Słynne teksty Newsweeka teraz także do odsłuchania. Na 20. urodziny tygodnika Newsweek Polska przygotowaliśmy wersje audio materiałów, które zmieniały Polskę. Polecamy!

***

Witamy w małopolskiej wsi Odmęt, gdzie kończy się rozum, a zaczyna życie – mówi Marcin. Blondyn, 24 lata. Singiel, podobnie jak dwóch na trzech polskich rolników w jego wieku.

– Dlaczego nie ma przy mnie kobiety? Odpowiedź po lewej stronie.


Tam rozciąga się jego gospodarstwo. Ponad 50 hektarów i 40 byków. I dom, w którym pełno ludzi, ale do pracy na roli nikogo. Ojciec poszedł w lokalną politykę. Matka, choć z tego żaden pieniądz, zaczęła pracować w ośrodku pomocy społecznej.

REKLAMA

Jest też o dwa lata młodsza siostra, ale ona od ziemi woli studia z administracji i zarządzania.

Dlatego Marcin gospodarzy sam. W myśl hasła: od roboty na wsi są chłopy i traktory. Jego kobieta – gdyby była – zajmowałaby się gotowaniem, praniem i dziećmi.

– Ale jej nie ma, bo musiałaby ustąpić przed gospodarką i Bogiem – mówi Marcin. – A dzisiejsze kobiety chcą być na pierwszym miejscu. Wymagają, żeby non stop z nimi rozmawiać. A ja jedyne wolne przebiegi mam zimą, kiedy nie orzę, nie sieję, nie zbieram. I w weekendy, kiedy ojciec przejmuje poranne karmienie byków.

Trzy kobiety, z którymi był związany, poznał właśnie w weekend, zimą. Celował w sąsiadki i młodsze, bo, jak mówi, takie są łatwiejsze do wychowania.

Pierwsza kończyła gimnazjum. Miała pretensje, że nie zabiera jej na wypady poza wieś. A on na wypadzie był tylko raz. Pod Szczecinkiem, po powodzi w 2010 roku, na koloniach dla dzieci rolników. Chciał wracać po tygodniu, ale musiał odsiedzieć trzy. Nie rozumiał, po co dziewczynie te wyjazdy.

REKLAMA

– Druga okazała się nielojalna. Chciała mieć kilku naraz, a ja mam być jedyny. Rozstałem się – wylicza Marcin. – Z ostatnią byłem siedem miesięcy – dodaje.

Akurat ta była, jak mówi, dobrym materiałem na człowieka. I na porządną kobietę.

Pracował nad nią codziennie. Tuż po obrządku wsiadał w samochód i grzał 10 kilometrów do sąsiedniej wsi. Sprawdzał: w szkole była, lekcje odrobione? Spotykała się z rówieśnikami bez zasad i ambicji, dla których liczy się tylko papierosek i flaszka. Było źle – opieprzał. Było dobrze – w sobotę zabierał na dyskotekę do klubu Europa. W niedzielę do kościoła.

– Wychodziła już dziewczyna na prostą. Ale potem nastała wiosenna orka i nie miałem jej kiedy dopilnować – mówi. – Zaczęło się, jak z innymi, od pretensji, że nie odpisuję na Messengerze. A jak mam odpisać, kiedy siedzę na traktorze i nie mam wolnej ręki? Potem płakała, że nie mam dla niej czasu. A skąd go brać, kiedy są sianokosy i o czwartej nad ranem wracam do domu? Na koniec powiedziała, że już tak nie wytrzyma. I co miałem zrobić? Rzucić robotę przy sianokiszonkach? A czym potem nakarmię byki?

REKLAMA

Na razie Marcin ma dosyć młodszych dziewczyn, ale te w jego wieku już są zajęte. Na przykład koleżanki z klasy o specjalizacji technik inżynierii środowiska i melioracji. Z dwunastki (na czternastu chłopaków) większość już wyszła za mąż. Wolne wyjechały do Niemiec i Holandii.

– Uciekły ze wsi po prestiż i pieniądze – zżyma się Marcin. – I co tam robią? Pracują na polu. Dla innych, obcych chłopów.

A przecież – co powtarza mu jego kuzyn z sąsiedniej wsi, kandydat na posła z Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego – polskie kobiety powinny zostać w Polsce. I trwać obok polskiego, silnego i bogatego chłopa. Dlatego Marcin zagłosuje na kuzyna.

Czytaj także: Korpo-pary. Jak działa związek zorganizowany według logiki biznesu

Puszczalskiej nie wezmę
– Porządne polskie kobiety uciekają z kraju. Trzeba je zatrzymać! – denerwuje się Zbyszek, brunet, 27 lat. Dekarz, ale z wykształcenia elektryk. Zamieszkały w Szczucinie, na razie na stancji, bo na własne mieszkanie go nie stać. Samotny, jak co drugi w miasteczku „swojak” w jego wieku.

REKLAMA

– Kładę blachodachówkę. Zarabiam 3,5 tys. miesięcznie – mówi. – Lepiej niż elektryk, który „na rejonie” wyciąga dwójkę. Jestem prawdziwy fachowiec. Pracę mam odpowiedzialną, bo dobrze wykonane poszycie dachowe ma wpływ na trwałość domu. Mimo to nie mam kobiety od roku.

Jego ostatnia dziewczyna (pracownik małej gastronomii) odeszła z kolegą. Też dekarzem, ale zarabiającym w euro.

– Na moje nieszczęście znał angielski. Dziś on siedzi na dachu u Niemca, a ona w Szczucinie bawi dziecko – mówi Zbyszek. – Ja niestety w szkole należałem do tych zdolnych, ale leniwych. Poza tym ojciec, też elektryk, powtarzał, że języki nie będą mi do niczego potrzebne. Mówił, że prawdziwy chłop powinien mieć fach w ręku.

Problem w tym, że dziewczyny w Szczucinie nie cenią dziś fachu. Wolą tych, o których jego ojciec mówił: mięczaki. Czyli studenciaków z Krakowa, urzędników z Tarnowa albo tych, co to nie wiadomo gdzie i u kogo zarabiają, tylko siedzą przed komputerem.

– No i gdzie ja mam tę dziewczynę znaleźć? Czym jej zaimponować? – pyta Zbyszek. – Młodsze chłopaki jeżdżą samochodami po rynku. Uchylają szybki i zaczepiają dziewczyny. Ale na to jestem za stary, to nie mój styl.

REKLAMA

Szuka więc elegancko, czyli na Tinderze. – To ja – pokazuje zdjęcie profilowe ściągnięte z FB. Na nim Zbyszek w czapce z daszkiem zasłaniającym oczy. I hasłem: „Najpierw Cię ignorują, później się z Ciebie śmieją, w końcu atakują i wtedy wygrywasz!”.

– Dobre, nie? – dopytuje się. – Chłopaki mówią, że super.

Dziewczynom też się podoba. Tyle że tym na oko 40-letnim i w promieniu 100-150 kilometrów. Bliżej wszystkie albo zajęte, albo siedzą na Tinderze incognito, albo mają złe doświadczenia. W Szczucinie wieści szybko się rozchodzą. Kiedyś jedna wrzuciła tam swoją fotkę i poszło po mieście, że puszczalska.

– W sumie to ja puszczalskiej też nie chcę – mówi Zbyszek. – Siedzę więc na tym Tinderze, ale też chodzę tam, gdzie mogą być porządne dziewczyny.

Na przykład w eleganckim szczucińskim centrum handlowym Furgał. W dziale firmy Ambition, produkującej garnki, patelnie i zastawy stołowe. Porządne kobiety, jak myśli Zbyszek, powinny tam być i oglądać na przykład talerze obiadowe. Powinny też być w kościele, ale tam jest mało kobiet w jego wieku. Są albo nastolatki, albo 50-latki. Wychodzą po mszy i wracają do domów.

REKLAMA

– Zaczepiłem pod kościołem ostatnio jedną, na oko 30-letnią – wspomina Zbyszek. – Gadamy, proszę ją o telefon, a ona wyjmuje z torebki jakiś katalog z wizytówką. I mówi, że jest ambasadorką Avona i może mi zaproponować żel po goleniu. Takie te polskie kobiety są. Jak nie królewny, to ambasadorki. Ale żadna dla mnie. Wszystkie dla obcych.

Dlatego Zbyszek jest sam. Schodzi z dachu, po drodze na stancję w monopolowym Al Capone kupuje połówkę. W domu włącza telewizor, bo cisza jest nie do zniesienia. Ogląda więc TVP albo TVP Info, bo innych stacji jego telewizor nie łapie. I słucha polityków PiS, którzy obiecują, że kiedy po raz kolejny dostaną władzę, zrobią wszystko, żeby polskie kobiety mogły zostać w domach. I czekać w nich na wracających z pracy dobrych fachowców.

Czyli – myśli Zbyszek – właśnie takich jak on.

Czytaj również: Skąd bierze się negatywny stereotyp singla?

Wojny nam trzeba
– Spóźniliśmy się na autobus z panienkami – żartują Marcin i Marek, spotkani na rynku w Tarnowie. Obaj około trzydziestki, obaj wolni. Marcin – pracownik administracji, Marek – kierowca. Single, jak prawie czterdzieści procent mężczyzn w całej Małopolsce.

REKLAMA

– Odjechały nam kobiety. Dosłownie i w przenośni – dodaje Marek. – Wszystko im się pomyliło.

Taki przykład: w urzędzie u Marcina była ostatnio dyskusja o przerywaniu ciąży. W jego dziale jest pięć kobiet. Trzy koleżanki były przeciw aborcji, dwie za. Marcin usiłował coś powiedzieć, przekonać te dwie, że życie jest święte, ale wszystkie go zakrzyczały. A przecież mężczyzna powinien o tym decydować.

Innym razem kobiety w przerwie na papieroska dyskutowały o zarobkach. Nie podoba im się, że faceci zarabiają więcej, a one – wszystkie są po studiach, dwie robią podyplomówki – nadal mają mniejsze pensje. Marcin przekonywał, że od wiek wieków facet musiał zarabiać więcej, bo na jego barkach było utrzymanie domu.

– Ale teraz to ja powinnam dostawać więcej, bo nie dosyć, że robię to samo co ty, to jeszcze gotuję, piorę i sprzątam. To na moich barkach jest utrzymanie domu – wypaliła koleżanka. Pozostałe ją poparły.

Kolejny przykład, tym razem Marcina. Jeździ tirem, zjeżdża do Tarnowa na kilka dni i potem znów w trasę. Zabrałby jakąś dziewczynę do Kina Marzenie, na przykład na „Politykę” Vegi. Podobno mocne męskie kino.

REKLAMA

Chce wrzucić w tym celu eleganckie zaproszenie na FB na „Spotted: Tarnów”. A tam odwrócenie ról: kobiety zapraszają mężczyzn. Wrzucają ogłoszenia typu: „Trzy dziewczyny pozdrawiają niczego sobie chłopaka. Byłeś na przystanku Solidarności, miałeś na sobie mundur wojskowy. Odezwij się w komentarzu, bo mega wpadłeś w oko blondynce z rozpuszczonymi włosami”. Albo: „Pozdrawiam dwóch przystojniaczków w blond loczkach, którzy byli dziś w Maczku”. Albo: „Chłopaki, zgłaszać się. Szukamy partnerów na kurs salsy!”.

– Po co dziś kobiecie mężczyzna? Do gadania i tańca. Kiedyś to kobieta była do tego potrzebna mężczyźnie! – denerwuje się Marek.

– To wszystko ich wina! Lewaków – pokazuje palcem Marcin, bo właśnie na rynek wchodzą podróżujący po Małopolsce lewicobusem przedstawiciele Lewicy. Była wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka częstuje przechodniów kawą. Jacek Jabłoński, kandydat z okręgu (cztery języki, bliski współpracownik Roberta Biedronia), ściska dłonie. Ubrani w białe koszulki z logo Lewicy mężczyźni z młodzieżówki wręczają gazetki z programem, m.in. refundacji leczenia niepłodności metodą in vitro.

REKLAMA

Marcin i Michał nie chcą kawy, gazetki i uścisku dłoni.

– Przez tych lewaków niedługo prawdziwy facet nie będzie potrzebny. Kobietom wystarczy bank spermy i kolega gej, który pójdzie z nimi na salsę i odtłuszczone latte – denerwuje się Marcin.

– Przydałaby się jakaś wojna. Wtedy by doceniły, że chłop jest – jak mówi PiS – po to, żeby bronił i żywił, a nie tańczył, gadał i wypłakiwał się ze swoich problemów – dodaje Marek.

Na razie prawdziwy facet może skoczyć na siłownię albo na mecz Cracovii z Lechem. No i na wybory. – Zawalczymy o swoich z prawej strony. Również po to, żeby lewica przestała mącić w głowach naszych polskich kobiet. Czyli żeby były takie, jak kiedyś – mówi Marcin.

Bez dziewczyny
W Polsce żyje 9 mln 24 tys. singli. Kawalerowie (5 mln 86 tys.) zdecydowanie przeważają nad pannami (3 mln 938 tys.). Według sondażu „Gazety Wyborczej” przeprowadzonego wśród Polaków w wieku 18-30 lat bycie męskim singlem jest szczególnie prawdopodobne wśród mężczyzn z wykształceniem podstawowym – aż 69 proc., na wsiach – 58 proc. i wśród zarabiających najmniej – 71 proc. Co najmniej jedna czwarta młodych mężczyzn nie ma żadnych szans na znalezienie partnerki, bo mają już o kilka lat starszych mężów lub partnerów.

REKLAMA

W przedziale 25-30 lat wyższe wykształcenie ma 58 proc. kobiet i tylko 38 proc. mężczyzn. Niespełna 80 proc. młodych i samotnych mężczyzn uważa, że „rolą mężczyzny jest praca i utrzymanie rodziny”. Związki partnerskie popiera tylko 49 proc. z nich. Wśród młodych kobiet to aż 73 proc.

Połowa młodych mężczyzn zgadza się z twierdzeniem, że „czasem rządy niedemokratyczne mogą być bardziej pożądane niż rządy demokratyczne”. Najchętniej głosują na Konfederację (44 proc.) i na PiS (25 proc.).

Najwięcej samotnych, młodych mężczyzn mieszka w Małopolsce, m.in. w Szczucinie i okolicach wsi Odmęt. W Małopolsce w ostatnich wyborach do europarlamentu PiS dostało prawie 60 proc. głosów.

Zobacz: Jak kochają Polacy? Mężczyźni tylko romantycznie. Ale to kobiety są bardziej otwarte