Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Mój stary to fanatyk czarnej magii. Pół mieszkania zajebane fragmentami magicznych zwierząt najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi róg jednorożca i trzeba rzucać zaklęcia leczące bo mają właściwości magiczne. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem leczony magią. Tydzień temu poszedłem na spacer z wozem siana to sarna z lasu jak mnie zobaczyła zaczęła spierdalać xD bo myślała, że znowu siostra będzie mnie stawiać na nogi.
- Druga połowa mieszkania zajebana Magiem Katoliskim, Światem Czarów, Super Czartem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich półkach w bibliotece, żeby przeczytać wszystkie magiczne księgi. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into wysyłanie listów krukiem bo myślałem, że trochę się z innymi ludźmi korespondencyjnie zakumpluje ale teraz nie dosyć, że siedzi i czyta to jeszcze zaprasza ludzi na narady wojenne i kręci gównoburze z innymi regentami i magami o najlepsze sposoby obrony ludzkości itp. Potrafi drzeć mordę na crow mastera albo wypierdolić widmo mające kogoś zamordować za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to wziąłem sobie kruka i go trolowałem podszywając się pod maga i pisząc do niego jakieś losowe głupoty typu elfy jedzo guwno. Siostra nie nadążała z rzucaniem żartów leksykalnych na uspokojenie. Aha, ma już w Katolis rangę KRÓL, za jebnięcie zamachu stanu.
- Jak jest zimno to od razu zapierdala do Xadii. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem bułki na obiad a ojciec pierdoli o zaletach zapierdalania magmowych gigantów dla uprawy tego gówna. Jak się dostałem do straży królewskiej to stary przez tydzień pie**olił że to dzięki temu, że jem dużo bułek bo zawierają składniki odżywcze i mięśnie mi lepiej pracują.
- Co sobotę budzi z Claudią cały zamek o 4 w nocy bo hałasują pakując torby, robiąc kanapki itd.
- Przy jedzeniu zawsze pierdoli o Xadii i za każdym razem temat schodzi w końcu na elfy, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie pomagajo tylko zabijajo hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Zakazanych Zaklęć żeby się uspokoić.
- W tym roku sam sobie przytargał z wyprawy lustro. Oczywiście z ciekawości nie wytrzymał tylko już wczoraj je rozpakował i gapił się w swoje odbicie w lochu. Trzymał przy tym ten swój cały kostur maga i siedział cały dzień mimo że był poszukiwany. Zaklęcia (z jakiegoś magicznego robala) też przy nim rzucał [cool][cześć]
- Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich magicznych ciem i robaków w Xadii to bym wziął i zapierdolił.
- Jak któregoś razu, jeszcze w akademii wojskowej, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na wyprawę po składniki magiczne w drodze wyjątku. Super prezent kurwo.
- Pojechaliśmy gdzieś wpizdu za miasto, dochodzimy nad jezioro a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i wypatrujemy czegokolwiek magicznego. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem zacząłem układać wiersze to mnie ojciec pierdolnął kosturem po głowie, że magiczne istoty słyszą że w haiku brakuje sylab i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo zbroja trzeszczy i zaklęte stworzenia widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć przed siebie jak w jakimś jebanym Wyłomie. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo wtedy kryjące się tam niewidzialne elfy-asasyny słyszą i czują.
- Wspomniałem, że ojciec ma Claudię, z którą jeździ po magiczne składniki. Kiedyś towarzyszem wypraw był hehe Harrow. Człowiek o kształcie szlachetnego posągu z dredami i 365 dni w roku w koronie w kształcie litery H. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną na obiady do nas itd. Raz ojciec miał pozbyć się skrytobójców, Harrcio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o czanrej magii i elfach. Ja pilnowałem drzwi do komnaty. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepiej jest przeżyć czy umrzeć.
- WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ HARROW, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE ELFY MAJĄ NOŻE? CIACH I GŁOWA UJEBANA!
- KURWA VIREN ZAPIERDOLIŁEŚ JAJKO, TO SKRYTOBÓJSTWO TO MOŻE ZAKOŃCZYĆ WIĘC CO TY MI O ELFACH PIERDOLISZ JAK LEDWO MNIE POTRAFISZ Z KŁOPOTÓW BEZ POGARSZANIA SPRAWY WYCIĄGNĄĆ. JAJKO TO BYŁO KRÓL XADII JAK JA JESTEM KRÓL KATOLIS
- No i aż się zaczeli nakurwiać zapasy na dywanie w komnatach królewskich a ja ze strażą musieliśmy ich rodzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. Tej samej nocy przyszła wiadomość że zamach się udał i Harrow spadł z rowerka i trzeba zrobić siedmiodniowy pogrzeb. Przyszła akurat kapłanka, złożyła ciało na katafalku i mówi o tym ojcu, a ojciec
- I bardzo kurwa dobrze
- Tak go za to bagatelizowanie jajka znienawidził.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement