Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Uprowadzona przez idoli |||Quebonafide i Taco Hemingway – MrsGrabowska
- PART I
- OMG! JUŻ DZISIAJ KONCERT TACONAFIDE! Ubrałam się w biały crop top i spodnie z wysokim stanem a na to założyłam rozpinaną, za dużą męską bluzę. Wsiadłam do tramwaju i pojechałam do klubu w którym odbywał się koncert. Leciały wszystkie moje ulubione piosenki, m.in. Art-B, Tamagotchi, Candy, Deszcz na betonie i inne. Z racji że wykupiłam bilet VIP to stałam w pierwszym rzędzie a po koncercie miałam Meet&Greet. Koncert zleciał niesamowicie szybko ale bawiłam się dobrze. Po jego zakończeniu poszłam do garderoby i nagle wszystko zrobiło sie ciemne. Pamiętam tylko że miałam szmatke przyłożoną do twarzy i poczułam zapach chlorofomu po czym błyskawicznie zasnęłam. Obudziłam się w jakimś białym pustym pokoju. Nie było w nim nic. Miałam jednak farta bo w pokoju było gniazdko a miałam przy sobie torebke w której miałam telefon i ładowarke. Postanowiłam więc podłączyć go i zadzwonić po pomoc ale nie było sygnału.
- -Kurwa co to za zadupie?- pomyślałam
- Wtedy z oddali usłyszałam rozmowę Quebo i Taco.
- -Musimy ją złożyć w ofierze szatanowi w ciągu 24 godzin- powiedział Taco
- -Nie zrobimy tego. Jest zbyt piękna na to.
- -Co ci odjebało?
- -To że ta dziewczyna nie zasługuje na śmierć
- -Przestań pierdolić- Powiedział Taco po czym wziął nóż i poszedł w strone mojego pokoju ale zatrzymał go Quebo.
- -NIE ZABIJESZ JEJ!!!- Wykrzyknął Quebo we złości
- -Dobra. Zostawie ją. Ale musi mi dać jakieś benefity hehe- Powiedział Taco ze złowieszczym śmiechem.
- Quebo wszedł do mojego pokoju i zaczęliśmy rozmawiać.
- -Czemu mnie porwaliście?- Zapytałam
- -To tajemnica.- Odpowiedział
- -No powiedz.
- -No więc... Porwaliśmy cię żeby złożyć cię w ofierze szatanowi.
- -CO KURWA?? :)- Zapytałam wkurwiona i zszokowana jednocześnie
- -Spokojnie. Nie zabijemy cię. Ale musisz sprzedać nam swoją duszę.
- -Muszę to przemyśleć.- Odpowiedziałam
- -Masz na to 24h.
- -Okej. A nie patrząc na to że mnie porwaliście to jestem wam wdzięczna.
- -Za co?
- -Przez was przestałam się ciąć- Powiedziałam po czym podwinęłam rękaw mojej bluzy
- -Wow. Musisz być na prawdę silna.
- -I jestem- odpowiedziałam
- -Muszę już iść- powiedział Quebo
- -Oki to pa- powiedziałam
- Trochę tu nudy. Nie ma zasięgu a internet jest chujowy. Ale ściany pachną świeżością. Może to znak, że wstawią mi tu jakieś meble? Oby.
- Heeej :* Witajcie w moim pierwszym opowiadaniu na Wattpadzie. Jak wam się podoba?
- PART II
- Przez całą noc nie mogłam spać. Po pierwsze- nie miałam w pokoju nawet poduszki, a po drugie- Boję się że ten psychopata Taco coś mi zrobi. Nie mam czym się zabarykadować ani nie mam klucza do zamka. W końcu nadszedł dzień. Ich niewolnica przyniosła mi do pokoju śniadanie. Była to wystygła jajecznica. Normalnie bym jej nie tknęła ale byłam tak głodna że aż ją zjadłam. Ich niewolnica była niewiele starsza ode mnie i ubrana w lateksowe wdzianko. Mam wrażenie że jest ich seksualną niewolnicą.
- Kolejną godzinę spędziłam w ciszy. Ja chyba tutaj zwariuję! Ale w końcu zjawił się Taco który miał ze sobą jakąś kartkę.
- -Podjęłaś już decyzję?- zapytał
- Myślałam że to cyrograf. Wahałam się bo wiem jakie to ma konsekwencje. Potem jednak przeczytałam tę kartkę. Było napisane na niej:
- ,,Jeśli to czytasz oznacza to że nie możesz już stąd uciec bo i tak cię znajdziemy. Zostałaś zachipowana. Jesteś naszą wybranką. Zostałaś skazana na sławę. Ale musisz przyznać nam prawo własności do twojej osoby. Od dzisiaj jesteś naszą własnością."
- Nie wiedziałam co to konkretnie oznacza. Od zawsze byłam szarą myszką ale moim marzeniem była sława. Tylko nie wiem co oznacza ,,prawo własności do mojej osoby". Ale ta pokusa jest silniejsza! Oczywiście najbardziej chciałabym wrócić do moich przyjaciół ale i tak nie ma już odwrotu a poza tym chcę uwolnić się od mojej siostry.
- -Podpisuje!- Wykrzyknęłam po czym wzięłam długopis i podpisałam umowę z nimi.
- -Od teraz należysz do nas!- Wykrzyknęli równocześnie Kuba i Filip
- -A co to oznacza?- Zapytałam
- -Wszystko. Możemy cię zamordować, zgwałcić, uczynić seks zabawką bez rąk i nóg ale też odchipować i uwolnić. To zależy od naszego humoru. Więc prosimy cię żebyś była posłuszna i spełniała nasze zachcianki. No chyba że chcesz kulke w łeb.- Powiedział Quebo.
- -Ale mnie nie zgwałcicie?- Zapytałam
- -Zobaczymy... Hehe- odparł Taco po czym wyszedł z pomieszczenia razem z Kubą.
- Godzinę później usłyszałam dźwięk wnoszonych mebli. Okazało się że moi porywacze kupili mi telewizor, łóżko, szafkę nocną, szafę oraz zamontowali w pokoju wi-fi.
- -Nie myśl że się o ciebie troszczymy. Zrobiliśmy to tylko po to, żebyś nie spierdoliła nam z nudów- Powiedział Quebo.
- Jednak ja wiem że on się o mnie troszczy! On chyba coś do mnie czuje! Te jego oczy, tatuaże, jego KURWA WSZYSTKO! ON JEST TAKI CUDOWNY!
- Resztę dnia spędziłam na oglądaniu telewizji i pisaniu z moją jedyną przyjaciółką. Opowiedziałam jej o całej sytuacji oraz ostrzegłam, żeby nie dzwoniła na policję bo nic nie zdziała a narobi sobie tylko większych kłopotów. To samo napisałam do mojej siostry i rodziców.
- 4 gwiazdki= kolejny rozdział (chcę mieć pewność że ktoś to czyta)
- PART III
- Siedziałam na łóżku i oglądałam telewizję. Wiedziałam że moja sytuacja jest beznadziejna ale też nie mogę się stąd wydostać więc muszę ją zaakceptować. Oglądając telewizję nagle usłyszałam pukanie. Ujrzałam przystojnego faceta po którego oczach jednak można było poznać że jest psychiczny.
- -Czego chcesz?- Zapytałam.
- -Ciebie- Odpowiedział
- -Chwila... Co?
- -Rozbierz się
- -Wypierdalaj, dobrze?
- -Pamiętasz o pakcie?
- -To ty też jesteś jego częścią?
- -Rozbieraj się
- -No dobra...
- I po tych słowach ściągnęłam mój za duży, męski podkoszulek, który był długi aż do moich kolan i byłam w samej koronkowej bieliźnie. Krocze mężczyzny gwałtownie urosło.
- -Więcej- Odpowiedział
- A ja odpięłam mój stanik i rzuciłam nim delikatnie na ziemię. Jego oczom ukazały się moje piersi. I moja czerwona od wstydu twarz. A on wyjął swojego penisa i zaczął się masturbować. To był obrzydliwy widok. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, w których po chwili ukazał się Quebo.
- -Co ty odpierdalasz?- Zapytał
- -On mi kazał!- Krzyknęłam- Powiedział, że też jest częścią paktu!
- -Nie mówię do ciebie. A on nie jest częścią paktu. A ty Boris, wypierdalaj!- Powiedział Kuba.
- Boris zrezygnowany, ale wciąż podniecony wyszedł z pokoju. Mogłam usłyszeć stłumione dźwięki jego masturbacji.
- -Fajne masz cycki- Powiedział Quebo i puścił do mnie oczko a ja znowu zrobiłam się czerwona na twarzy, po czym ubrałam się w mój stanik oraz w czarne legginsy i szarą bluzę.
- Kolejne godziny zleciały mi na używaniu telefonu oraz na jedzeniu obiadu. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Ukazali się w nich Quebo i Taco. Dali mi seksowny strój króliczka. Założyłam go a oni wzięli mnie do ich pokoju. Był ogromny i niesamowicie luksusowy. Była w nim gigantyczna plazma, jacuzzi, dużo złota oraz ogromny przepych. Usiedli na kanapie a mi kazali stanąć przed nimi i erotycznie tańczyć. Potrząsałam moimi pośladkami na których były tylko obcisłe, lateksowe stringi. Nagle poczułam, że ktoś dał mi klapsa. Okazało się, że to był Taco.
- -Łapy przy sobie!- Warknęłam
- -Nie wiesz, że jesteś naszą własnością? Za karę musisz tańczyć nago.- Odpowiedział Taco, po czym zerwał ze mnie stanik oraz stringi przez co byłam zupełnie naga.
- Ledwo powstrzymując łzy upokorzenia potrząsałam moimi pośladkami oraz siadałam na kolana Quebo i Taco. Chętniej siadałam na kolana Quebo. On traktuje mnie bardziej uczuciowo. Chyba coś między nami jest!
- Widziałam że wywoływałam ogromne podniecenie u obu mężczyzn. Potrząsałam pośladkami coraz chętniej. Quebo i Taco obrzucali mnie banknotami i oblewali winem.
- -Dobra. Na dzisiaj wystarczy. Idź do siebie- Powiedział Quebo.
- Zamknęłam się w swoim pokoju i po przekroczeniu progu dotarło do mnie, co zrobiłam. Poczułam się jak najgorsza dziwka. Zaczęłam płakać. Na podłodze na której leżałam utworzyło się jezioro Łez. Nagle usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi i ujrzałam Kubę.
- -Słyszałem że płaczesz- powiedział Quebo.
- -Nie prawda
- -Nie musisz tego ukrywać. Widzę twój popsuty makijaż i jezioro łez na podłodze. Nie płacz. Nie jesteś dziwką.
- Jego słowa dodały mi otuchy i natychmiastowo się uśmiechnęłam ale on już poszedł. On chyba serio coś do mnie czuje!
- PART IV
- Obudziły mnie promienie słońca przenikające przez małe okienko w moim pokoju. Wstałam i zaczęłam robić sobie makijaż. Byłam ubrana tylko w koronkowy stanik i również koronkowe majtki. Nagle poczułam rękę na moim prawym pośladku. Odwróciłam się i kątem oka zobaczyłam silnego, przystojnego mężczyznę a potem poczułam zapach chlorofomu. Ciemność snu pochłaniała mnie całą. W końcu odpłynęłam.
- Obudziłam się 20 minut później. Cała zasłonięta byłam tym samym mężczyzną który złapał mnie za tyłek. Byłam GWAŁCONA... Próbowałam krzyczeć ale miałam zaklejone usta taśmą. Próbowałam również z nim walczyć ale on był silniejszy. Kątem oka zobaczyłam Taco, który to nagrywał. Usłyszałam, że powiedział:
- ,,Ale to zajebiste"
- Po moich policzkach spływały łzy. Mój gwałciciel skończył w środku. Ja mogę być w ciąży... Ten gwałciciel jest podobny do przystojnego ochroniarza siedziby gangu, ale już mi się nie podoba po tym, co mi zrobił. Taco od początku uważałam za świnię, ale teraz przeszedł sam siebie. Nienawidzę go!
- Jednocześnie czuję się jak najgorsza szmata. Nie chcę już żyć! Wzięłam moją maszynkę do golenia i wyjęłam z niej jedną żyletkę. Cięłam się jak opętana a krew lała się niczym wodospad z moich rąk. W końcu upadłam. Półprzytomna usłyszałam jeszcze głos Quebo, oraz poczułam jego pocałunek. Potem straciłam przytomność.
- Obudziłam się w szpitalnym łóżku. Byłam bardzo słaba i przyłączona do kroplówki. Nade mną stał Quebo.
- -Cała podłoga w łazience była we krwi. Prawie umarłaś. Dlaczego to zrobiłaś?- Zapytał.
- -Zostałam zgwałcona.- wyszeptałam.
- -O kurwa. Przez kogo?- powiedział
- -Przez jednego z ochroniarzy- odszepnęłam.
- -Przejdziemy przez to razem- powiedział ciepłym głosem Quebo.
- Po czym pocałował mnie w usta. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Quebo odszedł od łóżka i wręczył mi słodkiego misia na pocieszenie.
- -Dziękuję- powiedziałam.
- A Quebo uśmiechnął się i wyszedł ze szpitala.
- Kolejne godziny zleciały mi na badaniach. W końcu zakończyły się i mogłam pooglądać telewizję. Nagle w drzwiach od sali zjawił się Taco.
- -Po co tu przylazłeś?- zapytałam.
- -Przyszedłem cię przeprosić- powiedział, a po chwili odrzekł- Żartowałem, chcę cię zgwałcić.
- Po tych słowach podszedł do mojego łóżka i włożył mi rękę pod bieliznę. Włożył we mnie dwa palce. Zaczęłam krzyczeć i po chwili zjawiła się pielęgniarka.
- -CO PAN WYPRAWIA?!
- -Yyyy. Ja już idę- Powiedział Taco, po czym z prędkością światła wyszedł ze szpitala.
- Chciałam już zakończyć ten dzień, dlatego zasnęłam.
- PART V
- Już dzisiaj wychodzę ze szpitala! Jestem taka szczęśliwa! Jeszcze muszę przejść kontrolne badania ale wszystko jest już dobrze. Trochę popisałam z przyjaciółmi a potem oglądałam telewizję. Po kilku godzinach poszłam na badania. Wszystko było już dobrze i zostałam wypisana do domu. Byłam już zameldowana w willi Filipa i Kuby, więc poszłam właśnie tam.
- Nie było tam żadnego powitania, więc poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nagle poczułam ciepły dotyk na moim ramieniu. Z racji że mam traume po gwałcie to obróciłam się i uderzyłam go w twarz. Okazało się że to był Kuba. Przeprosiłam go a on się tylko zaśmiał i przyjął przeprosiny. Nagle stanęliśmy wpatrzeni w swoje oczy. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Nasze usta połączyły się w jedność, a języki ze sobą walczyły. Położył rękę na moim udzie a ja dotknęłam jego wypukłe krocze. Na jego twarzy pojawił się rumieniec. W odpowiedzi włożył mi rękę pod bluzkę i zaczął bawić się moimi piersiami. Rzuciliśmy się na łóżko a on zdjął swoją koszulkę a moim oczom ukazała się jego nieziemska, boska, cudowna klata. Dotknęłam jej a on w odpowiedzi ściągnął ze mnie bluzkę. Chwilowo zatrzymaliśmy się i wpatrzyliśmy się w swoje oczy. Jego brązowe oczy przenikały przez moją duszę. Obdarzył mnie najbardziej namiętnym i seksualnym pocałunkiem jaki doświadczyłam w życiu. Byłam już cała rozpalona. Nie mogłam tyle czekać. Przewróciłam go i zaczęłam robić mu malinki na całym ciele. Każda malinka doprowadzała go do szaleństwa z rozkoszy. Oddał mi się cały. W końcu zabrałam się za jego rozporek. Rozpięłam go i zrzuciłam z niego spodnie. Moim oczom ukazały się białe bokserki z Calvina Kleina, na których odznaczała się jego męskość. Aż poczułam dreszcze z podniecenia. Delikatnie pieściłam dłońmi jego wypukłość a on jęczał z rozkoszy. W końcu pozbyłam się ostatniej jego części garderoby. Jego twarz była cała czerwona od wstydu ale czułam że właśnie tego chce. Wzięłam go do ust i pieściłam go moimi wargami. Nagle stał się pewniejszy siebie i to ja byłam na dole. Rozebrał mnie całkiem i delikatnie, ale stanowczo we mnie wszedł. Było mi niesamowicie dobrze. Doszliśmy równocześnie. Na końcu pocałowaliśmy się i przez godziny leżeliśmy wtuleni w siebie.
- PART VI
- Tej nocy nie mogłam zasnąć bo ciągle wymiotowałam. Gdy nastał ranek umyłam się, ubrałam w jeansową miniówkę i czarną bluzkę z dziurami na ramionach. Nagle znowu mnie zemdliło. Zaniepokoiło mnie to, więc postanowiłam zrobić test ciążowy.
- DWIE KRESKI.
- Co ja teraz zrobię? To może być dziecko zarówno Kuby, jak i tego gwałciciela, a może i Filip się do mnie dobierał. Jeśli to dziecko Kuby to je chcę, a jak nie jego to nie chcę.
- Postanowiłam pójść do pokoju Quebo. Powiedziałam mu o wszystkim i zapytałam się:
- -Jak uprawialiśmy seks to miałeś na sobie prezerwatywy czy nie?
- -Miałem
- -O kurwa.
- -Wtf... To źle?
- -Jestem w ciąży. A to oznacza że to ciąża z gwałtu i ojcem jest ten ochroniarz który mnie zgwałcił albo Taco bo on też mógł do mnie się dobierać. Co mam zrobić?
- -Pójdę do apteki po tabletki poronne.
- -Serio? Jesteś kochany!
- Następnie udałam się do swojego pokoju. Po 20 minutach zjawił się Quebo. Miał ze sobą tabletki. Połknęłam jedną i poczułam, jak spada mi kamień z serca. Co za ulga!
- Z racji że byłam strasznie śpiąca, poszłam spać. Obudziłam się po kilku godzinach i pooglądałam trochę telewizję. Nagle w moich drzwiach zjawił się Taco. Miał ze sobą strój króliczka na który składały się królicze uszy, gorset który więcej odsłaniał niż zasłaniał oraz króliczy ogon który nie wiedziałam jak założyć.
- -Po co mi to?- zapytałam
- -Będziesz króliczkiem na dzisiejszej imprezie w moim klubie.
- -Ale...
- -Zapomniałaś o pakcie?
- -No dobra. A jak założyć ten ogon?
- -Włóż to metalowe w dupe
- Po czym wyszedł. Ze łzami w oczach ubrałam mój strój. Gorset miażdżył moje narządy a ogon wbijał mi się w odbyt powodując ból. Wkrótce jednak ból minął a stało się to nawet przyjemne.
- Po 30 minutach Taco wrócił i zaprowadził mnie do czarnego BMW, którym pojechaliśmy do klubu. Miałam być w nim striptizerką.
- -Jakoś to przeżyję- pomyślałam
- Po czym zaczęłam erotycznie tańczyć. W sumie to mi się spodobało.
- Nagle zostałam zaciągnięta do toalety pod pretekstem indywidualnego tańca. Nagle zostałam pchnięta na ścianę a mój ogonek zniknął. Poczułam dziwne wypełnienie w moich pośladkach i ogromny ból. Odwróciłam się i zobaczyłam Taco i Borisa gwałcących mnie grupowo... Gdy już skończyli na moich plecach wybiegłam z płaczem z klubu i uciekłam do pobliskiego lasu. Schroniłam się w opuszczonej szopie w której przepłakałam całą noc.
- PART VII
- Siedziałam w szopie i płakalam. Miałam myśli samobójcze. Nagle usłyszałam, że ktoś idzie w moją strone. Dźwięk szeleszczących liści był coraz głośniejszy. W końcu ktoś uchylił drzwi od szopy. Ujrzałam w nich Quebo.
- -Zostaw mnie!- powiedziałam
- -Nie chce cie skrzydzić.
- -Faceci to świnie! Nie chce żyć!
- -Chcesz sie zabić?
- -Tak!
- -Nie zabijaj sie kotku. Masz mnie- powiedział, po czym mnie pocałował.
- Wtedy coś do mnie dotarło. Ja go kocham! Odwzajemniłam jego pocałunek a nasze języki toczyły walkę o dominację. Kuba zaczął dobierać się do moich piersi, ale ja powiedziałam:
- -Nie mam ochoty na seks.
- -W pełni cię rozumiem- odpowiedział
- Potem jeszcze siedzieliśmy w szopie wtuleni w siebie. On jest taki kochany! Może mnie porwał, ale jest dla mnie uczuciowy!
- Potem wyszliśmy z szopy i udaliśmy się do vana, którym przyjechał Quebo. Po 30 minutach znaleźliśmy się w willi. Nim wysiedliśmy, Quebo zapytał mnie:
- -Kto cię zgwałcił?
- -Taco i jakiś inny typ
- -Taco? Zajebie tego chuja!
- Quebo wkurwiony wyszedł z furgonetki a ja poszłam za nim. Gdy weszliśmy, on udał się w nieznanym kierunku a ja poszłam do siebie i zasnęłam.
- *Quebo pov*
- Zajebie go kurwa! On zgwałcił moją kraszi! Mam wrażenie że ona nie wie, że mi się podoba... Ide kurwa do niego! Wziąłem mój pistolet i poszedłem do jego pokoju. Leżał na łóżku. Wycelowałem w niego a on wstał i podniósł ręce do góry. Trzymałem palec na spuście i już miałem strzelić, ale spojrzałem w jego brązowe, piękne oczy i na jego cudowne włosy. Ale zaraz... Ja jestem hetero! Jakaś siła przyciągnęła mnie do niego. Odłożyłem pistolet na stół. Byliśmy coraz bliżej. W końcu wpiłem się w jego usta, a on odwzajemnił mój pocałunek! Całowaliśmy się coraz namiętniej, w końcu włożyłem mu dłoń pod koszulkę i pieściłem jego klatę. Gdy dotarło do nas co robimy, z obrzydzeniem odskoczyliśmy od siebie. Nie chcąc na niego patrzeć wziąłem swój pistolet i wyszedłem z jego pokoju. Co my odjebaliśmy? Przecież obaj jesteśmy hetero! To była jakaś magia!
- Gdy poszedłem do swojego pokoju położyłem się na łóżku i rozmyślałem o tej sytuacji. Po kilku godzinach zasnąłem. W moich snach był ON! On mnie chyba kurwa nawiedza! Ale ja jestem hetero! To jakieś nieporozumienie!
- Credits: S.J. & D+ Browser
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement