Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Wszystkie szkoły siebie przypominają; każda jest tragiczna na swój sposób. Albus Dumbledore nie rozumiał jednak, dlaczego tego dnia żaden z uczniów Hogwartu nie pojawiał się na lekcjach. Gdy przechodził przez korytarz, postaci z obrazów przeskakiwały z płótna na płótno i szeptały:
- - On nie wie jeszcze o przewrocie.
- Przewrocie? – pomyślał Dumbledore. Nie mógł się niczego dowiedzieć. Nawet duchy zniknęły z pola widzenia. Tylko jeden z nich wciąż lewitował pomiędzy ruchomymi, niewygodnymi schodami.
- - Irytku! – krzyknął Dumbledore. – Natychmiast powiedz mi co się dzieje!
- Psotliwy duch był inny. Twarz miał przykrytą czymś, co wyglądała jak kominiarka z ektoplazmy. A w dłoni trzymał coś, co przypominało flagę. Czarno-czerwona flagę.
- - NIE JESTEŚ MOIM PANEM, NIE MA PANÓW NAD MNĄ! – zawył duch i odleciał. Nie minęło 10 sekund zdumionego wpatrywania się w przestrzeń, gdy z balkonu wyższego pięta wyjrzał Severus Snape.
- - Albusie, przyjdź tutaj. Jest wiadomość.
- Dumbledore wbiegł do gabinetu. Zauważył, że obok Snape’a stoi dobrze mu znana twarz, skryta pod okularami i kruczoczarną czupryną, natomiast zawsze z odsłoniętą i charakterystyczną blizną.
- - Harry Potter. Gdzie są wszyscy?
- - Przykro mi panie profesorze, nikt nie przyjdzie na lekcje.
- - Ale co ty gadasz? – zezłościł się Dumbledore – Jesteście tutaj uczniami, macie taki obowiązek!
- - Mieszkamy tutaj większość roku, wydaje mnie się, że jesteśmy kimś więcej niż tylko uczniami. A bez prawa do naszego głosu będzie to oznaczało, że całą szkołą rządzi brutalna dyktatura – odpowiedział spokojnymi słowami „Chłopiec, który przeżył”.
- Potter podszedł do swoich dwóch nauczycieli. Spojrzał im głęboko w oczy i rozpoczął:
- - Problemem jest, że nas dzielicie. Nie reagujecie na przejawy antymugolizmu, nie macie nic przeciwko bandom ekstremistów, którzy chcą golić na łyso czarodziei z rodzin mugolskich. A oprócz tego dzielicie nas na domy.
- - Toż to odwieczna tradycja – zagrzmiał Snape.
- - Otóż to. Sprawdziliśmy jak wygląda to w praktyce. Wysłaliśmy CV tej samej osoby, tymi samymi ocenami i doświadczeniem do kilku firm. Jedyne co zmienialiśmy, to dom, do którego uczęszczała. I co się okazało? Ludzie z Ravenclaw odnajdywali pracę w księgarniach, bibliotekach i przy dydaktyce. Uczniowie z Hufflepuff byli przyjmowani głównie na handel. Gryfoni to bankierzy i aurorzy. A osoby ze Slytherinu były skazane na pracę u rodziców lub przestępczość, bo nikt nie chciał kogoś z takiego domu – mówił Potter. – Wiecie, że Krukon ma o 73% większą szansę zostania bibliotekarzem niż Puchon? Nawet jeśli ma te same oceny. Dlaczego ograniczacie naszą obecność na rynku decyzjami jakiegoś śmierdzącego kapelusza? – pytał.
- Dumbledore i Snape popatrzyli na siebie.
- - Tak zawsze było i nikt nie narzekał...
- - Nikt nie narzekał, bo mu nie pozwalaliście narzekać. I dlaczego wciąż ukrywacie się przed światem? Wszystko idzie do przodu, magia mogłaby wspomóc proletariat, poprzez kompletne zautomatyzowanie produkcji. Nasze eliksiry i mugolska technologia w połączeniu byłyby w stanie wyleczyć każdą chorobę na świecie. Zachowujecie się jak burżujska tłuszcza, która nie chce się dzielić własnymi zdobyczami, ani korzystać z osiągnięć innych. A przecież świat mugoli wpływa na nasz. Myślicie, że czemu Wesleyowie są biedni? Przez reformy Margaret Thatcher. Czy Ministerstwo Magii opracowało projekt pomocy społecznej dla takich rodzin?
- Dumbledore drżał. Wiedział jednak, że musi się uspokoić i skierować rozmowę na inne tory.
- - Harry, czy ty poszedłeś do Działu Ksiąg Zakazanych i czytałeś Kropotkina?
- - Nie ma już Działu Ksiąg Zakazanych. Wiedza należy się ludowi – odpowiedział Potter. – To przerażające, ale wy niczego nie wiecie i wiedzieć nie chcecie. Tu nie chodzi o orientację, czym jest komputer. Ludzie wychowują się tutaj i nie wiedzą jak wygląda świat. Nawet filmów nie mogą oglądać. Przez to nie wiedzą, że John Woo wyjechał do USA i robi tam marne filmy.
- - Marne? – zainteresował się Snape – A taki świetny reżyser!
- - Najlepszy. Choć muszę na wróżbiarstwie zapytać, czy wróci do formy z czasów „A Better Tomorrow”.
- - Dobrze Harry, czego oczekujesz? – zapytał Dumbledore, widząc, że jest w odwrocie i musi iść na mocny kompromis.
- Potter uśmiechnął się. Całe zęby miał srebrne, jak ci szaleńcy w najnowszym „Mad Maxie”. A przynajmniej na wróżbiarstwie mówili, że tak będzie w najnowszym „Mad Maxie”.
- - Wszystkie domy w Hogwarcie zawiązały Magiczną Radę Rewolucyjną. Hogwart jest jedyną szkołą, która zasila brytyjskie Ministerstwo Magii. Przez nasz bunt minister będzie musiał pertraktować albo podać się do dymisji. Wesprzyjcie nasze postulaty: zlikwidowanie podziału domowego w Hogwarcie, zawiązanie paktu handlowego z osobami nie-czarodziejskimi, procesy dla magicznych faszystów, zliberalizowanie Hogwartu poprzez podłączenie prądu i naukę o technologiach i świecie pozamagicznym – powiedział Potter, po czym nachylił się nad nauczycielami.
- - Macie czas do północy – powiedział – W przeciwnym razie stajecie na drodze rewolucji, która was pochłonie i nic z tym nie możecie zrobić. I nie myślcie o wysyłaniu sowy, bo wszystkie uwolniliśmy w ramach akcji „Otwarte Klatki”.
- Potter wyprostował się, po czym obrócił na pięcie i wyszedł.
- - Severusie, co robimy?
- - Oni inspirują się dziadami z brodą. Ty tu jesteś dziadem z brodą, decyduj.
- - Myślę, że powinniśmy zrobić tak, jak każą ich dziady z brodą. Zdecydować wspólnie. Kolektywnie.
- Spojrzeli sobie w oczy. Obaj dostrzegli tlący się w nich żar rewolucji. Nadszedł czas magicznej kolektywizacji. Różdżka i sierp, w imieniu czarodziejskiej racji.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement