sobikov

Facebook

Nov 8th, 2016
60
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 9.94 KB | None | 0 0
  1. Drukarz, kierując się swoimi poglądami, odmawia przyjęcia zlecenia na wydruk ulotek dla fundacji działającej na rzecz społeczności LGBT – narodowcy bulwersują się, że sąd śmie karać grzywną właściciela prywatnej firmy, argumentując, że to jego sprawa. Moderatorzy Facebooka usuwają strony narodowców na podstawie jasno wyłożonych regulaminów – nagle portal przestaje być firmą prywatną, a zaczyna być siedzibą lewactwa i wszystkiego, co złe.
  2.  
  3.  
  4.  
  5. W świetle ostatniego dramatu, który rozegrał się na scenach portalu społecznościowego Facebook, a którego bohaterami zostali mimowolnie polscy narodowcy, rozgorzała w narodzie debata o tym, co panu Zuckerbergowi wolno, a co nie. Niestety, jak to w Polsce bywa, stanowisko zajmowane w debacie przez jej uczestników zależy od ich poglądów politycznych. Merytorycznej dyskusji szukać zaś można ze świecą w ręku. A trzeba jednak parę rzeczy na ten temat powiedzieć.
  6.  
  7. Narodowcy mieli częściowo rację. Ale też rację ma reszta świata. I niezależnie od tego, najważniejsze jest jedno: Facebook musi pozostać prywatną firmą, z dala od kaprysów użytkowników i rządów całego świata. Dlaczego? O tym dalej. Na razie po kolei.
  8.  
  9. Cenzura stron narodowców
  10.  
  11. — Nikt nie zaprzecza, że treści zamieszczane na stronach narodowców mają często charakter ksenofobiczny czy homofobiczny, jednak od oceny tego, czy materiały te przekraczają normy prawne jest prokuratura — nie Facebook. — pisze Pawluć w swoim komentarzu do całej sprawy. I w zasadzie klucz tkwi w pierwszej połowie tego zdania – treści zamieszczane na fanpejdżach prowadzonych przez organizacje narodowe były ksenofobiczne, homofobiczne, rasistowskie. Nie wszystkie, owszem. Ale większość z nich.
  12.  
  13. Każdy, kto się spotkał z karami wydzielanymi przez portal społecznościowy, wie, że usunięcie całej strony nigdy nie następuje niespodziewanie. Jeśli ktoś opublikuje rasistowski post na swoim fanpage'u, najprawdopodobniej dostanie najpierw ostrzeżenie, potem bana na dzień; następny będzie na dłużej. Administratorzy narodowych stron, które zostały usunięte, musieli już od dawna dostawać kolejne ostrzeżenia i kary – a zatem mieć świadomość tego, że treści publikowane przez nich muszą być kontrowersyjne.
  14.  
  15.  
  16. I nie mówimy tutaj o „kontrowersyjności” jako czymś pozytywnym – mówimy o konkretnych zwrotach i wyrażeniach, które łamały w jakiś sposób regulamin Facebooka propagowały mowę nienawiści czy też obrażały pewne grupy społeczne. Sumując: wszystko to, co było ze strony narodowców niezbyt, eufemistycznie rzecz ujmując, merytoryczną debatą.
  17.  
  18. Wszystkiego tego można było uniknąć, gdyby tylko narodowe fanpejdże bazowały na patriotyźmie i innych szlachetnych wartościach, które – oficjalnie – chcą promować. Nieoficjalnie – dużo na nich pewności swoich poglądów, braku empatii i dyskusji z drugą stroną, a przede wszystkim ziejącej nienawiści do wszystkiego, co nie sympatyzuje z falangą. Ale to tylko moja osobista opinia – przypominam, że decyzja o usunięciu tych stron została podjęta tylko i wyłącznie na podstawie arbitralnego regulaminu Facebooka, nie zaś jakichś mitycznych uczuć czy emocji. Obrzucanie epitetami polskiej pracowniczki portalu społecznościowego nie miało sensu.
  19.  
  20. Usuwanie falangi
  21.  
  22. Tego, przyznam, nie rozumiem. Falanga, która w Polsce została zalegalizowana wraz z rejestracją tego symbolu jako oficjalnego symbolu ONR-u, wyleciała z Facebooka, bo… w sumie nie wiem. Tutaj narodowcy mają rację. To nie miało sensu, a wywołało tylko kolejną furię po tym, gdy administracja usunęła wydarzenie Marszu Niepodległości i blokowała profile narodowców posiadających falangę w avatarze (to, swoją drogą, jest ciekawe – dlaczego nie ostrzegała, tylko od razu blokowała?; chyba że ostrzeżenia były już wcześniej)…
  23.  
  24.  
  25. Facebook a prawo międzynarodowe
  26.  
  27. Racji nie ma jednak Pawluć, twierdząc, że nie uznaje się regulaminu Facebooka za prawo międzynarodowe, nadrzędne nad polskim i taki stan rzeczy trzeba wyraźnie podkreślić.
  28.  
  29. Facebook, znajdujący się na serwerach amerykańskich i pod jurysdykcją Stanów Zjednoczonych, w teorii podlega tylko prawu amerykańskiemu, niezależnie od tego, w których krajach się go używa; zaś użytkownicy tego portalu podlegają tylko regulaminowi strony. Pozwolenie na interpretację tego problemu w sposób zasugerowany niewprost przez redaktora naczelnego PDF-u, abstrahując od problemów technicznych, może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji.
  30.  
  31. Wystarczy zadać sobie parę pytań. Gdyby rosyjskich użytkowników na portalu obowiązywało prawo rosyjskie, czy mieliby oni dostęp do treści łamiących prawo rosyjskie? W jaki sposób portal miałby kontrolować, czy nie mają dostępu do treści nielegalnych w ich kraju? Co z Rosjanami przebywającymi w danym momencie na terenie Stanów Zjednoczonych?
  32.  
  33. Ten przykład można podstawić pod każdy naród i każdy kraj. Niezależnie od tego, co wstawimy, problem wciąż będzie ten sam – media społecznościowe, które w wielu sytuacjach stały się narzędziem do zwalczania reżimów i tubą wolności, byłyby pod butem autokratycznych władz. Jak to działa, widzimy już częściowo na Twitterze, który – ugiąwszy się pod prośbami władz niektórych krajów – zaczął banować wskazanych przez nie aktywistów społecznych. Co ciekawsze, czyni to w nieco perfidny sposób – dana osoba dalej twittuje i nie odczuwa zmian w swoim twitterowym ekosystemie, z tym, że nikt nie widzi jej wiadomości. Czyli Twitter czuje, że to co robi, jest trochę słabe, ale nie ma ochoty się do tego przyznawać.
  34.  
  35. Pawluć wychodząc z założenia, że portal społecznościowy nie powinien być firmą prywatną i traktowanie go jako takową jest błędne, wywołuje nie tylko wyżej ukazany problem, ale też zmusza do stawiania pytań. Jaka jest granica, przy której uznajemy, że dana firma już nie może być prywatna, nawet jeśli jest w rękach prywatnych? Kto powinien właściwie zarządzać Facebookiem – ONZ? Wspólna rada krajów świata? I, finalnie, dlaczego Zuckerberg ma płacić za to, że jego przedsiębiorstwo odniosło sukces?
  36.  
  37. Arbitralność
  38.  
  39. Interesujący jest także w tej sprawie wątek arbitralnych decyzji Facebooka o tym, co dobre, a co złe. Co w ogóle powinno się pojawiać na portalu? Z jednej strony, media zasypują nas informacjami o tym, że portal podczas amerykańskiej kampanii wyborczej celowo ciął zasięgi jednego z kandydatów; niedawno rozmawiano także o tym, czy zdjęcie nagiej matki z dzieckiem jest lepsze niż zdjęcie dyskretnie nagiego ojca z tymże samym dzieckiem (to drugie zostało ocenzurowane, to pierwsze nie); z drugiej strony – nikt nie usuwa grup antyszczepionkowców czy grup poświęconych nienawiści do konkretnej osoby bądź grupy społecznej.
  40.  
  41. Prowadzi to do konkluzji, że problem z Facebookiem i jego filtrami w publicznej debacie polega nie na tym, co robi administracja, tylko na tym, że różne osoby mają różne wizje tego, jaką rolę powinien pełnić największy portal społecznościowy na świecie. Czy powinna to być funkcja edukacyjna – za którą szłoby usuwanie treści uznawanych „obiektywnie” za złe, czy może po prostu społecznościowa – użytkownicy powinni móc się wymieniać swoimi poglądami, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby one chamskie, rasistowskie, etc.?
  42.  
  43. W pierwszym przypadku, jak łatwo się domyślić, powstaje problem ze zdefiniowaniem obiektywizmu. W drugim portal umożliwia zamykanie się we własnej bańce informacyjnej, zależnej od naszych poglądów na świat. Już teraz jest tak, że jeśli lajkujemy strony o określonym profilu, to portal, nie oceniając naszych poglądów, będzie nam podsuwał nowe strony o podobnych treściach, grupy, w których są ludzie, których poglądy są zgodne z naszymi, i tak dalej; zakładając, że właśnie to nas interesuje. Właściwie to przecież sami tworzymy zawartość naszych tablic, decydując o tym, co lajkujemy, które strony śledzimy i kogo mamy w znajomych.
  44.  
  45. W tym kontekście w zasadzie decyzja Facebooka o usunięciu stron narodowców, mimo że już nieaktualna, staje się niezrozumiała; jako prywatna firma wszakże powinien starać się dotrzeć do każdego klienta, nie zaś zniechęcać do siebie ich część.
  46.  
  47. Druga strona medalu
  48.  
  49. Jest także, rzecz jasna, druga strona medalu. Czy tego chcemy, czy nie – Facebook, Twitter, Google i wiele innych portali stało się ponadnarodowymi fenomenami. Ze zwykłych stron ewoluowały one w jedne z głównych środków kontaktu międzyludzkiego. Ciężko wyobrazić sobie pocztę bez Gmaila, studia bez Facebooka i internet bez wszechobecnych hasztagów z Twittera. Obrażanie się czy przechodzenie na podfejsy (nowy portal narodowców, który powstał w odpowiedzi na zachowanie moderacji Facebooka) nie zachwieje rozwojem korporacji, który, jak wskazuje słusznie Pawluć, idzie w niepokojącym kierunku.
  50.  
  51. Chociaż należy spytać, czy niepokój z obranego kierunku wynika z działań korporacji, czy raczej z tego, że nie uczymy nowych pokoleń, jak samodzielnie myśleć i jak rozmawiać; zamiast tego karmimy je nienawiścią do prawaków lub lewaków, do konkretnych grup społecznych. Myślenie jest passe, ale co by nie mówić, myślący ludzie będą korzystali z portali społecznościowych z głową. Nie można winić Zuckerberga za kolejne pokolenia osób, które ściągają sobie wirusy na komputer, kliknąwszy jakiś ekscytujący nagłówek albo rozpowszechniają niezweryfikowane merytorycznie treści.
  52.  
  53. Prywatna firma
  54.  
  55. Prywatna firma zwykle jest lepiej zorganizowana i działa dla korzyści materialnych, a nie poglądów politycznych. A przede wszystkim – nie bierze na siebie fałszywej roli arbitra człowieczeństwa, moralności i obiektywizmu. I przynajmniej w tym jest uczciwa – wszak my jesteśmy konsumentami, którzy mogą zrezygnować z usług Facebooka, jeśli przestaną nam one odpowiadać.
Add Comment
Please, Sign In to add comment