu, było spokojnie. Kto się odważy wyjść na ulicę pokrzyczeć za 20 lat w więzieniu? Ale o oburzeniu wyrokami ludzie nie boją się mówić; mówią nawet niepytani – to spora zmiana społecznej aury.
  79.  
  80. Niektórzy, jak Saily Gonzalez, kobieta biznesu, której historię opisał „New York Times”, wyrażają krytykę głośno, wśród sąsiadów i kolegów w miejscu pracy. I płacą za to cenę. Gonzalez, która nie brała udziału w protestach rok temu, głośno krytykowała represje, jakie dotknęły demonstrantów. Wezwała ją bezpieka i postawiła ultimatum: albo wyjeżdża z Kuby, albo idzie do więzienia. Trzy dni później Saily Gonzalez weszła na pokład samolotu do Miami.
  81.  
  82. ARTUR DOMOSŁAWSKI Z HAWANY
  83.  
  84. Polityka 32.2022 (3375) z dnia 02.08.2022; Świat; s. 53
  85. Oryginalny tytuł tekstu: "Socjalizm magiczny"
  86.  
  87.  
  88. Przez lata pracował w „Gazecie Wyborczej”, aktualnie w „Polityce”. Zdobywca tytułu Dziennikarz Roku 2010. Wydał bestsellerową książkę „Kapuściński non-fiction”, która wywołała żywą publiczną debatę. Reporter, specjalizuje się w tematyce Ameryki Łacińskiej, Afryki i Bliskiego Wschodu.
  89.  
  90.  
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement