Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- >urodziłeś się czarny
- >do tego nieszczęścia trzeba dodać to, że jesteś więźniem kolonii karnej
- >pewnego dnia nad kolonią słychać wielkie bęc i zamiast nieba jest niebieskie pole siłowe
- >więźniowie od razu robią powstanie
- >twój ziomek jest jego wodzem więc dołączasz się od razu
- >wygraliście
- >tworzycie obóz w miejscu siedziby waszych strażników
- >ziomek w podzięce pozwala ci pilnować bramy do zamku w waszym obozie
- >niby chujowo, ale przynajmniej możesz komuś obić mordę jak przejdzie bez pozwolenia
- >do tego podpierdalasz 1k bryłek rudy każdemu kto nie jest z twojego obozu
- >żyć, nie umierać
- >pewnego słonecznego dnia przybiega do ciebie jakiś brodaty ziomek w rajtuzach
- >uśmiechasz się do niego i witasz się
- >on milczy
- >jak chcesz przejść to zapierdalaj do Diega robić zadania
- >dalej nic
- >jak chcesz zadanie ode mnie to zajeb Mordraga
- >cisza
- >trochę się wkurwiasz bo nerwowy jesteś facet
- >halo kurwa po polsku nie rozumiesz?
- >milczy
- >dobra dawaj 1k rudy albo wypierdalaj
- >wypierdala
- >przychodzi do ciebie trener nowociot obozowych Diego
- >kurwa słuchaj co ten nowy odjebał xD
- >wysłałem go z wiadomością do szefa kopalni
- >a on mówi, że mu wypadła po drodze
- >zajebał miecz Fiskowi
- >i podobno spierdolił gdzieś z Mordragiem
- >Mordrag to twój wróg numer 1 w obozie
- >już czujesz, że typ jest niezłym skurwysynem
- >następnego dnia znowu przybiega ziomek w rajtuzach
- >daje ci 1k rudy
- >nie chesz go przepuszczać ale hajs to hajs
- >jeszcze kilka razy typ przybiega i ucieka
- >za każdym razem ma nowe wdzianko
- >aż w końcu spokój
- >pewnego dnia z oddali słychać głośne jeb
- >twój kolega z powstania uznał to za znak do zajebania wszystkich magów w zamku
- >ech, robota to robota
- >zamykacie obóz
- >zabijacie wszystkich gości nienależących do obozu
- >i takiego jednego męczydupę którego wszyscy nienawidzą
- >chillujecie sobie w środku bo nie ma co robić
- >aż nagle słychać pukanie do bramy
- >idziecie z pozostałymi ogarnąć o co chodzi
- >a tam tamten gościu w rajtuzach tylko ze zbroją i jakimś świecącym mieczem skacze w bramę i obija się o nią mordą
- >wszyscy ciśniecie z niego bekę
- >aż nagle typek zamiast obić mordą w palisadę pojawia się za bramą
- >wtf
- >rzucacie się na niego
- >on jedno uderzenie miecza jeden trup
- >w końcu zostajesz tylko ty i on
- >sam na sam
- >patrzycie sobie chwilę w oczy
- >czujesz adrenalinę walki
- >nigdy nie lubiłeś typa
- >rzucasz się na niego ze wściekłym krzykiem
- >DOIGRAŁEŚ SIĘ
- >raz dwa trzy
- >leżysz na ziemi i nie kontaktujesz
- >mija kilka dni
- >cały obity upewniasz się, że facet w rajtuzach sobie poszedł
- >ranny zbierasz pozostałych żywych i czekacie, aż coś się stanie
- >w końcu słychać mega głośne jebnięcie i bariery nie ma
- >spierdalacie z ziomkami gdzieś daleko
- >czujesz, że to czas na nowe, spokojne życie jako bandyta
- >pewnego dnia przychodzi Kruk i mówi, że macie iść za nim
- >podobno facet w rajtuzach zginął, ale i tak wysłano za nim listy gończe na wszelki wypadek
- >czujesz się dobrze w środeczku
- >jakimś cudem znajdujesz się ze znajomymi po drugiej stronie wyspy
- >jakieś lasy, bagna, pustynia, cudy na kiju
- >jesteście przy jakiejś świątyni
- >Kruk dobry człowiek znowu stawia cię na straży bramy do kopalni i świątyni
- >możesz za darmo biczować niewolników
- >żyć, nie umierać
- >aż pewnego dnia ktoś podnosi raban w obozie
- >masz złe przeczucia co do tego
- >ale nadal pilnujesz
- >aż chwilę potem widzisz postać
- >o nie
- >to nie może być on
- >podbiega do ciebie facet w rajtuzach
- >milczy
- >dobra facet, udajmy, że nic się pomiędzy nami nie wydarzyło
- >ale daj tabliczkę, żebym mógł cię wpuścić
- >typ wypierdala
- >10 minut później wraca z tabliczką
- >zrezygnowany puszczasz go
- >z kopalni dochodzą dźwięki walki
- >typ wychodzi
- >staje przed tobą
- >patrzysz się na niego
- >gość z kieszeni wyjmuje głowę Blodwyna
- >nic nie mówisz, puszczasz typa do świątyni
- >w świątyni słychać jakby grzmoty i odgłosy walki
- >typ wychodzi z naelektryzowanymi włosami ale żyje
- >takiego pojeba w życiu nie widziałeś
- >patrzysz się na niego błagalnym wzrokiem
- >dobra, zajebałeś Kruka, uwolnię niewolników i będziemy żyć w zgodzie, okej?
- >typ patrzy się na ciebie
- >kulisz się i na kolanach modlisz się do niego
- >proszę nie bij mnie
- >on wyciąga miecz
- >następna rzecz jaką pamiętasz, to to, jak jakiś ork zajebał ci w ryj
- >halo, jedziesz z nami na kontynent czarny kurwiu
- >do tego daje ci wybór, albo arena albo idziesz machać miotłą do mojego mieszkania
- >bez wiary w swoje życie wybierasz arenę, wszystko lepsze od machania miotłą
- >wygrywasz walkę za walką
- >orkowie zaczynają cię szanować
- >zostajesz ich generałem
- >twój znajomy, który niby zna cię od dziecka
- >ty za dzieciaka myślałeś, że ork to jest taki do orania pola
- >ale mniejsza
- >załatwia ci bezpieczną, wysoko postawioną robotę
- >tak
- >stoisz na jebanej bramie
- >przynajmniej możesz zajebać nieposłusznemu orkowi w mordę
- >tak spokojnie płyną dni
- >żyć nie umierać
- >pewnego dnia słoneczko ciepło grzeje
- >ptaszki śpiewają
- >i przybiega psychol w rajtuzach
- >od razu mówisz do niego
- >kurwa, ja wiem, że jak przychodzisz to są kłopoty, przejdź i rób co chcesz, tylko mnie nie bij
- >on tylko spogląda na ciebie oczyma masowego mordercy
- >ale biegnie dalej
- >kamień z serca
- >dalej odwalasz swoją robotę strażnika bramy
- >aż tak dobrze, że zostajesz gubernatorem Trelis
- >generalnie masz dobre uosobienie, więc postanawiasz ogarnąć pokój między ludźmi i orkami
- >wszystko fajnie
- >do czasu
- >znowu przybiega facet w rajtuzach
- >tym razem nawet nie kiwnął na ciebie palcem
- >wysłał za tobą swoich przydupasów
- >a tymczasem on sam mianował się królem całej krainy
- >postanawiasz, że tego za wiele
- >wsiadasz na pierwszy statek byle gdzie
- >znajdujesz karczmę na zadupiu
- >chlejesz ile wlezie
- >po kilku latach imprezowania twój żywot dobiega końca
- >marskość wątroby
- >spokojnie leżysz na łożu śmierci już z nią pogodzony, bo przeżyłeś swoje
- >niestety
- >przychodzi do ciebie on
- >facet w rajtuzach
- >patrzysz się w jego zimne, psychopatyczne oczy
- >on wyciąga miecz
- >przebija twój brzuch
- >robisz głośne OCCCHHHH
- >on nachyla się nad tobą i machą rękoma
- >ostatnie słowa jakie słyszysz wydobywają się gromkim basem z jego ust
- >NIE MA CZEGO PLĄDROWAĆ
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement