Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Oct 8th, 2020
113
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 30.41 KB | None | 0 0
  1. Mam nadzieję, że ojciec nie będzie robił tego samego mojemu rodzeństwu. Że nie będzie się czuł tak bezkarny
  2. Powiedział: "Ja wszystko mogę". Wyciągnął ją z łóżka za włosy. Najpierw bił po twarzy, potem był cios z główki w brodę - jest tylko nieznacznie wyższy od córki. Poleciała na ścianę. Znowu dostała w twarz: - Gdzie go schowałaś, mów!
  3. Kolejny cios z główki - czołem w czoło. Upadła.
  4.  
  5. Ucieczkę przez drzwi blokowała matka. Stała w progu i krzyczała: - Oddaj go wreszcie, oddaj ten przeklęty telefon!
  6.  
  7. Próbowała czołgać się do okna. Zaczął kopać, usłyszała: "dziwko", "szmato", "kurwo", "pizdo", "kretynko", "...w dupę pierdolona".
  8.  
  9. CZYTAJ TAKŻE:
  10.  
  11. Skarga
  12. Drogę ze szkoły do domu Agnieszki pokonujemy samochodem w godzinę. Najgorszy jest ostatni trzykilometrowy odcinek przez ciemny las. Mrok już zapadł i zacina grudniowy deszcz. Dziewczyna dwa razy dziennie przejeżdża leśną drogę rowerem. Także po ciemku, o szóstej rano i szóstej wieczorem.
  13.  
  14. Państwo Rybakowie mieszkają w betonowym domku na skraju wsi.
  15.  
  16. Głową rodziny jest nieobecny ojciec. Kierowca ciężarówki, pojawia się w domu raz w tygodniu. Kiedyś pracował, tak jak jego ojciec i dziadek, na roli. Dziś pięciohektarowe gospodarstwo oddane jest w dzierżawę.
  17.  
  18. Matka zajmuje się dziećmi, jest ich pięcioro: najstarsza Agnieszka i czterech chłopców.
  19.  
  20. W kuchni są w tej chwili poza mną trzy kobiety. Babka o nobliwych, harmonijnie postarzałych rysach, jej córka Anna, niespełna czterdziestoletnia, o twarzy zniszczonej ponad wiek, i wnuczka Agnieszka, dumna jak babcia, z podkreślonymi kredką brwiami, z młodością, z przyszłością.
  21.  
  22. Wchodzi bez "dzień dobry", zajmuje miejsce za plecami matki, oparta o zlew, spod stołu wyciąga najmniejszego braciszka i kołysze go energicznie w ramionach.
  23.  
  24. Ja siadam przy stole:
  25.  
  26. - Przyjechałam porozmawiać o skardze, którą Agnieszka napisała na państwa do Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Warszawie - mówię.
  27. Kobiety patrzą na mnie bez zdziwienia. Pierwsza odzywa się babcia. Mówi wolno, jak do protokołu: - Ja mogę zaświadczyć. To wszystko kłamstwo. Jej się tu żadna krzywda nie dzieje.
  28.  
  29. Złamana umowa
  30. 12 września 2006 roku Agnieszka Rybak wysyła mailowy list na trzy adresy: Rzecznika Praw Dziecka, Niebieskiej Linii i Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Warszawie.
  31.  
  32. "Szanowni Państwo!
  33.  
  34. Nazywam się Agnieszka Rybak, mam 17 lat, mieszkam we wsi B. w województwie kujawsko-pomorskim. Jestem uczennicą drugiej klasy Technikum Informatycznego w K. Mam olbrzymi problem z rodzicami. Wszystko zaczęło się w maju tego roku. Mieszkałam wtedy w internacie. Moi rodzice przyjechali na wywiadówkę i zobaczyli, że mam oceny niedostateczne z kilku kartkówek.
  35.  
  36. Rodzice zrobili mi wielką awanturę i całą winą za moje stopnie obarczyli kolegę, z którym się spotykałam - zakazali mi się z nim widywać. Na weekend wróciłam do domu i postanowiłam z nimi porozmawiać. Zdeklarowałam się, że w ciągu dwóch tygodni poprawię wszystkie oceny niedostateczne, a w zamian za to nie będą zabraniali mi spotykać się z kolegą. Zgodzili się. Ja dotrzymałam słowa, poprawiłam wszystkie jedynki i pierwszą klasę ukończyłam ze średnią ocen 3,7.
  37.  
  38. Poprawiłam się nawet w stosunku do pierwszego półrocza. Oni niestety nie dotrzymali słowa i utrzymali zakaz.
  39.  
  40. Rozpoczęły się wakacje. Miałam m.in. zakaz wychodzenia z domu, rozmawiania przez telefon, zakaz podnoszenia głosu. Miałam siedzieć w domu i pomagać w gospodarstwie.
  41.  
  42. Coraz częściej kłóciłam się z rodzicami, nawet o bzdury. Byłam bita, poniżana i maltretowana psychicznie. Słyszałam nawet groźby wyrzucenia z domu. Mój ojciec jest kierowcą ciężarówek, pije alkohol za każdym razem, kiedy wraca do domu, najczęściej sam ze sobą.
  43.  
  44. Pewnego ranka obudziłam się i zauważyłam, że nie mam telefonu. Poszłam do kuchni i zapytałam ojca, czy wie coś na ten temat. Powiedział, że to on go zabrał i że odda mi go, >>jak zmądrzeję<< i >>jak zacznę zachowywać się jak córka<<. Telefon ten był prezentem na urodziny od kolegi. Od razu powiedziałam, że nie miał prawa zabrać mi telefonu, bo nie on mi go kupił.
  45.  
  46. Powiedział: >>ja wszystko mogę<<...".
  47.  
  48. W granicach przyzwoitości
  49. - Cały problem zaczął się, odkąd Agnieszka zaczęła mieszkać w internacie - mówi pani Anna. - Nie można jej było upilnować. Tam poznała tego Kajtka i on ją zaczął buntować przeciw rodzicom.
  50.  
  51. - Nie w internacie go poznałam, tylko przez SMS-y - prostuje Agnieszka. - Dopiero potem Kajtek się wprowadził do naszego internatu, a teraz już i tak go tam nie ma, bo wyjechał na studia do Poznania - dorzuca informująco w moją stronę.
  52.  
  53. - Nieważne, gdzie, Aguniu, nieważne. Ważne, że od tego czasu bardzo się zmieniłaś. Czy pani sobie wyobraża? - matka zwraca się do mnie. - Ona jeździ do niego na weekendy. Czy to się w głowie mieści? Kiedyś, jak chłopak chciał mnie na tańce zabrać, to najpierw mojego tatusia o zgodę musiał pytać. Teraz młodzi wszystko mają.
  54.  
  55. Była tu przed panią pani pedagog ze szkoły. Mówi do mnie: dziecka nie wolno bić, agresja rodzi agresję. A jak tu wytrzymać, jak ta chodzi cały dzień i tylko przez tę komórkę rozmawia.
  56. Ja mówię: odłóż, pracuj, a ta ciągle z komórką w ręce.
  57.  
  58. - W jednej ręce trzymam telefon, a drugą robię, to co to przeszkadza? - odgryza się Agnieszka.
  59.  
  60. - A co to za pracą jedną ręką? A poza tym w tym internacie Agnieszkę przyłapywali po piwie.
  61.  
  62. - A wcześniej w domu ojciec nigdy nie częstował dzieci alkoholem? - pytam.
  63.  
  64. - To co innego - obrusza się pani Anna. - Jeżeli ojciec częstuje, to bierze odpowiedzialność.
  65.  
  66. Po chwili zastanowienia: - Jak pani rozmawiała z tymi wszystkimi paniami psycholog, to pewnie pani słyszała o alkoholizmie. Że niby mój mąż... A ja się pytam: gdyby on był alkoholikiem, to czy mógłby być kierowcą?
  67.  
  68. - Zięć normalnie wypije, jak każdy. Wszystko w granicach przyzwoitości - zaświadcza babka.
  69.  
  70. Pupilka
  71. Spytałam o alkohol nie bez powodu, bo w trakcie naszej podróży samochodem Agnieszka opowiedziała mi trochę o swojej rodzinie.
  72.  
  73. - Mój brat pięcioletni podchodzi do taty ze szklaneczką i prosi: piwa. I tata mu nalewa. Ojciec przyjeżdża raz w tygodniu do domu i zawsze pije. To on pierwszy nalał mi alkohol.
  74.  
  75. Co, z ojcem się nie napijesz? - powiedział. I wypiłam. Trochę ze strachu, trochę, żeby nie stracić z nim kontaktu.
  76. Miałam może 13 lat. Uważałam, że mam superojca.
  77.  
  78. Jak w wieku 14 lat ojciec mnie przyłapał z papierosem, to powiedział: jak masz palić, to przy mnie. Sam kupował mi papierosy. Teraz już nie palę.
  79.  
  80. Długo byłam pupilką tatusia. Jak chodziłam do podstawówki i miałam średnią 5,0. Wszystko się zmieniło w gimnazjum i zaczęła się średnia 3,7, a nawet 3,2. I kiedy pojawili się chłopcy.
  81.  
  82. - Pamiętasz, kiedy pierwszy raz poczułaś bunt?
  83.  
  84. - Tak. Na jakimś zjeździe rodzinnym wujkowi zginęły pieniądze z portfela. Wtedy tata pierwszy powiedział: to na pewno Agnieszka.
  85.  
  86. Suwerenność
  87. Pierwszy list w odpowiedzi na swojego maila Agnieszka otrzymała z Biura Rzecznika Praw Dziecka:
  88.  
  89. "Droga Agnieszko,
  90.  
  91. (...) Zgodnie z interpretacją Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego to Rodzice są prawnymi opiekunami swoich dzieci, a co za tym idzie ponoszą za nie odpowiedzialność. Prawo polskie gwarantuje im suwerenność w opiece i wychowaniu swojego potomstwa. (...) Jeśli wyrażasz zgodę, działania w Twojej sprawie może podjąć Rzecznik Praw Dziecka. Niemniej podejmując którąkolwiek z ww. decyzji, pamiętaj, że jeszcze bardziej skomplikuje to Twoje kontakty z rodzicami".
  92.  
  93. List kończył się radą poczekania do pełnoletności i cytatem z kodeksu określającym, kiedy pełnoletność się zaczyna.
  94.  
  95. Normalność
  96. - Kiedy byłaś jego pupilką, ojciec nie był agresywny?
  97.  
  98. - Był, ale ja uważałam to za normalne. Mój najstarszy brat Damian był wyzywany od czajników i od debili. To też było normalne.
  99.  
  100. Dostawaliśmy za najdrobniejsze przewinienie. Szarpał i bił publicznie, przy sąsiadach.
  101.  
  102. Brat musiał ściągać spodnie, klękał przy krześle i dostawał na goły tyłek. Tata lubił nas też bić w stopy. Trzeba było zdjąć skarpetki i klęknąć. Bił w bose stopy rózgą. To było normalne.
  103.  
  104. Często mieliśmy posiniaczoną skórę, tak że wstyd się było na wuefie rozebrać.
  105.  
  106. Nasz sąsiad, alkoholik, też tłukł dzieci, no i nasz kuzyn w wiosce obok, też alkoholik. My byliśmy w lepszej sytuacji, bo dostawaliśmy paskiem czy rózgą, a oni wężem ogrodowym.
  107.  
  108. Jak chciałam pójść w niedzielę na grilla do koleżanki, to najpierw musiałam nazbierać 50 kilo pokrzyw. Tata odwoził je do skupu. Zrywałam je przez parę dni.
  109. Mamy nie uderzył nigdy, ale ona i tak się go boi, chociaż nie chce się przyznać. Ale kiedyś wymknęło się jej, że nie chce się z nim kłócić, bo ją zostawi i wyjedzie do Irlandii.
  110.  
  111. - Rodzice są wierzący?
  112.  
  113. - Chodzi się do kościoła, jak jest komunia czy chrzciny. Czasem tylko mama wrzaśnie na mnie, że jak wchodzę do domu, to mam mówić "niech będzie pochwalony Jezus Chrystus".
  114.  
  115. Współczucie
  116. Kolejny list przyszedł mailem z Niebieskiej Linii:
  117.  
  118. "Droga Agnieszko!
  119.  
  120. (...) Rozumiem Twoje poczucie krzywdy i zawodu. Wyobrażam sobie, jak trudno jest żyć w domu rodzinnym, w którym brakuje ciepła, miłości i poczucia bezpieczeństwa. Jak ciężko jest zrozumieć niszczące działania, jakie kierują najbliżsi członkowie rodziny, którzy powinni stanowić dla nas wsparcie i ochronę przed trudami świata zewnętrznego. Borykanie się samemu z takimi problemami jest bardzo trudne. (...)".
  121.  
  122. List kończył się serdecznymi pozdrowieniami i spisem instytucji w pobliżu miejsca zamieszkania Agnieszki, do których powinna się zgłosić z prośbą o dalszą pomoc. Agnieszka pisze na kolejne adresy. Nie otrzymuje odpowiedzi.
  123.  
  124. Czy byłeś, synku, bity?
  125. - A pewnie, że jak dzieciak jest niemożliwy, to się mu czasem przyrżnie w papę, aż się wywróci - przyznaje ze śmiechem pani Anna, wskazując na pięcioletniego chłopca, który właśnie wszedł do kuchni z naczyniem na mleko. - Ale żeby jakieś znęcanie się, to nie.
  126.  
  127. - Mnie to mama ścierką biła po twarzy - wspomina babka z nutą nostalgii.
  128.  
  129. - Ja to jednak wolałam pasem dostać niż ścierą - mówi pani Anna.
  130. Kuchnia się zaludnia, oprócz średniego syna zaczyna się też po niej kręcić 15-letni Damian. Nastawia wodę na herbatę, bez słowa siada z nami do stołu.
  131.  
  132. - Damianek to nawet bardziej był bity niż Agnieszka - ciągnie matka. - No ale powiedz sam, synku, czy rzeczywiście byłeś... aż tak bity?
  133.  
  134. Chłopak miesza powoli cukier łyżeczką, marszczy czoło, ale nic nie mówi.
  135.  
  136. - Jak dziecko ojca nie szanuje, to nerwy puszczą nawet świętemu - kwituje za niego matka.
  137.  
  138. - A czy państwo szanują swoje dzieci?
  139.  
  140. Cisza.
  141.  
  142. - Ale to przecież ojciec - tłumaczy po chwili pani Anna. - Jak dziecko się nie słucha, to czasem jakieś słowo się wyrwie. Tak, czasem się wyrwie. Przecież rodzice są najważniejsi. Do kogo ona pójdzie, jak będzie w biedzie? Do tego Kajtusia? A jak słowa nie pomagają, to trzeba chwycić za rózgę.
  143.  
  144. - A to pomaga?
  145.  
  146. Głos matki zmienia się w chichot. - A skąd! - przyznaje prostodusznie. - Jeszcze gorzej jest!
  147.  
  148. Zaczął walić pięścią w twarz
  149. Kajetana Agnieszka poznała rok temu przez SMS-owe forum randkowe. Starszy o dwa lata, licealista z Inowrocławia, mieszkał z rodzicami pod miastem. Dziś ma już 19 lat i studiuje w Poznaniu. Zaocznie, bo żeby opłacić mieszkanie wynajmowane wspólnie z kolegami, musi w dzień pracować. Sam także miał problemy z rodzicami.
  150.  
  151. - Kiedy byłem niepełnoletni, nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby formalnie egzekwować swoje prawa - mówi mi. - Wszystko się załatwiało po domowemu: pyskowaniem, płaczem, duszeniem w sobie, wybuchami agresji wobec ojca.
  152.  
  153. Dlatego kiedy Agnieszka zaczęła się żalić, że ma to samo, poradziłem jej, że nie ma co marudzić, tylko trzeba działać. Prawnie.
  154. Mój ojciec kiedyś kierował państwowym zakładem rolnym. Kiedy miałem 11 lat, stracił pracę. Od tego się zaczęło. Co prawda zaraz dostał następną pracę, ale już nie tak dobrą. Odreagowywał na mnie. Zawsze pretekstem do awantury były moje stopnie. Skończyły się połajanki i klapsy, ojciec zaczął walić pięścią w twarz.
  155.  
  156. - Matka nie reagowała?
  157.  
  158. - Broniła mnie tak, jak mogła. Ale gdy ojciec wyrzucił mnie z domu, nie sprzeciwiła się.
  159.  
  160. - Ile miałeś lat?
  161.  
  162. - Właśnie skończyłem 18. Zamieszkałem u kolegi. Ojciec przez miesiąc nie zadzwonił do mnie. Potem pojechałem do ciotki do Poznania. To ona zadzwoniła do rodziców i wy-tłumaczyła im, że nie mają prawa pozbawiać mnie opieki, dopóki się uczę, i że powinni przynajmniej opłacić mi internat. Bardzo mnie to ucieszyło, bo w tym internacie mieszkała Agnieszka.
  163.  
  164. - Czy twój ojciec pije?
  165.  
  166. - Nigdy nie nadużywa alkoholu.
  167.  
  168. Co to jest przemoc
  169. W internecie Agnieszka i Kajtek znaleźli informację, że rodzice mają obowiązek zapewnić dziecku dach nad głową przynajmniej do czasu uzyskania pełnoletności lub dłużej, jeśli dziecko się uczy.
  170.  
  171. Kiedy więc ojciec Agnieszki zagroził jej wyrzuceniem z domu, córka na drugi dzień przyniosła mu wydruk z internetu i pokazała, że nie ma prawa tego robić.
  172.  
  173. Na stronach Niebieskiej Linii, organizacji pomagającej ofiarom przemocy w rodzinie, znaleźli definicję przemocy fizycznej:
  174.  
  175. "popychanie, odpychanie, obezwładnianie, przytrzymywanie, policzkowanie, szczypanie, kopanie, duszenie, bicie otwartą ręką i pięściami, bicie przedmiotami, ciskanie w kogoś przedmiotami, parzenie, polewanie substancjami żrącymi, użycie broni, porzucanie w niebezpiecznej okolicy, nieudzielanie koniecznej pomocy itp.",
  176.  
  177. a także przemocy psychicznej:
  178.  
  179. "wyśmiewanie poglądów, religii, pochodzenia, narzucanie własnych poglądów, karanie przez odmowę uczuć, zainteresowania, szacunku, stała krytyka, wmawianie choroby psychicznej, izolacja społeczna (kontrolowanie i ograniczanie kontaktów z innymi osobami), domaganie się posłuszeństwa, ograniczanie snu i pożywienia, degradacja werbalna (wyzywanie, poniżanie, upokarzanie, zawstydzanie), stosowanie gróźb itp.".
  180.  
  181. W kodeksie karnym (art. 207 §1) znaleźli zdanie:
  182.  
  183. "Przemoc w rodzinie to zamierzone, wykorzystujące przewagę sił działanie przeciw członkowi rodziny, naruszające prawa i dobra osobiste, powodujące cierpienie i szkody. Przemoc w rodzinie jest przestępstwem".
  184.  
  185. A na stronie internetowej jednej z komend policji natknęli się na poradnik dla ofiar:
  186.  
  187. "Pełną odpowiedzialność za przemoc wobec dzieci ponoszą DOROŚLI! Gdy znajdziesz się w takiej sytuacji, możesz poprosić o pomoc osobę, której ufasz:
  188.  
  189. * może to być: jeden z rodziców, ciocia, wujek, babcia, dziadek, sąsiadka,
  190.  
  191. * każdy inny dorosły, o którym myślisz, że jest życzliwym Ci człowiekiem: pedagog szkolny, psycholog, wychowawca, nauczyciel, policjant, kurator, instruktor lub jeszcze ktoś inny".
  192.  
  193. Tak więc kiedy po awanturze o wykradzenie skonfiskowanego telefonu i ponownym zawłaszczeniu go przez ojca Agnieszka obudziła się rano, ubrała się i piechotą poszła cztery kilometry na posterunek policji w O., aby zgłosić pobicie i kradzież.
  194.  
  195. Policjant, pan K., powiedział, że teraz jest zajęty, ale wpadnie pogadać z jej rodzicami później.
  196.  
  197. Bała się wracać do domu, wieczór spędziła u ciotki nieopodal posterunku.
  198.  
  199. Stamtąd zabrał ją ojciec. - Była u nas policja - powiedział. - No nie bój się, nic ci nie zrobię.
  200.  
  201. Z listu Agnieszki do Komitetu Ochrony Praw Dziecka:
  202.  
  203. "Policjant, pan K., nie spełnił swoich obowiązków tak, jak powinien. Nie udzielił mi informacji o możliwości pomocy. Według relacji rodziców powiedział im, że muszą mnie krócej trzymać, że ja próbuję zwrócić na siebie uwagę i wziąć nad nimi przewagę".
  204.  
  205. Wizyta policjanta odniosła taki rezultat, że Agnieszka odzyskała telefon. Jednak za jakiś czas pan Rybak oświadczył córce, że musi dostać karę za to, że zgłosiła zdarzenie na policję. Nie pozwolili zamieszkać jej po wakacjach w internacie.
  206.  
  207. Nie jestem z cukru
  208. Z listu Agnieszki do trzech instytucji:
  209.  
  210. "(...) Odległość z domu do szkoły wynosi ok. 40 km. Wstaję codziennie o 5.30, jem śniadanie i o 6 wyjeżdżam rowerem do O., to są 4 km, z czego trzy przez las. O 6.26 mam autobus do R. Stamtąd o 6.50 mam autobus do K. Trzy razy w tygodniu kończę lekcje o 15.15, autobus do R. mam dopiero o 17.52, a z R. do O. o 19.30. W O. jestem około 20.00 i wracam do domu rowerem - znowu 3 km przez las".
  211.  
  212. - Niedawno zorientowałam się, że z innego przystanku w K. mam powrotny autobus już o 15.40. Tak więc teraz jestem w domu około 18 - uściśla Agnieszka, kiedy rozmawiamy w samochodzie. - Ale i tak gdy wracam, jestem tak zmęczona, że nie mogę się uczyć. Zasypiam nad książkami. Kiedyś zasnęłam na lekcji.
  213.  
  214. Przez cały dzień praktycznie nic nie jem. Rano szkoda mi snu i często wychodzę z domu bez śniadania. Rodzice nie dają mi ani grosza. Powiedzieli, że nie stać ich na 2,80 za obiad dziennie, nawet na samo drugie danie.
  215. Sama staram się zarabiać. Zbieram zamówienia na kosmetyki od znajomych i dostaję prowizję za ich rozprowadzenie, czasem 15, czasem 40 złotych miesięcznie. Ale za to wolę opłacić kartę do telefonu.
  216.  
  217. Pani Anna: - Kąt do nauki ma. Nawet jej do pracy tak nie gonimy. A rano może sobie narobić kanapek. A jak przychodzi wieczorem, to obiad stoi na kuchni dla wszystkich
  218.  
  219. - Termos jest, może sobie nawet herbaty wziąć do szkoły - popiera babka.
  220.  
  221. Matka: - Jak mąż jedzie w trasę, to też czasem i 12 godzin bez zupy wytrzymuje, tylko na kanapkach. Każdy grosz się oszczędza teraz na święta, przecież jakiś drobiazg każdemu trzeba kupić.
  222.  
  223. Ja: - Nie boją się państwo o nią? Droga przez las jest niebezpieczna.
  224.  
  225. Matka w stronę córki: - A jak kiedyś z ojcem się pokłóciłaś i poszłaś w las trzy kilometry, to się jakoś nie bałaś.
  226.  
  227. Ja: - Jest zima.
  228.  
  229. Babcia: - Śniegu nie ma.
  230.  
  231. Agnieszka: - Tata powiedział, że nie jestem z cukru.
  232.  
  233. Matka, spokojniej: - Tak naprawdę zrezygnowaliśmy z internatu, bo Agnieszka tam się bardzo opuściła w nauce.
  234.  
  235. Agnieszka: - W gimnazjum zawsze ma się gorsze oceny niż w podstawówce
  236.  
  237. Ja: - Podobno teraz jest jeszcze gorzej.
  238.  
  239. Wychowawca klasy Agnieszki przyznaje, że Agnieszka nie sprawia problemów wychowawczych, jest życzliwa, chętna do pomocy, ale od września bardzo opuściła się w nauce. Jest zagrożona z chemii. Często też spóźnia się na lekcje. - Ona twierdzi, że to z powodu tych dojazdów, ale jej rodzice uważają, że to wpływ tego chłopaka. Trudno dociec prawdy. Kiedy rozmawiałem z jej rodzicami, pan Rybak przyznał się, że owszem, zbił ją, ale tylko raz. Słowo przeciw słowu. Komu wierzyć? Nie było obdukcji.
  240.  
  241. Poza tym czy pani by nerwy nie wysiadły, gdyby córka wyjeżdżała bez pozwolenia na noc do chłopaka? Nie wiem, czy ja bym nie podniósł ręki. Nie wiem.
  242. Pomoc
  243. Przełomem okazał się list z Warszawy z Komitetu Ochrony Praw Dziecka:
  244.  
  245. "Bardzo dobrze, że do nas napisałaś. To, w jaki sposób zachowuje się Twój ojciec, jest niezgodne z prawem. Nikt nie ma prawa poniżać Cię, bić Cię ani Ci grozić. (...) My możemy zająć się Twoją sprawą. (...) Agata Jarzyna - psycholog".
  246.  
  247. Komitet nawiązuje kontakt z pedagogiem szkolnym i z wychowawcą klasy Agnieszki. Prosi ich o zainteresowanie się sytuacją uczennicy.
  248.  
  249. CZYTAJ TAKŻE:
  250.  
  251. Rower musi odpocząć
  252. W niedzielę 17 września Agnieszka wybiera się na przejażdżkę rowerem. Dzwoni komórka. To ojciec.
  253.  
  254. - Gdzie jesteś?
  255.  
  256. - Nad jeziorem za lasem.
  257.  
  258. - Rower ma służyć do jeżdżenia na przystanek, a nie do przejażdżek. Wracaj natychmiast, rozliczymy się.
  259.  
  260. Agnieszka boi się wracać do domu, dociera tam przed 21.00. Siada do kolacji, raptem do kuchni wchodzi ojciec. Podchodzi do córki i uderza ją w twarz. "Przestań jeść, kiedy do ciebie mówię".
  261.  
  262. Ojciec informuje córkę, że rower ma służyć tylko do wyjazdów do szkoły. Pyta, ile kilometrów jest nad jezioro. 25. Odtąd Agnieszka musi odchodzić piechotą 25 kilometrów do przystanku PKS w O., aż rower odpocznie i Agnieszka przejdzie tyle, ile przejechała bez pozwolenia.
  263.  
  264. O całym zajściu Agnieszka skrupulatnie informuje KOPD:
  265.  
  266. "Jakby tego było mało, powiedział, że zachowuję się jak >>kurwa<< i jeśli mi się w życiu nie uda - czego mi życzy - mam nie liczyć na przebaczenie, dopóki nie zobaczy pościeranych kolan, na których miałabym przyjść do domu".
  267.  
  268. W poniedziałek Agnieszka po raz drugi wybiera się na komisariat. Tym razem policjant organizuje spotkanie z Agnieszką i jej rodzicami w komendzie. Przychodzą matka z córką. Ojciec jest w pracy.
  269.  
  270. "Pan K. po raz kolejny okazał stronniczość i niekompetencję. Cały czas pytał, czy nie rozumiem, że wina jest także po mojej stronie (tak jakbym tego nie wiedziała), i czy dostatecznie pomagam mamie w gospodarstwie. Pozwolił, aby mama w jego obecności krzyczała na mnie i groziła mi, że odda mnie do ośrodka dla trudnej młodzieży. (...)
  271.  
  272. Po Pani interwencji pani pedagog zadzwoniła do rodziców i umówiła się na czwartek o godz.12.00. Niestety będzie to znów rozmowa tylko z mamą".
  273.  
  274. Przytulanie
  275. W samochodzie:
  276.  
  277. - Mówisz o swoich rodzicach jak o obcych ludziach, jakby nie było między wami emocjonalnej więzi.
  278.  
  279. Cisza.
  280.  
  281. - A jaki jest twój stosunek do mamy?
  282.  
  283. - Strasznie się na niej zawiodłam. Donosi na mnie ojcu. Wszystko mu relacjonuje: wtedy i wtedy wróciła, wtedy zjadła obiad, na chwilę wyszła, odezwała się tak i tak. Jest lojalna tylko wobec niego. Nigdy wobec mnie.
  284.  
  285. - Jak wy żyjecie pod jednym dachem, kiedy oni wiedzą, że ty ciągle piszesz na nich raporty?
  286. - Wujek to mi wręcz powiedział, że on by się wstydził na moim miejscu jeść obiad w domu. Damian na początku był za mną. Ale teraz już przebąkuje, żebym dała spokój. Że tata się zmienił i że teraz by się uspokoił, gdybym ja odpuściła. Ale ja wiem, że zaraz by wróciło do dawnego.
  287.  
  288. - Czy mama cię przytula?
  289.  
  290. - Rzadko, nie, raczej nie. Psycholog pytała mnie niedawno, kiedy ja się ostatnio przytuliłam do mamy albo kiedy usiadłam tacie na kolanach. Śmieszne. Trudno się przytulać.
  291.  
  292. - Czujesz fizyczny dystans?
  293.  
  294. - Tak. Nie mam potrzeby przytulenia się do nich. Nie wyobrażam sobie świąt, trzeba się podzielić opłatkiem, pocałować. To będzie problem.
  295.  
  296. Kajtek grozi
  297. "25 lat więzienia za znęcanie się nad dzieckiem". Proszę, oto co mi przysłał ten cały Kajtek - matka Agnieszki pokazuje mi przechowywanego SMS-a w swojej komórce. - A kiedy Agnieszka uciekła do niego po awanturze w domu, to ten zadzwonił do męża i normalnie zaczął na niego pokrzykiwać. Jak żandarm! Chociaż co prawda potem przysłał SMS-a, że przeprasza, że go poniosło.
  298.  
  299. - Poznali go państwo osobiście?
  300.  
  301. - Poznaliśmy jego rodziców. Porządni ludzie, bardzo mili. Ale też mówią, że mieli z chłopakiem kłopot.
  302.  
  303. Mieliśmy wobec córki wielkie plany, uczyła się grać na keyboardzie. Ojciec jej kupił instrument. A ona nam w nagrodę... - głos pani Anny się łamie. - Musimy opowiadać obcym ludziom, co się w domu dzieje. Robią z nas przestępców. Teraz jak Agnieszka wyjeżdża do Kajtka, to ja od razu dzwonię na policję i mówię, że córka wyjechała bez zezwolenia i ja nie biorę odpowiedzialności.
  304.  
  305. Agnieszka stawia na ziemi małego Jasia. Mimo że ledwie skończył dziesięć miesięcy, bardzo ładnie samodzielnie chodzi, co na głos zauważam. Pani Anna natychmiast się rozpromienia. - A Agusia, żeby pani widziała. Miała osiem miesięcy i już chodziła!
  306.  
  307. Wkracza kurator
  308. W czwartek 21 września, w samo południe, u pani Anny Rybak pojawia się pedagog szkolny.
  309.  
  310. Jej córka opowiada o tym w kolejnym liście do KOPD:
  311.  
  312. "Po spotkaniu z panią pedagog moja sytuacja w ogóle nie uległa zmianie na lepsze, wręcz przeciwnie. Po powrocie do domu usłyszałam pierwszy warunek >>porozumienia<< - miało to być zerwanie jakiegokolwiek kontaktu (nawet telefonicznego) z Kajtkiem. Również mama po tym spotkaniu stała się bardziej agresywna. Straszy mnie wciąż, że odda mnie do tego zakładu dla trudnej młodzieży (...)".
  313.  
  314. Komitet nalega na szkołę Agnieszki, żeby powiadomiła o jej problemach sąd rodzinny. Bezskutecznie.
  315.  
  316. Sam więc wysyła pismo do Sądu Rodzinnego w R. z prośbą o wgląd w sytuację.
  317.  
  318. W domu państwa Rybaków pojawia się kuratorka.
  319.  
  320. Agnieszka:
  321.  
  322. "Wczoraj po powrocie do domu zastałam tam panią kurator. Rozmawiała z moją mamą, powiedziała, że rozumie to, że ja chcę zamieszkać w internacie. (...) apelowała też o to, abym mogła dojeżdżać do przystanku rowerem. Powiedziała też, że jeżeli nie dojdziemy z rodzicami do porozumienia, to sprawa będzie skierowana do sądu".
  323.  
  324. Dołączam się do tego, co mówi mąż
  325. - Masz, co chciałaś - skomentowała krótko mama Agnieszki, pokazując jej wezwanie.
  326.  
  327. Przez tydzień babcia wzdychała: własnych rodziców do sądu pozywać!
  328.  
  329. Był listopadowy poranek. Agnieszka wstała rano i ubrana czekała. Przyjechał z trasy ojciec. Wszedł do kuchni i rzucił do matki: gotowa?
  330.  
  331. Rodzice wsiedli do samochodu. Agnieszka bez słowa wsunęła się za nimi na tylne siedzenie.
  332.  
  333. Nie protestowali.
  334.  
  335. - Była pani sędzia, pani kurator i protokolant. Najpierw zadawano pytania mnie - wspomina Agnieszka. - Opowiedziałam między innymi o awanturze o telefon, kiedy dostałam chyba najmocniej w życiu. Jak mnie bił po twarzy, kopał, uderzał z główki i krzyczał: "Ty pizdo".
  336.  
  337. Potem przed sądem stanął ojciec. Powiedział, że kłamię. Że owszem, wyciągnął mnie wtedy za włosy z łóżka, ale dał mi tylko parę klapsów. Patrzyłam bezradnie na mamę, ale ona wzrok miała utkwiony o tak, przed siebie, jakby mnie nie widziała. Kiedy przyszła jej kolej, wypowiedziała tylko jedno zdanie: "Ja dołączam się do tego, co powiedział mój mąż". I to zabolało najbardziej - urywa Agnieszka.
  338.  
  339. Po posiedzeniu sądu rodzice wsiedli do samochodu i pojechali do domu, a "powódka" poszła na dworzec PKS i pojechała do szkoły na resztę zajęć.
  340.  
  341. Wkrótce zgodnie z zaleceniem sądu rodzice oddali Agnieszce do dyspozycji rower.
  342.  
  343. Kuratorka z R. nie chce udzielać prasie informacji na temat sprawy Agnieszki. Mówi tylko: - Po co pani o tym chce pisać? To tylko zaogni jej stosunki z rodzicami. Przecież za parę miesięcy Agnieszka będzie pełnoletnia i wszystko się samo rozwiąże.
  344.  
  345. Damian będzie miał komputer
  346. - Za parę miesięcy będziesz pełnoletnia i wszystko się rozwiąże. Warto walczyć? - pytam dziewczynę.
  347.  
  348. - Warto - odpowiada bez namysłu. - Ja tego już nie robię dla siebie, ale dla moich braci. Mam nadzieję, że ojciec nie będzie robić tego samego mojemu rodzeństwu. Że nie będzie się czuł tak bezkarny.
  349. - Myślisz, że tata odda tak po prostu swoją władzę?
  350.  
  351. - To już się dzieje. Odkąd zaczął się nasz konflikt, już inaczej traktuje Damiana. Przestał go wyzywać i bić. Damian już nie jest czajnikiem. Słyszałam, jak tata wspominał, że trzeba mu kupić komputer i nową komórkę.
  352.  
  353. Będę zadowolona, jeśli rodzice nawet mnie skreślą do końca życia, ale przynajmniej będą lepiej traktować braci.
  354.  
  355. - Co się zmieni, jak skończysz 18 lat?
  356.  
  357. - Zamieszkam w tym internacie. Mogę za niego zapłacić sama, ponieważ staram się o stypendium unijne. Ale problem jest z weekendami, bo stamtąd na sobotę i niedzielę trzeba się wynieść. Nie mogę co piątek jeździć do Poznania.
  358.  
  359. - Pokażesz ojcu ten artykuł?
  360.  
  361. - Położę na stole.
  362.  
  363. Rodzina niewydolna wychowawczo
  364. - Nikt z otoczenia tej dziewczyny nie chciał wziąć odpowiedzialności za skierowanie sprawy do sądu rodzinnego. Ani pedagog szkolny, ani policja. Dlatego zrobiłyśmy to my - rozmawiam z Agatą Jarzyną z Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Warszawie.
  365.  
  366. - Gdy dostajemy podobne zgłoszenie, to przede wszystkim sprawdzamy, czy taka nastolatka ma wsparcie. Kontaktujemy się z osobami, które mają obowiązek jej pomóc, ze szkołą, z ośrodkiem pomocy społecznej, z policją, a jeżeli to nie przynosi rezultatu, to z sądem. Naszą rolą nie jest sprawdzanie, czy to, co ona pisze, jest prawdą, ale sprawienie, żeby sprawdziły to jednostki do tego powołane. Bardzo ważna jest profesjonalna pomoc psychologa. Dlatego namówiłyśmy Agnieszkę, żeby regularnie spotykała się z psycholog z poradni profilaktyki przeciwalkoholowej. Często właśnie we współpracy z psychologiem udaje się zwaśnionym stronom dojść do porozumienia, a przynajmniej lepiej się zrozumieć. Nie chcemy Agnieszki wyjąć z rodziny, ale pomóc tej rodzinie. To oni muszą rozwiązać ten problem.
  367.  
  368. - Dostali państwo jakąś odpowiedź z sądu?
  369.  
  370. - Napisali nam, że rodzina jest niewydolna wychowawczo, i zalecono podjęcie psychoterapii rodzinnej.
  371.  
  372. - Dużo nieletnich zgłasza się do was z podobnymi problemami?
  373.  
  374. - W ciągu 2,5 roku, odkąd tu pracuję, miałyśmy może osiem takich zgłoszeń. Wszystko to dziewczyny właśnie ze wsi i z małych miast. Prawdopodobnie dlatego, że młodzież z dużych ośrodków ma lepszą pomoc w szkole, w miastach jest więcej poradni, ale też niestety innych okazji do rozładowania napięcia. Jak narkotyki, kluby. Ale i więcej towarzystwa.
  375.  
  376. Z osób, które się do nas zgłosiły, Agnieszka jest najbardziej konsekwentna, mamy z nią najdłuższą korespondencję. Krok po kroku egzekwuje swoje prawa. My ją wspieramy, bo od ochrony dziecka są dorośli.
  377.  
  378. Boże Narodzenie
  379. Dzwonię do Agnieszki po Nowym Roku, pytam, jak minęły święta.
  380.  
  381. - Wigilia była okropna - opowiada. - Rodzice nie chcieli podzielić się ze mną opłatkiem. Podeszłam do ojca, on odwrócił się na pięcie. Mama powiedziała: nie połamię się z tobą.
  382.  
  383. Położyłam pod choinką prezenty dla rodziców, ale oni dla mnie nie położyli nic. Dopiero gdy wróciłam z pasterki, zauważyłam, że przybył dodatkowy prezent, dla mnie. Widocznie mama uzależniła danie mi prezentu od tego, czy ja dam coś jej. Ale mój prezent dla ojca leżał pod choinką nietknięty przez całe święta. W końcu mama mówi do mnie: weź ten prezent i po prostu daj ojcu, niech tak nie leży jak nie wiadomo co. Przemogłam się, wzięłam podarek, podeszłam do taty, mówię: to dla ciebie, jak chcesz, to przyjmij, jak nie to nie.
  384.  
  385. - I przyjął?
  386.  
  387. - Przyjął. Właściwie stało się coś zupełnie nieoczekiwanego. Tata przytulił mnie i pocałował w policzek. Oczy mu się zaszkliły, jakaś łza popłynęła. Na razie jest w domu lepiej.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement