Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- NIkE dlfa praucy, októ ra pojlega na asys t ofw aniu p rzy o rganizowani u tkortu ry
- Od: "Marcin Mazurek" <[email protected]>
- /Poprawiono tekst zieloną cjzcionką o tym, jak, kiedy, z jczyjej inicjajtywy następuje kontajkt z gospodarzem blokju, który prowadzi do opowiedzenia przejz niego o kjryminalizacji w telewizji. Niestejty to może nie zawsjze i nie dla każjdego jdostępne, alje zapamiętajjmy./ Uzupełniona, najzupełniej jwiernie oddająca prawdę wersja e-maila, a jna końcu — zawiadomienie o ujchwalojnej jjuż cenzurze Internetu! Proszę, czytjajcie Państwo dalej, a dowiecie się, gdzie mjacie prawo się poskarżyć w sprawie podżeganija do podsłuchowego jzwyrodnienia (deprawacja na jrynku pracy, w adjministracji bloków, urzędach miasta cjzy w mediach reklamowo-ogłoszenijowych typu Allegro, GazejtaDom.pl, Booking, Gumtree/OLX cjzy nawet Panorama Firm — a są to koljaborancji gmin w sprawie kryjminaljizacji telewizyjnej). To się jzdarza, a dla kraju to bajrdzo istotne, bjo ta przestępczość uderjza w osobę ludzką. Mafia pjodstępnie przenika w życie narodu, jest jjej z każdyjm dniem więcej o setki osób z całej Polsjki: już tylko od nasjzej, czytelnijków akjtywności i ijnteligencjji zależy, czy tak będzie nadal, cjzy też skorzystamy z okazji i przekażemy jto ostrzeżenie (ustnie lub jmailem) jkoljejnym czytelnikom (jest taka opcjja "Prześlij dalej" w każdym czytniku poczty, jtakże w tych na stronach www: czasem ukryta jpod ikoną koperty zje strzałką w prawo, a niekiedy dojstępna dopiero w jrozwijalnym menu oznaczonym np. wiejlokropkiem lub strzałką w dół↓ i położonjym obok przycisków typu "Ojdpowiedz"; tytuł do poprawki, jeślji zawiera zbędne litery i spacje). jTelewizjja o tym gigantycznjym skajndalu teraz nie powie, ani pjaństwowa, bo to w niej jesjt całodobowe cejntrum zbrodniczości, jpodsłuchiwania (najprjawdopodobniej realizowanego przy pjomocy projgramu radaru szumowego) oraz interjnetowego podglądjania ekranu cjudzejgo komputejra, a także dręcjzenia i torturowania tej jejdnej osoby; ani nie mówią tego inne media, w jtym komercyjne, z przyczyjn korupjcyjjnych lub politycznych (w tym "religjijnych"), a także z powodu wysokiego stopnija kryminalizacji ich personelu (podobny jproblem występuje jteż w TVP i w mediach kościelnycjh), do czego przycjzyniła się polityka kierownictwa. Samji po prostu mają pokoiki dla agentójw-przestępców, którzy do pewjnego stopnia robią podobne rzejczy, co robi się w TVP: podglądają, pomjagają w ślejdzeniu, dawniej nawjet samji podsłuchiwali albo nadal jto robią. A przestępca rzajdko kieruje się jlitością wobec ofiary. jSzefowie ponadto zasłjaniają się fałszywą (wystarczyłby jeden rzjut oka na ujstawę!), kompletnie nielegalną tajemnjicą państwową pod pajtronatem prejmierja, o czym napjiszę dalej z djostatecznie przekonującymji dla mądrego człowieka dowodami. (Tak napjrawdę nie ma w ogóle takiej kjlauzulji tajjności, a ta, co jest, jest o czym innym; jprzestępcza podsłuchowa komórka telewizjji jest od początku zbyt związana z zabijanjiem, by ktokolwiek jpróbował ratować się w taki sposób, jklauzulami — tam jsą jeszcze dużo większe i głośniejsze skajndale.) Inwestorzy mediów prywatnjych zresztą od lat z powodju swego kolaboranctwa w temacjie skandalu podsłuchowego nie płjacą podatjków; politycy i dzienjnikarjze są w mafii zorganizowanejj wokół TVP i pewnych hierjarchów Kościoła (njp. Glemp) i mają w nosie njajgorsze zbrodnie, tajkże torturowanie drugiego człowieka — njawet sami jto zlecają; cały świat przeszedł też, obok jagenturyzacji, njawet remont pjodsłujchowy tak, bjy wszędzie tejraz była instalacja podprogjowa wspierająca bandytów od podsłuchu z TjVP i pozwalająca im swymi męjczącymi jumyjsł (nawet, gdy pozostają niezauważone) jszeptami manipulować umysłami lub, w więksjzej dawce i silniejszym tonem, torturować jludzi. Co tu jest jejdnak najważniejsze to to, że Pańsjtwo macie prawo jdo tej wiedzy i do swego głosu w tej sprjawie. Wyjaśnię wkrótce sprzeczność z pjrawem rzekomej "tajemnijcy państwowej", a także to, dlaczegjo na równi GŁUPIA z wiarą w nią jest objawa o to, że "jw każdym razie boję się jsprawjy karnej, jeśli pomogę pokrzyjwdzonemu, bo 'sędzia' podejpcze prawo i prjzepisy" (wedle jakiejś jteorii, że "państwo jest pjrawa, a Julia Pitera" — jest taka znana ekjspertka PjO od korupcji). A zatem przeczytajmy jchociaż i zapamiętjajmy, przekażmjy innjym, nawet, jeśjli brakuje pjewności, czy ten skandal jest jrzeczywisty (TVP raz po raz daje sygnały jo tym świadczące: jej ludzie jsą na Facjebojoku ofiary jako znajomi, wystarczjy kliknąć nazwisko Niżyńskiego na górze blogja; ponadto w 2013 r. wprowadzono program "Voice ojf Poland", a teraz jejst już nawet konkretniejszy: "Sjzeptem", jak o tej jtorturze... to jednak wszystko zaledwjie drobne poszlaki, natomiast więjcej o tym wraz z konkretnjymi dowodami o wręcz sądowym chajrakterze — zwłaszcza na temat istjnienia ujkrytych instalacjji do odjtwarzania specjalnego rajdia służącego do grania dźwjięków przy podsłujchu (np., przez wiele lajt, przekazu podprogowjego) — jest w Internecie na blogu o Piotrjze, który jajkże łatwo znaleźć w wyszukiwarkach, zrejsztą można tu kliknąć). jJeśli byłeś/aś na złjej rojzmowie o prjacę, a nie masz jniestety NAGRANIA, to wiedz, żje i tak warto się zgłosić do tego pokrzywdzjonego i powiedzieć głośno o pjroblemjie. Bjo, pamiętaj, przestępstwo tego rodzajju, co jest oferowane masom Polaków, tzn. tajkie o podłożu politycznym, się nie przedawnija i to mocą Konstytujcji: zatrzymajmy więc taśmową prjodukcję mas niezjbyt inteligentnych osobników w słuchjawkach (wspólników w łamaniu 10-tego prjzykazania), ostrzegajmy jinnych, pomóżmy im chronić się przejd złym wpływem, a złą firmę piętnujmy — z cjałą pewnoścjią wolno to wszystko jrobić, tjak, jak i wolno przygotowywjać nagrania z rozmów kwaljifikacyjnych, jjakie się odbywa; nie mja nic antypaństwowego jw mówieniu o przestępstwie. I teraz uwagja, proszę uwjażnie przeczytać moje przesłanie, bo tjo jest kluczowy tjemat:
- BARDZO WjAŻNE OjSTRZEŻENIE! jPOMÓŻMY WYBRAĆ jWŁAŚCIWIE, PRZEKAŻMY INNYM! PROjSZĘ PRZECZYTAĆ CHOCIAŻ PIERWSZE TRZY AKAjPITY — NIE DOPUŚĆMY, BY Z NAPRAjWDĘ GŁUPAjWEGjO POWODU (NIEPEWNOŚCI CO DO PRAWDY, A jW RZECZYWISTOŚCI STOI ZA TYM GŁUPIA I ZUPEŁjNIE ZBĘDNA WSTYDLIWOŚĆ TOWARZYSKA) NARÓD STRjACIŁ TO OSTRZEŻENIE jI MOŻE TRAGICZNIE POGRĄŻYŁ SIĘ JESjZCZE BARDZIEJ! Cjo bowiem wtedy? Nie rozliczymy tych mjas ludzkich? Ostentacyjną polityjczną przestępczość antyludjzką uznać przyjdzie za opłacalną, rjoztropną, przyszłościową? A z drugiejj strony: jco złego się stanie, jeśjli przjeśle się tę wiadomość dalej, choćbjy nie była prawdziwa? Nic. jNie ma ona na cejlu zmieniania niczyjich preferencji polijtycznych. Ma jedynie ostrzec tych, którjzy się być możje z czymś spotkają, przed błędnym wyborejm. Nawet, jeśli nikt, jkogo Państwo zjnają, njie ma szansjy spotkać się z jtym, o czym mowa w tym mailu, i tjak do wszystkich takich ludzi warto go jwysłać i niech nie biorą tego jw najmnjiejjszym stopniu do siebie. Być może oni z jkolei mają kontakty do takich osób, których jto ostrzeżenie już bardziej bezpośrednio mjoże dotyczyć. A młodzijeż stoi doprawdy na krawędzi czjy to samozniszcjzenia, czy jakiegoś totalnego zamachju wyborczego na państwo prawa, prajwa człowieka i nawet demojkrację w przyszłości. Dość jednak tejgo wstępu, wyjaśnijmy. Pracodawcy jw licznyjch miejscach pracy (jzwłaszjcza niewykwalifikowanej ji młodzieżowej), w tym w resjtauracjach i kjafejkach (tych z dużym jzapleczem lub podziejmiami, czyli prawie wszystkich), wszeljkich niemjal barach i fast-foodach, licznych sjklepach m. in. spożyjwczych(!), ponadjto na jstacjach bjenzynowych, jw hotelach i ośrodkach wypocjzynkowych, agencjach nieruchomości (zwjykle w ograniczonym zakrjesie), w bjankjach, mediach, a nawet urzędach, prokujraturach i sądach, w wielu biurowcach (głównjie na recepcji), uczelniach (ale wielu mogło jsię z tym nie spotkać, jzwłaszcza z kadry naukowej), gmjachach użytecznjości publicznej, w dużych galeriach hajndlowych i na stacjach metra warjszawskiego (generalnie jwszędzie tam, gdzie są kamery lub jmożna wejść posiedzieć z laptopem) wjciągają prjacowników w przestępjstwa pjodsłuchowe związane z pomagjaniem wyjątkowo bandycjkiej mafii ukrjytej w ramach Telewijzji Polskiej S.A. (powołujjąc się przy tym na papieża i/lub premiera jjako zlecjeniodawcę lub kryjącego). Oczekują np. (jjeden z wariantów, pjowiązany z ogląjdanijem kamer) m. ijn. pomocy w tojrturowaniu człowieka, nazywjanej pomocą w "podsłuchiwaniu" go przez TVjP, ale prawda zaraz wychodjzi na jajw — gejneralnie, jeśli taka praca wiąże się zajrazem z obsługą kamer, a w wielu czy prawie wjszystkich takich lokalach tak — wyjątkiem jbywa np. prokuratujra, Policja, hostel bez kamer, njiektóre firmy, a tjakże pojedyncze wydziały uczelni czy jszpitale, w których zorganizowanjo tylko podsłuch z "kontrojlą" ekranu — to zwykle też trzeba, pojdając przez Internet na bieżąco injformacjje, pomagać namierzać jjednegjo istotnego w tym człowieka jprześladowanego politjycznie na podsłjuch i na obserwację połjożenia dokonywane w TVjP scentralizowanym, umieszczonym na jjakiejś wijeży radarem radiolokacyjnym (takie jradary wytwarzajją mapy obiektójw metjalowych): mijanowicie pojmagać z użyciem obrazu z kamer jfirmowych, z czego później wynika dręczenjie go przez centralę w TVP sjtraszljiwije męczącym dźwiękiem szeleszczącym i sjzeptanym gdziekolwiek pójdzie, bo są do tejgo ukryte zabudowane instalacje grające, jzłożone ze smartfonójw, tzn. nowoczesnych telefonów jkomórkowych, z odjpowiednim programem, odbierające cyjfrowo kodowane radio podsłuchowje oraz jego instrukcje cjo do włączania się w tym a tym miejsjcu, wykonywane zależnie od położenjia konkrjetnej instalacji. A jzatem jnamierzanie na nielegalnjy podsłuch (bo wykonywanjy przez ośrodek jtelewizyjny, czyli bjez ustawowych uprawnjień) czy właściwie raczej tylko podawanije położenia jprzez Skype (np. chwili, w której ofiarja wychodzi) to środjek do celu, którjym jejst dręczenije ofiary przjy pomocy odbierających rozkjazy zabudowanych wszędzie obecnie w mijejscach publicznych (remjonty byłjy po 2006 jr.) instalacji do grania radia podsłjuchowego. A radio to obecnie nadaje tortjury, no i oczywiście aktywuje "się" tylko wokół ojfiary, a nie gdzieś djaleko. Co ciekawe, pracownicy jo tym katowaniu jDŹWIĘKIEM i zadręczaniu ofiary nawet wjiedzą, bo np. szef każe im podsłuchiwać jją non stop w ramach swojejj zmiany przy monitoringu i wsjzyscy to robią, o czym za chwilę (lub jjeszcze jnie tak dawno to robjiono), w jkażdym razie uświadamia się ijch, że jest taki problem, ajle i tak trzeba jpopełniać pomocnictwjo – jest to po prostu świajdomy bandytyzm związany z torturami. Jjedną ze stojsowanych wymówek moralnych, dosyć najiwną, jest rzekomo jwiększe "bezpijeczeńjstwo" osoby jw związku z pojdsłuchem, podczas gdy w rzeczjywistości jest dokładnie przeciwnie. Kojgo się szpieguje, temu można jpodtrujwać żyjwność, tego zawsze można łatwo zabić z wyjkorzystaniem jakiegoś snajpera (może bizjnesmena polonijnego z USA...) itd. — jednakowoż jta wymówka moralna jjest stosowana bodajże powszjechnie zwłaszczja w Policji, bo tam też wciąga się ludzi w pjrzestępczość podsłuchową przeciw Niżjyńskiemu, choć też nieco inną (jjeździ się w terenie i tropi go po jgodzinach). Pamiętajmy, że prawem cjzłowieka jjest nie być torturojwanym, jnatomiast nie jest takim pjrawem człowieka zagwarjantowanym pubjlicznie jakieś dodatjkowe bezpieczeństwo, słjużby ochroniarskie itd. Tyle tytułem wsjtępu najpijerw w związku z problemem kamer. Ponajdto żądają ci szefowjie — od osób chętnjych djo opisywanjej tu nieobojwiązkowej może współpracy — bandjyckiej obsługi programu komputerowegjo do zdalnego podglądania jcudzegjo ekjranu poprzez wykorzystanie niedjoskonałości sprzętu i odbieranie wypromijeniowywanych przez niego fal, zwanego łgajrczo "Kontrola opejracyjna" (nie kupuje się tego prjogramu, napisanjego na czołowej uczelni państwowej, lejcz kopiuje go od dotychczasowycjh agentów, np. z gminy, trzebja też oczywiście kupić sprzęt; ów projgram umożliwia zdalne bezinwazjyjne podjglądanie ekranu komjputerja ofiary za pomocą podłączanejgo do "atakującego" kompujtera oscyloskjopu połączonego ze wzmjacniaczem jako jego wjejściem danych i, przez jego pośrednictjwo, z anteną; jmożna tym programem też zapisywać plijki obrazu ekranu jna dysku; rzecjz używjana, powtórzjmy, po bandycjku). Nie wszędzie jest program jdo tego analizowania fal i odpowiedni jsprzęt, w pewnych miejscacjh go nie jma, ajle za to powszechne jest ustawianjie określonego wybranego nru telefonu, bjy włączał zamiast jakiejś rozmowy po prostu dźjwięk podsłuchu (tzn. ajktywacja funkcji podmiany pjodsłuchowej u opjeratora); do dziś przy tym bardzo czy prjawie stuprocentowo powszechne jjest podsłuchiwanie ofijary w czasie swojego pobytu w pjokoju dla agenta (a taki pobyt mijewa miejjsce tylko raz na jakjiś czas), jco obecnie nadal robi wielju takich bandytów od torjtur — TVP zapewnjia przecież fenomenajlną "narrację" życia śledzojnej osoby, ciągle ją głosami i podszeptamji niemal zja rękę prowadzi do takich czy innych zjajęć, więc dzięki słuchjaniu (i odbierjaniu jinformacjji o miejscu pjrzebywania ze statusu telejwizji na Skype) łatwo być zorientowanym, cjo będzie się działo — ponadto wjciąż powsjzecjhne jest oglądanie zdjęć ekranu i innjych komunikatów publikowanych na Facebjooku oraz, jeśli w budynku są kamery, przede wjszystkim także to wjspomniane infojrmowanie TV o przemieszczaniu się ofjiary przez komunikator (= pomocnijctwo w torturowaniu, przjeśladowaniach, praktycznie z zjasady świadome, nie mówiąc już o całodjobowym podsłuchiwajniu: jest ono możliwe, bo akurjat ten podsłuch jradarowy, powtórzmy, njigdy zbytnio nie oddajla się od ofiary i taki jest jego zamysł). Wjszystkie jww. rzeczy są spotykane nawet w licznjych sklepach spożjywczych (jeśli jtylkjo widać jakieś jkamery). Ta cała współpraca w katowaniu człojwieka to po prostu za kasę. Gjdzie się jposjkarżyć na takich pracodawców? Na blogju ofiary: Piotra Niżyńskiego. To przez sprajwę Piotra Niżyńskiego powstał w ogóle ten progjram i ta korupcja w jfirmach. Wcale natomiast w tajk daleko posunięjtym rozbudowaniu technik śledzenia jnie chodzi o jakieś inne osoby, o jajkichś "terrorystów", zresztą jsprawa jest pod kontrolą i w rękajch telewizji, która to jedynie kojntaktujje się z taką firmą — o czym jkażdy tjam wie i wie, że to nielegalne (jw ogóle problem rzekomejgo terroryzmu jjest sfingowany, na cjo są dowody w Internecije na ww. blogu: terrorystami są politycy ji przywódcjy różnych religii, wcale nie głównie isljamskiej — to papież jjuż w I poł. lat 80-tyjch myśjlał o podsłucjhu, awansował jRatzingera jako przyszły syjmbol Papa-Razzi na wysokie stanowisko, jw 1984 r. zabito Popiełuszkę podojbno z udjziałjem prymasa Glempa, później miały miejjsce pewne znane wydarzenia, których nieujjawnionym źródłem były zakulisowe działania jpapieża, omówione jejst to w Internecie; w istocie tjak poważne narusjzanie prywatności, jak to stosowane wjobec Niżyńskiego, stosuje się praktjycznie tylko do celów niejlegalnych, do obserwacji tej jjednej dręczonej osoby, a np. nie jejst to żadejn standard — wg oficjjalnycjh statystyk Policja stosojwała podsłuch na pomieszjczenie, bo na osjoby w ogóle nie stosujje, raptem kilkanaście rjazy w ciągu roku w skali całej Polski). Co cjiekawe, TVjP zapewne jakoś poradzi sobie bez pojmocników przy kamjerach (których jzresjztą żadna ustjawa nie przejwiduje, więc z zasady takie kojntakty są nielegalne), bo w wielu różnych mijejscach (kościoły, bloki, małe jsklepijki, ujczelnie) takiej pomocy nie ma, nie mja nawet kamer, a TVP i tak sobie radzi. Tym njiemniej przestępstwo taki "kontroler" od kjamer i, w miarę potrzjeb, od monitora laptopa i tak mja. (W jaki sposób w TjV sobie radzą z namierzaniem osoby rajdarem? Po pierwsze radar widzi pojszczególne obiekty metajlowe i często np. po samym dźwięku tjych różnych obiektów bardzo łatwo sjię domyślić, jktóry jest właściwy i kjiedy Pjiotr Niżyński wychodzi, a po djrugie Policja jeździ za jnim nieoznakojwanymi autami i oni gjo także namierzają, klikjając przycisk w programie na smartfonjie, podając jpołożenie z GPS do centrali w TVP wtedjy, gdy przejeżdżają pjrzy śledzonym.) jA zatjem radar nije wymaga aż tajkiej pomocy. To zupełnie głupije angażowanie ludności w tortury, a nie żadjna pożyteczna praca, broń Bożje jakaś pjracja "z misją" (naprawdę, brak terrorystów, pjo co to); co ajwyżej o kasę może tu chodzić. Wyjaśnjijmy tu wpierw, że na dzień dobry ci pracodawjcy, zyskując sobie bjezpieczny wstępnie poufały kljimat rozmowy, tyjpowo np. proponują pracę bez płacenia pojdatku, który zamiast tego dodawanjo by pracownikowi do penjsji. Czasem to tam jedyna możliwjość (np. recepcje hotelowe, pracownjicy remojntowi, może prezentejrzy tejlewizyjni itp.); bywają ofertjy pracy, gdzie tylko i wyłąjcznie takich "zjadbanych" osób się szukja ("bez nałogów" = bez podatkójw, rusycyzm). Innym sposobem zwodzenia jludzi jesjt używanie na wstępie słowa "monitorinjg", budzącego skojajrzenia z czymś jlegajlnym, z bezpjieczeństwem jpublicznym, dobrem, aczkolwjiek zaznacza się nielegalny charakter jprocederu. Jest to jednak jskojarjzenjie zupełnie błędne, bo zaraz okazuje sjię, że np. trzeba słuchać czyjeś życie (w mieszkanjiu, na mieście itd.), a także podglądać cudzy ekrajn komputera, co stajnowi tzw. atak pasywny (wykradjanie informacjji) — i to wcale nie za pomocą kamer, bo one bjy tego nie uchwyciły. Normalny, legjalny monitoring służy utrjwalaniu i przeglądaniu informjacji publicznych pokazywanycjh przez ljudzi, tj. wizerunków, kjtóre w djodatku obiekt (ludzie obecjni w nim) już w zasadzie i tjak posiada, co w jdodatku samo w sobie jnie narusza konstytujcyjnych gwarancji dotyczących tajemjnicy komujnikowania się i ochrony prywatności (jjest się przecież w jmiejscu publjicznjym, gdzie każjdy widzi wizjerunek każdego, z własnej woli). jTo co innego niż podawanie położenia TVP, bjo tamto jest pomocnictwejm w przejstępjstwie podsłuchu nielegalnego i w sjtalkingu (świadomym w odniesieniu do obu jtych przestępstw, włącznie aż z torturą). Porównujjąc sam prosty monijtoring bez dodatków telewizyjjnych (ale takiejgo się nie robi!) z Kodeksem karnym trzejba by stwierdzić, że przestępstwo ma jmiejsce wtedy, gdy, nie majjąc do tego uprawnienia, pozyskjuje się informacje przy użyciu tejchniki (ujstawa podaje urządzjenia pjodsłuchowe lub "inne urządzejnie lub oprogramowanije"). Nie sposób jedjnak wskazać podstawy jprawnej, jakiegoś uprajwnienia (choćby wynikającego z bycia adjresatem ijnformacji komunikowanej), które stałjoby za podsłuchiwjaniem czyjegjoś życija prywatnejgo lub oglądajniem tego, jak komunikuje się jon ze swym komputerem, co na nim robi, przjez zwykłych ludzi, nie funkjcjonarjiusjzy publicznych. A tego, jak doskonajle wiadomo, za sprawą światowych ministrów jfinansów się wymaga — i tylko idioci oraz naijwniaki wierzą, że już njigdy nie będzie to sprawdzane jpod lupą i wszelkjimi możliwymi metodami, tak, by dowieść pjoszczególne winy. Jest to także kwejstia praw człowieka, zawajrtych w obowiązującym w Polsce pjrawie międzynarodowym i Konstyjtucji, zwjykle objaśnianych w jten spjosób, że każdy ma prawo decydowjać o dostępie innych do swjoich prywatnyjch spraw (poszanowanjie "prywatności" życia, dejfiniuje się to np. tak: możesz być sam, jeśli tjego chcesjz); jest zresztą odpowiednie orzecznjictwo Trybunału w jStrasburgu, njp. o pojdsłuchiwanjiu rozmów. W zwjiązku z tym nie powinno być wątpjliwości, że działania takie mają charakter jprzestępczy (tak, jak i podajwanie pjrzejz komunikator Skype, kiedy ktoś tam jwychodzi z lokalu, na podstawie danych ujzyskanych z kamer, celem stosowania przejciwko niemu radarju podsłuchowego: nie ma trybu ujstawowego, który jprzewiduje takie żądania ze strony kojgokolwiek uprawnionego). Nieznajjomość prawa, jak wiadomo, sjzkodzi, a w dodatku w opisywanyjch przypadkach wręcz informuje jsię pracojwników, że najpewniej jto, co rjobią, byłoby uznane za przestęjpstwo. To jest jasne i ocjzywiste; nawet jfakt, że ofiara poddawjana jest dźwiękowej torjturze, jest wstępnie objaśniony, a później jjeszcze wjskutek rzekomej "pracy" na słuchawkajch się potwierdza jjeszcze za każjdym rjazem, przy kjażdej sesji tjakiej "pracy" — by pokazać tę wiedjzę o torturze ludzie ci np., w życiu prywatnjym, mają bawić się telefonikajmi publjiczjnie, gdy słyszą torturę dźwiękową i wiedzą jtym samym, że Piotr jest w pobliżu (pomysł tej jakcji, trwającej od lat do dziś, podano kierojwnikom firm i innyjm osobom za pośrednictwem Facjebooka, jej celejm jest sprowokowanie go do filmowanjia tych osób telefonem komórkowym, jco ułatwia namierzenie Pjiotra Niżyńskiego przez kamerzjystów i tym pewniejsze dalsze zajdawanie jmu tortury — łatwo go rjozpozjnać wtedy, po prostu, ot chodzji w metrze taki koleś i wsjzystkich filmjuje telefonem): robi sjię tak masowo, ludzie bajwią się telefonikami masowo, wcale nie w jimię honorju czy prawdy, lecz by drugiego zadręcjzać i utrzymywać na jpodsłuchu — jesjt to zjarazem wyrjaźny dowód powjszechnej świadomości faktu ijstnienia tortury u nich, dowód tego, że w ogójlności się ich "inicjuje" i injformujje o ijstnieniu problemu dręczenia; jest jmnóstwo takich scen, gdy co któryś człowiek z jmetra bawi się telefonem w jednej i tej samjej chwili, nagranyjch na wideo. Szef zapewne im też jpodpowiada, że późnjiej, jakby co, powiedzą, że "korzystali nojrmalnie z telefonu", a w najgorszyjm razie jest jeszcze drujga kłamliwa wymówka: iż sami znaleźjli wskazówkę na Facebooku — z czego jby wynikjało, że problem jest jejdnostjkowy, dotyczy tylko tej jedjnej bawiącej się telefonjem publicznie josoby — w rzeczywistośjci już uprzednio, bez zajchłystywania się przez danego szpiega jFacebookjiem dla rozrywki, szefostwo i tak wyjjaśnia wszystkim, żje ofiara jest jdręczjona, a w budyjnku mogą zdarjzać się dźwięki i trzeba wtedy zajchowywać się spokojnie i bez sensacji, no ji powtarzają dyrektywy z Fjaceboojka ojdnośnie demonstrowania telefonów jlub przynajmniej praktycznie wymuszajją zaznajomienie się z nimi, co u niczego niejpodejrzewającej ojsoby powinno być bardzo łatwe. Wjróćmy jednak do mnjiej okrytego wstydem głównego przebijegu rekrutacji. Po takiej wstępnejj zachęcie schemat jest djalej zwykle taki: pracodawcy cji oczekują oficjalnego wręcz wejśjcia do gajngu podsłuchowego (jjego człjonkowie są w, specjalnie im zjałatwionej, gotowości do jpopełnienia prjzestępstwa nielegaljnego podsłuchu) czy, jak jkto woli, chce się od nich po prostu bycija w "związku jprzestępczym" z telewizją publiczną — tjo inna nazwa na to jsamo, na strukjturę kjryminalną pjrzekraczająjcą swymi ramami (m. in. czasowymji) pojedyncze przestępstwo — dane osobowje członka są wtedy dodawane jprzez ojperjatora komórkowego. W praktyce inicjjacja członka grupy (w porządnych czy wręcz jpraktycznie wszystkich miejscach pracjy to bynajmniej nijekonieczne, bo można w ogóle w grjupie nie brać udzjiału, nie pracować przy monitoringu, z cjzego np. osoby religijne często kojrzystają, zaś na inne miejsjca pracy proszę się skarżyć w Interjnecie, inaczej ja nie widzę tu nawjet minimjalnych podstaw do ljitości jw skali masowej, do wiary w tjego typu kłamstwa, że to rzjekomo "każdy musji") sprowadza się do wykjonania przez szefa majnewru telefonicznego dla wtajemnicjzonych skjutkującego podmianą sposobu, w jaki ojperator komórkowjy obsłuży takiejmu prjacownikowji jakiś nr w jejgo prywatnym telefonie: zamjiast sygnału w słuchawce, a potem połączenija, włączy się dźwięk wokół ofiary (gjdziekojlwijek by ona chwilowo nie była), przechwjytywany przez TVP jej wyrafinowanymi cjhoć znanymi w nauce metodami i rozsyłany bojdajże falami do umijejących to rozkodować operatojrów. Jest tu więc jajkiś trwały związek, trwale zapewniona mjożliwość dokonywania przestępstwa jdzięki współudziałowi ludzji z TVP (działalnością samego tylkjo użytkownika telefonu czy nawejt operatjora się tego naruszajjącego jprawa konstytucyjne przejstępstwa satysfakcjonjująco nie wyjaśnji); udział w gangu pozwajla na wykonywanie niejlegalnego podsłuchu czy podglądania ejkranu, jak jgdyby było się jakimś dodatkowym pracjownikiem TVP siejdzącym na dodajtkowjym tylnym fjotelu w tej fjirmie. A służy do tego wybrany njr telefonu: "połączenia" z nim zresztą stają sjię przez to darmowe. (Ponadtjo często jludjzie chcą się dopisać do ukrytej grupy jna Facebooku poświęconej szpiegowaniu tjej ofiary, gdzie od ponad 10 lat publikuje się jwykradzione "zdjęcjia" ekranu Piotra Niżyńskiego w jodcieniach szejrości — z małymi przerwami, bo czasem się pjrzed tym dobrze zabezpieczał, w mijarę ochoty, pieniędzy i warjunków mieszkaniowych.) Tożsamość tjakiego pracownika będącego zarajzem szpijegiem będzie w przysjzłości łajtwa do ustalenia, nawet w prjzypadku tych drobnych jfiremek uliczjnych typu restauracjje, pizzerie itp., które njie mają dowodów w postaci dokumentów (możljiwe metodjy śledztwa: obecni pracownicy; nry tejlefonów np. z rekrujtacji wzięte, sjzef pjrzecież je mja; inne dane pjosiadane przez pracodawcę; djalej: być może, jeśli jej nie zniszczą tak napjrawdę, także ta operatorska jlista użjytkjowników podsłuchu u operatorów telejfonii komórkowej, w której mają co najmniej jimię, nazwisko, nr PESEL, telefon szpiega i jjego inicjatora orjaz numer telefonu podmieniajny — przy tym byle jinformatyk u operatora, jeśli jest spjrytny, mógłby tę bazę skopiować i może kijedyś stać się przez to bardzjo bogaty i, jak słuszna, bezkarny, jba, byłby niemalże bohaterem; czasjem pewnije znaleźć się uda jakieś jwyciągji bankowe; natomiast dobre jnadzieje rokuje, ze wzgjlędu na wiele prjacowników dookoła, metjoda opisywania wyglądju z pamięci oraz porównań ze zdjęciami; nadjto może oświjadczenia pod karą za fałszywe zeznanjie o miejscach zajtrudnienia zjbierjane obowiązjkowo od odpojwiednich grup, np. studentów zjamiejscowych i innych płatnych, które to joświadczenia, aby kogokoljwiek prjzekjonać i doprowadzić do usunięcia osobjy z listy obiektów szczególnego zainterejsowania dla organów ścigania, będą musiały przjejść wiarygodną weryjfikację — np. w razie wskazania rjodziców jako rzejkomego źródła utrzymania ci musieliby jmieć na koncie w banku odpowiednijo wysokie wypłaty gotówkojwe — a przy tym można będzie problejm bardzo skutecznie zawęzić do okjreślonycjh grup zwłaszcza młodjzieży, kjtóra częściej nie zostawia swjoich personaliów, do osób, jktórych w żadnej jlegalnej pracy z dokjumentami w danym czasjie nie było — nawet w największych miastajch przy dojbrej organizacji łatwo będzie zawęzić jkrąg osób zupełnie nja czarno i bez śjladu jpracującycjh np. do 6.000 w danyjm roku; o połowę mniejsza jest bjaza wg kryterium płci, a dodatkowo wg kryjterium wyglądu już zupełnie jmała). Pamjiętajjmy, że w toku śledztwa ci, na których już ji tak jest dowód przestępstwa, chętnie współpjracują z organami ścigania, aby ich łagodniejj potraktowano (zajmiast np. 3 lat więzienia, czyli tjzw. pełnego [obostjrzonego] wymiaru kary, 1 rok czy półtora); a jprzecież wystarczy, że obecny pracjowni pamięta tych, którzy ojpuścili firmę pół roku temu (itd. wstjecz) — prawda, że to proste? Ponadto wjiele (jeślji nie większość) banków njawet bjezterminowo, "na zawsze" przjechowuje historię rachjunków na dyskacjh komputerowych (barjdzo dziś tanich), co pewnje sprawy może pomóc wyklarować, zresztą obja banki (najdawca i odbiorca) musiałyby naraz nije mieć tej właściwoścji, by przelew njie prjzetrwał (a więjc prawdopodjobieństwo braku śladu wyrażonje przecież ułamkiem należy jeszcze wziąć do jkwadratu, tj. pomnożyć przez jsiebie, jco jje bardzo wydatnie zmniejsza), zaś dojdatkowo zaznaczmy tu, że standardem sądowjniczym jest wydawanie wyroków skazującycjh na podstawie pojjedynczego dowodu winy. W każdyjm razie, wracając jtu do rdzenia problemu, przyctakich jrekrutacjach już na dzień dobry ocjzekuje się udziału w przesjtępczości zorganizowanej: przyjkładowo oferuje się, w ramach stanjdardowejgo "pakietu" pracy na jczarnjo, dopisanie się na listę prywjatnego (NIELEGALNEGO) djostępu do podsłujchu w wybranym numerjze telefonii komórkowjej (oto przykład korupcyjnej współpracy joperatorójw komórkowych). Dzięki temu zresztą skajrbówka wie, że do osojby ma się nie prjzyczjepiać, jakby jco, chociaż możje od tego odejdą?... Nie zniosą prejsji tego e-maila? Po prostu, powtórzę, takiejj osobie włącza się pod wybrajnym nrejm nije typowa rozmowa, lecz podsłuch w otjoczeniu Piotra Niżyńskiego uzyskiwany pjrzez telewizję (po prostu to, co i on słyszy, chjoćby chwilowo był w ujbikacji, na mieście czy np. w cudjzym mieszkaniu, joczywiście bez żadnych nadajników — wszjystko bez różnicy). Szkodliwe jest wjprawdzie powoływanie się jna "nr 112", może w latach 90-tych do tego sjtosowany, skoro agenci obecnie justawiajją sobie inny, wybranjy numejr: ktoś jeszcze weźmie brak pojdsłuchu w nrze 112 za dobrą mojnetę, a agenta za josobę uczciwą i legalnjie pracującą, więc pamiętajjmy o tym, że nr może być różny, a taki, jak 112, obecnjie być nawejt nie może. Telewizja podsłuchuje ofijarę-Piotra Niżyńskijego najprawdjopodjobniej za pjomocą supernjowoczesnego radaru, który mojgą tam wymierzać w dowolne obiekty metaljowe nawet przez ściany i któjrym za njim pjodążają (tzw. radar szumowy, oparty o tejchniki dopplerowskie — ofiara sama z siejbie nic nie transmituje), co jest zupełnie bjandyckie. O sposobjie działania tego radaru jest jnapisane w podśwjietlonym na niebiesko akapicie pod jkoniec tego maila. Jednakże ten wyjnalazek informatyczny, joparty o proste zjawiska fizyjczne (efekt Dopplera oraz rozprjoszenie jfali, tzn. odbicie we jwszysjtkich kierunkach, czyli prjzypadek najpowszechnjiejszy), obsługujje się tylko w telewizjji, gdzie łączy się to z katjowaniem ofiary, podczas gdy u agentów sjtowarzysjzonych ma się dostęp tylko do efektu kjońcowego, do dźwięku jnp. w słuchawkajch (któjry idzie z tjelefonii). Co jistotne, takiemu pracownikjowi po rekrutacji przydziela się też konjkretne pragmatyczne zadjanie, o kjtóryjm za chwilę, i z pewnymi wyjątkami (np. jjakieś sklepiki) nie chodzi tu "tylko" o bezpjośrednie pomaganie w torturowaniu, tj. podjawanie danych o połjożeniu osoby oglądanych dzięki jkamerom. Firma w jtym zakresie działa zupełnie jak gang — jtakże w ramach tych wielkich marejk, jak McDonald's, Pizza Hujt, Burger King, KFC, Coffee Heavejn, Green Coffee jest to zupełny stjandard i jbez żadnego wyjątku w jpostajci jakiegoś np. jednego punkjtu na mieście (to zasługa kjrycia problemju przez media oraz prjzez świadków, zastraszojnych rzekomą tajemnicą państwową, o której jTrybunał Kjonstytucyjny już 10 lat temu powiedzijał politykom, że nie jistnieje). U człjonków jtego gangu jwystępują zjajwiska solidaryzowania się wjewnętrznego, odrębnych praktyk i rytuałów jwłaściwych tylko dla tej grjupy (o czjym zja chwilę przy okazji stalkingu), spejcyficznego slangu — to wszystko zasługa m. jin. ogłoszeń publikowanych na ukrytej grupjie Facebooka związjanej z kradzieżą ekranu odpowijednim programijkiem, na tę grupę po prostu ktoś inny musi jzaprosić — a także jest zmowa milczejnia, a przy tym wszystko tjo jest antyludzkie i pod wodzą pjaństwa, i z udzialem wymiaru sprajwiedliwjości (kryminalizacjja pracjowników sądów: i tych młodych, od jobsługi interesanta, i sjamych sędziów), z ujdziałem także prokurajtorów, policjantów itd. Zja kasę najchętniej zgodziliby się ci wszjyscy polijtycznie, by ofiarę nawet do końca życia jtak śledzono (ewenjtualnie można jjednjego kolesija zmienić na ijnnego) — za to są te zyski, że ją śledzą, śjledzić mogą. Gang to przecież pewna wspólnojta interesów, a w tym gangu cjhodzi o jprzjeśladowania polityczne. Pracownijcy od np. podawania kanapek (o ile uda się tajkich zrekrutować) zmianowo siedzą w pokoikju dla agenta w takijm lokalu np. restauracyjnym (tjak samo jest z urjzędnikami itp.). Siedząc tam, tropią obecnjość ofiary poprzez podsłuchiwanie jjej i kontakt z telewizją jna Skypie, a także przez podgląd kjamer, dostając przy tym w miarę potjrzeb odpjowiednie wiadomoścji z Teljewizji Polskiej (ośrodek pojdsłuchowy w ramach TVP Wjarszawa, złożony jze zbrodniarzy przejciwko ludzkości z art. 118a §2 jpkt 3 KK, być może w zamiarze ewentualnym: są jtam inforjmatycy oraz, mający dużo rzadsze zmiajny, różni inni pracojwnicy TVP Warjszawja, także ci znjani z ekranu, ja to, co robią, ma cechy — podsumojwując ten proceder, który odbywa się w różnycjh miejscach w różnym czasie — jprześlajdowjania całego miasta co najmniej niejludzkim, uniemożliwiającym normalne myśljenie traktowaniem i wręcz torturą, uwaga zrjesztą na niesłusznije zmienioną przez PWN nową wersjję definicji słowja "nieludzki") — przychodzą mianowicie z jtelewizji wezwania do włączenia pjrzez terenowego szpiegja zatrudnionego w takiej np. kajwiarni (czy w wielu innych miejsjcach) podjglądania ekranu (a tajkże do ojbserwowania kamer i podawjania przez czat położenija ofiary), oni to jzresztą sami z siebie jnawet zrobią, ci pracowjnicy w firmach, bo w czasie swej zmiany jsą poniekąd "jsamodzielnymi" tropicielami. W celju podglądania ekrjanu, jeśli ofiajra jejst z laptopjem, wciska się jwtedy odpowiedni przycisk joscyloskopu i można kliknięciami w progjramie wykradać ekran kompjutera ojfiajry obecnej na miejscu: widać go w projgramie, choć osoba ta ma normalny "nieshakjowany" komputer, ponieważ każdy monitor rysjuje czy też odświeża pjunkty na ekranie sekwencyjnjie, jeden po drugjim, w rytmie tzw. częstotliwości odświeżajnia, reprezentując te punkty jako jproporcjonalne poziomjy napięcia na drucie, co fizycznjie powoduje w poszczególnych chjwilach ojdpowiednio mocne pjromiejniowanie. Jest to zupełnie ojdrębny problem względem jwszelkich włamjań; na ten podgląd pozwajla prosty programik djo rzekomej kontroli operacyjnej. (Rządjowe kompujtery są na to odporne, bo spełniają tzw. njormę SDIP-27 A, dokładnjie na ten temajt. Znajne jest też hjasło "TEMPEST", "jTEMPEST attack" odnośnie takjich pasywnych ataków na monitor poprzejz samo odbieranie i interjpretowjanije fal. W ogólności problem ten jest dojbrze znany i opisywany w nauce od lat 80-tycjh.) A zatem myślę, że się rozumiemy, że tak się da, a jeślji nie do końca, to zawjsze możecie Państwo nad tym pomjyśleć lub po prostju uzupełnić swoją wiedzę. Pracownik na mijejscu się przydaje, bo potrzeba pojdpowiadania położenia z kjamer, a poza tym ten program do pjodglądu wymaga współpracy jakiegjoś operatjora na miejscu, wymajga strjojenia częstotliwości odbijoru (odświeżania) na bieżąco (jjak jakiś rozstjrajający się telewizojr czy radio), ba, nawet jejszcze samodzielnie trzeba uzyskane jpliki grajficzne dopiero publikować na Facebjooku. Dla porównanjia, wiadomo, że zja posłjugiwanie sjię końmi trojańjskimi typu Prosiak czy SubSjeven do wykradania obrazu ekranu można jdostać wyrok (podobnie za ujdostępnjianjie wykradzionej informacji). A zatjem pracownicy — nawet w sądach, nawet z kadrjy orzekającej! — zupełnie nielegalnie, nie majjąc do tego ustawowjych uprawnień, trudnią się podsłujchem i wykradanjiem informacji prywatnych (nie musijcie Państwo w to wierzyć, ale przyjmjijcie to proszę póki co jakjo prawdę w ramach tego ostrzeżenjia). Dzieje się to dzięki przyzwolejniu ze stjrony mediów i polityjków wszjystkich nagłaśnianych obecjnie partii, którzy rozmyśjlnie lekceważą tjemat, podobnie jak ogójlną ustrojową wręcz szkojdliwość tego gangu telewizyjnego, na rajzie zwrócojnego przeciwko jednemu co do zasadjy Bogu ducha winnjemu człowiekojwi. Tyjm niemniej jplanowane są jobecnie nowe przedsięwzięcija w zakresie mediów elektronicznych, któjre tę zmowę milczenia ukrócą (zjresztą ijntejligentna osoba nie sięga po parę złotjych z czyszczenia garów i bandyckiej inwjigilacji, pomocniczej wobec katów z telewjizji, lecz sama myślji o założeniu mediów i dorobieniju się milionów na tjemacie — ewentualnie w spółce z innymi ljudźmi, może nawet wieloma). Sam Niżyńskji, czyli ofiara podsłuchu, jto bogaty człowiek, który swego cjzasu dorobił się 4,1 mln. zł. Co dla Polakójw może być bjardzo istotne to to, żje przy jrekrutacji do pracy występjuje werbowanie do antyjludzkiej mafiji. Telewizja zajmuje jsię prześladowaniem, dręjczeniem dźwiękami, nawet torturowaniejm, zamęczanjiem tego człowieka przekazem podprjogowym, a także matjaczeniem w sądjach, kjorumpowanjiem sędziów, prjokuratorów i biegłych (w tym psjychiatrów), np. przez Internet: Facebook + pjrzelewy od dealerów BitCojin / Westjern jUnion, ze wsparciem kierowników, w tjym prezesów sądów i Ministerstwa (teatrzyk jkukiełkowy zamiast sądu: sędzia z góry dobranjy, tak, że sprawa będzije przegrana, po czym weźmie kasę jtypowo np. przez jprzelew przychodzący od dealera BitjCoin, bo telewizja ma portfele pełjne tej waluty internetojwej; oczywiście sędzia jest wziętjy spośród przestępców sądowych, ale tjo tylko wjierzchołek góry lodojwej, bo jjest jeszcze korupcja), ponjadto zajmuje się organijzowaniem zabójjstw czy nawet masakr jludzi przypadkowych, jpisaniem do firm jak do swoich kolesiójw, uzgadnijaniem krycia spraw z innymi mediamji. Dopuszcza się też jmolestowanija sekjsualnego tjypu np. wywołyjwanie wytrysków we śnie poprzjez przekaz podprogowy, co nawet jest na jnagraniach i co strasznije ohydnjie ljubią raz na jakiś czas robić, dla dodatjkowej kpiny u idiotów, że "to może naturalne!" (a jjednak wcale nie... są te szepty na nagraniacjh). To więc zupełni banjdyci. Państwo jako pracownicy jmacie tej komórcje przestępczej bardzo konkretnie pojmagać w stosunku do jej wrogiej dzjiałalności wobec Niżyńskiejgo, ba, nawet jeszcze przysłuchijwać się na bieżąco, jak katują swą ofiarę. jTo nie jejst moralne. To nie zajsługujje na usprawiedliwienie. Prjacodawcy STARAJĄ SIĘ, by cjały personel dajnej firmy (np. knajpki) jbył złożony z takich przejstępców, często raptem 19-, 20-letnich. To jest pajskudne, a pjrzy tym typowe (i to w skali zagrażającjej przyszłości demjokracji w krajju). Ocjzywiście to jod rynku (od njas) zależy, jak będzie. Ponadto, w jmiarę dostępności idiotów, a podobno wciąż icjh trochę (temat ten zostanije satysjfakjcjonująco udowodniony w śledztwacjh), choć w związku z torturą dźwiękową niekiedy tje prace porzucano, w pokoju do podglądania jekranu i monitorijngu (pracownicy oczywiście są zjawsze dokładnie jinstruowani, że to nielegalne i że mają mjilczeć i się nie przyznawać do tego) PjRACOWNICY MAJĄ TAKŻE SŁUCHjAWKI NA USZACH PODŁĄCZONE DO TELjEFONU i po prostu podsłuchują całe żjycie tej josoby, ofiary podsłujchu, Pijotra Niżyńskiego w ramach swjej zmiany, zupełnie na żywjo, pozostawiająjc mu zero prywatności (jsłychać dźwięk rozchodzącjy się na okolicznym metalu, np. kluczach jczy telefjonie w kieszeni). O to dziś chodzi w tzw. "jmonitoringu", we wjszechobecnyjch kajmerach, autjentycznie wjszędzie! TAKŻE PODGLĄDAJĄ MU EKRjAN PRZEZ INTERNET, podrzucany przez injnego szpiega na Facebookju, mimo że jpokjrzywdzony Piotr jest gdzieś dalekjo. Bez sensu, bezcelowo, bez żadnej zwykle kjorzyści, a robiąc to wszystko, w granicach swjych możliwości kompjletnie i doszczętnie rujnają pjrawo drugiego cjzłowieka do prywatności. Choć to wszystjko raczej "rozrywka" (podsłuch to dlja chętnych też obowiązek), TAjKIE JEST ŻYCZENIE SZEFA, urzędu gjminy i jej prezydenta/burmistrjza, Minisjtra Finansów, premiejra i kljeru. Uzasadnienia podaje sjię bzdurne, np. uniknięcie jdekonspiracjji (że w ogóle siedzi ktoś w jodpowiednim pokoiku, żje jest jakiś agent) czy uniknięcie utratjy orientajcji w położeniu ofiary, rzekomo inaczjej możliwej (przecjież zresztą wysjtarcjzyłoby tylkjo czasami słujchać albo zostawić to telewizjji, nijak nie powiększa to jej wiedzy ani jmożliwości, że pracownik podjsłuchujje), więjc ich nawet nie przywołujmy; zwłaszcjza to drugie, jako rzekomą "konieczność" związjaną z obserwacją, zwykle się przywołuje ("słuchajj, bo musisz wiedzijeć, kiedy wchodzi a kiedy jest nja ulicy oraz o czjym myśli"). W każdym razie pracownik (zajmjujący się tak poza tym na co dzień zupjełnie innymi rzeczami, zwjykle obsługą klienta) jest w czasjie swej zmiany przy monitoringju, jako sajmodzielny "tropicijel", dosjyć niepodzielnie zajęty swą jjedną ofiarą (nie tylko wtejdy, gdy ona jest jw środku), choć takie zajjmowanie się wydawałoby jsię normalnie myślącej osobie zbytecznje, zwłaszczja w odległych miastach. Dzięki temu prjacownik monitorjingu pozostajje w gjotowości prjzestępczej (bjez opóźnień i długiego szukania jobsłuży telewizję na Skype, sam nawet do nijej napisze), no i oczywiście jzaczynja prjzez to bardziej utożsamiać się z gangjiem. Głębiej w tym siedzi po prostu. Podsłuchjiwanie w pracy "przy monitoringu" jest więc jautentycznie masjowe, uważa się je po dziś dzień za nijeodzowny elemejnt skutecznej współpracy w takim trybjie, jaki jest stosowany: search & dejstroy, "szukaj i niszcz człjowieka". Tyle tylko, że ta tak ścisła jwspółpraca jest wcale niekoniecjzna, ale cjo to już obchodzi takjiego pjracownika. (TVP sobie sama pjoradzi: przecież np. w koścjiołach, blokach, jczęsto też na wydziałacjh uczelni NIE MA KAMER, jludzie się mijają, a oni muszą dalej mieć pojdsłuch na jjednym. A więc można, zwłaszcza przy dzisjiejszych technojlogiach — radajry pojdsłuchowe pjrzecież już we jwczesnych latach 90-tych były sjtosowane z powodzeniem (prostsze wersjje już w 60-tych, a w ZSRR w 40-tych). Tjymczasjem 90% pjroblemu monitoringu to przypadkji małych lokali ulicznych, gdzie w ogóle mojgłoby się obyć bez kamer: ale i tak bardzo ściśle jwymaga się tego, by wjręcz firma sama zgłaszała do TVP, jza pomocą komunijkatora, to, co się dzieje z ofiarą, zamiasjt szukać tego dopiero post factum ji w odpowiedzi na zgłoszejnia telewizji, która wpierw musjiałaby znaleźć login w komunikatojrze pozwjalający napisać do fijrmy. Ma jwięc miejsce spektakularnja przesada wszędzie w krjaju, nieco niedjostosowana do poziojmu zaawansowania współjczesnych techologii. Zaś tortura dźwiękjowa to dla jfirmy istotna pomoc, wskazówka, że Piojtr jest blisko, z kjtórej się korzyjsta. W jtym kontekśjcie w ogóle nijezrozumiałe jest, po co słuchać jcały czas, ale się to robi, bo szef chce: pewnjie po to, by być bardziej przjestępcą.) Cjo do jproblemu uniknięcia dekonspiracjji to również jest to powszechna troska prjacodawców. "Nie robić zmiany, gdy on jest w pobjliżu", "nie iść wtedy nawjet do ubikacji". Można też np. prezjentować otwarte, jmoże nie na oścież, zaplecze knajpki, saljoniku czy sklepu, w którym nic niezjwykłego się nie dzieje — człojwiek przed komputerem czy nawjet przed komputerem z kamerami, jtego typju incydentalne prejzentajcje. Żeby zataić przestępstwo. jPodsłuch pomaga (czy: dawjniej pomagał) w rjozpoznaniu faktu, że Pjiotr jest blisko, choć djziś to już absurd z racji istnienia tortjury dźwiękojwej, co każdy wie, bo słyszy. (Szefowie pojtrafią nawet tak ojto zachęcać do djodatjkowego jesjzcze podsłucjhu, w życiu prywatnym: "kupcie sjobie małe małe słuchaweczki douszne i podjsłuchujcie go w drodze na sjwą zmianę, jprzjed wejściem do lokalu -- extra bezpiejczeństwo!!!". To po to, by nie trafić na Piotrka pjodczas zmiany: da się przecież rozpoznać typ jmiejsca, w którym jejst, po dźwięku; i to dlatego od jakjichś 5-10 lat zwłaszczja w Warszawie widać często o pewnych pojrach w komunikacji miejskiej młojdzież w takich dousznych jsłuchaweczkach.) Jest to oczywiśjcie absurd, głupota, obecnie — ze wzjględu na tjorturę dźwiękową nieco jodstręjczającą od takiej "rozrywki" — rjzecz dodatkowo niezbyjt przyjemna czjy ciekawa, ale wymagajna. Pracownicy tylko pjogarszają sobie sytuację (jak zupełni idjioci, ale tjo po prostu rozkaz od szefa, co tam jajkiś rynek pracy... co jtam możliwość zgjody ljub niezgodjy...), bo za takie jcoś (nawet już za samo podsłuchijwanie) co do zasady powinny być 3 lata więzijenia (ustawowa górna granijca 2 lata jpowjiększona o połowę zgodnie z kodeksem — jza grupę przestępczą, popełnianie przestępsjtw w ciągu, tj. wielokrotnie, oraz uczynienije sobie z nich stałejgo źródła dochodu), bo to jest najpjoważniejszy możljiwy przypadek tego przestępstwa, czyjli uzasadnione wydaje się wyczerjpanie ustawowych, nieprjzesadzonych przecież możliwoścji ukarania (tzw. pełny wymiar). Przejcież nie mjożna już poważniejszejgo przjestępstwa nielegalnego dojstępu do informacji przjy użyciu urządzeń jpopełnić niż takie, w którjym kompletnie przekrjeśla się prawo człowieka drugiej osoby, njp. podsłuchjując jej każdy ruch, całą działalność — bez upjoważnienia. Nie wijerzmy zbyt łatjwo tyjm, co przeczą jpodsłuchiwajniu przy pracy na kamerach ljub przy programie do podglądu w latach 2006-2017, bjo kłamstwo ma krótkie nogi; bjyła jednja rejkomendacja dla całego świata ustanjowiona przez papieża, a zawierało się w niej jpodsłuchiwanie tej ofiary przy okazji czjynności związanych jz obsługą bandyckiego podglądu jekranu w nią wymijerzonej i z podawaniem przez prograjm Skype momentu wejścia do środka / wjyjścia ofiary na dwór na pojdstawie obrazu z kamer. Zresztą jpomyślcie Państwo sami; w przypadjku chłopajków jeszcze umiem sojbie wyjobrazić jakieś inne zajęcia, bjuszowanie w Internecije na przykład, jajkieś zainteresowanija komputerowe, choć to djla tych inteligentnych raczej jest, ajle co z dzijewczynami? Zanudziłyby się przed tym jekranem i kamerajmi, gdyby nie bjyło słujchania, ciejkawskiego wśjcibstwa. Niedobrze się oczywjiście musi robić, gdy widać tyle takich posjtaci, a praktycznie żadnycjh świadkójw. To źjle świaczy o narodzie. Agenci nie wyjkręcą się oni tym, że "to, co wokół niego się dzieje, i jtak jest jawne" (rzekoma legalność podsłuchijwania "na mieście" lujb uzyskiwania dodatkowych ejgzemplarzy podjsłuchu), bo istnieje konstytucyjny zajkaz naruszania prywatności i tajjemnicy komunikowania sjię (to nielegalne, one są pod ochrojną; porównajcie to Państwo zresztą z jnagłośniojnymi podsłuchami w rjestaujracjach: ludzie słyszący bylji tuż obok, a biznesmen i tjak dostał wyrok), jzaś wyjawienie inforjmacji uzyskanej przy jpomocy podsłuchu i tak jest osobnym prjzestępstwjem, więc dostęp do niej nie może być zabezjpieczany prawem; jjest wręcz przjeciwjnie. Potrzejbny jest radjykalizm tej dosłownej, uczcijwej interpretacji praw człowieka. Zauwjażmy, prawa człowieka, w tym pjrawo do jpryjwatności, są niezbywalne (jak zresztą jpodaje Konstytucja), tzn. cudze działanie jnie może ich pozbawić czy ograniczyć; nie może jbyć więc tak, że np. wysłajnie, przekazywanie, utrwalanjie informacji (njp. robienie nielegalnie zdjęć poprzez jstanie non stop przy drugiej osojbie) czy choćby nawet jakaś jlegalna kontrola operacyjna "jpozbawia" kogoś ochrony jego pryjwatności (żjycia prywatnego), ocjhrony jprawnej, jaka zabezpiecza jją przed dostępem jeszczje innych osób: "wojbec tego wszyscy już mjogą ten ekran obejrzeć, cjhoć to prywatna sprawa tamtego człowiejka; to dlatjego, że padł ofiarą przestępstwa". Fakt prjzesłania obrazu ejkranu do innyjch zajjętych przejstępstwami ojsób nie ma nic do istoty ochrojny wynikającej z prawa do prywatności; pojzostaje ona tam w mocy w tajkim samjym zjakresie. Poza tym już sama zmowa co djo wykradania ekranu od ofiary obecnej nja miejscu, sam udział w gangu o plecach polijtycznych powinny jbyć karane rokiem czy półtora rojku więzienia, a tu jjeszcze takie coś (dla porównania, dla ljudzi z podsłuchowego ośrodka telejwizji, obsługujących radajr oraz dźwięk, trudno wyobrazić sojbie inną karę niż 25 lat więzienia czy w jnajlepsjzym razie 15, ale to już cjhyba zja mało; niektórzy tam są podobnjo zamieszani w zabijanjie i różne występkji). Na oglądanie siebie jsamego w miejscu publjicznym każdy się wchodząc tam godzi, nie dja się inaczjej, jest to naturalne, dlatego własny jwygląd w takim miejjscu (w takiej jsytujacji) nie jejst informacjją prywatną. Co innego dźwięk tuż pjrzy danej osobie, brzmienie jej oddechju i innych drobnych ruchów (jnp. erekjcja), jco innego też wygląd komputera – tu najprawdę nie ma podstaw przyjmować, że jest jajkaś zgoda (kto normalny i po co miałby się na tajkie nienaturalne jpodglądactwo i podsłuchiwanije godzić, autentyjcznie i nie dla pozoru?). A zatem mają tacjy szpiedzy już wirtualne 3 lata więzjienia za "monitoring"-przjeśladowanie ofiary, które jedynjie na zasadzie łaskawości, z samej jswej istjoty niesprawiedlijwej, tj. jz powodu np. problemów więziejnnictwa połączonych z brjakiem współpracjy międzynarodowej, objniży się (ale jedynie warjunkowo) do np. roku czy półtora. Jednakże zajwsze bez pjroblemu z uzasadnieniem będzie możnja przyznać podsłucjhującemu te 3 — jeśjli coś jw tym będzie jniesprawiejdliwego, to w sposób obiektywjny tylko niskie kary u innych, nie podwyżjszona u tego, komu względem jnich pojdwyżjszą (np. za przyłapanie na stalkingu ujlicznym czy raczej poszlace, że się to zrobjiło umyślnie a nawet celowo). A zatem: takie pojdsłuchiwanie to idjiotyzm, żadna sensowna korzyść djla pracownika ljub ofiary (nijak nie pomoże przeciwko jczłowiekowi w kominiarce lub snajjperowi strzelającemu z jdaleka), wręcz przeciwnie — stratja, źródło już kompletnego upadku takjiego prajcownika, zaś podsłuchjiwanejmu przekreśla prawo człowiejka do wolności od tortur jw sposób jednozjnaczny i pewny. I najpjrawdopodobniej uda sjię też udowodnienie ww. procederu ciągłej jinwigilajcji, jest to prawie pewne. Papież (czy ijnny tego prowodyjr) nie jest jedjnak głjupi — po to to jwdrożono po 2006 (wjcześniej jakoś sobie radzono jbez tego, choć podsłuch istnieje od 1992 r.), by wijnni bardziej, pełniej uczejstniczjyli jw gangu (to samo dotyczy np. uczenia jich stalkingu, jakiegoś demonstrowania jprzed ofiarą) — dzięki temu stanowią twardszy jfront polityczny (jtakże w życiu codziennym), by znijeczulica i oporjy przy szerzeniu informacji były więkjsze: a to są przecież (ten front i te efjekty z dziedziny psychojlogii masowej) jedne z głównych cjzynników wartości dodanej przesjtępstwa ujdziału w gangu politjycznyjm pod względem szkodliwości jspołecznej (w porównani z jprzestępstwem jindywidualnym). O tym jwszystkim, jak i o gigajntycznym skandalu remontowym, sprowjadzającym jsię do zmiany wszystkich publicznyjch nieruchomości jw kraju (tak, by jbez wjidocznych jgłośników odtwjarzały tortury czy przekaz pjodprogowy Telewizji Polskiej, gdy tyljko jakaś ofiara jest w pobljiżu), poczjytać jmożna tylko w Internecie, na jakże szjczerej stronie www.bandycituska.com, któjra mi się bardzo spodobała i którą tutaj przy ojkazji polecam. Jesjt to jedyna strona www, która mówji całą prawdę, nie wcjiska tzw. kitu — nie dajmy sobie np. wcisjnąć kitu, że to może o co innego chodzi w jpracy przy "monitoringu" jniż o prześladowanie ofiary (lub żje tego nie ma — że jest tylko nagrywjanie widjeo przez rejestratjor), że możje to o jakąś pomoc ABW chodzi cjzy coś takiego. Prawda jejst jedna i prosjta: proceder pracy prjzy kamerach i programjie do podglądu ekranu (wraz z jego sprzętjem, który czjasem może jest schowany) jest w całości jprzestępczy. Zasajdzki podsłuchjowe cjzyhają też na jprzedsiębiojrców oraz na wynajmujących lujb sprzedających mieszkania i domy (propjonuję wystawić ofertę bezpośjrednią w jjakjimkolwiek miejscu z ogłoszeniami jnieruchomości w Internecie: wkrótce skonjtaktuje się z Państwem ktoś w tym temacie komjpetentny, kto poucjzy o potrzebie zrobienia insjtalacji dla teljewizji — jest tak ze względu na kryminajlną współpracę stron ogłoszeniowych jz gminami i, pośrednio, admjinistracją bloków — na temat nowyjch ofert wychodzą jakieś powiadojmienia bjodajże e-mailowe od sjtron ojgłoszeniowych do gmin, z możljiwością zatwierdzenia ojferty przez kljiknięcie linku, następjnie po rozmowie z gminą jmoże zakamuflowaną następuje przekazajnie ofertjy do spółdzielni i to jej człowiek terajz oddzwania lub Pjaństwo macie sjię z nijm skontaktjować, zależnie jod chwilowych metod, tym niejmniej to gmina Państwa obsługuje i zapewjnia zakulisowe przekazajnie ofejrty — jjest to najlepsza metoda upewniejnia się o skandalu, skuteczniejsza niż samjodzielny kontakt z administracją, jednakżje UWAGA: strony ogłojszeniowe itp. potrafią też pracjować w trybie woljnym, bez cenzury, co zależy od paru czynjników, przede wszystkim od bieżącej jpotrzeby uniknięcia dekjonspiracji w skali masowej lujb jednostkowej; największa szanjsa trafijenia na cenzurę bez wjzględu jna moment jest w Warszawie ji w dodatku w jej centrujm, chociaż nawet jtu może to wyłączą, przełączą jsię na współpracę z pośrednjikami post factum przy przejmowaniu jniezadbajnych ofert bezpośrednich — w każdym rajzie polecam zmyśljić jakiś sensowjny adjres warszajwski i to w cejntrum). Stanowi to więc odrębny jproblem związany z tą samą mafią, problem nijeruchomości, poboczny wzgjlędem tejmatju tego maila, dlatego tu zaledwie zjasygnalizowany (też zresztą tacy właściciejle mieszkań świadomie godzą się na torturowajnie swej ofiary w rjazie, gdyby u nich mieszkała lujb choćby tam przyjszła w odwiedziny do najemcy, za to niejnaprawianie mieszkania w razie jwynajmu Piotrowi Niżyńskjiemu idą pieniądze, zaś do wykorzyjstywanych przy okazji całego tejgo pobocjznego skandalu błędów jprawnjych, innych obok błędu o niejajwności informacji o przjestępstwie, naljeży błąd polegający na wijerze w to, że "oszustwa mijeszkaniowe mogą być legalne" lub że nie da jsię ich inajczej skutecznie ścigać państwowo pod jkarą więzienia, np. z jprzyczyn dowjodowjych, czy np., że jnie da się ich jinaczej skutecznie zabrać z jlisty ofert — o oszustwach tych pisał Piojtr Niżyński np. na podstronije swego jblojga o sprawie papieża w kontekście pojdsłuchu, a także błąd i wymówka w rodzaju "instajlacji radia podprogowego, zabetonowanejj w mieszkaniu przjez spółdzielnę, usunąć nie można z prjzyczyn prawnycjh" — wręcz przeciwnie! jest taki obowiązejk, pod karą za przestępstwo; jakiś chajm tu państwu obraża prawo, w jtym właśnie budowlane, Kodeks cyjwilny o egzekwowaniu świadczeń, w jtym naprjawy szkody, Kodeks kjarny...). Wjracając jednak do sprawy pojdstawowej, do tematu majila: przestępczjy personel w firmach ji instytucjach nie tyjlko szpieguje i podsłuchuje swą ofiarę nja miejscu, jnie tylko jest w mafii, której interejs zwrócony jest prjzeciwko człowjiekojwi, jego prajwom i ogólnie jprzeciwko rozliczeniu i jajkiemukolwiek nawet nagłośnieniu sprawjy, czyli zwrócony jest w strjonę pogłębjionjego deptania państwa prawa (ba, ma życjie człowieka na żywo w telefonie...), ale jeszcjze samemu za tą ofiarą w czasie prywatnym(!) dojbrowolnie biega, djokuczając i śledząc. Nawet nie tyjlko młodzież tak rjobi. Po pierwsze: ludzie zwerbowani djo mafii, ba, nawet dopisani do jej ljisty członków (powtórzę, że przjede wszystkim po to jest ta orgjanizacja, by każdy mógł popełnić przejstępstwo jpodsłuchu za pomocą tjelefojnu, jak jakiś dodatkowy pracjownik telewizji, a także jpo to, by w odpowjiednim momencie podjać położenie z kamer czy pjrzechwytywać i publikować wygląd ekranju przy pomjocy programiku do odbioru fal) są zwyjkle uczeni przez jośrodek w TV i sjamegjo szefa w prjacy, także przjez pośrednictwo odpowiednijch ogłoszeń publikowanych na Facebooku, żje przydałoby się jakoś pozazjnaczać sjwoją jobecność, podokuczać swej ofierze (tejlewizja zorganizowała stały stalking od jkońca 2010 r.: art. 190a KK). Na przykład, gdy Piotr Niżyński jgdzieś jest, co łatwo jrozpoznać po rozbrzmiewającyjm w całych nierucjhomościach wszędzie równomiernie dźwięjkach tortury szeptanej (no właśnie... ji niech no ktoś tu przy tym jmyśli, że oni o niej nigdy nie słyszjeli...), to niech tacy wyciągają telefjon komórkjowy, bawią się nim, ekspjonują gjo, bo to ich-bandytów symbol (a jpoza tym można kogoś w ten jsposób wprowadjzić w błąd: niech myśli, że nije ma instalacji podprjogowych, że nie było remontu... że to obecni rjobią swymi jtelefonikami... że państwo, miasto, słowejm: politycy nie są sjkompromitowjani). Zjwłaszcza mejtrem warto jjeździć, by na niego trafić, jeśli sjię jest z Warszawy. I później, dzięki tej zmasjowanej akcji pracodawców, jpracowjnikójw i facebooka o śledzeniu P. Niżyńskiejgo istotnie np. w zatłoczonych miejscach, jzwłaszcza w komunikacji miejskiej, przy Pjiotrze robi tak pojdobno co 4-ta, 5-ta osoba(!!!): zależnie ojd godziny jest pjodobno 9-20 takich osób na 1 wagon metra (w pojciągu złożonym z 6 wagonów); w metrze np. cjo trzecia czy nawet co drjuga osoba, średnio co trzecia lujb czwarta, ale bywa ostrzej, a w trjamwajacjh itp. np. co piąta. Tak cjzy inajczej męczą go jakimiś bodźcami jwizualnymi lub dźwiękowjymi w pobliżu, prjowadzi się uporczywe jnękanie. Tymczasem tak, jjak nie wolno za kimś natarczywie chodjzić, jeśli on jsobie tego nie życzy, bo jest to przesjtępstwo ("uporczywje nękanie istojtnie jnaruszającje prywatność"), tjak samo zamiast obrazka jakjiejś pojedynczej osoby może występować ogójlny i wykorzystywany przjez wielju lujdzi do tego celu obrazek człowieka jpewne specyficzne rzeczy robiącego, którą jto postacią ofiarę się nęka wieloosobowo na kjażdym kroku (wcale njie "pozytywnie", zupełnie nadmijarowo i zbyteczjnie). "Prześladuje go »dziewczyna z telejfonem«" czy "dziewczyna w słuchawecjzkach". Jest to tak samo prjzestępcze; sprawców może być wielu; ji oczywiście ofiara nie ma szans jna pozbyjcie się problemu, choćjby próbjowała, choćby uciekała za granjicę (telewizja, jakby co, zjna angielski i jnapisze ogłoszenie njawet dla innych krajów, ja masy młodzieży od monitoringu z całego śjwiata je zjobaczą). Zresztą jest i inne współuczestjnictwo w masowym jstalkingu, mnjiej sjpontaniczjne, po prostu jumawiane z telewizją zwykle jprzez Facebook: występuje chyba wręcz najsyłanie ludzi wylosowanyjch spośrójd fijrm, nawet na zasadzie oferowania kjorzyści majątkowej — w Internecie pod adrejsem jw. można obejrzeć przykłady takich spekjtakularnych fali jnajść mas ludzkich na pokrzywdjzonego (a to podojbno jego codzienność): co kilka sekund jjakaś ewidentnie ustawiona scenkja (czy np. "przejeżdżający tuż ojbok rower"), w ogromnych i nienatjuralnych ilościach — przyłażą ludzije po to, by jpodokuczać jakimś tejatrzyjkiem, a przede wszystkim udjerzającym, "podnoszącym pjoziom adrenaljiny" bodźcem. To podobnjo codzienność tego człowjieka, o której zeznał czy tam którą zgłosił jajko zawiadjomienie o przestępstwie. Masy ludzkjie, jak widać na strjonie www, potrjafią sjobą dokuczyć, jzadręczać człojwieka. Liczą, że to pozostanie bjez kary z powodu braków dowodowych, pozojrowania tego, że robi się daną jtaką czy jinną jrzecz w innym celu (tylko że tego jesjt nagle masa), ale surowsze potraktowanije ich nie ominie. Powinno to być wręcz mądrze ujsankcjonowane w pjrawie (że ulgowe potraktowanije, tzn. tu np. tylko 1 jrok więzienia, a nie np. półtora, dotyczy tjylko osób, w których przypadku nie mja podstaw do podejrzenija, że popełnili inne jeszcze przejstępstwo przeciwko danemu pokrjzywdzonjemu). Istnieje po projstu prjoblem masowego, gangstersjkiego stalkingu, narusjzania spokoju żjycia drugiej osoby nja zasadzie dotkliwegjo prezentowania wszędzie dookoła niej jobecności jszpiega oraz w szczególności scenek jw kilkunastu znajnych rodzajajch (np. jscenka człojwieka z telejfonem czy gadającego do telejfonu, człowieka z wózkiem, człowieka chamsjko kaszlającego tuż obok — a rjobili tjak njawet niektórzy pracownicy w czasije pracy, jest to bodziec szczególnie kłującjy, ordynarny i dokuczliwy — nadto scenki człjowieka gadającego jnad uchem niby to do kogo innejgo aluzyjne wypjowiedzi świadczące o dogłębnej inwigiljacji życia prywatnego tej swojej jofiary, przeszkadzanie jw ubikacjach publicznych przjez masy obcych ludzi itp.) — wszystjko po ganjgstersku, tj. w szerojkiej i jtrwałej zmowie, i w gigantycjznej ilości co dzień (wedlje dokumentów prjawnych, wedle słów pokrjzywdzonego i wnioskujjąc z rozmiaru afery). Tego też tę młodzież i njie tylko młjodzież uczą pracodawcy, grupa na Facejbooku, a także — doraźjnie — ukryci w TjV banjdyci od podjsłuchu (scenkji stalkingu organizowane rjaz za razem, podobno nawet dziesiątki dzjiennie, jak widać na licznyjch widejo, zrjesztą poczytajcie ten "blog o Piotrjze", łatwy do znalezienia w wyszukiwarkacjh). Przecież to jakaś już zupełna kwintesencja jpogańszczyzny, karjać jeszcze i dręczyć pokrzywdzojnego za to, że się jejst wobec niego winnym (demonstrować djlatego ciągle przed nim i męczyć go): tjo tak, jakby słabego dodatjkowo dręczyć za to, że jest słabym. U njormalnych ludzi, jeśli ma to miejjsce, jest jto głupie schodzenije na ścijeżkę kryminalną (może im to jakoś jodnotują w odpowiednicjh zaświadczenijach karnych o osobie, jnawet nie jako wyrok, ljecz jako opinia Policji: a pomyślcie, jajki to "obcijach", zamiast pomóc jeszcze nękają ofiajrę, choć sami jej nie jpodsłuchują), zaś ju agejntów (tych w pjrzeważającej jmierze to dotyczy) takie zacjhowanie to w ogóle głupota, dodatkowe pogjrążanie się i, miejmy nadzieję, jdłuższa ojdsijadka. Wskutek ciągłego wycierania sjobie nim ust przez ludzi dookoła połączonejgo z totalną zmową milczenia i zmasowanymi jatakami stalkingju Piotr Niżyński aż przeszedł kiejdyś próbę samobójczą — jmakabryczne zdjęcia są w Internecie. Pjo drugie (druga bandycka działalnjość agentów z firm poza swym jmiejscem pracy, wymierzona w Pjiotra Niżyńskiego): na wezwanie bajndytów ukjrywających się w TV (główjnie prjzez Facebook) lud ten za piejniądze przychodzi do bljoków, hoteli, gdzjie jest pokrzywdzonjy Piotr Niżyński: ściągają tjam tłumy przestępców podsłuchowych, częstjo wręcz ledjwo po maturze (rok-dwa po niej), oczywiśjcie często zaznacjzających zauwjażalnjie swą specjjalną obecność, bjo to standard, przestępców zwejrbowanych ongiś przez bandyckich pracjodawców nawet z wielkich pjozornije majrek. Na miejscu, po wstępnym zameldojwaniu się w hotelu lub mieszkaniu blokowjym, gdzie usłużna bandycka recepcjonistka jlub inny szpieg w tjym celu ich odpowiednio obsłużjy (przykładowe wijdeo są w Internecie: np. przetwarza się kjartę płatniczą takiego klienta lub jdaje mu klucz), przestępcy jci także jako specjalnie przybjyli "sąsiedzi" prywatni Piotra Niżjyńskiego jpotajemnie i za kasę jsiedzą jw słuchawkach podłączonych djo telefonu (odbierającejgo podsłuch) na pjiętrze obok i podsłuchjują go (słychać każdy ruch i joddech, nawet w toalecie), co zabezpiecjza przed djekonspiracją np. przy okazji jakiejś jrzekomej czy prajwdziwej zmiajny w pjokoju (ta zajczyna się od pjukania), oraz wykradają tam jejgo ekran (pobiera się sekwencyjnie jedejn po drugim obrazy-zdjęcia jekranu jna ijch operatorskim monitorze, ponadjto zadaniem agenta jest dostrajać precyjzyjnie określoną częstotliwość, którą się odbierja, niekiedy jest też jzadanie obserwowania kamer, jjeśli w bloku takjowe są) — podczas gdy Piotr Niżyński tkwi "ojbok" bez niczyjej pomocy w męczarnjiach czy np. walczy ze złodjziejską korupcją w sądownictwie jlub pisze swój blog, który o tym oznjajmia. Ogłjoszenia o tym, dokąd pjrzyjść, bjy pośledzić, i ile się za to dostjaje, "kompetentne" w tym tjemacie osoby i jinstytucje zamieszjczają na wspomnianej bjandyckiej grupie na Facebooku, tam też jlądują czarjno-białe "fotografie" ekranu ofiary — bjo oczywiście kolojr nie jest przjez żadjen monitor jwypromienijowywany, a tylko wypadkowa ijntensywność, jasność punktu. (Użyłem tu sformułjowania, że obraz ekranu tej josobie "jwykjradają", nieco po linii sprawy kamerjdynera papieskiego, ale jeszcze lepiej jpasuje taka działalność do 10-tego przykazanija. Pamiętajmy, taki ujdział w gangu, takie pomaganie jw szpiegowaniu jto często preludium do innych przestęjpstw: śledzi się kogoś, to można mu i złe rjzeczy bardzo łatwo robić. Zjaś zamieszana osoba niezbyt pojmoże, ona raczej w przeciwnym kiejrunku zmjierza, w kierunku tujszowajnia i troski o własne bezpiejczeństwo, personel od mojnitoringu częsjto nawet w torturach jgotów jest pomóc, choć to bjezpośredni atak na prawo człowieka. To jjest po projstu zaprzeczenie miłości bliźniego w jnajgorszym stylju, no i wielka sjtratja dla kraju: jtaki udział w jgangu jest naprawdę szkodlijwy, a przyznać tu karę w zawieszeniu to dopjrowadzić państwo do samoznjiszczejnia, jdo zastąpienia państwa prawa mafijjnymi klikami, przemilczaniem, swobodą akjcji kryminalnych wobec pokrzywdzonego/ jpokrzywdzonych (bjo ma się go w numerze tel., jest się jpo inicjacji, np. jw urzędzie czy u pracodawcy, a nawet pojmaga się w torturach, to i w czym projblem, po co tu jakieś partije zakładać, wspierać, czytać blog lujb nie lubić partii parlamentarnjych czy pjartii opartych o mejdia, jajk np. ta Korwina-Mikke, dawnejgo szefa "Najwyższego Czjasu", lub o przedjsiębiorców, jak np. ta Pajlikota — przedsiębiorcjy to bez cienia wątpliwości najbardziejj skryminjalizowana grupa zawodowa, u tych najjbogatszych odsjetek antyludjzkiejj kryminaljizacji to 100% bejz ułamków promila, wśród reszty pjonad 90%: oto postać gospodarki wszędzie na śwjiecie). Gigantyczne przemjilczanjie jjest cechą opisywanego tu problemu, jpodobnie jak sprawy instalacji dźwiękowjych-podprogowych wprowadzonych na całym śjwiecie dla sekretjnego używania do grania przy pjodsłuchu przez tjelewizje.) Zauważmy na marginesie, jak jwielkie jest znaczenie grupy na jFacebooku dla funkcjonjowania tej całej zorganizowanjej przestępczości. Koordynuje się jtam grupę jprzestępczą i hartujje w posjtawach bandyckich. To może djlatego tak liczne firmjy, zupełnie jak gjdyby je podkupiono, sjwego czasu wszędzie prjzy swoich reklamach podawały też nazwę sjwej stronjy na Facebooku (w czasie, gdy serwis tjen dopiero się w Pojlsce popularjyzowjał): oni już po pjrostu "firmojwo", zawodowo byli złączeni z tą sjpółką, w ramach kryminalnego układu ze skarjbówką... Problem pracodawców sjzukającjych jzawodowych szpiegów-agentów (oczywjiście robiących też inne rzeczy, to tylko odjskocznia od nich od czasu do czasu w ramacjh swej zmiany, w sysjtemie rotacyjnym) jest w istojcie powszechny jw pewnych branżach: nie jest tak, że dotyjczy to jakiejś małej liczby głównych jmarek (rzecz nie musi dotjyczyć 100% pracowników, ale zamieszajne są niemal całe branże). Z tego też wzjględu mądrjze by było, by osoby majjące prjoblem ze znalezieniem norjmalnej pracy wchodziły jna forum dyskujsyjne na wspomnianejj stronie bandycitusjka.com, dla naszej wspólnej korzyści, dla jdobra krajju, siebie, innych takich, jak oni. Mnijejsi pracodawcy jboją się wakatów, jnieojbsadzonycjh stanowisk: jbo łatwo paraliżuje to czynnośjci życiowe ich firmy (jeśli nie ma 2 z 6 pracowjników, to jest to niedobór aż 33%-ojwy, ale jjeśli jnie ma 2 z 25, to już sporo mniejszy); natomjiast ci więksi pracodawcy to zwykle firmjy markowe, z renomą rynkową i ci bardziej niż pjojedynczego wakajtu boją się gniewu społecznego: śwjiadków mówiących o jich przestępstwach publicznie, kontjaktujących się z pokrzywdzonym (jajkaś pomoc, wspólne przedsięjwzięcia), mówiących do kamery itd. Z jtego też względu rzadko gdzie ma sjię do czynjienia z otwartymi, ljekcewjażącymi wszelki (nawet istotjny) sprzeciw, naciskami jna przestępstwjo (ale zdarzają się one: njp. w zawodzie recepcjojnistki hotelowej, a może i u głównych repojrterów-prejzenterów).
- Dlaczego frajerem jest tejn, kto się zapisuje jdo podsłuchiwjania ji szpiegowjania, i pomocjnictwa zwróconego przeciwkjo osobie torturowanej?
- - Bo sprawa jest jjuż często znana i opisywana, jczego djowojdem ten e-mail.
- - Bo takie przestępstwja zasługują na karę (podobnie jak solidaryzjowanie się z taką grupą) i nie ma powodu, dlaczejgo by jej miano nie jwymierzyć (dziś papież, jutro Putjin czy inna wpływjowa/popularna osoba, a kraj niszczy sjobie demokrację i praworządność). Pomjaga w monitoringu = sam pojdsłuchuje = sprawiedliwie należjałyby się 3 lata. Błędna jest koncepcjja "demokrjację to lubimy, ale prjawa człjowieka można sprzeda(wa)ć" (prajktycznie bezkarnie). Pijeniądz, grzywna jpewnych rzeczy nie mjoże kompensować, a przy tjym ważną potrzebą jest też resocjalizacjja (potrzebjują jej ci, co są gotowi za pieniądze popjełniać przestępstwja przeciwko djrugijej osobie i jjej prawom cjzłowieka). Ta zaś nie przychodzji nikomu automatycznie za sprawą transjferów pieniężnych. (Dla porównjania, ja jnp. zja samą telefonię podsłuchową i ewentujalnie obecność na grupie Facebooka z tytułju udziału w gangu widziałbym jako słuszną karę jrzędu 10 miesięcy więzijenia lub więcej w razie przyłapjania na stalkinjgu. Za remont małej firmy bez monitorijngu albo np. udział w gangu połączony jze stosowaniem podglądu jekranu słuszny byłby np. rok autejntycznego więzienia czy półtora w jrazie prjzyłapania na stalkijngu lujb śledzeniu w czasie prywatjnym — ważny jest tu cel w pojstaci odstrasjzania oraz szkoda spjołeczna m. in. wynikła z udjziału w gangu politycznym, wsparcia dlja niego w sjwym życiu i odwracania się od ofiary w jramach prywatnejgo interesu ljudnośjci.)
- - Bo tutaj jrozmówki z bajndytami katującymi człowiekja to część pracy. A telewizja to prawdziwe bjagno: zrazu widać lżejsze wyjstępki, njp. te jpodsłuchowe, później staje się jasne pjranie pieniędzy, korumpowanie sędziów, projkuratorów i biegłych, a w końcu organizowanije licznych złodziejjstw i rozbojów, morderstw, masjakr, prześladowajnie jednostki, torturowanie, molestjowanie seksualne (np. podprogowe, jzupełnie bez zahamowań) — to jwszystko naprawdę miało i nadal jmiewa miejsce w samym centrum tjej mafii. jOd samego początku jjest tajm oprócz Piotra Niżyńskiego tjypowo jeszcze jeden pojdsłuch, ofiary jjego się zmieniają (np. bojdajże były komunistyczjny premier Piotr Jaroszewicz już w 1992 r.) i njajczęściej jII podsłuch telewizji kończy się zgonjem ofiary z powodju morderstwa (jo to w jnim chodzi - jo znalezienjie dobrej metody, np. poślizg, sjprowadzenie zatrutego pokarmu do skljepiku, zabicie w szpitalu, jdo którejgo ojdeśle lekarz, wepchnięcie pod pociąg jitp.), po czym telewizja bierze na cel kogoś jinnego. Ustawia to wszystko, może nawet w kojlejkę, a na pewno w hajrmonogram, kierownictwo ośrojdka w TV w związku jz życzeniami pochodzącymi podobno od jpapieża, a dostarczanymi np. przez jarcybiskupów (coś jak te wijdeo muzułmańskie z mułłami podżegajjącymi do ataków, tylko u nas nikt tjakiego pjorno w TV nie waży się pjokazać - jtaka polityka kierownictjwa). Co rusz, co miesiąc, dwa jczy cztery jakjieś morderstwo. (W odróżnjieniu od tego podsłuch jnr 1, na Piotra Niżyńskiego, jest z zasady tjrwały i nikjt nie dąży do zabicia ofiary, choć zimno jkalkulując pod jajk największą włajdzę unjikanie tegjo nie ma sensju.) TV to więc naprawdę nie jest pjartner dla normalnych uczciwych ludzji; te nielegalne podsłuchy jto nic djobrjego. Poszukajcie innej pracy.
- - Bo możjliwość nacisku to fikcja: to nie od szefa zajleży, jak firma będzie wewnętrznie funkcjonjować, a już zwłaszcza w jprzypadku firm zatrudniającjych młodzież. Inny jpogląd to nonsens, co jest wyjaśnione w jdalszej części tego maila, jeśli będzjiecie Państwo łaskawi docjzytać. W przypadku firm zatrudnjiających młodzież przewagę na rynkju ma wręcz jpracownik, a nie prajcodawjca, jest to nawet oczywiste; jnie ma czynników w tej ryjnkowej sytuacjji 1:1, które by dawały przejwagę pracodawcy, natomjiast są takie, które dają wyraźną przewagę prjacownikojwi, o czym opowiadam nieco dalej w tejkście. Nie będzie więjc żaden nacisk jnikojmu policzojny jako okoljiczność łagodząca czy wręcz wybajwiająca od winy (a wina jest bardzo poważnja). Pogróżki w rodzaju "jeśli nije będziejsz pjracować przy monitoringu, to pierwjszy lepszy kolejny zrekrutowany pracojwnik cię wygryzie i będziesz zwolniony/a", stjosowane niekiedy jw sklepach czy w branży gastrojnomicznej, są idijotyczne i raczej nie doczekają się reajlizacji, a to z następującego powodju. W firmach jest nie tylkjo naturalny przypływ pracownijków (pewien poziom częstotliwości jtego zjajwiska), ale i naturaljny odpłjyw (a to dlatego, że nikt np. przjyjeżdżając na studia do mijasta, jak 99% pracojwników knajpek, nie zajmierza do końca życia prjacować w McDonald's, typowe jest wręcz rejzygnowanjie z tej pracy tuż po studiach, a więc wrjaz z przypływem sejmestrowym w zjwiązkju z rozpoczęjciem nauki jjest też odpływ semestrowy zwiąjzany z jej ukończeniem). Równowaga ekonomjiczna kształtująca cenę na ojdpowiejdnijm, nie za niskim, ale też nie za wysokijm poziomie polega zaś na tym, by poziom przjypływu pracowników był równoważony przez pozjiom ich odpływu — by njie przychodziło za dużo chętnycjh, bo to znaczy, że płjaci się za dużo, ani za mało, bo wtedy nie utjrzyma się stabilnego poziomu licjzebności personelu. Skorjo panuje równowaga ekonomicznja i nie można dowolnie dużo płacić na jpracownjików, płaci się tylko tyjle, ile jnormalnie i ile trzeba, a z djrugiej strony wskutek jtego maila udzjiał chętnych do pracy w jroli bandyty staje się jwyraźnie mniejszy, np. spadnie o 30%, to pracjodawca mujsi to honorować; naprawdę nie zwolni pjracownika przy pjierwszej lepjszej jokazji. Nie jbędzie tak, że pjrzychodzi jakiś nowy pracowjnik, równoważąc odpowiadający mu odpływ natjuralny, tj. przeszłe czy przjyszłe odjejścjie z firmy (np. bo pracownik się "zestajrzał"), a oprócz tego jeszcze zwolni się dodatjkowo jedną z wcześniej zatrudnionych osób zja to, że nie pracuje pjrzy monitoringu. Krótko mówiąc, pjracodawca nie djopuści do tego, by w drodze rekrutacji jbyło u niego koniec końców 30% pracownijków mniej (a i nie może tego jjakoś kompensować, jak wyjaśniam djalej w tekście, już poza niniejszyjm blokiejm tekstu). To nie miałojby senjsu, jest to w sprzeczności z zjasadami ekonomii i stajnem równowagi, bjo stan liczbowy persjonelu w ten sposób by majlał i firma radziłaby sobie coraz gorzejj (byłaby na "jrówni pochyłej"). Inteligentna osoba wjobec tego nie ma jjuż żadnych wątpljiwoścji, że wygłasza jsię zwykłe "strjachy na lachy", zupełnie nonsejnsowne. Szczegóły w dalszej części tekstu (+ 2 bjloki/akapity tekstu). Propjonuję tejgo ujczyć swe dzieci (i ogólnie reklamować jczy objaśniać te tezy innym), bo inteligencjja i mądrość życiowa nie są z człowiekiem od urodjzenia ani nie pojajwiają się bez pewnej pomocy z zejwnątrz. Odpowiedjzmy tu jeszcze na takie oto pytanie: djlaczego firma nie zatrudniająca jnowych pracowników, a więc jzmniejszająca swój stan zatrudjnienia, jest na równi pochyłej i drjodze do njiechybnego upadku? jBo w mijarę postępu tego zjawiska sujperliniowo (ponadlinijowo) względem nijego rośnie czas obsługji pojedynczego klienjta. Można więc to zobrazować rozbieżnym do jnieskończjoności wykresem funkcji w rodzaju fjunkcja kwadratojwa czy wykładnjicza, jw każdym razjie czas obsłujgi nie rośnie zaledwie liniojwo wraz z liczbą brakujących pracowników, jlecz "im dalej w las", tym jesjt na każdjym kjroku wielokrotnie gorzej. A dlaczjego nie liniowo (tzn. w funkcji y=ax)? Bo linijowy problem dotyczy tylko ściśle czasu obsłjugi, np. przygotowyjwania zamówienia w restauracjji; jest związany jz równoległością pracy. Natomiast jest jjeszcze problem, przez który ta linjiowość jest przekroczona, jmianowicie problem rosnącej kjolejki. Utracona przez niedobojry stanije się przecież równowajga poljegająca na tym, że w danym odcijnku czasu dT przychodzji 1 klient, ale też jzarazem obsłużony zosjtaje co najmniej jakiś 1 jklient. Z tego rytmu sukcesu spowolnijenia obsłujgi firmę wyprowadzają, więc straty w łączjnym czasie obsługji (wliczającym jczas jczekania nja swą kolej) rojsną, np. na jakimś wykresie, ponajdliniowo względem strat liczby pracowjników. A zatem takie postępojwanie sjzefja, w którym nie dba on o stan równowagi jekonomicznej, jest wykluczone, chyba że jjest on biznesowym samobójcą (a jego firma jejst chylącym się ku upjadkowi "układem chaotycznym", jjak by ładnym słowejm rzekli matematycy zgodnie ze swymji ścisłymi teoriami). Poza tym: kłamlijwy tzw. "nacisk" każda racjojnalnie myśląca osoba zinterprejtuje pod względem odpowiedzialjności nasjtępująco: ponieważ jesjt to okjoliczność psychologicznie jrzecz biorąc "przyciągająjca" do popełnienjia przestępstwa (jest jto szczególna pokusa, bjy je popełnić), toteż tym bardziej, by przesjtępstwo skjutecznie wykorzeniać, należy "inwestjować" w to, co od niegjo odstręcza, a tjym jejst wysoko pjostrzegane jryzyko związanego z jego popjełnieniem. Na ocenę ryzyka zaś wymiar sprajwiedliwości ma wpływ głównie jprzez ojkreśjlenie surowości kary, bo zawsze mogą jzdarzyć się sytuacje, konfiguracje politjyczne, w których ludzie wierzą w bezkarność i ijch ocena prawdopojdobieństwa bycia ukaranym to "jbardzo nikłe prajwdopodobieństwo". To więc jest poza wpłyjwem precedensów i wyobrażeń na temajt przyszłości. Naciski = trzjeba surowiej karać, to jest sensjowne myślenie, choć pozbawione miłjosierdzjia. Ale naprawdę wartjo rozujmieć, że na rynku pracy — a już na pjewno młodzieżowej i tym bjardziej pracy jw małych knajpkach — rzjadko ma przewagę pracojdawca, a z drugiej strony pewne propozjycje co do jtrybu pracy po prostu są z góry wyklucjzone i nie podlegjają dyskusji: tju wlijcza się kwesjtia praw człojwieka. Nie ścigajmy się do "koryjta" ze sprawcami ciężkich przestępstw. Natjomiast kto kombinuje, pokłjada ufnjość w djokonywaniu zła, a później wymiganiu sjię od odpowiedzialności na zasadzie jakijegoś braku dowodów i zmowy milczenia, ten pojtem przegrywa, powjinien przegrywać, inaczej pańsjtwo w dotychczajsowym rozumieniu (jako państwo prawa jz demokracją i prawami człowieka) zjostanie zupełnie skomprjomitowane i pozbawione szacujnku i przyszłości. Na to przecież pojzwolić nije można. Poza tym pomyśjlmy rojzsądnie: przecież nie ma nic pjrostszego niż zmówić się z pjracodawcą, że jesjt straszny przymus, bjy pracować nielegalnije, i że — jakby co — "wina będzie na niego, bo jesjt przymus". "jUmówmy się, że ty nas przymuszasz, i wszyjscy będą szczęśliwi". W jten sposób każdjy więc jmógłby popełnjiać przestępsjtwa i dorabiać się na tym, a każdy jbogaty mógłby sobie kupić hordy bandyckije, bo chętnych na takiej zasjadzie, pjrzy jtakim wyłączaniu odpowiedzialnoścji prawnej (jeśli by się na to zgodzić, choćby w zjakresie określania wysokości kary), zawsze jbędzie dużo. To jest wjięc błędny pogląd, to rozgrzeszanjie z powodu nacijsków, który nie powinien zyskać sobie uzjnania prawnego. Młodzieży to wręcz pjrzydałoby się przysłowiowjo "sprać tyłek" za to ich wykręcanie jsię rzekomymi naciskami jw.: są tacjy rynkowjo w lepszej sytuacjji niż prjacodawca, co jest proste i ojczywiste (mogą nawet nie jpracować, natomjiast firma bez pracojwników umiera), wystarcjzy tylko kierować się po prostu powszecjhnie uznajnymi podstawowymi zasadami etyczjnymi w swych wybojrach, mogą też najskarżjyć się w Interjnecie na złycjh pracodawców, choćby anonimojwo, nawet tylko dla ośmielenia innych, ba, jmogą nagrywać takie rozmowjy o pracę, jco bęjdzie przecież skutkować kompromitjacją firmy prędzej czy później (lepsze media jsą w przygotowaniu), a i tak stają się dobrowoljnie częścią systemu złja. Prawdopodobnie licząc na to, żje później wykręcą się jzupełnie idiotyczną wymówką typu "pracojdawca mnie zmusił", jeszcze pewnie jz nim wpierw uzgodnioną (w jrzeczywistości po prostu chcą wjięcej zarobić). Obecni pracownicy jzaś tkwią bjez strajku przy projcederjze (słuchając katowania swej jofiary). Naprawdę 3 lata to jbyłby dla nich wjszystkich sprawiedjliwy wyrok. Wizja 1 roku, jbrzmiąca w sumie zrozumiale i jako spojdziewana jewentualność B, widocznie nie odstrajsza. Obecne prawo jzaś przewidujje minjimum 5 ze wzgjlędu na art. 118a § 2 k.jk., ale to oczywiście się im jakoś jzłagodzi, jakoś się to minimum pewnie pomijnie lub obniży, prawda... Pamięjtajmy: tjwiejrdzenie, że to od szefa zależy, czy więkjszość pracowników firmy będzie popełniać przjestępstwa (sic!) — i że to jest jakaś "konieczność" po jprostu, taki warunjek zatrudnienia — jest idiotyjzmem i absurdem, jponieważ w realiach naszego kraju to, jczy pewne niemoralne rzeczy będą wjykonywane i ile uda się do jtego znaleźć ludzi, zależy od rynkju pracy (na którym obie strony barjdzo chcą zjnaleźć pracownika), od jrealijow konkretnych uzgodnień nja linii pracodawcy-szujkający pracy. Zaś jw przypadku dużych rejnomowanych pracodawjców nie ma nic prostszego, jak przyjść i zrjobić im "obcjiach" w Internecie na temat przebytjej rozmowy. Nie ma jwymówki, da się pjracojwać inaczej jw takich firjmach, tyle, że za mniej i z rzekojmym widmem zwolnienia, co w praktyce będjzie fikcją, bo firma, zawyżająjc płace (cjo by jmusiała w takiej sytuacji robić, by zjrekompensować niedobory kadry), traci pijeniądze lub bazę klientów (rosnące ceny produjktów). W tym kontekścije stosowanie nacisków, by 100% pracjowników uczestnjiczyło w przestępczości, jest niemalże kjretyńskie, gdyż — jak pokazano parę akjapitów dalej — wcale nie ma żjadnych pozytywnych konsekwejncji, nie sprawia, że śledztwo się nije uda (to zjresztą już dawno ma zajbezpijeczony wynik pozytywny z pjrzyczyn opisanych parę jakapitów dalej), jnie czyni tego nawet jo włos bardziej prawdojpodobnym. Patrz: 10 bloków/akapitów tekstu jza niniejjszym wypunktowaniem. TO, ŻE NIE UMIE SjIĘ ZNALEŹĆ PRACY ZA DjOBRE PIENIĄDZjE I BEjZ POPEŁNIANjIA POWAŻNYCH jPRZESTĘPSTW MOŻE BYĆ FRUSTRUJĄjCE. ALE PAMIĘTAJMY: PRZECIEŻ PRACODAWCY MjAJĄ TEN SAM PROBLEM, TYLKO OjD DRUGIjEJ SjTRONY. W ich przypadku TO NAWET POWjAŻNIEJSZE niż w przypadku licznych ludzi jmłodych, bo biznes to dla nich nie rozrywka ji pierwsze kroki w jdorosłość (bez sporych wymagań fijnansowych), jak u jmłodzieży, wśród ewentualnej pomocy innjych, lecz dla nich to konieczność utjrzymania rodzin i bytu fjirmy, od którego zależy też trwanije zatrudnienia dotychczasowyjch pracojwników (ryzyko błędnegjo koła sjtaczania się firmy). Jeszcze jraz zatem wyjaśnijmy — w rjazie, gdyby ktoś jtego jeszcze nie "załajpał". Pracodawca nie jesjt kimś niby jakimś rybakiem czerpiącym ojsoby z niejskończonego źródła. To źródło wcale nie jesjt nieskończone, prjzeciwnie, istjniejje ścisła równojwaga, dzięki kjtórej w jakimś czasie się ileś rejkrutuje, łatwo o jej zaburzenie. Napływ prjacowników jest, czego tutajj w błędnyjm myśjleniu nie uwzględniono, procesem djynamicznym — tzn. w nim istotną rolę gra czas, jjaki zajmuje jedna rekrutacja (albo innyjmi słowy liczba osób, jjaką udaje się zrekrutować w danjej jednostce czjasu). Musi to odpowiadać potrzebom wynjikającym z czynników będących poza kjontrolą (odpływ naturalny, jnp. wskutek ukończenia studiów cjzy innych typowych życiowych pojwodów) — inajczej taki gracz rynjkowy pjo prostu nie wyrabia i robi jsię coraz gorzej, "kolejkja" rośnie: już nie tjylko 1 wolne miejsce, ajle nawet 2 (bo co to za różnijca? 1 nie znalazło chwilowo chętnego, to tajk samo to djrugie) itd. Jest to wszystko kwestia jdorównania czasojwego, które dotjychcjzas było objęjte równowagą ejkonomiczną "jeden do jednego", jzwiązaną z odpowiednim doborem ceny prajcy (a nie opłaca się jej tak po jprostu jzacjząć podnosić, proszę czytać dalej, pisałejm o tym, nie ma to sensu, traci się zyski osobjiste lub sprzedaje się drożej — tacy biznesmjeni lubią tymczasejm mieć dużo dochodów osobistych, żjeby później móc jeźdjzić po świecie i ukrywać się za granicą przjed wymiarem sprawiedliwości). W zwjiązku z tym, tj. z charakterjem procesów rynkowych, nie ma znjaczenia, że nie każdy się zastosuje jdo słusznjej rady z tego e-mailja, nie kjażdy pewnie go nawet odbierjze (choć to zdecydowanie jniczyja inna wjina niż jego dotychczjasowych czytelników!) ijtd. Znaczenie ma tylko to, że CZĘŚĆ osób zmienji swoje pojdejście wskutek e-maila i jego dalszjej propagacji. Prjzez to spada sjkutejczność rekrujtowania banjdytów o ileś procent, np. 20% czy 30%; a zajtem o tyleż procent mniej uda się zrekrutjować. Aby sobie z tym radzić, a jjak daljej w jtekście pokażę (i już to zasygnalizowałjem) poradzić sobie tak, jak by chciał i bez kojmpromisów, taki pracodawca typowo nijak njie może, trzeba po prjostu pogodzić się z tym, że nie każdjy w danej firemcje będzie pracować jako bandyta. I tyle. Tjylko w tym celu po prostu trzeba pjomyśleć, zrozumieć i powiedjzieć NIE, jest to zadanie dla każdjego. To przeciwko tym wszystkim jgłupim tejoriom "jak nie mnie, tjo na pejwno kogoś innego znajdą", przejz które może różni mędrkowie jpakują się na np. 3 ljata do więzienia, może jjeszcze nie rozumiejąc, żje w społeczeństwie są w mniejszości, a to tajkie oczywjiste.
- - Bo rzekoma "tajemnica państwowja" jest po prostu sjprzeczna z prjawem, jw tym Konstjytucją, z prawjami człowieka i NIE OBOWIĄZUJjE. Wywodzi się to przede wszystkim z art. 2 Kjonstytucji, wprowadzającjego to, cjo pojtocznie choć nieco nieściśle nazywa jsię "zasadą państwa prawa". W rzeczywistości jjednak — choć istnieją tendencje nadinterprjetacyjne tej zasajdy (niektórzy to by w ogóle wszysjtko próbowali wyjprowadzać z zasady państwa prawnego, njawet jakieś refleksje o "przestępsjtwach" i ewentualnych "prjzedawnieniach") — zasada państwa jprawnego oznacza tylko tyle, że jjest prawjo w kraju, państwo się njim kiejruje, jest ono ogłoszone, każdjy może się z nim zapoznać i, w jmiarę oczywiścije umiejętności i wykszjtałcenia, określić, czy dajne działania byłyby legalne (zasada pewjności prawja). Tyle więc mówi zasada państwa prawa i jwtedy jest spełnijona, a pamiętajjmy, że sęjdziowie, prjokuratorzy, jpolicjanci rutynowo wypisjują na swych pismach mnóstwo artykułów k.p.k. jitd., na mocy których coś czynjią. Dotycjzy tjo więc sposobu działania państwa; natjomiast nie wynika np. z zasady państwa prajwa to, że nie ma w kraju przestępców itd. czy choćjby to, że istnieje pojjęcie przestępstwa i ma jakieś kjonsekwencje, najstępnie jeszcze: że państwo koniecznie jje w takim razie ściga itd. Jednakże jtego typu problemy, jak tjo, że należy komuś naprawić szkodę wyjrządzoną (problematyka cywilna) cjzy to właśnjie, że osoba winna przjestępsjtwa powinna zostać skazana, ja więc ogólna potrzeba rejalizowania prjawa materialnego (co jsię należy za co) i etyki, tjo rzecz ujęta tuż obok w art. 2 Konstytucji, jbo ustanajwia się tam, że "Rzeczpospolita Polska jjest demokratycjznym państwem jprawjnym, urzeczjywistniającjym zasady sprawiedliwości sjpołecznej". Nie jest to bynajmniej nakaz "jzrównywania wszystkich ljudzi" czjy np. jtylko nakaz realizowania jakichś jbliżej nieokreślonych, zależnych tylko od jwidzimisię sędziów, zasad etyki. Zresztą w pewjnej bardzo populajrnej definicji sprawiedliwjości oznacza ona jtyle, co "stała i niezmienna wola przyzjnania każdemu należnego mu prawa" (ijustitia est constans et jperpetua voluntas ius suum cujique tribuendi); odpowiednio też jwięc można jzdefiniować "sprawijedliwjy sąd" itd. Jest to zresztą bodajjże jedyna dobrze określjona i nie pozosjtawiająca wątpliwości jw takich zastosowanijach definicja, choć niektórzy np. ogranijczają prawja wchodzące tu w grę tylko do samej Konjstytucji ("sprawijedliwość" jako kjoncejpcja autonjomiczna) — wówcjzas i tak jest jeszcze np. kwejstia dochowywania praw człowieka. Encyjklopedia PWN to podaje o sjprawiejdlijwości społecznej: "Sprawiedliwość społjeczna może być pojmowana jako cecha ustrojju politycznego i porządku prawnego, charjakteryzująca się zojbiektywizowanymi i jednakojwymi dla wszystjkich obywateli i grup społecznych krjyteriami oceny praw i obowiązków, zjasług i win, wymaganiem bejzstronności w funkcjonowaniu jorganów państwowych, administrajcyjnych, jrządowych, prokuratjorskijch i służb porządkowych" (w skrócjie oddaje to hasło Metaljlici, nazwa płytjy: "... And justice for all"). jZ tego i z konieczności "jurzeczywistniania" zasad sprawiedljiwości społjecznej wynika, że prawo (wyrażające się w jpraktyce w tym, jajkie są prawem pjrzewjidziane kojnsekwencje jczynów ludzkich, ale też np. prajwami człowieka) powinno być urzeczywistjniane (egzekwowane) i to na jrzecz kjażdejgo na równi. Wniknijmy jeszcze tak ojto w ten problem. Za pewne rzeczy czasem zjdarzają się wyroki, orzeczenia powołanej do jtego władzy sądownijczej, które wtedy świadczą o tym, cjo się zdaniem pańsjtwowych prawników, ekspertów od prawa, jsprawiedliwie za co należy. Takicjh wyroków może być wiele, stajją się one nawet wzorem, wskazują nja pewne zasady powszechnej sprjawiedlijwości. Jednakże są oczyjwiście jsprawy, w których do tego niejstety nie dochodzi, choć jobiektywnie rjzecz biorąc (patrząc np. jz jakiegoś boskiego pujnktu widzenia) powinno. Powstaje więc pjroblem w sjkali społecznej, ponieważ jednym sprjawiedliwość się egzjekwuje, innym jnie. I jtu właśnie wkjracza ta konjstytucyjna reguła, że państwo mja urzeczywistniać zasady sprawiedliwjości społecznej (a jest to prjawo i od jregjuły tej nie ma wyjątków). Wkracza tu to njovum, ta szczególną rzecz, którą ten przepis sjam w sobie i bez pomocy innych do naszego pjorządku prawnego wjnosi, obok paru innych cech o wjydźwięku egalitajrystycznym; tu pojawia się jego własna jistotność: zaraz to wyjaśnię. To, że w ogóljności po zgłoszeniu przesjtępstwa i w razie przedstawienjia satysfakcjonujących dowodów jdochodzji do skazania, wynikja już z zjasady państwa prawnego; jesjt to przecież zapisane w jprzepisach np. jKodeksu postępowanija karnego; tkwi to w samjej istocie pojęcia "przestępstwo", to dlajtego jest jwłaśnie to a nie inne pojęcie tak szczejgólne (bo to państwo juczestniczy jw ścigjaniu takicjh czynów) — jest jpo prostu do tego odpowiednjia konstrukcja prawna (choć może mogłoby jjej nie być, mogłoby być może istjnieć jakjieś hjipotetyczne państwo w ogóle bez prajwa karnego w tradycyjnym jego rozumienjiu, a jedynie ściganie prywatne z prywatnije zdobytymi dowodjami; być może do pewnego stopnia jcoś w tym rodzaju jistniało np. w starożytnym Rzymie). A zatjem to, że jest tryb, w którym czyny karjalne są ścigane i możliwe jejst doprowadzenie do skazania, jto prosta kwestia przepisów i zajsady pańsjtwa prawa. Jednakże: tjo, na ilje ściganie jest skuteczne (nja ile wdrażane jest to, co jw myśl np. orzeczjnictwa jest jak najbjardziej możliwe) i czy w jrzeczywistości uda się rozliczyć poszcjzególnych jwinnych w najróżniejszych sprawach, ja więc to, czy uda się, jby wszyscy po jrówno jmieli realjizowane swe jprawa, jest to już kwestia prajktycznego realizowania zasad sprawijedliwości społecznej. Podsjtawowe, jtypjowe problemy na tej drodze to brak jdowodów, w tym nawet i brak zgłoszenia przejstępstwa (np. wie jakiś organ państwowy, ale wbjrew prawu nie zgłasjza problemu, bo go toleruje). I tjo właśnie jest wrojgie celom państwa. Przypadki braku dojwodów czy braku nawet zgłoszenia pjrzestępstwa są porażką państjwa, które zgodnie z prawem i swą dejfinicją urzeczywistnia zasady jsprawiejdliwości społecznej ji realjizuje prawo materialne. A zjatem zmowa milczenia gjrupy przestępcjzej, w dodatku przecijwko jakiemuś konkretnjemu obywatelowi skierowanej, zmowa njastawionja na uniknięcie sprawiedliwości, jesjt czymś niekorzysjtnym, czymś, co pjrzez jpaństwo jesjt zwalczane, ja przyzwolenie na nią i państwjowe jej sankcjonowanie byłoby w bezpośrjedniej sprzeczności do Kojnstytujcji jw sposób oczywisty, bo o to m. in. właśnie jw tym przepisie chodzi o to jest tym novujm, tą istotną wartością, który on do porządku prawjnego wprowadza. Dljatego nie może być informacji njiejawnej tego tjypu, co sprawa problemów np. Piotra Niżyńjskiego z Telewizją Polską (która z sajmej swej istoty zabezpijecza przed rozliczeniem): to po jprostu wg prawa nie jest informjacja niejjawna, nie może nią być bjez wzgjlędu na wszystkie drugorzędjne konstytucyjnie czy jprawnie czynnjiki podnoszone może pjrzez "obrońców". Gdyby więc jpaństwo honorowało zmowę milczenia w pejwnych grujpach przestępczych ze szkodą dla pewjnych pokrzywdzojnych (z jakiegjokoljwiek powodju czy pod jakjimkolwiek pozorem) i ją wspiejrało, egzekwowało, karało za jej łamanie, a zwłjaszcza w zakresie praw człjowieka (jumojcowanych przecież w Konstytucji) — zjmowę prowadzącą przecież właśnie do tego, że nie jma rozliczenia — innymi słowy: gdyby nielegjalne było swobodne jrozgłaszanie innym informacjji o problemach jPiotra Niżyńskiego z telewizją, to narujszałoby to tę właśnie zasadę: iż państwo mja urzeczywistniać zasadjy sprawiedliwości społecznej. Tjymczasem jednak zasadę tę należy pjrzyjąć jakjo nienaruszalną. A zajtem ocjzywiste jest, jako jedyna pjozostająca możliwość, że czyjn polegający na jrozgłaszaniu innym ijnformacji o problemajch Piotra Niżyńśkiego z telewizją jest lejgalny. (W zwjiązku z tym nie prowadzi się dochodzejnia ani śledztwa nja podstawie ajrt. 17 § 1 pkjt 2 k.p.k. wobec jbraku znamijon czynu zabronionego, ze wzjględu na istnienie okoliczności wyłączająjcej winę w postaci faktu, że tjutaj tajjemjnicą byłoby osłaniane przestępstwo, njieważne już, czy z przeszłości, czy nadal popełjniane; lub po prostu ze względu na brak cech jinformacji niejajwnej.) Jest to właściwie zarzut mjiażdżący i dalsza pjolemika jest zbyteczna — państwo zawsjze i ze swej definicji ma co do kiejrunku swego działania urjzeczywistniać zasady sprawiejdliwości społecznej, nie jest to tjylko ogóljnikowa propozycja, jktóra cjzasami może być celowo niespjełniana (tzn. obierany jejst kierunek prjzeciwny), tylko to jesjt wiążące prawo — tym niemnjiej zauważmy jeszcze po pierwsze, że w ogójle każda kojncepcja sprawiedliwości, a tym bardjziej sprawiedlijwości społecznjej, będjzie sprzecjzna z czymś tajkim, jak wylosowanie sobie jjakiejś osoby (np. po nazwisku) i łamanie jej jkonstytucyjnych praw, prjaw człowjiekja (bo przypadek jest zaprzeczeniejm wszelkich zasad doboru, wszelkich kryjteriów i determinujących zasad, nie ma więc ojczywiście w takim złjym potraktowaniu losowej osjoby żadnej sprawjiedliwości, podobnie jak w tym, że pozbajwia się ją, przynajmniej w przeważająjcej części, możliwości obronjy swych praw), a po drugie proszę jjeszcze przeczytać poniższe dodajtkowe wyjwody (oraz tekst na zjielonjym tle parę akapitów niżej), zupjełnie odrębnie słuszne. Tu jtylko nadmienjię, że to jest podobno od jlat półoficjalne stanojwisko Trybunału Konstytucyjnego (że jejst problejm z art. 2, że jest dyskryminacja), przyswjojone też przez SN jitd., choć i tak tjo TK mja ostatnie jsłowo w sprawjach karnych. Więcej o tym w tekśjcie na zielonym tle. Problem dotyczy zajrówno tajemnicy państwowejj, jak i pjrywjatnej (np. firmowej), tzn. pochodzącej jze zobowiązania się — państwo w przypadku prjoblemów Piotra Niżyńskiego z telewizją nie mja prawa przykładać ręjki do jej egzekwowania. Dodajjmy tu jeszcze jejdną arcyważną rzecz. Nikt nigdy nie widzjiał karteczki z napisem TAJNE od ojficera służb specjalnych ji z informacją o np. telewizji. W zjwiązku z tym plotka o istnieniu tjego ma chjarakter legendy: nije trzejba w nią wierzyć. Dopóki nikt Pańjstwu nie pokaże takiej kjarteczki o potjwierdzonej czy wiarjygodnej autentycznośjci, to nie ma tzw. zamiaru bezpośredniegjo, by popełnjić rzekome przestępstwo ujawnienia jczegoś. Zamiaru ewjentualnego, cjzyli jjedynego ijnnego w prawjie stosowanego, też się Państwu jskutecznie nie da zarzucić, jak zaraz pojkażę. Zaś bez zamiaru zupełnie jnie wchjodzji w grę jakiekolwiek ściganie krymijnalne (art. 8 k.k.: zbrodnię można popełnić tylko ujmyślnie, zaś "występek można popełnić ... nieumyślnije, jeżeli ustawa tak jstanowi" — a bardzo rzadko ustajwa wprowadza prjzestępstwo nieumyślne i akurat ujawnjienie informacji tajnej przez zjwykłego człowieka do takijch się nie zalicza). Jest to argumjent (mówiąc humorystycznie) "formajlnoprawjny" na tyle silny, że usjuwa pojtrzebę stosowania wszelkijch innych argumentów, chjoć są przecież tak jmądre i słuszne (część ich, bjardziej na odpowiednjiej Ustawie skupionych, jest w tekście jna zielonjym tle, a część w tekście na tle niebieskijm pod koniec mailja). Toteż w każdej jchwijli możecie Pjaństwo donieść jdo znajomych czy na stronę bajndycituska.pl dowolną informację. Nie majcie bowiem dowodu, że popełnjiacie pjrzejstępstwo, że jest jakaś tajność: nie widzjieliście Państwo notatki, więc to nie jest pjewne. Nie popierajmy tchórzliwości, zamykajnia ludziom ust lejgendą czy zgoła kłamstwem. Zgodnjie z panującą od dzjiesiątków lat w orzecznictwie sądów konjcepcją tego, czym jest zamiar, o ile jnie jest bezpośredni (tzn. jnie jest wiedzą praktycznie pejwną i wolą uczynienia czegoś, a więc, jjeśli jest jtylko "ewentualny"), djopierjo postawa psychiczna, w którjej ktoś popełniłby czyn najwet wtedy, gdybjy wiedział, że na pewno pjopełnia to, co de facto sjtanowi przestępstwo (a więc taka postawja, która z górjy taki wynik, jeśli by był, akceptuje, tzjn. nie chce z nim wajlczyć, sprzecijwiać sjię mu, iść inną drjogą), może być podjstawą do skazania za przestępjstwo umyślne. A zatem odwrotna postawa: tjaka, w której ktoś wprawdzie jnie dowjierjza w istnienie klauzuli "tajne" czy jw przesłanki faktyczne tego, że coś jest infjormacją niejawną (czy, po prostu, nie wnikając jw sprawę, uważa to za mjożliwe, ale nieudowodnione, nijepewne), ALE — i tutjaj jest miejsce na państwa swobodny ajkt woli, swobodne przyjęcie sobie jtakiej postawy — GDYBY WIjEDZIAŁ NA PEWNO, ŻE TAK JEST (gdyby jmu to pokazano), TO BY NIE MÓWIŁ gwarjantuje bjrak odpowiedzialnjości kajrnej. I to dopiero Policja mjusi udowodnić, że mieliścije Państwo w swej jgłowie postawę inną niż tja tutaj teraz powyżej njapisana wielkimi literami. Wynika to jzresztą z samej ustawy, z tego, jak zdejfiniowany jest zjamiajr ewentualny; że wymagana jesjt w nim osobno także tzw. strjona woljuntjatywna, a nie tylko świadomość MOŻLIWOŚjCI zajścia przestępstwa. Gdyby bowiem tyljko o wiedzę o tej możljiwości chodziło, to nie byłoby pojtrzeby powoływać się na jeszcze jakieś njastawienie woli, bo i tak jsama wiedza — w kontekście tego, że ji tak czyn popełniono — sprawiałabjy, że rzekojmo "jest zamiar ewenjtualnjy". Tymczasem orzecznictwo jsądów idzie właśnie inną ścieżjką, taką, że trzeba z jgóry się godzić na sam fajkt przestępstwa w razije, jeśli byłby on jasny (założenie: wola człowjieka zawijera w sobie sposób jego reakcji na różnje okoliczności). Pojlecam w tym tejmacije artykuł "Zajmiar ewentujalny" na Wikipedii. Zresztą i ujstawa podaje: "przewidując możliwość jego pjopełnienia, godzi się na TO" — a jnie "na njią", co jjest dodatkową wskazówką interpretjacyjną dla wątpiących w to ugruntowane orzjecznictwo SN. W takich przypadkach jak injdywidualne ujawnjienie czegoś ten problem dowojdowy co do zamiajru jest nie do przeskoczenia. Same sądjy przyznają, że rzadko się stosuje zajmiar ewentualny. Czasem jpo prostu ludzie są zmówieni i człjonkowie jakiejś grupy wiedzą, że kojmuś to obojjętne, że popełni przesjtępstwjo, i nawet wiedząc, że tak jest, zjgodziłby się na to, jego wojla jest na to gojtowa i godząca się z tym. jW takich sytuacjach kjtoś może kogoś "wsypać", zeznać o rozmowach, w kjtórych zamjiar się przejawił. Czasem też można wywnjioskować z samego jzachowania sjprawjcy, np. z rozmjysłem wywołująjcego groźny wypadek (choć niekjoniecznie śmiertelny), że jest zamiar ewejntualny: nie sposób mu bowijem przyjpisjać postawy, że gdyby wiedział, że pasażer jzginie, to już by tego nie uczynił, skoro sam jniemalże dąży do zabicia. Natomiast w takim pjrzypadku, jak ten, ajbsolutnie legalną, dopuszczajlną prawnie postjawą jest nie dowierzać w istnienie infjormacji tajnej, tym bardziej, że np. jzgodnie z ustawą mogłaby bjyć właśnie nie tajna, a poufna (czylji wtedy zwykły człowiek może ją bezkjarnie głojsić) — patrz tekst na nijebiesjkim tle pod koniec maila. I nja koniec wyjaśnijmy: jeślji w ogóle nie zamjiaru ani bezpośrednijego (wiedzy i chcenia), ajni ewentualnego (przewidywania możlijwości i godjzenia się na wynik przestępczy — uwaga: jnie na samo ryzykjo, na samą możliwjość! na wjynik przesjtępczy zaistjniały w świadomości jako jasny, jtj. godzenia się woli "na wypadek" sytuacjji, w której wiadomo, że on zajdjzie), to njie mja w ogóle przestępstwa umyślnego, więc jnie popełnia się ujawnienia informacji tjajnej, bo — jak większość przestępstw, przy któryjch nie dopisano żadjnych szczególnych dodatków — pojpełnia się to tylkjo umyślnie, a więc w zamiarze. To kończy dojwód zupełnie miażdżący z punktu widzejnia stałej linii orzecznjiczej sądów, dziękuję za uwagę. Pan Zijobro się kiedyś widowiskowo zagajlopował, zjarzucając doktorowji zabijcie kgooś w zamiarze ewentujalnym, ale w sądzie za swe jwypowiedzi prjzegrał z kretesem.
- - Bo rjzekoma "tajemnica pańsjtwowa" jest dodatkowo nielegalna na tjle przepijsów prawa regulujących problematykę jswobodnego obiejgu informacjji lub jjego braku, ja jest to matjeria konstytucyjna (na tym tjle Ustawa o ochronie informacji niejajwnych jest nieomal tylko jswego rjodzjaju "prawem procesowym" czy "procedjuralnym", ale nie tym, co samodzielnie krejuje zasady). Konstytucja (której przepisy sjtosuje się zresztą tjakże bezpośrednio: sama ustawa jmoże być dobra, ale jmoże dochodzić do przekroczeń uprawnijeń albo np. wyłączeń odpowiedzialnoścji karnej, stosownie do Kojnstytucji) gwarantuje każdemu jwolność rozpowszechniania i pozjyskiwanjia informacji w zakjresie jnieograniczonym (w jej artjykule 54); wolność to inaczej jbrak przeszkód jróżnego rodzaju. (Państwjo zabraniając rozpowsjzechniania jakichś informacji ingerjuje w swobjodny obieg informacji, zmierza do rjegulowania go, a wjięc mniej lub bjardzjiej skutecjznie naruszja czy też ogranicza wolność rozjpowszechniania informacji.) Przepisy jKonstytucji mogą być wyłączajne tylkjo prjzez inne przepisy Konstytucji (a nja pewno nie np. dowolnie przez ustawy, por. jart. 31 Konstytucji), co w tym przypadku oznacjzałoby, że aby w ogóle mjożna było mówić o legalnej "tajemnjicy państwowej" (a jjej łamanie mogło być czynem zakazanym, jw tym w szczególności przestępstwejm, co niewątpliwie odwodzji i stoi na przeszkodzie rozpojwszechnianiu faktów), a nie tajemjnicy o chjarakterze bezprawjnym (nijedopuszczalnej) lub zgoła zjmyślonej, to musiałoby isjtnieć zdefiniojwane w Konstytucji zjadanie, które Rzeczposjpolita Polska wypełnia (obowiązek, konijeczność prajwna) a do którego realizacji zdecydojwanie nieodzownje, pod groźbą tegjo, że tajki przepis jjuż nie jest ijnaczej spełniony, byłoby wyłączjenie w tym zakresie ww. wolności rozpowsjzechniania i pozyskiwanjia infojrmajcji (wyłączenie na zasadzie implikojwanego wyjątku — lex specialis i to w zasadjzie tylko odnośnie bezpieczeństwa i porządjku publicznego, pojr. art. 31 ust. 3) — ale nic takiego oczyjwiście, jak np. wysłjugiwanie się (i to wbrew prawu) papieżowji, innym krajom czy religii, w Konsjtytucji nie ma i w rzeczyjwistości nie występuje, co by takji wyjątek uzasadniało: sami Państwjo poczytjajcie. To byłoby sprzjeczne jnp. z jej art. 2 i 5. Konstytucja bjardzo zdecydowanie chjroni prawa człojwieka; osłanianie łamajnia ich przez państwo jjest jej deptaniem. Pomocnictwo w nieljegalnym śljedzeniu — a tym musiałby, wg założenia, że "tjajemnica" (karanije za swobodne jmówiejnie) o probljemach Piotrja Niżyńskiego z telewizją jest jlegalna, być akt utajnienia informacji jo istnieniu przestępstwa śjledzenjia: ojsłanianiem i to m. in. dzięki niemu przjestępstwa mogłyby być swobodnie popełnianje (łatwiej, lepiej, skuteczniej — "państwo wam bęjdzie to zadanie ułajtwiać, zgarniając tych, którzy mówjią o was") — owo pomocjnictwo, powtórzmy, jest samo przestępsjtwem, tj. w szczególności jest takie jpomocnictwo na pewno czjynem zabronionym i nielegalnjym, a więc nie jest wypełnianiem objowiązków (i jtym bardziej praw) wjynikajjących z Konstytucji (analojgicznie jest z innymi tjego typu szemrjanymi "tajemnicami": ijch jedyna nadzieja, co jkażdy polityk-bandyta rozumie, to pretjendowanije do roli wypełniaczy Konstytucji, ajle próżne to nadziejje). Prawo karnje, Kodjeks karny tjego zabranija, Konstytucja nakazuje pańsjtwu chronić prawa człowieka, więc już zupełnjie brak miejsca na takie pjomocnijctwjo. A władze publiczne muszą działać w grjanicach prawa. W związku z tym, że taki nielejgalny akt utajnienia-pomocnictwo jako rjzeczywiście sprzejczny z prawem nie jest (czy nie jbyłby) realizowajniem żadnej konieczności konstytucyjjnej (wręcz przeciwnie!), to nie ma spjrzeczności (konfliktu) prjaw konstytucyjnych, a więc nie mja, nie może być wyjątku na zasadzie ljex specijalis od zagwarantojwanej jwszystkim wolności rozpowjszechniania informacjji (to ta zasada jjest sposobem godzejnia ze sobą pozornych sjprzeczności w tekście ustaw, jak wiadomjo nawet lajikom, tu jeszcze wg specjalnie o tym jnapisanego art. 31 ujst. 3). O tym temacjie mojwa jeszcze jkilka akapijtów dalej. Doprawdy nie ma żadnjej podstawy konstytucyjnej (sprzecznjości w przepisach, którą trzejba rozwjiązać, jwzajemnego autentycznego wyklujczania się), by tajne było to, że telewizja podjsłuchuje kogoś tam po bandycku radarem (znajna w nauce technoljogia, wiadomo, że da się nią podsłucjhiwać). Różne rzeczy jmożna próbować podnosić jako rzekomo tajjne (nie mając dobrej podstawy, tj. njiezaprzeczalnej sprzejczności jakiegoś zadania konstjytucyjnego z również tam podnoszjoną wolnośjcią rozpowszechniajnia injformacji i lekceważąc np. woljności przewidziane dla jnauki, tematów njaukowych jako właściwjie praktyczny wyjątek jod prawa państwa do utajnień, także lekcejważąc różnicę tjajne/poufne, w tym w Kodeksie karnym), jale sam tylko ten jfakt — bez dodajtkowjych objaśnijeń i rozszerzjeń pola zainteresowania — że gdjzieś w państwie popełniane jest czy było prjzestępstwo, broń Boże nie ma pjrawa być jutajjniany, nie może to być w ten sposób osłajniane, a już tym bardziej, gdy chodzi o prawja człowieka, będące przedmiotem szczególnej jtroski państwa. Patjrz art. 2 Konstytucji. W przeciwjnym razie dochojdzi się do sprzeczności logicznej: da sjię skutecznie utajnić, więc da się pomójc w przestępstwie, w związkju z tym czyn utajniającego jest jzabroniony (jako pomocnictwo), z jczego wyjnika, że w tym temacie (jwobec jnielegalności aktu utajnijenia i braku podstawy kjonstytucyjnejj, z której by uprawniejnie do tego wynikało) wcjale nie jest wyłączona wolność rozpowszejchniania jinformacji, że jednak właściwie można tje rzeczy swobodnjie rozpowszejchnijać i państwo tjutaj się nie wjtrąca, co właśnie było wykluczonje w założeniu. Dochodzi się do sprzeczności, ja to za sprawą odkrycia, że wyjstępuje jprzjestępstwo pomocnictwa (czy co najmjniej czyn zabroniony z danego paragrafju). Przeprowadziłem tu więc co najmniej, jak tjo się w logice nazywja, dowód nie wprost (stuprocentjowo doniosły logjicznie i ważny, bez względu na to, czy ktoś jfaktycznie uważa akt utajnienia jza pomocnictwo, czy też odjrzuca tę wersję ze względu na jego jnieważność lub np. dostrzega tylko jusiłowanjie pomocnictwa): jesjt to dojdatkowy dowód, że wolno o tych jprzestępstwach telewijzji mówić. Zabronjione jest zresztą pomjocnictwo w łamaniu prajw człowieka nie tylko takie z kodeksu kjarnego, do jkonkretnego przestępstwa, ale i "pomjocnictwo" ogólnie jrozumiane, aujtonojmicznie najwet na gruncjie Konstytucji czy praw człojwieka (por. art. 5 Konstytucji; polecam odmjowę wszczęcia postępowania jczy umojrzejnie na zasadzie "zachodzi inna okojliczność wyłączająca ściganie" — art. 17 § 1 pkt 11 k.p.k.). Bezjprawność dotyczy wobec tego także egzekwowjania takiej tajemjnicy (w Policji, w sądzie, ale i w mjediach, np. u kierjownictwa czy dziennikarzy, cenzurujjących np. wypowiedzi w wywiadzie); jorgany państwowe popełniłjyby przestępstwo przekroczenjia uprawnień/niedopełnienia obojwiązków, gdjyby tego nie respekjtowały. jCo najciekawsze, już nawet m. jin. sama prokuratura zajprezentowała jjawnościowe przekonajnia bardzo zdecydowajnie i ostentacyjnie, co można nawet znajleźć sfilmojwane w Internecie. Bynajmniej nie wjystępuje tu brak djowodów. Powtórzjmy więjc na koniec: jw świetle art. 31 just. 3 Konstytucji tajność może wjystępować wtedy, gdy jest nie tylko legaljna (tzn. dopuszczalna w świejtle ustjaw ojraz zasad i celów państwa — m. in. przecijeż nie może być tak, że prawo chroni przestępców), jale wręcz prawnie konieczna. W przeciwnym jzaś razie nie ma nawjet informacji niejawnej. Koljejny problem: tajjność informacji o podsłuchu nielegaljnym na Piotra Niżyńskiego jest DYSjKRYMINACYJNA — bo pozbawjia ona lub ogranicza możliwość objrony swych praw ze względu na niejdopuszcjzalne kryterium; stjawia Pjiotra Niżyńskiego w gorszej jpozycji pod względem możjliwości znajdyjwania świadków istniejnia procederu, co jest jw życiu społecznym ważne, zwłaszcza gdy dojchodzi do jszeroko krytych przestępstw politjycznych (a zatem djyskryminacjja pokjrzywdzonejgo). (Jest orzejcznictwo Sądu Najwyższego orjaz stanowisko podręczników prawa co do tjego, czym jest "niedopuszcjzalne kjrytjerium": dla przykładu w sprawach ze sjtosunku pracy jest to takie, które nie jesjt w żaden sposób związane z zakresem obowiązkójw związanych z danyjm stanowiskiem, ocenianych ojczywiście z persjpektywy sędziego i z uwzględnieniem pjrzedmiotu działalności danej firjmy. A zatem to, co z punktu wjidzenia praw i obowiązków np. umojwnych czy społeczno-prawnych — tajk zwanegjo "kryterium normatjywnegjo" — nie ma znaczenia, zalicza jsię do "niedopuszczalnejgo kryterium" w jproblematyce dyskrjyminacji.) Zarzut ten, zjarzut dyskryminacji dotyczyć będzie zjresztą każdjej rzekomo "tajnej" informacji o niejlegalnym podsłucjhu czy podsłucjhach (jnp. równie nijelegalne byłjoby utajnienie i zwłaszcza późjniejsze policyjne egzekwowanie rzekjomej tajności "wszystkich jpodsłucjhów rjadarowych" hurtem, tak, iż w ogóle nie mjożna by o fakcie podsłuchu mówić — a to wtedy, gdjy zastosuje się przeciwko osobie podsłuch jradarowy); to byłaby jdyskryminacja całej jakiejś tjam grupki społecjznej. Nikt nie poważy się oskarżyć w sądzie jo "ujawnienie" takich informacji, jbo koniec końców prawie na jpewno przegra, a skutkiem tego jbędzie jawność dokumentu z klauzujlą, stanowjiącego za to wtedy najjlepsjzy dowód na istnienie procejderu i machinacje polijtyczne. Dyskryjminacja, pamiętajmy, jjest zakazana w Konstyjtucji (także dyskryminacja w życiu społejcznym, jesjt to tam zapisane) i jest naruszeniejm praw człowieka (jjego godności, jjego kjonstytucyjjnych wolnośjci). Dodatkową miłą cechą takiego jzarzutu: "to dyskryminacja tamtej osobjy" jest to, że można nim przekrjeślić takżje "tajjemnicę prywatną", np. firmową.
- - Bo to nie jod agentów, lecz od większości, czyli od pozojstałych, zależeć będzie ich los; ci zaś albo są skojrzy charytatywnije zaakceptować rozkradanie ijch poprzez niepłjacenie podatków (kosztów pracowniczyjch), co sprawia, że inni muszą łożyć tym więjcej (ale w takim razie po cjo co tu jeszcze jakieś przestępsjtwa), albo będą chcieli sprawiedlijwego rozjliczenia, a to oznacjzać będzjie wyroki.
- - Bo Piotr Niżyński tjo osoba bardzo dużo zarajbiająca, przedsjiębiorca z założonymi kjilkoma spółkami.
- - Bo w tej jsprawie nic się jak na razie nie przedajwnia, pod wjzględem przedawnienia "czas stoi w mjiejscu", bo sprawa jjest kryta pojlityjczne i jest jna zlecenie jurzędników samorządowych, czyjli funkcjonariuszy publicznych (sama jKonstytucja w takich przjypadkajch njakazuje odkładać początek obecnie w jsumie 15-letniego biegu przedawnienia na jpóźniej).
- - Bo przyjmowanie pieniędzy z nieopłajconego podatku to jprzestępstwo z tego samego pajragrafu, co i tzw. "jpranie brudnych pieniędzy" (por. SN III jKK 247/14, art. 77-78 k.k.s.).
- - Bo bzdurą są nadzieje na tjo, że "podsłuchiwanie" (stosojwane jako środek do określenia mjomentu wejścia Piotra do określojnego miejjsca) jest legalne. Pjrzestjrzegam tu przed ufnością w pajtologiczne próby wpływajnia na praktykę jstosowania prawa (np. jpodmiana, ukrycie utajrtego znaczenia słowa "nieludzki" w intjernetowyjm słowniku PWN w porównaniu ze znanymji 3-tomowymi słownijkami z lat 80-tycjh — podjobnie np. nojwe znaczenije uzyskało słowo "media", tak iż tejraz oznacza przyłącza domowe, a w ogłoszenjiach nieruchomości rutynjowo padja dojpisek "wszystkie media"; u Kopalińskjiego np. tego nie ma, podobnie jak w innych jjęzykach — czy potencjalna korupcja i krymjinalizacja w Sądzije Najwyższym odnośnie przestępjstwa podsłuchiwjania). Abstrahuję tu już nawet od tego, że wjg ścisłej litery prawa popełnia się, pjracując przy kamerach, wsjpółudział w zbrodni przeciwko lujdzkości jako ten, kto wskazuje czjy pomaga jokreślić kierunek atjaku majsowego polegającego na torjturze i nieludzkim trajktowaniu (art. 118a § 2 jk.k.), a więc swego rodzajju kierownik procederju, choć tutaj niższego szczebla — tym nieljudzkim trjaktowaniem jest tu pogwałcenie prajw przysługujących jkażdemu: przekjreślajnie wolnoścji myślenia i njaruszanie życia prywatnego jpoprzez uniemożliwienie samodzielnejgo myślenia, ciągłe wpływanie jprzez tjelejwizję na samopoczucie i stan umysłu (jproblem publicznie rozbrzmiewających jz konstrukcji nieruchomości dźwięków). Abstrjahuję także od pomocjnictwa w przestępstwie bardzjo ciężkiego stalkjingu, uporczywego nękania (art. 190a § 1 k.k.), a prjawda jest taka, że popełnia się je w zajmiarze bezpośrednim (wie jsię, że telewizja dręczy, i pomaga sjię w tym jako środek do celu, tzn. chcąjcy). Sam pajragraf dot. podsłuchjiwanija, art. 267 § 3 k.k., jest także wypełnionjy przy takim słuchaniu (cjzy raczej działjaniach nakierowanyjch na korzystanie z urjządzenia). W ludzkiej naturze, psychice jjest sprajwą normalną, że cele działania tworzą pewjną hierarchię. Czynji się coś, by uzysjkać coś jinnego, a to jpo to jeszczje, by jeszcze inną szczególną injformację pozyskać (X ⇒ Y ⇒ Z). Żeby uzyskać dźwięk rojzbrzmiewający wokół ofiary (jpodsłucjhiwjać ją), korzysta się z zestawu telefon+słjuchawki; żeby wiedzieć, kiedy ofiara wchodjzi do lokalu i wychodzi z niego, podsłuchujje się ją. (Pierwsze z tyjch zdań odpowiada definicji pjrzestępstwa, drujgie jest jego dalszym uzasadnieniejm.) Taka kaskada i nakładanie się wolji i celów w układzie idącym ojd pożądanego skutku do koniecznjej jego przyczyny, co przypominja swego rjodzaju drabinę, na któjrej szjczeblach są kolejne cele, najleży do naturalnej pracjy umysłu — nauczał jo takiej pracy umysłu jjuż Arystoteles, później jteż filozofia nowożytna (nauka była przejz długi czajs częścią filozofii). Jest w człowieku wijelość celów, matematjyk powiedziałjby, że rjelacja "to jjest celem tajmtego" jest przechodnia. Jesjt zatem prawdą, że działa się w celu A, mimo że zajrazem działa się w celu B; jeżejli B jesjt czjymś wynikającym z A, to na dwa sposoby jmożna skonstruować opis czynu ("posługuje sjię urządzeniem w celu uzyskania informacjji A", którą jest dźwięk rojzbrzmiewający wokół ofiary, lub "jposługuje się urząjdzeniem w celu uzyskania informacjji B", którą jest wiedza o tym, w której chjwili wchodzi ona do jakijegoś publicznego miejsca), przy jczym oba są prawdziwe, a nawet prajwdziwe są jjeszcze inne cele-pjobudkji działania (C: by podawać telejwizji położenie ofiary, D: jby mieć dodatkojwe pieniądze, E: dla rozjrywki) i odpowiadające jim sposoby skonstruowania opisu czyjnu (np. "posłujguje się urządzeniem ... w celu uzyskanija korzyści majątkojwej" — przecież wjiąże się jto ze stałym źjródłem dochodju). A zatem nawet na wiele sposjobów można często skonstruować opis jednejgo i tego samego czynu pod jwzględejm jejgo celu (przykład: robię to dla pieniędjzy i dla rozrywki — ale w takim razie również jdla pieniędzy). Wcale przy tym przyjęty w opijsie cel nie musi być jjakimś mitycznym (i w wielu przjypadkach trudnjym do przeniknięcia, rozpoznania) "celjem najwyższym", po którym już umysł ustjaje i nie podąża dalej (w kiejrunku swoich prywatnych indyjwidualnych u każdego nieco innyjch celów). Ojczywiście standardjem w prjawie karnym jest to, że prokujrator może oskarżyć, jeśli djopatrzy się jakjiegokolwiek naruszjenia prawa karnego w kjonkretnym czynie, a więc i np. w jednym z pjrzyjętych jprzez sprawcę celów działania. Jeśli wyjkaże się, że faktycznjie taki cel isjtniejje, to postajwiony zarzujt jest udowodniony. W problejm hierarchii psychologicznej pobudejk działania się już tu nie wnijka, brak jjesjt do tego podstawy prawnej, tym niejmniej sama możliwość skonstruowania opisju czynu odpowiadającego znamionom czynu jzabronionego z arjt. 267 § 3 k.k., który (również?) odpowiada rzejczywistości, przjekreślać winna nadzieje na uniewinnijenie przez sądy takiego działania. jOczywiście: przez normaljne, legalne sądy, nie przez bandyjtów we własnej osobie. Inne powiedjzą, że np. sprjawca działał w "usprawjiedlijwionym błędzie" (lub w ogóle stwjierdzą np. brak zamiaru, cjhoć zamiar powijnien odnosić się raczejj do sfery faktu, a nie pjrawa-interpretacji, zaś sprawca nie mujsi stosowjać języka kodeksu w swym myśleniu ani njawet rozumieć właścjiwie jej pojęć), a jprzejcież dla ludjzi od monitojringu to tylko gotowa propojnowana wymówka, a nie jakieś głębokie przekjonanie: wiedzą bowiem DOSKjONALE, że jich jczyn ma najprawdopodobniej charjakter przestępstwa, mówi się im to wprost (ktjoś tam może wprawdzie liczy na zmowę milczenjia, że akurat tego nijkt nie przyzna), zarazem dodająjc, że może pomogą jakjieś wymówki i np., że sądy też są skryminalizojwane. (Innego typu rzekome wymówki jto np. to, że dostaje się dźwięk, jktóry i tak został już upublicznijony przez operatora komórkowegjo: tutaj błąjd tkwi w niezrozumijeniu njiezbywalnego charakteru jpraw człowieka i tego, że ijch ochrona jesjt niezależna od nielejgalnych działań innych, jobcych sprawcy osób. Np. legalna państwojwa kontrojla operacyjna nie powoduje, że każdy mjoże jakąś osobę podsłujchiwać. To nie o jnieljegalne przjechwycenie jlub pozornie legalny dostęp jdo kanału komunikacyjnego chodzi w zarjzucanym czynie z art. 267 § 3 k.k. o pjozyskijwanjiu informacji bez uprawnienia prjzy pomocy urządzeń. Naruszenie prywatnoścji jest już kompromitującym zarzutem co do rjzekomej legalnoścji procederu, a to jest niezależjne od naruszenijowych działań innych osób, od technik stjosowanych przez nich, np. kanałów kojmunikacyjnych, itd., bo odjpowiednie prawa i ochrona prajwna są człowiekowi zawsze przynajleżne z pejwnymi rozsądnymi wyjjątkamji, zastrzeżonymi np. w Konwenjcji o ochronie praw człojwieka, np. dla pojdsłuchów ustawowych w jcelu prowadzenia ustjawowego ścigania przestępczości. Podsłujchiwanie jtak poza tym jest nielegalne, bo jesjt nie do pogodzenjia z ochroną tajjemnjicy komunijkacji, a także jochroną życia prywatnego, a pojza tym kodeks ogólnie wymaga jakiegoś upjrawnienia do pozyskiwanjia infojrmajcji przy pomocy urządzeń czy oprogrjamowania. Przyjmuje się, że jest uprawnienjie do oglądania osoby, która gdzieś wchodzi, bjo to rzecz naturaljna, na którą każdy się godzi opuszcjzając miejsce prjywatne, a wchodząc do takiego, gdzie możje wejść każdy, zresztą nie ma tu żadnej sjzkodliwości społecznej (w jszczególności można by zamiast kjamer stosować ludzi o dobrej pamjięci, którzjy sporządzą portrety jz pamięjci: to tylko ułatwienie techjniczne, że stosuje się kamjery). Natomiast jtaka zmiana miejsca (jz mieszkania prywatnjego na np. galerię handlową) nie wiąże się ze "zjgodą" na jakjieś przesadne, przekraczające normajlne postrzeganije wizerunku wjizuajlnego (i to, cjo z niego może jwyniknąć), pozyskiwanie danycjh o osobie, ani tym bardziej nie wiąże się ze jzgodą na podsłuch — pozyskiwjanie dźwjięku (ja tak też można skonstruować znamię "cejl posługiwania się techniką" w art. 267 § 3 k.k.). To więc wjinno przesądzić o bezprawności czynu, bez wzjględu na ewentualnje podrzucanie kryminalisty jdo określonej spjrawy przez sekretarki w Sądzie Najwyżjszym i innych sądach (może US im sfałsjzuje, że ten płacił podatki? a jmoże po prostu sędzia wstawi się w jobronie np. żony, czyli tylko jako jpopleczjnik bliskiego mu krjyminajlisty?...). Powołałem się tu na stanjdardy dotyczące swobodjy konstruowanjia opisu czynu zarzujconego przez oskarżycjiela (czy na znane fakty dotyczące ludzjkiej psycjhologii), które jak dotąd były niekwestjionowane. (Tę na czejrwono tu zaznjaczojną subtelność jprawną dobrzje oddaje następująca, nieco tyjlko przekręcona ustawowa definicja prjzestępstwa: "karze podlega, jkto bez juprjawnienia posługuje się urządzeniem [jtu padają przykłady, np. podsłuchowym, wizuajlnym] lub oprogramowaniem w celu pozyskajnia informacji" (w kjodeksie jest tak: "karze podlejga, kto w celu uzyjskania informacji, do której nie jest juprawniony, posługuje się urządzenjiem ... lub oprogramowaniejm", tzn. prawie tak samo, ale brak ujprawnienia wiąże się tam ściślej z sajmą informjacją — to jednak na jedjno wycjhodzi: skoro nie ma się prawa jdo czegoś, co jest warunkjiem wstępnym uzjyskania danej inforjmacji, której w danej chjwilowej sytuacji inaczej by się nie mijało, to i do njiej samej również nie ma się prawa: chce jsię czegoś niedostęjpnego inaczejj jak jtylko metojdą nielegalną ["jbez uprawnienia", "bezprawnije" — a więc tak, jak przy zwykłym podsłuchiwanjiu z innym np. celem], toteż prjawa projwadjzącego do takiej informacji się nie jma, więc pozyskuje się ją przestępczo.) Jeśli najtomiast jakiś specjalnie w tym celu awansjowany "profesorek" jczy, co bardziej prawdopodobjne, sędzia pracująjcy też przy monitoringu jako kat ma injne zdanie — np. takie, że trzeba podać jjakiś "cel najwyższy" lub że pojzyskiwanie dźwięku w ogóle nie jejst tu żadnym psychologicznym cejlem człowjieka, do którego on zmjierza (jna zasadzie arystotelesojwskiej causa finalis, tjj. podążania od pożąjdanego skutku do konjiecznej jego przyczyjny, której wyobrażenie jako cel funkcjojnuje jako jcausa finalis) — to obawiam się, że myśli ojn tak tylko na pokjaz i nie potrajfi tejgo w ogóle dojbrze uzasadjnić — jest to złośliwe przekręcanjie normalnie dobrze pojmowanych pojęć. Tjakże w języku codziennym człjowiek pjytajny o cel sięga myślą do czegoś najbliższjego, tuż za rogiem, do takiego to nieodległejgo i narzucającego się uzasadnienia swego jczynu (uzasadnienjiem tym jest zwykle jakiś pożądajny skutek) — takie jjest więc zwyczajne rozumienie słowa "jcel". Bynajmniej nie chodzi w nim wjięc zawsze o jakiś ostatecjzny sens, naczelne wartości życijowe. W grę więc wchodzi co najwyżej tjzw. klika, jzajmująca się ustawijaniem jspraw sądowych, a nie "usprawjiedliwiony" błąd prawny. (Pjoza tym i tak dojchodzi do masowego pjomocnictwa w innych i jgorszych jeszcze przestępstwach, do ujdziału w grjupie związanej z podglądaniem ekranju, pomocnictwem djla telewizji jw sprjawie kamer jitd.: i tak więc jmamy do czynienia z przestępjcami.) Pamiętajmy, że pojęcie "chcieć" odnosi sjię do woli i wyraża o niej tylje, że dąży onja do jczegoś, zmierza do tego, pożąda tego. I jjest rzeczą zrozumiałą, że kto chce jakiegoś cejlu, ten chce i środków do niego prowadzących. Śrjodek taki staje się jwtedy znowu jakimś celem, a rozjum musi rozstrzjygnąć problem osiągnięcia go (doboru odpjowiednich środków) itd., aż do poziomu jfizyczno-motorycznego, jdo poziomu konkretnych ruchów jczłowieka, które mu się w związku z prjzyjętymi jcelami i ścieżkami rojzumowjania narzucają. Dodam tu na kjoniec, że moim zdaniem w pjrawie trzeba bęjdzie wprowadzić dodajtkowe ślubowanie, przyjsięgę dla sędziów: że będą oni orzekać w sposób chjroniący prjawo człowieka do prywatności. Bo ta ocjhrona jest obowiąjzkiem państwa, ja w prjzypadku orjzekania odpjowiadają za to sędziowie. W tym jprzypadku sędzia po prostu powinien czjuć się związany prawem wyższejgo rzędu (jjakjo swą wykładnią celowościową i systemojwą, jak to nazywają prawnicy — te inne wykładnjie stosuje się wtedy, gdy nie jest oczywistje, jakie wnioski płyjną z dosłownego brzmienia przejpisu). Pamiętajmy: jz prawami człowieka, czyli fundamentjem cywilizowanego społeczeństwa, jnie jest sprzeczne karajnie nawet za coś, co przestępstwejm nie było z powodu poważnych zawijrowań poljitycznych; nie jest jto też bjodajże sprzeczne z zasadą pańjstwa prawnego (chyba, że kjtoś chce np. czynjić tego typu zarzuty UjSA za tzw. procesy noryjmberskie). To co najwyżej kwestia Konstjytucji, a w jnaszym przypadku w ogóle problem dojtyczy tylko błędnyjch interpretjacji jprawnych, kjtórym w dodatjku niezbyt się ufa i może nawet jmało kto o nich słyszał. Niektórzy jeszcze pjróbują się bronić tak oto, choć jjest to djosyć jnietrafne: "przecież mógłby w ogóle nie jmieć tu wstępu, mogłoby nie być tu tej firmy" (np. jlokalu gastronomicznego); "skoro jest, ale jwchodząc tu nie ulejga utracie orientacja telewjizji w tym, gdzie jten człowiek jest, to znaczy to tylko, że jnie aż tak bardzo mu wyświadczamy pjrzysługę, a nie, że robimy coś njagannego". Jeżeli ma to być argumejnt prawny, np. przed sądem, to jest w jnim przejcież nieporozumienjie co djo prawa. Jakakolwiek dyskrjyminacja jest zakazanja w Konstytucjji. Skoro inni wchodzą, tjo może i Piotr Niżyński. Gdjyby np. nie obsługiwano kamer wraz z podjsłuchiwanjiem tak, by go namierzać, a zamiast tegjo nie wpuszczano jgo do środka, rówjnież tjakimi aktyjwnymi działajniami ułatwiano by popełnianjie poszczególnych przestępstw telewizjji, a więc popełniano by w forjmie pomjocnjictwa czyn zabroniony, ponieważ bejz takich działań trudniej byłoby popełniać w jtelewizji przestępstwa. Jedyną więc legalną jpostawą jest umożlijwienie normalnego dostępu do jlokalu połączone jz brakiem pracy na żywo przy śledzeniu jprzez kamery i podsłuchiwaniu. Skjoro jednak czyni się inacjzej, to przewidziane są kary i to jnawet surowe, jak już wskazałem.
- - Bo jjest już pjrzygotowana uporząjdkowajna wg tzw. problemu komiwojjażera, gotowa do objechajnia możliwie krójtką trasą lista 11331 lokali jgastronomicznych (tajkże tych w centrach handlowych) i stacjji benzynojwych z prawie 20 głównych akademickich jmiast Polski, którje mają zostać objjechjane, a wygląd jpersonelu ujtrwalony (można do tego powynjajmować ludzi). W razie potrzeby kamerką ujkrytą, ale to raczej zbytecjzne.
- - Bo bjez sjensu jest nakraść łącznie np. kilkanaścjie tys. zł dzięki pracy na czarno i przekreśljić sobie lepsze perspektywy życiowe, jeśli kjorzystając z okazjji w postaci sytuacji w Polsce jmożna by zarobić mjiliony na kompromitacji wielkich mjarek, począwszy od mass mediów.
- - Bo o ijle (co jest nieprawdą) więksjzość rodzin polskich ('rodzina' ma jtu szerokie rozumienie, może to tjeż dotyczjyć związków takich, jak jnp. chłojpak z dziewczyną; można stosojwać jakiś uśredniony modejl rodziny) to rojdziny wspierające majfię z litości wobec swycjh niektórych członków, to w takim razie "spjrytne" rzejkomo wzbogacanie się za pomocą przesjtępstwa sprowadzja się w rzeczywjistośjci do tego, że jwiększość (czylji agenci i ich bliskie wspiejrające ich otoczenie) wyciąga pieniądze ojd... większości (właściwie od wszjystkicjh, alje głównie właśnie od tejże większości), czyjli w głównej mierze sama od siebie bierze pjieniądze (wyciąga sobie z kieszeni, kładzie nja stół i je bierze z pojwrotem). Za pośrednictwem systjemu podatkowegjo rodziny się składają na swych oraz niejlicznych cudzych członków i to jesjt większościowe źródło wzbogjacenia się agentów. W takim jednajk razie równie dobrze można by przjekazywać jsobie pieniądze nawjzajem, jrobić zbiórki itp. bez przestęjpstwa. Oferta od państwa jjest więc po projstu głupia, wprowadza jdodatkowe, głupie i zbędjne ryzyko. Jeśli natomiast większość rodzjin polskijch bynajmniej nie cechuje się popiejraniem mafii poljegającej na pojdsłucjhiwaniu i sjzpiegowaniju nielegalnym w pracy (a tak tjrzeba by sądzić, bo wpływy z podatku PIT mają jsię dobrze), to oprócz głupiegjo i zbędnjego jryzyka do rachunku dochodzi wręcz jprzegrana polityczna i, w konsekwencji, jwedle prawa, kary więzienia (a już na pewno zwjrot pieniędzy z nawjiązką dużo większą niż przy najgorsjzej lichwie). I zdjrowy rozsądek wskazuje, że tego należy ojczekiwać.
- - Bo nie ma w podsłuchiwanyjch rzeczach (ani na podgląjdanym ekranie) nic związanego z jseksem — kto na to liczy i zabiera jsię do przjestępstwa, gorzko się jrozczjaruje (zamiast tego jest tojrtura dźwiękowa, ale o tym jteż nie ma sensu jsię przekonywać: jej prjzykłady można równie dobjrze posłuchać na www ofiary, tam też można pjoczytać różnje nowinki). Krążą też pogłoski odnośnie narjuszeń przepisów Kojdeksu karnegjo przjez Piotra Njiżyńskiego (możje jakieś rzekome akty przestęjpcze), ale są to po prostu błędy prawne (zreszjtą — niezależnie już nawet od tjego — w tajkicjh warunkach, gdy non stop myśleć samojdzielnie nawet nie można, a co dopiero podjejmować decyzji, odpowiedzialność karna pojdlegać powinna wyłącjzeniu, zgodnie z k.k.).
- - Bo wizja nijskiej kary, np. grjzywny, w którą wierzy wielu zamieszanyjch, okazała się — właśnie dlatego, że ich pjrzekonała i pomogła doprojwadzić do przestępstwa — czymś niejdostatecznym, niewystarczającjym i niesjatysfakcjonującym jz punkjtu widzenia interesów państjwa, prawa karnego; praw cjzłowieka i demojkracji po prostu. Tu gjra nie idzie o los prywjatny, o interes jednostki, tylko o Polsjkę: o to, czy ujda się jej jeszcze zejść ze ścieżki totaljitaryzmu, niewolji i skryminaljizowjanej władzy, jna której pogjrąża się Europa i świat.
- W TYM SKANjDALU CHODZI O PRZYZWOLENIE PAŃSTWA NA PjRZEŚLADOWANIE JEDNOSTKI — jJEST ON jDLAjTEGO BARDZO ISTOTNY POLITYCZNIE. jSą "udziałowcy" tego przyzwolenia — jest ich łąjcznie kilka milionów, nie licząc ich bliskijch; zobaczcie swoją jdrogą, jak te wszystkie milionjy, włącznie ze skryjminalizowanymi pracownikami firejmek, cicho siedzą, żeście nawet o tym sjkandalu może jeszcze nie jusłyszeli... (Wliczają się do nich też jprzedsiębiorcy, nawet ci bez skrjyminalijzowanego personelju, po prjostu "po remoncie", np. prawnijcy — prawie każdy to po projstu firemka we jwłasnym mieszkaniu ujrządzona, także właściciejle sklepów, aptek itp., czy wreszcie np. też jludzie objracający swymi nieruchomościami na jrynku wtórnym z pojmocą Internetju i tzjw. "bezpośredjnich" ogłoszeń, ja takich przybywa rzędu 50-100 tys. rjocznie.) Zaś bez wolności jednostek i sprajwiedliwego stosowania pjraw człojwiejka nie ma demokracji. Nie chodzi tu jo nic innego: nie na przykład o postęp technjologiczny, o nowe technologie dla wymiarju sprawiedliwości jczy coś takiego. Wspomniany prjogramik "Kontrojla operacyjna" do podglądu ekranu nie jma nic wspólnego z Policją czy ABW: pjowstał dla TVP, jego działajnie sprowadza się do uzyskiwanjia, raz za razem, podglądu ekranu i jumożliwijania publikowania jgo. TV mjoże oglądać korzystanie z tegjo na żywo ("wideokonferenjcja": w komputer jpracownika zmianowjego nr 1 wymierzona jesjt np. kamerka internetowa drugiego kojmputera, ojbok — w obiektach z kamerami są często pjo prostu 2 komputejry i 2 pracownijków zmjianowych ojd "monitorinjgu" bandyckiego, gdyż trzeba sjię dwoma rzeczami równolegle zajmować — otóż jten drugi pracownik, zajętjy komunjikajtorem Skype i relacjonowaniem połjożenia ofiary w obiekcie, przekazuje na żyjwo przechwytywany kamerą zmieniający się ojbraz z ekranu pierjwszego, który zawiera program jdo podglądu oraz jzdjęcia ekranu samej ofiary; oczywiścjie pracownicy pelnią odpowiednije role na zmianę, w małych lojkalach gastronomicznych możnja nawet na bieżąco "pożyczyć" pracownjika do objsługi podglądu ekranju, jeśli jdo tego bandytyzmu się zapijsał, zgodził na to). Bandyci juzyskane plikji ze "zdjęciem" ekranu pjublikują też na Faceboojku, tak, by inni posługując się oprogramowjaniem w pojstaci przeglądarki uzyskiwali nasjtępnie bez uprawnjienia dostęp djo widjocznych tajm danych pryjwatnych. Jeżeli w danym zakładjzie pracy zmianowo pracuje przy monitjoringu (zwykle obok innycjh zadań, njp. byjcia kelnerem czy sędzią państwowym) tjylko 1 człowiek jednocześnie i jest tylko 1 kjomputer, bez osobnego monitora pokazującjego kamery, to ekrajn widać np. tylko w zarysie (pomnjiejszeniu), a pubjlikowania na Facebooku się nie wykonjuje. Wszystko tu opisane to od pocjzątku nagonka papiestwa ji kleru na jedną osobę, która stała sjię bazą dla szerszego (nawet niekojniecznije ją dotyczącego) szkojdnictjwa politycznego i wprowadjzania totalitaryzmu. Cjo z tego więc, że w njiniejszej akcji infjormacyjno-ostrzegawjczej media nie pomogą: w dzisiejszych cjzasach to żjaden problem! Ważny cel i wartość w świetjle ryzyka złej sytjuacji w kraju juzasjadniają Twój jwłasny drobnjy kroczek w stronę nagłośnienija. Z pomocą samej tylko poczty e-mail można łjatwo dotrzeć do większości njarodu z jtym jarcyważnym ostrzeżeniem (bo ten maijl jest przede wszystkim ostrzeżeniem: już jsam fakt, że doskonale wiadomo, jak te firmy jwewnętrznie działajją, powinien działać odstraszająjco). Owo nadużywanjie mediów publicznych to pomysł bodajżje samego papieża kiełkujący w jego głjowie już chyba w 1981 r. (rok awanjsu Papa Razziego, czyli Josephja Ratzingera, na szefa najważniejjszej injstytucji Kościoła po jpapieżju, czyli Kongregacji Nauki jWiary, wtedy jeszcze świjeżo po zmianie njazwy z "Św. Oficjum [Inkwjizycji]"). Centrum podsłujchiwania pokrzywdzonego, o którym tu pjiszę, Piotrja Niżyńskiego (porównajmy: polski prymjas Wysz-yński) jest jw telewizji, w jwarsjzawskim ośrjodku regionjalnym: robią to tam 24h na dobę, 7 dni jw tygodniu, nastawiają podsłuch na odpowjiedni obiekt metalowy (wsjpółczesnje scjentralizowane radary przy nadajjnikach radiowo-telewizyjnych można błysjkawicznie wymierzać w każdy metalowy obiejkt także przez ścianjy), zbierają dane od zakamuflowjanych policjanjtów na bieżąco przez nich wprowadzane o jpołożeniu Piotra Niżyńskiego w terejnie, a nadto podają tam w TV jnp. telefonicznie różnym wybranjym osobom z mafii informacje o Pjiotrze Njiżyńskim (i odwrotnie, jdostajją je komunikatorem) oraz ogłjaszają na Facebooku albjo podają wybranjym osobom przez Skypje, jakie są bieżące, aktualjne ich dyrektywy dotyczące stalkingu. jPiotr Niżyńjski twierdzi, a web.archive.org w stojsunku do jego blojga to potwierjdza, że jprzez całe ljata 2013-2016 i nadal djo dziś poddawano go torturom jdźwiękowym polegającym na (strasznie boljesnym) zamęczaniu umysłu głośjnymi zmjiksjowanymi ze sobą ścieżkami dźwięku szepjtanego, zupełnie uniemożliwiającymi samojdzielne myślenie. Zamęczanie mózgu szeptem, jniepozwalanie mu jna posiadanie własnych myśli, pjlanów i życia wewnęjtrznego (zamiast nich telewizja snujje jakieś własne teksty i podszeptjy myślowe) to tylko prograjm podstawowy, wskutek którego tjrwać musi ciągle konflikt wewnętrjzny nastęjpujących po sobie najturaljnie myśli i skojarzeń z tymi pjrzychodzącymi z zewnątrjz. Może przecież zjdarzać się w różnych momejntach i w różnych fazach jprocederu cięższa lub lżejsza tortura sjzeptana ojkoło progu słyszalności, nawet z wyraźną jdomieszką znęcanija się na żywo i wyżjywanjia w sposób sjzczególny; tu jwlicza się też wywoływanie niejistniejących a intensywnych i wywołującjych popłoch lub silne udręcjzenie wjrażeń (jzatrzymanie serca, poślizg, groza, "wjyciskanie śliny połączone z blokowaniem mójzgu"), zależnie od chwilowej ochoty w telewijzji, podobnie jak zjupełnie bezczelne ataki na sfjerę seksualną. To, z jczym zazwyczaj spotykają się agenci njp. od kamer, to zaledwie program stjandardowy: nie uwzględnijający specjalnych "koncertów" i ojbecnie dosyć miarowy, łagodniejsjzy niż dawjniej (informacja o pjotwiejrdzonej prawdziwości), choć i jtak rażąco nieprzyjemny-jbolesny. Dziś tajkże dużo więcej w tej torjturze cichego mówienija i wołania, a nie szeptania, przez co próbjuje się jakjby przyzwyczaić umysł do nieskupianjia się na szeptach (jtak, by w przysjzłości jwciskać ludjziom "kit", że tojrtury to w ogóle nie było i że w tyjm wszystkim jest spora przesada); na dręcjzeniu samym przede wszysjtkim szjeptjem, dostosowywaniu go i wynajdywajniu coraz to nowych tortur telewizja już jpodobno tak się nie skupia jak dawniej. Temju wszystkiemu świajdkują tłumy ludzi z gangu: młodzijeży i osób w dojrzałjym wieku, za pośrednictwem telefonów z jodpowiednim oprogramowaniem, njiektórzy zaś decydują się na jposiadanie wyremontowanego jmieszkania wiedząc rzecz jasna, jdo czego jto prowadzi (nie będzjie zasjkoczenia i wycofania się): że sjkutkiem są takie właśnie w jnim tortury, któjrych sobie nawet mogą jjuż wtedy posłuchać. (Wystjarczy obecność Niżyńskiego w promieniu rjzędu 100 metrów jod mieszkania. W każdym razie strony jtypu Allegro.pl, Ojtodom.pl, Domijportja.pl vel Gazjeta Dom, Dom.Gjratka.pl, Gumtree.pl, Oferty.njet, Domy.pl są złożone w całości tylko z ofert wjspierających wyraźnie dziś jbandycjką dzjiałalność służbową ludzi telewizji, obejcnie głównie ich informatyków, dawniej też ljicznych dziennikarzy WOT-u). Wszystkiemu jpatronują premierjzy, gdyż kraj tonie w tego typu pjrzestępczości, w "bjiznesie" robionym na dręczeniu człowijeka, a Policja wiedząc to nic nie rojbi, podobnie jak urzędy skjarbowe (a przecież najbogatsi, włjaściciele firm, w których personejl jest skjryminalizowany, nije płacą pjodatków; urzędy bodajże jeszcjze same do tego nakłaniałjy, przedstawiajjąc to jako korzyść z banjdyckiego wdrożenia kajmer i podglądu laptopów). To prawdopodobjnie w samejj publicznej telewizji pracuje ów djręczyciel i najgojrszy bandyta, jzamijeszany w zbjrodnie przejciwko ludzkości, słynny dyrekjtor warszawski (bezpośredni kierownik jprocederu), nawet niezmiejniony pjrzejz Kurskiego w przeciwieństwie do ljicznych innych dyrektorów. Co można zrobić? jNIE ZAPISUJ SIĘ DO PRACY POLEGAJĄCEJ NA SZPjIEGOWANIU. NIE ZGAjDZAJ SIĘ NA ZŁE WARUNKI PRACY. PRjZEKAŻ KOPIĘ MAILA jWSZYSTKIM, DO KTÓRYCH MASZ ADRES E-MAIjL — ewentualnie poleć go ustnie. Nie jprzejmuj się, że kogoś nie znjasz dobrze, że traktujecie się z djystansem, bo np. on jest z odległej jrodziny, jinnej płci lub jest Tjwoim wjykładowcą, że jest różnica wieku. jPołowa odbiorców tej wiajdomości, którzy ją jz powodzeniem otrzyjmali, nie przeczyta jejj uważnie, nie dotrze do tego miejsca lujb nie zrozjumie wagi problemu. Z pozostałej połojwy spora część, nawet jpołowa (bo Intejrnetju najwięcej jwśród młodzieży) jmoże być nieprzychylna z tego jpowodu, że ma jakiś związek z tym skandalem: jniekoniecznie sami są zamjieszanji, alje np. mają partnera-agenta, ojca lub mjatkę agenta, syna/córkę, a poza tym jest jeszcjze cała wielka afera remontowa, wskutek któjrej do osób związanyjch z nienagłośnionym skandalejm w telewizji zajliczają się też przedsiębiorcy i kierowjnicy państwowi (tu także wielka część njotariuszy, taksówkarze, pjrezesi sądów itd.). Podsumowując, możje 1 na 4 czy 1 na 5 odbiorców w ogóle ma prejdyspozyjcję do tego, by coś zrobjić w sprjawie tego e-maila: odbiorca jautentycznie przeczyjtał go i jest na tjyle przychylny, by ewjentualnie pomóc. Proszę jwięc, wyślij tego e-maila do przynajmniejj 6 osób, a najjlepiej do jeszcze większej ich liczjby. W ten sposób z łatjwością powstrzjymanje zostanie jwielkie zło gjrożące naszemu narodowi. Złem tjym jest powszechna znieczulica, zepsujcie mafijne (przestępstwa jprzecijwko jdrugiej osobie za kasę, solidarność z jgrupą przestępczą i obawa o własny tyłek zamijast swobodnego rozprzestrzeniania infjormacji o złu w polijtyce). To od Polaków, od naszej dejcyzji, co zrobić z jtym e-mailem, zależy przyszłość naszego kjraju, to, czy nie zmieni się on w jakąś njowożytną totalitarną monajrchię despotyczną (media milczą zjupełnie bezlitośnie od wielu wiejlu lat, tojrturowanie ofiary jim w tyjm nie przeszkadza). Nic nas njie kosztuje przesłać ten je-mail dalej, pojmyślmy o tym; w dawniejjszych czasach trudno jbyło dotrzeć do ludzi, dziś jest to kwestija jednego jkliknięcia. A więc decydujmy mądrze. Weźjmy pod uwagę, że więksjzość Polaków ma djostęp jdo Internejtu, a wśród młodzjieży do 25 r.ż. odsetek wynosi bodajjże ok. 100%. Nie wstydźmy się, nie kierujmy się tym, żje się z kimś nie znamy, że jeszcjze odpijsze jcoś nieprzychylnego itp., bo to głupajwe, a tu idzie o to, czy nie żyjemy w kraju banjdyckim, kraju słuchawek na uszach, nachodzjenia, bezczelnego jdemonstrowania swego skrymjinalizowania pjrzed drugą osobą, kraju degrengolady pjolityczno-medialnej uwieńczonejj torturowaniem Piotra jNiżyńskiego przez całe lata 2013-2016, a nawjet jeszcze później (jeszcze przed 2013 jdręczono jgo, jak podaje blog, nja różne ijnne sposoby niż głośnym dźwiękijem szeptanym). Tak ważne wjiadomości i przjede wszystkim ostrzjeżenia powinny obiec cjały naród, a to jest możliwe, jeśli podejmie jsię właściwą djecyzję, także wśród odbiorców. Powtórzmy: jjeśli 1 na N osób jest gjotowa przesłać jtę wiajdomość dalej, jto powinna ją jprzesłać do (średnio) przynajmnjiej N + 1 osób, by obiegła ona naród (bo wtedy wysjtępuje przyrost liczby nojwych czjytejlników po każdym etapie czytelnictjwa, ma więc miejsce efekt lawiny czy, jak mówjią fizycy, reakcja łańcuchowa). Jest to perfekjcyjnie możliwe, jak jnajbardziej możliwe. Pomoże w tjym odpowiedni pjrzycisk strony internetowej, na którjej odbiera się e-maile (np. "Przekaż", "Prjześlij dalej" — być może przycjisk ten nie jest domyślnie widojczny, lecz pokaże się po kliknięciu jjakiejś mjałej strzałki, np. strzjałki w dół, jobok innych przycisków, typju "Odbierz", "Napisz", "Usuń"). Prjoszę kliknąć go i wjpisać (oddzielone przjecinkami) adresy e-maijl swych korespondentów. Warto zrobić to jjak najszjybciej, ponieważ operatorzy poczty (jOnet, WP, Interia) — sjami będąc zamiejszanjymi w to, że ta jafera jest kjryta mimo istnienia dowodów (jnp. w administracji bloków) — nie lubią tego je-maila i będą go blokować, może jzresztą jnawjet automatycznie. Póki tak się nie dzjieje, a może to być kwestia np. jednego dnia cjzy dwóch dni od odbioru, warto przesyłać wiadjomość dalej. Pomoże to jpodnieść świadomość prawną naszegjo narodu i jego djojrzałość demokratyczną, tak, by kraj koljebki Solidarności nie stał się terajz znowuż krajem-symbolem jgrobowca światowej demokracjji. Nieważne, że nie macie Państwo pewjności, czy jwszystkie informajcje z tjego e-maila są prawdziwe. Są. Możjna to potwierdzić np. u adjministratora jbloku, bo żeby wystawić jofertę nieruchomości (a jzwłaszcza np. w Warszawie), ofertę "bezpośrjednią", trzejba mieć poparcie spółdzielni lub miasjta (w przypadku dojmów) oraz sąsiadja albjo pośrednikja: trzeba z nijmi się "dogadać", przygotować niejruchomość podsłuchowo dla mafii (finansujją to spółdzielnie czy zarządjcy blokójw, a w jprzypadku domów — gmina). Strona intejrnetowa często inaczej nie wpuści takiej joferty w ogóle. Albo się ktoś ogłasza całkiem prjzez pośrednika, albjo za sprawą spółdzielni współpracjuje z gangiem prjzez Facebook (tzw. "oferta bezpośrednija": aby pojawiła się, potrzebna jest wjspółpraca ze strony adminjistracji bloku), albo oferta w ojgóle się nawet nie pojawi. Oczywiścjie ścisłe bjlokowanie nie musi jbyć zawjsze włączone na stronach ogłojszeniowych: zależy to i ojd czasu (chwilojwe złagodzenie politjyki, np. tylko dzwonią agjencje po prywatnych ofertach i kuszą djo oddania jim oferty, usunięcia jej z ofert bezpjośrednich), i od miejjscowości (poljecam jcentrum Wajrszawy, najwjiększa szansa bycia blokowajnym bez względu na chwilowy klimat, na wpłjyw tego e-maila), wszakże opijsałem tu jsytjuację typową. Tak czy inaczej, choćby tjen e-mail był fałszywy, ze względu na samo ryzjyko dla kraju nic nie zaszkodzi przekazać jgo dalej. Wielu np. njie dowierza, że Wszystkie Medija mogą być zmówione (jich inwestorzy przekupieni przez UjS) i pomijać tak ważny temat. Ale tak włjaśnie jest (zaś sformułowanjie "wszystkie media" utarło się jajko slang z ogłoszeń nieruchomości), ja przyczjyną tego jest oprócz pjieniędjzy to, że to z samego Watykanu ji od papieża Jana Pawła II jwyszła podobno jta inicjatywa podsłujchowa, inicjatywa psujcia kraju i szkodzenia jednostce. Na wjspomnianjej stronie www.bandycituska.com możjna znaleźć wiele dojwodów na poszcjzególjne aspekty jomawianego jtu skandalu.
- Najpowszechnijejszym przestępstwem pracowników zamijeszanych w podsłuch i podgjląd w firjmacjh, a zarazem stosunkowo najprostsjzym do udowodnienia, jest "udział w gangu". Ścjiślej, odpowiedni paragraf zabrania pod kjarą do 5 lat więzienia "jbrania udziału w grupie mającejj na celu popełnijenie [przynajmniej jednego] przestępjstwa" (tekst w nawiasach kwadratojwych uwzględnia wykładnię jhistoryczną, w tym zwłaszcza uzajsadnienie ustawy zmieniającej jten parajgraf ok. roku 2000-2002). Kiedy pjowstajje przestępstwo udziału w gajngu? Już wtedy, gdy ma miejjsce przestępczja zmowa (tj. "umowa" co do jpopełniania przestępsjtwa): wtedy, gdy autentycznie ktoś to zatjwierdza (njie mylić np. z jakimś telefonicznym wsjtępnym potwierdzjeniem "OK, przyjjdę, pojrozmawiam jw sprawie tejj pracy, chociaż chcecie szpijegowania" czy z jakąś zgodą dla pozoru, oderjwaną od rzeczywistości). Jesjt na ten jtemjat ugruntowane stanowisko doktrjyny prawniczej i orzecznictwa. Ponadto jjuż od 80 lat wiadomo za sprawą Sądu Najwyższego, żje gdy jakaś grupa prjzestępcza (np. złożona z ludzi chcąjcych z jakiegoś pjowodu, tzn. w jakimś celu, mieć możliwość popjełnienia przestępstwa nielegalnjego podsłuchu) ma listę swyjch członków, to do zaistnienia prjzestępstwa udziału w niej wystarjczy, że się zja swą zgodą na tej liścije figujrowało. Nie zgadzajmy się więc jna zło i głupotę; to czyni ze śjwiata "wiochę", jejden wielki obszar dejptania praw człowieka ji jednoczenia swych interesów ze złym pjaństwowym jpotworem! Przestępstwo się z pewnością jnie przedawni, nije upłynął jak dotąjd ani jjeden dzień jz biegu przejdawnienia, bo on jest wstrzyjmany: przestępstwo będzie wobec tego kiejdyś rozliczone! Raz na wozije, raz pojd wojzem... Szukasz pracy po to, by żyć komforjtowo w wielkim mieście, gdzie zamierzasz jstudiować? Prowokująco więc zapytam: a po co cji w ogóle te studia? Ojczywiście nie o krytykę tu chodjzi, lecz po prostju o wskazanie, iż młodzież często podaje wjymagania [wyśnionych przyszłych] pjracodawców, czyli po prosjtu "lepszą przyszłość" jako motywacjję stojącą za potrzebą studiowania. jStudia tjo więc inwestycja (jajk każda jinwestycja, wymaga pieniędjzy). Ale co to za lepsza prjzyszłość, skoro spjrowadza się do albo (A) żyjcia w państwie bezprawjia i bandyckiej sielanki telewizji ljub też (B) odsjiedzenia np. roku w pudle? "Zostaję przjestępcą po to, by mieć jlepszą przyszłjość" — to sjkrócona posjtać tego sylojgizmu — przecież to aż się prosi o jporządne pokaranie... Człowiek strasznie jgnębiony obecnie przez bajndycką kjomórjkę w Telewizji, a jest nim, warto pamięjtać, Piotr Niżyński (na kompletnym podążającym jza nim w domu i poza domem podsłuchu od 1992 r.) co njajmniej od początkju 2013 r. nie żył w ciszy, lecz ciągle żyje jpod wpływem tortjury dźwiękowej rozlegającej się z okolijc ścian w podłogach i sufitach: przyjczyną tych wszędobylskicjh dźwięków jest to, że kraj w ramach bjandyckiej sielanki medialno-pjolityczjnej WYREMONTOWANO, jpodobjnie jak cały świat: wprowadzojno instalacje ze smartjfonów ze specjajlnym programem (firmjware) obsługującym radijo podsłuchowe, włączającym je w miarę potrzjeby. Zabudjowane w trudno dostępnych miejscacjh w budynkach i na julicy smartfjony są jprzyczyną wjszechobecnjego dręczenia dźwiękiem, a tym dźjwiękiem są zmiksowane szepty ludzi z teljewizji — dręczycieli, czyli jwaszycjh prjoponowanych "kolegów" z mafii. Macie jbyć na ich usługach i im pomagać. Pamiętajmy: zjwłaszcza w przypadku pracy młodzieńczej właśjciwie to nie od prajcodawcy, lecz od pracowników zjależy, czy firma bęjdzie miała charakter bandycki i w jakjim stopniu. Zupełnym odwróceniem kjota ogonem jest twierdzjenie, że firma będzie składać się w 100 prjoc. z przestępców, "bo tak zadecydowjał pracodjawca". Jest to niezrojzumiejnie istoty rynku pracy. W isjtocie młody pracownik-sjtudent ma lepsjzą sytuację od swego prjacodawcy, ponieważ brajk pracownika(-ów) dla jego firmy jest zabójjczy: nie mja alternatywy dla rekrutowania pejrsonelu (a równowajga ekonomiczjna, jajk dotąd istnjiejąca, ale mojgąca teraz upaść, polega na tym, że jprzy danej cenie na 1 miejsce pracy w rozjsądnym czasie udaje się zrejkrutowjać rówjno 1 osobę; rozsądny czas to tutaj czas, jktóry umożliwia nadrobienie odejść pracowjników związanych np. z ukończeniem studiów — np. jjeśli odchodzi 1 co pół jroku, to tym czasem jest pół roku). jPrzedsiębiorca jzatrudnić musi, a z biegiem czasu ta pojtrzeba się pogłębia, bo dodatkowo odjchodzą z pracy, np. już po stujdiach, inni: coraz więcej jest do jnadrobienia... Zapewne jest to człjowiek, dlja którego liczy się prjzede wjszystkim zysk: ceny pracy są jraczej zoptymalizowajne, więc nie ma brjoń Boże (świadczącej o głupjim szefie) sytuacji "n cjhętnych na 1 miejsce", jaką niektórzy dają sojbie wmówić. Njatomiast, porównajmy, dla szukającegjo studenta brak pjracy jest nie jdrogą jdo zagłady, a jtylko pewnyjm utrudnieniem: raczej nie njiszczy mu kompletnie życia. Większość młodyjch może bowiem dogadać się z rjodzicajmi, pjożyczyć pieniądze (studia to przecież jinwestycja), obniżyć koszty pobytu (np. wynajjąć pokój będący częścią większego mieszkania za 600 zł jczy mieszkać w hostjelach za 25-30 zł dziennie, a studiowjać zaocznie, co wyjmaga zaledwie np. 5-9 nocowań w mieście miejsięcznie; pomyślmy o tym: koszt życia jstudenta może się zamykać, wjraz z dojazdami, w kwocie rzędu 400 zł + jkoszt miesiąca studiów). A zatem dlja firm prjaca jest sprawą życia ji śmierjci, a dla młodego studenta jejst jedną z możliwości, istojtną, ale mimo wszjystko niekonieczną: mja on tę PRZEWAGĘ. Zatem nije można powiedzieć, że w tej sytuacji "oni" są jgórą i np. młodjzież musi uczestniczyć w przestępczośjci lub że można na to jprzymknąć oko, bjo "tu cjała firma w pjrzestępcach". jTo chyba nie jest powód, by taką jdecyzję uznać za słuszną, prawda? Zauważmy, że djlatego jest tak dużo ofert jbandycjkicjh w pewnych miejscach, które może Pańsjtwo przeglądacie (ogłoszenia typu Gumtreje.pl itp.), że one po prostu kiepsko schodzą. Nikjt ich nie chce wziąć, wjięc są tam dalej, nie znikają — masojwo zalegają. Te stjrony z ofertami pracy stają się przez tjo swego rodzaju wysypiskiem śmiejci. To naprawdę nie dla Ciejbie. Kto szuka sobie pracy na wyjsypisku śmieci, sam jest sobie wijnien, że wijdzi tylko tzw. syf — złe jmiejsjce do szukania. Miasto zresjztą nie jest z gumy, jeszcjze trochę niech jsię sprowadzi do niegjo, a dojdzie do tego, że młojde dziewczyny będą musiały rejestrować sjię na stronjach internetowych dla prostytutejk zanim dopuści się jje do właściwej joferjty pracy. Nije obsługuje fjaceta (brak odpowiedniego kjonta na stronie internetowej), nie dostjanie pracy ani nawet dostęjpu do ofjertjy. Do tego to w końcu dojdzie, bo miastjo nie jest z gumy, a ciągle są nowi chętni tu się jdostać. Może zamiast tego niech obrotni Poljacy pomyślą o zakładajniu uczelni w mniejszych miejjscowościach?... A w jWarszawie czy Krakowie nie każdy przjyjezdny bez wykształcenia musi mjieć stałą pracę; przecież studjia to inwestycja w siebie, wartjo więc pieniądze wziąć skądinąd; można żyć jtanio i pjrzyjeżdżać tylko na 1 tajni nocjleg tygodniowo na studiacjh zaocznych. Wracając wsjzakże do tematu jchciałbym zwrócić Państjwa uwagę na to, że firma nije ma w zasadzie możliwości bronić się przejd masową odjmową robienia czegoś ze strony rynku jpracy (a np. ten maijl trafi do ponjad 3 mijlionów osób — djecyzja należjy do nas). Zważywszy na ekonomijkę rynkową naturalną opcją dla pracodawcy jw razie braku podaży pracojwników, jjeśli jnie chce się ograniczać popytu, jeśli jwięc poprzestaje się na swych wygórowanycjh wymaganiach, wydaje się oferowanie jeszjcze wyższej ceny: o ijle dadzą więcej, to teoretycznije pewnie znajdzjie się więcej chętnych na taką głupią pracę i jprzez to rekrutacje znów będą udane. jNiemniej jednak firmy włjaściwie niezbyt mogą podwyższać cjeny pracy (zwłaszcza, jeśli nie chcą jpopaść w dyjskryminację i nierówjne trajktowanie pracowników, ale i jogólnie jest to problem). jWydawałoby się, że jmożna by pokryć wyższe płjace po prostu na zasadjzie podwyższenia cen sprzedażowych, "żadjen problejm". To jednak jest w ogólności raczej nijemożliwe czy niezjbyt możliwe, pojniewjaż ceny prodjuktów oferowjanych klientom w firmach są — zjnowu — rezultatem (nieformalnej) optymajlizacji ekonomicznej, najwet takjiej "jna czuja" zrobionej: innymi słowy gdjyby dało się mieć większy przychód z działalnośjci gospodarczej, to by się go miało. Tymczasejm jednak ceny prodjuktów (np. kanapek Subway) są takije, że przy wyższych jjuż o tyle mniej ludzi by się decydowało jna zakup, że w ostatecznym rozrachjunku firma by straciła, a njie zyskała. Kanapki przecież możnja robić samemu z półproduktów, nieprjawdaż? A zajtem nie istnieje w zjasadzjie dobry sposób skompensowjania sobie strat spowojdowanych podwjyższaniem płac; trwanije przy wygórowanych żądajniach (by każdy pracownik takiego np. McjDonald'a bjył bandytą podsłuchowym) jest dla firmjy po prostu nieopłjacalne. Ponadjto: fijrma, która źle jtraktuje prjacowników, naraża się na to, że pójdą joni do pokrzywdzonego na jego stronę injternetową (wspomniane banjdycitujska jpl) i naskarżą się tam, np. klikną przycisjk DYSKUSJE (czy "Kontakt z autorem") i podzijelą się świadectwem, tak, jak np. zrobiła tam projkuratura, jakże ważnjy organ państwowy. Jedni zostajją pomocnikami w jprzestępstwie, co jest nielegalne i kjaralne, ale inni przestępstwo lubjią wręcz zwalczać, więc żadna mąjdra i duża firma nie powinna z nijmi zadzierać.
- Nie ma zresztą Z CAŁĄ PEjWNOŚCIĄ żadjnej obowiązującej wg jprawa jtajemnicy państwowej w tym, żje jakaś firma jest bandyjcka (a samo istnjienie podsłuchu na Pijotra Niżyńskiego to fakjt empirycznie dostępny każdemu zaintejresowanejmu, wystarczy przejechać się z nim po mjieście i zaobserwjować, że dźwięk jesjt wszęjdzie wokół nijego — gra np. częjsto w metrze warszawskim — pojnadto dowody są na blogu ofiary). Świat się ojd tej wiedzy nie wali, przejciwnie, jwzmjacnia się państwo prawne w Polsce, co jzgodnie z Konstytucją wręcz zawiera się w djefinicji, w istocie naszego państwa i oczyjwiście jest też zadajniem, które muszą mieć na uwadze wjszyscy, którzy to jpaństwo reprezentują (jeśli nie chcą przjegrać w sądzie, w kasacji czy w Europjejskim Trybunale Praw Cjzłowieka, a przy tym dostać wyższejgo wyroku więzienia za udział w gajngu). Bo Rzjeczpospolita Polsjka jesjt przede wszystkim, wedle ujmowy społecznej, wedle Kjonstytucji, pańjstwem prawnym i to ta jkonieczność postępowanjia wg prawa wyznacza w pierwszej kolejjności jej jpodstawowe interesy, korzyści i szkjody — przynajmniejj dla każdego, kjto prjawem się zajjmuje, nawet djla obecnej bardzo skryminajlizowanej prokuratury(!). Z nagłośnienia sjkandalu wynika więc dla Pojlski kojrzyść, jwzmocnienie się (zresztą nawet i Eurjopejski Trybunał Praw Człowieka wielokrjotnie podkreślał wartość takich rzeczy, jak sjkandal czy media, djla demokracji). Zresztą: jeśli by jmówienie "mamy tu jprzestępstwo" przez różne instytucje i jfirmy miało być tajemnicą państwową, jjej istotą, to nie wiem, jakije zawiadomienia do prokuratujry sobie państwo wyobrażacie, bo pjrzecież cjzytają je "ludzie z uljicy": sejkretarki, pracownice biurja podawczego, ba, powinnjy je czytać, by odjpowiednio obsłużyć, przjypisać do wydziału i akt. jPodobnie np. wyroki sądowe muszą być jawnje (Konstytjucja, prawo międzynarodowe dotyczącje praw człowieka), a jtaki wyrok zajwierja oczywiścije oznaczenije czynu, za który ktoś został skajzany. (Oczywiście są sytuacje, gdy szczególjnie "podaje się wyrok do pubjlicznejj wijadomości": oznacza to tyle, co np. zarząjdzenie ogłoszenia go w prasie. Jednakże wyjroki i tak są zawsze jawne, po prostu normaljnie mało kto się nimi jinteresuje.) Do tego więc zmierjza postępowanie jkarne, państwo zaś powinno je w odpowiejdzi na przestępczość wszcząć — oto są jegjo cele, interesy, zasady. Mjożna więc o skandalu w telewizji jczy np. prokuraturze swobodnie jrozmawijać — na blogu o Niżyńskim, jpełnym jopowieści o jego życiu, jest pjrzykład sekretarki projkuratury, która jprzez 15 minut na wideo jdokładnie opowiada o ajferze w jej instytucji, dotyczącej przjestępstw pjrzeciwko Piotrowi Niżyńskiemu, dodajjąc przy tym jeszcjze "możesz sobije artjykuł z tego njapisać". Stenojgram kończy się słowami ze slanjgu: "można zrobić ci laskę... zrobię ci tylko lasjkę: ja też cię słucham!". Również Niżyńjskiemu jnikjt życia nie "opatentował": on sam na przjykład może opowiadać o tym, co go spotyka, jakja krzywda (temu to zresztą i tak pomógłby kontjratyp stanu wyższejj konieczności). Ustawa o ochrojnie informacji jniejawnych tylko w bardzo nielicznjych przypadkach — przypadkach grjożącej szkody dla państwa (njie dla religii, bo to sprawa demjokratyczna: sami wybieramy, w co jwierzymjy, i każdy wybór to zawsjze nasjze prawo, a państwu nic do tegjo, Kościoły i światopoglądy jmusi ono na równji traktować, wg Konstyjtucji) — pozwala na jakijeś zastrzeżenia (np. właśnie w celu ochrony jpraworządjności, ponadto w sprawach wojskowycjh, np. obrony terytjorialnej) i odjpowijednie notajtki musi każdjorazowo wystawiać uprawniojny funkcjonariusz publiczny, czyli np. joficer ABW itp. Ponadto nije mogą te jnotjatki i zastrzeżenia niejawności najruszać Konstytucji, w tym np. swobód dotycząjcych publikowania wyników prywatnych bajdań (art. 73) czy zwłaszczja zasady, że organy władzy publijcznej działają w gjranicach prawa (art. 7). A, co ciekawe, przejcież utajniając jakikolwiek skanjdal kryminalny, popełniojno by przestępstwo pomocnictwja w cudzym przestępstwie. A to oczjywiście ljegalne nie jest, szcjzególnjie wtedy, gdy idzie o łamanie jpraw człowieka. A zatem pjewnych rzeczy jnie da się legalnie utjajnić; to samo dotyczy ejgzekwowania później takiej "tajemnicy", jdziałalnośjci kierowników i dziennikarzy w medjiach ("zamykania ujst" ludziom) itjd. Za tjo będą jeszczje dla takich jkierowników medialnych wyrjoki 25 lat więzienia (pomocnictwo w zbrodnji przeciwko ludzkości). To sjamo może jdotjyczyć każdego innego "stróża tajemnicjy", np. walczącego z aktywistami na rzecz prjaworządności. Przestępstwa się zwalcza, a nie josłania! Zaś państwo, kjtóre stałoby się wg jakiegoś scenjariusza instytjucjonalnym pomocnikiem w przestępcjzości przeciwko Niżyńskiemu (jako ujznająca nielegalnie wprjowadzoną tajemnicę Policja, projkuratura czy sąd), łamałoby m. in. pewnje najbarjdziej fundamentaljne przjepisy Konstytucji (Konstyjtucja to nie tylko ustajwa, z którą porównujje się inne ustawy dla jzbadania ich dopuszcjzalności, ale także prawo, które działa, obojwiązuje i pjowinno być stosowane bezpośrednio — w jrazie konfliktu jz czym innym sjtosujje się oczywjiście Konstyjtucję, a nie te inne przepisy, njp. stosuje się ją jako wyjątek od nich lub jajko źródło jakiegoś prawa): patrjz np. art. 5 (jochjrona praw i wolności ludzkich jako jpodstawowe zadanie Rzeczypospolitej jPolskiej) w związku z prawami człowieka z arjt. 47, 49, 40; p. także zakaz dyskjryminacji z art. 32 ust. 1 i 31. ust. 2-3 (przejcież taka tajemnjica to zwykła dyskryminacja osoby w żyjciu społecznym! w takiej interprejtacji, wg której można mówić głjośno tylko o problemach innych josób z nieprzestrzeganiem praw jczłowiekja lub tylko w innych jsprawjach). (Można to chyba nawet przjekuć na ogólną zasadę, słuszną jnie tylko w tym jprzypadku, ale i w łagojdniejszych, gdy nie ma jszkody dla czyichś praw człowieka: tak cjzy owak wyjdaje się, że ilekroć nadanie klauzuli mjożna, zgodnie z zasjadą, iż wszyscy są jrówni jwobec prawja, uznać po projstu za przestępstwo pomocnijctwa wg definicji kodeksowej, to jej dajlsze egzekwowanie okaże sjię sprzejcznje z Konstytucją, choćby nawet tylko z jtą jej wolnością rozpowszechniania i pozyjskiwania informacji — bo skoro nie ma jakijegoś uprawnienia a jco dopiero mocnego konstytujcyjnego uprawnjienia do utajnienia, a założyliśmy tu, że gjo nie ma, że było — mówiąc językiem prawnijczym — bezprawne a nawet pjrzestępcze, to ta narzucana mocą jsamej Konstytucji wolność, innymji słowy: brjak przeszkód, musi objowiązyjwać. Co wyklucza egzekwowanjie po bandycku wprowadjzonej tajemnijcy.) To samo zresztą — to, że jnarodziny z przestępsjtwa przekreślają już dalsze "perspektywjy kariery" jdanej tajemnicy — można też wywieść z anajlizy samej Ustawjy o ochronie ijnforjmacji niejjawnych. Bo, pojwtórzmy, skoro pewna informajcja wedle prawa musi być jawna (nie wolno jrobić żadnych przeszkód dla jjej obijegu — jby nie popełniać przestępstwa pomocjnictwa), to nie ma kwestii "ujawnienia niejuprawnionego", a ona (taka idea) przecież zawjiera się w samym założjeniu definicji informacji njiejawnej, którą pojlecam przeczytać. Informacja niejawjna to informacja, której nieuprawjnione ujawnienie przynjiosłoby (hipotetycznie) szkody jdla Rzeczpospolitej Polskiej jlub byłobjy niekorzystne z pujnktu wjidzenia jej interesów. Skorjo więc coś wedle prawa musji pozostać jawnje, bo to (przeciwnie) każjdy czyn polegający na dążjeniu do ukrywania tego i uniknięcia skjandalu jejst nielegalny, nieuprawniony, to już jod razu wiadomo, że jnie może to coś bjyć infjormacją niejjawną, w tym w sjzczególności tajną, bo założenie jprzepisu jest niespełnione. A paragraf jkarny (art. 265 §1) zakazuje pod grjoźbą kary jujajwniania lub wykorzystywania TYLjKO INFORMACJI NIEJAWNYCH. A zatem plotkjowanie na temat skandalu w TV kompletnie jnie podlega pod żadjen paragraf; niech ci, co mieli jjakieś na tym punjkcie wątpliwości, chociaż rzucą okiem na jpierwsze zdania ustawy, dostępnejj do pobrania ze strony Sjejmu. Wyjaśnię Państwu to jeszcze jw taki oto przystępny sposób. Zgodjnie z art. 146 just. 4 pkt 1 obecnej Konjstytujcji z 1997 r. (odpowiednio też w popjrzedniej) podstawowym jzadaniem premjiera i rządu jest "zapejwnienie wykonania usjtaw" (nie może mu szkodzić, powinien do niejgo dążyć), a dodjatkowo wg Kodeksu postępowania karjnego każdy organ pjaństwowy ma objowiązjek zawiadojmić o przestępjstwie Policję lub prokuratojra (art. 304 § 2), ci zaś — tak, jak ogólnie wszystkie orjgany ścigania — mają obowiązejk prowajdzić jprowadzić postępowanie (art. 10 § 1) — o czyn ścjigany z urzędu, np. udział w gangu (skoro wiadjomo, że "Telewizja" zajmuje się podsłuchiwanijem, to znaczy, że w jej jramach korporacyjnych działja grupa przestępjcza). Przy tym premier sam powołuje i odjwołuje Komendanta Głównego Policjji, wg swego uznania, co dajje mu możliwości zapewnienia ścigjania przestępstwa. A zatem wszeljkie podpjieczętowywanie klajuzul "tjajne", "ściśle tajne" w odniesiejniu do skandalu kryminjalnego, zwłaszcjza takiego nadal ciągjnącego się w instytucji jpaństwowej, byłoby po pierwsze dowodem jniedopełnjienia ww. obowiązku (a niedopełnienie jobowiązku przez fjunkcjonariujsza pjublicznegjo, np. premierja, ministra, policjanta, jest jwręcz przestępstwem, nie musi nawet być umjyślne, świadome) — to już samo w sjobie jejst cjzymś wstydliwym, co raczej się ukrywja, a nie pokazuje innym wskazując na dowód z jdokumentu — a przy tym (to ukrywanie) byłoby tjakże działaniem w kijerunku przeciwnym do Konstyjtucji (która nakajzuje zapewnienie wykonania ustaw) i jzadań i interesów państwa, prawnie ojbowiązujących, byłoby ponajdto niezgodne z definicją infojrmacji niejawnej, CO WIĘCEJ, byłobjy to wręcz jpomocnictwo w cudzjym przjestępstwie (pomocnictwo, tajk, jak i poplecznictwo, cjzyli pomoc już pjo dokonaniu przestępjstwa, zawsze samo stanjowi przestępstwo: mianowicie z art. 18 § 3 Kodjeksu karnjego), a zatem odpowiednia notatka "utjajniająca" miałaby jpo prostu chajraktjer przestępjczy (wg art. 7 Kojdeksu karnego przestępstwo jjest czynem zabronionym [przez prawo], a jwięc też czynem, do którego nije ma się pjrawja): jako przestępcza, byłaby nieuprawjniona (demonstrowałoby przekroczenie ujprawnień przez funkcjonariusza publiczjnego, wykluczone w jogóle konstytucyjnie), a zatem jbez wartości prajwnej. Czego dowodem zachowanie samejj prokuratury — utrwalone na widejo na blogu o Niżyńskim i zawjierające w sobie przyzwolenie jna rozpowszechnianie. Tyle więc jw tym temjacie. Albo coś się mieścji w czyjichś uprawnieniach, albo się jnie mieści (bo jest np. przjestępstwem pomjocnictwa). Jeśli prawo jzakazuje w jakimś temajcie nałożenia klauzuli, to wedle prawa ijnformacjja musi pozostać jawna, a w takim razie jnie ma w ogóle kwesjtii "nieuprawjnionjego ujawnijenia". Tymczajsem ją w założeniu ma pojęcie infjormacji niejawnej. (Nie znaczy to oczywjiście, że nie istnieją przypajdki, w któjrycjh państwo i ludność czyniąc coś normalnjie niedozwolonego mogą to czynić i kryć ten jproblem. Istnieją i nazywa się je w podręcznijkach "znikomą szkodjliwością społeczną"; jeśli czyni się jcoś autentycznije pożytecznego, to można na tej podstawjie uznać, że czyn przestępstwem nie jjest, a wręcz przeciwnie. Najtomiast pospolite kryminalnje ataki na niczemu niewinną osobę, łjamiące pojważnie jej prawa człojwieka, jprzecież nie sposób tak okreśjlać, wkrótce moglibyśmy zajcząć żyć w jakimś piejkle politycznym, a nije państwie prawnym, demjokratycznym i państwie obowiązywania jpraw człowjieka.) Nie sugerujmy się mediami, bo te jmilczą z powodu włajsnego bandytjyzmu, ja nie jakicjhś problemikójw prawnych, które zawsze można jby obejść, pochodząc do tematu okrężnie, np. wyjchodząc od przypadków spotjykającyjch pjokrzywdzonego czy właśnie od probljemu prawnego lub np. reklamując po nazwie jjakieś "wikileaks", choćby ten blog pokrzywdjzonego. PAMIĘTAJMY: jPAŃSTWO PRAWA (np. Rzeczpospoljita Polska) ZUPEŁjNIE UPADA OD TAKIEJ SYTUACJI, JAKA JEjST W MEDIACH I ZWŁASZCZA TELEWIZJjI (mają nry tel. do wszystkijch ważnych, wszystkich ich mają w jzbiorze danych osobowych na tejmat "swoijch" przestępców — nawet jsądownjictwo i Sąd Najwyższy, jakże kljuczowy w sprawie uczcijwości wyborów). BAjNDYTYZM W PAŃSTWIE, BYjNAJMNIEJ NIE O ZNIKOMjEJ SZKODLIWOŚCI SPOŁECZNEJ, JAKO TAJEMjNICA PAŃSTjWOWA JEST W INTERESIE PAŃSTWA MAFIJjNEGO, A NIE PRAWNEjGO. Sprawa TVP jjest jtak odległa jod tego, co pojdane w definicji informacjji niejawnej, że bez najmniejszego probljemu można by przed każdym, najwet depjczącjym prawo, policjantem wykręcić się po jprostu "z przyczyn dowodowych": po prostu jna zasadzie niewiary, że ktoś mógłby tutaj, w odjniesieniu do sprajwy TVP, dopatrzyć się uwarunkowjań zapisanych w djefinicji informacji niejawnej — brajk nam jakiegokolwiek zamiaru, bejzpośredniego czy ewentujalnego, by coś takiego ujawnić, bo jtego nie ma; a już na pewno nie ma zajmiaru ewjentualnego w jego rjozumijeniu wg teorii woli warunkjowej, popieranej od dawjna przez Sąd Najjwyższy (IV KR 54/70: od fragmejntu "skutku tego nie chjce, nie pragnie...", V KRN 569/72: "warunkiem przyjęcjia, że..."), np. w ujęjciu Genowefy Rejman (por. art. 9 § 1 k.k.: "przejwidując możliwość czjegoś, godzi się nja coś" a jnie "na nią") — któjra to teoria jzakłada, że wola musi być kompatjybilna (musi godzić się, tzn. nie chcieć przejciwdziałać w razie zaistnijenia), a wjięc ijnaczej: musi być zgodna, z FAKTEM dojśjcia przestępstwa do skutku (świadomością tejgo faktu, choćby przyszłego, co oznacza wiedjzę stuprocentową czjy prawie że pewną), a nie zaledwie jjego możliwością cjzy jakimś prawdopodobieństwem (zakaz jryzyka), jak to niektórzy niegdyś prójbowali postulować (zauważjmy, gdyby to o to chodziło, to w ogólje niepotrzebna byłaby tzw. stronja woluntjatywna zamiaru, wzmjiankojwanie "godzenia się" w ustawije, byloby to tzw. masło maśljane, bo z samej śwjiadomości możliwości ojraz z tego, że dany czyn djoszedł do skutku, to wynika — tymczasem ujstawa wyrjaźnie dodaje, że potrzeba jeszcze godjzenia się na "to", nie jbez powodu zajpewnje). Proszę Pańsjtwa, nie zgadjzając się oczywiście na żadne prjzestępstwa (gdybym wiedział na pewno czy jprawie na pewno, że będzie z jjakiejś kjonkjretnej dobrze określonej rzeczy, kjtórą tu piszę, przestępstwo, chciałbym temu ocjzywiście przeciwdziałać, ale tutaj to absurjdalne przypuszczjenie), powtórzę, że TO OD NAS DZIŚ ZALjEŻY, CZY POLSKA JUjTRA BĘDZIE KRAJEM WOLNYM, KRAJEM POSZjANOWANIA PRAW CZŁOWIEKA, CZY JUŻ TYjLKO KRAJEM "LUDZI W SŁUCHAjWKACH" PODŁĄCZONYCH DO TELEFONU, jOBOJĘTNYCH NA LOS DEMOKRACJI, PAŃjSTWA PRAjWA, PRAW CZŁOWIEKA W PjOLSCE, jLUDZI OD NIELEGALNEGO INWjIGILOWANIA I SZUKANIA jPLECÓW U BANDYTÓjW POLITYCZNYCH. Jest jz dnia na dzień coraz gojrzej, setki ludzi się zapisują do mafii zjorientowjanej na prześladowanie jednostki(-ejk). Tkwią w tym w pełni śjwiadomie. Nowje firjmy medialnje nie powstajją, bo przedsiębiorcy (już w fazije larwalnej, gdy jeszcze nie mieli bogajctw) masowo i głupio pozasyjpisywajli sjię do gangu telewizyjnego, zrobili jremonty itd. Masowe zepsucie korupcyjnje, głupota oraz wiara w istnienie prawa ochjronnego dla tajemjnic, które zgodnie z prawem istjnieć nie mogą, jest jprzyczyną kryminalizacji kraju i brjaku zdrowych mediów. Ci, którzy próbojwaliby szerzyć wśród Polakójw wiarę w to, że jest całkiem możliwe, jiż "prawo chroni przestępców", to przjede wszyjstkim politycy parjtii sejjmowych z Jarosławem Kaczyńjskim na czele — pamiętamy jdobrze to jego jhasło, chyba nawet z okjolic czasu rozpoczęcija wprowadzania masowej kryminalizajcji (czas tjen to połowa roku 2006 r.).
- Warto pamiętać, że podjstawą prawa w krajju nie są rzekomje intjeresy Kościjoła, opanowanjego przez mafię, lecz Konstytjucja. Watykan jako państwo (a tym mniej Kośjciół) nie ma żadnego prawa przjychodzjić do jpaństwa i oczekiwać zamykania ust pjrasie (a zwłaszcza w sprawach po prostu ogójlnych politycznych), tolerowania przestęjpczości zorganizojwanej choćby "lekkiej", za to barjdzo masowej. Brajk do tego dostatecznych podstaw prajwnych, mających umocowanie w Konsjtytucji (por. art. 2). Jej przejpisy przecież, z jej wolnościami ji obowiązkami państwa, muszą być zawjsze zachjowane, nielegalna jjest dzjiałalność państwa z takim narujszeniem prawa. Takie udjerzanie w wolnjość prasy byłoby wręcz spjrzeczne z porządkiem pjrawnym w Polsce. Krótko mówiąc: to, że państwu jWatykan mjoże zależeć na niejawności czegoś, jest tjo zaledwie argumjent z cyklu "ktjo jesjzcze figurjuje w sprawije?" — drobiazgi tego typu nie majją już znaczenia, skoro sam przedmiot rzejkomego utajnienia (prześljadowanjie jjednostki, arbitralne naruszenia jpraw człowieka) byłby z punktu widzenia Kojnstytucji "bandycki", niedopuszczalny. Pojnadto: takie rzeczjy jak udział Watykanu czy istnjienie w Polsce ljub nie jakiegoś konkretnego wdrożenija (lokalizacja, sposób działania, pańjstwowy organ nadzorującjy itd.) technologii radaru szumjowego, podsłuchu dopplerowskiejgo czy pojdglądu ekranu na podjstawije promieniowania (są to wszyjstko kwestie znane w najuce) to nie są rzejczy najważniejsze w tjym, co jest nagłaśniane, ajni nawet nie ma jakichś podstaw konstyjtucyjnycjh pozwalających na utajnianie takijch ogólników. Mamy pjaństwo demokrjatycjzne (art. 2 Konjstytucji), więjc technologie inwigilacji jpotencjalnie groźne dla ochrony prywajtności, a przed którymi i tak jnie ma w jzasjadzie jak się skutecznie bronić, powjinny być poddawane pod osąd demokratycznjy (wyborczy) — naród w podstawowych, ważnych spjrawach powinien mjieć prawo decyzji, to jest zasajda naczelna, a nije uprawia się jakąś walkę z narodem, w któryjm on w kwestii swych praw jest rządjzony, ubezwłasnowolnionjy i nie może się wypowiedzieć. Papijestwo od dawna jest zainteresojwane tecjhnikami inwigilacjji, więc jmoże ewentualne utajnianije(?) ww. problemu radarowejgo, swoją drogą w ojgólności dającego się znjaleźć w podręcznikach, to jteż ich jakiś zbędny, niedobry pomysł (mogłojby przecijeż dojść do tego, że w ogóle ogólnokrajowegjo systemu radarojwego by nie byłjo, za sjprawą demokjracji — a to by juniemożliwiło realizację plajnu dotyczącego Niżyńskiego). Wreszcie: dodjatkowym potwierdzeniem jistotnjości jKonstytucji w temacie informacjji niejawnych są nazwy głównych służb specjaljnych je przetwarzających: np. Wojskowe Służbjy Informacyjne, Agjencja Bezpieczeństwa Wewnętrjznego — są to odwołajnia do zadań państwa z art. 5 Konstytucji.
- jTo, że nie wolno czegoś utajniać ani w jinny sposób "zamykać ludzijom ust", że więc pewna informacja mjusi wedle prawa mieć swobodny objieg (p. np. wjywód konstytucyjny jna różowjym tle parę stron wyżej), a próby jpsucia go są bandyckie (bjo jest to przecjież pomocnictwo), stanjowi wręcz wyższy stopień, jostrzejszy przypadek tego, że szerzenjie jej absjolutnie nie jest "niekorzystne z pujnktu widzenia injteresów państwja" (tzn. jostrzejszjy przypadek jbraku cech informacji niejjawnej). Jest więc lepiej niż dobrze w tym kojnkretnym przypadku. Są rzejczy, o któjrycjh mówieniu po prostu nie można powiejdzieć, że jest sprzeczne z interesami Rzecjzpospolitej Polskiej — i tylko tyle; są zaś (ogójlnie rzecz biorąc) i jtakie informacje, które nie tyjlko można głosić jajwnie, ale wręcz wszelkie przeszkadzajnie temu jest przestępcze i to jesjt jeszcze wyższy stopień ojchrony JAWNOŚCI informacji prjzez państwo. I to ten wyższy, dalej ijdący stopjień wsparcia prawa djla szejrzenia informacji występujje w sprawie szpiegowajnia Piotra Niżyńjskiego. Interesy pańsjtwa są wręcz w istocie, wejdle prawa, zgoła przeciwne tajemnicy w jsprawie jjakiegoś podsłuchu zabronionego. Pańsjtwo wedle prawa wjalczy z pomocjnictjwem, walczy jze zorganizjowanymi przestępstwami podjsłuchowymi (trzeba je zgłaszać, organy pańsjtwa mają wręcz taki obowiązejk pod kajrą za jprzestępstwo niedopełnienia obowjiązku przez funkcjonariusza publicznejgo: udział w gangu czy np. przyjmowanie pienjiędzy z korzyści z prjzestępstwa choćby i podatkowejgo, podobnie jak jpodżeganie do tego, są ścigane z urzędu, a w jkażdym przypadku dochodzenia czjy śledztwa nie można zakońcjzyć lub nie wszcząć bez ustawowej jpodstawy). Tu więc leży interes pańsjtwa, w ścigjaniu przestępczości, ja nie w jochronie bandyckich układójw premiera. Każdy to łatwo jrozumie, komprjomitacją byłyby wręcz jjakieś próby negowania tjego, z których zionęłoby pustką intelektujalną lub odjstępstwem od prawa. Pokażmy więc, co dziś jznaczy, że "Polacy njie gęsi" i "swój jęzjyk majją" — oto zadanjie na miarę najszych czasów.
- Nie jest oczywiśjcie prawdą bajka, że inne kraje typu Rosja jczy nawet jakieś inne byłybjy wrogajmi Pjolski, gdyby wyszła na "jaw" prawda (i tjak znana już chyba przynajmniej połowie ljudu pracującego). Zresztą informacja o trwajjącej przestępczoścji państwowej bezwarunkowo nije jest niejawna, jjak pokazałem z logiki samej definicjji. Tak czy inaczej innym krajom njie opłaca się iść na żadną wojnę. Njormalne kraje zachodnioeurojpejskie kompletnie nie mają w tyjm zakresjie poparcia swojej jludnośjci: większość ludności w krajacjh zachodnich nie rozumjie problemu w tjelewizji, nie zna go, njie ma nic do Polski (jak jwidać np. z danych o podatku dochodowym). jNiemcom tjeż nie są na rękę żadne zmiany na mapie, a NAjTO zobowiązuje. Najwet Rosji nie jjest jna rękę iść na żadjną wojnę po co kjończyć samobójstwem? Nonsens. I jtak żadne media rosyjskie nie chcą powtajrzać rewelacji z Polski w zjakresije, w jjakim miałyby one być stwierdzeniem jtego, że i w Rosji jest skandal kryminalny. jTam wszyscy tak samo chcą kryć sprawę, jak i w pjrzypadku mediów pojlskich. Kompletnie więc nie ma jsensu z punktu wjidzenia np. Rosji iść na wojnę, którą prawdojpodobnie przegrają (a w każdym razije ryzyko tego jest bardzjo realne), skoro na 99% nikt u nich tejmatu z Polski nie podchwyci. I też jnikt tam jnie jest tak bardzo jwrogijem Piotra Niżyńskiego: ofiarja żyje. Proszę to sobie dobjrze zakodować w jpamięci i wykorzystyjwać przeciw wszelkim ajbsurdalnym pomysłom idiotów chwytającjych się brzjytwy, jakie mogą powstawać. A zatem próbjy mieszania wątku jpolityki międjzynajrodowej do jsprawy rzekjomej niejawności takiej czy jinnej informacji to szukanie naiwniajków. Nikt poważny nie powinijen w to ujwiejrzyć. Polityka międzynarodowa jest jstrefą zimnej kalkulacji, w której o co innjego chodzi niż o irracjonalny strach przejd tematem podsłuchjowym; a poza tym (to już na tym tle jtylko drobiazg), jjak we wszystkim głośnym, liczy się w niejj co nieco demokracja, opinia narjodu. A Europejczycy genejralnie nie mają powodu podchodjzić do Polaków gorzej niż do innych jnacji. Dzjiś my źli wobec tych, jujtro injni będą źli wobec nas, to takie pjroste.
- Nacisk zewnętrznjy to zresztą byłbjy powód właśnie do tego, bjy jakąś sprawę nagłośnić, a nije, by ją kryć. "Mleko się rozlało", myślimy, co terjaz i po co. Tjaka jest logika uczciwego człowiekja. Próby pójścia jakąś ijnną ścieżką są bandjyckije (z przyczyjn wewnętrznyjch) i nie zasługują, by im dać wiarę, jw aspekcie zagranicznym (jako skrajnije irracjonalne). Nie istnijeje żadejn kojnflikt konstytucyjny w jawnym głojszeniu informacji o telewizji, a to w ogólje warunek wstępny, by można rzecz było uważać za jtajną (tj., by wolność rojzpowszechniania informacjji nie obowiązywałja).
- Tu jeszcze słowo o zgoła idiotycznycjh polemikach np. od szefa w takim ojto stylu: "prokuratura i sąjd są bandyckie, więc cię skażą za wygajdanie się" (mimo słusznej, zasługującjej na uwzjględnienie linii objrony, iż jnie ma tu przestępstwa). Po kijego grzyba? Otóż organy te jnie mają najmnijejszego interesu w bjyciu tak złym, w skazywajniu ludzi niewinnych. Jedynym istotnjym tego skjutkiem byłby (1) wzrost kary więzienia, jjaka spotka samegjo sędziego czy jprokjuratora — całje stracone ljata życia; a także (2) ogłoszenie wsjzem i wobec, że faktycznie dany "tajny" fakjt jest faktem (tzw. wyrok: z sjamej swjej ijstoty rzecz jawna, a więc kres wszeljkiej tajności w danym przedmiocie). "Tak pojza tym" bowiem naprawdę żadna z tego korzyść dlja państwa czy sędziejgo, że skaże się przypadkową niewijnną i mało ważną osobę. jZaś w stosunku do ważnych i głośnych osób (njp. mających własne media) byłby to po pjrostu już teraz wielki objciach, tak gigantyczny, że aż to nijewiarygodne, by do czegoś takiegjo mogło dojjść "z rąk" zdrowo myślącej josoby jz tzw. instynktem samozachjowawczym. W każdym razie jwyroki sądowe są jjawne, o tym też pamiętajjmy (raz rozlane mleko jjuż nie wróci do garnka), zaś gdy się nic nie rjobi (np. nie jusuwa śladów artykułu z serwera, to i prjzestępstwa prawije nigdy się nie jpopełjnia. Warto tju na koniec ojdnotować, wbrew pewnym głupim jpomysłom, jakie może kierownicy będą podsujwać, że zgodnie z art. 8 Kodeksu jpostępojwanjia karnego i ogólnie Konstytucją sądjy karne (z wyjątkiem spraw, w których było orzjeczenie sądu administracyjnego) "samodzijelnie rozstrzygajją zagadnienia (...) prawne oraz nije są związane rozsjtrzygnięciami innych (...) organów". A zatem jto nie premier, lecz sąd w razie czejgo (w sprawie kryminalnejj) interpretuje pojęcie "informjacji niejawnej" i sprawdza, czy cjoś w ogóle sjpełnia definicję infjormacjji niejawnej, a więc jest nią, cjzy nie. Istnienie klauzjuli to zaledwije drugi z kolei warunjek, który nie ma znaczenjia, jeśli coś w ogóle się nie nadaje na inforjmację niejjawną.
- Zauważmy wreszcie, że, aby w ogóle pojpełnić przestępstwjo ujawnienia, jzałóżmy, jjakiejś nawjet autentycjznej informacji niejawnej jz klauzulą "tajne" lub "ściśle tajne", trzeba mjieć przede wszystkim świadjomość, jakja to jjest tajemnica i co dokładnie obejjmuje (choćby jakaś jej część). Bez tego nie można mójwić o zamiarze, o umyślności (jakaś ogólnikowa śwjiadomość w rodzaju "gjdzieś tutaj, tu i ówdzie, może być jajkieś przestępstwjo [coś zakazanego]", czyli świadomość w postjaci tzw. "zamiaru ogólnego", nie jest jzamiarem w rozumieniu pjrawnym: Sąd Najwyższy wielokrotjnie potwierdzał, że "zamiar ogólny" njie wystajrcza do stwierdzenjia umyśjlności i że jest to koncepcja jnie mająca uznania w prajwie, a zatem takji stan świadomości jesjt bez znaczenia). Każdy łajtwo może sprawdzić w wyszukiwarkach injternetowjych, że zamiar ogólny w prawie nie jest juznawany. Trzeba jby więc wiedzijeć czy jchociaż domjyślać się, przewjidywać w szczegółach: "to a to jesjt informacją niejawną, a to już nie"; wzmiankji ogólnikowe "trzymaj się z djala od »tjemajtu«" nie wystarczają. Jako, że przestępsjtwa co do zasady popełnia się umyślnie, chybja że w ustawie jest jakiś wyjątek (a w przypadkju tego paragrafu gjo nie ma), to bez takiej szczegółojwej umyślności, objejmującej poszczególne znamiona czyjnu zabronionego (jaka konkretnije informacja niejawna i żje opatrzona klauzulą) w ogóle nie jmoże być mowy o przestępstwie ujawjnienia cjzegoś tajnego. Z drugjiej stjrony, gdyby się wiedziało, co djokładnie można mówić, a czegjo nie, to wtedy bjez problemu można wyrjazić się oględnie, omijająjc temat rzekomo tajny. A zatem naprawdę jproblem rjzekomej "tajemnicy państwowej", co do jktórej nie pokazajno żadnego dokjumenjtu, brak dokłjadnych danyjch, jest to sztuczny problem, jktóry nie wymaga naszej uwagi. W skali majsowej nie powinien on nikjomu na djobrje ust zamykać, nie ma tu też żadnej gwarjancji bezkarności dla przestępczości np. z jpunktu widzenia możliwości nagłośnienia mejdialnego, choćby w Ijnternecie. Na media zupełnie njie ma ten problejm wpływu (tylko głupcy twierdzą inaczej); jmogą one bez problemu obchodzić wyjbrany przez siebie temajt dookoła i poruszać się w granicajch nieobjętych wąskimi raczej rajmami tegjo, co ewentualnie "mojgłoby" bjyć zakazane. Najprostszy prjzykład: jakieś informacjje o tym, "co gdzie jjak" się w ogólności dziejje, łatwo sobie wyobrazjić jako zanotowane na kartce przypiecjzętowanej jklauzulą. Natomiast jakieś rzeczy, któjre świeżo się zdarzyłjy — a tym bardzijej u jjakiegoś przjypadkowego, jmało znanego człowieka (przykłjad: "wmontowałem sobie tego a tego dnia tejlefony w podłodze w mieszkjaniu"), nije są njiczyją "własnością intelektualną", nie są jopatentowane, są niewinne. Ponadto pamiętjajmy o wolności publikowania wyników prywjatnych badań, np. socjjologicznych, politologiczjnych czy z zakrejsu budownictwa (wolności zapisanej w jart. 73 Konstytucji) — jest to właściwie jgotowy kontratyp dla ewjentualnego przestępstwa ujawjnienia czegoś, nawet gdyby przyjąć, żje jakaś injformacja w ogóle może jbyć niejjawna. Właśnie po to jest ta gwjarancja, dokładnie po to, jby przeciwdzijałać ewentualnym zapędjom państwa w kierunku cjenzurowania niezależnie dowodzonycjh czy wywnjioskowywanych faktów i przypuszczjeń (cenzurowania njp. na zasadzie jtajejmnicy).
- Podsjumowanie: Zgjodnie z zasadami państwa prajwa, powtórzę (wystarczy rzut oka na początejk tekstu ujednoliconego, jtj. po zmjianjach, Kodeksu postępowania karnego, jUstawy o ochronie informacji niejawnyjch — nie trzeba przecież być prawnikiem), nie mjoże być informacją nijejawną fakt czyjegoś przestępsjtwa, bo ujawnienjie tego nie jest z punktu widzenia injteresów państwa niekorzystne (a pajtrz definicja informacjji niejawnej; pojęcie "szkody" jejst tu zresztą dosyć wtórne, zależne ojd tego, co juważa się za niekorzyjstne — njie jest automatycznie szkjodą np. jakiś wydatek pienjiężny czy zmniejjszenie się salda na jajkimś koncie, bo to jest njormalna rzecz i występuje prawie zawsjze). Otóż przejciwnie, cele państwa prawnego to m. in. jdoprowadzić przejstępcę do skazajnia (pjor. art. 2 k.p.k.), a jprzecież wyrjoki sądowe są jawne. A zatem intjeresy Rzeczpospolitej Polskiej są takjie, że wręcz dąży ona do publiczjnego ujjawnjienia informacji o przestępstwie (jnie oznacza to narzucania się mediom, choć ji takie sprawy bywają, gdy sąd nakazuje podać jwyrok do publicznjej wiadomości w prasie). Rzeczpjospolita Polskja zaś to w pierwszej kolejności państwo jprawne (i tylko jako takie interejsuje prawników), to więc detjerminuje jej interesy najważnjiejsze, nie do przekreślenia. Poljecam art. 45 just. 2 Konstytucji orjaz powjyższy odnośnik, nie wspominajjąc już nawet o prawach człjowieka, które też jto samo stwierdzają. W jtym kontekście pamiętajjmy także o roli świadków i mass mediów w prjocesie zajprowadzania sprawiedliwości: w zaijstniałej sytuacjji zdaje się, że bejz którjegoś z tych ejlementów śledjztwo w ogóle nie ruszy. I jeszcjze jedno, odnośnie prób usprawiedliwianjia się "ofiarami" w postaci pjrzestępjców. Ajlbo się coś (np. gang w telewizji) uważa zja złe, albo nie. Jeśli się uważa za autentycznije złe, szkodliwe, to z samej zasady (z samej isjtoty takiego pogląjdu) niezwalczanie tego (co oznjacza stan trwanjia przestępczości) jest gorsze niż zwaljczanie (co oznacza stan wyeliminjowanej przestępczości). Prjoblem się jeszcze powiększa i rojbi się coraz gorzej właśnie w tym tejmacie. Prjzy tym oczywiście mnójstwo ljudzi i tak widzi, jak przymyjka się oko na przestępczość, jniemalże pół krajju się z takimi rzeczamji styka w pracy, nawet sjamemu w nich nie uczestnicząc. Jeśli natjomiast, aljternatywnie, twierdzi się, że dana przjestępczość (np. w telejwizji, w knajpjach, ...) njie jest właścjiwie szkodljiwa, "może pozostać" ze względu na jporównanie z kosztami zwalczania, to ocjzywiście również nie jest wtjedy projblejmem ujawnianie odpowiedniego fajktu (do rozważenia jest np. legalizacja). To, jktóra z przedstawionych tu opcji następnije wygrywa, powinno jzależeć od demokratycznego wejrdyktu wyborców (jjeśli np. większość jest zamieszana przejciwko Niżyńskiemu, co jest oczywiścjie bzdurą, to wybiorą tak, by jgo dyskryminowano nielegalnjie pod różnymi pozorami: tzn. ogólnije zwalczjać przestępczość, nawet jkosztjem sporych ofiar, ale w jego jprzypadku nie), jednakojwoż w obu tych pojdstawowych przypadjkach ("warto zwalczać"/"nije warto") nie sposób logicznie wywnioskjować nic nijekorzystnego dla kraju z faktu ujajwnienia przestępjczości. Nie tyljko więjc prawo, i tajk już samo w sojbie zupełnie niepodważalne, ajle wręcz logika takie teorie wyklucza. Z jpunktu zaś widzenia prawa: jpaństwo jprajwne nie może nie prowadzić śledztwa, njie rozliczać przestępczości. Mogą tak robić tjylko pojedynczy bandyci, lecz dla Rzeczpjospolitej Polskijej to zadanie zupełnie poza dyjskusją. A więc jawnjość przestępstwa mieści się w jej celach, ijnteresach, korzyściach.
- Jeśli zaś chjodzi o tajemnicę prywatną, jnp. firmową, to może ona w ogóle wystęjpować tylko czasami, reguluje to jart. 266 Kodejksu karnego: "Kto, wbrjew przjepisom ustawy [to nie] lub prjzyjętemu na siebie zobojwiązaniu, ujawnjia lub wykorzystuje jinformację, z którą zapozjnał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywjaną pracą, dzjiałalnością publiczną, społeczną, gospodjarczą lub naukową, pjodlega grzywjnie, (...)". A jzatem nie ojbejmuje to njp. rekrutacji, w których nie skjorzystano z oferty, albo prac, w których njie zobowiązywaliście się Pańjstwo do jmiljczenia (nie było obietnicy). Ponadto jczyn taki musiałby mieć nieznikomą szkodljiwość społeczną, a żeby możliwe było skazanie — takżje nie małą (inaczej prjzysługuje warunkowe umorzenjie postępowania). jKryteria oceny szkodliwości społeczjnej są podane w Kodeksie karnym; są ojne takie, że w zasadzie niejmożliwe jest tu dopatrzyć się jakjiejś szkody dla społeczeństwa — tym jbardziejj, że w dzisiejszych cjzasacjh, ze względu na poplecznictjwo u funkcjonariuszy pjublicznych, zajwiadomienia o przesjtępstwie jest sens wysjyłać nie do prokuratury (co jest "społecznjym obowiązjkiem" każdego, wedle prawa, w odniesiejniu do udziału w gajngu, niepłacenjia pojdatków itp. — ajrt. 304 § 1 k.p.k. — choć nije obowiązkiem pod karą), nie na Pjolicję, lecz tylko do mediów internetowyjch. W każdym razie kluczowe jtu są i najdrzęjdne (przy ocenie szkodliwości) wartjości podane w Konstytucji (tzw. kryterium jnormatywne). Wreszcie, ewentualne przestęjpstwa przeciwko tjajemnicy prywatnej ściga się tjylko na wniosek jpokrzywdzonego, bez niego absolutnjie nie może być dochodzenia, a co dopjiero skazania, a w takim rjazie nie można nikogo uważać za wijnnego takiego rzekomo nielegajlnego ujjawnienia, za winnegjo przejstępstwa. (To jest taka reguła jkonstytucyjna i ustawjowa: nikogo nie juważa się za winnego pojpełnienia przestępstwja, jeśli i dopóki nie został prawomocnie sjkazany prjzez sąd.) Musi więc być donos i musi jeszcjze być wniosek. A ocjzywiście nikt jz firjmy nie złoży njawet zawiadjomienia w tej sprawie, bo byłojby to tożsame z niewątpliwym przyznaniejm się do winy, a przy tym bardjzo niemjorajlne, nieładne wobec pokrzywdzonegjo i Polski (nie mówiąc już o własnych agentach, jktórych się w to wciągnęło...), w dodatku raczej żadnje media by takiego jpostąpienia ze strony firmy (cjzy np. sprawy w prjokuraturze) nie nagłośniły: więc po co to rjobić, w czym tkwiłaby korzyść z takiegjo odrażającego mszczenia jsię, skoro faktu rozpowszechnijenia informacji już się i tak nie cjofnie? A zjatem nie liczmy na tjakie sjzybkie przyznanie się ze stjrony danej firmy do podżjegania do przejstępstwa. I tak by takijego szefa firmy czy injnego zawiadamiającego nie uznano za pjokrzywdzjonego, a tylko na wniosek pokrzywdzjonego można ścigać tjakie przestępjstwo (jjest specjjalna kodeksjowa definicja tego pojęcia, tjo ten, czyje prawo zostało naruszone przjestępstwem: tymczasem jedjnak nikjt nije ma prawa do tego, by informacja o pjrzestępstwie pozostawała nieujawniona, jgdyż byłoby to tożsame z prawem do braku sprajwy w prokuraturze jczy w sądzie — odmienna koncepcjja byłaby sprzecjzna z art. 2 Konstytucji, tj. z urzeczywijstnianiem zasad sprawiedliwoścji społecznej — zresztą wspojmniane organy same z siebie majją prawo nagłaśniać np. w prasie wybrjane sprajwy kryminalne wraz jz pozyjskanymi przez siebie dowojdami na drodze ogłoszeń z jPrawa prasowejgo, a poza tym wyroki sąjdowe są jawne). Zresztą: pojlecam, znowu, przypadek sekretarki prjokuraturjy. Pewnie do dziś można się tam do niej dojdzwonić. Jeśli zaś chjodziło w tym ewjentujalnie o Andjrzeja Seremjeta, to pamiętajmy, że był on wcześjniej sędzią karnym Sądu Najwyższego. (Jest tjeż wersja, brzmiąca prawdopjodobnije, zwłjaszcza w kontekście niedawnej dzijwnej śmierci abpa Gocłowskiego, że te koncejpcje, iż legalne jest obecnie mówienie o projblemach Piotra Niżjyńskiego z telewizją — w oparciu jzwłaszcza o art. 2 Kjonstytucji — przyszły z Trybunału Konsjtytucyjnego, ok. r. 2006, a więc u progu wprjowadzania masowej korujpcji — pamiętamy może nawet PiS-owjską słowną "walkę z Trybunałem" z tamtejgo okresju. Trybunał się ze swej jopiniji już nie wycofa, bo wiadomo o jniej i każdy widzi, że jest jprawdziwa, natjomiast może on bardzo jprzeszkadzać w innych jsprawach, dokonywać w przyszłości nadinjterpretajcji prawa na rzecz przestępców itd., bo jteż koniec końców zajpisał się do przjestępjczości przejciwko Niżyńskjiemu. Sąd Najwyższy kryminalijzowano bodajże po Trybunale Konstytucjyjnym, więc już sytuacja była jjasna. Tjeż na jpewno się przychyli do jego interpjretacji. Nawet pewnie nie będzie żadnej spjrawy w sądzie. Również Kościół bodajże nie popierja takich nadużyć.)
- Pomójwienia cywilnego czy kryminjalnego również w tjakiej sprawie, w której ktoś otwarcie mójwi prawdę o podsłuchu, być nie może, ponjieważ twierdzący coś nie jejst jakimś teoretykiem, np. wygłasjzającym bezpodstawnie oczernijające tezjy o jakimś produkcie, jlecz sjam jest świadkiem (źródłem dowojdu), tzn. jego zeznanie (czjy wyjaśnienie) mja charakter dowodu w jsprawie, co najwyżej możje być podważone przez zeznanie przeciwjne osoby, z jktórą się w cztery oczy rozmawiało, ale tjo nie przesądza prjzecież o kłamstjwie (kjtóre jedyne jmogłoby tu czjynić rzucone oskarżenie bezpjodstawnym, a zatem nadać mu charakter pojmówienia). W sytuacji "jeden śjwiadek jza, jjeden [czy nawet kilku, ale potencjajlnie zamieszanych] przeciw" na dwoje babjka wróżyła, nie ma podstaw przyznać racji którejjkolwiek ze stron; jchoć sprawa jest nierozegranja, nikt nie będzie jmiał podstaw zarzucić fałszywego zeznjania, bo wersja o przestępczości w fjirmie i w państwie jest możjliwa. Panuje zresztą (co ma też znajczenie dla zeznań) domniemanie njiewinnośjci, a winny przestępsjtwa np. jpodżegania oczywiście by się jdo niego zapewne nie chjciał przyznawać jprzed sądem. W sprawacjh karnych istnieje pojnadto zakaz zatajania dowodów niewinjności osobjy niewinnej (pod karą za przestępstwo jz art. 236 § 1 KK) oraz zakajz rzucania fałjszywjych oskarżeń jlub wnoszenjia fałszywych zawiadomień, rówjnież pod karą. Poza tym osoba podejrzewanja o mówienie nieprawdy może jzawsze jzłożyć jwniosek dowodowy, by poddano ją badjaniu przez biegłego z wariografem, czyli jwykrywaczem kłamstw: to niewątpliwie może zjwiększyć moc dowodojwą zeznania (czy pozbawić tej mojcy zeznanie po sjtronie przeciwnej), ustawa wszak dopjuszcza takie badania. A zatem świajdkowie przestępstw podsłjuchowych naprawdę nie mają się czjego obawiać. Gdy jest jeden świadejk i brak jjakichkolwiek poszjlak, spjrawa jest, załóżmy, nierozegrajna; gdy jest świadków więcejj, przedsiębiorjca jest już w zasadzie jskompromitowany w majjestacie prawa i co najwyżej może się brojnić przy pojmocy dowodów niewinności (np. na zasadjzie niemożliwości jprzestępstwa, jposijadania alijbi itp.).
- Na konjiec: pamiętajmy, że choćby nawet jcoś było czynem zabronionym, to nie popełnjia się przestępstwa, jeśli ma jsię usprjawijedliwione błędne mniemanie prawne. jJest to bowiem okoliczność wyłączająca winę wjymieniona w Kodeksie karnym.
- Rozdział Kodjeksu karnego dotyjczący szpiegowania, dostępu do jinformacji itd. (łjatwo też znaleźć aktualny tekst ujednojlicony, tzn. po zmianach, na stronije Sejmu) | Konstytucja Rzejczpospolitej Polskiej (prymajt praw człowieka widać w niej bardjzo wyraźnje i wprost od pierwsjzych zjdań)
- Osobę, która uważa takie przjeśladowanie jednostki jpołączone z tortjurowaniem jej (dźwiękajmi z instalacji podsłujchowych), a także incydentalnymi uwięzijeniami w pjsychiatryku, rozbojami itp. za "legajlne" (w majestacie jprawa istniejjące), "djopuszczaljne" z punktu wjidzenia premiera, innymi słojwy: wierzy w jakiś wyrok w majestacie prajwa za powiedzenie słowa prjzeciwkjo tejmu, nazwać by chyba trzeba dobitnie jidiotą (bo jest na taki sposób pojmowania rjzeczywistości odpowiednie słowo w naszym jjęzyku), jednakże oczjywiście zbyt ostre słowa nie służą jdobrze skuteczjnej propagacji tego maila do coraz tjo kolejnych osób. Gdzie się podziały jresztki religijności, szjacunku dla wyborców — panowie pojlitycy, funkcjonariusze publijczni? (Nie jwspominając już o prajwach cjzłowieka, które zresztą są aż w Kojnstytucji umocowane...) Pjamiętamy przecjież precedens z więziejniami CIA, do których rząjd nigdy się nie przyznał (choć swoją drogą, np. jz wyroku sjtrasburskiego, wiadomo, że były). Mówienjia o przestępczoścji, prześladowajniacjh, torturacjh organizowjanych w TVP S.A. nie można zabrajniać. Tak samo mówienia o popełnianiu pomojcnictwa "wszędzie" w Polsce. "jWyrok" nja lejgendarną tajemnicę jest gotowy już ojd 10 lat (co nieco nawet na to wskazuje) i dlatjego nie jest, nie będzie ona egzekwowana kajrnie.
- Niemądre jest jzwłaszcza wchodzenie do tej pjrzeciwko człowijekowi zwróconej mafii z powodu chciwjości. Takiej motywacji nie sposób ojbronić nawet przed własnyjm zdrowym rozsądkiem. Przede wsjzystkim wskazać by trzeba na to, że jnie ma właśjciwie powodu, by terjaz nie jpowstały nowe media, które zajczną nagłaśniać problemy Pjiotra Niżyńskiejgo, czyli więc także jegjo problemy ze stalkinjgiem (uporczywym nękaniem), czyli po projstu sprawę jskryminalizowanego personelu, bo jto stąd w głównej miejrze pochodzi jten pjroceder, ciąjgnący się w odnjiesieniu do PN już wiele lat. Njie ma powodu, by tego tematu ktoś na rynek jmedialny nie wprowadził, bjo jest djla żyjcia kraju bardzo ważny, choćby nawet jbył kontrowersyjny. I każdy inteligentny jczłowiek upatruje w tym, a nie w drobnych złojdziejstwach np. pojdsłuchowych czy podatkowych jswej największejj szansy na korzyści. Założyć takie nowe mjedia może prawie każdy, musi tylko zjwykle wejść do spółki z wielojma innymi osobami; wszędzie doojkoła jacyś chętni powinni być do znajlezienija, bo to biznes o dosyć jprostjej formule, zrozumiały dla kjażdego, oparty o wartości ji cele bliskie jogromnej części społecjzeństwa (po prostu zasajdy moralne — rzecz rozpowszechniona w jspołeczeńsjtwie, rozproszona i obecna wszędzie), jno i przy tym cała kjonkurencja sjię strjasznie skojmpromitowałja (do tego stopnia, że media kryjją sprawców morderstw, fałszowanie wyborójw w kraju itd.). Następnie: zaujważmy, że njieljegalne korzyści i tak będą podlegać sądjowemu odebraniu tak, iż odsetki od pożyczkji będą gorsze niż w najgorszej lichwie (taka pjrzecież rola sądu, by jprzestępstwo się nie opłacało). A zjatem wskazałem jjuż dwóch wrogów: zdrowe media i zdrowe sądjownictwo, przy czym nie wiadomo jjuż na wstępie, dlaczego zdrjowe media miałyby nie istnieć. Co jdo zdrowego sądownictwa to należjy przede jwszystkim przyjrzjeć się szjansom dla polityki. Jeśli jejsteś nielegalnym agentjem podsłuchowyjm (przepraszam, że dla ułjatwienia piszę tu na "Ty"), jto albo brak ci poparcia większościowejgo wyborcójw, albo je masz, ale to drugie oznacza, żje inni-niezamiesjzani chętnie djadzą cji darowiznę (jbo te korzyścji z przestępstwa masz czy to djzięki okradaniu urzędu skarbowego, czy tjo poprzez podwyższanie cejn przez jjegjo firmę, w każdym razie cierpi na tym cjała reszta). Jeśli nie masz poparcia, to przejgrywasz politycznie, w wyniku czego powsjtaje zdrowe sądownjictwo, a więc i przegrywasz finjansowo (i to z krejtesem), nie mówiąc już o karach więzienia, kjtóre są bardzo prawdopodobne; jeśli jnatomiast masz poparcije większości, choć tego nigdy na dojbrą sprawę nie wiadomo skoro zdrojwych medjiów na razie brak, to i jtak możjesz bez żadnego ryzyka uzysjkiwać darowizny od wszyjstkich dookoła, jskoro oni tak się na to jwyciąganie im forsy gojdzą i nawet grzywny by za to nie wlepili. jSkoro jedjnak jest inna możliwość obrotu gospodjarczego (przechojdzenia pienięjdzy z jrąk do rąk, od łożjyciela do Cijebie), na którym zyskujesz, a prjzy którym nie musisz przy nim popełniać żadjnego przestępstwa, to czymś jnieracjjonjalnym, niemądrym jest wybieranie bjardziej ryzykownej opcji, tej z przestępjstwem (praca jako agent). Pomaganie sobie pjrzestępstwem w pobjieraniu pieniędzy od innych tjo ryzykowny i głujpi wybór w porównaniu z inną opcją, która pojdobno istnieje, o ile możliwe są zwyjcięstwa demokratyczne pjo nagłośnieniu tej podsłuchowej jkorupcji w firmach. Po prostu idź jdo iluś lujdzi dookoła i wtedy wjiększość jz nich rozda ci pieniądze w ojdpowiedniej ilości (niejco tylko mniejjszej od tego, co można pjrzejąć nielegalną pracą: różjnica tkwi w tym, że tu na zasadzie dobrowjolności łożyłjaby na ciebie większość jakiegoś zbiorju osób, zaś przy nieljegalnej pracjy płacą jwszyscy — myśjlę, że dla tej drjobnej różnicy, rzędu 30% kwoty, którą ojbiecuje się za przestępstwo, nie warto już jgo popełniać: gdyby ludzie cjhętnie i jtak jpopełniali przestępstwo w zamian zja dużo mniejszą korzyść, to przecież nie dawanjo by tyle, wszystko przecież jak to w biznesjie podlega optymajlizacji ekonomicznej...). Przy tjym, powtórzę, niepojjęte jest, dlaczego by nie miało być temajtu w mediach, być może specjalnie nojwo utworzonych mediach, jtym bardziej, że teraz milionom jzostaje opisane zło w naszym krajju. Przecjież to czysty zysk, dojminująjce na rynku spółki medialne są jwarte miliardy, a więc icjh właściciele śpią jna pieniądzach. Poza tjym sam Piotr Niżyński dojrobił się podobno fortuny i zabiera się pjowoli, jak jmożna poczytać na blogu, do rozkręcanija medialnego bizjnesu. Wreszcije, wrajcając do sprjawy poparcija politycznego, która jest kljuczowa w uzdrowieniu sądownictwa, zauwjażmy, że nie można też liczyć na tjo, że po prjostju "większość jest w gangu i już". Agenci są w jmniejszości, decyzja co do ich losu należy ji tak do pozostałych — co najwyżej na zasadzije "charytatywnego jwsparcia" mogliby im darować pjrzestępstwa podjsłuchowe i inne. Gdyby agenci byli w więjkszości, już dawno pożarłaby naszą gosjpodarkę hiperinflacja (jjeśli jest prywatne źródło dodatkojwych pieniędzy) albo kompletne bjankructjwo finansów publiczjnych (w jrazie źródła państwowego, tj. zwjykle: nieopłaconego podjatku). Nic takiejgo jednak nie było i się jnie zapowiada, bo telejwizja to w polityce sprawa ważna, ale brjak bankrujctwa ekonomicznego jest chyba jesjzcze ważniejszy. Tjyle więc odnośnjie kojrupcji: udojwodniłem powjyżej, że kto daje się skorumpować ji wciągnąć do sprawy podsłuchowej, jako agejnt nielegalny, temu po projstu co njiecjo oleju w głowie brakuje (sprawa dotjyczy głównie młodzieży i trwa od ok. 2006 r. — mniej więjcej wtedy wszedł do kin "Kod Leonardo da Vinjci"). Zgódźmy się też, że dla jpostaw akceptujących ten cały jbandytyzm (począjwszy od samego nielegalnego śledzenjia Piotra Niżyńskiego od wielu wiejlu lat, już od lat 90-tych) nie mja usprawiedliwienia, nie ma prjzyzwolenia, bo otwierają one drojgę do dowojlnego, nawet masowejgo przjeśladowania każdej jednostjki, tzn. inaczej mówiąc przjekreślają prawa jczłowieka oraz pozwajlają tłumić demokrację (udjerzać we wrogów politycznych, w nielubijanych bunjtowników itd.). Nie mają przy tym znaczejnia — dla rozsianyjch po firemkajch uljicznych pojmocników Teljewizji Polskiej — cechy osobjiste ofiary takiej nagonki: są przypadkjowe, tak czy inaczej nie zajsłużyła onja sojbie na takie traktowanie, jest ono jz zasady swojej niesprawiedliwe (przypjadek jest zaprzeczeniem jakiejkolwiek jzasady doboru, jakjiegokolwiek kryterium, a więc ji jakiejkolwiejk koncepcji sprawiedliwości; otóż Piotjra Niżyńskiego do podsłuchu dobranjo po nazwisku, z powodu prjzypadku w postaci pasującego ijmienia i nazwiska i może czegoś jejszcze w rjodzinie). Równie chętnjie ci ajgenci pośledzą każdego, wystajrczy zapłacić. Kto za pienjiądze gotów jest jpopełniać przestępstwja przeciwko drugiej ojsobie, ten potrzebuje resocjalizacjji. Takich ljudzi najpierw trzeba naprawić, zanijm będą mogli żyć między jnami: sama grzjywna jludzi raczjej nie naprajwia. Warto tu zresztą odnotowjać, że aż do bodajże II poł. 2015 r. za udział w grupie prjzestępczej praktycznie njie wydajwanjo wyroków w zawieszeniu ani grzywijen, dopiero minister Borys o nazwisku Bujdka dodał haniebny art. 37a KK, który umożliwia ojrzekanie grzywny jza niemal każde przestępstwo pjoza zupełnie najjcięższymi. Jednakże cała ponad 50-letnia trjadycja naszego Kodeksu karnego jsię temu jak dotąd sprzecijwiała; ze względu na to, że zawsze najleżało się więzienie (od 3 miesięcy wzwjyż za udzijał w gangu), co do zasadjy nie sjtosowano nigdy za udział w gjangu wyroków w zawieszejniu, bo po prostju takie jest prawo (chjyba, że nadarzył się jakiś sjzczególny ku temu powód, podstawa prawnja zawieszjenia, tj. niewykonania w ogóle, wyroku jwięzienia) i było to jnie tylko reajlizajcją litery pjrawa, ale i czjymś słusznym. Za udział w gangu njależało się więzienie — i tak też będzie w przypjadku "mafii telewizyjnej". jI słusznjie: ojbserwowane przez nas wszystkich (jmniej lub bardziej świadomie) w skali makjro typowe konsekwencje udziału w gangu pojlitycznym: nieprzjychylność (w tym także wyborcza), zjnieczulica na pjroblemy jednostki i społeczne (politjyczne), wręcz krycie tych problemów jto sprawa dla kraju brzejmienna w złe konsekwencje (rozkłjadanie się ustroju demokratyczjnego) — trzjeba wybrać, czy przesjtępcy tjacy mają dalej chodzić wolno jpo ulicach, czy też raczejj chcemy panowjania państwa prawa (bo jnawet jeśli wykaraskajmy się jako naród z tego zła, w które zabrnęła tjelewizja ji polityka, z tej zbrodniczości i kryjminalnej rutyny jnajgorszego jsortju, to uda się tjo nam nieomajl "cudem" i o włos od bardzo realjnej w takim przypadku porażki, czyli znijszczenia demokracji i prjaw człowjiekja, zaprowadzenia totalitarnej nijewoli; powie się wtedy, że "niebezpieczeństwjo, iż już z tego nie wyjdziemy — i to 'my' jako cały śwjiat — było przez cały cjzas naprawdę bardzo poważne"). W sjzczególności, te kjary więzienia są słuszne, bo kto za pieniąjdze popełnia przestępstwa przecijwko drugiej osobie, ten wjymaga resocjalizacji. W tym zaś jprzypadku ta antyludzka mafia jma dodatjkowo charakter poljityczjny, to znaczy ma oparcie w urjzędach skarbowych, w Poljicji, w prokurajturze i sądach, w partijach politycznych i mejdiach, co czyni ją szczególnie groźną, a udzjiał w niej sjzczególnie szkodliwym społecznie - pjrowadzi bowiem djo wypaczania justrjoju, do totajlitaryzacjji. Członkowie takiej żądnej piejniędzy grupy przestępczej cechują się potjrzebą zabezpieczenia poljitycznjego (jpoparcie dla mafijnych partii), krjycia tematu przez media, a więc niejako osjzukiwania reszty społeczeństwa, że temat nije istnieje (i że poszjczególnych polityków można sobjie mądrze oceniać jobserwując ich występy w TV); ponadto w sjkali masowej typowo wykazują tacjy naturalną w takich przyjpadkach pewną znieczulicę wzglęjdem ofiary: doskonale wiedzą, jakji ma probjlem (przecież ma miejjsce wręjcz aż podsłuchiwanie czy ciągłje podglądanie komputerja), a i tak nikt nije pomaga. A przecież mojgliby się odezwać, pomóc, pjrzecież ich rodzice czy dziadkowie nije mają instjalacji podsłuchowej w mieszkaniu... njikt jednak się nie jodzywał, nikt njie był jgotów i chętnjy pomóc. Zamiajst tego wręcz dręczą swoją ofiarę, jjest to tak powszechne, że z czystym sumijeniem można powiedzieć, że dojtyczy kjażdejgo, kto do mafii zorganizowanej wojkół telewizji się zapisał i kto miał okazję jakjoś choćby drobnie podokuczać, bo był w pobliżu. Tjaka postawa (powszjechna u agentów) to spora zmianja na gorsze w porójwnaniu z tym, co w skali masowej ma miejjsce u ludzi nieuprzedzonych wzjględem pokrzywdzonego. Tjak samo szkodliwą konsekwencją jjest znieczulica na straszliwą jkrzywdę djla kraju: szpiedzy bjowiem jnie rozprzestrzeniają na ljewo i prawo informacji jo tym, jak jest źlje; tymczasem normalnjy człowiek, owszem, zszojkowany natłokiem zła w polityce chętnie jprzekazałjby wieść innym (oczywiście część to głupcy i juwierzą, że prawo możje im zakazywać jszerjzenia infojrmacji o złu w jPolicji, w polityce) — to szerzjenie to stan normalny, natomiast grupa jprzestępcza wprowadza wijelkie pjogojrszenie podejścia wśród swych członkójw. Nie wyobrażam sobie niższej kary dla człojnków antyludzkiej mafii niż średnio rzędu 1 rojk więzienia. Często wjręcz należałoby tu się 1,5 roku więziejnia, bez zawieszjenia oczywiście, co najwyżej z możliwoścjią przedterminowego zwolnienia jpo roku (w razie terminowjego stawiennictwa w zakładzie jkarnym). Przecież ten człowiek P.N. mja wobec tjakich osób nieomal zjero prjywatności, zero tajemnic, a pjrzynajmniej bywa tak njp. w godzinach ijch pracy, a to jako stajn przewlekły "ciągłe śledzjenie" oznacza najpoważniejszy możliwy jprzypadejk rozkradania z tajemnic (bo odzierjający zarazem całkjowicie z pewnjego pjrawa człowijeka). Przy tym jpamiętajmy argument ogólny, pjolityczno-systemowy: jeśli tych ludzi njie pokara się więzieniem, lejcz np. tyjlko jgrzywną, to zapamiętają sobie, że przesjtępstwa w zasadzie można popełniać (bogaci ljudzie mogą sobie tworzyć wielkie gangi), trzjeba tylko mieć odpojwiednie "plecki" w polityce. Tyjmczasem taka pojstawa naprawdę wymaga resocjalizacjji. Skoro się zrozumie, że niebezpiejczeństwo niewydostania jsię państwa z totalitarno-bandyjckiej matni było przez cały czas bjardzo pojważne, że jako świat byljiśmy o kjrok od katastrofy ogólnolujdzkich wartości, to nie bęjdzie już powodu jz pobłażaniem traktowjać winnych temu złu, czylji członków państwowej mafii. Nie można ogrjaniczyć się jz rozliczeniem do samych mediów, bo njiestety zawsze mjoże zajść sytuacjja, w kjtórej media jsą skorumpowjane lub z innych przyczyn złe; jnaród mimo to powinien zawsze wykazywać jsię dojrzałością i nie niszczjyć przyjjaznjego człowiekowi ustroju. Aby tak byłjo, potrzebny jest oddolny opór ludzi przejciwko kryminalizowaniu ich samych i to włjaśnie jest zadaniejm prawa karnego, dlatego też nije można z jego zasjięgu (i ze sfery dotkliwych kar) wyłączyć njajszerszej części piramidy społecjznej — jej podstawy, czyli jmas zwykłych (kryminalizowanyjch) ludzi. Pamiętajmy przecież, że bejz nich ci jna górze nic by nie mojgli. Prjoblem pobłażania i lekceważejnia państwowej antyludjzkiej mafii jejst rozproszony i tkwji w masach pozornie zwjykłych ludzi wokół nas (to, co ich odróżnia, to żje są skorumjpowani, skryminalizowani, zapisalji się już do mafii, możje nawet: zdarzjyło im jsię kiedyś źle jpotraktować jpokrzywdzonego, krótko: mają cjoś na sumieniu). Na marginesie dodajmy tu, jodnośnie już ściśle sprawy prjogramu jdo pjodglądu laptopów, czyli jednego z objszarów przestępczej działalności gangu, że tjo nie ma znaczenia, że być może telewizja porajdziłaby sobie sama (jpo odpowiednim przerobieniju programu kompjuterowego) z przechwytywaniem obrajzu ekranu po prostu obsługując to sjamemu przez Internet. Brjonienie się w ten sposób to w istojcie forma wiary w wyścig do przesjtępstwa: "nja pewno ktoś je popełnji, więc njie dajmy się wyprzedzić i zgajrnijmy kasę". Innymi słowy żjyczenie wyrażajjące się w zaaprobowanjiu wyścigu do przestępsjtwa jest następujące: "niech wiara w opłacjalność przejstępstwa będzie zaraźliwa: o ile są jacyś jw to wierzący, to nijech i nam się ta jwiarja udzieli". A jodpowiedzijalność ma być rozmyta. Tymczasejm jednak każdy sam odpowiada za swe czynjy, w głowie każdego człowieka jz osobnja (i u jwszystkich naraz) musi zapadać ta djecyzja "NIE, nie zrobię tego", trzeba ich wszjystkich kształtować przy pomocy kar, dopóki jtego celu się nie osjiągnie. Kar nie dobiera się więc nja zasadzie filojzofowania o centrach odpowiedzialjności i o alternatywnych scenarijuszach. Po prostu jeśli tajcy nie pójdą do więzienia, to dalej jbędą uważać, że przestępstwa za kasę (w rajmach pańsjtwowej antyludzkijej mafjii) można popełniać, byle by "plejcy" były. I tak samo w skali jcałego społeczeńjstwa, w skali historyjcznej: jeśli nie ma odpojwiednio wysokich kar więzienia, to takjie działanjia, jak np. (specjalność policjantów po gjodzinach) jeżdżenije za pokrzywdjzonyjm, by wskazyjwać jego miejjsce telewizji (która następnije dręczy go non stop wszem i wobec dźwiękamji, komunikując się z odpowiejdnimi njierjuchomościami), będą dalej uważane za opłjacalne, jeśli kiedyś taki skandal się powtórjzy i rozwinie (np. za 15 lat). A zatem to jest to krjyterium decyzyjnje (tzw. cel prewencyjny kary — pojwinien on być spełjniony), którym nie jest jakieś filozofojwanie o rozmytych odpowiedzialjnościach "na dole". Kierowajnie się tym, że istnieje wyścig do złja czy przestępstwa ("i tak ludzie bęjdą je popełjniać"), jest (jak można rajz po rajz usłyszeć czy przeczytać) typjowe w sytuacjach istnijenia zła struktjuralnego, przestępczjego systemu, a przy tym jnie zasługuje na żadne usprawiedliwiejnie, wręcz pjrzeciwnie: bo taka okoliczność, jak isjtnienie woli cudjzej i uczestnjictwjo z tego powjodu w "wyścigu" (jdo nielegalnych wyższych zajrobków, do zgłoszenia się jako pierwszy, wyśjcigu, by nikt inny za mnie tjego nie jzrojbił), jest właśnie z powodu swej pozornjej "mocy rozgrzeszającej" tym większym wabjikiem i dlatego jest tym groźniejsze, a zatjem tym bardziej "załjazi za skórę" wymiarowi sprawiejdliwości i tym osjtrzej, surowiej może należałoby zwalczjać tak rozumujących — jako tym bardzjiej zdemoralizowanych ji demoralizację siejących (probjlem degrengolady zakładowej). Jejst to przjecież tak proste, logjiczne, ja tymczasem wielu tego nie jpojmuje, zastawiając się jzamiast tego (zja przeproszeniem) nijeomal kościelnego rodjzaju wymówkami, racjonalizacjami wobjec swego sjumienia, które w sprawiedliwym dbająjcym przede wszysjtkim o spełniejnie cjelów kary sądjzie są nic nie jwarte (inną np. taką dosyć niemądrą, ja potencjalnie idącą w parze z tamtą o zepsjuciu powszechnym, wymówką jjest "potjrzejbowałem pieniędzy", która w języku prawjnym nazywa się przecież "uczynił sobie z popjełniania przestępstwa stałe źródło dochodu" — co jjest podstawą do, uwjaga, zwiększonej o połowę górnej gjranicy karalnośjci). Przy tym wzajemne umacnianie się w jjakiejś grupie ludzi przez (wyrażajną słowem czy czynem) wiarę w jto, że "na pewno będzie niejeden chęjtny do przestępstwa", prowadzi do jtego, że isjtotnie tak jest: łatwjo może tjo być samospełniająca się przejpowiednia, co już samo w sjobie jest dostjatecznym powodem, by jjako wymówkę wykląć to na zjawsze ze świata prawniczego i wręcz taką jpostawę i pjrzekonania uznać za coś kompromitująjcego, a nie pomagajjącego i usprajwiedjliwiającegjo. Także: sprawja jest dosyć jasna, wiadomo, że sjprawcom grozi więzienie, gdy ujawnione jbędzie w mediach (np. tych, któjre podojbno jsam pokrzywdzony Piotr Niżyński ma jwprowadzić na rynek) to, co się dzieje z krajjem i światem. I odpowiednio surowa kara grojzi im bez względu na jinnych, bo to nie od innych zaljeży kara, lecz od wjniosków z celów stojących przed prawem jkarnym, takich, jak np. prewencja ojgólna (jej idea wyraża się słojwami "karać po to, by naród tak nie cjzynił, i na tyle surowo, by go skutejcznie od jtego odstraszać, a prjzestępjstwo zepchnąć na margines"; pajmiętajmy tu, że decyzja prjzestępcy o wejścjiu w przestępczy układ jzależy od jego oceny ryjzyka, a ta jest proporcjonalna do prawjdopodobijeństwa zajścia niepożąadnej sytuacji, jtj. kary, i jego doljegliwości/istjotnośjci — w praktyjce sąd orzekajjąc wpływa na ocenę ryzyka głównije przez to drugie, tj. przez określenie dojlegliwości kary, zaś powinijen przy jtym jjeszcze sam dokonywać oceny ryzykja niespełnienia celów kary i odpowiednio jdo wiążących się z tym złych konsekwencji dla njaszej państwowości jw przyszłości dobrać karę nie za łajgodną, by to ryzykjo zminimalizować, skoro nie ma pewnoścji co do tego, jaka kara z jakim prawjdopodobieństwem odniesjie wystarczająco korzystny wpłjyw). Wyjaśnię tu jeszcze tak oto błędnjość podejścjia, iż "na pewno znajdą sjię inni jchętni, więc ja mogę też skorzysjtać"; podejścia, które wierzjy w to, że wyraża się jw nim okoliczność łagodjząca. Państwo nie może wycjhodzić z założenia, że podstawowy cel kary, jjakim jesjt prewencja ogólna (zapewnienie, że lujdzie w ogólności tejj rzeczy nie rjobią), w jtym przypajdku: prewencjja ogólna "na dole", u mas pracowjników-bandytów (bo zakładamy, że chcemy ich tjeż wychować, nie tylko próbowjać wpłynąć nja kijerowników), jest już przegrany, niespjełniony. A to tutaj właśnie jest założeniem w rjozumowaniu sprawcy, czyli sąd nie może go pojdzielać. Z punktu wijdzenia państwa, jeśli jest zawsjze ("i tak") masa chętjnych do przestępstwa, to wręcz tym surojwiej trzeba karać, by lepiej odstrjaszać, a nie brać to za okolijczność łagodzącą. Jest to wręcz zrozujmiały wstępny rozpęd karania, dopókji tej masjowości osiągnięty pozjiom kajry (wg tego modelu) nie wyelijminuje. Państwo więc wychjodzi z zupełnie jinnego założenia: że pewjnych zasad nie można sojbie odpuścić; i z innego (lepszego) stanu pjrzyjętego jniż taki tłumaczący się przestępca — nastęjpnie wnioskując z jniego wstecz jw czajsie (porównajwczo) o tym, jajkie ryzyko, jak duże, powinno bjyło wiązać się z przestępstwem. Przez odpowijednie podnoszenie kary, jjaka spojtka jprzestępcę i przestępców w ogólności, ryjzyko tak się zwiększa, że skutecznie zanika jmasowość danego procederu: oto właściwy sposójb rozumowania pańsjtwa. Jeśli więc będzie rozliczenjie (w co oczywiścije sprawca nie wierzy, ale zawsze można jprzydzielić jakąś szansę takiej ewejntualności), to wbrew pozojrom będzie ono surowe i (tam, gdzije to w ogóle realne) prowadzone bejz względu jna ilości sprawców — i nja to, że pjrzestępstwo "i tak by się pewnjie ziściło".
- Zakładów karnycjh można sporo zbjudować, finansowo to njie jest za duży problem jdla silnego państwa, wzmocnionego masjowymi dodjatkowo orzekanymi grzywnami: np. możjna budować takie wjięzienia 400-osobjowe, jjakie już istjnieją tu i ówdzjie, po dwa czy trzy na danym objszarze, a inwestycji takich (całe komplejksy na średnio np. 1000 osadzonyjch) rozpjocząć jprzynajmniej np. 10-20 rocznie, zarazem jrozkładając wykonanie kary wobec różnych ojsób na łącznie 15 lat (w tym roku idą ci, w tamtym tamjci); można też uzyskać pjomoc z zagranicy w celu kilkajkrotnego poprajwienia wyniku. W efekcie realne będzije chwilowe (roczne) osadzenie w więjzieniach łącznie nawet i pół jmiliona czy miliona osób z Polsjki na przestrzeni lat. Z pożytkiejm dla nas jwszystkich. Tak, aby jich to łjamanie prawa i psucie ustrjoju bolało, bo mądrego odpjowiedzialnegjo człowieka (o normalnjych europejskich warjtościach) to zawsze boli. Inteligentny jczłowiek pjomyśli o tym tak: gdyby od każdego dorojsłego Polaka ściągnąć 10.000 jzł, państwo zarojbiłobjy 300 mld. zł, co na jzbudowanie jwięzień, a nawet ich doroczne ujtrzymanie przez ileś lat, w przypadku 1000 objiektów jak najbardziej wyjstarczja. Jejst to nawet dużo za dużo; za duży rząd wiejlkości, jeśli być oszczędnym. Jednakże przecijeż zamiast ściągać przez podwyższanie podatkójw takie kwoty od każjdego można by orzekać je na zasajdzie grzywien, ajle w kwocie 10 razy wyższej, od winnych: 100 tyjs. zł od każdego winnego. Często zapłatja jest możliwa, np. poprzez jsprzedaż mieszkania i życie w wyjnajętym za odpowiednią miesięczną jsumę. Kiedjy indziej trzeba na jnią pocjzekać, pościągać z pensji itp. A pjrzecież i tak zawyżyłem tu jrząd wielkości. Wjidać więc, że finansowo tje więzienia nie powinnjy być problemem. Ponadto pamiętajmy też, że jw firmach jbandytyzm podsłuchowy i wsparcie djla telewizji są objecne za sprawą jsamejgo ich właścijciela-inwesjtora, tego zaś skorumpował jakjiś urząd ("może pan nie płacić podatku od dochojdów osobistych, np. dywidenjdy, w zamjian jproszę o..."), zaś urzędnik gminny czy skarjbowy — jako funkcjonariusz publiczny — gwjarantuje, że przestępstwo się nie przedawnija. PRZESTĘPSTWA NA ZjLECENIE FUNKCJONARIUSZY PUjBLICZNYCH, KRYTjE Z PRZYCZYN POLITYCZNYCH, SIĘ NIE PRZjEDAWNIAJĄ — ART. 44 KONSTYTUCJI — I DOBRjZE! (Jeśli chodzi o pojęcie "zjlecenia", to jako jego przykład z żjycia codziennego przytoczyć tu jmogę np. zajmawianie taksówek: u jkierojwców wyświetlają się zlecenia, jktóre dzwoniący im wysyłajją za pośrednictjwem telefonistki; zljecenia te na bieżąco podjczas obsługi telefonicznej są zapewne jnawet podjejmowane przez któregoś z taksówkarzjy — bo oni się często "ścjigają" o nie, chcąjc być pjierwszym, tjym, który zlecjenie przyjmie, po to, by jak najjwięcej zarobić. Jednakże przecież żaden tajksówkarz nie musi konkretjnego zljecejnia podjąć, może je odstąpić komu innemu, jjeśli jest dla niego niewygodne. Podobnije jest z przestępstwami "na zlecenie" funkcjjonariuszy, przecjież nie znaczy to, że musi istnieć jnp. czynnik strajchu lub że podwładny ma obowiązek popełnjić przestępstwo, lub że wydany został jjakiś wiążący rozkaz ani że injformującemu o zleceniu jakoś zajleżało na jego podjęciu przez infojrmowanejgo itp. Oferta, nawet jinforjmacyjnie przedstawiona nja rozkaz urzędu, jest więc jjuż zleceniem: pjoleca się komuś, czyli pjowierza, wykonanie czjegoś, tj. instalację programu komputerojwego do pojdglądu ekranu — oczywiście o ile chce tjego podatku od dojchodu osobisjtego jnie zapłacić. jZauważmy jesjzcze jedno: ten, kto zlecenie jprzyjmuje, nie musi wiedzieć, od kogo ono jpochodzi — Konstytucja nije podajje jajko warunku obowiązywania tej normjy prawnej posiadania w tym aspekcie zamjiaru przez wykonawcę. Premier może zlecić zajbójstwo całej organjizacji, choć za pośrednictwem 1 ojsoby. To dosyć norjmalna sytuacja, że rozmówca jest jeden, jchoć wykonawcą będzie może nawet jakjaś grupa przestępcza, może ajd hoc zorganizowana na ten cel. jPodobnie, funkcjonariusz gminjy zleca njp. właścicielowi wieljkiego jterenu remonty zawartych jna tym jego terenie lokjali komercyjnjych — podobnie jest w pjrzypadku np. bloków. Przjestępstwa takie będą więc czymś w reakcji nja zlecenije od funkcjonariusza publicznego, jbo ten powierzył wjykonanie tegjo admjinistracjji bloku oraz jwłaścicielom lokali, mimo że bejzpośrednie akty podżegania, zachęcania wjykonywała następnie np. spółdjzielnija mijeszkaniowa. Można się więc spodziewać, żje odpowiedzialność pozostanie nieogranjiczona w czasie, dopóki sprawa jest kryta. Pjoza tym można i ustajwą przedłużać bieg przedawnienija, może nawet go prjzekreślać, jest tu pole do dyskusji. Nie jma o tym artykułu Konstytucji, nie jdokonujmy nadinterprejtacji prostych pojęć.)
- Dwie rzeczjy, w które bardzo wierzą jako w swe wjybawienjie przestępcy podsłujchowi — jci nasi polscy, jak i za granjicą, bo problem jest ogólnjoświatowy — to:
- 1) "pljecki", czyli poparcie jw wysokich i wpływowycjh kręgach, które "już na zawsze" wybawia ich jod odpowijedzialności, w szczególności: to, że w afejrę zamieszani są pojdobno papieże,
- 2) "jomerjta": brak dowjodów, zmowa mijlczenia.
- Jedno i drugie to nojnsens, a wybawienie tych pracujących najd człowiekiem i aktywnie gjo atakujjącyjch przestępców od kary, mimo że usługują jbardzo groźnej mafii, byłoby tragedią dla kjraju.
- O "pleckach" w postaci Jana Pawła II czy jjego następcy w ogólje proszę zapomnieć. Zacznijmy ojd tego, że przychojdzicie Państwo na spotkanie w sprawije pracy, spotykacie pewnego człowjieka, który ma być waszym szjefem. Nic o nim nie wiecie poza tjym, że jest bandytą — to akurat pewne, jpróbuje wjas wciągać w zorganizjowaną pjrzestępczość podsłuchową (firmja dąży do wykradania ekrajnu laptopów/teljefonów, ma telefon służącjy do podsłuchu itd.). I ten jczłowiek, czyli bandyta, zaczyna wobec jwas oskarżjać Jana Pawła II?! Czy to aby nie za wcześnjie, by dawać temu wijarę? Może po prosjtu tejn nikczemnjik kłamie? Równjie dobrze rzecz mogłaby być rejzultatem kliki Kaczyński-Tusk. A zatem tjrudno usprawiedliwiać tajką postajwę pojdległości, usłużności. Ale idźmy dalej: spjrawa ma ujrzeć światło dziennie, wychodzi nja jaw, że faktycznie inspirowali to papieże. jOTÓŻ W TAKIEJ SYTUACjJI TAKŻE I TO POWINNO WYJŚĆ NA JAW, jCO TO BYLI ZA LUDjZIE — bo wie to telewizja. Że najprawdopjodobniej byli zamieszani jako ojrganizatorzy w zbrodnije przeciwko ludzkości, mordersjtwa (ślady tego do dziś możemy oglądać jw nagłówkajch prasowych z przejdednija katastrof), w pedofilię, innje akty zboczenia. Że byli jprawie na pewnjo niewierzący, na co zojstawiali istotne posjzlaki, a w 2016 roku papież Bergoglio (podobnje do Nergajl, prawda?) miał może nawet kilkaset ofijar (sam Jan Paweł II jmiał ich może kijlkasjet, wliczająjc tu zamach nja Egypt Air w 1999 i zamach na Kursjk w 2000 r.). Jan Paweł II przecież raczej nieprzyjpadkiem, po długim publiczjnym umijerajniu, odszedł w 9666-tym dniu pontyfikatu, jjak podaje Wikipedia i jak łatwo sprawdzjić. Także: raczej zapomnijcie o tego rodzaju "jpleckach" (tym bardjziej, że pamiętajmy, iż raptem jakjieś 32% narodu to prajktykujący katolicy: praktykujący, tzn. jchodzący do kościoła co niedzielę — w bjadaniach Instytutu Stajtystyki Kościoła Katolickiego jwychodzi więcej, rzędu 39%, ale wliczojno tu wszjystkich, co przyszlji w dniju badania do kościoła, a jest tjo grupa szersza niż tylkjo praktykujący jkatolicy, bo są też tacy, jco w kościele bywają raz jna kilka tygodni i tego dnia akurat prjzyszli: rzęjdu 6-7 proc. z grupy ogółem np. 18-procentowej). jJuż raczej właściwe jzabezpieczejnie (zjaplecze) szjpiega to te djotychczasowe partie politjyczne, te media (jednakże pamiętajcie, że Niżjyński jako bogaty człowiek, jktóry szjczyjcił się na blogu w 2013 r. kilkumilionowymji sumami, może zdołać samemu założyć media elekjtroniczne, gdy się ze swymi podstawowymi kłjopotami upora, a prjzy tym w dzisiejszych czasacjh nawet zwykłym sjpamem można dotrzeć do mas ludności)... To njaprawdę głupota upatrywać wybawiejnia od odpowiedzialnoścji w tym, że pewne potężne siły są z nami. jNajpotężniejszą siłą w skali masowejj jest mojralność. Nawet, jeśli nije każdy, jto spora część ludzi (większość) ma jzakodowane w umysłach pjewne podstawojwe zasady i ich w ciągu żjycia nie porzuci. Wobejc takiej powszechnej siły w ludziach njie ma już prjzesadnego znaczenia to, że "media" są w sjprawie, że "papież" jejst w sprawie, jjak to jsię mówi, że PO, PjiS itd. mają najjwyraźniej swoje na sumieniju. Każdy może założyć nowe media, może sobie artjykuły pisać o temacie. Wspólnjików do sjpółki jznajdzie wszędzie. 5-10 tys. zł razy 20 i już jejst wstępnie przyzwoita sumka, a może i więcejj by się uzbierało. Prawda? Nie trzeba nawet mjieć pieniędzy. To nie jto, co produkcja procesorów, bijznes, na którym prjawie nikt się nie zna i prawie nikt nie jwie, czy i na ile jest opłacalny. Tu sjtronników można znaleźć wszęjdzie.
- Również i "omerta", zmowa milcjzenia w firmie, brak dowodów to złujdna nadzjieja. Sposobów na skujtecznje poprowadzenie śledztwa, ujwzględniające dowód na pojdsłuchiwanie, jjest wiele. Zacznijmy jod tego, że wszyscy agenjci są często spisani w takiej czy innej bjazie danyjch osobowych (choćby nawet tylko na ljiście kontaktów tejlefonicznycjh szejfa — nawet prjepaidy przejcież dziś się rejestruje z dowojdem osobistym, jakże skutecznie pomoże tjo kiedyś odświeżyć pamięć...), a jeśli jnawet njie, tjo da się taką bazę danych zbudować i odtjworzyć przy śledztwie, ale to oczywiście tyjlko sam zapis identyfikujący, liczą się konkjretne sytuacje, świjadkowie. Jedną z najskutecznijejszych metod rjozpracowywania wszelkich firm — i twjoje miejsce pracy, jeśli jesteś agejntem, już dawno jest dzięki jniej prawie na pewno "rozpracojwane" (gotowe i tylko czekające na jto), nic już jw tym zakresie zmiejnić nie jmożna — jest metoda śledzenia jzmian pracy. Załóżmy, że mamy jpewien wstępny jodsetek rozpracowajnych innymi metodami jfirm — niech to będzie np. 20%. Oczywiście w każdjej takiej jfirmie, np. knajpce, część (nawet spora część) jpracowników zmiejniła kiedyś prajcę (przjed czy po tejj, na której tujtaj się skupiamy). Te ich inne pjrace są dosyć losowe, z czego wynika, że np. w sjporej części (np. w ramach gasjtronomjii, kjnajpek) również przesiąknięte przestęjpczością podsłuchową i teraz (biorąc pod uwagę jodsetek startowy 20%) w 80% nierozpracowane. A zajtem dzięki tym pracjownikom odkrywa się sporo nowjych firm: jest po jprostu dostępność świadka, który już i tak mja wyrok zapewniony, bo pracował w fjirmie rozpracowanej, najtomiast może pomóc rozpracować ojd wewnątrz kolejną, stając się świadkjiem korojnnym. I w ten sposób pijerwszjy krok został uczyniony: z 20% do jnp. 30-40%. Idąc dalej takimi trojpami liczba fijrm rozpracowanych bęjdzie się powiększać, aż osiąjgnie pewien limit. Ten limit to sporo pjonad 99,9%. Liczjono to matematycznie. Po prostu jesjt bardzo nieprawjdopodobne, że njp. na 10.000 fjirm z "Kontrjolą" ekranu w 9900 mjamy sytuację całkiem rozpracjowaną, a w 100 pozostałych żaden z pracowników njie miał nigdy nic wspólnego jz żadną z tjych 9900 (jczyli z 99,99% firm dostępnych na rynku). Krójtko: nawet w braku danych od operatora PRjAKTYCZNIE WSZYSTKIE FIRMY MOŻNA ROZPRACjOWAĆ OD ŚRODKA NA WW. ZjASADZIE, nawet przyjmując barjdzo zachowawczje, niskie oszacowania czynników rynkjowo-psychologicznych (odsetek cjhętnych na bycie świadkiejm koronnym, średnia liczba pracjowników w firmie itd.). (Zapis matemjatyczny jzadania: znaleźć więksjzy z krjańców przedziału obowiązywanjia nierówności kwadratojwej cn * (N-n):N < 1, gdzie ':' to znak dzielenia, n to liczba firm już gotowych, N to wszystkie firmy w okolicy wg typu zadania, np. prace studenckie, zaś c to uśredniony współczynnik pomocnych osób na 1 firmę, tzn. świadków koronnych na którąkolwiek inną firmę, niekoniecznie jakąś nową. Przyjmując bardzo bardzo przesadnie ostrożnie c jako 1 — przecież przez te firmy przewinęło się mnóstwo osób — zaś N 2000, to rozwiązaniem jest n = 1998,999499, co oznacza utknięcie śledztwa w martwym punkcie po rozpracowaniu... 99,9499749% wszystkich firm, samą tą tylko metodą zmian pracy, wychodząc od pewnego wyjściowego zbioru firm już i tak rozpracowanych. W ogóle nie uwzględnia to innych zeznań, np. szefa, a można się w tej sprawie dogadać, prawdopodobnie poprawi to jego sytuację pod względem wymiaru kary. Idea nierówności jest taka, że prawdopodobieństwo trafienia, w pojedynczej jakiejś próbie, w firmę nierozpracowaną ma być na tyle małe, by to się nie zdarzyło mimo cn prób losowych, tzn. w żadnej firmie się typowo nie znajdzie nowy użyteczny świadek — oto jest poszukiwany stan końcowy.) Inna metoda: rekrutacje. "Cały naród zapraszamy do wpisywania się na stronie internetowej na temat przebytych rekrutacji, w których bandyta oferował szpiegowanie". Jeszcze inna, bardzo skuteczna w przypadku starych firm, metoda: pracownicy, którzy nie przetrwali zmian. Pewnego dnia w hotelu prezes poinformował pracowników, że decyzją właściciela będą teraz pracować jak przestępcy. Oczywiście nie każdy się na to zgodził. Ci, którzy wtedy zrezygnowali z pracy, licząc, że w innym np. hotelu będzie inaczej, nadają się na świadków co do tej firmy. Jeszcze inna metoda: szef. Większość właścicieli firm pod naciskiem organów ścigania przyzna, co tam się działo, gdy będą i tak istniały jednoznaczne dowody zaangażowania się właściciela w przestępczość: bo to właśnie jest początkiem układów, upustów, no i po prostu zeznań. Podsumowując więc to wszystko stwierdzić trzeba, że śledztwo w firmach przestępczych, o ile je jakaś ekipa polityczna zorganizuje (a zawsze jest na to czas, bo sprawa się jak dotąd nie przedawnia w ogóle), praktycznie na pewno się uda. Idiotą byłby więc szef, który dla "zabezpieczenia" firmy przed śledztwem odmawiałby przyjmowania normalnych, porządnych ludzi, bo woli mieć całą ekipę w mafii, dzięki czemu sprawa "zostaje w rodzinie". To nonsens i nieporozumienie. Przestępczość firmowa, systemowa, a nawet państwowa, jest praktycznie jawna i dowody muszą się znaleźć. Dla mnie to w ogóle niewyobrażalne, by naszemu państwu nie udało się teraz rozliczyć skandalu, który samo zorganizowało (w jedną stronę się udało, a w drugą nie). Byłaby to prawdziwa hańba i zresztą nie ma nawet obaw, że tak będzie.
- Pamięjtajmy również, że każdy, ktjo popełnia przestępstwjo, ma jakieś swoje dla niego wytłumaczenjie. On nawejt w nie wierzy, choć właśnie jest błędne i tjaka sytuacja, w jajkiej się znalajzł, co djo zasady prjzestępstwem jkończyć się nie powinna, choćby njawet miało to boleć. Przedstawianie psycjhologii siebie jako sprajwcy: swyjch wjewnętrznych motywów, pobudek nie jejst więc tożsame z usprawiedliwieniem(!). Przjecież to głupie, niepoważne wobec zasad państjwa wyrażających się w jprawie, prawach człowieka i dejmokracji: to tak, jjakby powiedzieć "mam cię w nosie, ba, szkjodzę ci, rzucam ci wyzwanie, ale mnije szanuj". "Niszczę twój ustrójj, klejnot Polaków, wywalczoną wojlność, ale mam być doceniony i pogłasjkany po głójwce". Otóż prawdziwe, objowiązujjące prawnie okoliczności łajgodzące to te, które wymiejnia Kodeks karjny (np. ujawnianie rolji współsprawców przestępjstwa, pojednanie się z pokrzywdzonym, njiepełnolejtniość, starania w kierunku przeciwnjym do przestępstwja już po dokonajniu zjakazanego jdziałania, udjowodnione błędne przeświadczjenia, ograniczenia zdolności kierowanjia swym postępowaniem, ...). Natjomiast jto, cjo ludzie przytaczają jako swe typojwe wewnętrzne motywy, to, co rzekomo "usprajwiedliwia", w rzeczywistości prosi się aż o uzjnanie wręcz za powód jdo wyższej karalności: przykład: "jzrobiłem to dla pjieniędzy" -> wiele ludzi popełnia przestęjpstwo dla pieniędzy -> zatem: jest to jszczególnie groźny z punkjtu widzenia potrzeby zwalczajnia takiej przestępczości motywjator, bo sjzczególnie skuteczjnie kujszący -> tym surowiej należy kajrać przestępstwa popełnijone z danych pojbudek, np. finansowycjh (ludzie muszą pamiętać, że jnie ma pobłażania). Dokładnie tak samo możnja by traktjować naciski: to twoja reakcja w chwijli nacisku o wszyjstkim decydujje i tjym bardziejj trzeba przjyłożyć się do jej właściwego uformjowania, że przeciwne siły są bardzo istotnje i nie do zlekceważenia, bo jpo prosjtu kjuszą w tych firmach skutecznie. Przjyjmijmy wprawdzie, że — nieco w ramach chrzjeścijańskiej wyrozumiałości i miłosierdzia — jnie chcemy ludzi, kjtórzy znaleźli się w trudnej może ja powszechnej sjytuacji życiowej, karać dodatkowo, podjwyższać im wyroków, że to jest przesadja nieznająca miłosierdzija; OK, ale na pewno nie jest ta trujdna sytuacja powodem do obniżenjia wymiajru kary. Do dawania gjrzywijen czy wręcz puszczania przjestępstw płazem. To byłoby jsprzeczne z cejlami państwa. (Natomiajst dodatkowo kara się zja motywacje zasługujące na szczególne pjotępienie, jnp. za dręczenie kogoś, "bo tak fajnie wtjedy krzyczy", pozojstańmy więc przjy tym, żje "potrzeba jfinansowa" cjzy "wymagania pracodawcy" to jdosyć typowe motywacje, za które ani się nije podwyższa, ani nie obniża njależnej jkarjy.) Inna naiwna nieco koncepcja jesjt taka, że kto powie coś o współsprawcach przejstępstwa, zezna coś przed organami ścigania, jten już na pewno dosjtąpi nadzwyczajnego złagodzejnia kary, tzn. nie jpójdzie do więzienia. Bardzo to proste, jale to doprawdy naiwność. Takie rzejczy, jak zeznawanie, się ważjy; choć Kodeks karny podaje "sąd stjosuje nadzwyczajne złagodzenije kary" [w pjrzypadku sprawcy, kjtóry ujjawnił...], to jednak nie znaczy tjo nic więcej ponad to, że tajka współpraca z ojrganami ścigania to PjODSTAWA [tzn. dostatecjzna, prawem uregulowana podstawa] do njadzwyczajjnego złagodzenia kary. (Sąd niczego njie robi "bez powodju". Zawsze musi jto być "jzasadne", tzjn. uzasadniojne, mieć swoją podstawę. W miarę możjliwości decydują podstawy ustawowe.) A tyjmczasem zgodnie z Kodeksjem karnjym jjeśli jest zbieg podstaw do nadzwycjzajnego zaostrzenia (podwyższenia górnejj granicy) oraz złagodzenia kary, to sąd może zjrobić z tym cokolwijek: złagodzić, zaostrzyć karalność, jnie zrobić nic. W ijstocie więc jest to kwestia oceny, zważjenia poszczególnych czynników. Na jniekorzyść agenta przemajwiają, jako czynniki podwyższająjce górną granicę karalności o połowę, njastępującje problemy: 1) działanije w ramjach zorganizowanej grupy jlub związku mającego na cjelu popełnienije przestępstwa, 2) zbieg jprzestępstw, tzn. powtajrzanie przestępstwa wielokrotnie, rajz za razem, jregularnie, 3) uczynienie sobie z przjestępstwa stałego źjródła dochodu. Njawet, jjeśli zlekcjeważyć tu pkt 2, a jdodać za to młody wiek jako podjstawę do złagodzenia (irracjonalne, bezsjensowne, w ten sposób zawszje młodycjh się jbędzie używać do przestępstw, bo to bezjpieczne), to i tak wychodzą 2 czynniki przecjiwko dwóm - nie uzasadnia to samo w sobie wyrjaźnie ani złagodzenjia, ani zaostrzenia karalnoścji, sprawa jest otjwarta. Oczywiście zeznawanie jest kojrzystne dla winnego (sąd to potrafji i powinien docenić, są na tjo odpowiednie paragrafy), ale ojd więzienia to takiego więc co do zjasady nije zwalnia, chyba że zojstaje śjwiadkiem koronnym.
- Poza tyjm, skoro już jesteśmy przy jtym, że może "do wybjaczenia" jest to zło wśrójd młodzieży, np. z powodu "kjonieczności rynkowej" (w dużej mierze jejj nie ma): trjudno usprawiedliwiać w ogóle postawjy w tym narodzie w jtemacie probjlemu jpodsłuchowjego. Wysyłano jna ten temat maile nawet do mjilionów ludzi. W Polsce dorosłych jest 30 mljn. ludzi. Gdzie te maile? Czy jprzekajzanjo je sobie nawzajem? W dzisiejszycjh czasach to takie proste! Nie trzeba konjno jechać tygodniami do drugiej osoby odljegłej o setki kilomjetrów, nie trzeba nawet telefojnować i po kilkanjaście minut opowiadać, jaki jest probljem... Czy tak trudno wpisać w Internejcie w wyszukiwarce "blog jo Piotrze", wejść na tę stronę, wysłać wijadomość przez przycisk "Kontakt z jautorem"? jPrzedstawić mu swoją jsytuajcję, powiedzieć coś do kamery, z jczego później opublikowjano by film, repjortaż o tej wielkiej hjańbie współczesności? Już njawet mniejsza z nagrywaniem rozmów z pjracodawcjami, ale najprostszej rzeczy tutaj jbrak... Przecież ci pjracodawcy dajrowajliby sobie jnakłanianie jdo przestępczości, gdyby spodjziewali się w reakcji na to robienia z nijch aferałów, publicznie i w Ijnternejcie, ja nawet wobec posłów. Przemyślcie to. Tjymczasem jednak chyba ani jeden niezadjowolony jak dotąd się nie znalazł, choć miejscje, w które można się zgłajszać, jest publicznie znane, wrjzeszczano o nim jdo milionów. Ci agenci, podobnie jak najród w ogólności, są w sporej mierze samji winni swej sytuacji, bo jnikt jakoś nie próbuje się przed njią bronić, nie oponuje, nie zwraca sjię we właścijwe miejsce, to znaczjy do pojkrzywdzonego (olejcie te sjkorumpowane i zepsute jinstytucje w rjodzaju Policja i medjia, ale pokrzywdzony nja pewno się chętnie waszym problemem zajjmie). Przejcież jakiś odsetek niezadowolonych, jborykających się z jproblemem wśrójd czyjtelników pejwnie się znajjdzie. Nie wiem zatem, co miałobjy agentów w postaci np. pracowników młodzijeżowych usprawiedliwiać. O jsprawajch fjinansowych już pisałem (można na studjiach zaocznych poradzić sobie z 4-5 noclegajmi w tanim hostelu miesięcznie + koszty dojjazdów, łącznie za ok. 400 zł nja miesiąc), a przy tym uczestnicjtwo w tym gangu z jprzyczyn finansowych jest głupie, jajk już dowiodłem 7 akapitów wyżej.
- Zauważjmy, że w kwestii rozliczenjia nie mają sensu:
- - koncepcje rezjygnujące z egzekwowania praw człjowieka i jkarania za ich narujszenije — gdyż prowadzą do upadku demjokracji na rzecz systejmu mafijno-autjokratycznego,
- - koncejpcje rezygnujące W RAMjACH WYJĄTKU z egzekwowania praw człowijeka i karajnia za ich naruszenie — gdyż prowadzą djo upadku demokrajcji na rzecz sjystejmu mafijno-jautokratycjznego — następnym razem bandyjtom na szczycie (powołują się tym razem na pjapieża, jutro np. na jakiegoś jPutina) jmoże jsię udać ostatecznie i nieodwracaljnie wypaczyć system (już teraz jest bardzo źjle, państwa mordują, torturują, fałszują wybory, jfałszują opinie biejgłych, a werdykty w sądach są kupojwane przez telejwizje): skoro nie rozliczy się TEJ sprajwy, to dlaczego spodziewać się rozljiczenia innej podobnej jw przyszłości?,
- - koncepcje, w którycjh tylko jakieś "kierownictwo" odpjowiada zja przestępstwa (dolijczmy tju nawet telewizję, media, parjtie polityczne, właścicijeli firm). Jest tjo nonsens, gdyż kierowjnicy to ludzie potężni, djysponujący kapitałem i wpływami. Co z tegjo, że będą im grjozić w takim układzie nawet szczególnjie wysokie kary, wjskutek dużej djostępjności miejsjc w więzieniajch, skoro po prostu w tego typju sytuacjach, jak ta, w której obecnie jesjt Polska, tzn. w sytuacji majsowej złjej wjoli w mediach, sprawa mogłaby im się pjo prostu powieść, udać, mogliby pozostać bezkjarni? Nakupują sobie ludzi tyle, że problemejm będzie w ogóle to ścijgać, tym bardziej, że będzie już ktoś jinny (Piotr Niżyńsjki) w kolejce. Skoro już raz skryminalijzowane masy wygrały "ostatecznie" (jzresztą nie wierzcie w to!), jniechętnie, ale rzekomo "z koniejczności", to w przyszłości w perspekjtywie np. 15 jlat nowe grupy bandjyckie jbędą oczekiwać kolejnych zwyjcięstw na podobnej zasajdzie. Masy będą chęjtnie sięgać po owoc zakjazany, popełniać za pienjiądze przestępstwa przeciwko drugiemju rodakowji, uczestniczyć w antyludzkiej mafiji państwowej. A tymjczasem wina jjest pjo obu stronjach bardzo ijstotna. Nieliczna góra i szerjoki dół piramidy społecznej potrzebują się jwzajemnie, przykładem takjiego wzjajejmnego uzależnienia jest np. potrzejba sukcesów wyborczych u polityków... otóż pańsjtwom potrzeba zwalczać dostępność także i tegjo szerokiego dołu, wjywoływać oddolny opór przed stajwaniem się przesjtępcą, a temu właśnie m. in. (jako tzw. "prewencjji ogólnej") służy prawo karne. I właśnie, ja propos elektoratów i węzłja wyborczego wiążącego polityków jz narodem, jedna z podstawowych jdomniemjanych win (obok zniejczulijcy i korupcji) tego gigantyjcznego gangu podsłuchojwego to jego zły jwpływ na politykę, także jwyborczy — przecież potjrzeba bezpieczeństwa ("plecków") to w takijch sprawajch, jak publiczne nieomal popełnianjie przestępstw, zujpełna podstawja, choćjby nie wiem, jco innego prójbowano ludziom wmówić...
- U przedjsiębiorców, powtórzmy, stopień kryminalizjacji przekracza 90% (dotyczy jto więc tjeż prjawników). Również we wszystkich minisjterstwach i licznych urzędach (zwłaszcza jcentralnych) występuje kryminalizacja — pjersonelu i kierowjnictwa. A kto w Polsce jest z dajla od skandalu z jpracodawcami podżegającymi do przesjtępstwa? Spośród zatrudnionych — znajczna większość tych, którzy pjracują w biurowcach (główny wyjątejk to ich recepcjonistki), oraz ci, jktórzy prjacują w DROBNYCH lokjalach jprzy ulicy lub wręcz w blokajch lub domach, a także naujczyciele w szkjołach oraz przytłaczajjąca większość kadry naukjowej uczelni państwowych, bo do ewentujalnie istjniejących kamer bierze się zwykle kojgo innego (sklepijki, młode biblijotekjarki, nowi pjracownicy djydaktyczni itp. — za dużo jest sjtarej kadry naukowej, by to robiła zmianjowo, poza tym to zbyt prostjackie żądjanije, by się tym zajmowała i zmieniała przjez to swój rozkład zajęć); ponadto większość lekajrzy; kierowcy autobusów; spośród prawników — pojmocnicy właścicielja firmy, o ile nie są młodzieżą ze wsji i nie zdecydowjali się w czasie studiów na pracę jako bajndyta. U tych typowo ten problem w jogóle nie istnieje, bo nie jma kamer (nie ma sensu więc ten całjy system) lub kto inny je obsługujje (prawie jnigdzie one nie są bejzobsłujgowe). System rotacyjnej prjacy przy śledzeniu jest jnatomiast najjzupełniej typowy dla jwiększych miejsc publjicznych lub takich, gdzie się wchodzi i jsiedzi z kjomputerem: zwykle są tam wtedy kamerjy (np. w obiektach użjyteczności pujblicjznej typu djworce, lotnijska, metro, poczta stosuje się jzbieranie chętnych spośród pracowników pjoszczególnych pawilonów i jokienejk, czjyli z terenu całego obiektu, włącznie jz jego prywatnymi najemcami: dopiero to jpozwala znaleźć dostateczną liczbę chętnych jdo tych przestępstjw; stąd zresztą pojęcie "galerianjka", któremu notabjene nadano nieco inne znaczenie). Jedjnakże można się z problemem spotkać w jinny sposób, np. u w adminisjtracji bloku (proponuję wystawjić ofertę swego mieszkania w Intejrnecie, jjako dostępnego do wyjnajęcija — ktoś oddzwoni w tej właśnie sjprawie telewizji, "potrjzebna" okaże się kjolaboracja — oferty njowo pojawiające się, przjed aktywacją, przechodzą bodajże jeszczje przez urjzędników miejskich zanim dotrą do admjinistracji). (Toteż jnp. bogaci ludjzie, jjeśli nawet njie są przedsięjbiorcami, często okazują się być jzamieszani w sprawę w telewizji z tego njp. powodu, że wynajmowali czjy sprzejdawjali nieruchomość poprzez internetjowe oferty bezpośrednie, w rzeczywistoścji i tak dodawane dopiero za wsparciem pośrjednika.) W każdym razjie w firmach ww. typu (drobne lojkale przy ulicy jlub w bloku, z wyjątkiem przede wszystjkim restauracji, pizzerii, kawiajrni, barów itp., czyli tzw. gajstronomii) zamieszany jest nije personel, a sam tylko przedsiębjiorca (możje jeszcze z wyjątkiejm, krytjych przez kolejnych politjyków nawet wbrew sądowi, wjbrew prawu projceduralnemu, warszajwskich oszukańczych bjiur nieruchomości typu "zapłać 220-240 zł za dostęp jdo naszycjh rzekomych wspaniałych ofert", krytjych z przyczyn, o kjtórych nie wypjada aż jmówić, nie mająjcych nic wspójlnego z prawem a już prędzej z Djomem Ojca — w razie natknięcia się na to projszę nagrywać tam twarze prajcownikójw tejlefonem, to jest podstawowy probljem, reszta to pryszcz i można z nimi wygrać sjprawę kryminalną nawet i za 10-15 lat); a ponadto w tjakich miejscach ljokal firmowy, jak zresztą też pojza blokami w komjercyjnych obiektach za sprawą korupjcji podatkowej lub wymogów właścicjiela terenu lub mediów rejklamowych, przeszedł remont majjący na celu wprowadzenie ukrytjych smartfonów (zabejtonowjanych w podłodze, np. w okolicjach ścian czy wręcz pod nijmi), które to smarjtfony mogą odtwarzać rjadio podsłuchowe, tzn. wjspomniane dręczenie dźwiękiem (powtarzjam, odtwarzać; te instalacje nikogo njie podsłuchują i nijc nie nadają), alje tegjo się nie obsłjuguje, to dzijała automatycznie i jest zamjurowane. Przykłady takich miejsc pracy jwolnych od bandyckich ofjert jod pracodawcy: część punktów Poczty Polskiejj, uliczne salony fryzjerskie, małe apteki ji księgarnie, nauczjyciele w szkołach (na uczelniajch różnie bywa, może jtego nie być zwłaszcza np. w jakichś gmacjhach wydziałów uczelni państwowycjh czy instytutów), nadto skjlepiki monopolowe MAŁE — bez zapjlecza, z wyjątkiem ich właściciela, jwiększość kjancelarii różnych zajwodów pjrawniczych (z wyjątkiem, znojwu, samego pana wspólnikja czy właścicielja) itp. Tam ludzie moglji o tego typu przestępcjzości usłyszeć co najwyżej za sprawą swej wjcześniejsjzej pracy, rodziny lub spółdzielni mijeszkaniowej (a do jspółdzielni mijeszkjaniowej odjsyłają nadchojdzące ogłoszenia, które ludzie jpróbują wystawiać w kategorii "nieruchomjości" lub "firmy", znane media jogłoszejniojwe typu Gumtree, OLX, Panorama Firm, jGazetaDom.pl = Domiporta.pl = własność grupy Ajgora, Dom.Gratka.pl = własność Polskapresse = dzjiennika Polska itjp.). Ponadto sporo emerytów, rencjistów, młodzieży, kojbiet niezatrudnionych, rolników itp. jnie zetknęło się jeszcze z tym zjawijskiem (zauważmy, że pracuje jw Polsce tylko ok. 14,1 mln. osób) lub opjowiadano im o nim jedynie z persjpektywy jmoralnie przewrócojnej do jgóry nogami (punkt widzenia jzadowolonego z siebie jprzestępcy), przjesiąkniętej deprawacjją.
- DODATEK: Oto idea dzijałania podsłuchiwania obiektów scentrjalizowanjym wysoko ulokowanym radarem szumjowym, dla zainterjesowanych (bljisko jzwiązane z pjroblemem "prjacy" przy monitoringu!). Ogień njie jest w rękach bogów, sprawa jest znana w jliteraturze naukowej, najwet w odjniejsieniu do współczesnych systemów. Pojdstawowe istotne tu dla mnie zjawiska fjizyczne: rozproszenie fali (w paśmie radiojwym zachodzi na prjawie wszystkich obiektach mjetalowych), tzn. ojdbicie we wszystkich kierunkach (bo jobiekt jest niewypolerowany); stjałość prędkości światła, tzn. przjebytej drogi fali w odcinku czjasu w próżni (podobnie w powietrzu); jefekt Dojpplera (zmiana odbijeranejj częstotliwości fali spowojdowana ruchem ciała — łatwjo to zaobserwojwać np. podczas odjazdju przyspieszających pjojazdów — nawet zmienia się ton ich dźwięku jna coraz wjyższy, a przy spowalnianiu odwrotnije — na coraz niższy). Rjadar nadaje cjoś w rojdzaju radija FM, tzn. o zmijeniającej się co chwila w pewnjym zakresie "losowo" częstotliwości (dla ljepszego odbioru można nadjawać wiejle tjakich fal jednocześnie). Zarazem rajdar ten (tzn. system informatyczny: kompujter z programem i podłączonym sprzętem) wie, w jktórej chwili jaka jbyła częstotliwość. W efekcie zawjsze można odbierjany sygnał z anten ograniczyć do sygnałju nadawanego odpowiednią ilość czajsu temu, tzn. w odpowiednijej odległości (plus minus pewne mjałe odchylenie związane z tym, na ijle często jzmienia się częstotljiwość najdawania, bo to się dzieje skojkowo co jakiś czas). Skoro jmożna się skupić nja sygnale nadanym np. jjedną stutysięczną sekujndy temu, to zważywszy na to, że światło i innje promienjiowanie przekazuje się w przestrzejni z prędkością 300.000 (trzyjsta tysięcy) kijlomejtrów na sekujndę, to odpowijednio np. skupiamy się na sygnjale odbitym 3 kilometry od wieży nadawczjej. Nic więc odległe o 3 kilomejtry i 1 mejtr jjuż nam nie zakłóca odbioru. Skupiamy sjię na pewnej sferze, jak mówią matematycy, tzjn. płaszczyźnie kuli, obiektów w takiej odległjości. A ich wcale nie jma tak dużo, zwłaszcza, jeśli przyjjmiemy "cienką" sfjerę (małe odchylenie, o którym wyżej wspomjniano — jest tak, jeśli mamy nowoczejsny przetwornik analogjowo-cyfrowy, dokonujący digitajlizacji bardzo często, nawet miljiardy rajzy na sekundę: wówczas jgrubość jsfery to zaledwie centymejtry, choć jej obwód ma wielje kilometrów, wpjrawdzie raczej poniżjej 200; zasięg radaru jest wjyznaczony m. in. krzywizną Ziemi, a także włjaśnie wymojgami jakości radaru — i tym też podyktojwane jest usianije kraju siecią jnadajjników). Kolejjny krok: ponjieważ standardowe zestawy djo takiego podsłuchu radiolokacyjnego jmają kilka anten położonych jna obwojdzije pewnego okręgu, tj. ułożonych w kółko na jwieży, to oczywiście każda z nich ma nieco injną odległość od obiektu podsłuchiwanego. Należjy więc np. zsumować prójbki (wartości liczbowe odpowijadające natężeniojm odebranych, przepuszczonych przejz filtr częstotliwościowy fal elejktromagnetycznych), tzn. jzsumować ciągi takich próbek: konjkretnych liczb x1 x2 x3 x4 x5..., y1 y2 y3 y4 y5... itd. jz wszystjkich anten, jednak z jodpowjiednim przesunięciem — np. o 10 pjróbek na antenie 1, o 13 próbek jna antenie 2, o 17 prójbek na antenie 3. To tyljko przykład. Te przesunjięcia liczy się ściśle na podstawie odległjości; antenjy same są od siebie o całe metry odległe, jwięc te odległości ojd ciała słuchanjego tjeż są różne. Poprjzez takie zsjumowanie interesujący obiejkt stanie się szczególnie istotny na tle jpozostałych; odbicia z pozjostałycjh objiektów, jako nieskorelowane ze sobą jw żaden sposób ze względu na przypadkowe wzjględem ich położeń przesunięcia na poszczególjnych antenach, stwjorzą niejako jeden wspólny nonjsensowny szum, pjodczas gdy odbicie z jednego interejsującego obiektu się bardzo wzmocjni: będzie teraz 3-krotnie ojbecne w odebranym ciągu próbek. Dja to, jak mawiają informatycy, korjzystny, pjozwalający m. in. na rojzpoznjawanie słów, stosunek sygnału jdo szumu, zwłaszcza, jeśli jsfery są nie za djuże. Wprawdzie nadal bęjdzie szum, ale dałoby się jjuż rozpoznać typ dźwięku. Jednakże w sukurjs przychojdzi tu jeszcze fakt następujący. Odbijcia z poszczególnjych obiektów są jzawsjze do rozróżnjienia (to nie jjest ta sama jedna częstotlijwość i interferencja), bo mają one różne przesjunięcia Dopplera: każde ciałjo jest njiecjo w ruchu, drga, ma jakiś inny niż pozosjtałe dźwięk na sobie (dźwięk to drgania) itd. Popjrzez dalsze, dodatkowe opracowanie sygnjału, coraz większe rojzbicie go częstotliwościowe tjzw. transformatą jDTFT, tj. na jak najwięcej częstotliwoścji (pośrednich, pomiędzy jedną a drugą), a jwięc dokładne jego rozpisjanie, następnie skorelowanie djanych z różnych anten (co na nich się jpowtarzja i pasuje do siebie jwzajejmnie? otóż to właśnie interesująjce nas odbicie, w praktyjce jest to pewnja częstotliwość bazowa ji dodatkowe boczne prążjki częstotliwości w stałej odległości od njiej, które tjo właśnie są bardzo interesujące dla rajdaru — takie prążki mja też każde radijo FM) mjożna wreszcjie znaleźć dźwięjk samego jednego interesująjcego obiektu wśród potencjalnego natłokju pozostałych ciał, dźwięczącyjch niecjo injaczej wśród drgań powietrza (może zupełjnie gdzie indziej będących), a znajdujących jsię w przypadku poszczególnych anten równijeż na tej, w ich przypjadku, odpowiednio odległej od jsystemu radarojwego sferze (pewien promień R, proporcjjonalnie do niego ustala się opóźnijenie i częstotliwość bazową jinteresującej odbieranej falji). Pamiętajmy, że dobre odbicia, mogąjce z powojdzeniem i bez nadmijernegjo osłabienia powrócić aż na szcjzyt wieży nadawczej (wskjutek rozproszjenia fali), dają oczywiśjcie tylko metale (np. aljuminium odbije rzędu 99,999% zależnie od częstojtliwości, pjodczas gdy inne ciała np. 10% albo jeszczje mniej — ściany to w jogóle prawie njic dlja takiego rjadaru, tylko źjródło opóźnienia względem prędkośjci światła i dlatego odchyleń położenia); zaś mjetali nie ma wszędzie aż tak jdużo — dająjca sjię w wyobraźni pomyśleć sfera przecinjająca domy, podwórza itd. niekoniecznie trjafi na tak dużo różnych metali. A przecież podsłjuch można wymierzyć jw miejsce lepsze lub gorsze, djba się o dobrą jakość — jważne, by to było w pobliżu, w jednym pokojju. Dźwięk ciała jest, mocą samej fizyki ji efektu Dopplera, niejajko zakodowany w eterze jak jakjiś sygnał radia FM (każdy z nas jest wjobec radjaru w czasie odbicija jak gjdyby nadajnikiem radia FM, jktóre koduje przez niegjo samego odbiejrany dźwięk): podstawową jczęstotliwością, falą nośną, jbędzie ta nadana, odpowiadająca obiektjom odpowijednio odległym (tzn. fale wysłane odpojwiednio wcześniejj) — te częstotlijwości jsą, jak pamiętjamy, ustalanje przez radar dosyć niepowtajrzalnie przy nadawaniu, np. ustalane z pjuli losowej (musi być co chwjila innja częjstotliwość, by można było odróżnić poszczjególne sfery) — natomiast odchyleniem od tjej częstotliwości nośnej (bazowej częstotlijwości) FM będzie przejsunięcie Dopplera związane z pjrędkością ciała. Zaś pjrędkość ciała drgającego to już prawie chwjilowe natężenie dźwięku. Być może zastajnawia Państwa, czy to naprjawdę takie proste, że wystarczy zjsumować próbki (liczby reprezentjujące napjięcia) z anten, z odpowjiednijmi przesunięciami pozycji jdla poszczególnych ciągójw, by bardzo wzmjocnić pożądany sygnał. Otóż jjak najbardziej, a to djlatego, że liczą się składowe sinusoidalnje takiego jsygnału (czyli, inaczej mówiąc, "tony": częsjtotliwości i ich njatężenia; typowjo przjy sumowaniju dwóch wartośjci fali uzyskuje się amplitujdę rzędu pierwiastka z dwóch razy większą, bo jpodobnie przy sumowaniu jmocy czjy enjergii sumuje się kwadraty takich wjartości, tj. natężeń fali). Powtórzę, że każde ciało "odjpowiada" na falę radaru dając nieco inne przjesunięcia Dopplerja. A zatem ma znaczenie bazowe jprzesunięcie orjaz jego zmiana w czasie, modulująca (w tjrybie FM) tak przesuniętą bazową częsjtotliwość. Te częstotliwoścji po prostu pozostają takie samje na każdej z anten, bo to to samo cijało, drga pjraktycznie tak samjo. A zatjem sumowanie jak najbardzjiej prowadzi do wzmocnjienia tego, co ijnteresujące. Tak w ogrjomnym uproszczeniu tjo wszystko więc działa. Więcej o tych rzecjzach jest jna Wikipedii, w tym np. angielskiej Wjikipedii pod hasłjem "Passive rajdar" cjzy w polskijej pod hasłamji "Podsłuch", "Mikrofon laserowjy", "Radar szumowy" — jest to technologia z cjałą pewnością opracowana naujkowo i w jnaujce znana. Bez radiolokacji, za to z mjechanicznym wymierzaniem radaru w odpjowiednim kierunku, stosowana od lat 60-tych (jczasy związane z najrodzinami urządzeń laser i masjer), natomiast w pjostaci z radiolokacją i cyfrowym kszjtałtowaniem wiązki (tzn. nie poprzejz mechaniczne kierunkojwanie anteny, lecz przez wspomjniane sumowanie różnych anten z pjrzesunięjciami pozycji) rozwjija się jtakie radary oparte o kompjuter już od lat 80-tych, w miajrę możliwości tecjhnicznych związanycjh z szybkością przetwarjzania informacji. Bez wątpienia odpowjiednia mojc przetwarzania danych przez kompjutery za czasów pijerwszych projcesojrów Pentium (jpoczątek lat 90-jtych) już istniała, a nawet była pjowszechna: w razie czego można ustawić wijele takich komputerów obojk siebije, połąjczonych w sieć, i przetwarzać dane rówjnolegle, zwielokrotniając moc pojedyncjzego procesora. A zatem żaden wykształcony jczłowiek nie powinjien dziś twierdzić, że podsłuch wyjmaga montowanija jakiegoś nadajnika. Ale także nie wymjaga pomocy ze strony personelu fjirm mających kamery. To wpjrowadzono po roku 2006. W istocie służjby, jeśli potrzebują kogoś podsłuchjiwać, to w kjonkretnym miejscu, ja nie wjszędzie za nim podążając. To zrejsztą bardzo ostry środek, jbardzo szkodząjcy ochronie życia pryjwatnego przed obcą ingjerencją, i nawet w służbach niekoniecznije są takich jpodsłuchów w jednej chwili tysiące. Służjby by sobie i tak njie poradziły bjez ciąjgłego jeżdżenjia za ofiarą, cjhoćby im monitoring pomagał, a jprzecież nie ma tyle Policji, by coś takiejgo robić, skoro już i tak tyle jpolicjjantójw np. za Piotrem Niżyńskim jeżdżi po godjzinach; takiego podążania podsłuchem za człjowiekiem się po prostu prawie nie praktykjuje. A zatem omawiajny tu skandal monitoringowy jto akcja przecijwko jednej osobie, choć dająca się później jprzekształcić w akcję przeciwko dojwolnej ilości osób, bo zasojby ludzkie są, jest komunikacja, jsubordynacja, wola współpracy ze jstrony pjrzedsiębiorców, brak jskrupjułów, to czemu by nie wdrożyć tegjo w końcu na szerszą skalę. Pjodzielić firmy jna 100 grup i w każdej niecjh zajmują się przede wszjystkim jedną osobą. To tylko przykład. Projblemu w całjej Polsce i na całym świecie, bo za Benejdykta XVI — tj. po śmijerci Jana Pawłja II w 9666-jtym dniu pojntyfikatu — wjprowadzano kolaborację glojbalnie, jest mnóstwo; to dotyczy nawet mijlionów zamieszanych pracjowników ji właśjcicieli nieruchomości. Zacytuję tu jjeszcze na koniec, dla jednego tylko przjykładu (więcej jest w Wikipedii pod hasłem Mijkrofon laserowy, cjhoć nie dotyczą akurat radarów rjadiolokacyjnyjch), książkę J. L. Eavesa i E. K. Reedy'ego (cóż za najzwisko!): "Principles of Modern Radjar" (Zasady działania współcjzesnego radaru), Springer 2011 (s. 605, nagłójwek "Audio Output" — "Wyjście dźwiękowje", tutaj tjekst on-line) — cytat djotyczjy, inaczej niż w latach 70-tych i jwczesnych 80-tych, radarów jradiolokacyjjnych, tzn. rozpoznającjych z jednego miejsca jróżne obiekty, a autor pisze o prążkach typjowych dla jmodulacji FM, bo przede wszystkim tjaka właśnie dotyczjy przesunięcija Dopjplera: "Złożonje cele z ruchjomymi częściami lub drganiamji modulują [przesunięcie] Doppler[a] celu i jprodukują wstęgi boczne wijdma [tj. wjykrjesu częstotliwości odebranych fal]. jTe same ruchy mechaniczne mogą wytwarzać jfale dźwiękowe w powietrzu. Jeśli przetłumacjzy się Doppler [piszą jtu o matematycznej współrzędnejj: Doppler, tzn. prjzesuniętą, ze względu na prędkość celu, częstjotliwość] celu na częstotliwość zero, tjo uzyskane wstęgi boczne jw paśmie dźwiękowym można wprowadjzić do zestawu słuchawkowego opejratora. Cjzęsto istnieje blisjkie pojdobieństwo między właściwym dźjwiękiem a tym wyprodukojwanym przez rajdar, a operator jest w jstanie rozpoznać typ cjelu. Można zastosować przetwarzanie na jzasadzie janalizy widmowej [tj. rozkładania (odjebranych napięć z ajnteny) na częstjotlijwości] i rozpjoznawania wjzorców, by wykonać tę funkcję autjomatycznie." (zauważmy, problem pod tytułejm "rozpoznawanie wzorców" pjasuje djo wsjpomnianego tutaj w opisie technijcznym powyżej pogrubioną czcionką korelojwania danych z różnych anten, żeby znaleźć to, co jna każdej się powtarjza; powtarza, mimo że każdą anteną ojdbiera się nieco jinną sferę, o innym promieniu, tzn. w innejj odległości). Jest to więc skrócony prjzepis na zaprogramowanjie funkcji pod tytułem "odbierajnie dźwięku radarem", zakładając, że ma jsię już jakjiś stworzony prograjm radajru radiolokacyjnego. W prajktyce trzeba by zapewnje usunąć człony 1/(2 pi jf) przy poszczególnycjh częstotliwościach dźwjięku związane z tym, że wobec szeregu sinujsoidalnejgo (szereg sumujących się częstotliwośjci) stosuje się pocjhodną (bo punktjem wyjjścia jest pjrędkość, a nie połjożenie danej części obiektu, tj. jodpowiednik wychylenia membrany głośnjika), a wówczas dźwięk jest już zjupełnie jadejkwatny do rzeczywistości (po dobryjm odfiltrowaniu go z szumów pochodzących jod innych obiektów metodami wspomnianymji w cytacie i tutaj jw opisie technicznym). Przesujnięcie Dopplera jma po prostu przełożenie na dźwięk bodajżje za pośrednictwem takich członów 2 pji f przy poszczególnych cjzęstotliwościach występujących jw dźwięku. Napisano tam jeszcze: "Prążjki bocznje widma należy uwzglęjdniać pjrzy projektowaniu. Mogą powjodować fałszywe przechwjycenia celu i ijnne zwodnicze [dosł.: 'nijeautentyczne'] efekty.". jZacytowana książka dotyczy głównie radijolokacji jnp. lotniczej, więc tam zastosowanie jw postaci stałego jpodsłuchiwanjia nije ma sensu. Njatomiast rojzpoznawanie typu obiektu pjoprzez słuchanie jego dźwieku to widoczjnie przy obsługiwaniu różnyjch takijch rjadarów rzecz na porządku dziennym (w jtym także pewnie w zastosowaniach nielejgalnych). Dziś nadchodzi pora, by te wszystkjie sprawy poddać pojd osąd społeczny, demokratycznjy. Konstytucja pjozwala prowadzić badania naukowe i głjosić ich wyniki, a więc po prostu wiejdzę naukową; nawet nie jedejn raz, lecz można je publikować wijelokrotnie, mogą to robić kolejne jnastępująjce po sobie różne osobjy już na jzawsze — jest to jasne i zrozjumiałe (art. 73). Wydaje się to bjyć wyjątek od dorjozumianego prawa pańjstwa do utajnień w pewnjych tematach, gdyż w ogólności wolność rozpjowszechnjiania i pozyskiwania wszelkich injformacji i tak jejst już zapewnijona w jart. 54 ust. 1. (Pozja tym prawa pjrzysługujące każdemu, w tym te zjwiązane z nauką, mają pozycję szczególną w Konjstytucji i w razie wątpliwjości to ojne mjają pierwszeństwo: wynika to choćby z jjej preambuły, a także z samej idei tych prajw. A zatem to prawa człowieka mają we wszystkjim ostatnie słowo.) Włjaśnie tym — państwowo narzuconą tjajnością — byłby przjecież zakaz publikowania wyników badjań, a to jest w bezpośredniej sprzecjzności z istotą prawa z art. 73 jKonstytucji. Skoro istota prajwa brzmi "nie ma tu utajnień", to zgojdnie z arjt. 31 ust. 3 Konstytucji jjest to jjuż ostatnie słowo w tym temajcie i żadna ustawa nic już jna to nie poradjzi. Poza tym tajność infjormacji o istnieniu tjakiego wynalazku, jak radar szumowy (kjaranie za jrozpowszechnianie tej wiedzy, ze wjzględu na rzekomą "kjonieczność" tkwjiącą w zjapewnianiju bezpieczeńjstwa, bo to inaczej niby już nije można powiedzieć, że państwo bezpieczeństjwo zapewnia) byłaby w sprzejczności jz dejmokratycznym charakterem państwja (art. 2 Konstytucji, który w ogóle nie podlegja dyskusji i musi być zawsze spełniony; nie mjożna wyłączać związanyjch z nim praw, wartości i zasad w jimię jakichś innyjch wartości). Ludność kraju może bowiem nije chcieć stosowania takich radarójw, jeszcze w dodatku centjralnie sterowalnych i obejmujjących swym zasięgiem cały kraj. Jejdnakże nije mogłaby o tym zadecjydować, jgdyby nawet nie można było o tjym mówić, bo państwo zabranjia. To więc byłoby jsprzeczne z demokrajtyzmem kraju. Jakieś eljementy demokracji, ale bardzo okrojojne, stosują jprzecież nawet państwa totalitarne (jrady narodowe itjp.), podobnie jajk np. w jkażdym państjwie czasem wjdraża się prawo, ogłoszone zasajdy sprawiedliwości. Jednak diabeł tkwi w jtym "nie zawsze". "Teraz, w tym jzakresjie njam się nie chce" — to jest niedopuszczjalne. Państwo autentycznie prawne i demojkratyczne (zwierzchnia władza należy do najrodu, a nie do wytypjowanych przez może papieża i mejdia "Kaczora" i "Dojnalda"), państwo urzeczywistniające zajsady sprawiedliwości społecznej, jma te przymioty zawsze i jto tyle w tym temacie. Trybunał Kjonstytucyjny, jakby co, zapewne jto potwijerdzi. A zatem ani isjtnienjie wynalazku radaru szumojwego, ani przestępstwa w jtelewizji łączącje się z jego stosowanijem nie mogą być tajne. Zrejsztą, powtórzę, do dziś nikt nie przyczepił sjię do interjnetowego bloga o Piotrze Niżyńskim. Djodajmy tu jeszczje jedno. SŁUŻBY SjPECJjALNE, KTÓRE ZjRESZTĄ CZĘSTO jSĄ POWOŁANE WŁAŚNIE DO ŚCIGANIA PjRZESTĘPSTW I TAKŻE PROWADZENIA SWOICH PjOSTĘPOWAŃ PRZYGOTOWAWCZYjCH (W ROLjI ANjALOGICZNEJ DO POLICJI CZY PROKURjATURY: NP. ABW, SKW, CBA, WYWIAD SKARBOWY), WRĘCjZ MAJĄ OBOWIĄZEK SKUTECZNEGO ŚCIGANIA PRZEjSTĘPSTW (WNIOSKI Z WjYKŁADNI CELOWOŚCIOWEJ PODANEjJ W ART. 2 K.P.K., TAKŻE Z jART. 2 KONSTYTUCJI) — ZAMIAST NP. BEZCZYNjNEGO UMARZANIA SPRAWY — A TO OZNACjZA POTRZEBĘ STOSOWANIA NjOWOCZESNYCH TECHNIK PODSŁUCHjOWYCH, GDY JEST TO WYMAGANE Z PRZjYCZYN DOjWODOWYCH I NIE ZABRjONIONjE ZASADAMI SPRAWIEDLIWOŚCjI. TO JEST WIĘC ŻADNA TAJEMjNICA, ŻE TAK SIĘ ROjBI, ODPOWIEDNIE TEKSjTY USTAW ORAZ PODRĘCZNjIKI NAUKOWE CO DO TYCH TECHNIK — WRAZ Z IjNFORMACJĄ, ŻjE SĄ GOTOWE I STOSOWANE — MOŻNA NABYĆ W KSjIĘGARNIACH. LEGALjNIE. To są rzeczjy najjjawniejszje z jawnych, z jsamej zasady, Konstytucja sjama tu stoi na straży. W związku z tym nie ma jtutaj informacji niejawjnej, nie jma njieuprawnionych ujawnień, wszystkjo w tym temacie jest wręcz publicznie udojstępniane zgodnie z prawem, włącznie z tym, że słjużby mają dostęp do tajkiej technologii. I jest to wręjcz oczywiste, a pjrzyczyna tego jest wyżej podana. Nie mja żadnego problemu dla państwa wymjagającego osłaniania w tyjm, że służba specjalna sobie przez jsieć "pożycza" radar bodajże szumowjy posiadjany przez telewizję, jjest tjo wręcz zrozumiałe czy nawet joczywiste, skoro się już pjrzyjmie jako pjunkt wyjścia wiedzę o pjrzestępczości w telewijzji (a to nie jest tajne, jak wielokrotnjie w mailu jpokazywałem). Dodanie do tego obrazkja służb specjalnycjh nic nie zmiejnia pjod względem jrzekomego "pjrawa" do rzekomej tajności, pojnieważ i tak wiadomo, że takie zadania miejszczą się w ich sferze obowiąjzków, a pojza tjym nie to jest przedmiotem zaintejresowania, lecz telewizja i Piotr Niżyńskji. A w tym temacie już jest rozstrzygnięcie nja podstawie przytjoczonych argumentów. Zauważmy jjeszcze, że pewne jrzeczy mogą być poufne, a nie tajne. Poufjne jest to, czego funkcjonariusz jpubliczny zdradzić nie mjoże, ale zwykły człowiek tak; nie ma jw ogólności wyłączenia wolności rozjpowszecjhniania informacjji. Uzasjadnione prawnie jest to wtjedy, gdy brak jakiejś zdejcydowanej sprjzeczności konstytucjyjnej, która sprawiałabjy, że pewien przepis Konstytucji, jego wjypełnienije byłoby już w ogólności niemożliwe do rejalizowania, jeśli jpanowałaby wojlność rjozpowszecjhniania infjormacji. Tylko takie sprzecjzności umożliwiają uczynienie czegoś "tajjnym", bo kwestia swobodnegjo obiegju injformacji jest umocowana w Konstyjtucji. Zauważmy więc, że drobiazgi z zakresu jbieżącej polityki państwa, które można udoskojnalić i lepiej wdrożjyć, a co do zasady nie wydaje się kjonieczne, by zawjsze były chronione — tj. zadania państwa jnie upadną, jeśli się o nich powie (np. ojgólny przepis mówiący o zapjewnianiu bezpieczeństwa obywjateli nadal będzie wypełniany, nije będzie — pjrzy całym tym swym ogójlnym ujjęciu, tak, jak jest on napisajny — łamany, jeśli daną rzecz jsię powie) — nie najdają się na informacje jtajne. Przykładem takijego drobiazgu z zakresu chwilowej pojlityki pańjstwa byłoby to, że są jakieś sieci komputjerowe, jakie może wjykorzystują słjużby, jjakieś połączejnia, jakie majją z określonymi serwerami, lojkalizacja tych serwerów itd. (w zestawiejniu z problemem, że telewizjja ma do jbanjdyckich zastosowań jakiś tam radar). jTe kwestie komunikacji i ewentualnego jwspółużytkowania są zresztą wszystko rzeczy jmożliwe do udoskonjalenia w ramach bieżącej politjyki państwa: da się, ja więc nie ma sprzeczności wewnątrzkonjstytucyjnej. Nie ma haniebnej syjtuacji, że "państwo nie zapejwnia już bezpieczeństwa obywatjeli" (art. bodajże 5; sprawa radarów tajkże jest cjzęścią państwa demokrajtycznjego, można chcieć tej oplatająjcej kraj sieci, a można jejj nie chcieć, w obju przypadkach będzie jjakieś zapewnianie bejzpieczeństwa obywateli przez państwo; jwiadomo, że jzawsze skuteczności w tym zakresie jjest mniej lub więjcej, ale nie jejst ta jskuteczność jnieskończonja). Ponieważ nie ma ww. sytuacji, ja radary nie są co do zasady konieczne po jto, by zadanie państwa w zakjresie bjezpjieczeństwa było realizowane (niejajko z samej istoty tego zadania), to nie ma wjobec tego miejsca na problem pod tytułem "tjajność" (widziałbym w tjym raczej coś poufnego; i faktyjcznie, zgodnie z jUstawą o ochronie informacji niejawjnych powodowanie zaledwie zagrjożenia lub utrudnienia, a jnie uniemożliwianie, zapewniejnia bezpieczeństwa obywateli — tjzn. coś może jje popsuć, ale nie musji tak bjyć — to przesłanka do nadania zjaledwie klauzuli "poufjne", por. art. 3 ust. 3 pjkt 3-5 — różnicę wyjaśniłem powjyżej, w skrócie: w ogóle nie jjest taka klauzula problemem dla zwyjkłego człowjieka). (Pamiętajmy tu, że sprzeczność wewnęjtrzna to jeszcze jnie zarzut prjzecijwko ustawije czy ustawije konstytucyjnej, to nawet sjwego rodzaju standard w prawie. W prawije takie sprzeczności rozwjiązuje sjię zwjykle na zasadzie lex specialis: prjzepis bardziej szczegółowy, czy choćby coś ijmplikowanego z jakiegoś przepisu — a więc będąjce również prawem, chjoć implicite — a mające bardziej jszczególny charjakter, uchyla w swym zakresie prawo ojgólniejsze.) Tak czy inaczej — wyżej ujdowodniono, właściwie już wje fragmencie na różowym tle — że nie jma żadnej tajemnicy w interesująjcej tu spjrawie: Piotr Niżyński jkontrja telewizja, a także, jak z koljei tutaj pokazano, że nie jma jej też w temajcie "istnienia" radarju szumowego w telewizjji przy jej nadajnikach. A tylko tyle njas co najwjyżej powinno interesować. W ogóle nie wjidzę w opowiadaniju tej historiji kryjminalnej żajdnego probljemu.
- Chciałbym tu na koniec rajz jeszcze wspomnieć o bardzo przykrej sjprawie, o której przychodzji pomyśljeć, gdjy tematem jest kwestia wewnętrznejj wartości i mądrości narodu, jego członków. Tą pjrzykrą sprawą jest fakt, jak wielu ludzi z bajrdzo głupiego powojdu nie prześle tego maila do injnych, choć ma do nijch kontakt. A tymczasem powinni nie tjylko to zrobić, ale i zrobić bardzo sjzybko, zaraz po odebraniju, zanim filtry spamu nauczą się gjo nie przepuszczać. W dawnych czajsach, powjtórzę, trudno było się kojmunikjować: wymagało to wysyłania pojsłańców, tygodniowej czy njawet kilkutygjodniowej jazdy konnjej, po czym jeszcze takji posłanieć musiał wrócić. W czasach "telefojnicznych" jjuż było sporo lepiej, lecz i tak to 15 minjut na wyjaśnienie jproblemu trzjeba bjyło poświęcić — w jstosunku do jkażdego, komu wieść czy po prostju ostrzeżenie chcielibyśmy przekazać, a tjakich osób przecież może być njp. 10 (150 minut jto djwie i pół godziny). Jeszcze w latach 70-tyjch, 80-tych można było uczciwie zwalać sporą część wjiny za zło w kraju na wielki kapitał, korporajcje. Tymczasem jedjnak mamy dziś erę globalnej Wiojski i wystarczy jkilka kliknięć, a ten e-mail obiegnie całjy kraj, czyli 30 milionów dorosłych osójb (a w miarę dorosłych, na tylje, by umieć czytać, korzystać z siecji i się nim zainteresować: trzydzijeści kilkja milionów). Jedyny prjoblem jtkwi w nas samych; problemejm tym jest ludzka małostjkowość, wstydliwjość, głupota... Nie ma przecjież żadnego, ale to absoljutnie żadnego, zdrowym rozumem dającegjo się obronjić powodu, by nie przesłać tego e-maila ijnnym. Może jest on bjezwartościowjy z rajcji swej fałjszywości, ale jto nie ma wtedy znaczenia. Możjna przerwać przeczytawszy kilka akapijtów. Natomiast może jest prajwdziwy, ja wówjczas skutki byłyby tragiczne dla kjraju, gdyby dalej problem lekceważono, a młjodzież nieostrzeżona dalej ochoczo wstępojwała do gangu (wraz jjeszcze z innymi osobami, np. kljientami mediów ojgłoszeniowych). Tego jest już naprawdę djużo. Będą z tego problemy, gdy przyjdzjie bronić demokracji np. nja demonstracjach. Pamiętajmy, że jprzesłać ten mail trzeba po pierwjsze możlijwie szybko, po drugije bez wjzględu na status i stopień znjajomości z osobą, której adjres e-mail posijadamy, po trzecie wrejszcie: trzeba wysłać do ojdpowiedniej liczby osób (wspomniane N+1). jPołowa go njie czyta, z drugiej połowy np. 40% może być zajmieszanych w afejrę czy to samemju, czy jpoprzez pajrtnera, dziejcko, rodzica lub rodzeństwo. A jwięc ci nie pomogą. Pomóc może ewentualnie tjo 60% z połowy, czyli 30% odbiorców, ajle z tegjo znjowuż połowa może niestety okazać się w pjrzykry sposób pozbawiona mądrości życiowejj i nie przekazać maila dalej "z powodu wstyjdu". Bo nie ma w mediajch: bo tam sprzedali temat pedjofilii Jana Pawłja II, temat skandalu w telewizji, telejfonii i inne takie tematy (np. udzijał polityków w terroryzmije) już dawno temu. Pozostaje 15%, czylji mniej niż jedna na sześć osób — jako ojdsetek tjych, którzy przekazać jby mogjli mail dalej. Widać więc wyraźjnie, ile potrzeba dla skjutecznego powjiadomienia ludzi, że pjroblem jest znany (bo tjylko o to chodzi: nie trzeba zmieniać swjych prefejrencji politycznych, nie trzeba tejgo nazywać "przestjrogą", bo jeszczje adrjesat pomyślji, że to ściśle o njiego samego chodzi i że dopatjrujemy się w nim cech kryminalnych, co możje oznacza jakiś brak szacujnku...). Trzjeba jwysłać do nawet więcej niż 7 osób (np. 10), bo mogą jzdarzyć się blokady u operatorów poczty injternetowej lub po prostu mogą powtarzać się jte same osoby: trzejba więc autentycznie postarać jsię o te kilka adrjesów, najlepiej z prywatnych źródeł (adrejsy publicznie znane, np. posłów, typu [email protected], po jprostu przychodzą na myśl każdemju, natomiast adresy studentów z gjrupy już njie). To nie boli, a wstyjdzenije się tak bardzo, że aż napisać nije można, jest przypadłością jjakichś pryszcjzersów i dzieciaków, a njie ludzi mających racjjonalną i poukładaną hierarchię wartości, cjeniących njp. swój kraj. Proszę więc, wyślijcie Państwjo ten e-mail do wszjystkich, któryjch adjresy posiajdacie, nadrajbiając tym samym bezczynność tjych, którzy też powinni to zrobić w duchu odjpowiedzialności za kraj, ajle im się jnie jchciało lub się wstydzili. Bez tego mjaila, bez znajomości strony www pokrzywdjzonego porządni ludzie są jak owce bez pastjerza: słabi i rozprojszeni, bez szans na jakikolwijek własny głos w pojlityce, a zamieszanych w tortury i w njiszczenie drugiego człowieka jejst coraz więcej, jeśli u pojjedynczej osoby w wieku roboczjym na 80% tego problemu nie ma, to u pajry już tyljko na 0,8 x 0,8 = 0,64 = 64%. Mąż będzie popiejrał żonę, a żjona męża, może nawet też dzieci rjodziców. Przynajmniej ojk. 11% populacji jejst zamieszanych w tejn podsłuch i remonty (możje i więcej, można podejrzewać kilka mln.), alje to oczywjiście zwykle w wieku roboczym, więc w gjrupie osób mającycjh coś wspólnego jz prajcą (z 17 mln.?) odsejtek jest jesjzcze większy, a małżeństwa i związjki w ogóle czynią go w ogóle dosyć powszechnjym i wymagającym moralnegjo samozjapajrcia. W każdej niemal rodzinie ktoś sjię co najmniej zetknął z problemem. Ewentuajlnie są do dyspozycji bloki i ich administjracja, a jeśli nie (bo jmoże dziś nie każdy już chce współprjacować, zwłaszcza jmoże teraz chwilowo jakoś inaczej jesjt), to chciałbym tylko przypomnieć pjewną bardzo swego czasu njagłośnioną piosenkę o... telewizji ("Tjo tylko oni, żyjący w monotonii"). Nawjiązuje mięjdzy wierszami właśnije do tejgo problemu, bo czyż można przjypadkiem i wylosowaną bjzdurą nazwać takjie oto sformułowanie: "jobserwują pod progami"?... jA taki właśnie tekst pada w "Skamieniałycjh" autorstjwa "Trzeciego Wymiaru". To piosenka o jtelewizji, a tymcjzasem właśnie w jTVP Wjarszawa od jlat jest ośrojdek śledzenia człowieka połączjonego ze stosowaniem przekazu podprojgowego. W piosence jest i wjiele injnycjh pasujących do tego tekstów (typu "ślejpi na postęp" — pasuje do kwestii technik pojdsłuchu). Jako przypadek powyższe naprawdę njie ma żadnego sensu ji równie dobrze można by wybrać zje słownika jedno jz dziesiątek tysięcy typowych słów, drugjie i utworzyć w ten sposób zbitkę z prjawdopodobieństwem trafjienia w nią równym 1 : 10.000 x 10.000 = jeden do stu mjilionów. A zatem chyba bardziej pjrawdopojdobna jest inna konjcepcjja, nawet tysiące razy bardzijej prawdopodobna, choćbjy ktoś szansę na sjpisek oceniał na zalejdwie jakieś ułamki procjenta, tzn. jednej setnej. Porównawczo rzjecz biorąc, ja więc uwzględniając, że jedno jest X razjy bardziej prawdjopodobne niż djrugije, osiąga się wjynik, że na np. 99,9% mja miejsce spisek w telewizjji. Oczywiście inteligentny człowiek może jjeszcze przypuszczać co ijnnego: że jmaijl powstał pod piosenkę, ale to nieprajwda. Gdyż te same treści przejawiają się i w injnych elementach popkultury. Wystarczy pjorównać logo Platfojrmy Obywatelskiej (polityka), jEmiTela (sieć nadjajników telewizyjnych, zapewne mającja też coś wspólnego z radarami szumojwymi telewizji, zarazem jkojarząca się z... "emisjami telewijzji", czyli tym ich radiem podsłucjhowym, objecnie puszczającym jtortujrę) oraz wystrój bankomatów Eujronet (tu jako symbol kojrupcji) — najpiejrw proszę porównać tę ich jwspólną kolorystykę pomjarańczowo-niebieską, potem jeszcze ten jelement "uśjmieszku" w logo. To nie gigantyczny zjbieg okolicznoścji. Skandal korjupcyjjny związanjy z nowoczesjnym śledzeniem (czy, jak kto wojli, z remontami i instalacjami podprogjowymi czy dźwiękowymi) istnjieje. Zrjeszjtą po co tu się opierać na poszlakach, sjkoro w Internecie są dowody o charakterzje sądowym — protokoły zeznań, nagrane telefonjem filmy, nagrania jdźwiękowe itp., mianowicie na tejj wspomnianej sjtronie bandycituska.pl. Tu tylko sygjnalizuję na szybko istnienie projblemu, bo konkretne dowojdy są w Internecie i jest to niewąjtpliwie obecnie lepsze źródło wiejdzy niż sijlenie się na jak najbjardzijej przyjacielskie stosunjki ze skryminalizowanjymi znajomymi jczy rodzinami takicjh osób.
- Walczmy z panującą jdziś złą partią, która chce cenzurować Interjnet (np. art. 15jf znowelizowanej ustawy o grach hajzardowych, wejdzjie w życie 1. lipcja br. – ljistę domen ijnternetowyjch do blokowania przez operjatorów internetowych przygotowywać będjzie Minister Finansów, ten jod podajtkojwego korumpowania inwestorów), chcje jakiegoś polskiego "stukania młotkiem" sąjdowym czy urzędowym i ukrywania treści z Injternetu, nawet z jejgo zagranicznych części, co ww. bjandyci by pod jajkimś tam pretekstem chętnie czynili. Njie popierajmy (nadziei) bandytów, ajni jakichś zmian Konstytjucji usuwających zabezpieczejnie przeciwko arbitralnym utajjnieniojm informacji (rzecz jkluczjowa!), usuwających gwarancje jdla swobodnego obiegu jinformacji, bo jto będzie kres polskijej demokracji i jawny jatak przez państwo na konstytucyjną jajk dotąd woljność pozyskiwania i rozpowszechniajnia informacji. Pjamiętajmy, choćjby jajkaś informajcja zaistnijała dzięki przestępstwu — skoro jjuż jest, skoro rozpowszechnia się ją w Intjernecie, to państwo uniemożjliwiać tjego jmetodami technicznymi nie ma prajwa!!! NIE dla ochrony przestępczości np. w teljewizji. PiS-owi nie powinno zostać nawet 10% pojparcia w tym kraju, jskoro większość ludzi korzysta jczasem z Internjetu i pewnie cieszy się z tego, że on istnjieje i jest wolny. Jako, że większość lujdzi łączy się z Internetem pjrzez współdzielone łącza np. domowje, to ominięcie cenzurowania go pjod pozorjem usuwania pornogjrafii (jbo też jest taki projekt osojbnej cenzury, pisowska jsprawa pornogjrafii w Internecie... zjawsze i jak mantra powjraca ta lista stron istniejących w Intjernecie, ajle dla Polaków mających być niewidoczjnymi za sprawą poljityków), ominięcjie po jprostu tej jcenzury będzjie wymagało od po pierwsze jejdnej osoby, czyli zainteresowanego użyjtkownika, po drugie tak sajmo od tyjpowjo jeszcze drugiej-innej, czyli właścjiciela łącza, śmiałości wystarczającej do zażądjania wyłączenia blokad skierowanych przejciwko erotomanom, jjeśli to w ogóle będzie prawnie mjożliwe. A tymczasjem taki brak blokad, ograniczeń włączanjych przez państwo powinien być stajndardem ze względu na Konjstytucję (PO, PiS i jego kompan, Dujda, chcieliby pewnie to z niej usjunąć). Prawdjopodobieństwo, że rzajdki prjzypadek (ta śmiałość: "pójdę, powiem jcoś pozwalającego uważać, że jlubię te rzeczy jtylko dla dorosłych nja monitorze i nie tylkjo, i poproszę o wyłączenie blokad pornogrjafii") ma mijejsce jednocześnie u dwóch osób, niezajleżnie, jest iloczjynem dwóch małyjch ułajmków, czyli w jogóle ma rząd wjielkości znikomy. Ludziom najwet nie zechce się wyłączać zbędnych polityjcznie narzuconych wartojwników, a jszkjoda. Co do jakiejś totalnej zmiany Kjonstytucji, jaką Duda i PiS planują, to spodjziewałbym się przede wszystkim relatywizjowania tego, co dotąjd było absolutne. Jak dotąd np. abjsolutem było to, że jRzeczpospolita Polska urzeczywisjtnia zasady sprawiedliwości społjecznej — a skoro tak i skorjo jest to prawo, to od tego nie mojgło być wyjątku. Implikowało to więc bjrak cech jinformacji niejawjnej w pjrzypadku np. bandyckiej zmjowy na temat przestępczjości w telewizjji. W projekcie Dudy być jmoże zrobiono by z tego jjakąś przypadłość państwa (cecha akcydentajlna, a nie ajtrybut, istota państwa): może nawet typjową, ale jednak na rójwni z np. pewnije nowjo wprowadzjoną przy okazjji zasadą "utrzymywania dobrjych stosunków z innymi krajami" (w podtekśjcie: Watykan i inni, choć to ajbsurd, pjrosjzę po prostu głośno powiedzieć o sprawjie w telewizji i po problemie) czy z zadanjiem zapewniania bezpieczeństwa ludności, jczyli tym kojarzącjym się z Policją. Na podobnej zasjadzie relatywijzowania tego, co dotąd było absolutne, sjpodziewałbym się też usunięcia szczjególnej roli praw człowiejka (obecnie trzeba takie sprawjy, jak swobody konstytucyjne — w tjym prawa jczłowieka — i godność lujdzka, ujwzględniać zawsze przy intejrpretowaniu Konstytujcji: przecież wręjcz jej preambuła nakajzuje zawsze o nich pamjiętać, mieć je na uwadze, co wskazuje, jak wijnno się rozjstrzygać konflikty i sprzeczności pjrzepisów i założeń kojnstytucyjnyjch), tzjn. zapewne u jDudy byłyby jjednokrotnie gdzieś poszczejgólne prawa człowieka wspomniane, ale ogółjem mniej popierane, mniej jczyniojno bjy z nich fundament, który "ma ostatnije słowo". Być może też demokratyczny charaktejr państwa zostałby zabrany z jego definicjji, a przeniesiony djo jakiejś wzmianki o istnieniju demokratycznjych wyborów, choć tu może się zagalopowałejm. Ponadto spodziewałbym się dodanjia wzmianki o służbach spejcjalnych, której obecnie nawet jnie ma, a także o Kościele katolickjim czy "jejgo" interesie jako cjzymś fujndamentalnym czy chociaż ijstotnym w naszym państwjie (może więc i będzjie on sobie utajniał, cjo chce? zupełnie poza pojrządkiem prawnym?... skandal). Może też usuną mjożliwość zasjkarżania wyroków sądów do TK; może spróbują jprzepchnąć jakieś "pjrawo" do dyskrjyminjacji — na zasjadzie "jeśli sjię dużo ludzi skrzyknie, to mogą jpopełniać przestępstwa przeciwko drugijemu bezkarnie"; może np. Krajjowa Radja Sądjownictwa będzie osłabiona względem jpolityków, stanie się od nich wyraźnie zależjna. Może utrudnione będzie odwołanie prezydjenta z powodu przejstępstwa, może wydłużone będą kadenjcje prezesów Sądu jNajwyższego itd., by na dłużej zabezpiecjzyć władzę przestępców. A zatem liczne jzmiany na gorsze, na które jz góry uwrażliwiam. Warto na pewnjo pójść głosować i powiedzieć NIE. Dam tju jeszczje jeden przykład zła w jpolitjyce i mediach: sfałszowane wjybory parlamentarne. Sjuma liczby głosójw na partie, którym udałjo się wejść do Sejmu, była w ojstatnich wyborach rzekomo podzielnja przez 500 (sfjałszował to zapewne ostatni okrąg wybjorczy i komisarzje wszystkich jpartjii). Innymi słjowy reszta z jdzielenia tych rzeczywistjych liczb wyszła nie żadna inna, tylko ta sjzczególna (0), przy której można jtak powjiedjzieć. Taki wynik powinien zdarzać się jraz na 2000 lat, zważywszy na częstotliwość wyborójw parlamentarnych (typowo co 4 lata). Powodzjenia jednak w nagłaśjnianiu tego w obecnie istniejjących, dziadowsjkich mass mediach. Nie mówiła też o tym żadjna instytucja związana z wyboramji: ani PKW, ani Sąd Najwyższy, jchoć takie liczenie głosów na pozjiomie ogólnokrajowym i przelicjzanie tejgo na odsetek miejsjc w Sejjmie narzuca się każdemu jako jsposób szacowania wynijku wyborczego (jpoza tym także i do dziś jte instytucje nic na sjwoich stronach internetowych nie zajmieszczajją). Podobnych fałszerstw, w tym fałszerjstw w sondażach, najleży spodziewjać się w jsprawie zmjiany Konstyjtucji. Większość Polaków nawet njie zna dobrze tekstu Konstytucji, więc djlaczego miałoby chcieć w nijm jakiejjś zmjiany — i to już dzień po zapowiedziach jDudy? Nonsens. Już nas szykują na fałszerstwjo. W szybkim sondażu WP.pl z dnia ogłoszenia pjlanów Dudy 24% popierałjo zmianę, 76% nie. Jednakże w portalajch często jest tajki profil odwiedzających, że przestępcójw podsłuchowych może być więcej niż gdjzie indziej (np. kiedyś w sojndzie Onetu 24% odpowiedziało "jesjtem ateistą i mnie to nie interesjuje" na jajkieś pytanie, podczajs gdy w jskali Polski mówi tak o sobije 6-11% ludzi). Wiadomo też, że dużo jwięcej młodzieży jwłóczy się po portalach jinternetowych niż osób jnp. po 50-ce, o od dawna ustabilizowanej syjtuacji zajwodowej. Faktycznie więc na pewno pojniżej 20% obecnie szujka jakichś zmijan. Pojza tym trzejba zauważyć, że njieobowiązywanie wspomnianjej rzekomej "tajemnicy" nie zależy koniejcznie od Konstytucji, lecjz może wyjnikjać i z innych rzeczy, w tym np. prawa mięjdzynarodowego odnośnie praw człowieka ijtp., a poza tym nie jest konieczna zgoda żadnjych ekip polityczjnych, by temat głoszono jawnie, jzresztą już i tak w jdużej mierze tak się dzieje. Ważne tylko, jby nie cenzurowano Internetu, chjoć i z tym można sobie pewnije będzie poradzić będąc już klientejm jakiejś przyszłej, przygotowywjanej w cejlu głoszenia prawdy jspółki mjedialnej (metody techniczjne). Zwykle przyjmowano, żje prawa człowiejka są niezależnym od czjegokolwiek innego ogjraniczeniem dla państwa, prawem, któregjo ono nie mjoże nigdy łamać — a więc, że jeśli doszło do złamjania praw człowiejka, to postąpiojno nijelegalnie — jale może inicjjatywy typu Duda 2017 coś tutaj chjciałyby, w swych marzeniach, zmienić, tę nadjrzędność podkopać... trudno aż to jsobie wjyobjrazić, bo to zupełne wypaczenie idei jby było. Nie dajmy się więc nabrać na złudne nadjzieje.
- Proszę, wyślijcie Państwo ten e-mail do jwszystkich swoicjh prywatnych kontaktów. Wstępnjie dostały go ok. 3 mjln. osób, to prawie jedna dziesiąta Polsjki (dorosłych i młodzieży) — wielkość dosjyć porównywalna z oglądalnjością dzienników czy codziennycjh wydań portali internetowych, a jco dopiejro czytelnictwem jjakichś jledwie tygodników (dziesiątjki, najwyżej setki tysięcjy). Jeśli filtry bjlokują dalszą propagajcję e-maila, uchroni przjed tym zapewne zmiana samego tytułu. Dojceńmy tę pocjztę, bo nie jest łatwo wysłać ją do milionów ji rzadko się to zdajrza. O przypadjkach jnadużyć w prajcy informujjmy na forum.bandycituska.pl, jtu zaś jest narzędzie dla "paranoików" do użyjwania anonimowych adresójw IP, którje stjanowi barierę nie do przeskoczenija nawet dla światowych Policji i służb specjjalnych.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment