Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Wypływam na jezioro jak barbarossa,
- słyszysz krzyki na łajbie to wpływa wo-da
- Spłynee na dnooo,
- zrobie to od taaaak ooo Mów mi topielec
- Nie jestem nurkiem i nie czuje sie
- Zapijam szluga wodą, do płuc ona dochodzi też
- Mam wiele pomysłów na życie - realizacja marnie
- Nie słucham nigdy cudzych słów
- W cudzysłów biorę te łajbie
- I płyne, ej, mam łódke, to fajnie
- Na pannę liczyłem, jak dzielę z kimś życie, to może wsiąć je całe
- bo swoją część już straciłem
- Skończyłem z tym na wodzie, bo tą łajbie przewróciłem (Damn)
- to nie moja wina, ona dziurawa była
- Nie chce tych wypraw łódką, już trochę wbijam chuj w to
- Bo ile będę czytał w głupich sms-ach od tych, kurwa żyjesz?
- A może zreanimowali go? (CO?)
- Zbyt wiele wkurwień, bo czuję się jak ten topielec
- Potem witam się z BOGIEM joł i pytam, co to jest za gość
- mam przejebane, w morzu potrzeb pływam, karetki
- Pełne ratowników, chcą czegoś martwego, to w samą pore
- Topielec nowy bossman na tej łajbie
- kiedy wchodze wtedy niezle buja, ale potem tonie
- Chcecie grubej ryby, ja nie widzę na to szans
- Bo moja dupka leży w szpitalu już jakiś czas
- (Goddamn, oh), co się patrzysz kręce blanty
- Po co mi wasze panny? Na deski, do łajby? (Goddamn, oh)
- Moze macie troche racji, zabraklo tych paru desek, już jestem martwy
- W '98 tu przyszedłem, czyli w czasach, przed tym jebanym rakowiskiem
- I, kurwa, ciągle tak wszędzie, bo gryze teraz ten piach
- Jam Mati skończe, to życie i więcej mnie tu nie będzie (Oh, what, what...)
- Wypływam na jezioro jak barbarossa,
- słyszysz krzyki na łajbie to wpływa wo-da
- Spłynee na dnooo,
- zrobie to od taaaak ooo Mów mi topielec (x2)
- Możesz pieprzyć, jak pływam i że kurwa odjebałem
- Moje kończyny jak panna, spływają na dno same
- I zawsze jest tak samo, że wszystko sie spierdoli
- Pokazujesz mi, kim jestem, układając w znak eRIPe
- Topielec pije, bo spragnienie, trzyma mnie
- Do jeziora zaglądam jak do lodówki pełnej po brzeg
- Przyda się tlenu też ciut
- Nie czekam na teściów
- Związek jest jak narkotyk, ja czysty od dzisiaj wiesz już
- Tone
- A jak skończe z tym, to tęsknisz
- Chcesz znowu, zobaczyć mnie i patrzysz przez łzy
- Wszedłem w wode, jak rambo nikłą szansę mam
- Na przeżycie tego, bo haj trzyma mnie ta ta (Beng, beng)
- Lubie wypić, Pluje woda z mych płuc na was,
- by wyliczyć procentowo ile jeszcze mam w organach
- I prawym okiem widzę tylko tą siedemnastke,
- Lecz problem jest taki, że ona przeżyje, A JA NIE WŁAŚNIE
- Odpalam jointa od jointa i puszczam z dymem,
- Jak leje wóda się wóda, to już nie z klinem
- Ona leży teraz gdzieś w szpitalu, w śpiączce
- Tam jej chyba nie podadzą sety na gorączke
- Moje życie, jak pustki w Tokyo nie istnieje, bez szans
- Moje życie, jak pustki w Tokyo - nie ma dla niego miejsca
- Kiedy płynę, by przeżyć, żyje bo to pestka
- Kiedy płynę, przypominam sobie, że to tylko we snach
- W te noc będziemy się, trzymali łajbi bladzi niczym Jack
- Leżąc na niej stwierdzę, że mamy dziure w łajbie goodbye
- Mniej pozytywna wersja, nie będą po mnie płakali
- Patrząc jak tone wreszcie, odejdą równie zjarani (oh)
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement