Advertisement
Guest User

pastaxdd

a guest
Aug 17th, 2018
82
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.14 KB | None | 0 0
  1. Pewnego razu zaproponowano mi pracę w charakterze kamerzysty nowego programu kulinarnego. Zaoferowane zarobki bardzo pasowały do moich aktualnych problemów finansowych więc od razu zgodziłem się bez wahania. Przychodzę do studia poznać nowa ekipę i pierwsze co rzuca mi się na oczy to elegancko ubrany jegomość, który rzuca żartami na prawo i lewo wprowadzając wszystkich w śmiech. Atmosfera wydawała się być doskonała, fajni ludzie i duże pokłady energii, byliśmy młodzi i gotowi na rewolucję w telewizji oraz w branży kulinarnej. Podpisując kontrakt okazało się, że będę głównym kamerzystą głównego bohatera i, że 80% czasu będę spędzał z nim sam na sam kręcąc nowy materiał na każdy odcinek. Spowodowane było to cięciami budżetowymi telewizji która chciała wycisnąć z programu jak najwięcej powierzając najmniejsze koszty. Siedzę w poczekalni i czekam na moment aż poznam owego głównego bohatera który będzie mi niezmiernie towarzyszył podczas mojej kariery w branży telewizyjnej. Drzwi się otwierają i zostałem poproszony do środka. Wchodzę i widzę tego śmiesznego gostka ze studia który tak wszystkich zabawiał. Znowu ubrany elegancko, na pewno drogo przedstawił mi się jako Robert Makłowicz i zapowiedział, że będzie mi towarzyszył podczas "naszych" eskapad w różne rejony świata celem poznania kultury oraz obyczajów kulinarnych danych krajów. Bardzo się cieszyłem, że będę z nim pracował, fajny był z niego gościu ale niestety się przeliczyłem. Od tego czasu było tylko gorzej. Nasz pierwszy wyjazd do niemiec okazał się horrorem, już wtedy pan Robert pokazał kim na prawdę jest. Na ekranie elokwentny oraz dystyngowany a poza kadrem cham i prostak. Pierdolone chamidło skurwiałe które wywyższa się i pluje na wszyskich ludzi. W austrii nagrywaliśmy materiał na prędce bo szanowny pan Robert był tak najebany tamtejszym piwem, że musieliśmy robić cięcia co minutę bo coś odpierdalał. Tak zwana potrawka z kurczaka po bawarsku owszem na piwie ale skurwiel jebany zrobił taką chujową breję będąc najebanym, że wstyd było to pokazać, powiedziałem mu, żeby zrobił jeszcze raz bo nic się nie stało a potencjalni widzowie chcieliby zobaczyć coś pysznego. Ten jebany skurwiel patrzący niby we mnie niby w pustkę, widać że był tak napierdolony, że nie ogarniał co jest granę a na to, jak mówiłem, że jestesmy w niemczech odpowiadał "PO CHUJ?" Miarka się przebrała. Jebaniec już mnie denerwował 3 godzinnym gotowaniem i mu powiedziałem, że na dzisiaj kończymy. Znacie realia telewizji, najpierw Robcio kroi świeże warzywa i zachwala jakie to wszystko pyszne i myk cięcie i nagle gotowe. Tak było i w naszym przypadku. ZA CHUJ nie mógł ugotować tego jebanego kurczaka i się w pewnym momencie zrzygał do garnka, pyk zamieszał i taki to wielki kucharz pierdolony. potrawka po bawarsku. Drugi wyjazd na ukrainę skończył się tak, że pan Robert ruchał sobie cały wyjazd i kazał mi pod pretekstem zwolnienia bym nagrywał jego miłosne igraszki w ukrainskich burdelach. Jebany minutę wytrzymywał i ładował w te kurwy a ja musiałem na to patrzeć. Po wszystkim ufajdaną w swoich sokach ręką klepał mnie po ramieniu i mówił, no Anon następnym razem Twoja kolej. Nigdy tak nie było bo pan Robert był wiecznie na głodzie i ruchał nawet ladacznice po 50-tce, mówiąc, że im śliweczka bardziej pomarszczona tym lepsza. JEBANY POLSKI ROBAL. Pewnego dnia się wkurwiłem i butelką po Bolsie wypierdoliłem mu po głowie jak najebany gotował swój przysmak z Florencji. Od tego czasu się jąka jak pojebany i do wszystkiego dodaje papryki. Nie pamiętał, że to ja mu wyjebałem więc nie było spiny ale fazę na paprykę to miał wielką. Ciągle ta paprykaa, papryka, papryczki, piri piri, SAMBAL, SAMBAL. Raz wchodze do niego do mieszkania a ten jebaniec z uśmiechem dałna osiem worów papryki kroi i wrzuca do wanny mówiąc, że stanie się z nią jednością. POJEBANY. Robcio był takim kurwistrzałem, że szkoda gadać. Pobił jakąś starą babę bo mu paprykę złą sprzedała, ujebał se do głowy, że to nie papryka tylko SUBSTYTUT. Lał ją po mordzie, śmiał się i wrzeszczał papryczki, piri piri, papryka. Wydawało się, że będzie już tylko gorzej i miałem w rację. Przechadzał się po uliczkach Paryża i nafurany koksem wyjął swoją smutną pytę i zaczął siurać na podłogę i pluć na przechodniów wyzywając ich od skurwysynów używając francuskiego akcentu. Wtedy znikąd podszedł MICHELLE MORAN i zaczęli się tulić i witać jakby się znali od dziecka. Poszli sobie do apartamentu i zamówili dziwki, najlepszy towar i w chuj alkoholu. Niestety ja nie byłem zaproszony na imprezę. Dziwki wyszły, to po godzinie wchodzę, żeby pozbierać idola polskiej gastronomii do kupy ale niestety wszedłem w złym momencie, gdyż Michelle aktualnie penetrował Makłowicza, który ściskał w rękach resztki papryki rozlatujące się od ucisku. Robert natychmiast kazał mi wypierdalać, pierdolił coś o tym, że jestem zwolniony i zawsze byłem chujem zbolałym. Nasze drogi się rozeszły, ale słyszałem, że program osiągnął sukces
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement