Guest User

Untitled

a guest
Dec 25th, 2022
156
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 26.41 KB | None | 0 0
  1. Seks w wielkim lesie. "Koleżanka wyznała, że używa białej rzodkwi. Mężczyźni ją rozczarowują"
  2. KULTURA 27.12.2020, 05:04
  3. Michał Nogaś
  4.  
  5. Seks na łonie natury to nie tylko sam stosunek. Tu chodzi o spotkanie z przyrodą, kąpiel w rzece, przyglądanie się słońcu, rozmowę, brak pośpiechu - opowiada Łukasz Łuczaj, biolog, botanik, autor wydanej właśnie książki "Seks w wielkim lesie. Botaniczny przewodnik dla kochanków na łonie przyrody".
  6.  
  7. Michał Nogaś: Wstydu pan nie ma!
  8. Łukasz Łuczaj: A to dlaczego?
  9.  
  10. Pisać tak ludziom wprost, by porzucili konwenanse i zaczęli uprawiać miłość na leśnych kłodach, torfowisku albo wykorzystując grzyby lub chińską białą rzodkiew!
  11. - Zapewniam, że pisząc "Seks w wielkim lesie", dokonałem silnej autocenzury. To, co oddałem do rąk czytelników, to bardzo subtelna wersja. Właśnie po to, bym nie musiał się niczego wstydzić.
  12.  
  13.  
  14. Ta książka dojrzewała we mnie od lat. To rodzaj pamiętnika, refleksji na temat jednej ze sfer mojego życia, połączonego z historiami, które usłyszałem od innych. Wahałem się, czy to wszystko publikować, w końcu zdecydowałem się wydać ją po angielsku (jako „Seks in Nature”), bo omawiane w "Seksie w wielkim lesie" zagadnienia wydały mi się dość nowatorskie. Chciałem, by każdy mógł mieć do nich dostęp, także ludzie za granicą. Niestety dość szybko zauważyłem, że Polacy średnio radzą sobie z angielskim, nawet osoby, które uważam za inteligentne, skarżyły się, że ciężko im przebrnąć przez całość, nie znają fachowego słownictwa, którego używam. Ostatecznie wydałem więc także po naszemu.
  15.  
  16. Kiedy składałem tę książkę, musiałem balansować między pornografią i literaturą, między granicą tego, co smaczne i dopuszczalne, a co przesadnie wulgarne. Nie chciałem też być przesadnie poprawny, starałem się wypośrodkować zawartość tak, by była do przyjęcia dla jak największej liczby osób. Z jednej strony szokująca, z drugiej - odzwierciedlająca - nazwę to w ten sposób - konsensus marzeń sennych Polaków. I chyba trafiłem, bo po ukazaniu się "Seksu w wielkim lesie" sporo osób pisze do mnie: "Takie rzeczy przydarzają mi się jedynie w snach".
  17.  
  18. Nie ma więc tu zbyt wielu perwersji, bo i ja sam, gdzieś w głębi, jestem w zasadzie banalnie romantyczny.
  19.  
  20. Aha.
  21. - Ta książka ma kilka warstw.
  22.  
  23. Na pewno opowiada o seksualności, którą możemy odkryć i zrealizować w lesie, w naturze. To warstwa fizyczna, zwierzęca, całkowicie wyzuta z jakichkolwiek uczuć. Myślę choćby o doznaniach dotyku, o zabieraniu dziewczyny albo chłopaka do lasu na spacer, który może mieć ciąg dalszy, bardzo przyjemny, czasem dziki.
  24.  
  25. Ale mogą też przy takiej okazji wchodzić w grę prawdziwe emocje związane z doświadczeniami z jedną, konkretną, ukochaną osobą. Taką, przy której będziemy w stanie się otworzyć, spełnić swoje marzenia i fantazje w zupełnie innych okolicznościach.
  26.  
  27.  
  28. I warstwa trzecia, nieosobowa - erotyka przyrody, mistyczne z nią zjednoczenie.
  29.  
  30. Czyli co?
  31. - Tętno pierwotnego lasu, bzyczenie na łące, które może mieć dla wielu osób zabarwienie erotyczne - zarówno dla tych, które lubią się masturbować na łonie przyrody (z czego zwierza mi się wielu znajomych), jak i dla tych, które seksu w ogóle nie uprawiają. Wszystko rozgrywa się w naszej głowie i ciele.
  32.  
  33. Mówi pan, że chciał, by książka była do przyjęcia dla jak największej liczby osób. Co dokładnie ma pan na myśli?
  34. - To, by ludzie otworzyli się na naturę i przestali się bać przyrody. Seksualność jest tu tylko wierzchołkiem góry lodowej. Wielu z nas boi się usiąść w czystych spodniach na pniu drzewa albo wejść do lasu w białych trampkach, bo się pobrudzą. A cóż dopiero uprawiać w takim miejscu seks! Prowadzę warsztaty z dzikiej kuchni, z survivalu i nierzadko, gdy siedziałem z ich uczestnikami przy ognisku, słyszałem, że mają różne skryte marzenia związane z uprawianiem miłości w naturze, ale zwyczajnie się boją. Strach przed fizycznym kontaktem z przyrodą ich paraliżuje.
  35.  
  36. Jakie to marzenia?
  37. - O seksie na polanie leśnej, na łące pokrytej kwiatami, o tym, by chodzić nago po lesie. Samemu lub z kimś. Chęć znalezienia, choć na chwilę, w rajskim ogrodzie, osiągnięcia stanu harmonii, jedności z naturą.
  38.  
  39. Co ich hamuje?
  40. - Kultura, różnego rodzaju tabu. Społeczne, związane z nakazem bycia porządnym oraz czystości fizycznej, wiążące się z obawą, że pozwolimy na zabrudzenie własnego ciała, że coś nas ugryzie w pośladek lub penisa, wejdzie do pochwy, dostaniemy grzybicy, i tak dalej. Wiele razy o takich obawach słyszałem.
  41.  
  42.  
  43. Ważne, by się tym lękom i tabu nie dać, przełamać się i zacząć realizować marzenia.
  44.  
  45. Pierwszy raz przejść się boso po lesie, pierwszy raz siedzieć w nim nago, pierwszy raz uprawiać w nim seks - na kłodzie drzewa albo na mchu.
  46. Te pierwsze razy są zwykle bardzo podniecające, chodzi o moment przekroczenia granicy, co wiąże się z dużą dawką adrenaliny. Potem staje się to szybko czymś zupełnie normalnym.
  47.  
  48. Ważne też, byśmy zaczęli uczyć się lasu, odczytywać go w taki sposób, by pomógł nam realizować marzenia o wolności, dzikim seksie, uniesieniu. Zwykle ludzie zwracają uwagę na to, czy las jest iglasty czy liściasty, jaki to drzewostan, czy to bardziej miejsce na szukanie jagód czy grzybów. Gdy ja idę przez las, to zawsze uważnie przyglądam się temu, czy nadaje się on do uprawiania seksu. Gdzieś znajdę fajną korę drzewa, która może być wygodna, gdzieś miły mech, na którym można się położyć, a w innym miejscu trafię na maliny lub szyszki i już wiem, że w tym miejscu miłość fizyczna skończyłaby się zadrapaniem albo licznymi odgnieceniami na plecach czy pośladkach.
  49.  
  50. W lecie bardzo często chodzę po lesie boso, trafiam w różne miejsca, czuję go całym sobą. Bardzo wszystkim polecam, to zmienia perspektywę patrzenia i obcowania z naturą.
  51.  
  52. Od jak dawna prowadzi pan badania terenowe związane między innymi z szukaniem miejsc odpowiednich na uprawianie seksu w lesie i - ogólnie - na łonie natury?
  53. - Od ponad dwudziestu lat. Las od zawsze był częścią mnie, zatem stał się także elementem mojej seksualności. Nie było żadnego nagłego olśnienia, czułem to od zawsze, można powiedzieć od dziecka.
  54.  
  55. Że gdy zbliża się pan do lasu i wchodzi do niego, to zaczyna odczuwać narastające napięcie, podniecenie?
  56. - Tak. Pan tego nie czuje?
  57.  
  58. Hm, nie wiem, czy jednak strach nie wygrywa u mnie z podnieceniem...
  59. - Jaki strach? Przed zostaniem nakrytym, przed tym, że kogoś pan zgorszy?
  60.  
  61. Nie. Strach przed nieokiełznaną naturą. Nie, że coś mnie ugryzie w którąś z intymnych części, ale że w lesie jest coś dzikiego, że może nie należy zadzierać z przyrodą...?
  62.  
  63. - To prawda, że natury nie da się okiełznać, ale ja tego strachu już nie czuję. Pomimo że jestem świadomy okrutnego, bezlitosnego aspektu przyrody. W lesie możemy umrzeć, wychłodzić się, zostać napadniętym, ale też bądźmy szczerzy - to się może zdarzyć wszędzie, w każdym pokoju naszego mieszkania czy domu. Życie to ciągłe kuszenie losu. Możemy się temu poddać, możemy też próbować to ignorować, gdy tylko się da. Wybieram tę drugą opcję.
  64.  
  65. Traktuję naturę jako swój dom. Jestem istotą biologiczną, od dziecka przyroda jest mi bliska, zapewnia mi mnóstwo wrażeń na różnych polach - obcowanie z najróżniejszymi istotami, roślinami i zwierzętami, wielość zapachów. Dom, mieszkanie - to również może być nasza przestrzeń, ale pozbawiona jednego, bardzo ważnego dla mnie wymiaru. Nawet jeśli urządzimy je po swojemu, nie zastąpi to natury, jej nieprzewidywalności. To ona daje nam prawdziwą przestrzeń do życia.
  66.  
  67. Seks uprawiany we wnętrzu jest bardzo statyczny, możemy zrobić raptem kilka kroków, przerwać na chwilę, by nastawić wodę na herbatę, zmienić pozycję. Tyle.
  68. A seks w lesie, na łonie natury to nie tylko sam stosunek, akt fizyczny. Tu chodzi o spotkanie z przyrodą, o spacer, kąpiel w rzece czy jeziorze, przyglądanie się roślinom lub słońcu, rozmowę, brak pośpiechu, przechodzenie z miejsca na miejsce.
  69.  
  70.  
  71. W opowieściach z pewnej wsi w okolicy, w której mieszkam, pojawia się właśnie taki motyw. Że czasem w niedzielę, wracając z kościoła z sąsiedniej wsi za górką, od całej grupy mieszkańców powoli odłączały się pary sąsiadów, które wchodziły do lasu na spacer połączony z seksem. Wydaje się, że kiedyś taki sposób uprawiania miłości był czymś znaczniej bardziej normalnym i oczywistym.
  72.  
  73.  
  74. A ostatnio ktoś zapytał mnie, czy moja książka nie jest przypadkiem adresowana do osób starszych, bo dla nich seks w naturze wiąże się z miłymi wspomnieniami, a młodszych głównie szokuje.
  75.  
  76. Czym? Ewentualną niewygodą?
  77. - Tak. I brakiem higieny. Młodsze pokolenia myślą dziś o czystości, przepisach prawnych, które seks w naturze mogą utrudniać. Starsi z rozrzewnieniem wspominają takie sytuacje, bo często były dla nich koniecznością. Musieli chodzić do lasu na spacery i po to, by uprawiać miłość fizyczną, bo w domach zwyczajnie nie mieli takich możliwości. Widać to także w zapisach czynionych przez polskich etnografów. W świetnej książce "Miłość ludowa" autorka Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska wymienia całą listę miejsc...
  78.  
  79. W których dochodziło do tzw. nadybania. Może zacytuję: "dziewczyna pasie (bydło, konie, gęsi, kaczki, trzodę) nad jeziorem, w lesie, między ogrodami, za olszyną, za góreczką", "dziewczyna zbiera (głównie trawę, jagody) w lesie, na 'pańskim'", "dziewczyna idzie po wodę", "dziewczyna wychodzi na spacer".
  80. W innym miejscu Wężowicz-Ziółkowska z kolei notuje: "Żywiołowa i niewybredna ludowa miłość cielesna nie szuka sobie jakichś specjalnych miejsc spełnienia - romantycznych, tajemniczych, przyzwoitych, skrytych itp. Właściwie jest ona realizowana wszędzie tam, gdzie pożądanie dopadnie kochanków, gdzie się akurat spotkają. Przede wszystkim jednak: w lesie (boru, kalinowym lasku), w olszynie, gęstej krzewinie, chruście, wierzbinie, w porębie, pod granicą, za góreczką, na góreczce, na grobli, na łące, w stogu, w sadzie, w ogrodzie...".
  81. - Kiedy czytałem ten fragment "Miłości ludowej" jednej z moich znajomych, ona - o czym zresztą wspominam w "Seksie w wielkim lesie" - dodała: Babcia mi opowiadała, że dziadek ją pierwszy raz dopadł na polu po wykopanych ziemniakach. „Ziemia była jeszcze ciepła i pulchna".
  82.  
  83. A dziś seks w naturze, w lesie kojarzy się z czymś brudnym i złym albo silnie skrywanym przed światem.
  84. - Moja książka powstała właśnie po to, by ten obraz odczarować. Pokazuję w niej zresztą różne aspekty miłości uprawianej w naturze. Wspominam też o ekshibicjonizmie, potrzebie bycia oglądanym, złapanym w sytuacji intymnej. Wiele osób, choć otwarcie tego nie przyznają, chce być podglądanymi. Są pary, które uprawiają seks w Warszawie nad Wisłą tak, by widzieli je kierowcy, choćby pod mostem Poniatowskiego. Są też tacy, którzy sami tego nie robią, ale bardzo lubią się właśnie przyglądać.
  85.  
  86. To się fachowo nazywa dogging.
  87. - Tak, choć to termin skomplikowany i nie ma jednej definicji. Wszystko zaczęło się w Wielkiej Brytanii od ludzi, którzy chodzili z psami na spacery do lasu i podglądali kochające się w nim pary. Nie do końca wiadomo, czy te pary chciały być podglądane, może je to podniecało, może nie. Później narodził się cały ruch.
  88.  
  89. A skoro mowa o Wielkiej Brytanii to warto wiedzieć, że w Londynie podobne do doggingu tradycje istnieją od XIX wieku.
  90.  
  91. Jakie tradycje?
  92. - Na wielkim wrzosowisku, będącym obecnie parkiem Hampstead Heath, spotykają się geje, by uprawiać seks w naturze. Sporo ludzi o tym wie, a już z pewnością menedżerowie tego parku.
  93.  
  94. Tą opowieścią o seksie pod mostem Poniatowskiego to mnie pan zaintrygował. Albo nie umiem patrzeć, albo nie mam w zwyczaju się przyglądać.
  95.  
  96. - Osoby uprawiające seks w takich miejscach wiedzą doskonale, że mają przewagę nad oglądającymi. Przecież żaden kierowca się nagle nie zatrzyma albo nie skręci gwałtownie, bo wpadłby do rzeki.
  97.  
  98. Nikt też nie wyskoczy z tramwaju. Ale już rowerzyści, kto wie..?
  99. Ile sytuacji związanych z uprawianiem seksu w warunkach naturalnych i opisanych w książce wynika z pańskich doświadczeń? Z, że tak to nazwę, autopsji?
  100. - Tego panu nie powiem dokładnie, ale dosyć dużo. A niektóre wynikają z autopsji moich bliskich znajomych, którzy mi ufają i opowiedzieli mi wszystko dokładnie. Niczego nie zmyślałem, wszystko w "Seksie w wielkim lesie" jest z czyjegoś życia.
  101.  
  102. Dobrze. Potraktuję więc pana, również w imieniu czytelników, jako przewodnika, kogoś, kto może wielu z nas ułatwić seks nie tylko w wielkim lesie. Ale od lasu zacznijmy. Który jest najwygodniejszy?
  103. - Bez kolczastych roślin. Najlepszy zdaje się być bukowy, choć on często z natury jest ubogi w podszyt. To zwykle ludzi hamuje, bo wiąże się z obawą przed byciem nakrytym. Ale mamy w Polsce stare bukowe lasy, a w nich pięknie pachnącą ściółkę - nic, tylko kłaść się na niej, nawet w białym ubraniu.
  104.  
  105.  
  106. Dobrze, by w lesie były jakieś kępy, w których lub za którymi można się skryć, by czuć się bardziej komfortowo.
  107.  
  108. Lasy iglaste, sosnowe są gorsze, choć ładnie pachną. Igły kłują, szyszki powodują duży dyskomfort, wbijają się w nagie ciało. No chyba, że chcemy kochać się oparci o drzewo, to wtedy nie ma to już tak dużego znaczenia. Poza tym sosny dają mało cienia.
  109.  
  110. Ale dla mnie największym odkryciem są kłody.
  111.  
  112. Rozumiem, że poleca pan seks na kłodzie?
  113. - Kłody są fascynujące, choć dostępne dziś głównie w rezerwatach, w parkach narodowych, bo gdy tylko jakieś drzewo zwali się w lesie gospodarczym, leśnicy od razu je usuwają, bo to jest powszechnie postrzegane jako niegospodarność. W normalnym lesie trzeba się więc nieźle nachodzić, wejść mocno w głąb, by jakąś grubą kłodę odnaleźć. Czasem znajdzie się ją na przykład w potoku. Ale warto - jeśli którakolwiek ze stron się na niej położy wygodnie, z pewnością zwiększy to doznania obu osób.
  114.  
  115. Bardzo ciekawe są też drzewa powyginane. Je również, niestety, zwalcza się w polskich lasach. Jeśli już jednak trafi się na takie, wygięte, zwisające nieco nad przepaścią, gdzieś na klifie, to z własnego doświadczenia wiem, że warto spróbować. Drzewo odchylone pod kątem - powiedzmy - 45 stopni, jest wielkim przyjacielem kochanków.
  116.  
  117. I nie bał się pan, że spadnie?
  118. - To są jakieś detale. Odrobina ryzyka zawsze jest fajna.
  119.  
  120. Dobrze. Co dalej?
  121. - Mech. To jest niesamowity materiał, doskonałe podłoże dla osób, które chcą uprawiać seks w naturze. Ileż aktów ze Skandynawii widziałem, na których osoba - przeważnie płci żeńskiej - wyleguje się nago na mchu w wygodnej pozie! Poza tym mech ma różną strukturę, inaczej więc będzie odczuwać się przyjemność na mchu torfowców, inaczej na mchu płonniku, jeszcze inaczej na mchach krótkich, jak bielistka siwa (Leucobryum glaucum). Czasem to smakuje jak seks na dywanie, czasem jak na długowłosej kapie.
  122.  
  123. Ale przecież mech często bywa bardzo wilgotny i może być zimno w plecy, pośladki i inne części.
  124. - Mech ma naturalną tendencję do chłonięcia wody, to prawda. Wszystko zależy więc od pory roku, aktualnej pogody. Przyjemność czerpana z seksu będzie się zmieniać w zależności od tego, czy jest zimno i mokro, zimno i sucho, gorąco i mokro, gorąco i sucho. Proszę bardzo, jeden mech, a aż cztery alternatywy!
  125.  
  126. Brzmi miło, ale ja myślę, że mimo wszystko wiele osób boi się śladów, zadrapań. Niekoniecznie na mchu, ale choćby w kontakcie z korą drzewa...
  127. - Drobne odrapania mogą być całkiem przyjemne. To jak seks połączony z akupunkturą.
  128.  
  129. A lepiej na łące czy na pastwisku?
  130. - Wszystko zależy od łąki i pastwiska.
  131.  
  132. Dziś łąki już nie te, co kiedyś. Są dopłaty unijne i kosi się rzadziej, raz w roku, rośliny są więc bardziej rosłe i kłujące, można się zranić. Gdy koszono częściej, łąka była bardzo przyjemnym miejscem do uprawiania seksu, źdźbła mniejsze i delikatniejsze.
  133.  
  134. Piszę sporo w "Seksie w wielkim lesie" o pastwiskach. To miejsca, gdzie pasą się zwierzęta i bardzo dokładnie wygryzają ruń, dzięki czemu fakturą przypomina ona dobrze przystrzyżony trawnik. Jest miękko i wygodnie. Natomiast stanowczo odradzam seks na pastwisku bardziej zarośniętym. Pełno tam ostów i jałowców, to się zwykle nie kończy przyjemnie.
  135.  
  136. Ale przede wszystkim macierzanka!
  137.  
  138. Co z nią?
  139. - Lubię chodzić boso po pastwiskach i zauważyłem, że gdy się na macierzankę nadepnie, ona wydziela piękny zapach. Jak tymianek, bo należy do tego samego rodzaju.
  140.  
  141. Bukoliczny obraz kochanków leżących na macierzance od dawna istnieje w naszej tradycji, pojawia się w pieśniach, wierszach. W książce przytaczam szkocką piosenkę, w której chłopak zaprasza dziewczynę, by poszła z nim w góry, gdzie rośnie macierzanka.
  142.  
  143. Zacytuję: "Ach nadchodzi lato/ Drzewa kwitną słodko/ I dzika macierzanka rośnie w górach/ Wkoło kwitnącego wrzosu/ Czy pójdziesz, Dziewczyno, czy pójdziesz?".
  144. - Macierzankę porównałbym do poduszki. Seks na niej to jak miłość na sofie pachnącej ziołami.
  145.  
  146. Wspomniał pan o tym, że łąki dziś zbyt rzadko się kosi, co utrudnia miłość. Zboża z kolei rosną za niskie...
  147. - Mieliśmy kiedyś pola zbóż wysokich po horyzont, gdzie mogli skrywać się kochankowie, gdy okoliczny las był sosnowy i nie sprzyjał uprawianiu seksu. Półtorametrowe łany, kto to dziś pamięta? Młodych ludzi dziwi dziś, że seks w zbożu mógł być przyjemny, że ono było kryjówką. Ileż takich scen w polskim kinie. No a dziś zboże ma źdźbła po kolana, znowu dopłaty i nowy model upraw. I jeszcze nie ma w zbożu maków i chabrów wyniszczonych przez herbicydy.
  148.  
  149. Na naszych oczach skończyły się czasy pięknej miłości wśród kłosów pszenicy, smutne.
  150. - No chyba że w skansenie. Ja ostatnio właśnie tam widziałem takie zboże.
  151.  
  152. Tak wygniecione przez ludzkie ciała?
  153. - Nie, tak odpowiednio wysokie.
  154.  
  155. Myślałem, że się pan w nie rzucił, widząc, że jeszcze gdzieś takie w Polsce rośnie!
  156. - Przecież to miejsce publiczne! Nie róbmy tu już ze mnie takiego testera. Aż takiej obsesji nie mam.
  157.  
  158. Ale mogę się przyznać, że nie próbowałem jeszcze seksu na tropikalnych lianach.
  159.  
  160. Chciałby się pan zawiesić na lianie, by uprawiać seks?
  161. - Pewnie. Ale w Polsce nie mamy takich odpowiednio mocnych. Widziałem filmy pornograficzne z Indii, w których pokazano pary, które kochały się, wisząc na lianach. I to jest moje niespełnione wciąż marzenie. Tak się zawiesić na lianie...
  162.  
  163. Musimy jeszcze porozmawiać o grzybach. One raczej nie budzą lęku swoim wyglądem, choć - jak wiadomo - należy być czujnym przy zbieraniu i spożywaniu. Ale grzyby i seks?
  164. - Istnieją ludzie, którzy masturbują się grzybami.
  165.  
  166. Na Facebooku działa zamknięta grupa, której członkowie robią sobie zdjęcia z grzybami i ma to podtekst mocno erotyczny. Wiele osób przyznaje się do tego, że podnieca je zapach grzybów, że się nimi smarują, bo są śliskie i mogą pełnić rolę naturalnych lubrykantów. Nie bez powodu w wielu kulturach grzyby postrzegano jako istoty demoniczne, nieczyste.
  167.  
  168. W jakim sensie?
  169. - Mają czasem mocno falliczne kształty. W "Seksie w wielkim lesie" zamieściłem rysunek sromotnika bezwstydnego, który zdecydowanie przypomina wyglądem męskie przyrodzenie.
  170.  
  171. W wiktoriańskiej Anglii zdarzało się, że zanim panny z dobrych dworów wyruszyły na spacer, służba szła sprawdzić, czy w okolicy nie ma sromotników bezwstydnych, co by się dziewczęta nie zgorszyły.
  172.  
  173. Ale w jaki sposób można wykorzystywać grzyby do masturbacji? Przecież one są bardzo kruche!
  174. - Smarować się nimi.
  175.  
  176. W miejscach intymnych?
  177. - Tak. Ale odradzałbym wykorzystywanie w tym celu muchomora sromotnikowego.
  178.  
  179. A co by pan polecał?
  180. - Maślaki.
  181.  
  182. Najczęściej spotykanym rodzajem maślaka jest maślak zwyczajny, jednak w lasach występują również inne rodzaje tego grzyba
  183. Najczęściej spotykanym rodzajem maślaka jest maślak zwyczajny, jednak w lasach występują również inne rodzaje tego grzyba
  184.  
  185. Nic nie wiem o życiu...
  186. - Grzyby mają różnorodne zapachy, bogaty skład chemiczny. Ludzie na to reagują, nie ma jednego wzoru. Pewnie każdy znalazłby coś dla siebie. Byle nie eksperymentować z trującymi!
  187.  
  188. Warzywa? Owoce?
  189. - To chyba oczywiste? Ogórek i cukinia są dość łatwe w obsłudze, ale czytałem raporty medyczne, z których wynika, że jedna pani miała problem i trafiła do szpitala z powodu jabłka.
  190.  
  191. Moja koleżanka, gdy jej opowiadałem, o czym traktuje jeden z rozdziałów "Seksu w wielkim lesie", wyznała: - Stary, ja używam białej rzodkwi, bo jest twarda i zarazem sprężysta, a mężczyźni rozczarowują.
  192.  
  193. Co pan takiego w sobie ma, że ludzie się tak łatwo przed panem otwierają?
  194. - Ciekawość. Ja ich po prostu pytam i staram się przełamywać różne tabu. Robię to jako badacz. Jest w tym oczywiście jakiś rodzaj bezczelności, ale nauczyłem się tego, prowadząc badania etnobotaniczne. Bo z natury to w zasadzie jestem nieśmiały i dość wstydliwy. Delikatny.
  195.  
  196.  
  197. Tak pan zachęca do seksu w naturze, a czy to przypadkiem nie jest niezgodne z polskim prawem?
  198. - Nie powinno się uprawiać seksu w miejscach, w których możemy tym kogoś zgorszyć. Czyli raczej odradzałbym miejsca publiczne, chyba że kogoś niezwykle to podnieca, a na to się zwykle nie da nic poradzić.
  199.  
  200. Las, szczególnie prywatny, szczególnie dwa kilometry od szlaku, miejscem publicznym nie jest. I nie ma zakazu uprawiania w nim seksu.
  201.  
  202. To dobra wiadomość.
  203. - Dziś trzeba mieć sporego pecha, by dostać mandat za uprawianie seksu w lesie. Znam taki przypadek, pewien mężczyzna zainstalował kamerkę w swoim prywatnym lesie, który mu zaśmiecano prezerwatywami. W końcu nie wytrzymał i zgłosił sprawę na policję. Ale nie kierowało nim zgorszenie, a chęć zemsty.
  204.  
  205. A jak z parkami?
  206. - Są to miejsca publiczne i radziłbym uważać. Można dostać grzywnę, nawet 1500 złotych, łatwiej kogoś zgorszyć. To przestrzeń miejsca, sugerowałbym seks w naturze poza miastem. Choć oczywiście nad Wisłą w Warszawie czy nad Odrą we Wrocławiu też można się dobrze ukryć.
  207.  
  208. Byleby nie trafić na wścibskich wędkarzy. A tak swoją drogą, niezależnie od tego, czy nad rzeką, w lesie, czy na macierzance - jak sobie poradzić z lękiem przed robactwem lub owadami? To ważny element hamujący.
  209. - Tak i tego dotyczy ponad połowa wszystkich komentarzy, które dostałem od czasu, gdy poinformowałem, o czym będzie "Seks w wielkim lesie". Że kleszcze, komary, wije i wszystko inne, co może nas ukąsić, pogryźć albo wpełznąć w zakamarki ciała.
  210.  
  211. Owadów w lecie mamy sporo, to relatywnie wilgotna część roku, lipce bywają już w Polsce w zasadzie monsunowe, tropikalne. Wszystko, co przez zimę czekało w postaci jajek, nagle się wykluwa, wyraja i brzęczy, bzyczy, kąsa, gryzie. Nie ma przed tym ucieczki, nawet wówczas, gdy chodzimy po lesie czy łące całkowicie ubrani.
  212.  
  213. Dlatego seks w lesie, na pastwisku, w ogóle w naturze najlepiej uprawiać, gdy już jest ciepło, a jeszcze prawie nie ma tych wszystkich żyjątek. Czyli w kwietniu, na początku maja. I później, w czasie złotej jesieni, choćby w październiku.
  214.  
  215. Ale coś nam to robactwo realnie może zrobić?
  216. - W Polsce mogą nas pokąsać komary, pogryźć mrówki albo tzw. jelenie muchy, owady, które nieco z wyglądu przypominają kleszcze. Pająków bym się nie obawiał, jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby mnie jakiś w lesie ugryzł.
  217.  
  218. Kleszczy naturalnie bagatelizować nie należy, ale można się na nie natknąć w środku miasta, nie popadałbym więc w paranoję. Po seksie w lesie czy na łące warto dokładnie obejrzeć ciało swoje i partnerki lub partnera. Ja kiedyś w miejscu dość intymnym znalazłem jednocześnie trzydzieści wgryzionych osobników, zdrapałem je paznokciem, żyję.
  219.  
  220. Co piszą do pana ludzie, którzy "Seks w wielkim lesie" już przeczytali?
  221. - Bardzo się bałem, że czytelnicy odbiorą tę książkę jako banalną lub szokującą. Tymczasem dostaję same w zasadzie miłe listy i często powtarza się w nich zdanie: "To jak w moich snach".
  222.  
  223. Sporo osób dziękuje też, że ktoś wreszcie to wszystko opisał, powiedział na głos, że seks i natura w ogóle się nie wykluczają. Przeciwnie - przyciągają i uzupełniają. Udało mi się chyba oddać to, co wielu z nas w sobie ma, co czuje. Co pojawia się na granicy onirycznych marzeń i realnych seksualnych fascynacji.
  224.  
  225. Mam nadzieję, że wielu czytelników podzieli moje zainteresowanie kłodami. To wcale nie musi być w Puszczy Białowieskiej, naprawdę.
  226.  
  227. Może być tak, że ktoś otrzymał właśnie "Seks w wielkim lesie" w prezencie gwiazdkowym. Jeśli go zainteresuje to, o czym pan pisze, powinien to wcielać w życie od razu?
  228. - Nie, grudzień to czas dla naprawdę zdesperowanych. Jest zimno, w takiej temperaturze mężczyźni mogą mieć spore problemy z erekcją. Ale gdy zaczną się dni, w których temperatura zacznie przekraczać 15 stopni Celsjusza, można już śmiało wcielać.
  229.  
  230. Dzisiaj już tyle bywa w lutym.
  231. - W sam raz na walentynki.
  232.  
  233. Mam cichą nadzieję, że do majówki moją książkę przeczyta pół Polski...
  234.  
  235. Mogą być z tego dzieci.
  236. - Tak jak gdyby wcześniej nie było! Dostaję sporo niesamowitych listów w tej sprawie. Ktoś ostatnio do mnie napisał, że został poczęty w młodniku modrzewiowym. A mój kolega, botanik z innego kraju, przyznał się niedawno, że może botanikiem został, bo dowiedział się, że poczęto go w czasie zbierania dzikich warzyw w górach.
  237.  
  238. Jakby na to nie patrzeć, wszyscyśmy z natury.
  239. - Tak. A duża liczba historii o spłodzeniu dzieci w takich warunkach zainspirowała mnie do napisania kolejnej książki. Trochę jeszcze takich świadectw pozbieram, a potem napiszę „Naturalne początki”.
  240.  
  241. Okładka książki 'Seks w wielkim lesie. Botaniczny przewodnik dla
  242. *Łukasz Łuczaj (1972), biolog, botanik, innowator, wizjoner, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego. Autor "Podręcznika robakożercy" (2005), "Dzikich roślin jadalnych Polski" (2002), "Dzikiej kuchni" (2012). Zakłada dzikie łąki, poleca jedzenie owadów i dzikich chwastów, zawodowo i prywatnie fascynuje się dzikością i tym, co naturalne. Mieszka na Pogórzu Dynowskim
  243.  
  244. ***
Add Comment
Please, Sign In to add comment