Guest User

To jednocześnie fascynujące i przerażające, z jaką łatwością prawicowe trolle rozgrywają Muska

a guest
Dec 10th, 2022
95
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 16.12 KB | None | 0 0
  1. Mastodon zamiast Twittera, PeerTube zamiast YouTube'a, Pixelfed zamiast Instagrama i Lemmy zamiast Reddita. Taka alternatywna sieć nie ma jednego punktu, gdzie ten czy inny regulator albo reżim może przyłożyć dźwignię.
  2.  
  3. Z Michałem "ryśkiem" Woźniakiem, specjalistą ds. bezpieczeństwa informacji, byłym członkiem Rady ds. Cyfryzacji, rozmawia Jakub Kibitlewski
  4.  
  5. Jakub Kibitlewski: Ptaszki ćwierkają, że Twitter ma kłopoty. Już nawet sam „naczelny ćwierkacz" - jak mówi o sobie Elon Musk, nowy właściciel - otwarcie przyznaje, że w ciągu roku może ona zbankrutować. A stery w firmie przejął zaledwie miesiąc temu.
  6.  
  7. Michał "rysiek" Woźniak: Wiele zależy od tego, czy najpierw pójdą w diabły sprawy finansowe, prawne, czy infrastrukturalne.
  8. Z platformy masowo wycofują się reklamodawcy. Firmy, takie jak Eli Lilly czy Lockheed Martin, straciły miliony w cenie akcji, bo kosztująca osiem dolarów "weryfikacja" wiarygodności użytkowników, którą wprowadził Musk, otworzyła pole dla trolli podszywających się pod ich oficjalne konta. Dowcipy w stylu "darmowa insulina" sieją chaos i realnie uderzają w ich finanse, więc zaraz posypią się pozwy. Studia filmowe też za chwilę wezmą Twittera na tapet, bo system ochrony praw autorskich platformy najwyraźniej się załamał i ludzie udostępniali na Twitterze całe filmy. Pozwy wytoczyły już osoby dotknięte masowymi zwolnieniami, a po tym, jak Musk postawił pozostałym pracownikom ultimatum, każąc im przygotować się na „ekstremalnie hardcore'ową" pracę lub odejść, setki ludzi, łącznie z całym działem płac, wybrały opcję numer dwa.
  9.  
  10. Twitter jest też na cenzurowanym w amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (FTC). W 2020 r. włamano się na konta prominentnych osób, np. Obamy, i wykorzystano je do promocji bitcoinowych oszustw. Ruchy Muska, zwalnianie ludzi na lewo i prawo, często z pogwałceniem prawa pracy, odejście zespołu zajmującego się prawami człowieka - to wszystko ponownie zapaliło lampki alarmowe w FTC. Europejskie instytucje takze zdążyły zauważyć, że źle się dzieje. Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej i komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager oceniła płatny system weryfikacji Muska jako „fundamentalnie wadliwy".
  11.  
  12. Co się tyczy infrastruktury Twittera, jeśli wierzyć dokumentom, które wypuścił były szef bezpieczeństwa informacji Peiter "Mudge" Zatko, jest ona w bardzo złym miejscu. Wystarczy jedna większa awaria i całej usługi może się już nie dać przywrócić do stanu używalności.
  13.  
  14. To wydaje się wręcz nieprawdopodobne.
  15. - Każda firma i organizacja ma problem z wiedzą instytucjonalną. Choćby procedury były najlepsze pod słońcem, jakaś istotna wiedza zawsze pozostaje tylko w głowach konkretnych osób.
  16.  
  17. Z informacji Mudge’a nie wyłania się obraz firmy, która ma sprawne procedury. Wręcz przeciwnie. A im gorsze procedury, im gorsza dokumentacja, tym więcej wiedzy instytucjonalnej, w tym tej dotyczącej infrastruktury, jest tylko w głowach osób, które pracują na danych systemach i bezpośrednio nimi zarządzają.
  18.  
  19. Cała saga z muskowym "wyłączaniem niepotrzebnych mikroserwisów", którego wynik był taki, że nagle SMS-y dwustopniowego uwierzytelniania przestały być wysyłane, a więc ludzie nie mogli się zalogować na swoje konta, zdaje się to potwierdzać: gdyby rola i zadania poszczególnych mikroserwisów były dobrze udokumentowane, takich błędów dałoby się uniknąć.
  20.  
  21. A skoro ogromna część wiedzy jest tylko w głowach poszczególnych osób, kiedy zostają zwolnione, znika też know-how. I nagle nie wiadomo, do czego dana usługa wewnętrzna służy, kto za nią odpowiada i co zrobić, gdy coś pójdzie nie tak.
  22.  
  23. Co wyłoży się najpierw?
  24. - Obstawiałbym właśnie infrastrukturę. Choćby ze względu na zwiększony ruch przy okazji mundialu w Katarze. To będzie trywialne: na jakimś serwerze zapełni się np. dysk, bo nikt nie czyścił katalogu z logami, bo osoba, która to robiła, została zwolniona lub sama odeszła. Dokumentacji brak, nie wiadomo, kogo nawet pytać o to, jak ustalić, co się stało, i jak zacząć problem naprawiać. A potem pójdzie kaskadowo.
  25.  
  26. Musk jutro tweetuje, że to koniec, i Twitter faktycznie imploduje. Katastrofa, bo… No właśnie, bo co? Jak to realnie wpłynie na nasze życie?
  27. - Zacznijmy od tego, że to już być może się dzieje. Ogromne korporacje nie upadają z dnia na dzień. Całkiem możliwe, że za dekadę Twitter nadal będzie istniał w jakiejś zapomnianej niszy, tak jak wciąż istnieje Yahoo.
  28.  
  29. Wprawdzie Musk próbuje jeszcze desperacko udowadniać, że wszystko OK, zarzekając się, że Twitter ma "najwięcej aktywnych i nowych założonych kont w historii", ale nie wiemy, jak ta liczba jest mierzona. Przecież te konta mogą być od dawna nieaktywne, a właściciele postanowili je teraz zamknąć, pobierając historię i usuwając treści, zanim będzie za późno. Czy to też się liczy jako "aktywność"? Zagadką pozostaje również to, ile z tych nowych kont to boty albo ludzie przyciągnięci tym, że Twitter skręca bardzo mocno w prawo.
  30.  
  31. To z kolei powoduje, że jeszcze więcej osób, które nie identyfikują się ze środowiskami Trumpa czy Jordana Petersona, będzie odpływało, a platforma powoli stanie się towarzystwem wzajemnej alt-prawicowej adoracji. To w sumie fascynujące i jednocześnie przerażające, z jaką łatwością prawicowe trolle rozgrywają Muska.
  32.  
  33. Reklamodawcy nie chcą być z takimi środowiskami kojarzeni, więc też masowo się ewakuują. Stąd desperackie ruchy Muska typu "weryfikacja konta za osiem dolarów" i próby cięcia kosztów przez masowe zwolnienia, które w końcu doprowadzą do tego, że zabraknie rąk do naprawiania awarii. Różne części Twittera przecież już przestają działać - czasem nie można dostać SMS-a autoryzującego logowanie, czasem obrazki nie ładują się poprawnie…
  34.  
  35. Jeśli reklamodawcy uciekną z Twittera, nadal pozostaną tam ogromne ilości naszych danych, które platforma zbiera i analizuje.
  36. - Dane, które Twitter kontroluje - kto, co, do kogo i kiedy tweetnął, a wszystko z dość dokładną lokalizacją fizyczną - są bardzo wrażliwe. A nie można wykluczyć potężnych wycieków. W grudniu zeszłego roku już do jednego doszło, wykradziono dane 5,4 mln osób, a to było przecież jeszcze przed rządami Muska. W tak ogromnym systemie jest z pewnością sporo innych luk, a zwalnianie osób mogących je załatać nie pomaga.
  37.  
  38. Osoby z kontami na Twitterze już dziś padają ofiarą ataków wykorzystujących np. chaos związany z systemem weryfikacji. A zepsucie usługi SMS-ów potwierdzających logowanie spowoduje, że sporo osób wyłączy uwierzytelnianie wielostopniowe i stanie się łatwym łupem dla cyberprzestępców.
  39.  
  40. No i sam Musk może dojść do wniosku, że sprzedając dane, odzyska chociaż część ogromnych pieniędzy, które wpompował w Twittera. Zainteresowany taką transakcją byłby np. reżim Arabii Saudyjskiej… który w 2018 r. zlecił brutalne morderstwo dziennikarza „Washington Post" Jamala Khashoggiego, inwigilując przedtem jego bliskich.
  41.  
  42. - Ten sam reżim parę lat wcześniej wykorzystał informacje wykradzione przez byłych pracowników Twittera do namierzenia i ukarania swoich krytyków, a teraz pomógł Muskowi sfinansować przejęcie Twittera, inwestując w niego 1,9 mld dolarów. Oddanie Saudom dostępu do baz Twittera stwarzałoby też zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego samych Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Sprawie przyglądają się już na Kapitolu.
  43.  
  44. A jak to wszystko wpłynie na nasze życie? Debata publiczna będzie musiała się gdzieś przenieść. Konta mediów, instytucji publicznych, całe społeczności budowane przez lata rozproszą się w poszukiwaniu nowego domu. Spodziewam się też coraz większej liczby botów i kont siejących dezinformację.
  45.  
  46. Chciałbym wierzyć, że wyciągniemy z tego lekcję i przestaniemy ufać zamkniętym, scentralizowanym cyfrowym silosom.
  47.  
  48. Seria tak skrajnie nietrafionych decyzji Muska zupełnie nie pasuje do jego image’u genialnego przedsiębiorcy, a trudno mi uwierzyć, że cały ten fortel z przejęciem platformy miał jedynie na celu przywrócenie rzekomo utraconej wolności słowa, na którą Musk tak chętnie się powołuje. Co on chce osiągnąć?
  49. - Moim zdaniem Musk sam do końca nie wie, co z Twitterem zrobić. Szukanie w jego działaniach jakiejś myśli przewodniej to jak dopatrywanie się kształtów zwierząt w chmurach: jeśli będziemy uparci, to je tam oczywiście znajdziemy.
  50.  
  51. To, czy Musk jest libertarianinem, scjentologiem, czy może głęboko wierzącym katolikiem, nie ma najmniejszego znaczenia. Filozofia Doliny Krzemowej to "deregulacja i robienie kasy", zwłaszcza jeśli da się coś zmonopolizować albo przejąć konkurencję.
  52.  
  53. Sam siebie nazywa "absolutystą wolności słowa".
  54. - Bardzo naiwnie i mechanistycznie pojmowanej. Musk i internetowi giganci w ogóle wolność słowa rozumieją jako brak technicznej ingerencji w treść i zasięg postów. Co oczywiście ignoruje fakt, że nękanie i prześladowanie, online i offline, również prowadzi do naruszenia wolności słowa, bo wywołuje efekt mrożący. Osoby nękane i prześladowane przestają się wypowiadać, a taki często jest przecież cel tych działań. Żeby coś z tym zrobić, niestety trzeba jakoś moderować, ingerować technicznie w proces postowania i w zasięg postów. Inaczej najgłośniejsze, największe, najbardziej opresyjne grupy zmonopolizują dyskusje.
  55.  
  56. Problem zrównoważenia wolności wypowiedzi z koniecznością moderacji toksycznych treści - i tak już trudny - staje się w zasadzie niemożliwy do rozwiązania, jeśli upieramy się, że chcemy mieć jedną, spójną, centralnie kontrolowaną sieć z zestawem zasad dla milionów użytkowników. A operatorzy zamkniętych cyfrowych ogródków właśnie przy tym się upierają, bo na tym opiera się ich model biznesowy.
  57.  
  58. Zaczyna do nas docierać, że budowanie cyfrowego świata zgodnie z wizją Zuckerbergów i Musków prowadzi do katastrofy. Twitter doskonale to ilustruje. Oto rozkapryszony Janusz cyfrowego biznesu własnoręcznie doprowadza monopolistę społecznościowego do szybkiej ruiny, a konsekwencje odczują nie tylko setki milionów użytkowniczek i użytkowników, ale też ludzie, którzy nigdy z platformy nie nie korzystali.
  59.  
  60. Co masz na myśli, mówiąc o zamkniętych ogródkach? Przecież social media to globalne zasięgi i globalna komunikacja.
  61. - Tak, ale z naszego konta na Twitterze nie porozmawiamy chociażby ze znajomymi z Facebooka. Takie serwisy pozwalają nam się komunikować tylko w ramach jednej platformy, jednego usługodawcy. To tak, jakby z T-Mobile nie dało się dzwonić do abonentów Orange. Absurd, ale z punktu widzenia usługodawców świetna sprawa, bo trudniej klientom odpłynąć do konkurencji. To nie jest uwarunkowane technicznie, to decyzja biznesowa, którą możemy kwestionować.
  62.  
  63. W przypadku sieci społecznościowych ma to jednak ten plus, że większość naszych znajomych już tam jest. Działa efekt skali.
  64. - Ten efekt skali działa podobnie w sieciach, które nie są scentralizowane i kontrolowane przez jedną firmę czy organizację, np.w sieciach telefonii komórkowej czy w przypadku poczty elektronicznej. Przecież więcej ludzi używa e-maila niż Twittera czy Facebooka! Nikt nie rodzi się z kontami na tych portalach. Do założenia profilu potrzebny jest adres e-mailowy, a są osoby korzystające z e-maila, które nie mają kont na tych platformach. Choćby ja. Można więc zbudować sieć społecznościową, która nie jest centralnie sterowanym silosem.
  65.  
  66. Głośno zrobiło się ostatnio o Mastodonie. Serio mógłby zastąpić Twittera? Słyszę od znajomych, że wysoki próg wejścia trochę odstrasza.
  67. - Miesiąc temu byłoby trudno wyobrazić sobie, że będziemy dziś rozmawiać o potencjalnym końcu Twittera. A jednak.
  68.  
  69. Próg wejścia jest podobny do e-maila. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W ciągu ostatnich trzech tygodni jakieś 3 mln osób poradziło sobie z dołączeniem do Fediwersum, czyli zdecentralizowanej sieci serwisów, w której skład wchodzą serwery Mastodona. Nowe konta zakładane są po kilka na sekundę! Może nie doceniamy osób korzystających z internetu, jeśli twierdzimy, że wybranie serwera ludzi przerasta.
  70.  
  71. Ale przyznasz, że to może brzmieć trochę onieśmielająco dla kogoś, kto korzystał z przyjaznych w obsłudze portali. Zastanawiam się po prostu, czy np. w przypadku moich rodziców te wszystkie korzyści zdecentralizowanej sieci nie przegrają jednak z siłą przyzwyczajenia. Jakbyś ich przekonał?
  72. - Wyobraźmy sobie internet, w którym z naszego konta na Twitterze możemy bezpośrednio komentować posty wujka na Facebooku, przeglądać zdjęcia znajomych na Instagramie czy śledzić ulubiony kanał na YouTubie. Takie jest właśnie Fediwersum.
  73.  
  74. Mówimy o sieci, która jest fundamentalnie inaczej zaprojektowana, bo działa na zasadzie niezależnych, ale mogących się komunikować usług społecznościowych. Mastodon to tylko jeden z wielu projektów. W tej samej sieci kompatybilnych serwisów są PeerTube, a więc otwarta alternatywa dla YouTube'a, Owncast do podcastów, instagramopodobny Pixelfed, redditopodobne Lemmy i KBin, a za pomocą odpowiednich pluginów nawet WordPress.
  75.  
  76. Taka sieć nie ma jednego punktu kontroli, nie ma więc jednego punktu, gdzie ten czy inny regulator czy autorytarny reżim może przyłożyć dźwignię. Takie rozproszenie jest siłą, z którą reżimy nie bardzo sobie radzą. Okazuje się, że nawet Chiny mają problem z cenzurowaniem całego Fediwersum.
  77.  
  78. Co więcej, globalna awaria, taka jak ta rok temu na Facebooku, nie bardzo ma się jak wydarzyć. To, że w Indiach czy USA jakaś instancja chwilowo nie działa, ma dokładnie tyle samo znaczenia, co fakt, że w USA czy Indiach chwilowo nie działa jakiś serwer mailowy - dopóki to nie jest mój czy twój serwer, dopóty możemy się ze sobą komunikować. A więc jest to system znacznie bardziej odporny na problemy nie tylko polityczne, ale także techniczne.
  79.  
  80. Sieć, którą proponują wielkie cyfrowe platformy, służy przede wszystkim im samym. Tym kończy się traktowanie prywatnej, scentralizowanej usługi jako publicznej infrastruktury.
  81.  
  82. Piszę do ciebie z @hackerspace.pl, ty mi odpowiadasz z @agora.pl - decentralizacja jakoś nie stanowi problemu w przypadku e-maila, bo nikt nie upiera się, żeby miliony czy wręcz miliardy osób korzystały z tego samego dostawcy. Tak samo jest z usługami na Fediwersum. To nie jest pojedynczy serwis prowadzony przez jedną organizację, jak np. polska prawicowa Albicla, ale rozproszona sieć niezależnych, kompatybilnych instancji.
  83.  
  84. Praca "tradycyjnych" mediów bez korzystania z Twittera czy Facebooka też wydaje się praktycznie niemożliwa. Koledzy i koleżanki z redakcji potwierdzą.
  85. - Wbudowaliśmy platformy cyfrowe w nasz medialny ekosystem na własne życzenie. Znam małe organizacje zajmujące się dziennikarstwem śledczym, które czują, że muszą płacić Facebookowi za zasięgi! A doświadczenie moje i innych osób na Fediwersum jest takie, że przy znacznie mniejszej liczbie śledzących w porównaniu z Twitterem mamy znacznie więcej interakcji.
  86.  
  87. Dlatego coraz więcej organizacji medialnych ponownie odkrywa newslettery czy kanały RSS dające możliwość śledzenia nowości na danej stronie bez pośrednictwa monopolistycznych korporacji i konieczności podawania maila. Nie rozumiem, dlaczego takie media jak „Wyborcza" bardziej nie promują swoich kanałów RSS, a pomagają platformom społecznościowym zmonopolizować możliwość dotarcia do ich czytelniczek i czytelników.
  88.  
  89. Michał "rysiek" Woźniak - specjalista ds. bezpieczeństwa informacji i administrator systemów komputerowych. Były członek Rady ds. Cyfryzacji, haker, współzałożyciel warszawskiego Hackerspace’a. Pracował jako dyrektor ds. bezpieczeństwa informacji w OCCRP, międzynarodowym konsorcjum ośrodków śledczych, mediów i dziennikarzy, zaangażowanym m.in. w ujawnienie afery podatkowej "Panama Papers". Współpracuje z wieloma organizacjami pozarządowymi zajmującymi się prawami cyfrowymi w kraju i za granicą
Add Comment
Please, Sign In to add comment