Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Pomocnik Didżeja
- Część pierwsza : Historia Patologii
- W licbazie mieliśmy aż trzech DJ'wannabes - jeden był gorszy od drugiego i każdy z nich był śmieszny z innego powodu, dlatego zapewne opiszę tutaj kiedyś każdego z nich. Niemniej zajmiemy się tutaj tym najbardziej zwieśniaczonym, a na rzecz anegdoty będziemy zwali go POMOCNIKIEM (dlaczego tak ? wyniknie w trakcie historii ). Zaczynamy
- Pomocnik chodził z nami do liceum. Nie był co prawda w naszej klasie, ale miał za to znajomych z sąsiedztwa w niej, dlatego często do nas podchodził gdy wychodziliśmy z chłopakami na fajkę albo po prostu sobie siedzieliśmy w busie czy na korytarzu. Z tego powodu było nam dane go znać i z nim rozmawiać.
- Na pierwszy rzut oka wyglądał na typowego chuligana - podła, pryszczata twarz o niemądrym wyrazie. Niemniej nie był aż taki głupi - umiał się odezwać, nie zachowywał się jak pawian (czasami xD) i w zasadzie to bywał całkiem w porządku.
- JEDNAK miał pewną przypadłość którą ma naprawdę wielu, wielu, wieeelu ludzi z patologii - miał zajebiste kompleksy. Otóż pochodził z naprawdę biednej rodziny. Samo to nie byłoby powodem do beki rzecz jasne - trzeba być chujem by traktować kogoś gorzej z powodu statusu majątkowego, szczególnie dzieciaka albo nastolatka który za wiele nie może z tym zrobić. No i jak wielu chłopaczków z patologii zamiast zamknąć mordę i się nie pogrążać to cisnął jakieś fantazje.
- Na pewno to znacie : chłopak ktory codziennie przychodzi w tym samym, ujebanym swetrze i dziurawych butach pierdolącym o tym jak to jego PRAWDZIWY tata jest w śpiączce ale jak się obudzi to przekaże mu firmę w Monachium itp - nie wierzę że nie znacie takich typów, bo ja sam spotkałem w swoim życiu z 7-8 idiotów którzy tak zmyślali ... (chociaż czasami mam wrażenie że działam jak magnes na idiotów, więc kto wie, może i nie znacie, dajcie znać xD)
- W zasadzie uważam że tacy ludzie sami sobie robią krzywdę bo tak to by nikt nie cisnął z ich biedy a po tym jak puszczą im wodze fantazji i pierdolą o "biologicznym ojcu milionerze w śpiączce" to każdy od razu ma pompę "spoko, tata milioner ale ten sam ujebany sweter dzień w dzień drugi rok, c'nie?"
- No i Pomocnik tak właśnie chrzanił te swoje kocopoły, zajebiście już nam grając na nerwach. Dodatkowo (jak wielu innych patogenów w tych czasach) ściemniał że gdzieś tam na jakieś wsi został DJ'em i inakusuje nawet po 4 000 za to że gra w sobotnią noc.
- Wiecie, to co dla ludzi jest obciachem i cebulactwem (DJ na wiejskiej dysce, Dolan pls?) to dla pato-wsioków było wyznacznikiem sukcesu życiowego, statusu lokalnego bożka i wygrywa.
- No i Pomocnik zaczął już nas taaaaak bardzo wkurwiać, dzień w dzień pierdoląc o tym jak to całą sobotę grał w klubie, było mega, wyruchał jakieś ładne-puste dupy (trójkącik), cała sala skandowała jego imię, zgarnął ileś tam koła (to czemu sobie pasty do ryja za to nie kupił ? miał żółte zęby, wiele z nich to opiłki i autentycznie zionął kloaką) a w dodatku kolejny łowca talentów był na sali z gotowym kontraktem (Ogólnie to z pół roku wcześniej nie przylazł do szkoły a jak wrócił po paru dniach to wkręcał nas że wyjechał do Gdyni, mieszkał w hotelu na koszt firmy fonograficznej bo kręcili wysokobudżetowy teledysk do jego muzy xD Dupy, motorówka itd xDDD Chuj że ludzie z jego wsi wiedzieli że tak naprawdę to opieka społeczna do nich wpadła, stary w areszcie, pijactwo itp xDDD A nam na pytanie "kiedy wreszcie ten teledysk ?" przez resztę roku szkolnego mówił "za max 2-3 tygodnie bro").
- W końcu miarka się przebrała, każdy miał dość jego pierdolenia - szczególnie dziewczyny, które (po tym jak sam chyba zaczął wierzyć w swe bajki) zaczął traktować z góry, jak upojony sukcesem muzyk - "ej lala chcesz zagrać w teledysku ?" - potrafił dojebać mając na ryju sunglasy z rynku i jebiący gównem sweter.
- Postanowiliśmy zgasić peta raz a dobrze ...
- Postanowiliśmy że musimy pokonać głupca jego własną bronią - sprowadzić go na ziemię tak mocno by już więcej nie pierdolił nam o swojej sławie i pieniądzach.
- Jako że w liceum mieliśmy mega zgraną paczkę i ciągle gdzieś melanżowaliśmy albo jeździliśmy (SPOILER DLA LICBUSÓW KTÓRE TERAZ TAK MAJĄ I SĄ PANAMI ŻYCIA : WASZE DROGI SIĘ ROZEJDĄ xD) to jak zwykle mieliśmy mentalne orgazmy na myśl o zbliżającym się weekendzie.
- Staliśmy sobie na szlugu za licbudą gdy nagle jedna z dziewczyn (cięta na DJ'a Pomocnika bo proponował jej występ w teledysku ALE najpierw musi do niego wpaść "obgadać szczególiki, hehe") dowaliła :
- - "Hej, a może pojedźmy zobaczyć jak się bawią wieśniaki i przy okazji zobaczymy ile prawdy w bajkach DJ'a Pomocnika?"
- Pomysł szybko podłapany i w sobotę postawiliśmy na pełen folklor - zobaczyć jak wygląda podmiejska tancbuda nad jeziorem (10 minut drogi od nas, co nie xDDD).
- Oczywiście podczas jazdy najbardziej oczekiwaną przez nas atrakcją było ujrzenie Pomocnika w akcji. Całą drogę pompowaliśmy że pewnie będzie tańczyć z 15 umalowanych (jak Joker z Batmana xD) wieśniar w wieku 12-19, paru karków, a Pomocnik spocony w rozdartej koszuli będzie się spuszczać nad konsolą.
- Okazało się że i tak nasze wyobrażenie było na korzyść Pomocnika - rzeczywistość była dla niego o wiele okrutniejsza
- Dojechaliśmy gdy zmierzchało. Dyska okazała się namiotem - tak, wielgachnym ale namiotem. W środku poustawiane były jakieś tam palety które robiły za podłogę, kilka ławek, stół barmana, nalewak, przyniesiony z chałupy (!!!) stół na którym stało stanowisko DJ'a. Cuchnęło sprzedawanymi kiełbaskami i rybami.
- Pomocnika jeszcze nie było, w środku nie za wiele sie działo, więc uznaliśmy że rozsiądziemy się na dworzu - łono natury było o wiele przyjemniejsze od tego wnętrza. Z piwkami rozłożyliśmy się przy stolikach koło wejścia i cieszyliśmy się wczesnym, letnim wieczorem. Ludzie zaczęli się zbierać, blachary, karki, dziecioki, wsioki, wiejscy podrywacze.
- I nagle przez łąkę która oddzielała biedne domki od tancubudy i jeziora idzie on - Pomocnik xD W ujebanej, rozchłestanej koszuli, z ciemnymi okularami za 8 zł i drelichach po wujku Antosiu xDD Idzie niczym wygryw - dumnie, powoli, lekko się wożąc, pozdrawiając ręką naćpane małolatki.
- My oczywiście od razu gwiżdżemy, drzemy się, wołamy go
- - SIEMA DIIIDŻEJ SZADOOOŁ !!! (czy jaką on wtedy AMERYCZAŃSKĄ ksywkę miał, często zmieniał)
- Pomocnik na nasz widok zmienił się w sekundę - z Wygrywa Życiowego w Przyłapanego Na Waleniu Konia Pizdusia. Zmalał, na mordzie nie umiał ukryć zażenowania. Przerażenie, łapy się trzesą - próbował udawać że nas nie dojrzał, ale nie dało rady - za chwilę znalazł się przy naszym stoliku.
- To był jego koszmar - on niby zawsze nas namawiał by wpaść do JEGO KLUBU ( xDDD ) ale wiedział że tego nie zrobimy bo mamy w dupie te wiejskie speluny. Dlatego mógł fantazjować, ściemniać, opowiadać o blichtrze, o tym jak skandują tam jego imię itp - a tu bum, lamusy dupa cicho, przyjechaliśmy zweryfikować xDDD
- Wykręcić się juz nie mógł - widać było że miał na końcu języka by bąknąć że wpadł tylko na chwilę, że dzisiaj nie gra - ale w szkole go wypytywaliśmy ze 3543634 razy czy w sobotę "gra seta na klubie" xDDD Zarzekał się że tak, więc ta opcja odpadała
- Siedział wśród nas, my oczywiście udawaliśmy że jesteśmy bardziej pijani niż byliśmy + ze wierzymy w jego zajebiste didżejstwo - chłopaki i dziewczyny przekrzykiwali się że nie możemy się doczekać aż wreszcie usłyszymy jego kawałki (no bo przecież teledysk z motorówkami i modelkami to kręcił ale stronki czy kanału youtube to nie miał, nie ? xD), zobaczymy go w akcji, jak rozkręca salę itp xDD
- On spocony, gały wytrzeszczone, łzy w oczach - grunt usuwa się spod stóp xDDD W końcu wlazł do namiotu, przebąkując że się cieszy że wreszcie wpadliśmy i że jego kolej grać (bo mają paru DJ) będzie koło 22-23 xDD
- Gdy poszedł od razu zaczęliśmy szydzić i śmiać się aż nas brzuszki rozbolały ;__; Bawiliśmy się w swoim gronie, cisnęliśmy bekę z wieśniaków oraz z małolat których bramkarz (tak, mieli tam jakiegoś wykidajłę) nie chciał wpuścić bo za małe i poprosiły paru z nas byśmy udawali ich chłopaków i wprowadzili je na salę xDDD
- Nadszedł czas zgaszenia Dj'a Pomocnika. Ruszyliśmy do środka ...
- Dobra, wbijamy się do środka. Wieś tańczy, wieś się bawi - typowa wiejska rozrywka, każdy tańczy inaczej, każdy tanczy chujowo. Ktoś daje komuś po pysku, małoletnie wieśniary się kleją, ktoś drze mordę.
- Przeciskamy się do stanowiska DJ ... a tam zamiast konsoli mamy jakieś zwykłe radio na plyty, zamontowane głośniki, jakieś kable, kurwa tyle xDDD Stos cedeków wokół tego xDD I to wszystko na przyniesionym z chaty, upaćkanym stole. Za stołem strefa DJ'sko-VIPowska : 5 chłopaczków i ze 3 drewniane stołko/taborety, każdy inny. (przypominam, to jakoś rok 2007 czy 08 xD)
- No po prostu jebliśmy. W dodatku te chłopaczki najzwyczajniej ... przepychali się łokciami do tego radia, ("ja teraz puszczam, ja puszczam" xDD) a Pomocnik stał za większymi od siebie koleżkami i czekał aż to jemu "dadzą puścić". xD
- Jak byłem bardzo mały to chodziłem do wiejskiej szkoły (przeprowadziłem się do miasta jak miałem z 10 lat) i powiem szczerze - to co oni odpierdalali tam za tym stołkiem to przypominało mi moje klasowe dyski z 2-3 podstawówki, tylko że my się do siebie nawzazjem chyba odnosiliśmy mniej ... bydlęco w walce o to "kto teraz puszcza".
- No i podjeżdżamy do tych zwierząt, w lot łapiemy jaka beka (beki z Pomocnika to się akurat spodziewaliśmy ale nie AŻ TAKIEJ) i drę się tak by jego kumple słyszeli :
- - "Te, DJ Bobo, ale co się tu odpierdala, przecież przyjechaliśmy specjalnie bo ty miałeś dzisiaj seta grać ?"
- Jego kolesie ryknęli śmiechem, a grubas z czerwonym ryjem i ujebaną tłuszczem z kiełby koszulką polo z croppa zawył :
- - Taaaa, Michałek se pogra, kurwa, chyba wiesz, na chuju własnym huehuehuehuehue.
- Pomocnik coś tam burczał pod nosem, niby w żart obracając tę sytuację ale położył po sobie uszy jak zbesztana sunia i stoi za większymi kolegami smutniejąc :((
- My tam hardo dalej, szydera, drzemy się do niego przekrzykując muzę i zadajemy pytania "Ej ale konsolę to Ci chyba przywiozą ? No bo przecież jak masz miksować na tym?" "Ej te ziomki to twój support, tak ?" "Ej ale będziesz miksował hity czy zagrasz coś z nadchodzącej płyty ?"
- Jego kumple ryczeli ze śmiechu (tzn ci co ogarnęli co jest grane, ci głupsi strzelali oczami z otwartymi ryjami). Pomocnik stał tam tylko i patrzył się w swe buty.
- W końcu znudziło nam się szydzenie z niego itp, poszliśmy się napić, pobawić itp. Siadamy potem spowrotem na dworzu. Z namiotu wylazł jeden z "grupy didżejskiej" i podbił do nas, pytając co on nam ten Pomocnik w zasadzie pierdoli w szkole. Opowiedzieliśmy mu, ten się smiał, powiedział nam że on tak serio to jest tu nikim, śmieciem. "Szefu" po prostu załatwia darmowe piwo i jakiś drobny hajs paru chłopaczkom za to że popuszczając co sobotę muzę (przyniosą swoje płytki z mp3 z neta) bo on to się "nie zna co te młode słuchają". Oni sobie z braku laku stoją i się tym zajmują a ten śmieć staje za nimi, "wylansowany" i błaga by mu dali popuszczać xDD I tak co sobota xDD (chłopak 18 lat, c'nie xDD)
- Pośmiechaliśmy z jego opowieści, wysępił za nią parę fajek, jak każdy dobry bajarz (MI BYSCIE COS DALI W OGOLE ZA TE HISTORIE, URODZINY KURWA MIAŁEM NIEDAWNO I CHUJ, NIC MI NIE KUPILISCIE ;/) i siedzimy dalej. Z namiotu wylazł Pomocnik. Smutny jak chuj, stoi z piwem i widzimy że podrywa jakieś panny. Obserwujemy jego zmagania, małolaty go olały, stał tak chwilę z głupim uśmiechem który powoli zmieniał się w ponury grymas.
- Zawołaliśmy go - podszedł niechętnie. My dalej ostro ściemniamy, "zdziwieni wielce" że seta nie zagrał. A on na to ...
- (FANFARY)
- "Coś wam się pomieszało. Ja gram w (TU NAZWA JAKIEGOS KLUBU) a tutaj to sobie tylko dorabiam jako POMOCNIK DIDŻEJA"
- Maski opadły, jebnęliśmy na ziemię. Wszyscy ryją, on stoi czerwony. Szydzimy, wytykamy go palcami, wyjemy, jazda po bandzie już do końca xDD Stał tam smutny i już myśleliśmy że nic go gorzej nie pogrąży ale powrócił jego koleżka, z drugim typem.
- Pobijają po szluga i mówią NO MICHAŁEK (imię zmieniłem) POWIEDZ KOLEGOM I KOLEŻANKOM CO TY TU TAK NAPRAWDĘ ROBISZ POZA STANIEM ZA NAMI JAK CIOTA. ZA CO SZEFU CI PŁACI TE DROBNIAKI ?
- Co się okazało ? Namiot trzeba na noc zamykać. Co by nikt nalewaka ani mikrofalkówki ani nic innego nie ukradł. Pomocnik Didżeja (hahahahahaha, pomocnik didżeja - wtf ? xDD) robił za ciecia. Ale nie, to nie wszystko. Namiotu się nie dało zamknąć od środa. Tak więc Pomocnik spał w nim, na jakimś kocu. Szefu od piątku do poniedziałku zamykał go w nim na noc i otwierał mu rano (albo w południe jak sam zachlał xDD miał go gdzieś i traktował jak psa).
- Żeby było okrutniej - tam nie było kibla. Boss zostawiał mu do dyspozycji wiaderko ...
- Pomocnik spierdolił w połowie opowieści i tyleśmy go widzieli. Nam aż się zrobiło głupio i szkoda gościa - niemniej jednak sam na siebie to sprowadził. (no i jednak była pompa ... podła, chamska, ale jednak pompa - szczególnie przez to co opowiadał wcześniej ;d dupy, motorówki, teledyski - a tu proszę, sranie do wiadra ;d)
- Nie przychodził do szkoły przez parę dni. Smialiśmy się że ... tzn baliśmy się że się powiesił. Wrócił jednak. Bardzo pokorny i nie opowiadający już kocopołów. Co prawda czasem chrzanił coś tam jakimś innym matołom na korytarzu że właśnie wysłał swoje bity Tedemu, ale jak widział że ktoś od nas jest w pobliżu to szybko schodził z tematu ...
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement