Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Oct 17th, 2018
87
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 5.85 KB | None | 0 0
  1. Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale minęło już sporo czasu i muszę to wyrzucić z siebie. Wcześniej bardzo się tego wstydziłem, ale dzisiaj nabrałem już dystansu i mogę o tym mówić. Było to w 2007 roku. Skończyłem wtedy 18 lat i zaczęłem interesować się polityką. Nietrudno ukryć, że najbardziej przekonującym politykiem okazał się dla mnie Janusz Korwin Mikke. A akurat były wybory, więc postanowiłem trochę się tym zainteresować i może nawet zapisać się do partii albo jakoś pomóc w wygraniu. Partia Janusza Korwin Mike startowała wtedy razem z partią ojca Rydzyka, czyli Ligą Polskich Rodzin. Trochę mi to przeszkadzało, ale pomyślałem, że no trudno w końcu polityka to umiejętność kompromisów. A skoro Janusz Korwin Mikke podjął taką decyzje to na pewno jest to dobry pomysł.
  2.  
  3. Dowiedziałem się, że w mojej okolicy ma się odbyć konwencja wyborcza to ubrałem się w garnitur, który miałem jeszcze ze studniówki i poszedłem. Na miejscu była bajeczna atmosfera. Sami młodzi elegantcy ludzie, którzy wesoło rozmawiali o lepszej przyszłości kraju, kiedy wygrają wybory. Niestety ja nikogo tam nie znałem i nie miałem do kogo się dołączyć i porozmawiać. A było to w eleganckim hotelu Mariott w samym centrum Warszawy. Za kilka minut miała rozpocząć się część oficjalna i przemówienia, ale było kilka minut opóźnienia, bo okazało się, że kilku ważnych polityków, którzy mieli przyjechać nie ma gdzie zaparkować i wciąż nie dotarli na miejsce.
  4.  
  5. Uznałem, że to ostatni moment, żeby pójść do toalety. Wchodzę przez drzwi, ale okazało się, że wszystkie kabiny były zajęte. Stanąłem więc grzecznie i czekam aż któraś się zwolni. W jednej z toalet słychać było jakieś dziwne odgłosy. Trochę jakby chrząkanie albo jakby ktoś rzucał zaklęcia po hebrajsku albo cygańsku a to wszystko wymieszane z odgłosami spłuczki i szarpania się. Po chwili drzwi kabiny otworzyły się a ze środka wyszed Janusz Korwin Mikke. Szybkim krokiem skierował się do wyjścia, poprawiając marynarkę i wpychając w spodnie wystającą koszulę. Na odchodne kiwnął na mnie głową i powiedział: "Pan tam nie wchodzi".
  6.  
  7. Niestety nie posłuchałem Pana Janusza i poszedłem do kabiny. Była cała zabrudzona a woda wylewała się z muszli. Odechciało mi się sikać i odwróciłem się aby opuścić to pomieszczenie, ale przed moimi oczami ukazał się Roman Giertych. Powiedziałem do niego lekko przestraszony: "Pan Janusz Korwin Mikke powiedział, żeby tam nie wchodzić." Wydawało mi się, że minąłem się z nim, ale zanim zrobiłem krok do wyjścia, poczułem jego gigantyczną łapę na moim ramieniu. A jest to człowiek gigantyczny. Ma ze dwa metry wzrostu a ręce tak duże, że mógłby nimi kruszyć orzechy kokosowe. Usłyszałem jego niski głos:
  8.  
  9. "Czekaj tu mały gnojku. Co ty powiedziałeś? Sprzątnij po sobie to gówno i nie zwalaj winy na Prezesa, bo widziałem, że to ty wyszedłeś z tej kabiny."
  10.  
  11. Zacząłem się tłumaczyć, że to nie ja, ale czułem, że nie mam szans. Moje tłumaczenia tylko pogarszały sytuację, a na moją prośbę, żeby zawołać Pana Janusza Korwin Mikke i zapytać go jak było, Pan Roman Giertych o mało nie wybuchnął i prawie mi jebnął. Miałem łzy w oczach. Pan Roman Giertych powiedział, że nie wyjdę dopóki nie sprzątnę i co ważniejsze nie udrożnię po sobie kibla. Zrezygnowany zdjąłem marynarkę i podwinąłem rękawy i zaczęłem przepychać kibel. Niestety szczotka okazała się nieskuteczna i dopiero włożenie ręki pomogło. A to niestety skończyło się zamoczeniem koszuli. Pan Roman Giertych podziękował, powiedział, żebym był mężczyzną i już nie płakał po czym wyprosił mnie i zamknął się w kabinie. Wytarłem łzy i pobiegłem w kierunku sceny, aby powiedzieć o wszystkim Januszowi Korwin Mikke. Stał wokoło niego wianuszek dziewczyn, ale tylko robiły sobie z nim zdjęcia, więc udało mi się z nim porozmawiać i powiedzieć co się przed chwilą wydarzyło. Pan Janusz patrzył na mnie ze zdziwioną miną i powiedział, że oczywiście wyjaśni tę sytuację. W tym momencie przerwał nam niski głos za moimi plecami: "Panie prezesie, już zaczynamy, zapraszam na scenę". Był to Roman Giertych. Kiedy się odwróciłem spojrzał na mnie i powiedział: "Co ty tu jeszcze robisz karyplu?" Złapał mnie za kark i zaczął prowadzić prosto w kierunku sceny. Wyszliśmy na sam środek, musiałem wyglądać jak jakiś złodziej przyłapany na gorącym uczynku. Pan Roman Giertych wziął mikrofon i zaczął przemawiać:
  12.  
  13. "Proszę Państwa. Ten człowiek próbuje sabotować naszą konwencję." Publiczność przerwała mu gromkimi brawami i gwizdami w moją stronę. Roman Giertych kontynuował: "Został przyłapany na zatkaniu kibla." Buczenie i gwizdanie wzmogło się. Pan Roman Giertych poprosił ręką o ciszę i mówił dalej: "Uważajcie, bo takich może być więcej. Przysłał ich prezes Kaczyński. Są to jego wierni wyborcy. Wróg nie śpi."
  14. Zebrałem się na odwagę i krzyknąłem piskliwym głosem: "To nie prawda. Zapytajcie Pana Korwina."
  15. Wywołany do odpowiedzi Janusz Korwin Mikke spojrzał w moim kierunku i powiedział tylko "Ja nie znam tego Pana".
  16. Wyszarpałem się z objęcia Pana Giertycha i uciekłem w kierunku drzwi, a dalej schodami ruchomymi na dół i wybiegłem z hotelu. Nawet nie wiem, czy mnie ktoś gonił, bo adrenalina zrobiła swoje i nie przestawałem biec dopóki nie oddaliłem się na dworzec centralny.
  17.  
  18. Po tym wydarzeniu przestałem angażować się w politykę. Pamiętam jeszcze jak pokazali w telewizji relację ze sztabów po ogłoszeniu wyników i krótki wywiad z Panem Giertychem. Mówił coś o wrogach ojczyzny i sabotażu, który przyczynił się do ich niskiego wyniku. A patrzył swoimi oczami w kamerę tak, jakby doskonale wiedział, że ja tam jestem. Do dzisiaj pamiętam to spojrzenie.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement