Advertisement
AgnessaAngel2012

Za horyzont i z powrotem...

Dec 5th, 2013
85
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 7.91 KB | None | 0 0
  1. Zanim ujrzałam widok za horyzontem...
  2.  
  3. Narodziłam się w mrokach metra. Rodzice uczyli mnie, że na powierzchni nie da się żyć, a wszelkie opowieści o tych, którym udało się żyć na powierzchni, a nawet dotrzeć za horyzont i wrócić, a które słyszałam od moich rówieśników bądź ludzi od siebie starszych i młodszych (opowieści takie krążyły wśród ludzi w różnym wieku żyjących w metrze), moi rodzice dementowali i mawiali, że to tylko baśnie. Mi jednak od czasu usłyszenia pierwszej takiej opowieści-nie pamiętam, kiedy-tłukła się po głowie myśl, że w baśniach tkwi ziarno prawdy, a nawet więcej niż jedno ziarno...
  4. Byłam i nadal jestem słaba fizycznie i żyję widocznie tylko dzięki wewnętrznej sile, która jednak zasilana jest przez coś wyższego z zewnątrz. Wrodzona ciekawość, intuicja i pęd do wiedzy sprawiały, że uczyłam się praktycznie wszystkiego, bo wierzyłam, że zawsze to, czego się uczyłam mogło się przydać. Świetnie posługiwałam się łukiem, trenowałam sztuki walki i w walce stosowałam nie siłę, a spryt, technikę oraz posiadaną wiedzę i umiejętności. Moją siłą napędową była chęć uwolnienia się z mroku i dotarcia do świata światła-części świata za horyzontem. Wiedziałam, że jeśli chcę być wolna i szczęśliwa muszę wydostać się z tej mrocznej części świata, a była nią także powierzchnia, na którą uciekałam na coraz dłuższy czas, zdobywając wiedzę i doświadczenia, które pozwalały mi zbliżać się do krawędzi horyzontu, którym było ogromne pasmo gór okalające całą przestrzeń "przed horyzontem". W międzyczasie znalazłam w metrze miejsce, gdzie w spokoju mogłam planować przejście przez góry za horyzont. Gdy byłam gotowa, wyruszyłam, dotarłam do skraju pasma gór i rozpoczęłam wędrowanie dolinami. W dolinach polowałam na potwory i gromadziłam zapasy suszonego mięsa, wcześniej spożywając świeże mięso pieczone na ognisku. W końcu dotarłam do miejsca, gdzie można było iść już tylko w górę. Nadal zdobywałam pożywienie, tak samo jak wcześniej, kierując się wiedzą o tym, co mogę i czego nie mogę jeść i pić. Pokonywałam szczyty, schodziłam z nich, wchodziłam na kolejne, a gdy mogłam, zbierałam pożywienie. Gdy pogoda się psuła, schodziłam jak najszybciej ze szczytów i starałam się szukać w dolinach jaskiń, budowałam szałas lub stawiałam namiot. Była już jesień, gdy weszłam na górę, która okazała się być najwyższą, o czym się dowiedziałam już za horyzontem. Nadal widać z niej było góry, ale mniejsze i... daleko za horyzontem, ale jednak kończył się mrok i widziałam linię światła, która w miarę mojej wędrówki i patrzenia ze szczytów powiększała i powiększała w coraz większy obszar.
  5.  
  6. Granica horyzontu i pierwszy widok...
  7.  
  8. Kolejna góra, kolejny szczyt i cóż ujrzałam ? W dole zobaczyłam szeroką dolinę między coraz niższymi szczytami, ale już nie mroczną. Popatrzyłam w górę, na niebo i... wpierw ujrzałam jasny błękit jak lśniący, niebieski, przezroczysty kryształ i mrok-mrok był za mną, blask przede mną. Ruszyłam pędem w dół, w zieleń i błękit, które widziałam na dole. Dotarłam do doliny i stanęłam nad jeziorem, w którym była czysta woda i widać było dno jeziora. Jezioro było wypełnione na dnie czystym piaskiem, a wokoło jeziora rosła czysta trawa. Uklękłam nad jeziorem i napełniłam dłonie wodą. Wypiłam łyk i... zobaczyłam ciemność, ciemniejszą od mroku i przestałam cokolwiek czuć... poza tym, że czułam radość i szczęście...
  9.  
  10. Za horyzont i z powrotem...
  11.  
  12. ...a potem znowu widziałam krainę mroku i metro, moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, ludzi, których znałam z widzenia, a nawet tych, których nie znałam. Jednak nie chodziłam tylko leciałam, a lot zaczęłam znad jeziora za horyzontem. Zobaczyłam wtedy nie tylko to, co widziałam w tej części świata wcześniej, ale i zło, które ludzie wyrządzali sobie samym i innym ludziom i stworzeniom, głównie z powodu strachu o własne życie lub utraty sił do życia. Nagle, nie wiem, czemu, popatrzyłam w górę i na tle mrocznego nieba zobaczyłam jakiś jasny, świetlisty obiekt-z początku kropkę, a później obiekt poszerzał się aż powstał tunel. Światło pochodziło z jego końca i zostałam w ten tunel wciągnięta. Poczułam, że spadam na jego końcu… na coś miękkiego. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na łóżku pod lekką i ciepłą pierzyną. Byłam naga, ale wszelkie zranienia, które były wcześniej zaopatrywane, miały nałożone czyste opatrunki, a nawet wymienione szwy. Zrozumiałam, że jestem w jakiejś chacie. Popatrzyłam w lewo, gdzie było otwarte okno i ujrzałam w tle góry i mroczne chmury nad nimi :
  13. - Czyżby to te same góry, które przebyłam ? – zapytałam siebie samą.
  14. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Odruchowo przykryłam się, drzwi się otworzyły i któż w nich stanął ? Mój najbliższy przyjaciel z krainy mroku, z którym łączyła mnie tak naprawdę głęboka miłość. Przez głowę przemknęło mi wspomnienie jak rozpaczałam za nim, gdy oficjalnie został uznany za nieżyjącego, ale gdzieś w głębi siebie czułam, że żyje. Zatkało mnie i nie mogłam nic powiedzieć. Postawił na stoliku zupę jarzynową, a na krześle, które stało obok łóżka położył białe giezło i powiedział :
  15. - Zjedz to, ubierz się i przyjdź do drugiego pomieszczenia. Wprawdzie dopiero się ocknęłaś, ale myślę, że specyfiki, które Ci podawałem, gdy byłaś w śpiączce, zrobiły swoje. Zaufaj mi – i uśmiechnął się, a ja na ten widok po prostu zrobiłam to, co powiedział. Pomimo opatrunków, które wskazywały na to, że rany się jeszcze goją, wstałam z łóżka bez bólu i zaczęłam chodzić. Poszłam do drugiego pomieszczenia, które okazało się przytulnym salonem z kominkiem. Położyłam się na kanapie i jęliśmy z sobą rozmawiać. Mówił mi jak tu dotarł, co przeżył, jak sobie tutaj radzi i czy z pomocą kogoś, że czekał na mnie, że czuł, kiedy przybędę, gdzie mnie znajdzie i jaką będę potrzebowała pomoc. Potem pokazał mi widok w drugą stronę. Okazało się, że mieszka na wzgórzu, między lasem a górską rzeką, która spływała w dół po zboczu, a z tyłu były osławione góry. W dole widać było las i miasto. Dalej przez długie godziny opowiadał jak jest tam w mieście, że ta część świata nie jest idealna, ale można tutaj zdobyć wiedzę o tym, czym jest dobro a czym zło tudzież przeciwieństwa i że to, co jest teoretycznie złe , może nie szkodzić, ale działać dobrze, zależnie od tego jak, do czego, przez kogo i dla kogo jest używane. Nie zabija się tu teoretycznie ludzi, ani zwierząt, wegetarianizm świetnie służy ludzkim organizmom, a także zwierzętom, ale zabijanie się zdarza, i kradzieże, i jedzenie mięsa… tu się właściwie może zdarzyć wszystko, bo tu jest się wolnym i samemu decyduje się o sobie. Nagle oboje zamilknęliśmy i w tym samym momencie rzuciliśmy się sobie w objęcia. Kochaliśmy się póki nie poczuliśmy wieczornego chłodu. Zapalił w kominku. Oboje wiedzieliśmy, że wspólnie spędzimy życie. Potem powiedział, że dzięki wiedzy i doświadczeniom zdobytym w tej części świata, można uratować jej mroczną część. Wie także, że nie trzeba przechodzić przez góry, by dotrzeć na mroczną stronę i z powrotem. Sposobu na to jeszcze nie zna, ale słyszał, że jest ich wiele. Tutaj każdy może żyć wg tego, jaki naprawdę jest i rozwijać się. I tutaj ludzie uczą się jak wiedzieć i czuć oraz kierować się dobrem. Wprawdzie nie wszyscy chcą ratować mroczną krainę, ale mają prawo i odpoczywać tutaj do samej śmierci. My jednak wiedzieliśmy, że chcemy wspólnie przywrócić harmonię mrokowi-także wtedy, gdy któreś z nas zginie, drugie będzie dalej walczyło, bo co raz połączone nigdy już rozdzielone nie będzie…
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement