Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Skończył się pierwszy akt rządów PiS, w którym prezydent wszystko podpisywał. Bohater, poprzednio bezbarwny, nagle się zmienił. Jeśli Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się przerwać przedstawienia wyborami, drugi akt może być ciekawszy - mówi politolog Rafał Matyja, autor koncepcji IV Rzeczypospolitej
- Paweł Wroński: Czy obecne relacje Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy można określić słowami Józefa Becka: „A więc wojna”?
- Rafał Matyja: To nie jest wojna. Wojna zakłada pewną otwartość konfliktu, tu mamy konflikt, który będzie mniej lub bardziej ukrywany. Ale teraz się nam objawił. Problemem jest to, że jeśli w polityce konflikt jest otwarty, to jest też trudny do stłumienia. Czy możliwe jest porozumienie między prezydentem a PiS na dawnych zasadach? Teraz raczej nie. Wskazywałoby na to telewizyjne orędzie premier Beaty Szydło i orędzie prezydenta Andrzeja Dudy – były emitowane równocześnie. W TVP najpierw pokazano orędzie premier, a dopiero po nim wystąpienie prezydenta. W stacjach komercyjnych – na odwrót.
- Teraz musimy poczekać. Kolejny ruch należy do PiS. Otwarta wojna to jedna z możliwości.
- Premier Beata Szydło w orędziu usytuowała prezydenta po stronie „profesorskich elit” oraz zasugerowała, że – w odróżnieniu od PiS – słucha „ulicy i zagranicy”. Jego macierzysta partia słucha natomiast „głosu zwykłych Polaków”, którzy domagają się reformy systemu sprawiedliwości.
- – To prawda. Ale musimy uwzględnić, że to reakcja po autentycznym szoku, jakim dla PiS były dwa weta prezydenta. W wystąpieniu Szydło nie było elementów nowej strategii. Raczej była to reakcja uspokajająca własnych wyborców. Bo przecież nie tylko władze partii, ale też jej wyborcy nie spodziewali się takiego zachowania Dudy.
- Tydzień temu w wywiadzie dla „Wyborczej” przewidział pan emancypacyjny ruch prezydenta. Także Bartłomiej Sienkiewicz w „Rzeczpospolitej” pisał o możliwości wybicia się Andrzeja Dudy na niepodległość.
- – Dopuszczałem możliwość emancypacji prezydenta, opierając się na zasadzie precedensu, jakim było zawetowanie istotnej dla PiS ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych. Szanse oceniałem pół na pół.
- Sienkiewicz wskazywał, że ewentualna emancypacja Dudy może budować wewnątrzpisowski obóz, który chciałby realizować konserwatywny program, ale nie chciałby firmować radykalnych, agresywnych i dzielących społeczeństwo ruchów.
- – Tu jestem sceptyczny. Dziś wszystkie zasoby, które pozwalają przyciągnąć do aktywności w ugrupowaniu, mają Jarosław Kaczyński i rząd. To oni mogą dzielić posady i korzyści. Ich możliwości to ogrom wobec możliwości prezydenta. Po drugie, powołanie w otoczeniu Andrzeja Dudy słabej partii prezydenckiej będzie go obciążało jako polityka. Mamy czeski przykład partii Milosza Zemana, który wygrał wybory prezydenckie, ale jego partia w wyborach parlamentarnych dziewięć miesięcy później dostała 1,5 proc. Po trzecie, budowanie takiej frakcji czy ugrupowania byłoby sensowne nie teraz, ale w 2019 r. – wobec ewentualnego kryzysu władzy, a przed wyborami prezydenckimi. Na sam koniec: nie potrafię wymienić dziesięciu liderów politycznych z szerokiego kręgu PiS, którzy byliby skłonni do takiej inicjatywy się zapisać.
- Pojawiają się pogłoski, że Jarosław Gowin już zgłosił akces do takiego ugrupowania.
- – Wolałbym porozmawiać raczej o przyszłości Łukasza Rzepeckiego – młodego posła PiS, który w trakcie głosowania ustawy o Sądzie Najwyższym wyjął kartę do głosowania. Rozważanie od kilkunastu miesięcy tego, co zrobi Gowin, jest bezprzedmiotowe.
- Wcześniej Rzepecki skrytykował z sejmowej trybuny pomysł PiS na podatek paliwowy. Spójrzmy dalej – co z posłami Kukiz’15? Twierdzą, że to oni są wygranymi konfliktu wokół sądów. Rozmawiali z prezydentem, a o demonstracjach mówili „darcie japy”.
- – Uczciwie mówiąc – Paweł Kukiz nie mówił tak o protestach, ale o liderach opozycji. On nie jest szaleńcem. Ale i tak zabrzmiało źle. Kukiz’15 gdzie indziej ma wyborców i zachowuje się w wielu sprawach tak, jakby stawał w pół drogi. Nie ma dla tego ugrupowania dobrego opisu. W wyborach prezydenckich rzeczywiście Andrzej Duda mógłby się na nich oprzeć, szczególnie po ostatniej decyzji. Wyborcy tego ugrupowania cenią sobie zademonstrowaną przezeń ostatnio niezależność, pozapartyjność i to, że prezydent Duda nie jest z obozu PO.
- Z orędzia prezydenta wyczytałem z kolei, że wcale nie zamierza zrywać z PiS i iść na konfrontację. To politycy PiS sugerują, że nie musi być kandydatem ich partii w wyborach.
- – Tak można byłoby odczytywać wystąpienie Dudy, gdyby Jarosław Kaczyński był politykiem bardziej elastycznym. Reakcja byłaby wówczas również elastyczna. Kaczyński powinien powiedzieć: „Trudno. Zarzucano nam, że prezydent jest sterowalny i zależny od PiS, a to było kłamstwo, bo prezydent nie jest sterowalny”. Widać jednak, że obecnie prezes PiS jeszcze takiej strategicznej elastyczności nie ma. Zresztą, w trakcie tego konfliktu doszło do potężnego zaangażowania się emocjonalnego ze strony władzy. Przypomnę wypowiedź wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego na Twitterze [określił protestujących mianem „komunistów, esbeków i zdrajców”]. To jest przecież człowiek odpowiedzialny za policję, nie np. wiceminister środowiska. Po drugie, media publiczne były nastawione na tak daleką konfrontację, że obóz rządzący zachowania prezydenta Dudy nie mógł przyjąć.
- Jakie w takim razie były polityczne kalkulacje prezydenta?
- – Tego rodzaju posunięcia to zwykle poważne decyzje życiowe. Prezydent zapewne podjął ją pod wpływem rozmów z ważnymi dla niego osobami, pod wpływem obserwacji tego, co się dzieje w kraju, czy intuicji. Nie sądzę, by Duda podejmował tę decyzję na zimno i makiawelicznie.
- W gruncie rzeczy uchronił Polskę przed nieprzewidzianymi konsekwencjami międzynarodowymi, w Polsce powstrzymał narastające protesty, czyli na dłuższą metę uchronił PiS od klęski. PiS powinno mu podziękować, a nie nazywać „elementem układu”.
- – Patrzy pan na PiS swoimi oczyma, a nie z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego i członków tej partii. Myślę, że w PiS nikt nie myślał w kategoriach ochrony państwa przed głębokim podziałem i zaburzeniami. Tu myślenie wydaje się inne. Weto prezydenta może partię kosztować bardzo dużo. PiS zbudowało swój świat celów i wartości, w którym ta decyzja jest traktowana jako zdrada i załamanie się długofalowych planów.
- Naprawdę nie uważam za sensowne podpowiadania politykom PiS, co jest dla nich dobre.
- Spodziewa się pan przyspieszonych wyborów? Wśród posłów PiS pojawiają się takie plotki. Ale partia ma na razie stabilną większość.
- – Przedterminowe wybory byłyby próbą poszukania większości, która pozwalałaby np. odrzucić weto prezydenta. To bardzo ryzykowna gra. Nie wiem, czy PiS jest w stanie ją podjąć, ale zupełnie takiego rozwiązania nie wykluczam.
- Teraz najważniejszym politycznym przedsięwzięciem prezydenta Dudy jest referendum w sprawie przyszłej konstytucji. Czy wyobraża pan sobie dyskusję na ten temat w zdominowanym przez PiS Senacie? Zwłaszcza że prezydent chce postawić główne pytanie: Czy należy wprowadzić ustrój kanclerski, czy też prezydencki i wzmocnić uprawnienia głowy państwa?
- – To może być ciekawa dyskusja. Wydaje się, że obecna postawa prezydenta może mieć istotne znaczenie – zwłaszcza że do rozpisania referendum prezydent potrzebuje zgody Senatu. Polska polityka jest w bardzo dynamicznej fazie. Po pierwszym akcie rządów PiS, w którym prezydent podpisywał wszystko, jesteśmy w drugim, zadziwiająco odmiennym od pierwszego. Bohater, poprzednio bezbarwny, nagle się zmienił. Ten akt, jeśli Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się przerwać przedstawienia wyborami, może być jeszcze ciekawszy.
- Rafał Matyja – politolog, publicysta. W latach 1997-2000 redaktor „Kwartalnika Konserwatywnego”, autor koncepcji IV Rzeczypospolitej. W 2000 r. przeniósł się z Warszawy do Nowego Sącza, gdzie współtworzył Wydział Studiów Politycznych WSB-NLU. Doktor habilitowany nauk społecznych, od 2014 r. profesor nadzwyczajny w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Stały współpracownik miesięcznika „Nowa Konfederacja”, publikuje także w „Tygodniku Powszechnym” i „Rzeczpospolitej”. Ostatnio wydał książkę „Rywalizacja polityczna w Polsce” (2013)
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement