Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Feb 23rd, 2020
141
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 33.35 KB | None | 0 0
  1. www.tygodnikpowszechny.pl
  2. Sygnaliści bez ochrony
  3. 2-2 minutes
  4. Funkcjonariusz więzienny przeniesiony do placówki kilkaset kilometrów od domu, bo ujawnił nieprawidłowości w swoim miejscu pracy; pracownik służb specjalnych drżący przed ujawnieniem przypadków stosowania tortur; policjant, który zgłosił braki w wyposażeniu pomieszczenia dla zatrzymanych, a potem stracił pracę (oficjalnie bez związku ze zgłoszeniem). „Niekorzystna ocena służbowa, upomnienia, (…) blokowanie dostępu do szkoleń, obniżenie uposażenia, degradacja” – takie przykłady opresji przytacza w niedawnym wystąpieniu Rzecznik Praw Obywatelskich, alarmując, że polscy sygnaliści (od angielskiego whistleblower; ktoś, kto w interesie publicznym ujawnia informacje o nieuczciwej lub bezprawnej działalności) nie są chronieni prawem, sygnaliści mundurowi są zaś narażeni na opresje szczególnie („Stosunek służbowy żołnierza czy policjanta zawiera wiele elementów władczych, których brak w normalnym stosunku pracy”). Adam Bodnar przypomina, że choć w Polsce nadal nie ma ustawy chroniącej sygnalistów, to od grudnia istnieje dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady UE ws. ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii. Polska ma niecałe dwa lata na wprowadzenie dyrektywy do naszego prawa.
  5.  
  6. Ochrona sygnalistów to jednak problem nie tylko prawny. Samo pojęcie nie weszło pod strzechy, a informowanie o nieprawidłowościach skazane jest na – obarczone jak najgorszymi historycznymi skojarzeniami – opisy, takie jak „donosiciel” czy „kapuś”. I na społeczny stygmat, którego skruszenie potrwa zapewne dłużej niż napisanie ustawy. ©℗
  7.  
  8.  
  9. www.tygodnikpowszechny.pl
  10. Poradnik skarżypyty
  11. 12-16 minutes
  12. Spójrzmy na język. Kim jest obywatel dzwoniący na policję? Donosicielem? To słowo jest nacechowane jednoznacznie. Według słownika synonimów możemy zastąpić je: kapusiem, szpiclem, kablem, agentem, szpiegiem, skarżypytą. Wszystkie równie negatywne. Jedynym neutralnym skojarzeniem jest „informator”, ale to raczej słowo z oficjalnych raportów niż mowy codziennej. Dużo bardziej codzienne jest słowo „konfident”. Masowo pojawia się na murach, ścianach i przystankowych graffiti. Jako najgorsza obelga.
  13.  
  14. Według słownika nie lubimy donosicielstwa. Jeśli ktoś łamie prawo, wypada go chronić albo przynajmniej udawać, że nic się nie dzieje. Patrzeć w drugą stronę. Nawet słowo „oszust” ma lepszą chmurę skojarzeń niż „donosiciel”. Bo oszust to oczywiście: naciągacz, obłudnik i szarlatan, ale też: spryciarz, kanciarz, chytry lis. Cwaniak, któremu udało się przechytrzyć zły system.
  15.  
  16. Długie lata PRL-u ugruntowały ten model, w którym telefonu na policję należy się często wstydzić bardziej niż samego łamania prawa. Model, który właśnie zaczyna się zmieniać.
  17.  
  18. Skromne „tak”
  19. W 2013 r. w Warszawie powstało Miejskie Centrum Kontaktu. Specjalny numer telefonu 19115, portal internetowy, aplikacja mobilna. Warszawiacy mogą tam skontaktować się z urzędem, uzyskać informację, zgłosić problem. Te ostatnie zgłoszenia to tzw. interwencyjne. W pierwszym roku działania MCK przyjęło 13 tys. takich raportów. Rok później – 73 tys. W 2019 r. zgłoszeń było już ponad 400 tys. 30 razy więcej niż na początku.
  20.  
  21. Podobny trend notują wszystkie służby w kraju. Warszawska Straż Miejska trzy lata temu przyjmowała 1550 zgłoszeń dziennie, w zeszłym roku – 1720. Popularność policyjnych skrzynek mailowych „Stop agresji drogowej” każdego roku rośnie około dwukrotnie – w 2019 spłynęło na nie ponad 30 tys. wiadomości i nagrań.
  22.  
  23. – Mój brat regularnie zgłasza „wydobywający się dym” z okolicznych kominów – mówi Iga z Wrocławia, lat 26. – Ja też. Obok mojego domu trwa także budowa, która notorycznie zaśmieca wszystko dookoła. Ostatnio styropian latał po całej ulicy. Zadzwoniłam.
  24.  
  25. – Nie wstydzisz się?
  26.  
  27. – Ja w ogóle nie uważam tego za donoszenie. Ktoś jest idiotą, tnie styropian na wietrze, robi sporą szkodę otoczeniu. I to ja mam się wstydzić? Ja po prostu chciałabym mieć czysto. Więc nie, nie mam oporów.
  28.  
  29. Na pytanie, czy zaczynamy lepiej rozumieć obywatelski obowiązek, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Warszawie odpowiada: – Skromne, ostrożne „tak”.
  30.  
  31. Drogi, śmieci, smog
  32. Na co donosimy najczęściej? Według statystyk z warszawskiego numeru 19115 ranking wygląda następująco: drogi, śmieci, komunikacja. Nie obejmuje on oczywiście cięższych wykroczeń i przestępstw, te trafiają bezpośrednio na policję. Najbardziej wyczuleni jesteśmy na to, co dzieje się na drogach. Źle zaparkowane samochody, piraci drogowi, jazda po alkoholu. W tych przypadkach coraz częściej nie wstydzimy się zadzwonić na policję, a wręcz traktujemy to (słusznie) jako zapewnienie bezpieczeństwa sobie i innym. Coraz częściej, zwłaszcza w przypadku pijanych kierowców, korzystamy również z artykułu 243 kodeksu karnego, który mówi o możliwości obywatelskiego zatrzymania. To oczywiście ostateczność, ale tylko w ostatnim miesiącu media opisywały kilka takich zatrzymań w całej Polsce.
  33.  
  34. Coraz częściej zwracamy też uwagę na środowisko. Nielegalne składowiska odpadów, zaśmiecanie i przede wszystkim smog. Służby coraz częściej kontrolują i wykrywają palenie śmieci. W 2017 r. Straż Miejska w Warszawie miała 8427 takich interwencji, w 2019 – ponad 14 tys. Podobnie jest w całym kraju.
  35.  
  36. – Obserwujemy znaczący wzrost liczby interwencji i zgłoszeń – mówi Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. – Także służby reagują coraz skuteczniej. Problem stał się rozpoznawalny publicznie. Jest obecny w mediach, coraz częściej słyszymy i czytamy na temat szkodliwości smogu. U nas, na Dolnym Śląsku, dużo dobrego zrobił też list biskupów odczytany z każdej ambony. Nauczyliśmy się, że jeśli ktoś pali odpadami, to naprawdę truje siebie, nas, naszą rodzinę, także dzieci i osoby starsze. Przestajemy to lekceważyć.
  37.  
  38. Skarżenie jest OK
  39. – Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu dzwoniłam na policję. To jest irracjonalne, ale bardzo się stresowałam – wspomina Aleksandra Konarska. – Sytuacja była na tyle groźna, że się przełamałam. Samochód przed nami co chwilę zjeżdżał na drugi pas, wydawało się, że kierowca jest pijany. Patrol czekał na skrzyżowaniu w następnym mieście.
  40.  
  41. Aleksandra jest programistką, od dwóch lat mieszka w Szwecji.
  42.  
  43. Czytaj także: Beata Łaciak: Zatkany gwizdek sygnalisty
  44.  
  45. – Jakiś wrodzony wstyd kilka razy powstrzymał mnie przed telefonem do Straży Miejskiej. To zawsze było bardziej emocjonalne niż logiczne. Racjonalnie zawsze wiedziałam, że to jest właściwa rzecz. Myślę, że często wykroczenie zwyczajnie nie wkurzało mnie na tyle, by chciało mi się sięgać po telefon. Typowe machnięcie ręką. Chyba po prostu musiałam się kilka razy zdenerwować, żeby mi to przeszło.
  46.  
  47. – Wrodzony wstyd?
  48.  
  49. – Od dziecka, już w szkole, uczysz się, że skarżenie nie jest w porządku. Ale teraz już zupełnie tego uczucia nie mam. Ostatnio byłam w Krakowie, zauważyłam dym z komina, a przecież jest zakaz. Zadzwoniłam.
  50.  
  51. – Skąd taka zmiana?
  52.  
  53. – Myślę, że pobyt w Szwecji zrobił swoje. Teraz wiem, że w takim „donoszeniu” w ogóle nie chodzi o to, żeby komuś zrobić krzywdę czy na złość. Chodzi o wspólne dobro. Źle zaparkowane auto denerwuje wszystkich. Palone śmieci trują każdego, włącznie z właścicielem. I warto być bardziej aktywnym. Zwrócić uwagę, wziąć do ręki telefon, zamiast tylko się denerwować.
  54.  
  55. Cztery powody
  56. Wszystkich rozmówców, którzy opisywali podobne sytuacje, dręczyło to samo. Irracjonalne uczucie wstydu i stresu związane z prostym telefonem w słusznej przecież sprawie. Mimo to coraz częściej decydujemy się ten telefon wykonać.
  57.  
  58. – Zaczynamy inaczej myśleć – potwierdza Krzysztof Smolnicki. – Nie dzwonimy przeciwko komuś, tylko dla kogoś. Donosząc np. o spalaniu śmieci, o nielegalnym wysypisku, nie chronię tylko siebie i swojej rodziny kosztem sąsiada. Chronię wszystkich dookoła, także tego sąsiada.
  59.  
  60. Wydaje się, że ciągły wzrost liczby zgłoszeń wynika z czterech głównych powodów.
  61.  
  62. Powód pierwszy: zmiana pokoleniowa. Coraz częściej „donosicielami” są ludzie młodzi, którym donoszenie nie kojarzy się już z kolaboracją, współpracą z ­opresyjną władzą, bo tej po prostu nie pamiętają. Chmura skojarzeń powoli się zmienia, nawet jeśli język został w tyle.
  63.  
  64. Powód drugi: widoczność problemu. Ten aspekt dotyczy szczególnie środowiska. Im więcej wiemy o danym zagrożeniu, tym poważniej je traktujemy. I tym krócej wahamy się, by zacząć działać.
  65.  
  66. Powód trzeci: dostępność. Wystarczy spojrzeć na sukces Warszawy i numeru 19115. Łatwość zgłoszenia przekłada się na ich liczbę. Władze to dostrzegają i uruchamiają kolejne usługi. Policja uruchomiła Krajową Mapę Zagrożeń, na której w tym momencie tylko w Krakowie jest ponad 6 tys. zgłoszeń. W Krakowie, Gorlicach i Niepołomicach działają aplikacje mobilne do zgłaszania nielegalnych palenisk. Aplikację mobilną ma także Warszawa. Pięć lat temu z aplikacji pochodziło mniej niż 3 proc. zgłoszeń. W ubiegłym roku – ponad jedna czwarta.
  67.  
  68. Powód czwarty: reakcja służb. Coraz częściej nasz telefon czy wpis na stronie przynosi wymierne skutki. Nawet w małych miastach służby kontrolują paleniska. Wrocław z budżetu miasta opłaca specjalne ekopatrole. Policji jest też łatwiej reagować dzięki nowym technologiom. Lawinowo rośnie liczba aut wyposażonych w wideorejestratory. Na podstawie takiego nagrania dużo łatwiej ukarać pirata drogowego. Nie ma też ryzyka dla „donosiciela”, bo przy zgłoszeniu nie trzeba już podawać własnych danych.
  69.  
  70. Dowodów brak
  71. Arek jest policjantem od siedmiu lat. Pracuje w jednym z małopolskich komisariatów. Przyznaje, że zgłoszeń przybywa. Ale zaraz dodaje, że nie zawsze jest to zaletą.
  72. – Weźmy przykład Krajowej Mapy Zagrożeń – mówi. – Bardzo dobry system, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto wykorzysta go bez sensu. Ostatnio mieliśmy taki przypadek: pan wyjechał sobie na ferie, a w systemie codziennie dodawał nowe zgłoszenie koło swojego mieszkania. Jeździliśmy tam przez dwa tygodnie. Chyba chciał, żebyśmy mu pilnowali domu.
  73.  
  74. Dostrzega jednak też pozytywne zmiany: – Nie akceptujemy już alkoholu za kółkiem. Dostajemy takie telefony. Marka auta, rejestracja, kierunek. Wtedy praktycznie nie mamy szans złapać takiego kierowcy, bo nie wiemy, czy za minutę nie skręci w inną drogę. Na szczęście coraz więcej ludzi nie odkłada słuchawki. Jadą za takim autem i prowadzą patrol. Wtedy faktycznie mamy szansę na skuteczną interwencję.
  75.  
  76. Pytam Arka o bezradność policji w wielu sprawach. Bezradność, która często zniechęca do jakichkolwiek obywatelskich postaw.
  77.  
  78. – Pamiętaj, że nas zawsze wiąże prawo. A najczęściej dzwonią do nas ludzie, którzy go nie znają. Jest wiele przestępstw i wykroczeń, które możemy karać tylko na wniosek poszkodowanego. A to oznacza, że poszkodowany musi być gotowy zeznawać w sądzie. Z imienia i nazwiska. Inaczej nic nie możemy zrobić.
  79.  
  80. Tak jest np. z zakłócaniem spokoju. Problem pojawia się również wtedy, gdy policja nie jest w stanie nikogo złapać na gorącym uczynku.
  81.  
  82. – Ktoś anonimowo donosi, że sąsiad wyrzuca śmieci do lasu. Przyjeżdżamy na miejsce i nie mamy żadnych dowodów. Osobiście tego nie widzieliśmy. Wszyscy dookoła wiedzą, kto to, ale nikt oficjalnie nie zezna, bo przecież boi się donosić na sąsiada. Wszyscy chronią się nawzajem. I chociaż nawet my wiemy, kogo należałoby ukarać, to okazuje się, że przyjechaliśmy na darmo.
  83.  
  84. – To jest źle pojęta solidarność – uważa Aleksandra Konarska. – Nie zeznajemy, bo ktoś nie przyjmie mandatu i trzeba będzie chodzić po sądach. Albo sąsiad nas obrazi. Szkoda, że te wyrzucone śmieci nie obrażają nas równie mocno.
  85.  
  86. Rodzice na straży
  87. Oczywiście zeznawanie przeciwko sąsiadowi, zwłaszcza w małej społeczności, wymaga odwagi. Wśród historii zebranych do tego tekstu znajdują się i takie, których bohaterowie się na to zdecydowali.
  88.  
  89. Daria Dziecichowicz-Latała: – Różnie wspominam moje kontakty z władzami. Ostatnio zgłaszając palenie śmieciami, usłyszałam, że „na coś trzeba umrzeć”. Ale chyba najtrudniejsza była historia z 2010 roku. Mieliśmy sąsiada z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów. Mimo to stale jeździł autem. Bez prawa jazdy, często nietrzeźwy. Wszyscy o tym wiedzieli. Wiele razy byliśmy u niego, rozmawialiśmy o tym.
  90.  
  91. – Tylko rozmawialiście?
  92.  
  93. – Do narodzin dziecka nie zrobiłam nic więcej. Potem pamiętam, że szłam z wózkiem, on minął mnie tym samochodem, jechał o wiele za szybko. Wtedy już nic mnie nie obchodziło, że to sąsiad, że wstyd. Skończyło się w sądzie, musiałam zeznawać. Siedział kilka miesięcy w zakładzie karnym w Trzebini. Jego żona pięć lat się do mnie nie odzywała.
  94.  
  95. – Nie bałaś się?
  96.  
  97. – Bałam, czy on mi czegoś złego nie zrobi. Nawet policjanci przy interwencji byli zdziwieni, że chcę zeznawać. Ale nie żałuję.
  98.  
  99. W wielu opowieściach powtarza się ten sam mechanizm: osoby wychowujące dzieci dużo częściej reagowały na niebezpieczne zdarzenia. Ania z Warszawy przyznała wprost: – Nie wiem, na ile to jest regułą, ale od czasu urodzenia dzieci nie macham już ręką. Nie mam w dupie. Po prostu działam.
  100.  
  101. Niechże pan dzwoni
  102. Są oczywiście sprawy, w których interwencje nie przyniosą efektu. Półtora roku temu nad mieszkaniem Pauli w Warszawie wprowadziła się młoda para. Od tego czasu praktycznie codziennie Paula wysłuchuje krzyków, awantur i wyzwisk. Czasami wydaje jej się, że słyszy bójkę, w której obie strony biorą aktywny udział.
  103.  
  104. – Na początku myślałam, że przesadzam. Że nie powinnam się wtrącać. Ale mnie samą to bardzo stresowało, chodziłam po mieszkaniu cała spięta. W końcu zadzwoniłam.
  105.  
  106. Od tego czasu dzwoniła ponad dziesięć razy, ograniczając się do wyjątkowo głośnych dni. Za każdym razem przyjeżdżała policja albo straż miejska. Za każdym razem nic nie byli w stanie zrobić. Paula nadal myśli o zmianie mieszkania.
  107.  
  108. – To często „przypadki beznadziejne” – mówi Arek, policjant. – Policja nie może zareagować, dopóki osoba bita nie chce tego oficjalnie zgłosić. Zazwyczaj są to kobiety. Wielokrotnie z nimi rozmawiamy, przekonujemy. Często mamy takie interwencje. Przyjeżdżamy, widzimy, że kobieta jest cała posiniaczona. Zatrzymujemy faceta, ona czasem trafia szpitala. Następnego dnia, kiedy ma się stawić do nas na jednostkę, wycofuje wszystkie zeznania i mówi, że bardzo go kocha. Nic nie możemy wtedy zrobić, a bez zeznań świadka postępowanie w sprawie pobicia kończy się niczym.
  109.  
  110. Takich historii jest więcej. Michał z Krakowa: – Miałem kiedyś za sąsiadów starszą parę. Czasem pili, on czasem ją bił, ona czasem krzyczała. Powtarzało się to, a sąsiedzi potwierdzali, że się powtarza. Zadzwoniłem. Przyjechali, zwinęli faceta. Wrócił po dwóch dniach, wpuściła go, został. Jakiś czas później sytuacja się powtórzyła. Zadzwoniłem, zwinęli go, i tak kilka razy. Któregoś dnia spotkałem dzielnicowego i zapytałem, co mogę jeszcze zrobić i czy w ogóle warto dzwonić, skoro to nic nie zmienia. Popatrzył na mnie dobrotliwie i powiedział: „Niechże pan dzwoni, przecież jak któregoś dnia on ją zabije, to już na zawsze będzie pan miał wyrzuty sumienia, że nie zadzwonił”. ©
  111.  
  112.  
  113. www.tygodnikpowszechny.pl
  114. Poradnik skarżypyty
  115. 12-16 minutes
  116. Spójrzmy na język. Kim jest obywatel dzwoniący na policję? Donosicielem? To słowo jest nacechowane jednoznacznie. Według słownika synonimów możemy zastąpić je: kapusiem, szpiclem, kablem, agentem, szpiegiem, skarżypytą. Wszystkie równie negatywne. Jedynym neutralnym skojarzeniem jest „informator”, ale to raczej słowo z oficjalnych raportów niż mowy codziennej. Dużo bardziej codzienne jest słowo „konfident”. Masowo pojawia się na murach, ścianach i przystankowych graffiti. Jako najgorsza obelga.
  117.  
  118. Według słownika nie lubimy donosicielstwa. Jeśli ktoś łamie prawo, wypada go chronić albo przynajmniej udawać, że nic się nie dzieje. Patrzeć w drugą stronę. Nawet słowo „oszust” ma lepszą chmurę skojarzeń niż „donosiciel”. Bo oszust to oczywiście: naciągacz, obłudnik i szarlatan, ale też: spryciarz, kanciarz, chytry lis. Cwaniak, któremu udało się przechytrzyć zły system.
  119.  
  120. Długie lata PRL-u ugruntowały ten model, w którym telefonu na policję należy się często wstydzić bardziej niż samego łamania prawa. Model, który właśnie zaczyna się zmieniać.
  121.  
  122. Skromne „tak”
  123. W 2013 r. w Warszawie powstało Miejskie Centrum Kontaktu. Specjalny numer telefonu 19115, portal internetowy, aplikacja mobilna. Warszawiacy mogą tam skontaktować się z urzędem, uzyskać informację, zgłosić problem. Te ostatnie zgłoszenia to tzw. interwencyjne. W pierwszym roku działania MCK przyjęło 13 tys. takich raportów. Rok później – 73 tys. W 2019 r. zgłoszeń było już ponad 400 tys. 30 razy więcej niż na początku.
  124.  
  125. Podobny trend notują wszystkie służby w kraju. Warszawska Straż Miejska trzy lata temu przyjmowała 1550 zgłoszeń dziennie, w zeszłym roku – 1720. Popularność policyjnych skrzynek mailowych „Stop agresji drogowej” każdego roku rośnie około dwukrotnie – w 2019 spłynęło na nie ponad 30 tys. wiadomości i nagrań.
  126.  
  127. – Mój brat regularnie zgłasza „wydobywający się dym” z okolicznych kominów – mówi Iga z Wrocławia, lat 26. – Ja też. Obok mojego domu trwa także budowa, która notorycznie zaśmieca wszystko dookoła. Ostatnio styropian latał po całej ulicy. Zadzwoniłam.
  128.  
  129. – Nie wstydzisz się?
  130.  
  131. – Ja w ogóle nie uważam tego za donoszenie. Ktoś jest idiotą, tnie styropian na wietrze, robi sporą szkodę otoczeniu. I to ja mam się wstydzić? Ja po prostu chciałabym mieć czysto. Więc nie, nie mam oporów.
  132.  
  133. Na pytanie, czy zaczynamy lepiej rozumieć obywatelski obowiązek, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Warszawie odpowiada: – Skromne, ostrożne „tak”.
  134.  
  135. Drogi, śmieci, smog
  136. Na co donosimy najczęściej? Według statystyk z warszawskiego numeru 19115 ranking wygląda następująco: drogi, śmieci, komunikacja. Nie obejmuje on oczywiście cięższych wykroczeń i przestępstw, te trafiają bezpośrednio na policję. Najbardziej wyczuleni jesteśmy na to, co dzieje się na drogach. Źle zaparkowane samochody, piraci drogowi, jazda po alkoholu. W tych przypadkach coraz częściej nie wstydzimy się zadzwonić na policję, a wręcz traktujemy to (słusznie) jako zapewnienie bezpieczeństwa sobie i innym. Coraz częściej, zwłaszcza w przypadku pijanych kierowców, korzystamy również z artykułu 243 kodeksu karnego, który mówi o możliwości obywatelskiego zatrzymania. To oczywiście ostateczność, ale tylko w ostatnim miesiącu media opisywały kilka takich zatrzymań w całej Polsce.
  137.  
  138. Coraz częściej zwracamy też uwagę na środowisko. Nielegalne składowiska odpadów, zaśmiecanie i przede wszystkim smog. Służby coraz częściej kontrolują i wykrywają palenie śmieci. W 2017 r. Straż Miejska w Warszawie miała 8427 takich interwencji, w 2019 – ponad 14 tys. Podobnie jest w całym kraju.
  139.  
  140. – Obserwujemy znaczący wzrost liczby interwencji i zgłoszeń – mówi Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. – Także służby reagują coraz skuteczniej. Problem stał się rozpoznawalny publicznie. Jest obecny w mediach, coraz częściej słyszymy i czytamy na temat szkodliwości smogu. U nas, na Dolnym Śląsku, dużo dobrego zrobił też list biskupów odczytany z każdej ambony. Nauczyliśmy się, że jeśli ktoś pali odpadami, to naprawdę truje siebie, nas, naszą rodzinę, także dzieci i osoby starsze. Przestajemy to lekceważyć.
  141.  
  142. Skarżenie jest OK
  143. – Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu dzwoniłam na policję. To jest irracjonalne, ale bardzo się stresowałam – wspomina Aleksandra Konarska. – Sytuacja była na tyle groźna, że się przełamałam. Samochód przed nami co chwilę zjeżdżał na drugi pas, wydawało się, że kierowca jest pijany. Patrol czekał na skrzyżowaniu w następnym mieście.
  144.  
  145. Aleksandra jest programistką, od dwóch lat mieszka w Szwecji.
  146.  
  147. Czytaj także: Beata Łaciak: Zatkany gwizdek sygnalisty
  148.  
  149. – Jakiś wrodzony wstyd kilka razy powstrzymał mnie przed telefonem do Straży Miejskiej. To zawsze było bardziej emocjonalne niż logiczne. Racjonalnie zawsze wiedziałam, że to jest właściwa rzecz. Myślę, że często wykroczenie zwyczajnie nie wkurzało mnie na tyle, by chciało mi się sięgać po telefon. Typowe machnięcie ręką. Chyba po prostu musiałam się kilka razy zdenerwować, żeby mi to przeszło.
  150.  
  151. – Wrodzony wstyd?
  152.  
  153. – Od dziecka, już w szkole, uczysz się, że skarżenie nie jest w porządku. Ale teraz już zupełnie tego uczucia nie mam. Ostatnio byłam w Krakowie, zauważyłam dym z komina, a przecież jest zakaz. Zadzwoniłam.
  154.  
  155. – Skąd taka zmiana?
  156.  
  157. – Myślę, że pobyt w Szwecji zrobił swoje. Teraz wiem, że w takim „donoszeniu” w ogóle nie chodzi o to, żeby komuś zrobić krzywdę czy na złość. Chodzi o wspólne dobro. Źle zaparkowane auto denerwuje wszystkich. Palone śmieci trują każdego, włącznie z właścicielem. I warto być bardziej aktywnym. Zwrócić uwagę, wziąć do ręki telefon, zamiast tylko się denerwować.
  158.  
  159. Cztery powody
  160. Wszystkich rozmówców, którzy opisywali podobne sytuacje, dręczyło to samo. Irracjonalne uczucie wstydu i stresu związane z prostym telefonem w słusznej przecież sprawie. Mimo to coraz częściej decydujemy się ten telefon wykonać.
  161.  
  162. – Zaczynamy inaczej myśleć – potwierdza Krzysztof Smolnicki. – Nie dzwonimy przeciwko komuś, tylko dla kogoś. Donosząc np. o spalaniu śmieci, o nielegalnym wysypisku, nie chronię tylko siebie i swojej rodziny kosztem sąsiada. Chronię wszystkich dookoła, także tego sąsiada.
  163.  
  164. Wydaje się, że ciągły wzrost liczby zgłoszeń wynika z czterech głównych powodów.
  165.  
  166. Powód pierwszy: zmiana pokoleniowa. Coraz częściej „donosicielami” są ludzie młodzi, którym donoszenie nie kojarzy się już z kolaboracją, współpracą z ­opresyjną władzą, bo tej po prostu nie pamiętają. Chmura skojarzeń powoli się zmienia, nawet jeśli język został w tyle.
  167.  
  168. Powód drugi: widoczność problemu. Ten aspekt dotyczy szczególnie środowiska. Im więcej wiemy o danym zagrożeniu, tym poważniej je traktujemy. I tym krócej wahamy się, by zacząć działać.
  169.  
  170. Powód trzeci: dostępność. Wystarczy spojrzeć na sukces Warszawy i numeru 19115. Łatwość zgłoszenia przekłada się na ich liczbę. Władze to dostrzegają i uruchamiają kolejne usługi. Policja uruchomiła Krajową Mapę Zagrożeń, na której w tym momencie tylko w Krakowie jest ponad 6 tys. zgłoszeń. W Krakowie, Gorlicach i Niepołomicach działają aplikacje mobilne do zgłaszania nielegalnych palenisk. Aplikację mobilną ma także Warszawa. Pięć lat temu z aplikacji pochodziło mniej niż 3 proc. zgłoszeń. W ubiegłym roku – ponad jedna czwarta.
  171.  
  172. Powód czwarty: reakcja służb. Coraz częściej nasz telefon czy wpis na stronie przynosi wymierne skutki. Nawet w małych miastach służby kontrolują paleniska. Wrocław z budżetu miasta opłaca specjalne ekopatrole. Policji jest też łatwiej reagować dzięki nowym technologiom. Lawinowo rośnie liczba aut wyposażonych w wideorejestratory. Na podstawie takiego nagrania dużo łatwiej ukarać pirata drogowego. Nie ma też ryzyka dla „donosiciela”, bo przy zgłoszeniu nie trzeba już podawać własnych danych.
  173.  
  174. Dowodów brak
  175. Arek jest policjantem od siedmiu lat. Pracuje w jednym z małopolskich komisariatów. Przyznaje, że zgłoszeń przybywa. Ale zaraz dodaje, że nie zawsze jest to zaletą.
  176. – Weźmy przykład Krajowej Mapy Zagrożeń – mówi. – Bardzo dobry system, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto wykorzysta go bez sensu. Ostatnio mieliśmy taki przypadek: pan wyjechał sobie na ferie, a w systemie codziennie dodawał nowe zgłoszenie koło swojego mieszkania. Jeździliśmy tam przez dwa tygodnie. Chyba chciał, żebyśmy mu pilnowali domu.
  177.  
  178. Dostrzega jednak też pozytywne zmiany: – Nie akceptujemy już alkoholu za kółkiem. Dostajemy takie telefony. Marka auta, rejestracja, kierunek. Wtedy praktycznie nie mamy szans złapać takiego kierowcy, bo nie wiemy, czy za minutę nie skręci w inną drogę. Na szczęście coraz więcej ludzi nie odkłada słuchawki. Jadą za takim autem i prowadzą patrol. Wtedy faktycznie mamy szansę na skuteczną interwencję.
  179.  
  180. Pytam Arka o bezradność policji w wielu sprawach. Bezradność, która często zniechęca do jakichkolwiek obywatelskich postaw.
  181.  
  182. – Pamiętaj, że nas zawsze wiąże prawo. A najczęściej dzwonią do nas ludzie, którzy go nie znają. Jest wiele przestępstw i wykroczeń, które możemy karać tylko na wniosek poszkodowanego. A to oznacza, że poszkodowany musi być gotowy zeznawać w sądzie. Z imienia i nazwiska. Inaczej nic nie możemy zrobić.
  183.  
  184. Tak jest np. z zakłócaniem spokoju. Problem pojawia się również wtedy, gdy policja nie jest w stanie nikogo złapać na gorącym uczynku.
  185.  
  186. – Ktoś anonimowo donosi, że sąsiad wyrzuca śmieci do lasu. Przyjeżdżamy na miejsce i nie mamy żadnych dowodów. Osobiście tego nie widzieliśmy. Wszyscy dookoła wiedzą, kto to, ale nikt oficjalnie nie zezna, bo przecież boi się donosić na sąsiada. Wszyscy chronią się nawzajem. I chociaż nawet my wiemy, kogo należałoby ukarać, to okazuje się, że przyjechaliśmy na darmo.
  187.  
  188. – To jest źle pojęta solidarność – uważa Aleksandra Konarska. – Nie zeznajemy, bo ktoś nie przyjmie mandatu i trzeba będzie chodzić po sądach. Albo sąsiad nas obrazi. Szkoda, że te wyrzucone śmieci nie obrażają nas równie mocno.
  189.  
  190. Rodzice na straży
  191. Oczywiście zeznawanie przeciwko sąsiadowi, zwłaszcza w małej społeczności, wymaga odwagi. Wśród historii zebranych do tego tekstu znajdują się i takie, których bohaterowie się na to zdecydowali.
  192.  
  193. Daria Dziecichowicz-Latała: – Różnie wspominam moje kontakty z władzami. Ostatnio zgłaszając palenie śmieciami, usłyszałam, że „na coś trzeba umrzeć”. Ale chyba najtrudniejsza była historia z 2010 roku. Mieliśmy sąsiada z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów. Mimo to stale jeździł autem. Bez prawa jazdy, często nietrzeźwy. Wszyscy o tym wiedzieli. Wiele razy byliśmy u niego, rozmawialiśmy o tym.
  194.  
  195. – Tylko rozmawialiście?
  196.  
  197. – Do narodzin dziecka nie zrobiłam nic więcej. Potem pamiętam, że szłam z wózkiem, on minął mnie tym samochodem, jechał o wiele za szybko. Wtedy już nic mnie nie obchodziło, że to sąsiad, że wstyd. Skończyło się w sądzie, musiałam zeznawać. Siedział kilka miesięcy w zakładzie karnym w Trzebini. Jego żona pięć lat się do mnie nie odzywała.
  198.  
  199. – Nie bałaś się?
  200.  
  201. – Bałam, czy on mi czegoś złego nie zrobi. Nawet policjanci przy interwencji byli zdziwieni, że chcę zeznawać. Ale nie żałuję.
  202.  
  203. W wielu opowieściach powtarza się ten sam mechanizm: osoby wychowujące dzieci dużo częściej reagowały na niebezpieczne zdarzenia. Ania z Warszawy przyznała wprost: – Nie wiem, na ile to jest regułą, ale od czasu urodzenia dzieci nie macham już ręką. Nie mam w dupie. Po prostu działam.
  204.  
  205. Niechże pan dzwoni
  206. Są oczywiście sprawy, w których interwencje nie przyniosą efektu. Półtora roku temu nad mieszkaniem Pauli w Warszawie wprowadziła się młoda para. Od tego czasu praktycznie codziennie Paula wysłuchuje krzyków, awantur i wyzwisk. Czasami wydaje jej się, że słyszy bójkę, w której obie strony biorą aktywny udział.
  207.  
  208. – Na początku myślałam, że przesadzam. Że nie powinnam się wtrącać. Ale mnie samą to bardzo stresowało, chodziłam po mieszkaniu cała spięta. W końcu zadzwoniłam.
  209.  
  210. Od tego czasu dzwoniła ponad dziesięć razy, ograniczając się do wyjątkowo głośnych dni. Za każdym razem przyjeżdżała policja albo straż miejska. Za każdym razem nic nie byli w stanie zrobić. Paula nadal myśli o zmianie mieszkania.
  211.  
  212. – To często „przypadki beznadziejne” – mówi Arek, policjant. – Policja nie może zareagować, dopóki osoba bita nie chce tego oficjalnie zgłosić. Zazwyczaj są to kobiety. Wielokrotnie z nimi rozmawiamy, przekonujemy. Często mamy takie interwencje. Przyjeżdżamy, widzimy, że kobieta jest cała posiniaczona. Zatrzymujemy faceta, ona czasem trafia szpitala. Następnego dnia, kiedy ma się stawić do nas na jednostkę, wycofuje wszystkie zeznania i mówi, że bardzo go kocha. Nic nie możemy wtedy zrobić, a bez zeznań świadka postępowanie w sprawie pobicia kończy się niczym.
  213.  
  214. Takich historii jest więcej. Michał z Krakowa: – Miałem kiedyś za sąsiadów starszą parę. Czasem pili, on czasem ją bił, ona czasem krzyczała. Powtarzało się to, a sąsiedzi potwierdzali, że się powtarza. Zadzwoniłem. Przyjechali, zwinęli faceta. Wrócił po dwóch dniach, wpuściła go, został. Jakiś czas później sytuacja się powtórzyła. Zadzwoniłem, zwinęli go, i tak kilka razy. Któregoś dnia spotkałem dzielnicowego i zapytałem, co mogę jeszcze zrobić i czy w ogóle warto dzwonić, skoro to nic nie zmienia. Popatrzył na mnie dobrotliwie i powiedział: „Niechże pan dzwoni, przecież jak któregoś dnia on ją zabije, to już na zawsze będzie pan miał wyrzuty sumienia, że nie zadzwonił”. ©
  215.  
  216. www.tygodnikpowszechny.pl
  217. Mili sygnaliści
  218. 4-5 minutes
  219. Dobrze też, że w ciągu ostatnich trzech lat przybyło zgłoszeń do warszawskiej Straży Miejskiej. Świetnie, że policyjna skrzynka mailowa „Stop agresji drogowej” otrzymuje z każdym rokiem więcej zgłoszeń. Rośnie więc u nas świadomość obywatelskich obowiązków, o czym w tym numerze pisze Krzysztof Story („Poradnik skarżypyty”). Ofiary przemocy domowej mogą bardziej niż dawniej liczyć na pomoc sił porządkowych, a kierowcy, wiedząc, że są obserwowani, pięć razy się zastanowią, zanim zablokują chodnik nieprzepisowo zaparkowanym samochodem. Nawet wypity alkohol nie powinien zaćmiewać świadomości ryzyka, już nie tylko nadziania się na patrol drogówki, ale i na kogoś w samochodzie obok, kto zauważywszy niebezpieczeństwo, nagra, potem zatelefonuje, gdzie trzeba, i za chwilę odpowiednie organy przystąpią do badania wydychanego powietrza pod kątem zawartości promili. System ułatwiający sygnalizowanie umożliwia objęcie opieką obszarów trudno dostępnych dla władzy chociażby szkół. Szkoła Podstawowa im. Marii Zientary-Malewskiej w Barcikowie nazwała swoją skrzynkę „skrzynką zaufania”: „Drogi uczniu, drogi rodzicu, jeśli coś cię martwi, niepokoi, tobie lub komuś dzieje się krzywda, byłeś świadkiem agresji lub przemocy, możesz to opisać i wrzucić do »skrzynki zaufania« (znajdziesz ją w budynku szkoły »czerwonej cegle« przy sali nr 7) lub skorzystać z »wirtualnej skrzynki zaufania«, lub napisać do nas na podany adres e-mail”. Dobrze, że z naszego życia zostaje po trosze wypierana obywatelska obojętność.
  220.  
  221. Ujawnienie nieprawidłowości w swoim miejscu pracy czasem wymaga odwagi, o czym pisał w jednym z poprzednich numerów „Tygodnika” Przemysław Wilczyński („Sygnaliści bez ochrony”). Żadna instytucja tego nie lubi.
  222.  
  223. Ci, którzy pamiętają, jak chętnie władze PRL korzystały z sygnałów różnych TW, muszą się uwolnić ze złych skojarzeń. Tu nie Chiny. Czytałem, że od 20 marca ubiegłego roku w prowincji Guangdong, czyli w Kantonie w południowo-wschodnich Chinach, obowiązują przepisy zachęcające do donoszenia władzom na „podziemne” struktury katolickie i protestanckie. Obywatele, którzy poinformują władze o „nielegalnych działaniach religijnych”, mogą liczyć na nagrody pieniężne od 3 do 10 tys. juanów (czyli od 400 do ponad 1,3 tys. euro). Donosy mogą być zgłaszane telefonicznie, drogą pocztową lub osobiście. Rozumiem, że przywoływanie takich przykładów jest całkiem nie na miejscu. Tu chodzi o reagowanie na nadużycia, na krzywdę, na zło.
  224.  
  225. Jednak pozostaje pewne ryzyko. Widząc z okna, jak sąsiad, z którym toczę wojnę, nieprawidłowo parkuje samochód, z ochotą spełnię obywatelski obowiązek i zadzwonię do Straży Miejskiej. Przecież nie zadzwonię, jeśli to będzie stary kumpel. Zadzwonię wtedy do niego. Łatwo też może się zjawić silna pokusa śledzenia kogoś, kogo nie znoszę, żeby go na czymś przyłapać i „dla jego dobra” zawiadomić, kogo należy. No i jeszcze... są ludzie z przerośniętą potrzebą wychowywania swoich bliźnich. Dla nich możliwość łatwego, anonimowego zawiadomienia policji o prawdziwym czy domniemanym, poważnym czy błahym przewinieniu bliźniego jest wymarzonym sposobem zamanifestowania własnej wyższości.
  226.  
  227. Chciałbym dopisać moje post scriptum do „Poradnika skarżypyty” Krzysztofa Storego. Drogi Skarżypyto, zanim zadzwonisz (pobiegniesz, wyślesz SMS-a, maila, list) na policję (do Straży Miejskiej, NIK-u, Urzędu Skarbowego, kuratorium), zadaj sobie pytanie, czy jesteś powodowany troską o dobro, czy chęcią poprawienia własnego samopoczucia. Jak już będziesz wiedział, że chodzi o to pierwsze – proszę bardzo, do dzieła. ©℗
  228.  
  229. Czytaj także: Krzysztof Story: Poradnik skarżypyty
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement