Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Jan 17th, 2019
100
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 11.53 KB | None | 0 0
  1. Podsumowanie moich kilkuletnich obserwacji projektu ideologicznego o nazwie ,, Rodzina zastępcza'' następnie przemianowanego na ,,Rodzina zastępcza plus''. Na początku nikogo chyba nie zdziwi stwierdzenie ,że cały serial jest to tak naprawdę zakamuflowanym lewackim lobby. Jest to projekt ,który ukazuję w jaki sposób odchodzenie od lewackich manier życia społecznego, kończy się powolną degeneracją rodziny, która przez cały czas jest odzwierciedleniem społeczeństwa w skali mikro. Centralną figurą jest inżynier Kwiatkowski, który nie da się ukryć wprowadza swoistego rodzaju zamordyzm w rodzinie. Mamy murzynkę, Azjatkę, cygana i przedstawiciela rasy białej, wszyscy w zgodnej komitywie, cieszących się możliwością partycypacji w multikulturowej rodzinie. Co warto podkreślić cały serial jest oparty na myśleniu symbolicznym i figuratywnym, trudno doszukać się by postaci przejawiały jakąkolwiek złożoność tożsamościową, Romek zawsze naprawia kurwa pralki, a Filip jak był chciwym nygusem za dziecka, tak został jak dorósł. Objawia się nam tu niebywała hipokryzja po stronię inżyniera Kwiatkowskiego, pomimo nieustannego pierdolenia o świecie wartości, nie potrafił wyeliminować tak transparentnego defektu swojego rodzonego dziecka. Bardziej dbał o te przybłędy z innych kontynentów niż o rodzone białe dziecko, bojąc się, że zostanie posądzony o formę lobbingu własnej rasy. No nic. Murzynka przedstawiona jest na początku serii, jako posiadająca szamańskie zdolności. Potrafiła trzaskać kubki i schizować ludzi, którzy jej nie odpowiadali. Tego rodzaju wątki sprzeczne z nauką kościoła katolickiego nie są odosobnione, przypominam, że Posterunkowy znał się na feng shui, jego skuteczność potwierdził w jednym z odcinków, natomiast Pułkownik, empirycznie stwierdził skuteczność akupunktury. Najdziwniejszym fabularnym faktem jest to, że nikt nie wspominał jak dorośli, że Eliza odpierdalała te maniane. Na ich miejscu bym rozmawiał o tym cały czas, albo bym wspomniał chociaż ,, HEJ PAMIĘTASZ JAK ODPIERDALAŁAŚ TĄ TELEKINEZĘ, CO TO KURWA MIAŁO BYĆ''. Odejdźmy teraz od rodziny Kwiatkowskich i skupmy się na pozostałych figurach funkcjonujących po za idyllicznym rezerwatem wielokulturowości. Mówię figurę ponieważ często nawet nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się ich personaliów. Istnieją tylko po to by oddawać w sposób uczciwy statystyczny przekrój społeczeństwa, w kategoryzacji na funkcję zawodowe. Posterunkowy... Jak bardzo trzeba nie lubić człowieka by przez jebane kilkanaście lat nie zapytać go nawet o imię. Nic dziwnego ,że posterunkowy wpadał nie raz w deprechę nad marnością własnej egzystencji. Posterunkowy jest idealnym wyobrażeniem jak w lewackim społeczeństwie powinny wyglądać służby porządkowe. Niezdarne, nieinwazyjne, wtrącające się jednak w prywatność do granic dobrego smaku. I to kontrfaktyczne założenie, że nigdy nie dzieje się nic złego. Tu jest też jeden z głównych problemów, utopijność. Rodzina Kwiatkowskich jak i całe otoczenie zawszę wydostawało się z tarapatów, co by się kurwa nie działo, zawsze przewrotnie okazywało się, że zajebiście się stało. Ponad to rodzina Kwiatkowskich nigdy nie miała prawdziwych problemów zarówno tych rodzinnych jak i tych wychowawczych. Czemu Inżynier Kwiatkowski nigdy nie nakrył Romka jak się masturbował i nie ukazano niezręczności ich kontaktów, czemu nigdy nie było poważnej rozmowy skąd się biorą dzieci i czemu akurat wy przybłędy zostałyście oddane, czy chociażby zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa gwałtu zwłaszcza bardziej prawdopodobne z powodu egzotycznej urody Zośki i Elizy. Najwidoczniej zamordysta Kwiatkowski stwierdził ,że ważniejsze jest zająć się w tym czasie kawą dla posterunkowego. Inżynier jest o tyle zesrany o możliwość zniszczenia jego idyllicznej wizji rodziny ,że nie dopuszcza do siebie myśli, że jego żona jest chora na nowotwór , woli używać słowa ''delegacja".
  2.  
  3. Kolejną postacią figuratywną jest Alutka reprezentująca artystów i przestrzeń kulturalną. Nienawidzę jej ze szczerego serca. Ci którzy mówią ,że najbardziej wkurwiająca postacią w historii seriali jest król Joffrey albo Skyler White, wierzcie mi, w dupie byliście gówno widzieliście. Ta jebana neurotyczna wierszokletka, pasożytująca na pieniądzach swojego męża, która wprowadziła go na skraj alkoholizmu , całkowicie oderwana od rzeczywistości, nieznająca wartości pieniądza. Głupia egzaltowana pizda, odnosząca się do wszystkich z wyższością, a nie potrafiąca wykonać najprostszych czynności życia codziennego. Zaboboniara, nachalna i nie dająca sobie nic powiedzieć nowobogacka pizda z przedmieścia. Na miejscu Jędruli skakałbym jej pogłowie codziennie kurwa. Poranna toaleta, śniadanie i skakanie po głowie, odpoczynek, obiad, skakanie po głowie, aż by jej się naprostowało w tym pustym łbie. I to jest właśnie ten sprytny zabieg jaki ma rodzić niechęć do środowisk artystycznych. Ukazanie w złym kontekście, oderwanych od problemów przeciętnego człowieka. Wszelkie prądy ideologiczne postulowane przez środowiska artystyczny mają z góry być uważane za nie poważne i groteskowe. Towarzyszy jej oczywiście partner życiowy Jędrula, który uosabia kapitalistę. W całym serialu przewijają się jego liczne smrody i oszustwa, co również jest zabiegiem celowym, mającym umieścić go w kontekście pieniactwa jakie rodzi pieniądz i przeświadczenia, że dorobić się można tylko na przekrętach i wałkach. Jadzia w przekroju statystycznym społeczności reprezentuje wieś. Jej światopogląd wyraźnie został nakreślony w odcinku, w którym Polska stanęła przed decyzją referendalną o przystąpieniu do Unii Europejskiej. Postępowa była Pani Ania i jej siostra Urszula, natomiast w kontrze zestawiona była Jadzia. Jej głównym argumentem było hasło ''Przyjdo ziemie wykupio niemzy". Co stawiało ją jako zaściankową, nie progresywną hołotę ze wsi, która nie potrafi skonstruować merytorycznego argumentu. Ale Jadzia nie da się ukryć jest trochę pierdolnięta, gdy ją widzę mam tylko skojarzenia z koniem z folwarku zwierzęcego Orwella, który na wszystko miał jedną odpowiedź ,, trzeba więcej pracować''. I tak wydaję mi się, że Jadzia reprezentuję racjonalniejszą stronę wsi, ta, która chętnie chciała się kolektywizować, czym innym jest jej partner Lesio, który łasy na pieniądze reprezentuję chciwego kułaka. Czas na czwartą władzę czyli Majkę. Przedstawiana jako niezależna i wrażliwa dziennikarka. No cóż być może, ale taki był plan od samego początku. Nie chodzi o to by czwarta władza miała na plecach imperatyw odgórny, chodzi o to by czwarta władza sama wyznawała lewackie poglądy, myśląc, że są to autonomicznie zrodzone przekonania. To osiąga się poprzez wczesną socjalizację. Trudno by Majka występowała przeciwko lewicowym pryncypiom, gdy przez cale życie wychowywała się w multikulturowym kotle. Jej partnerem jest Kuba filozof, reprezentujący wolnomyślicieli. Kretyn z najgłupszym biznesplanem w historii. Kto w XXI wieku zakłada kafejka internetową, NA PRZEDMIEŚCIACH, w dodatku połączoną z kawiarnią. Tam musi być tak wszystko upierdolone od jedzenia, a wszystko to przez Jadzie, która jebnęła focha, że będzie miała mniej pracy. Jest oczywiście pułkownik, który reprezentuje środowisko medyczne, Urszula od wojskowości oraz Włodek stanowiący emanację aparatu urzędniczego. Wszystko po to by stworzyć autarkie, w której odzwierciedlony jest każdy element przekroju społeczeństwa. Taki jest mokry sen Inżyniera Kwiatkowskiego, którą skrupulatnie realizuję przez starannie wyselekcjonowane zamążpójścia swoich podopiecznych. Brak jest oczywiście elementu religijnego w celu uniknięcia napięć. Niezręcznie konfrontować Hinduizm Zośki i wiarę w wielkiego Dżonga Bonga z gór Elizy. I tutaj dochodzi do bardzo mozolnego procesu rozpadu rodziny, których reakcją jest coraz to bardziej histeryczne adopcje w celu, osiągnięcia straconej lewackiej nirwany. Niepokój ten wyraźnie można zaobserwować u samego Inżyniera. Na początku delektował się jednym piwkiem po pracy, natomiast później jego picie stawało się coraz bardziej intensywne. Posterunkowy pozbył się leku przed wystąpieniami publicznymi- zajebista okazja do spicia łysej pały. Jadzia odzyskała zmysł smaku - czemu by się nie skurwić się łychą. Filip wybrał kierunek studiów - już wyciągam flachę. Zresztą całe środowisko wyraźne ma problem z ukrytym alkoholizmem. Pułkownik , który ma nielimitowany zapas jarzębiaku na każdą okazję, i Jędrula, który nie wypuszcza szklanki z whisky z rąk, ale jego można zrozumieć, ze względu na tą ekscentryczną blond prukwę. Na początku znikają dzieci, Romek i Zosia, nikt o tym nawet kurwa nie wspomni.
  4. Nie ma żadnej rozmowy, o tym co się z nimi stało, co robią, gdzie wyjebali, po prostu tak jakby nigdy nie istnieli. Potem znika Pani Ania, co prawda pojawia się co jakiś czas. Kilku miesięczne delegację, przy kilku dzieciach, nikogo jednak nie dziwią. Mam podejrzenia, że może to być celowa eliminacja dokonywana przez inżyniera Kwiatkowskiego, w sytuacji jakichkolwiek postaw kontestacyjnych jego lewacką rodzinę marzeń. W celu kompensowania ubytków w utopijnej rodzinie, Jacek Kwiatkowski wpada na pomysł, że nic bardziej nie podkreśli jego lewactwa jak adopcja dzieci z patologii społecznych. To jednak nie zdaję egzaminu bo trafiają one z powrotem do swojego ojca, który był alkoholikiem. Gra go ten gość http://www.filmweb.pl/person/Jarosław+Gruda-8910, który chyba się urodził do grania tej roli. Chyba tylko ten lump mógłby z nim konkurować http://www.filmweb.pl/person/Lech+Dyblik-3942. I tutaj dochodzimy do ostatniego stopnia paranoi. Inżynier Kwiatkowski stwierdza, że nic bardziej nie uosabia egalitarności jak para bliźniaków, i to one wzięte są za cel w adopcyjnej malignie. Identyczni, TAKI JAKI POWINIEN BYĆ KAŻDY. Jedną z bardziej niepokojących symptomów jest fakt, że nikt z rodziny nie ma przyjaciół. W domu pojawiają się tylko wyselekcjonowane postacie, w ramach pasującego przekroju środowiskowego. Nigdy nie wpadli znajomi zarówno Pana Jacka jak i Pani Ani. Dzieci również nie organizowały nigdy żadnej imprezy. Jest to forma despotyzmu i moim zdaniem soft wersja http://www.filmweb.pl/film/Kieł-2009-517114. W ogóle wiecie, że Borys Szyc grał chłopaka Majaki. Na koniec kulminacyjna i najistotniejsza część analizy. Podczas gdy zdawałoby się, że najistotniejszym elementem i centralną postacią jest inżynier Kwiatkowski, umyka nam inna figura, która po cichu skleja tą całą hałastrę. Nie rzuca się na pierwszy plan, zawsze uczestniczy w życiu rodzinnym. Jest to Śliniak. Niepokojącym faktem jest to, że ten jebany kundel jest nieśmiertelny, ma chyba z 200 psich lat. Ale co symbolizuje Śliniak? Odpowiedź jest oczywista. Masoneria. Ten pies musi być nieśmiertelny, musi podtrzymywać iluzję zdrowo funkcjonującej rodziny. Musi być fundamentem, który się nie wtrąca, a istnieje i ten cały bajzel jako tako się trzyma. Moim wymarzonym zakończeniem Rodziny Zastępczej jest śmierć śliniaka. Wprowadziło by to w grupie anomię, czyli socjologiczne zjawisko niemożności odnalezieniu się w życiu społecznym ze względu na zanik norm i wartości, do których można byłoby się odnieść. Śmierć śliniaka zatem pociągnęła by za sobą masowe samobójstwo rodziny Kwiatkowskich. Tak upada Okcydent, moi mili.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement