Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Feb 12th, 2019
67
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 3.05 KB | None | 0 0
  1. *Gdy tylko otrzymał nauszniki, natychmiastowo wziął się do roboty. Nie zakładał ich już na sam początek, a odłożył je na swoim miejscu pracy, kierując się do miejsca gdzie mógł znaleźć wszelkie potrzebne mu przedmiot Kiedy dotarł gdzie trzeba, po prostu wziął łopatkę, smoczy nawóz, worek z ziemią i doniczkę. Wrócił do swojego stanowiska i to także walnął gdzieś, gdzie było miejsce. Założył na ręce rękawiczki, przybliżając do siebie doniczkę, nawóz oraz worek z ziemią. Nasypał równomierną ilość materiałów do doniczki (tak, aby razem wynosiły 1/4 z), następnie dobył różdżki podszedł do konewki, kierując jej czubek do wnętrza. Wykonał odpowiednią manipulację i wypowiedział głośno inkantację "Aquamenti!", tym samym wypełniając konewkę wodą. Wlał odrobinę wody do zawartości doniczki (aby nawóz lepiej mieszał się z ziemią) i włożył do środka rękę, powolutku mieszając. Kiedy uzyskał już odpowiednią mieszaninę, wziął się do trudniejszego zadania - założył na uszy nauszniki i mocno je zacisnął, aby nie docierał do niego żąden dźwięk. W końcu nikt nie chciałby skończyć w skrzydle po kontakcie z krzykiem śmiertelnie niebezpiecznej rośliny. Ratował tutaj sam fakt, , iż roślina była młpoda i nie mogła go zabić, a jedynie ogłuszyć. Chociaż ta wizja też raczej nei była zbyt ciekawa. W takim razie po prostu podszedł do doniczki w której siedziałą sobie mała mandragora i powolutku złapał ręką za liście. Wziął głęboki wdech i natychmiastowo pociągnął je do góry, tym samym wyrywając ją na zewnątrz. Jej pisk zapewne był dosłyszalny nawet w nausznikach, więc niechętnie obrócił ją, krzywiąc się. W każdym bądź razie, nie tracił ani chwili czasu. Po prostu bez słowa załadował ją do większej doniczki, w któej czekała wcześniej przygotowana masa ziemi oraz nawozu. Lekko dłonią przygniótł ziemię, aby mandragora spokojnie weszła, a gdy ta zanalazła się już w doniczce, po prostu złapał za szpadel, kierując go w stronę worków z nawozem, a także ziemią. Szybko rozrobił to, aby gleba dalej była na tyle żyzna, by roślina rosła bez żadnych przeszkód. Mieszankę nabrał na łopatkę kilka razy i zasypał to małe dziecko, będące jedynie elementem fauny i flory. Gdy mandragora prawie w całości, czyli nie licząc wystających na zewnątrz liści, była już zakopana, po prostu odetchnął z ulgą, rzucając łopatkę obok siebie. Uśmiechnął się do doniczki i powolutku ściągnął nauszniki, kładąc je obok siebie. Złapał jeszcze za konewkę, w której znajdowała się wcześniej nalana woda. Podlał nią roślinkę, następnie odłożył na swoje miejsce. Ponownie wyciągnął różdżkę, kierując ją w stronę zmiotki. Skupił się na zaklęciu stałym i wypowiedział cicho formułkę "Sprzątaj!", a ta powinna podlecieć i zająć się wszelkimi okruchami leżącymi na ziemi. W tym czasie zamknął worek na nawóz oraz ziemię, odkładając go. Ściągnął rękawiczki, następnie spojrzał na pana Daniela.*
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement