Guest User

VaticanVice

a guest
Jan 15th, 2019
109
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 16.77 KB | None | 0 0
  1. Życie w Vatican Vice nie od zawsze było takie proste. Na przestrzeni lat miejsce to zmieniło się z pięknego słonecznego miasta w jeden wielki rynek narkotykowy.
  2. Mieszkając tu od lat, widzę jak tutejsze społeczeństwo podzieliło się na dwie strony – w tzw. Producentów i Konsumentów.
  3. Pierwsi z nich, Producenci, to zgraja największych międzynarodowych baronów narkotykowych sprzedający swoje ''produkty” nam, Konsumentom.
  4. My Konsumenci jesteśmy zaś siłą roboczą napędzającą całe te gówno. Do Konsumentów należą prawie wszyscy, biznesmeni, slamsy, czy chociażby klasa średnia.
  5. To nieistotne kim jesteś bo mało jest osób tym mieście, którzy nie umoczyli chociaż palca w tym gównie. Wśród obydwu grup są jeszcze kurierzy ale o nich opowiem wam sam.
  6. Tak ogółem nazywam się Anon (lvl.18), mieszkam tutaj od lat, dokładnie od blisko dziesięciu. Chciałbym też dodać, że zanim się tu wprowadziłem to byłem nielegalnym imigrantem szwendającym się świecie, zresztą cała moja rodzina była.
  7. Szczerze nawet nie pamiętam z jakiego kraju uciekliśmy a pytając moją mamę zawsze otrzymywałem tą samą odpowiedź:
  8. >To nieistotne, nasz dom jest teraz tutaj, słonko.
  9. Żyjemy w tutejszych slamsach, bo na to nas tylko stać. W całej naszej rodzinie to tylko ja i moje rodzeństwo zarabiamy na utrzymanie, bo ojciec jest alkoholikiem a mama…
  10. już nie żyje. Mam dwie siostry, starszą Anonine i młodszą Anie. Anonina(lvl. 19) po śmierci mamy przejęła jej obowiązki opieki nad nami, szyje, gotuje, pomaga nam w domu i zarabia.
  11. Niestety nieukończenie szkoły średniej i brak wykształcenia przyczyniły się do tego, że jedynym jej sposobem zarobku jest prostytucja.
  12. Ania (lvl.😎 jest grzecznym aniołkiem, też bardzo pomocnym. Obiecaliśmy mamie, że przynajmniej jej pomożemy ukończyć edukację i dostać się na porządne studia.
  13. Ja, zaś też bez szkoły pracuje w okolicznym magazynie u Pana Janusza Polaka za 8 eurogąbek za godzinę. Praca ciężka bo wykładanie towaru, ale liczy się to, że dajemy radę.
  14. Pomimo takiego przegranego życia mam też kilku kumpli. Jednym z nich był, Mati. Mieszkaniec slamsów, lecz po nim nie było tego widać. Zawsze ubrany elegancko jakby szedł na balety.
  15. Miał dużo hajsu oraz od czasu, do czasu kręcił się z jakimiś fajnymi loszkami (ok. 8/10 w skali benizometra).
  16. Nie sądziłem, że znajomość z Matim może obrócić moje życie o 180 stopni i wyjebać zajebistego gonga w ryj. Lecz wszystko zaczęło się pewnego dnia, gdy wracałem styrany z roboty.
  17. Szedłem sobie standardową drogą wzdłuż slamsów, gdy nagle z daleka zauważyłem Matiego.
  18. >O elo Mati
  19. >O siema Anon, co tam? Widzę, że wracasz z roboty XD
  20. >Nom, w chuj kurwa styrany jestem, ale co poradzić hehehehehe
  21. >Ja teraz też mam w chuj dużo pracy i mało mam czasu.
  22. >A gdzie pracujesz ?
  23. >yyyyy, jestem kurierem. Znaczy się nie takim zwykłym kurierem, zresztą lisyn mi Anon nie chciałbyś sobie zarobić? Mam ostatnio dużo tych przesyłek, za dużo. Zresztą Anon nigdy nie mogę tego w tobie pojąć, że pracujesz dla tego starego stulejarza, zgaduje że pewnie jeszcze za stawkę poniżej krajowej XD
  24. >Bo ja wiem?
  25. >Anon, ty mały coorviu nie pierdol. U mnie to byś nie musiałbyś dźwigać tych pierdolonych skrzyń i pudeł. W mojej robocie wystarczy tylko podjechać na miejsce, dać paczkę i wziąć kasę a tego jest w chuj, tyle w temacie XD
  26. >To jak Anon ? To tylko parę zamówień a zobaczysz, że będziesz chciał więcej
  27. >No dobra, co mi szkodzi. Kiedy mam zacząć?
  28. >Możesz nawet dzisiaj, cho ze mną pod mój dom to ci dam towar.
  29. >k
  30. Tak więc podeszliśmy pod dom Matiego, dał mi jakieś pakunki zawinięte w szary papier i dał jeszcze adresy dostaw, potem rozeszliśmy się w inne strony.
  31. Czym prędzej odłożyłem rzeczy z roboty i ruszyłem. Coorva, ten chuj Mati nie powiedział mi, że te adresy to na drugim końcu miasta są.
  32. Dobra po jakieś dobrej godzinie jazdy autobusami dojechałem na miejsce. Podszedłem pod wskazany adres,typowe blokowisko, wiele jest takich u mnie na slamsach.
  33. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi, dla pewności nawet zapukałem. Po jakimś czasie drzwi otworzył jakiś blado wyglądający łysy chłop.
  34. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, stanowczym zaniepokojonym tonem zapytał mnie:
  35. >Czego coorva?
  36. >No ja, emmmm mam przesyłkę
  37. >Aaaaa to ty, nareszcie coorva, już myślałem, że się nie doczekam XD Coś trochę się zmieniłeś ale to nie ważne, wchodź.
  38. Od razu kiedy wszedłem do mieszkania poczułem zapach palonej marihuany, smród papierosów i stęchlizny. Na podłodze leżało multon przepalonych lufek i kiepów.
  39. W końcu gość zaprowadził mnie do kuchni i poprosił o towar. Bez wahania dałem mu jedną z paczek.
  40. Facetowi na sam jej widok pojawił się banan na mordzie i jak dziecko z zapałem zaczął rozpakowywać paczkę jakby była gwiazdka.
  41. W trakcie gdy facet rozpakowywał paczkę do kuchni weszła skąpo ubrana brudna loszka paląca peta.
  42. Na mój widok uśmiechnęła się i zapytała faceta czy to przypadkiem nie nowy klient XD
  43. Gość odpowiedział jej żeby się nie plątała tu a tymczasem skończył wreszcie ją rozpakowywać. To co ujrzałem ostro mnie zaskoczyło, była to amfetamina w paru torebkach.
  44. Ten debil na sam jej widok otworzył, rozsypał na stół i posmakował jej nosem. Po krótkiej chwili dostał on takiego kopa, że zaczął napierdalać jakieś densy w rytmie techno.
  45. Wow, niezłe gówno – pomyślałem. Zapytałem gościa o moją należność bo nie po to tu zapierdalałem na drugi koniec tego miasta aby patrzeć jak jakiś łysol napierdala jakieś odpały.
  46. Gość spoważniał na chwilę i powiedział, że ma hajs ale zapytał czy może nie chciałbym zasrać jego loszki zamiast tego.
  47. Powiedziałem - nie dzięki, czym prędzej wziąłem hajs i stamtąd spierdoliłem. Ufff, jeszcze trochę a bym tam zdechł z tego smrodu.
  48. W ten spojrzałem ile dostałem kasy, 300 eurogąbek, o coorva! To tyle, ile zarabiam w tydzień, lecz nadal pozostał mi niesmak że zrobiłem coś nielegalnego.
  49. Coorva ale taki hajs ! Zmieszany a zarazem zmotywowany ruszyłem dostarczyć pozostałe paczki. Wróciłem późno do domu ale zarobiony po uszy. Bez słowa poszedłem spać.
  50. Następnego dnia poszedłem do Matiego wypytać go o zawartość tych paczek i co tu się kręci.
  51. >O Mati ! Dobrze, że jesteś ! Musisz mi coś powiedzieć.
  52. >O co chodzi Anon ?
  53. >Chodzi o zawartość tych paczek debilu, nie powiedziałeś mi, że to narkotyki.
  54. >Oj, Anon, Anon, Anon… A co ty myślałeś, że to paczki dla powodzian ? Spójrz prawdzie w oczy i zobacz ile hajsu z tego zyskałeś. No zobacz coorva na jednej takiej przesyłce zarabiasz tyle co w tydzień, mówiłem ci, że to gówno jest kopalnią złota XDDDDD
  55. > W ogóle skąd te paczki masz ? Bo nie wierze, że sam zająłeś się produkcją narkotyków.
  56. >Swoje źródła mam, z czasem jak popracujesz to zobaczysz XDDDDDDDD
  57. >No dobra, już mniejsza o to, dostarczyłem wszystkie przesyłki. Co dalej ?
  58. >Bierz następne, im więcej ich dostarczysz, tym więcej hajsu.
  59. Jak powiedział, tak robiłem, po dłuższym czasie miałem już tyle hajsu, że na spokojnie mogłem utrzymać swoją rodzinę. Pewnego dnia znowu spotkałem się z Matim, był z jakimś kolegą.
  60. Przedstawił nas sobie. Gość miał na imię Seba i był typowym suchoklatesem chcącym każdemu wpierdolić. Mati miał sprawę do załatwienia i potrzebował do tego ludzi, więc wziął nas.
  61. Na plus było to, że Seba miał auto – BMW e36. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Po chwili okazało się, że to transakcja narkotykowa większej wagi.
  62. Na miejscu było trzech, nazwijmy ich ''Mirków”. Mati wziął gadkę na siebie. Rozmowa całkiem dobrze się kleiła, więc myślałem, że szybko pójdzie.
  63. Myliłem się, jeden Mirek wziął nasze paczki i hajs i zaczął spierdalać. Dwóch pozostałych Mirków chciało się bić ale Sebix wziął ich na siebie.
  64. Czym prędzej z Matim biegliśmy za tym trzecim chujem. Mati w połowie drogi się zmęczył i miał już wyjebane, ja jednak nie. W końcu udało mi się dopaść chuja w zaułek.
  65. Ten przyjął gardę i chciał się bić XDDD Lecz ja, jak to ja zauważyłem koło śmietnika leżącą gazrurkę i przyjebałem mu tak mocno, że padł na strzała.
  66. Zobaczyłem lejącą się krew z twarzy Mirka, więc wyjebałem mojego FMS'a +9 i zabrałem ukradzione rzeczy.
  67. Mati na mój widok z rzeczami doznał zachwytu, lecz nie czas było na orgazmy a na spierdalanie. Seba właśnie kończył z ostatnim Mirkiem i biegliśmy do samochodu.
  68. Seba nie szczędził sprzęgła i gazu, więc z piskiem opon spierdoliliśmy z miejsca zdarzenia.
  69. Po naszej brawurowej akcji było w mieście głośno. Tak głośno, że Mati przyszedł do mnie i poinformował mnie, że przyszedł czas aby przedstawić mnie szefowi.
  70. >O coorva ja prdl.jpg
  71. Ubrałem się w najlepszy garnitur jaki miałem i pojechaliśmy pod jego o ja prdl wille. Z wyglądu przypominała Bazylikę św. Piotra ale to tylko moje Anonowe obserwacje.
  72. Weszliśmy do środka i ukazała nam się ogromna sala. Na środku były schody prowadzące na wyższe piętro.
  73. Po prawej stronie był bar, gdzie barman obsługiwał tutejszych gangsterów a wszędzie indziej tańczyły striptizerki. Ogólnie wielka inba.
  74. Mati kazał mi poczekać tu na chwilę, poszedł przywitać się z innymi i zapytać o szefa. Ja w międzyczasie wolałem pójść popatrzeć na tancerki.
  75. Większość z nich sprawiała, że mój Pytong stawał się twardy jak skała. Co tu mówić jak tańczy taka przed tobą loszka 8,5/10 ubrana w same bikini.
  76. Potem przyszedł Mati i powiedział, że czas iść. Poszliśmy na piętro gdzie była tylko winda. Odpaliliśmy ją i weszliśmy do środka.
  77. >E, Mati ! Które piętro ? Patrze, Patrze i nie widzę, pierwsze, drugie, trzecie, czwarte….
  78. >Coorva, Anon ! To piętro – 2137 piętro !
  79. >A spoko, sorry.
  80. I jedziemy. Nie powiem, teraz wziął mnie trochę stres, aż mój beniz opadł. Cały się spociłem. Po Matim też było widać stres. W końcu idziemy spotkać się z bossem Kartelu narkotykowego.
  81. >E, Mati ! A jaki jest ten szef ?
  82. >Tzn. ? Jak jaki ? O co ci chodzi ?
  83. >No wiesz, co o nim słyszałeś bo ja nic o nim praktycznie nie wiem.
  84. >Aaaa, o to ci chodzi. Wiesz ja też za dużo nie wiem ale słyszałem, że jest największą szychą w mieście. Oprócz tego, że jego towar jest najchętniej rozchwytywanym produktem na świecie to każdy wie. Prawdopodobnie krążą legendy, że zanim dorobił się tego wszystkiego był ważnym politykiem w Watykanie oraz miał kryminalną przeszłość.
  85. >W Watykanie ? No, nieźle.
  86. Wreszcie winda się zatrzymała i otworzyły się przed nami drzwi. Przed naszymi oczami okazał się wielki pokój. Przed naszymi oczami okazał się wielki czerwony pokój.
  87. Wyszliśmy z windy rozejrzeć się, wtedy zatrzymało nas dwóch koxów pytając czego chcemy.
  88. >Szef nas prawdopodobnie wzywał.
  89. Jeden z koxów obrócił się, widać było jak mówił w stronę wielkiego skórzanego fotela za biurkiem, skąd było słychać stękanie i mały płacz.
  90. > E, Szefie jacyś dwaj do ciebie. Mówią, że ich wzywałeś.
  91. > Wpuść ich.
  92. Od razu jak usłyszałem ten głos, ciarki mnie przeszły na wylot.
  93. >Wybacz mała, zabawa była naprawdę niezła ale jak rozumiesz, interesy heheheh XDDD
  94. Zza fotela wstała młoda loszka, ze łzami w oczach. Z wyglądu wiedziałem, że na stówę nie jest pełnoletnia. Max. lvl. 12/13, nie więcej. A to skurwysyn XDDDDDDDDDDDDD
  95. Gdy mała wyszła z pokoju wraz z koxami, fotel obrócił się i samym oczom nie mogłem uwierzyć, że to był on - Carlos de Voytilá. Największy baron narkotykowy w historii dziejów.
  96. Uśmiechnął się i zdejmując okulary zaczął mówić.
  97. >To wy jesteście pewnie ten Anon i Mati, słyszałem o was.
  98. W prawdzie powinienem być wam dozgonnie wdzięczny, ale sam fakt, że gdybyście stracili towar to zapewne byście już spali z rybkami w betonowych butach więc radujcie się coorva XDDDDDDDDDDDD
  99. Do rzeczy, zaimponowała mi wasza praca i profesjonalizm, więc pomyślałem, że przydzielę was do mojego nowego planu hehehehe.
  100. > Bardzo nam miło panie…
  101. >Mów mi Carlos, synu.
  102. Planuje wprowadzić na rynek nowy narkotyk – Kremówkę. Tak pieszczotliwie to nazywam.
  103. Za klika dni odbędzie się transakcja na której mam zamiar przedstawić Konsumentom mój nowy produkt. Dlatego wezwałem was do tego zadania.
  104. Słyszałem Anon, że jesteś tu nowy więc masz przyda ci się ten telefon do kontaktowania się z każdym, Mati już taki ma.
  105. Oczywiście transakcja może wyjść spod kontroli więc załatwcie sobie jeszcze jakiegoś gnata, a włóżcie na siebie coś porządnego. Prawdziwy gangster musi prezentować styl.
  106. Dobra, wypierdalajcie bo mam dużo dzieci do przeruchania XDDDDDD
  107. >O ja prdl.exe
  108. >Mati, ogarniasz to co się odjebało XDDD
  109. Mati zaniemówił, po wyjściu z willi pojechaliśmy do znajomego Ruska sprzedającego gnaty.
  110. Kupiliśmy sobie jakieś Colty, następnie Mati uznał, że Carlos miał rację i kupiliśmy jakieś zajebiste gajerki.
  111. Mati miał jakieś taki szary z różową koszulą, ja zaś kupiłem se granatowy z czarną koszulą. Wyglądaliśmy coorva jak Policjanci z Miami.
  112. Crockett & Tubbs here XDDD Ale oni byli dobrzy a my jesteśmy ci źli. Chuj, to jesteśmy Vincent Vega & Jules Winnfield z Pulp Fiction. Dobra Jules był czarny ale jebać.
  113. Kilka dni później pojechaliśmy na miejsce transakcji sprzedawać Kremówki XDDDD O chuj ile tam było typa, kolejna inba na całego.
  114. Dobra skracając całą akcję na transakcji to wszystko było zajebiście tylko potem przyszły jakieś typy co chciały nasz towar ale ich podziurawiliśmy jak ser szwajcarski naszymi gnatami XD
  115. Beka była z tego, że tam poznałem drugiego sławnego barona narkotykowego – Krzysztofa Krawczyka, który powoli odchodził na emeryturę i chciał się poświęcić muzyce.
  116. Z tego słyszałem to cały swój interes oddał w ręce brata – Pabla. Tylko nie wiem po co jego brat zmienił sobie nazwisko z Krawczyk na Escobar ale chuj z tym XDDD
  117. Nie minęło wiele czasu i zanim się obejrzałem to miałem już tyle hajsu, że mogłem się przeprowadzić z rodzeństwem do bogatego apartamentu. Ojciec został bo wolał pić, cwel XD
  118. Anonina i Ania mogły wreszcie bezpiecznie skończyć szkołę i zawsze mieliśmy co włożyć do garnka.
  119. Na pytania Anoniny skąd na to wszystko mam kasę odpowiadałem, że wywalczyłem socjale XDDD Ja zaś z Matim pieliśmy się po drabinie kariery szybciej niż można było.
  120. Było coraz lepiej, nawet z Carlosem często piliśmy szkocką świętując każdy sukces. Popyt i sprzedaż Kremówki rósł jak skurwysyn XD
  121. W sumie sam też lubiłem sobie czasem wciągnąć ten szajs bo po nim dobre Inby były XD Do czasu…
  122. Pewnego wieczora siedząc w klubie z Matim i z ekipą popijając dobre alkohole, przyszła do nas jakaś grupa koxów.
  123. Mówili, że współpraca z panem Carlosem de Voytilá właśnie się zakończyła i przysyła pozdrowienia.
  124. Te Koxy wypierdoliły w nas całe full auto z kałachów, tak że przeżyło nas tylko dwóch- ja i taki Gruby. Po grubszej strzelaninie udało nam się uciec z stamtąd.
  125. Schowaliśmy się u mnie w apartamencie, nagle słyszę telefon, ktoś dzwoni, to Seba, ten od BMW.
  126. >Anon, żyjesz ? Chwała coorva bogu !
  127. >Elo Seba, co się coorva dzieje ? Co to za ludzie ?
  128. >Carlosowi coś odpierdoliło i myśli, że każdy chce mu ukraść interes. Co gorsza złapał Matiego i go torturuje, gdzieś na wysypisku.
  129. >O coorva.exe, misja uratować Matiego ! Do boju !
  130. Na szczęście Myszyn passed ale dużo z nas na tym ucierpiało w tym Mati i trza go było do szpitala zawieść.
  131. Po kilku dniach Mati wyszedł, zgarnęliśmy go i postanowiliśmy zaplanować zemste na Carlosie. Kupiliśmy Kałachy , dużo ammo do nich, kamizelki etc.
  132. >W końcu nadszedł dzień zemsty, całą 6 osobową ekipą wjebaliśmy się na Inbę autem, tak autem, Seby XDDD.
  133. >Z prędkością 220 kremówkometrów / godzinę i jeb w drzwi.
  134. >Wtedy zaczęła się nasza solówka, a raczej naszych kałachów.
  135. >Kontrolowane full auto i same heady heheheheh grało się w tego Kantera XDDD
  136. >Po dłuższej batalii poszliśmy do windy.
  137. >Jest.
  138. >Wsiadamy.
  139. >Jedziemy na piętro 2137-me.
  140. >Ja i Mati
  141. > Reszta ekipy Seba, Gruby, Zbysiu i Adaś na dole.
  142. >Docieramy do biura Carlosa
  143. >Dawaj kutasiarzu na solo
  144. >Po drodze zajebaliśmy tych jesz dwóch koxów, czyt. gwardie Szwajcarską XDDD
  145. >Jest skurwysyn
  146. >Cwel się śmieje, ale też błaga o litość i mówi, że to nieporozumienie XD
  147. >hehehehe, nie kurwa i sprzedałem mu heada XD
  148. >SzczęśliwaŻaba.jpg
  149. >Zajebałem największego barona narkotykowego XD
  150. >Mati pyta, Anon co teraz ?
  151. >Patrzę na Matiego i mówię: Oj, Mati, Mati ja teraz czuję piękny początek pięknego interesu
  152. >Jestem Anon
  153. >I jestem baronem narkotykowym
  154. >Jestem Producentem
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment