Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Apr 1st, 2020
390
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 9.30 KB | None | 0 0
  1. TEMAT 1. Słabość, bunt, tchórzostwo czy odwaga? Jakie drogi życiowe i dlaczego wybierają bohaterowie literaccy? Uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do Cierpień młodego Wertera oraz innych tekstów kultury. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 słów.
  2. Pojąć nie mogę, by ktoś mógł być do tego stopnia nierozsądnym, by popełniać samobójstwo! Sama myśl o tym napełnia mnie obrzydzeniem.
  3. — Dziwne to, — zawołałem — że wy, ludzie, rozważając coś, zaraz macie na pogotowiu słowa: to jest głupie… to mądre… to dobre… a to złe! Cóż to wszystko razem znaczy? Czy żeście zbadali wewnętrzne pobudki czynu? Czyż z całą pewnością wyjaśnić możecie przyczyny, dla których coś się stało i udowodnić, że się stać musiało? Gdybyście to uczynili, nie bylibyście tak pochopni w ferowaniu wyroków.
  4. — Przyznasz mi chyba — rzekł Albert — że pewne czyny są występne, bez względu na pobudki, jakie je wywołały.
  5. Wzruszyłem ramionami i przyznałem mu słuszność.— Ale, mój drogi, — ciągnąłem dalej — i tutaj są wyjątki. Kradzież jest bez kwestii zbrodnią, ale powiedz, czy człowiek, dopuszczający się rozboju, by uchronić siebie samego i swoją rodzinę od nieuniknionej śmierci głodowej, zasługuje na karę, czy na litość? Któż rzuci pierwszy kamień na małżonka, który, uniesiony słusznym gniewem, poświęca mu swą niewierną żonę i jej nikczemnego kochanka? Któż potępi dziewczynę, która poddała się w chwili upojenia nieodpornemu przymusowi miłości? Nawet prawa nasze, tak bezduszne i pedantyczne, dają się wzruszyć i nie ośmielają się karać.
  6. — To rzecz zgoła inna! — odparł Albert. — Człowiek, ulegający swym namiętnościom, traci całą siłę rozumowania i uważany jest za pijanego, za szalonego.
  7. — Ach, wy, ludzie mądrzy! — zawołałem ze śmiechem. — Namiętność! Pijaństwo! Szał! Z jakąże obojętnością i spokojem wygłaszacie te słowa? Przyganiacie pijakowi, czujecie wstręt do szaleńca, mijacie obu, jak kapłan z przypowieści i jak faryzeusz dziękujecie Bogu, że nie uczynił was takimi, jak oni. Ja byłem nieraz pijany, a namiętności moje unosiły mnie zawsze na samo pogranicze szału, ale nie żałuję tego wcale, bowiem na samym sobie nauczyłem się rozumieć, dlaczego okrzykiwano zawsze szaleńcami i pijakami ludzi niezwykłych, którzy dokonywali czegoś ogromnego, czegoś niepojętego.
  8. — Ale nawet w codziennym życiu, ze wstrętem słuchać musimy, jak o człowieku, spełniającym jakikolwiek śmiały, szlachetny, nieoczekiwany czyn, gawiedź powiada: to pijanica, to szaleniec! O, hańba wam ludzie trzeźwi! Wstydźcie się mędrcy!
  9. — Znowu napadły cię zwykłe urojenia i fantazje, — odrzekł Albert — i przesadzasz jak zazwyczaj. Ale w tym co najmniej mylisz się najzupełniej, że samobójstwo, o którym mowa, przyrównywasz do czynów wielkich, a tymczasem jest ono jedynie dowodem słabości. O wiele łatwiej umrzeć, niż znosić mężnie i wytrwale życie pełne męczarni.
  10. (…)— Zwiesz to słabością? Nie daj się, proszę cię, łudzić pozorom. Czyż nazwiesz słabym lud, który cierpiąc i jęcząc długo pod jarzmem tyrana, zerwie się nagle do buntu i strzaska okowy? Czyż powiesz to samo o człowieku, który pod grozą pożaru, ogarniającego jego dom, w wielkim napięciu sił przenosi ciężary, których by ruszyć niemal nie był w stanie w zwykłym, spokojnym czasie? Albo, czyż takim nazwiesz oszalałego wściekłością po doznanej obrazie, który rzuca się na sześciu przeciwników i pokonywa ich? A powiedzże mi teraz mój drogi, jeśli wysiłek oznacza siłę, to czyżby przesada miała oznaczać słabość?
  11. Albert popatrzył na mnie i odrzekł: — Nie gniewaj się, ale przytoczone przez ciebie przykłady są zgoła nie na miejscu! — To bardzo możliwe, — powiedziałem — zwracano mi już uwagę, że moje rozumowanie graniczy często z czczym gadulstwem. Przeto zastanówmy się nad rzeczą w inny ją ujmując sposób i pomyślmy, co odczuwać musi człowiek, który postanowił zrzucić z siebie przyjemny zazwyczaj ciężar życia. Musimy się weń wczuć, gdyż wówczas tylko mamy prawo w ogóle mówić o tej rzeczy.
  12. — Natura ludzka — ciągnąłem dalej — ma zakreślone sobie pewne granice, znosi radość, cierpienie i ból do pewnego jeno stopnia, a musi ulec, gdy je przekroczy. Nie należy przeto pytać, czy ktoś jest słaby, czy mocny, ale czy może udźwignąć brzemię cierpień swoich, bez względu na to, czy są one natury fizycznej, czy moralnej. Uważam, że równie niestosownym jest nazywać samobójcę tchórzem, jak gdybyśmy tchórzem nazwali chorego, który zmarł na żółtą febrę.
  13. — Paradoksy! Paradoksy! — zawołał Albert. — Nie w tym stopniu, jak ci się to wydaje! — odrzekłem. — Przyznasz mi chyba, że śmiertelną chorobą nazywamy taką, która niszczy część naturalnych sił człowieka, a część drugą obezwładnia, tak, że organizm nie jest w stanie zaradzić złemu i przestaje być zdolnym do przywrócenia normalnego toku funkcji życiowych przy pomocy radykalnego przewrotu.
  14. Zastosujmy to, mój drogi, do ducha. Spójrz na człowieka, żyjącego w danych warunkach, weź pod uwagę wrażenia, jakie odbiera i myśli, które się w nim ustalają i pomyśl, że oto niespodziana namiętność pozbawia go nagle spokoju, zdolności rozumowania i prowadzi do zagłady.
  15. Człowiek rozumny ogarnia spojrzeniem stan nieszczęśnika i przekonywa go, ale wszystko nadaremnie. Podobnie człowiek zdrowy, stojąc u wezgłowia chorego, nie jest w stanie udzielić mu ni odrobiny swych własnych sił.
  16. (…)
  17. Nabite! Bije północ… Już czas! Loto! Loto, bądź zdrowa… żegnam cię!…
  18. Sąsiad ujrzał błysk i posłyszał strzał, ale ponieważ potem nastał zupełny spokój, przeto przestał się zajmować tą sprawą.
  19. Rano, o szóstej zjawił się służący ze światłem. Znalazł na ziemi swego pana, pistolet i kałużę krwi. Zaczął wołać, ruszać go, ale nie otrzymał odpowiedzi… Werter rzęził jeszcze tylko. Chłopak pobiegł po lekarza i po Alberta. Lota usłyszała brzęk dzwonka i drżenie ogarnęło ją całą. Zbudziła męża, wstali oboje, służący płacząc i jąkając się zawiadomił ich o tym co się stało, a Lota osunęła się zemdlona u nóg Alberta.
  20. Lekarz nadbiegł szybko, zbadał leżącego na ziemi i stwierdził, że nie ma ratunku. Puls bił jeszcze, ale całe ciało było porażone. Strzelił ponad prawym okiem, kula przeszła na wylot, a mózg wystąpił na wierzch otworem. Puszczono mu krew na ramieniu. Szła obficie, a on oddychał ciągle.
  21. Znaleziono krew na oparciu krzesła, przeto wywnioskowano, że popełnił samobójstwo siedząc przy biurku, potem zaś osunął się na ziemię i konwulsyjnie okręcił się koło krzesła. Leżał twarzą zwrócony ku oknu, na plecach, zupełnie ubrany i obuty i miał na sobie błękitny frak i żółtą kamizelkę.
  22. W całym domu, w sąsiedztwie i mieście powstało wzburzenie. Albert zjawił się. Położono Wertera na łóżku i przewiązano mu czoło. Twarz miał podobną zmarłemu i nie poruszał żadnym członkiem. Płuca rzęziły strasznie, czasem słabo, czasem głośniej… co chwila oczekiwano końca.
  23. Wypił jedną tylko szklankę wina. Na pulcie, otwarta leżała Emilia Galotti.
  24. Nie każcież mi opowiadać o przerażeniu Alberta i o rozpaczy Loty.
  25. Na smutną wieść przyjechał stary komisarz co tchu i ucałował, płacząc rzewnie, konającego. Niebawem nadeszli pieszo starsi synowie jego i padli na kolana przy łóżku, bolejąc niewymownie. Potem całowali mu ręce i usta, a najstarszy, którego Werter najgoręcej kochał, przywarł do jego ust, całował je aż do chwili skonu, a potem musiano go przemocą odrywać od zwłok. Zmarł o dwunastej w południe.
  26. TEMAT 2. Jaka jest recepta na szczęśliwe życie? Odpowiedz na pytanie odwołując się do tekstu Jana Kochanowskiego oraz innych, znanych Ci tekstów kultury. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 słów.
  27. Pieśń XI
  28. Stateczny umysł pamiętaj zachować,
  29. Jeśli cię pocznie nieszczęście frasować;
  30. Także i góry nie radzę-ć wylatać1,
  31. Kiedy się szczęście z tobą imie bratać.
  32. Śmierci podległy, człowiecze cnotliwy,
  33. Choć wszytek twój wiek będzie frasowliwy,
  34. Chocia też czasem, siedząc z przyjacioły,
  35. Przy dobrym trunku strawisz dzień wesoły:
  36. Tu przy ciekącym przezornym2 strumieniu
  37. Każ stół gotować w jaworowym cieniu,
  38. Każ wino nosić, póki beczka leje,
  39. Póki wiek służy, a śmierć nie przyspieje3!
  40. Postąpisz4 z włości drogo zapłaconych,
  41. Postąpisz z dworu i gmachów złoconych;
  42. A co zebrania5 twego kolwiek będzie,
  43. To wszytko przyszły namiastek osiędzie6.
  44. Bądź się kto zacnym rodził i bogatym,
  45. Bądź niewolnikiem: u śmierci nic na tym;
  46. Czyjkolwiek naprzód los wynidzie, wsiadaj7,
  47. Wieczny wygnańcze, ani więc odkładaj!
  48. (1584)
  49. J. Kochanowski, Pieśni, Wrocław 1970
  50. góry [...] wylatać – wynosić się, pysznić.
  51.  
  52. przezorny – przezroczysty, przejrzysty.
  53.  
  54. przyspiać – śpiesznie przybyć.
  55.  
  56. postąpić – ustąpić.
  57.  
  58. zebranie – zbiór, majątek.
  59.  
  60. namiastek – następca; osiąść – wejść w posiadanie.
  61.  
  62. wsiadaj – do łodzi Charona.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement