Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Przypomniała mi się właśnie największa batalia językowa, jakiej w życiu byłem świadkiem. Miała ona miejsce za czasów, gdy byłem jeszcze nastoletnim dresiarzem.
- Otóż na naszym osiedlu, papierosa określało się mianem szlug. Zawsze tak było. Paczka szlugów, seba daj szluga, i tak dalej.
- Jednak pewnego dnia jeden z sebków usłyszał gdzieś, że poprawnym określeniem jest szluga. Forma żeńska. Powinno się więc mówić Seba daj szlugę.
- Doprowadziło to do zagorzałej dyskusji w naszym gronie, która szybka rozprzestrzeniła się na resztę ziomeczków.
- Nim się obejrzałem, największym osiedlowym problemem była poprawność językowa slangowego określenia papierosa.
- Część sebków zaakceptowała nową, rzekomo poprawną formę, jednak niektórzy nie mieli zamiaru wyrzekać się swoich przekonań.
- Doprowadziło to do wytworzenia się dwóch stronnictw - buntowników mówiących szlug, oraz erudytów mówiących szluga.
- Eskalacja konfliktu postępowała dalej, co zaczęło skutkować rękoczynami. Gdy jeden z sebków-erudytów zapytał sebka-buntownika o szlugę, ten wystosował do niego prośbę, aby nie używał tej pedalskiej nazwy.
- Erudyta wywnioskował, że kolega zakwestionował w ten sposób jego heteroseksualizm, więc postanowił stanowczo zaprotestować poprzez wykurwienie mu działa na mordę.
- Osobiście nie miałem zamiaru angażować się w walki i zacząłem mówić fajka, jednak szybko zorientowałem się, że funkcjonuje również określenie fajek, więc by uniknąć kolejnych sporów przestałem palić.
- Nikt nie miał zamiaru ustąpić. Wszyscy rozumieli powagę sytuacji. Gdy usłyszałem, że nie zadajemy się już z tym frajerem Grubym, nie musiałem pytać o przyczynę. Znałem ją.
- Gruby był erudytą, a moja ekipa pozostawała konserwatywna. Konflikt trwał do momentu, w którym stanowisko zajął osiedlowy mędrzec - Łysy.
- Ze względu na swój zawód - Łysy był znanym handlarzem - nie ograniczał się on do naszego osiedla, i znał wielu ludzi z zewnątrz.
- Z uwagi na jego wiedzę i doświadczenie był powszechnie szanowany, więc każdy liczył się z jego zdaniem.
- Może też trochę dlatego, że był naprawdę ogromnym skurwielem.
- W każdym razie, Łysy podobno kilkukrotnie już odnosił się do sprawy, jednak różni ludzie podawali różne informacje - jedni twierdzili, że mówił szlug, a inni zarzekali się, że słyszeli jak powiedział szluga.
- Pewnego dnia, podczas uczty z okazji urodzin jednego z ziomeczków, Łysy wygłosił sentencję, którą pamiętam do dziś. Wszyscy słuchaliśmy w ciszy, spijając mądrość z jego ust:
- "Ja pierdolę, mówi się kurwa tak i tak, jakie to ma kurwa znaczenie?"
- Jeden z erudytów zaczął coś wtedy nieśmiało stękać, jednak nie zrozumiałem co powiedział.
- Wydaje mi się, że było to jakieś pytanie, ponieważ Łysy dodał wtedy że chuj go to boli i jak jeszcze raz jakiś debil go o to zapyta to mu rozkurwi mordę.
- W ten sposób konflikt został zakończony. Wszyscy wyciągnęli wnioski ze słów mędrca i zrozumieli, że oba stronnictwa powinny żyć w pokoju.
- Z tego co wiem do dziś na osiedlu funkcjonują obie formy, a Łysy odsiaduje piętnastaka.
- Jaki z tego morał? To nie jest jebana gra i są ludzie, którzy w imię poprawności językowej potrafili wykurwić działo na ryj najlepszemu ziomkowi.
- A jeśli chcecie mieć zasady poprawnej polszczyzny w dupie, to musicie mieć 50 cm w łapie, 2 metry wzrostu, klamkę, i 30 drechów pod sobą.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement