Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Nazwa tematu: Osłabiona bariera krew-mózg?
- Wypisywałem wcześniej na forum że czuję od strzała pełne działanie adaptogenów takich jak maca (lekkie całodobowe upalenie) czy ashwagandha (za pierwszym razem uderzenie z mocą lorafenu). Pisałem też że wyczuwam 0.2% THC w suszu konopii przemysłowej czy że minimalna dawka trittico działała zbyt mocno. Tak było po odstawieniu neuroleptyku w listopadzie zeszłego roku.
- Ponad dwa tygodnie temu przepieprzyłem mózg przy pomocy Gou Teng który ma właściwości przeciwpsychotyczne, jest inhibitorem mao b i być może działa też przeciwbakteryjnie/grzybicznie. Reakcja była cholernie silna na ten środek. Na zejściu próbowałem uspokoić się soplówką jeżowatą i ta mnie później mieliła przez dwa dni aż odzyskałem częściowo świadomość na kilka godzin (niezła akcja na skraju psychodeli/psychozy(?) do poczytania w wątku o niej). Dwa dni działania pojedynczej dawki to trochę długo mi się wydaje, a to był dopiero początek moich cyrków.
- Od tamtego czasu wszystko mną pomiata. Kropla olejku eterycznego w kąpieli (trzygodzinne narkotyczne uspokojenie i później kolejne trzy godziny zwiększonej aktywności psychiczo-fizycznej), bazylia azjatycka zadziałała zbyt silnie (1/6 jednej z trzech zalecanych dawek dziennych, silne działanie neuroleptyczne, pobudzenie i poprawa funkcji kognitywnych [to chyba też środek przeciwbakteryjny]), piwo bezalkoholowe wyraźnie zmienia mi nastrój (teraz wypiłem i czuję się jakbym wypił jedno normalne), kawy czy herbaty już się nie odważę wypić obecnie, niektóre środki na których wcześniej polegałem zrobiły się nieprzewidywalne: ashwagandha albo mnie rozbija albo nieprzyjemnie pobudza obecnie, melisa po dwóch(!) łykach potrafi sprawić że zrobi mi się momentalnie słabo albo pójdzie to w drugą stronę i podniesie mi ciśnienie. Przy okazji próby z bazylią azjatycką próbowałem się uspokoić naparem z damiany. Jeden łyk wystarczył i nie wiedziałem co się dzieje do takiego stopnia że zacząłem lekko panikować i zadzwoniłem do szpitala umówić się na przyjęcie.
- Był jeszcze niestety lek na nadciśnienie. Użyłem go po jednym razie na dwóch zejściach z Gou Teng. Za pierwszym wyłączył mi wszystkie utarczywe objawy chorobowe które się rozpędziły w trakcie zejścia, a za drugim również i zasnąłem... Trzy następne dni leżałem osłabiony bez życia na łóżku bojąc się ruszyć choćby i do kuchni. Ciśnienie było w normie, a czułem się strasznie słaby. Przy próbie wypicia kawy ciśnienie wystrzeliło do góry tak że ciśnieniomierz nie mógł dopompować, a tętno spadło do 40 uderzeń na minutę. Ciało jak i psychika reaguje też wyraźnie na posiłki. Gdy jestem osłabiony i zjem to ciało ożywa, a główka słabnie :/
- Próbuję się ustabilizować. Byłem na tym przyjęciu w szpitalu psychiatrycznym i zrezygnowałem z przyjęcia na oddział widząc jakie mają podejście do mojej osoby. Lekarz twierdził że to moja psychika sprawia podobne reakcje, a ja mam jednak wątpliwości co do tego. Z mojej perspektywy to psychika reaguje na to co się dzieje z ciałem, a nie odwrotnie. Gdy leżałem osłabiony czułem się bardziej sobą. Ogólnie mam spore problemy z ciśnieniem od tamtego incydentu i trochę boję się brać cokolwiek. Raz po ostrożnie wypitej melisie zrobiło mi się tak źle że sięgnałem po piątke relanium i efekt był dość dziwny. Nie uderzyło mnie jak młot, a rozkręcało się powoli ciągle modulując swoje działanie. Najpierw uspokoiło, później podniosło ciśnienie, to spadło w końcu i włączyło się charakterystyczne rekreacyjne działanie na gaba którego już dawno nie czułem. Później to działanie znikło i znów ciśnienie skoczyło... Dobre! Piętnaście godzin ten środek tak pracował i kuriozalnie poczułem się lepiej gdy już zszedł ze mnie.
- Ja mam w domu całą apteczkę leków. W każdej chwili mógłbym wrzucić trittico czy jakiś neuroleptyk ale coś się kurczę boję efektu i tego czy nie zadziała zbyt mocno. Wiem że nie możecie mi doradzić nic ale może chociaż napiszecie co myślicie o tytule wątku?
- Jedna z użytkowniczek podrzuciła mi w innym wątku link do informacji o zakażeniach bakteryjnych/grzybicznych. Moje leczenie było raczej nieskuteczne i przypominało pudrowanie trupa. Poprawiało mi się w trakcie kilkunastu prób z marihuaną i wydawało mi się czułem wtedy działanie leków (anafranil na pewno poczułem tak). Zakładałem że neuroleptyki coś mi popsuły w gospodarce endokannabinoidowej, a teraz zastanawiam się czy nie było to jej działanie przeciwzapalne.
- Rozmarzyłem się myśląc że to nie moja wina iż jestem takim człowiekiem i że leczenie mi nie pomagało. Wyobraziłem sobie że mózg od dawna mi coś zżera i to był powód mojego ciągle pogarszające się stanu, słabych albo i dziwnych reakcji na leki. Trazodon pobudzał zamiast usypiać, sertralina wprowadziła stałe rozdrażnienie, neuroleptyki poprawiające pracę mózgu mnie tłumiły i odstawienie ostatniego wywołało lekki stan gorączkowy.
- Ehh. Zmęczony już tym wszystkim jestem po tylu latach.
- Miałem się udać do lekarza i nie zakładać więcej wątków. Jeśli temat nie spełnia standardów to proszę go o przeniesienie do odpowiedniego śmietnika :)
- [edit]
- Chwilę po napisaniu tego, a też po tym piwie 0,0% znów zrobiło mi się słabo. Trzy pomiary ciśnienia w przeciągu 30min wskazały kolejno 153/80 90bpm, 126/120 80bpm (?! wierciłem się przy pomiarze) i 150/86 100bpm. Pojechałem na pogotowie porozmawiać z lekarzem o tym co się dzieje. Rozmowa zakończyła się od razu gdy padło słowo schizofrenia. Dostałem przynajmniej nowe skierowanie do szpitala.
- Może to moja pierwsza prawdziwa psychoza? Kto wie. Układam coś w głowie, czytam o boreliozie i akurat mi się wpasowały informacje tam zawarte do moich odczuć. Wszak tam wyczytałem o tym że choroba osłabia tą barierę i teraz jak debil założyłem nowy wątek.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement