Eko Boruta
Są wyniki badań "ekobomby" pod Łodzią. Skażone wody gruntowe
Jacek Losik
13 sierpnia 2019 | 16:14
3 ZDJĘCIA

TOMASZ STAŃCZAK
Najwyższa Izba Kontroli zleciła dwie kontrole składowiska odpadów na terenie dawnych zakładów "Boruta" w Zgierzu. Wyniki pierwszych badań już są. Specjaliści sprawdzali m.in. skażenie wody w kranach.
Najczęściej czytane

O składowisku niebezpiecznych odpadów w Zgierzu zrobiło się - ponownie - głośno za sprawą dziennikarzy Polsatu. Według zgromadzonych przez reporterów materiałów, pod Łodzią zgromadzonych ma być ok. 200 tys. beczek - a w nich nawet pół miliona ton substancji niebezpiecznych.
Aktualny czas 0:07
/
Czas trwania 1:28

"Nie możemy roztrwonić Wisły". Siostry Rzeki przypłynęły do ministerstwa

Po emisji reportażu sprawą zajęły się prokuratura oraz Najwyższa Izba Kontroli. NIK zleciła zbadanie w sumie trzech składowisk: odpadów paleniskowych przy ul. Łukasińskiego, odpadów poprodukcyjnych przy ul. Miroszewskiej oraz wysypisko odpadów o zwyczajowej nazwie „za Bzurą" przy ul. Struga.

CZYTAJ TEŻ: Petycja do premiera Morawieckiego ws. "polskiego Czarnobyla". "Składowisko to cichy zabójca"

Składowiska, na zlecenie NIK, skontrolowane mają być dwa razy. Pierwsza kontrola miała być szybka i miała odpowiedzieć m.in. na pytanie, czy mieszkańcy Zgierza i północno-zachodniej części Łodzi mogą bez obaw pić wodę ze swoich kranów. We wtorek (13 sierpnia) Izba przedstawiła wyniki badań.
Gruntówki zanieczyszczone

Oddziaływanie składowisk na życie i zdrowie ludzkie ocenił Instytut Ochrony Środowiska Państwowego Instytutu Badawczego. Specjaliści stwierdzili, że niebezpieczne substancje dostają się do płytko występujących wód gruntowych. Mogą zanieczyścić też rzekę Bzurę.
Nie będzie kary za wielki pożar składowiska odpadów w Zgierzu? Decyzja zapadnie w Warszawie
Czytaj także:
Nie będzie kary za wielki pożar składowiska odpadów w Zgierzu? Decyzja zapadnie w Warszawie

Badania wykazały, że wody gruntowe nie powinny być używane do podlewania okolicznych terenów. NIK odradza też wykorzystywanie okolicznych działek do upraw rolnych. W przeszłości rosły tam warzywa, ale teraz to nieużytki.

Co natomiast z bezpieczeństwem mieszkańców? - Jest też dobra informacja wynikająca z badań - informuje NIK. Ujęcie wody, z którego korzystają mieszkańcy Zgierza i Łodzi, jest dobrze zabezpieczone przed zanieczyszczeniami. Oznacza to, że bez obaw mogą korzystać z wody z kranów.
Nie wchodzić!

Eksperci orzekli, że zanieczyszczeniu Bzury zapobiegnie wzmocnienie północnej skarpy składowiska. Mocno dziurawe jest także samo ogrodzenie terenu. Może praktycznie wejść tam każdy. NIK rekomenduje, aby szybko naprawić obie kwestie.
Kleszczów. największa w Europie Elektrownia węglowa i odkrywka węgla brunatnego
Czytaj także:
Nie ma, nie ma... wody koło Łodzi. "Ani się obejrzymy, aż zrobi się pustynia"

- Na badanym terenie dochodzi do częstych samozapłonów. Powstają po nich wolne przestrzenie, które mogą się zapadać. W praktyce oznacza to, że każda osoba wchodząca na teren składowiska odpadów niebezpiecznych jest narażona na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia, ponieważ są tam puste powierzchnie przykryte trawą - przestrzega Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

Przemysław Staniszewski, prezydent Zgierza, zapewnia, że miasto stara się o przejęcie terenu, które obecnie należy do spółki Eko Boruta. Na razie trwają procedury, które zakończyć się mają ogrodzeniem wysypisk przez samorząd. Ma to się stać w najbliższych tygodniach.
Kiedy rekultywacja?

Druga wspomniana kontrola zlecona przez NIK zacznie się jesienią. Ma odpowiedzieć na pytania m.in.: *jak zrekultywować wysypiska, *w jaki sposób (pod względem prawnym) Zgierz może przejąć teren, *jak doszło do zaniedbań?

CZYTAJ TEŻ: Absurd, który oburza łodzian. Władze miasta wstrzymały koszenie trawników... a firmy i tak koszą

Badacze mają też podać dokładne dane dotyczące szkodliwości składowiska niebezpiecznych odpadów. Przede wszystkim tego, w jaki sposób zanieczyszcza powietrze. Jak deklaruje Kwiatkowski, wyniki poznamy w przyszłym roku.

Kiedy i jakim kosztem zostanie rozbrojona „ekobomba” pod Łodzią? To pytania, na które nadal nie znamy odpowiedzi.