Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Witam siebie. Ewentualnie jakieś zagubione umysły, które trafiły tu przypadkiem, też witam. Swój aktualny stan psychiczny w skali 0-10, gdzie 10 to skakanie z radości, a 0 to poszukiwanie mocnego sznura lub najbliższego wysokiego budynku, oceniam na 2. Miało być źle, to jest. Lecimy z tematem.
- Wstęp, czyli o co właściwie chodzi?
- Jeśli to czytasz, to mogę tylko stwierdzić, że to nie jest tekst dla Ciebie. W sumie to nie jest dla nikogo. To taka dziwna próba spisania myśli, które normalnie by gdzieś uleciały i wróciły w najmniej odpowiednim momencie. Próba opisania demonów, które gdzieś są, choć ich nigdy nie widziano. Próba innego spojrzenia na pewne problemy, poszukiwania rozwiązania tam, gdzie nikt go jeszcze nie szukał. Nie ma w tym celu ani sensu, czyli dwóch najważniejszych dla mnie rzeczy. Ale ile razy można robić to samo. I patrzeć jak nic się nie zmienia...
- Poprzednie kontemplacje:
- Kontemplacje #1 (12.03.2018): https://pastebin.com/WEzjmfcS
- Tworzę. Chodzi o znaczenie, styl sprawą drugorzędną, rymów będzie mało. To nie jest jakaś spójna opowieść, raczej różne tematy ze sobą wymieszane.
- "Społeczeństwo"
- Wyrwany z kojącej ciszy niespodziewanie
- Nowy niewolniku świata, serdecznie witany
- Wrzucony w wir wydarzeń radzisz sobie, jakoś
- Oczy w ciebie wpatrzone surowe i proszące
- Wszędzie te oczy, w twoich snach i na jawie
- Wiesz, że nie masz tego, czego chcą
- Lecz musisz mieć, będziesz szukał
- Zmieniał się wbrew sobie
- Zatańczysz, jak ci zagrają
- Spełnisz każdą zachciankę
- Do tego jesteś stworzony
- Tylko spróbuj wątpić, tylko spróbuj zniknąć
- Udać, że oczy nie widzą
- Wtedy dopiero zobaczysz, co te oczy dają
- Piękne nic, bez którego nie potrafisz żyć
- "Dni, kiedy kot się smuci, że nie umie szczekać"
- Wiem, że podążam swoją drogą. Coraz dalej i dalej od tych znanych terenów, gdzie wszyscy chodzą. Wiem, że tak jest dla mnie najlepiej, robię to, co lubię. Wiem, że mam piękne cele, wszystko się kiedyś uda. Trzeba być tym, kim najlepiej potrafi się być. Sobą. Gdyby tylko wszystko było takie proste... Są te dni, kiedy spoglądam na innych. Widzę ich szczęście, tak łatwo im przychodzi. Z sytuacji, których wolałem unikać, bo nie były na mojej drodze. Patrzę wstecz na swoje życie. Dziura. Gdzie te piękne wspomnienia, dlaczego mnie ominęły? Marnowałem czas, śmiejąc się w twarz innym. Moja droga miała być lepsza. Chyba coś nie wyszło... Idę dalej swoją drogą, innej nie znam. Poszukam brakujących wspomnień. Ale one już nie będą takie naturalne, szczere. Marna kopia. Wszystko ma swój czas, jeden właściwy. Za długo czekałeś, obiad ci się spalił. Głodny jesteś, zjesz spaleniznę. Widzę ich wszystkich, dlaczego mi przypominają? Kiedyś wyśmiani, teraz to oni się ze mnie śmieją.
- "Wiem czego szukam"
- Wiem czego szukam, po prostu jeszcze nie znalazłem
- Żyję sobie spokojnie, przecież kiedyś znajdę
- Wiem czego szukam, o, chyba coś dostrzegłem
- To chyba nie to, wysoce wątpliwe
- Złapać to trudno, brak pewności, wolę czekać
- Wiem czego szukam, chyba jeszcze nie znalazłem
- Ale idę dalej, znam się przecież
- Wiem czego szukałem, nigdy nie znalazłem
- Patrzyłem, jak cel ujawnia swoje oblicze
- Będąc już daleko poza moim zasięgiem
- Czy tak będzie zawsze?
- "Paradoks ewolucji"
- Nawet sobie nie wyobrażacie, jak zabawne jest współczesne społeczeństwo. Takie postępowe, sprawiedliwe, rozsądne, jak samo o sobie myśli. Ono kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że kroczy ku zagładzie. Nie widzi, co jest naprawdę ważne, od czego zależy przyszłość. Zastanówmy się, co sprawiło, że tak się rozwinęliśmy jako gatunek. Przecież to proste, dobór przydatnych cech. Jak ktoś nie umiał upolować sobie obiadu, to jego szkodliwe geny nie trafiały do kolejnych pokoleń. I wszystko było dobrze, rozwój trwał. W międzyczasie zaczęły się zmieniać wyznaczniki przydatności osobnika, polowanie zastąpiła praca i inne podobne rzeczy. Problem polega na tym, że kiedyś to natura decydowała, co zrobić z nieskutecznym człowiekiem. Nie dajesz rady, giniesz. Teraz rolę natury przejęło społeczeństwo i robi bardzo nierozsądne rzeczy. Nie radzisz sobie? Zasiłek! Odnosisz sukcesy? Wyższy podatek! Dlaczego pomaga się tym, którzy najmniej na to zasługują? Dlaczego wynagradza się bezużyteczność? Takie działania sprawiają, że teraz społeczeństwo wygląda dobrze, ale jednocześnie zamyka sobie drogę do dobrej przyszłości. Może jest w tym za wiele ogólników, lepiej to widać na prostym przykładzie. Weźmy genialne rozwiązanie polskiego rządu - 500+. Bardzo łatwo wyobrazić sobie jego skutek społeczny. Dla bogatych małżeństw, radzących sobie z funkcjonowaniem dzięki dobrym genom, ta kwota ma małe znaczenie, nic nie zmienia. Za to biedne małżeństwa dostają z ich punktu widzenia duże wsparcie, mniej się zastanawiają, czy podołają finansowo posiadaniu wielu dzieci. No i co się dzieje? W kolejnym pokoleniu będzie więcej potomków biedaków, którzy przejęli po nich mało przydatne cechy. Spadnie średni iloraz inteligencji, zostanie przeniesionych więcej tendencji patologicznych itp. Społeczeństwo będzie miało jako całość niższą wartość. Chyba nie o to w rozwoju chodzi.
- "O tych, których nie lubię"
- Wiesz co cię czeka, to jest tylko gra
- Staranie przykrywasz tę rysę, nic nie ma
- Fiolet i czerń na delikatnej skórze
- Kłamią, to nie twoje barwy
- Anioł z wyrwanymi skrzydłami
- Szuka kogoś, kto przypomina kata
- Tak, teraz wszystko na twoich zasadach
- Prosisz o ból, na który zasługujesz
- Chora fascynacja zmylonej duszy
- Wiesz, że kryształy są po to, by lśnić
- Nie każdy można wypolerować
- Ale rozbity na kawałki też błyszczy
- Wierzysz w siłę, dobrze ci znaną
- Chcesz ją kontrolować
- Wykorzystać do swoich celów
- Zmienić skojarzenia
- Teraz dławisz się wielkim
- Symbolem zniszczenia i odrodzenia
- Jak w transie, zastępujesz wspomnienia
- Niewiele lepszymi, ale przez to nieobcymi
- Upodlone ciało w ekstazie
- Paradoks goni paradoks
- Dostałaś co chciałaś
- Dopiero później popłynie łza
- Źle zrozumiałaś zasady gry
- Bo ją zawsze przegrywasz
- "Ekonomia rzeczy niematerialnych"
- Z dzisiejszym społeczeństwem jest wiele problemów, ale niektóre z nich szczególnie mnie bulwersują. Jak to się stało, że sami sobie zabieramy największą szansę na rozwój? Kto wpadł na pomysł, że to, co można przy zerowym koszcie powielać i przynosi korzyści, może być niedostępne dla wszystkich i stać się narzędziem do zarabiania? Chodzi mi przede wszystkim o wiedzę zawartą w płatnych publikacjach naukowych, książkach, programy do profesjonalnych celów itp. Rozumiem, że są koszty wytworzenia tego wszystkiego, tyle że te koszty są niezmienne w zależności od ilości kopii. Spójrzmy na to tak. Producent oferuje licencję na używanie programu za 100$. Na zakup decyduje się 100 osób, producent zarabia 10000$. Dostęp do programu na 100 osób, jednak była kolejna setka osób, dla których cena jest zbyt wysoka. Zrezygnują więc one ze swoich planów użycia go, nie wykonają jakiegoś projektu, do którego był on potrzebny. Czyli świat się zmieni o tyle, ile wytworzyły osoby mające dostęp. A teraz wyobraźmy sobie inne rozwiązanie. Stwórzmy urząd państwowy do spraw finansowania rozwoju produktów niematerialnych. Rozdziela on pieniądze z podatków. Nasz producent programu dostaje oszacowanie, że gdyby sprzedawał swój program, zarobiłby 10000$. Urząd daje mu tę kwotę i każe udostępnić program za darmo. Teraz każdy, komu jest potrzebny program może go wykorzystać i czynić świat lepszym. Producent też nic nie traci. Bilans zmian wychodzi na +. Magia? Nie, rozsądna ekonomia. Szkoda, że tak mało osób to widzi...
- "AvPD"
- Jest taki stworek, co sobie w uchu żyje
- W sumie nie przeszkadza, tylko sobie siedzi
- Siedzi i podpowiada, bo to mądry stworek
- Jako że w uchu, nie da się go nie słuchać
- Stworek zawsze odzywa się znienacka
- Idziesz sobie chodnikiem, przed sobą dostrzegasz znajomego
- Stworek mówi: uważaj żeby cię nie zauważył, skręć
- (może to nie był on, a w sumie nie mam o czym rozmawiać)
- Jesteś głodny na uczelni, może byś coś zjadł
- Stworek mówi: dziwnie wyglądasz jak jesz, nie musisz teraz przy ludziach
- (przecież jem by żyć a nie odwrotnie, to nie takie ważne)
- Musisz załatwić sprawę w urzędzie
- Stworek mówi: a może będą problemy, nie idź to się nie dowiesz
- (cholera, nowy dowód osobisty już ponad miesiąc na mnie czeka, kiedyś pójdę)
- Ktoś dzwoni, może ważna sprawa
- Stworek mówi: nie odbieraj, nic ważnego
- (jak coś ważnego, zadzwoni jeszcze raz, a potem przyjdzie osobiście)
- Chciałbym porozmawiać z nim, wydaje się ciekawą osobą
- Stworek mówi: jeszcze zacznie źle o tobie myśleć, po co?
- (wyobrażam sobie przebieg rozmowy dziwnie się na niego patrząc)
- Powiedziałem komuś coś o sobie
- Stworek mówi: on tego nie chciał słuchać, kto by chciał w ogóle?
- (rozwiałem wątpliwości, teraz na pewno uważa mnie za dziwaka)
- Myślę że może warto ubrać się modnie
- Stworek mówi: wszyscy zauważą, a ty się przecież na modzie nie znasz
- (po co zmiany, zaoszczędzę trochę i ogólnie lubię ten brak stylu, pasuje do mnie)
- I tak dalej, i tak dalej...
- Stworku, nie lubię cię, idź sobie ;_;
- "Ważne pytania"
- Dlaczego kiedy jest wszystko dobrze, boimy się, że coś się popsuje?
- Dlaczego najpiękniejsze słowa najtrudniej przechodzą przez gardło?
- Dlaczego brakuje nam odwagi, by zrobić to, na czym najbardziej nam zależy?
- Dlaczego boimy się, że najbliższe nam osoby najbardziej mogą nas zranić?
- Dlaczego tak trudno jest nam mówić o tym, co jest dla nas naprawdę ważne?
- Dlaczego kiedy dostaniemy to, o czym marzyliśmy, chcemy czegoś więcej, a w trudnych chwilach dodatkowo się poniżamy?
- Dlaczego marzymy, by nasze sprawy były prostsze, kiedy sami sobie je komplikujemy?
- Dlaczego najtrudniej jest po prostu być sobą?
- Miało być więcej ale zaraz zasnę, reszta innym razem, myśleć przecież zawsze można... i cierpieć. Bo jakoś te dwie rzeczy zawsze chodzą w parze.
Add Comment
Please, Sign In to add comment