Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Aug 14th, 2018
73
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 25.89 KB | None | 0 0
  1. Jak dobrze mieć sąsiada.
  2.  
  3. Tak brzmiał pierwszy wers przeboju zespołu Alibabki, którego nie znają ani gimby, ani licbaza i mało który studenciak. Stare to to i często chuja ma wspólnego z prawdą. Ta mityczna sąsiedzka więź i pomoc przyjmowana jako reguła, ma pewnien od niej wyjątek, przez który takie pioseneczki nie przechodzą przez gardło. Ten wyjątek, to ten sąsiad/ka jakiego każdy ma z nas w pobliżu, zaprzeczenie człowieczeństwa, zupełne przeciwieństwo pomocnego, życzliwego i szanowanego sąsiada.
  4. Jebana szuja, kanalia, kurwa bez szkoły, pierdolony padalec, robal karmiący się cudzym nieszczęściem, który aż prosi się o zgniecenie obcasem.
  5. Jeżeli wszystko ma swoje przeciwległe bieguny, to z jednej strony jest RiGCz, z drugiej te kurwy, sąsiedzi wyklęci.
  6. I ja miałem takiego, a raczej taką. Przemiła starsza pani, siostra Lucyfera, Apolonia, zwana pieszczotliwie przez swoje psiapsióły z ławki pod klatką - Lonia.
  7. W zasadzie to chyba tylko one wiedziały jak ta kreatura ma na imię, bo dla wszystkich w bloku funkcjonowała jako stara kurwa.
  8. Co to był za babsztyl, to jest historia nie do opowiedzenia.
  9. Gdy wprowadzałem się do swojego mieszkania (a wprowadzałem się do mieszkania po teściach, z którymi zamieniłem się na nieco mniejsze ze zbyt dużą dopłatą) to teściowa reklamowała panią Lonię, jako wyjątkowo serdeczną starszą panią, co by nawet muchy i w ogóle. Mnie teściową też tak żona reklamowała, a chuja to była prawda, bo powiedzieć, że to popierdolony jak sto nieszczęść babiszon, to w zasadzie nic nie powiedzieć. Tym bardziej miłe słowa o Loni były co najmniej podejrzane.
  10. Podczas opijania wymiany mieszkań, mój teść (zajebisty gość, ja nie wiem w co on się wpierdolił) przybliżył mi nieco historię tej wyjątkowo zjebanej poczwary.
  11.  
  12. Lonia niemal wszystkim i przy każdej okazji oznajmiała, że jest wdową po kombatancie. Ten jej kombatant, Ludwik, to stary pierdolony UBek, który oprawiał ludzi w ubeckich katowniach. Taki kurwa maniciurzysta od zdejmowania paznokci. Lonia podobno kurwiała na całą okolicę, że rękawów z krwi nie może doprać, żeby wystąpił o przydział na gumowe rękawice za łokieć. Nieobce operacje dentystyczne bez znieczulenia, badania prostaty rozgrzanym prętem, no kurwa minął się chłop z alternatywną medycyną.
  13. Odnalazłem go w spisach IPN pod pseudonimem - Szatan. To sobie kurwa wyobraźcie jaki to był kombatant. Zginął z rąk antykomunistycznego podziemia, rozjebali mu łeb młotkiem i jebnęli do rowu przy drodze. Do 89' był kombatantem, potem to już kurwa nie bardzo, ale Lonia nie zarejestrowała takich drobnych korekt na kartach historii. Dla niej to bohater wojenny. Chyba kurwa wojny z wolnością.
  14. Lonia nosi żałobę po Ludwiku po dziś dzień. Uwielbiała powtarzać
  15. - Ona nie znajdzie już nigdy takiego kochającego człowieka o gołębim sercu jak jej Ludwiś, świeć Panie nad jego duszą.
  16. Chyba kurwa Panie ciemności.
  17. Lonia całą swoją energię, którą do tej pory zużywała na dopieranie z krwi koszul UBeckiego oprawcy, poświęciła literaturze. Pisała całymi nocami, póki knot świecy oświetlał jej małe biureczko w M2. Pisała donosy na wszystkich, którzy jakkolwiek jej przewinili, krzywo spojrzeli, nie odpowiedzieli na dzień dobry, nie widywała ich w kościele. W zasadzie to kurwa na wszystko i na wszystkich. Gdyby zebrać to do kupy, to archiwa Stasi wyglądałby jak foldery na stoliku w poczekalni do reumatologa. Co najwyżej skromnie. O dziwo, Lonia, jako nietypowa stara kurwa nienawidziła zwierząt, zwłaszcza kotów. Dziwne prawda? Truła je jebana szmata zawodowo. Nikt jej nigdy nie złapał, choć wszyscy wiedzieli, że nikt inny by tego nie zrobił. Były próby wzywania Animalsów, ale zagoniła cały blok za nie płacenie abonamentu RTV, podczas gdy sama machała segregatorem z odcinkami od czasów Bieruta i darła się - Proszę, ja płacę!
  18. No nie kurwa?
  19. Do tego wszystkiego, Lonia to pierwsza dama orderu Ojca Rydzyka, z dożywotnią rezerwacją na pierwszy rząd w kościele, z wykupioną tabliczką fundatorki w Licheniu, naczelna katolicka fundamentalistka osiedla. Żywcem do nieba pójdzie, a tak jej się przynajmniej wydaje.
  20. Kto mógł to omijał ją szerokim łukiem, z wyjątkiem koleżaneczek z koła różańcowego, które za siedzibę obrały sobie ławkę pod klatką i przesuwając przez palce kolejne paciorki różańca snuły opowieści o życiu wszystkich ludzi z sąsiedztwa, tylko nie o swoim. Lonia jako herszt tej bandy miała zawsze najciekawsze smaczki i najwięcej do powiedzenia na temat innych. Najgorzej gdy mówiła - O nie, tak nie będzie!
  21. Wtedy było wiadomo, że komuś wydarzy się jakieś planowane nieszczęście, na które już jest pomysł w tych chorym, pojebanym fioletowym łbie.
  22. -Uważaj lepiej synku na tę starą kurwę, ja Ci dobrze radzę, bo to zawistne bydlę i szkody i nieszczęścia gotowe. Przez nią to się ludzie wyprowadzali.
  23. Takie miłe opowiastki od teścia , co się je opowiada lokatorom dopiero po sprzedaniu/wymianie mieszkania.
  24.  
  25. Konflikt.
  26.  
  27. Problem z tą szmatą był w zasadzie od samego początku. Sąsiedztwo z Lonią jest ścisłe, dzieli nas ściana z płyty, a balkony mamy tak blisko, że nie można się nadziwić, co projektant miał na myśli, ustawiając je tak blisko po przekątnej. Jakiś peerelowski architekt złapał garść balkonów i rozsypał na planie jak kostki do gry. Rozstaw, odległości, zupełnie przypadkowe.
  28. Sąsiedztwo tak samo bliskie jak uciążliwe.
  29. Każde głośniej wypowiedziane zdanie wywoływało lament za ścianą, że tu mieszka biedna wdowa po kombatancie, której na chwilę przed śmiercią (nie obiecuj stara kurwo) należy się trochę spokoju. Tego, że u niej telewizor z jedyną słuszną stacją prosto z Torunia nakurwia jak betoniarka oczywiście nie dostrzega. Na każdą taką uwagę ma ripostę-że to Słowo Boże i wypada tylko uklęknąć. Życie seksualne zdechło jak pies. Rucham po cichu, jak jakiś jebany seksualny ninja, ewentualnie jakiś hotel, wyjazd na weekend, bo przy Loni segzy to jest niebezpieczeństwo wezwania policji za sianie zgorszenia. Ponoć były takie akcje, a ja nie chcę się dowiedzieć na ile prawdziwe.
  30. Odkąd Lonia zarejestrowała, że nie przyjęliśmy księdza po kolędzie, pewnie ryknęła - O nie! Tak nie będzie! (co za szatańska rymowanka).
  31. Zaczęły się wizyty w Urzędzie Skarbowym, doniesienia o popełnieniu przestępstwa nielegalnego poboru prądu w piwnicy, zgłoszenia na Policję o znęcaniu się nad rodziną, gdy tylko podniosłem głos o pół tonu. Kierownik w pracy zapytał mnie nawet czego ja tak swoją żonę napierdalam, bo ktoś anonimy wysyła do niego, żeby mi patrzeć na ręce, bo jak biję żonę to zły człowiek ze mnie i na pewno kradnę. Miałem ochotę pójść do tej kreatury, wyjebać jej luja ogłuszacza, przekopać jak zagon ziemniaków i zostawić konającą w kałuży krwi. Myślałem o tym jak zamykałem oczy i jak je otwierałem. Nienawidziłem Loni z całego serca, życzyłem jej jak najgorzej. Nie mogłem zwyczajnie tej kurwy zamordować, bo pomimo ogromnej satysfakcji, na szali musiałbym położyć swoje młode jeszcze życie, którego resztę sąd nakazałby mi spędzić w więzieniu. Ten ludzki sąd, bo sąd ostateczny by mnie uniewinnił z pocałowaniem ręki.
  32. Musiałem znaleźć sposób, żeby ten fioletowy łeb spadł z tej pomarszczonej szyi. I znalazłem. A zdecydował król i władca największych odkryć i wynalazków. Przypadek.
  33.  
  34. Technologia w służbie ludzkości.
  35.  
  36. Na jaki poziom wystrzeliła technologia a zwłaszcza elektronika wiedzą pewnie dobrze te zjeby, co robią memy z tekstami- Jeśli nie miałeś internetu i cały dzień gibałeś się jak szympans na trzepaku, to miałeś zajebiste dzieciństwo!
  37. Jasne kurwa. Nie ma to jak doceniać nie to co trzeba. Zajebiste czasy, kilka kanałów telewizji, zapierdalanie po gazety i do biblioteki, żeby się czegokolwiek o świecie dowiedzieć. Wspaniałe dzieciństwo. A niech ich kurwa jama zawali.
  38. Technika i elektronika to teraz klamka do okna na świat. Dała nam te cudowne urządzenia jak choćby telefony komórkowe, które wraz z postępem zamieniły się w przenośne komputery, z którymi można zrobić wszystko. Nawet załatwić tę starą kurwę Lonię.
  39. Twórcy tych sentymentalnych memów tworzą już nieco świeższe dla młodych tematy, gdzie prehsitorią jest port IrDA w telefonie, przez który przesyłało się polifoniczne dzwonki. Mem-Jeżeli miałeś port IrDA w telefonie miałeś zajebiste dzieciństwo! - przemawia do mnie już bardziej i hańba producentom, którzy ze swoich urządzeń usunęli ten boski wynalazek.
  40. Ja byłem jego wielkim fanem od początku, a wkrótce miałem zostać jeszcze większym.
  41. Ten cudowny wynalazek dawał mi niewyobrażalny komfort posiadania bezprzewodowego pilota do wszelkich urządzeń elektrycznych i elektronicznych, które do obsługi pilotem są zdolne. O ile wygodniej jest mieć w swoim smartfonie takie cudo i obsłużyć nim telewizor, klimatyzację, kino domowe, radioodtwarzacz itp. Jako wielki entuzjasta takiego bajeru skreślałem każdy model, który takiej opcji nie posiadał. Całkiem słusznie.
  42.  
  43. Pewnego wieczora gdy próbowałem zasnąć, a Lonia nastawiała na pełną moc swojego lampowego Philipsa, z którego dobywał się dźwięk najpewniej odprawianej w Toruniu mszy, powtarzałem sobie swoje sakramentalne - Ścisz to stara kurwo bo nie zdzierżę.
  44. Nie wiem dlaczego teraz, ale być może teoria o pokładach mózgu pracujących bezwiednie nad założonymi wcześniej problemami jest prawdziwa, bo postanowiłem sprawdzić, na ile pilot uniwersalny w Xiaomi Mi Max 2 jest rzeczywiście uniwersalny.
  45. Wybrałem tę szlachetną aplikację. Okno uchyliłem na minimum pozwalające podczerwieni wysłać sygnał do betoniarki Loni, będącej podobno telewizorem.
  46. "Czy odbiornik który chcesz sparować jest włączony?"
  47. Jeszcze kurwa jak, napierdala jak tuzin prądotwórczych agregatów.
  48. "Trzymaj przycisk power i puść go gdy odbiornik zareaguje"
  49. Powoli przeskakują kolejne, sprawdzane automatycznie konfiguracje. Serce bije coraz mocniej i traci wiarę w powodzenie chytrego planu, który przyszedł zbyt późno, a może nawet niepotrzebnie.
  50. Po sprawdzeniu 25 ustawień, 26 zatrybiło. Jest, kurwa jest!!!!
  51. Telewizor Loni się wyłączył, odciążając sieć energetyczną i kilkanaście sąsiadujących mieszkań. Fioletowy łeb podniósł się z wyra i podszedł do naprawy problemu w jedyny ze znanych dla takiego debila sposobów, czyli pierdolnięcie od góry otwartą dłonią.
  52. Podziałało, bo tuż po tym użyłem swojego pilocika. Pyk-włączone.
  53. Cieszyłem się jak dziecko.
  54. Kolejna opcja przełączanie kanałów, głośność, menu, konfiguracja pilota bezprzewodowego MUI zakończona. Kiedy tak przeskakiwały kanały, telewizor zciszał się i zgłaśniał, na ekranie wyskakiwały ikony menu systemowego, Lonia skakała wokół tego pudła, opukiwała go spulchnioną łapą, obijając trzymany w niej różaniec. Kiedy zakończyłem proces konfiguracji, wszystko wróciło do normy, betoniara ryczy toruńskie wersety jak dawniej. Lonia choć pewnie zaniepokojona jak zwykle zostawia włączoną na noc, bo to jest jej wkład w ewangelizację świata. Ewangelizatorka, wdowa po UBeckim oprawcy, morderczyni kotów. No zbliża do Jezusa w chuj.
  55. Kiedy udała się do swoje sypialni, skończyła pisać ostatni donos, zgasiła światełko i poszła spać.
  56. Niech ci się przyśni rzeź wołyńska ty stara kurwo.
  57. Odczekałem dobre dwie godzinki, na swoim telewizorze, sprawdziłem na jakim kanale palcują się dziwki z prośbą o drogi SMS i nastawiłem Loni w pokoju betoniarkę na pełny regulator na upatrzony program.
  58. Lonia w ciężkim szoku wtacza się , zakrywa oczy na widok czarnego dildo wielkości stołowej nogi i błądząc po biurku szuka swojego pilota, żeby powrócić do miłej Bogu stacji.
  59. W kilku mieszkaniach zdążyło zapalić się światło. Pewnie w nadziei, że te jęki to nie erotyczne aktorstwo, ale ta jebana bladź kona w męczarniach.
  60. Lonia przyjebała w telewizor kontrolnie kilka razy i udała się na spoczynek. Tym razem wyłączyła go, pilot wysunęła do kieszeni fartucha udającego koszulę nocną. Kisnę skryty w ciemnościach swojego pokoju, zęby zatopiłem w przedramieniu, krztuszę się i płaczę, ale nie mogę zostać wykryty.
  61. Po godzince znowu akcja. Tym razem murzynka liże sobie ogromną pierś z brodawką wielkości talerza i wyje jakby ją ze skóry obdzierali. Betoniara jebie na cały regulator. Ta stara kurwa jest już mocno głucha i lekko niemrawa. Zanim się doczłapie (choć leci na pełnej kurwie w jej skali prędkości) to już wielu wkoło nie śpi i myśli, co tam sobie Lonia ogląda po nocy.
  62. Sytuacja powtarza się dwa razy, fioletowy łeb zapierdala po chałupie, zamiast odłączyć telewizor od prądu. Ostatnia akcja, na pełnej piździe nad ranem z wysłużonego Philipsa zapierdala TVN24. Może te skocznonabożne lampucery wybaczyłyby soft porno, ale toruński zakon nie wybaczy słuchania stacji zakazanej, którą naczelny redemptorysta słuchać zabronił, bo to narzędzie masonerii w sprowadzaniu na złą drogę zbłąkanych owiec.
  63.  
  64. Egzorcyzmy.
  65.  
  66. Aż sobie strzeliłem urlop na żądanko w robocie, bo z jednej strony człowiek niewyspany, z drugiej szczęśliwy i chce oczywiście śledzić dalszy bieg wydarzeń.
  67. Wyglądam przez okno, już kurwa ława (raczej ławka) przysięgłych czeka na oskarżoną. Pierdolona inkwizycja XXI wieku. Czekają aż z klatki wyjdzie ta, która się woli naczelnego guru sekty ważyła sprzeciwić i oglądała orgie, perwersje, ale i stację, której nawet nazwy wymienić nie można. Chyba że spluniesz przed i po. Zasada.
  68. Gwar i przekomarzanie przerywa Lonia, która wychodzi z klatki, ewidentnie wymęczona trudną nocą i świadomością, że będzie musiała wytłumaczyć swoje niecne występki przed zakonem kolorowych głów.
  69. Minę ma nietęgą, pewnie pierwszy raz od czasów, kiedy jej Ludwika Szatana łeb pękł od antykomunistycznego młotka.
  70. Staje się coś przewidywalnego, Lonia zaczyna płakać. Początkowo nie robi to na nikim wrażenia, bo łzy nie są w stanie wytłumaczyć jej ciężkich zbrodni. Jednak Lonia mówi coś, co maluje kamienny wyraz na pomarszczonych twarzach. Telewizor Loni, biednej, bogobojnej wdowy po kombatancie opętał Szatan. Tak. Sam Szatan się pofatygował, żeby zwieść Lonię z krętej ścieżki ku odkupieniu.
  71. Myślę sobie, że szatan mógłby wpaść do tej starej kurwy na herbatę i zapytać jak tam idzie jej niszczenie życia normalnym ludziom, a nie żeby dłubać przy jej starym telewizorze. No ale Lonia ma ze sobą saszetkę z przyborami toaletowymi, bo ona się boi i ona tam nie wraca, bo jako wierna służebnica kościoła jest dla Szatana cennym łupem.
  72. Gromada rydzykowego oddziału do spraw specjalnych bierze Lonię pod rękę i zapierdalają do proboszcza w takim tempie, że jakby ktoś nagrał ten galop i wysłał do ZUS u, to by im świadczenia zajebali i wygonili do kopania rowów. 100%.
  73. Nie minęło czasu więcej, niż potrzeba do przyrządzenia jajecznicy z 4 jaj i herbaty z cytryną, jak moim oczom ukazał się orszak kolorowych łbów, z proboszczem, organistą i dwoma ministrantami.
  74. Jest piękny czerwcowy poranek, ludzie zajmują się pracą, płaceniem podatków, opieką nad dziećmi, tysiące różnych pożytecznych spraw pchają do przodu, nie myśląc nawet przez chwilę o Złym, który czai się w jednym z pobliskich mieszkań.
  75. Grupa interwencyjna katolickich radykałów ciśnie do Loni, potwierdzić przebywanie demona w telewizorze. Lonia musi mieć pełne majty, bo jak demon się nie ujawni przy wszystkich, to nikt w całą historię o opętaniu nie uwierzy i wyjdzie na to, że wyjebią ją z jej organizacji na zbity pysk. Ta kobieta nic poza Yakuzą nie ma i zmuszona byłaby iść w koronę i zajebać z dupy na całą brać, albo popełnić rytualne samobójstwo. Nazwałem ich organizację Yakuzą, bo odczuwalnym skojarzeniem były wzorzyste czasem kwieciste koszule. Miałem wrażenie, że to trochę decyduje o hierarchii, która ma bardziej upstrzoną kwiatami koszulę, tym więcej znaczy. Te koszule są chyba z tych materiałów co torby bazarowe na zameczek, albo namioty. Jedyne co pewne, to nie przepuszczają powietrza. Pocą się te babska niemiłosiernie w tych śliskich, tekstylnych wdziankach.
  76. Jak wracam z pracy, a Yakuza okupuje ławkę, to peta dopalam 3 klatki wcześniej. Wydawało mi się zawsze , że jak wejdę tam z papierosem, to wszystko pierdolnie w powietrze.
  77. Tymczasem Yakuza w asyście duchowego przewodnika i jego dziarskich pomagierów zbliża się do klatki. Ministrant poci się z dużym wiadrem wody święconej i pod samymi drzwiami dostaje kontrolną lepę w potylicę, za rozlewanie ciekłej świętości. Załoga wpierdala się po kilku schodach na wysoki parter i ląduje w nawiedzonym mieszkaniu.
  78. U mnie już roletki opuszczone, ślady życia zatarte, mieszkanie niby puste, a jednak czai się obserwator i reżyser zdarzenia. Wycieczka ląduje w pokoju, gdzie stoi sprzęt w którym zadomowił się demon. Ksiądz zaczyna modlitwę egzorcysty, a tak mi się przynajmniej wydaje. Mówi pewnie coś, żeby demona podkurwić, żeby odpowiedział. Dissuje diabła. Wszyscy obserwują w skupieniu, ministranci gęby porozdziawiali, baby modlą się w sobie tylko znanym języku.
  79. Roletka delikatnie się uchyla, pilocik uniwersalny, cyk, w pokoju rozbrzmiewa dżingiel i logo TVN24.
  80. Demon się objawił. W całej okazałości. Lonia mdleje, psiapsióły odrywają ręce od rozdziawionych z przerażenia ust i podnoszą omdlałą. Ksiądz jak automat zanurza kropidło w wiadrze i macha nim jak w amoku. Drze się przy tym, że on tego demona wypędza, że on mu nakazuje. Dorosły facet, wyższe studia skończone i gada to telewizora, że on mu rozkazuje. Fajnie. Wody z kropidła jest wystarczająco dużo, żeby doprowadzić do zwarcia. Telewizor iskrzy i dymi, wyjebało bezpieczniki, co jest rzeczą zupełnie przewidywalną. Nie, nie. To demon w obłokach dymu i siarki uchodzi z telewizora. Ksiądz drze mordę jeszcze bardziej, żeby wypędzić go na dobre. Baby piszczą wzywając wszystkich świętych na pomoc. Organista dopełnia egozrcystycznego misterium i rozbija na starym telewizorze Loni krzesło, dokonując ostatecznego ciosu w mieszkanie złego. Rozpierdolił je razem z krzesłem.
  81. Ależ wesoły poranek. Warto było nie iść do roboty, żeby pooglądać tę bandę niedojebów.
  82. Straty są niewielkie. Lonia otrzymuje pomoc od wezwanego pogotowia, nic starej kurwie nie jest. Jeden z ministrantów zaczął się jąkać, ale z pewnością mają jakieś skuteczne modły na taką przypadłość. Operacja zakonu zakończona sukcesem. Lonia rozgrzeszona i oszołomiona zostaje w strukturze.
  83. Na najbliższej mszy ksiądz chwali się osiągnięciami na polu walki z demonami i organizuje zbiórkę na nowy telewizor, który został doszczętnie w walce z szatanem rozpierdolony. Nie mijają dwa dni, jak do Loni gramolą się dostawcy ze sklepu nie dla idiotów, taszcząc 50 cali LG Smart TV full opcja. Żeby Lonia mogła spokojnie spać, bo to za cienki telewizor, żeby jakikolwiek demon tam się zmieścił.
  84. Tak się składa, że otworzyli drzwi dla diabelskiego nasienia, jeszcze szerzej niż się mogło wydawać.
  85. A zło czai się tuż za ścianą.
  86.  
  87. Strumień informacji czyli- Lonia, chodź do mnie. Ostatnie starcie.
  88.  
  89. Lonia zaznaje luksusu, oglądając toruńskie popisy w wysokiej rozdzielczości. Mam wrażenie, że jej nowy Smart TV jest nieco cichszy od wysłużonej betoniarki, ale niewiele. Mijają kolejne dni, w których żaden demon nie daje o sobie znać i wszyscy powoli zapominają o historii opętanego odbiornika. Cała brać zadowolona, że nawet z takimi problemami ich wiara jest się w stanie uporać.
  90. Daje się usłyszeć wieczorami ludzkie westchnienia żalu, że demon z telewizora nie wyszedł i nie pożarł żywcem tego kurwiszona. Niby każdy pragnie, każdy jest za, ale żeby chwycić w dłoń narzędzia i zabrać się do pracy, to już nie ma komu. Zostaję z tym sam.
  91.  
  92. Nowy, inteligentny telewizor Loni pozwolił wypłynąć na szerokie wody wyrafinowanego stalkingu. Sparowanie pilota z takim cudem to pryszcz i jak się okazuje za słabe żeby wyplenić szkodnika. Z pomocą przychodzi wszędobylski internet, z pomocą którego można przesyłać w strumieniu dużo więcej danych niż przez archaiczną w porównaniu podczerwień. Podczerwień się przydała, bo z jej pomocą połączyłem telewizor Loni z moją siecią Wi-Fi, a to z kolei pozwoliło popuscić wodze fantazji. Chorej fantazji.
  93. Piękny choć duszny wieczór na blokowisku nie różnił się wiele od innych. Malutkim przerywnikiem był tylko mały donos na Policję na młodzież, która z boku bloku miała miejsce swoich schadzek.
  94. -Carne rurki palą panie policjancie, carne rurki.
  95. Wbijają w nie te zielepactwo co młody Nowacki ma z tyłu w kieszeni i się tu śmieją po nocach, a tu mieszka wdowa po kombatancie!
  96.  
  97. Lonia, organizując szybko latorośli swoich sąsiadów z piętra wyżej sprawę za posiadanie niewielkiej ilości środków odurzających, mogła spokojnie położyć się w swoim łóżeczku z poczuciem wyrwania kolejnego chwasta. Zapaliła sobie jeszcze w oknie gromnicę, jako jakiś kurwa diabłochron czy coś w ten deseń.
  98. Poczekałem tylko, aż zacznie porządnie chrapać, by realizować misterny plan, który rósł we mnie, odkąd zobaczyłem to cudo techniki wprowadzane do królestwa starej kurwy.
  99. Zdalna konfiguracja pilota jest, połączenie z WiFi także. Teraz krótki spacer z 5 litrowym słoikiem kropli walerianowych, którymi ulałem ścieżkę do balkonu Loni. Koty dostają od tego istnego pierdolca, a to była jedyna droga, żeby je zwabić pod domostwo morderczyni gatunku. Jeszcze kilka siknięć ze strzykawki płynem na balkon i już mamy tam stadko wyjących kotów w erotycznej ekstazie. Kilka z nich zapomniało o śmiertelnym niebezpieczeństwie i ruchają się na balkonie u Loni zupełnie bez wniku.
  100. Zbudzona Lonia wchodząc do pokoju i widząc co się wyprawia wraca się do swojej malutkiej kuchni po nóż i to jest ta chwila, w której z pomocą aplikacji All Cast na telewizor starej kurwy wędruje film, wysłany bezpośrednio z mojego szmartfona. Gdy wchodzi do pokoju, na ekranie jest zdjęcie z archiwów IPNu, jej Ludwiś w czarnobiałej poświacie, wklejony na bezczelnego Samarze z Ringu wynurzającej się ze studni. Do tego mój głos zniekształcony przez folię aluminiową na zębach
  101.  
  102. -Lonia! Skarbie mój, chodź do mnie. Uwolnij od nawiedzających mnie skatowanych dusz. Lonia chodź do mnie, Lonia, Lonia LOOONNIIIA!!!
  103. Czy Ciebie też dręczą skrzywdzone dusze? Lonia, chodź do mnie.
  104.  
  105. Stara kurwa stoi przed telewizorem a fiolet jej włosów zmienia się w kolor szarosrebrny. Lonia siwieje w jednej sekundzie. Drze się, ale ciężko przebić jej się przez wrzask napalonych kotów, które mogą jej jawić się jako skrzywdzone dusze. Liczba może by się nawet zgadzała, bo na balkonie i pod nim jest całe jebane stado. Wszystkie znaczą teren, jebie okrutnie.
  106. Na ekranie Samara z ryjem ubeka wyszła ze studni i wjeżdża kompilacja tych wszystkich straszaków z neta. Znacie te bieda filmiki, gdzie gra jakaś miła pioseneczka, patrzysz czy uda się gościowi 10 rzut z rzędu za trzy punkty, a nagle wyskakuje jakieś pokurwione gówno, potrafiące słabsze jednostki odprawić z zawałem. Do tego Nergal Darski podkręcony do granic i najgorsze i najobrzydliwsze obrazy jakie udało się wyłowić ze szczytu rankingów pojebanych stron. Przez tydzień po robocie jezdziłem na działkę, żeby w zaciszu selekcjonować materiały do mojej produkcji. Ja, laptop, wiadro przy stoliku na wymiociny, sole trzeźwiące. Od tych seansów nabawiłem się bezwiednego mrugania prawym okiem, z jednoczesnym odchyleniem głowy w lewą stronę. Czego się nie robi dla sztuki.
  107. Lonia przekrzykuje się z Nergalem, koty wrzeszczą niemiłosiernie. Stara kurwa trzyma się za serce i próbuje drugą ręką podpeprzeć się, jakby to była różnica czy dostajesz zawału na siedząco czy leżąco. Kaszalot opiera się o parapet, który boskim zrządzeniem się obrywa. Gromnica się przewraca, zamieniając firankę w ścianę płomieni. Nasza Lonia zajęta. Ogniem. Płonie kurwa żywcem, adrenalina nie pozwala jej zejść i budzi ją z omdlenia. Pasowałaby na drugi wokal w Behemocie. Jak ulał.
  108. Wszyscy na balkonach, ze łzami szczęścia w oczach wsłuchują się w okrzyki konającej czarownicy. Nikt nie wyciąga telefonu żeby dzwonić po straż, żeby przypadkiem nie udało się Loni uratować. Słychać strzały. Korki szampana huczą donośniej niż w Nowy Rok.
  109. W końcu ktoś zadzwonił po strożoków, widząc że płomienie niebezpiecznie liżą parapety z piętra wyżej. Można wyłączyć kamerę.
  110.  
  111. Poranek przywitał nozdrza zapachem spalonego pomarszczonego ciała, mieszając się z utrzymującą się wonią walerianowych kropli. Kawa na balkonie z widokiem na zgliszcza siedziby padalca smakuje jak ambrozja. Psiapsióły pod klatką wkręcają policjantom, że ten dom był nawiedzony, opętany, ksiądz potwierdza egzorcyzmy, sprawca jest określony, ale trudno o nakaz zatrzymania z adresem w piekielnej otchłani. Jeszcze jakiś czas potem przyjeżdżał ten profesorek w muszce z "Nie do wiary", nastawiali jakąś aparaturę, wywoływali złego, podczas gdy on spokojnie spał za ścianą.
  112. Blok i kilka okolicznych odzyskały spokój, życie rozkwitło, małżeństwa ruchają się bez krępacji, koty liżą leniwie łapki w promieniach słońca mrużąc do mnie oczy. Ja mrugam do nich bez kontroli prawym oczkiem, jako do powierników słodkiej tajemnicy, którzy widzieli co się odbyło tego szczęśliwego wieczoru. One i kilka milionów Japończyków, którzy dosłownie ochujeli na punkcie filmu z Lonią
  113. Także jeżeli chcecie błysnąć że Vader czy Chopin jako przedstawiciele PL gromadzą tam największą publikę, to już od jakiegoś czasu nie.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement