Advertisement
Guest User

romeo.txt

a guest
Feb 16th, 2020
171
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 154.99 KB | None | 0 0
  1. GRZEGORZ
  2.  
  3. Ma się rozumieć, bobyśmy byli zdziercami.
  4.  
  5.  
  6. SAMSON
  7.  
  8. Ale będziemy darli koty, jak z nami zadrą.
  9.  
  10.  
  11. GRZEGORZ
  12.  
  13. Kto zechce zadrzeć z nami, będzie musiał zadrżeć.
  14.  
  15.  
  16. SAMSON
  17.  
  18. Mam zwyczaj drapać zaraz, jak mię kto rozrucha.
  19.  
  20.  
  21. GRZEGORZ
  22.  
  23. Tak, ale nie zaraz zwykłeś się dać rozruchać.
  24.  
  25.  
  26. SAMSON
  27.  
  28. Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą bardzo łatwo.
  29.  
  30.  
  31. GRZEGORZ
  32.  
  33. Rozruchać się tyle znaczy co ruszyć się z miejsca; być walecznym jest to stać nieporuszenie: pojmuję więc, że skutkiem rozruchania się twego będzie - drapnięcie.
  34.  
  35.  
  36. SAMSON
  37.  
  38. Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą tylko do stania na miejscu. Będę jak mur dla każdego mężczyzny i każdej kobiety z tego domu.
  39.  
  40.  
  41. GRZEGORZ
  42.  
  43. To właśnie pokazuje twoją słabą stronę; mur dla nikogo niestraszny i tylko słabi go się trzymają.
  44.  
  45.  
  46. SAMSON
  47.  
  48. Prawda, dlatego to kobiety, jako najsłabsze, tulą się zawsze do muru. Ja też odtrącę od muru ludzi Montekich, a kobiety Montekich przyprę do muru.
  49.  
  50.  
  51. GRZEGORZ
  52.  
  53. Spór jest tylko między naszymi panami i między nami, ich ludźmi.
  54.  
  55.  
  56. SAMSON
  57.  
  58. Mniejsza mi o to, będę nieubłagany. Pobiwszy ludzi, wywrę wściekłość na kobietach: rzeź między nimi sprawię.
  59.  
  60.  
  61. GRZEGORZ
  62.  
  63. Rzeź kobiet chcesz przedsiębrać?
  64.  
  65.  
  66. SAMSON
  67.  
  68. Nie inaczej: wtłoczę miecz w każdą po kolei. Wiadomo, że się do lwów liczę.
  69.  
  70.  
  71. GRZEGORZ
  72.  
  73. Tym lepiej, że się liczysz do zwierząt; bo gdybyś się liczył do ryb, to byłbyś pewnie sztokfiszem. Weź no się za instrument, bo oto nadchodzi dwóch domowników Montekiego.
  74.  
  75. / Wchodzą Abraham i Baltazar. /
  76.  
  77.  
  78. SAMSON
  79.  
  80. Mój giwer już dobyty: zaczep ich, ja stanę z tyłu.
  81.  
  82.  
  83. GRZEGORZ
  84.  
  85. Gwoli drapania?
  86.  
  87.  
  88. SAMSON
  89.  
  90. Nie bój się.
  91.  
  92.  
  93. GRZEGORZ
  94.  
  95. Ja bym się miał bać z twojej przyczyny!
  96.  
  97.  
  98. SAMSON
  99.  
  100. Miejmy prawo za sobą, niech oni zaczną.
  101.  
  102.  
  103. GRZEGORZ
  104.  
  105. Marsa im nastawię przechodząc; niech go sobie, jak chcą, tłumaczą.
  106.  
  107.  
  108. SAMSON
  109.  
  110. Nie jak chcą, ale jak śmią. Ja im gębę wykrzywię; hańba im, jeśli to ścierpią.
  111.  
  112.  
  113. ABRAHAM
  114.  
  115. Skrzywiłeś się na nas, mości panie?
  116.  
  117.  
  118. SAMSON
  119.  
  120. Nie inaczej, skrzywiłem się.
  121.  
  122.  
  123. ABRAHAM
  124.  
  125. Czy na nas się skrzywiłeś, mości panie?
  126.  
  127.  
  128. SAMSON
  129.  
  130. / do Grzegorza /
  131.  
  132. Będziemy–ż mieli prawo za sobą, jak powiem: tak jest?
  133.  
  134.  
  135. GRZEGORZ
  136.  
  137. Nie.
  138.  
  139.  
  140. SAMSON
  141.  
  142. Nie, mości panie; nie skrzywiłem się na was, tylko skrzywiłem się tak sobie.
  143.  
  144.  
  145. GRZEGORZ
  146.  
  147. / do Abrahama /
  148.  
  149. Zaczepki waść szukasz?
  150.  
  151.  
  152. ABRAHAM
  153.  
  154. Zaczepki? nie.
  155.  
  156.  
  157. SAMSON
  158.  
  159. Jeżeli jej szukasz, to jestem na waścine usługi. Mój pan tak dobry jak i wasz.
  160.  
  161.  
  162. ABRAHAM
  163.  
  164. Nie lepszy.
  165.  
  166.  
  167. SAMSON
  168.  
  169. Niech i tak będzie.
  170.  
  171. / Benwolio ukazuje się w głębi. /
  172.  
  173.  
  174. GRZEGORZ
  175.  
  176. / na stronie do Samsona /
  177.  
  178. Powiedz: lepszy. Oto nadchodzi jeden z krewnych mego pana.
  179.  
  180.  
  181. SAMSON
  182.  
  183. Nie inaczej; lepszy.
  184.  
  185.  
  186. ABRAHAM
  187.  
  188. Kłamiesz.
  189.  
  190.  
  191. SAMSON
  192.  
  193. Dobądźcie mieczów, jeśli macie serca. Grzegorzu, pamiętaj o swoim pchnięciu.
  194.  
  195.  
  196. BENWOLIO
  197.  
  198. Odstąpcie, głupcy; schowajcie miecze do pochew. Sami nie wiecie, co robicie.
  199.  
  200. / Rozdziela ich swoim mieczem. /
  201.  
  202. / Wchodzi Tybalt. /
  203.  
  204.  
  205. TYBALT
  206.  
  207. Cóż to? krzyżujesz oręż z parobkami?
  208. Do mnie, Benwolio! pilnuj swego życia.
  209.  
  210.  
  211. BENWOLIO
  212.  
  213. Przywracam tylko pokój. Włóż miecz nazad
  214. Albo wraz ze mną rozdziel nim tych ludzi.
  215.  
  216.  
  217. TYBALT
  218.  
  219. Z gołym orężem pokój? Nienawidzę
  220. Tego wyrazu, tak jak nienawidzę
  221. Szatana, wszystkich Montekich i ciebie.
  222. Broń się, nikczemny tchórzu.
  223.  
  224. / Walczą. Nadchodzi kilku przyjaciół obu partii i mieszają się do zwady; wkrótce potem wchodzą mieszczanie z pałkami. /
  225.  
  226.  
  227. PIERWSZY OBYWATEL
  228.  
  229. Hola! berdyszów! pałek! Dalej po nich!
  230. Precz z Montekimi, precz z Kapuletami!
  231.  
  232. / Wchodzą Kapulet i Pani Kapulet /
  233.  
  234.  
  235. KAPULET
  236.  
  237. Co za hałas? Podajcie mi długi
  238. Mój miecz! hej!
  239.  
  240.  
  241. PANI KAPULET
  242.  
  243. Raczej kulę; co ci z miecza?
  244.  
  245.  
  246. KAPULET
  247.  
  248. Miecz, mówię! Stary Monteki nadchodzi.
  249. I szydnie swoją klingą mi urąga.
  250.  
  251. / Wchodzą Monteki i Pani Monteki. /
  252.  
  253.  
  254. MONTEKI
  255.  
  256. Ha! nędzny Kapulecie!
  257.  
  258. / do żony /
  259.  
  260. Puść mnie, pani.
  261.  
  262.  
  263. PANI MONTEKI
  264.  
  265. Nie puszczę cię na krok, gdy wróg przed tobą.
  266.  
  267. / Wchodzi Książę z orszakiem. /
  268.  
  269.  
  270. KSIĄŻĘ
  271.  
  272. Zapamiętali niesforni poddani,
  273. Bezcześciciele bratniej stali! Cóż to,
  274. Czy nie słyszycie? Ludzie czy zwierzęta,
  275. Co wściekłych swoich gniewów żar gasicie
  276. W własnych żył swoich źródle purpurowym;
  277. Pod karą tortur wypuśćcie natychmiast
  278. Z dłoni skrwawionych tę broń buntowniczą
  279. I posłuchajcie tego, co niniejszym
  280. Wasz rozjątrzony książę postanawia.
  281. Domowe starcia, z marnych słów zrodzone
  282. Przez was, Monteki oraz Kapulecie,
  283. Trzykroć już spokój miasta zakłóciły,
  284. Tak że poważni wiekiem i zasługą
  285. Obywatele werońscy musieli
  286. Porzucić swoje wygodne przybory
  287. I w stare dłonie stare ująć miecze,
  288. By zardzewiałym ostrzem zardzewiałe
  289. Niechęci wasze przecinać. Jeżeli
  290. Wzniecicie kiedyś waśń podobną,
  291. Zamęt pokoju opłacicie życiem.
  292. A teraz wszyscy ustąpcie niezwłocznie.
  293. Ty, Kapulecie, pójdziesz ze mną razem;
  294. Ty zaś, Monteki, przyjdziesz po południu
  295. Na ratusz, gdzie ci dokładnie w tym względzie
  296. Dalsza ma wola oznajmiona będzie.
  297. Jeszcze raz wzywam wszystkich tu obecnych
  298. Pod karą śmierci, aby się rozeszli.
  299.  
  300. / Książę z orszakiem wychodzi. Podobnież Kapulet, Pani Kapulet, Tybalt, obywatele i słudzy. /
  301.  
  302.  
  303. MONTEKI
  304.  
  305. Kto wszczął tę nową zwadę? Mów, synowcze,
  306. Był żeś tu wtedy, gdy się to zaczęło?
  307.  
  308.  
  309. BENWOLIO
  310.  
  311. Nieprzyjaciela naszego pachołcy
  312. I wasi już się bili, kiedym nadszedł;
  313. Dobyłem broni, aby ich rozdzielić:
  314. Wtem wpadł szalony Tybalt z gołym mieczem,
  315. I harde zionąc mi w uszy wyzwanie,
  316. Jął się wywijać nim i siec powietrze,
  317. Które świszczało tylko szydząc z marnych
  318. Jego zamachów. Gdyśmy tak ze sobą
  319. Cięcia i pchnięcia zamieniali, zbiegł się
  320. Większy tłum ludzi; z obu stron walczono,
  321. Aż książę nadszedł i rozdzielił wszystkich.
  322.  
  323.  
  324. PANI MONTEKI
  325.  
  326. Lecz gdzież Romeo? Widział żeś go dzisiaj?
  327. Jakże się cieszę, że nie był w tym starciu.
  328.  
  329.  
  330. BENWOLIO
  331.  
  332. Godziną pierwej, nim wspaniałe słońce
  333. W złotych się oknach wschodu ukazało,
  334. Troski wygnały mię z dala od domu
  335. W sykomorowy ów gaj, co się ciągnie
  336. Ku południowi od naszego miasta.
  337. Tam, już tak rano, syn wasz się przechadzał.
  338. Ledwiem go ujrzał, pobiegłem ku niemu;
  339. Lecz on, spostrzegłszy mię, skrył się natychmiast
  340. I w najciemniejszej ukrył się gęstwinie.
  341. Pociąg ten jego do odosobnienia
  342. Mierząc mym własnym (serce nasze bowiem
  343. Jest najczynniejsze, kiedyśmy samotni),
  344. Nie przeszkadzałem mu w jego dumaniach
  345. I w inną stronę się udałem, chętnie
  346. Stroniąc od tego, co rad mnie unikał.
  347.  
  348.  
  349. MONTEKI
  350.  
  351. Nieraz o świcie już go tam widziano
  352. Łzami poranną mnożącego rosę,
  353. A chmury — swego oblicza chmurami,
  354. Aliści ledwo na najdalszym wschodzie
  355. Wesołe słońce sprzed łoża Aurory
  356. Zaczęło ściągać cienistą kotarę,
  357. On, uciekając od widoku światła,
  358. Co tchu zamykał się w swoim pokoju;
  359. Zasłaniał okna przed jasnym dnia blaskiem
  360. I sztuczną sobie ciemnicę utwarzał.
  361. W czarne bezdroża dusza jego zajdzie,
  362. Jeśli się na to lekarstwo nie znajdzie.
  363.  
  364.  
  365. BENWOLIO
  366.  
  367. Szanowny stryju, znasz–że powód tego?
  368.  
  369.  
  370. MONTEKI
  371.  
  372. Nie znam i z niego wydobyć nie mogę.
  373.  
  374.  
  375. BENWOLIO
  376.  
  377. Wybadywał żeś go jakim sposobem?
  378.  
  379.  
  380. MONTEKI
  381.  
  382. Wybadywałem i sam, i przez drugich,
  383. Lecz on jedyny powiernik swych smutków.
  384. Tak im jest wierny, tak zamknięty w sobie,
  385. Od otwartości wszelkiej tak daleki
  386. Jak pączek kwiatu, co go robak gryzie,
  387. Nim światu wonny swój kielich roztoczył
  388. I pełność swoją rozwinął przed słońcem.
  389. Gdybyśmy mogli dojść tych trosk zarodka,
  390. Nie zbrakłoby nam zaradczego środka.
  391.  
  392. / Romeo ukazuje się w głębi. /
  393.  
  394.  
  395. BENWOLIO
  396.  
  397. Oto nadchodzi. Odstąpcie na stronę;
  398. Wyrwę mu z piersi cierpienia tajone.
  399.  
  400.  
  401. MONTEKI
  402.  
  403. Obyś w tej sprawie, co nam serce rani,
  404. Mógł być szczęśliwszym od nas! Pójdźmy, pani.
  405.  
  406. / Wychodzą Monteki i Pani Monteki. /
  407.  
  408.  
  409. BENWOLIO
  410.  
  411. Dzień dobry, bracie.
  412.  
  413.  
  414. ROMEO
  415.  
  416. Jeszcze–ż nie południe?
  417.  
  418.  
  419. BENWOLIO
  420.  
  421. Dziewiąta biła dopiero.
  422.  
  423.  
  424. ROMEO
  425.  
  426. Jak nudnie
  427. Wloką się chwile. Moi–ż to rodzice
  428. Tak spiesznie w tamtą zboczyli ulicę?
  429.  
  430.  
  431. BENWOLIO
  432.  
  433. Tak jest. Lecz cóż tak chwile twoje dłuży?
  434.  
  435.  
  436. ROMEO
  437.  
  438. Nieposiadanie tego, co je skraca.
  439.  
  440.  
  441. BENWOLIO
  442.  
  443. Miłość więc?
  444.  
  445.  
  446. ROMEO
  447.  
  448. Brak jej.
  449.  
  450.  
  451. BENWOLIO
  452.  
  453. Jak to? brak miłości?
  454.  
  455.  
  456. ROMEO
  457.  
  458. Brak jej tam, skąd bym pragnął wzajemności.
  459.  
  460.  
  461. BENWOLIO
  462.  
  463. Niestety! Czemuż, zdając się niebianką,
  464. Miłość jest w gruncie tak srogą tyranką?
  465.  
  466.  
  467. ROMEO
  468.  
  469. Niestety! Czemuż, z zasłoną na skroni,
  470. Miłość na oślep zawsze cel swój goni!
  471. Gdzież dziś jeść będziem? Ach! Był tu podobno
  472. Jakiś spór? Nie mów mi o nim, wiem wszystko.
  473. W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość.
  474. O! wy sprzeczności niepojęte dziwa!
  475. Szorstka miłości! nienawiści tkliwa!
  476. Coś narodzone z niczego! Pieszczoto
  477. Odpychająca! Poważna pustoto!
  478. Szpetny chaosie wdzięków! Ciężki puchu!
  479. Jasna mgło! Zimny żarze! Martwy ruchu!
  480. Śnie bez snu! Taką to w sobie zawiłość,
  481. Taką niełączność łączy moja miłość.
  482. Czy się nie śmiejesz?
  483.  
  484.  
  485. BENWOLIO
  486.  
  487. Nie, płakałbym raczej.
  488.  
  489.  
  490. ROMEO
  491.  
  492. Nad czym, poczciwa duszo?
  493.  
  494.  
  495. BENWOLIO
  496.  
  497. Nad uciskiem,
  498. Poczciwej duszy twojej.
  499.  
  500.  
  501. ROMEO
  502.  
  503. A więc strzała
  504. Miłości nawet przez odbitkę działa?
  505. Dość mi już ciężył mój smutek, ty jego
  506. Brzemię powiększasz przewyżką twojego;
  507. Współczucie twoje nad moim cierpieniem
  508. Nie ulgą, ale nowym jest kamieniem
  509. Dla mego serca. Miłość, przyjacielu,
  510. To dym, co z parą westchnień się unosi;
  511. To żar, co w oku szczęśliwego płonie;
  512. Morze łez, w którym nieszczęśliwy tonie.
  513. Czymże jest więcej? Istnym amalgamem,
  514. Żółcią trawiącą i zbawczym balsamem.
  515. Bądź zdrów.
  516.  
  517. / chce odejść /
  518.  
  519.  
  520. BENWOLIO
  521.  
  522. Zaczekaj! krzywdę byś mi sprawił,
  523. Gdybyś mą przyjaźń z kwitkiem tak zostawił.
  524.  
  525.  
  526. ROMEO
  527.  
  528. Ach! ja nie jestem tu, nie jestem sobą;
  529. To nie Romeo, co rozmawia z tobą.
  530.  
  531.  
  532. BENWOLIO
  533.  
  534. Kogóż to kochasz? mów!
  535.  
  536.  
  537. ROMEO
  538.  
  539. Przestań mię dręczyć.
  540. Mam–że wraz jęczyć i mówić?
  541.  
  542.  
  543. BENWOLIO
  544.  
  545. Nie jęczyć,
  546. Tylko mi klucz dać do tego problemu,
  547. Kogóż to kochasz? Powiedz.
  548.  
  549.  
  550. ROMEO
  551.  
  552. Każ choremu
  553. Pisać testament: będzie–ż to wezwanie
  554. Dobre dla tego, kto jest w tak złym stanie?
  555. A więc, kobietę kocham.
  556.  
  557.  
  558. BENWOLIO
  559.  
  560. Celniem mierzył,
  561. Gdym to pomyślał, nimeś mi powierzył.
  562.  
  563.  
  564. ROMEO
  565.  
  566. Biegle celujesz. I ta, którą kocham,
  567. Jest piękna.
  568.  
  569.  
  570. BENWOLIO
  571.  
  572. W piękny cel trafić najłatwiej.
  573.  
  574.  
  575. ROMEO
  576.  
  577. A właśnieś chybił. Niczym tu kołczany
  578. Kupida; ona ma naturę Diany;
  579. Pod twardą zbroją wstydliwości swojej
  580. Grotów miłości wcale się nie boi;
  581. Szydzi z nawału zaklęć oblężniczych;
  582. Odpiera szturmy spojrzeń napastniczych;
  583. Nawet jej złota wszechwładztwo nie zjedna.
  584. Bogata w wdzięki, w tym jedynie biedna,
  585. Że kiedy umrze, do grobu z nią zstąpi
  586. Całe bogactwo, którego tak skąpi.
  587.  
  588.  
  589. BENWOLIO
  590.  
  591. Wiecznie–ż chce sama zostać z swym bogactwem?
  592.  
  593.  
  594. ROMEO
  595.  
  596. Tak jest; i skąpstwo to jest marnotrawstwem,
  597. Bo piękność, którą własna srogość strawia,
  598. Całą potomność piękności pozbawia.
  599. Zbyt ona piękna, zbyt mądra zarazem;
  600. Zbyt mądrze piękna: stąd istnym jest głazem.
  601. Przysięgła nigdy nie kochać i dzięki
  602. Temu skazanym - wieczne cierpieć męki.
  603.  
  604.  
  605. BENWOLIO
  606.  
  607. Jest na to rada: przestań myśleć o niej.
  608.  
  609.  
  610. ROMEO
  611.  
  612. Doradź–że także, jakim bym sposobem
  613. Mógł przestać myśleć.
  614.  
  615.  
  616. BENWOLIO
  617.  
  618. Dając oczom wolność
  619. Rozpatrywania się w innych pięknościach.
  620.  
  621.  
  622. ROMEO
  623.  
  624. To byłby tylko sposób przywołania
  625. Jej cudnych wdzięków tym żywiej na pamięć.
  626. Maska kryjąca lica pięknej damy,
  627. Choć czarna, nęci nas, bo przeczuwamy
  628. Pod nią zbiór ponęt; ten, co wzrok postradał,
  629. Zapomni–ż kiedy, jaki skarb posiadał?
  630. Pokaż mi jaki ideał dziewczęcy,
  631. Będzie–ż on dla mnie w istocie czym więcej
  632. Jak przypomnieniem, że jest piękność inna,
  633. Przed którą ta by uklęknąć powinna?
  634. Bądź zdrów, niewczesną podajesz mi radę.
  635.  
  636.  
  637. BENWOLIO
  638.  
  639. Najpraktyczniejszą — życie w zastaw kładę.
  640.  
  641. / Wychodzą. /
  642.  
  643.  
  644.  
  645. SCENA DRUGA
  646.  
  647. / Ulica. Wchodzą Kapulet i Parys, za nimi Służący. /
  648.  
  649.  
  650. KAPULET
  651.  
  652. Podobną jak mnie karą zagrożono
  653. I Montekiemu; ależ w wieku naszym
  654. Spokojnie siedzieć, rzecz nietrudna.
  655.  
  656.  
  657. PARYS
  658.  
  659. Oba
  660. Szanownych szczepów jesteście odrośle;
  661. Tym ci żałośniej, że od tyla czasu
  662. Żyjecie w takim rozdwojeniu z sobą.
  663. Cóż mówisz, panie, na moje zabiegi?
  664.  
  665.  
  666. KAPULET
  667.  
  668. To samo, co już dawniej powiedziałem:
  669. Mojemu dziecku świat jest jeszcze obcy,
  670. Ledwie czternastu lat wysnuła przędzę;
  671. Parę jej wiosen jeszcze przeżyć trzeba,
  672. Nim małżeńskiego zakosztuje chleba.
  673.  
  674.  
  675. PARYS
  676.  
  677. Z młodszych bywały nieraz szczęsne matki.
  678.  
  679.  
  680. KAPULET
  681.  
  682. Lecz prędko więdną przedwczesne mężatki.
  683. Ziemia schłonęła wszystkie me nadzieje:
  684. Oprócz tej jednej; ona jest, Parysie,
  685. Przyszłą, jedyną moich ziem dziedziczką.
  686. Staraj się jednak, skarb sobie jej serce,
  687. Chęć ma z jej chęcią nie będzie w rozterce;
  688. Jeśli cię przyjmie, głos ojca w tym względzie
  689. Jej pozwolenia echem tylko będzie.
  690. Daję dziś wieczór, na który niemało
  691. Gości sprosiłem; gdyby ci się dało
  692. Być jednym więcej, w nader miły sposób
  693. Zwiększyłbyś przez to zbiór miłych mi osób.
  694. W biednym mym domu, jednocześnie z nocą,
  695. Takie dziś gwiazdy ziemskie zamigocą,
  696. Że od ich blasku blask niebieski zblednie.
  697. Uciechy, młodym ludziom odpowiednie,
  698. Podobne do tych, jakie kwiecień sprawia,
  699. Gdy w starym progu zimy się pojawia;
  700. Takie uciechy, w całej swojej mocy,
  701. Wśród hożych dziewic staną się tej nocy
  702. Udziałem twoim w domu Kapuletów.
  703. Przyjdź, przejrz i wybierz sobie z tych bukietów
  704. Kwiat najpiękniejszy. I mój kwiat tam luby
  705. Wejdzie do liczby, choć nie do rachuby.
  706. Idźmy.
  707.  
  708. / do Sługi /
  709.  
  710. A wasze obejdź w krąg Weronę,
  711. Wynajdź osoby tu wyszczególnione
  712.  
  713. / oddaje mu papier /
  714.  
  715. I powiedz każdej: że mój dom otworem
  716. Na ich usługi stanie dziś wieczorem.
  717.  
  718. / Wychodzą Kapulet i Parys. /
  719.  
  720.  
  721. SŁUŻĄCY
  722.  
  723. Mam wynaleźć osoby tu wyszczególnione: to się znaczy według tego, co tu napisano… A cóż tu napisano? Oto: że szewc ma pilnować łokcia, a krawiec kopyta; rybak pędzla, a malarz więcierza. Jakże wynajdę osoby tu wyszczególnione, kiedy nie mogę wynaleźć środka na wyczytanie tego, co osoba pisząca tu wyszczególniła? Kazano mi jednak; muszę się udać do uczonych. Oto jacyś ichmoście. W samą porę nadchodzą.
  724.  
  725. / Wchodzi Romeo i Benwolio. /
  726.  
  727.  
  728. BENWOLIO
  729.  
  730. Tak, bracie, płomień spędza się płomieniem,
  731. Ból dawny nowym leczy się cierpieniem;
  732. Kręć się na odwrót, gdy masz zawrót głowy;
  733. Klin wyrugujesz, klin wbijając nowy;
  734. Zaczerpnij nowej zarazy do łona,
  735. A jad dawniejszej niewątpliwie skona.
  736.  
  737.  
  738. ROMEO
  739.  
  740. Liść pokrzywiany wyborny jest na to.
  741.  
  742.  
  743. BENWOLIO
  744.  
  745. Na cóż to, proszę?
  746.  
  747.  
  748. ROMEO
  749.  
  750. Na oparzeliznę;
  751. Spróbuj no tylko.
  752.  
  753.  
  754. BENWOLIO
  755.  
  756. Powiedz mi, Romeo,
  757. Czyś ty oszalał?
  758.  
  759.  
  760. ROMEO
  761.  
  762. Nie, nie oszalałem;
  763. Lecz wpadłem w gorszy stan niż szalonego;
  764. W loch się dostałem, jestem pastwą głodu,
  765. Chłost i mąk… Dobry wieczór, przyjacielu.
  766.  
  767.  
  768. SŁUŻĄCY
  769.  
  770. Nawzajem, panie. Czy umiesz pan czytać?
  771.  
  772.  
  773. ROMEO
  774.  
  775. Niestety! umiem w moim przeznaczeniu
  776. Czytać niedolę.
  777.  
  778.  
  779. SŁUŻĄCY
  780.  
  781. Tego się bez książki
  782. Można nauczyć; ale ja się pytam,
  783. Czy pan pisane rzeczy umie czytać?
  784.  
  785.  
  786. ROMEO
  787.  
  788. Małej mi rzeczy do tego potrzeba,
  789. To jest znać tylko język i litery.
  790.  
  791.  
  792. SŁUŻĄCY
  793.  
  794. Słusznie pan mówisz, bądź–że zdrów i wesół.
  795.  
  796. / chce odejść /
  797.  
  798.  
  799. ROMEO
  800.  
  801. Czekaj no, wasze, umiem czytać.
  802.  
  803. / czyta /
  804.  
  805. „Sinior Martino, jego małżonka i córki. Hrabia Anzelm ze swymi pięknymi siostrami. Siniora wdowa po Witruwiuszu. Sinior Placentio i jego miłe siostrzenice. Merkucjusz i jego brat Walenty. Mój stryj Kapulet z małżonką i córkami. Moja śliczna siostrzenica, Rozalina, Liwia, Sinior Valentio i nasz kuzyn Tybalt. Lucjusz i nadobna Helena.” Wspaniałe grono! (oddaje kartę) Gdzież oni przyjść mają?
  806.  
  807.  
  808. SŁUŻĄCY
  809.  
  810. Owdzie.
  811.  
  812.  
  813. ROMEO
  814.  
  815. Gdzie?
  816.  
  817.  
  818. SŁUŻĄCY
  819.  
  820. Do naszego pałacu, na wieczerzę.
  821.  
  822.  
  823. ROMEO
  824.  
  825. Do czyjego pałacu?
  826.  
  827.  
  828. SŁUŻĄCY
  829.  
  830. Mojego pana.
  831.  
  832.  
  833. ROMEO
  834.  
  835. W istocie powinienem się był przede wszystkim spytać, kto nim jest.
  836.  
  837.  
  838. SŁUŻĄCY
  839.  
  840. Oznajmię to panu bez pytania: moim panem jest możny, bogaty Kapulet; jeżeli panowie nie jesteście z domu Montekich, to was zapraszam do niego na kubek wina. Bądźcie weseli.
  841.  
  842. / wychodzi /
  843.  
  844.  
  845. BENWOLIO
  846.  
  847. Na tym wieczorze Kapuleta będzie
  848. Bożyszcze twoje, piękna Rozalina,
  849. Obok najpierwszych piękności werońskich.
  850. Pójdź tam i okiem bezstronnym porównaj
  851. Jej twarz z obliczem tych, które ci wskażę:
  852. Wnet nowe bóstwo ślad dawnego zmaże.
  853.  
  854.  
  855. ROMEO
  856.  
  857. Gdyby rzetelny mój wzrok tak fałszywe
  858. Miał dać świadectwo, łzy, stańcie się żarem!
  859. Wy, zalewane wciąż, a jeszcze żywe
  860. Przezrocza, spłońcie pod kłamstwa nadmiarem!
  861. Zatrzeć jej wdzięki! Nigdy wszechwidzące
  862. Równej piękności nie widziało słońce.
  863.  
  864.  
  865. BENWOLIO
  866.  
  867. Wielbisz ją, boś ją jedną na oboich
  868. Ważył dotychczas szalach oczu swoich,
  869. Lecz umieść na tej wadze kryształowej
  870. Obok niej inną, którą ci gotowy
  871. Będę dziś wskazać; a ręczę, że owa
  872. Nieporównana w kąt się przed tą schowa.
  873.  
  874.  
  875. ROMEO
  876.  
  877. Pójdę tam, ale z obojętnym okiem,
  878. Jednej wyłącznie poić się widokiem.
  879.  
  880. / Wychodzą. /
  881.  
  882.  
  883.  
  884. SCENA TRZECIA
  885.  
  886. / Pokój w domu Kapuletów. Wchodzi Pani Kapulet i Marta /
  887.  
  888.  
  889. PANI KAPULET
  890.  
  891. Gdzie moja córka? Idź ją tu przywołać.
  892.  
  893.  
  894. MARTA
  895.  
  896. Na moją cnotę do dwunastu wiosen —
  897. Już ją wołałam. Pieszczotko, biedronko!
  898. Julciu! pieszczotko moja! moje złotko!
  899. Boże, zmiłuj się! Gdzież ona jest? Julciu!
  900.  
  901. / Wchodzi Julia. /
  902.  
  903.  
  904. JULIA
  905.  
  906. Czy mnie kto wołał?
  907.  
  908.  
  909. MARTA
  910.  
  911. Mama.
  912.  
  913.  
  914. JULIA
  915.  
  916. Jestem, pani;
  917. Co mi rozkażesz?
  918.  
  919.  
  920. PANI KAPULET
  921.  
  922. Słuchaj. Odejdź, Marto;
  923. Mam z nią sam na sam coś do pomówienia.
  924. Marto, pozostań; przychodzi mi na myśl,
  925. Że twa obecność może być potrzebna.
  926. Julka ma piękny już wiek, wszakże prawda?
  927.  
  928.  
  929. MARTA
  930.  
  931. Ba, mogę wiek jej policzyć na palcach.
  932.  
  933.  
  934. PANI KAPULET
  935.  
  936. Czternaście ma już lat, jak mi się zdaje.
  937.  
  938.  
  939. MARTA
  940.  
  941. Czternaście moich zębów w zakład stawię
  942. (Chociaż właściwie mam ich tylko cztery),
  943. Że jeszcze nie ma. Rychło–ż będzie święto
  944. Piotra i Pawła?
  945.  
  946.  
  947. PANI KAPULET
  948.  
  949. Za parę tygodni
  950. Mniej więcej.
  951.  
  952.  
  953. MARTA
  954.  
  955. Mniej czy więcej, czy okrągło,
  956. Ale dopiero w wieczór na świętego
  957. Piotra i Pawła skończy lat czternaście.
  958. Ona z Zuzanką, Boże, zbaw nas grzesznych!
  959. Były rówieśne. Zuzanka u Boga —
  960. Był–że to anioł! ale jak mówiłam,
  961. Julcia dopiero na świętego Piotra
  962. i Pawła skończy spełna lat czternaście.
  963. Tak, tak; pamiętam dobrze. Mija teraz
  964. Rok jedenasty od trzęsienia ziemi;
  965. Właśnie od piersi była odsądzona,
  966. Spomiędzy wszystkich dni bożego roku
  967. Tego jednego nigdy nie zapomnę.
  968. Piołunem sobie wtedy pierś potarłam,
  969. Siedząc na słońcu tuż pod gołębnikiem.
  970. Państwo byliście tego dnia w Mantui.
  971. A co? mam pamięć? Ale jak mówiłam,
  972. Skoro pieszczotka moja na brodawce
  973. Poczuła gorycz, trzeba było widzieć,
  974. Jak się skrzywiła, szarpnęła od piersi;
  975. Gołębnik za mną: skrzyp! a ja co żywo
  976. Na równe nogi: hyc! nie myśląc czekać,
  977. Aż mi kto każe. Upłynęło odtąd
  978. Lat jedenaście. Umiała już wtedy
  979. 0 własnej sile stać, co mówię, biegać,
  980. Dyrdać. Dniem pierwej zbiła sobie czoło.
  981. Mój mąż, świeć Panie jego duszy! podniósł
  982. Z ziemi niebogę; był to wielki figlarz.
  983. „Plackiem - rzekł - padasz teraz, a jak przyjdzie
  984. Większy rozumek, to na wznak upadniesz,
  985. Nieprawdaż, Julciu?” A ten mały łotrzyk
  986. Jak mi Bóg miły! przestał zaraz krzyczeć
  987. I odpowiedział: „tak”. Chociażbym żyła
  988. Tysiąc lat, nigdy tego nie zapomnę.
  989. „Nieprawdaż, Julciu - rzekł - że padniesz wznak?”
  990. A mały urwis odpowiedział: „tak”.
  991.  
  992.  
  993. PANI KAPULET
  994.  
  995. Dość tego, Marto, skończ już tę historię.
  996. Proszę cię.
  997.  
  998.  
  999. MARTA
  1000.  
  1001. Dobrze, miłościwa pani.
  1002. Ale nie mogę wstrzymać się od śmiechu,
  1003. Kiedy przypomnę sobie, jak to ona
  1004. Przestała krzyczeć i odpowiedziała:
  1005. „Tak”. Miała jednak guz jak kurze jaje,
  1006. Siniec porządny i płakała gorzko;
  1007. Ale gdy mąż mój rzekł: „Plackiem dziś padasz,
  1008. A jak dorośniesz, to na wznak upadniesz,
  1009. Nieprawdaż Julciu?”, tak i niebożątko
  1010. Zaraz ucichło i odrzekło: „tak”.
  1011.  
  1012.  
  1013. JULIA
  1014.  
  1015. Ucichnij też i ty, proszę cię, nianiu.
  1016.  
  1017.  
  1018. MARTA
  1019.  
  1020. Jużem ucichła przecie. Pan Bóg z tobą!
  1021. Ty jesteś perłą ze wszystkich niemowląt,
  1022. Jakie karmiłam. Gdybym jeszcze mogła
  1023. Patrzeć na twoje zamęście!…
  1024.  
  1025.  
  1026. PANI KAPULET
  1027.  
  1028. Zamęście!
  1029. To jest punkt właśnie, o którym chcę mówić.
  1030. Powiedz mi, Julio, co myślisz i jakie
  1031. Są chęci twoje we względzie małżeństwa?
  1032.  
  1033.  
  1034. JULIA
  1035.  
  1036. O tym zaszczycie jeszcze nie myślałam.
  1037.  
  1038.  
  1039. MARTA
  1040.  
  1041. O tym zaszczycie! Gdybym nie ja była
  1042. Twą karmicielką, rzekłabym, żeś mądrość
  1043. Wyssała z mlekiem.
  1044.  
  1045.  
  1046. PANI KAPULET
  1047.  
  1048. Myśl–że o tym teraz.
  1049. Młodsze od ciebie dziewczęta z szlachetnych
  1050. Domów w Weronie wcześnie stan zmieniają;
  1051. Ja sama byłam już matką w tym wieku,
  1052. W którym tyś jeszcze panną. Krótko mówiąc,
  1053. Waleczny Parys stara się o ciebie.
  1054.  
  1055.  
  1056. MARTA
  1057.  
  1058. To mi kawaler! panniuniu, to brylant
  1059. Taki kawaler: chłopiec gdyby z wosku!
  1060.  
  1061.  
  1062. PANI KAPULET
  1063.  
  1064. Nie ma w Weronie równego mu kwiatu.
  1065.  
  1066.  
  1067. MARTA
  1068.  
  1069. Co to, to prawda: kwiat to, kwiat prawdziwy.
  1070.  
  1071.  
  1072. PANI KAPULET
  1073.  
  1074. Cóż, Julio? Będziesz mogła go kochać?
  1075. Dziś w wieczór ujrzysz go wśród naszych gości.
  1076. Wczytaj się w księgę jego lic, na których
  1077. Pióro piękności wypisało miłość;
  1078. Przypatrz się jego rysom, jak uroczo,
  1079. Zgodnie się schodzą z sobą i jednoczą;
  1080. A co w tej księdze wyda ci się mrocznym,
  1081. To w jego oczach stanieć się widocznym.
  1082. Do upięknienia tej, zaprawdę rzadkiej,
  1083. Edycji męża brak tylko okładki.
  1084. Roślina w ziemi, ryba w wodzie żyje;
  1085. Miło, gdy piękną treść piękny wierzch kryje;
  1086. I tym wspanialsza, tym więcej jest warta
  1087. Złota myśl w złotej oprawie zawarta.
  1088. Tak więc z nim wszystką jego właść posiędziesz
  1089. I w niczym sama ujmy mieć nie będziesz.
  1090.  
  1091.  
  1092. MARTA
  1093.  
  1094. Ujmy? Ba, owszem przyrost, boć to przecie
  1095. Zawżdy z mężczyzną przybywa kobiecie.
  1096.  
  1097.  
  1098. PANI KAPULET
  1099.  
  1100. Chcesz–że go? powiedz krótko, węzłowato.
  1101.  
  1102.  
  1103. JULIA
  1104.  
  1105. Zobaczę, jeśli patrzenia dość na to;
  1106. Nie głębiej jednak myślę w tę rzecz wglądać,
  1107. Jak tobie, pani, podoba się żądać.
  1108.  
  1109. / Wchodzi Służący. /
  1110.  
  1111.  
  1112. SŁUŻĄCY
  1113.  
  1114. Pani, goście już przybyli; wieczerza zastawiona, czekają na panie, pytają o pannę Julię, przeklinają w kuchni panią Martę; słowem, niecierpliwość powszechna. Niech panie raczą pośpieszyć.
  1115.  
  1116. / wychodzi /
  1117.  
  1118.  
  1119. PANI KAPULET
  1120.  
  1121. Pójdź, Julio; w hrabi serce tam dygoce.
  1122.  
  1123.  
  1124. MARTA
  1125.  
  1126. Idź i po błogich dniach błogie znajdź noce.
  1127.  
  1128. / Wychodzą. /
  1129.  
  1130.  
  1131.  
  1132. SCENA CZWARTA
  1133.  
  1134. / Ulica. Wchodzą Romeo, Merkucjo i Benwolio w towarzystwie pięciu czy sześciu masek. Ludzie z pochodniami i inne osoby. /
  1135.  
  1136.  
  1137. ROMEO
  1138.  
  1139. Mamy–ż przy wejściu z przemową wystąpić
  1140. Czy też po prostu wejść?
  1141.  
  1142.  
  1143. BENWOLIO
  1144.  
  1145. Wyszły już z mody
  1146. Te ceremonie; nie będziemy z sobą
  1147. Wiedli Kupida z opaską na skroni,
  1148. Łuk malowany z gontu niosącego
  1149. I straszącego dziewczęta jak ptaki,
  1150. Ani też owych prawili oracji,
  1151. Mdło za suflerem cedzonych na wstępie.
  1152. Niech sobie o nas pomyślą, co zechcą;
  1153. Wejdziem, pokręcim się i znikniem potem.
  1154.  
  1155.  
  1156. ROMEO
  1157.  
  1158. Kręćcie się, kiedy chcecie, jam do tego
  1159. Dziś niesposobny.
  1160.  
  1161.  
  1162. MERKUCJO
  1163.  
  1164. Kochany Romeo,
  1165. Musisz potańczyć także.
  1166.  
  1167.  
  1168. ROMEO
  1169.  
  1170. Nie, doprawdy.
  1171. Wy macie lekkie trzewiki, to tańczcie;
  1172. Mnie ołów serce tłoczy, ledwie mogę
  1173. Ruszyć się z miejsca.
  1174.  
  1175.  
  1176. MERKUCJO
  1177.  
  1178. Zakochany jesteś;
  1179. Pożycz strzelistych od Kupida skrzydeł
  1180. I wznieś się nimi nad poziomą sferę.
  1181.  
  1182.  
  1183. ROMEO
  1184.  
  1185. Nie mnie, tkniętemu srodze jego strzałą,
  1186. Strzeliście wzbijać się na jego skrzydłach;
  1187. Nie mnie się wznosić nad poziom, co nosząc
  1188. Brzemię miłości, na poziom upadam.
  1189.  
  1190.  
  1191. MERKUCJO
  1192.  
  1193. A gdybyś upadł z nią, ją byś obrzemił.
  1194. Tak delikatną rzecz przygniótłbyś srodze.
  1195.  
  1196.  
  1197. ROMEO
  1198.  
  1199. Nazywasz miłość rzeczą delikatną?
  1200. Zbyt, owszem, twarda, szorstka i koląca.
  1201.  
  1202.  
  1203. MERKUCJO
  1204.  
  1205. Twarda–li dla cię, bądź i dla niej twardy;
  1206. Kol ją, gdy kole, a zwalisz ją łatwo.
  1207. Hola! podajcie mi na twarz pokrowiec!
  1208. Maskę na maskę!
  1209.  
  1210. / wkłada maskę /
  1211.  
  1212. Niechaj sobie teraz
  1213. Ciekawe oko nicuje mą szpetność!
  1214. Ta larwa za mnie będzie się rumienić.
  1215.  
  1216.  
  1217. BENWOLIO
  1218.  
  1219. Idźmy, panowie; zadzwońmy, a potem
  1220. Ostro już tylko polećmy się nogom.
  1221.  
  1222.  
  1223. ROMEO
  1224.  
  1225. Niech trzpioty łechcą nieczułą posadzkę!
  1226. Pochodni dla mnie! bom ja dziś skazany,
  1227. Jak ów pachołek, co świeci swej pani,
  1228. Stać nieruchomie i martwym być widzem.
  1229.  
  1230.  
  1231. MERKUCJO
  1232.  
  1233. Stój, jak chcesz, byleś tylko nie stał o to,
  1234. Co cię tak martwi, a w czym (z całym winnym
  1235. Uszanowaniem dla twojej miłości),
  1236. Jak w błocie, widzę, po uszy zagrzązłeś.
  1237. Nuże, nie palmy świec w dzień.
  1238.  
  1239.  
  1240. ROMEO
  1241.  
  1242. Palmy–ż teraz.
  1243. Bo noc jest.
  1244.  
  1245.  
  1246. MERKUCJO
  1247.  
  1248. Mniemam, panie, że czas tracąc
  1249. Zarówno psujem świece bez potrzeby,
  1250. Jak w dzień je paląc. Przyjmij tę uwagę;
  1251. Bo w niej pięć razy więcej jest logiki
  1252. Niż w naszych pięciu zmysłach.
  1253.  
  1254.  
  1255. ROMEO
  1256.  
  1257. Uważamy
  1258. Za rzecz stosowną pójść tam na ten festyn,
  1259. Chociaż logiki w tym nie ma.
  1260.  
  1261.  
  1262. MERKUCJO
  1263.  
  1264. Dlaczego?
  1265.  
  1266.  
  1267. ROMEO
  1268.  
  1269. Miałem tej nocy marzenie.
  1270.  
  1271.  
  1272. MERKUCJO
  1273.  
  1274. Ja także;
  1275.  
  1276.  
  1277. ROMEO
  1278.  
  1279. Cóż ci się śniło?
  1280.  
  1281.  
  1282. MERKUCJO
  1283.  
  1284. To, że marzyciele
  1285. Najczęściej zwykli kłamać.
  1286.  
  1287.  
  1288. ROMEO
  1289.  
  1290. Przez sen w łóżku,
  1291. Gdy w gruncie marzą o rzeczach prawdziwych.
  1292.  
  1293.  
  1294. MERKUCJO
  1295.  
  1296. Snadź się królowa Mab widziała z tobą;
  1297. Ta, co to babi wieszczkom i w postaci
  1298. Kobietki mało co większej niż agat
  1299. Na wskazującym palcu aldermana,
  1300. Ciągniona cugiem drobniuchnych atomów,
  1301. Tuż, tuż śpiącemu przeciąga pod nosem.
  1302. Szprychy jej wozu z długich nóg pajęczych,
  1303. Osłona z lśniących skrzydełek szarańczy;
  1304. Sprzężaj z plecionych nitek pajęczyny;
  1305. Lejce z wilgotnych księżyca promyków;
  1306. Bicz z cienkiej żyłki na świerszcza szkielecie;
  1307. A jej forszpanem mała, szara muszka
  1308. Przez pół tak wielka jak ów krągły owad,
  1309. Co siedzi w palcu leniwej dziewczyny;
  1310. Wozem zaś próżny laskowy orzeszek;
  1311. Dzieło wiewiórki lub majstra robaka,
  1312. Tych z dawien dawna akredytowanych
  1313. Stelmachów wieszczek. W takich to przyborach
  1314. Co noc harcują po głowach kochanków,
  1315. Którzy natenczas marzą o miłości;
  1316. Albo po giętkich kolanach dworaków,
  1317. Którzy natenczas o ukłonach marzą;
  1318. Albo po chudych palcach adwokatów,
  1319. Którym się wtedy roją honoraria;
  1320. Albo po ustach romansowych damul,
  1321. Którym się wtedy marzą pocałunki;
  1322. Często atoli Mab na te ostatnie
  1323. Zsyła przedwczesne zmarszczki, gdy ich oddech
  1324. Za bardzo znajdzie cukrem przesycony.
  1325. Czasem też wjeżdża na nos dworakowi:
  1326. Wtedy śnią mu się nowe łaski pańskie;
  1327. Czasem i księdza plebana odwiedzi,
  1328. Gdy ten spokojnie drzemie, i ogonem
  1329. Dziesięcinnego wieprza w nos go łechce:
  1330. Wtedy mu nowe śnią się beneficja
  1331. Czasem wkłusuje na kark żołnierzowi:
  1332. Ten wtedy marzy o cięciach i pchnięciach,
  1333. O szturmach, breszach , o hiszpańskich klingach
  1334. Czy o pucharach, co mają pięć sążni;
  1335. Wtem mu zatrąbi w ucho: nasz bohater
  1336. Truchleje, zrywa się, klnąc zmawia pacierz
  1337. I znów zasypia. Taka jest Mab: ona,
  1338. Ona to w nocy zlepia grzywy koniom
  1339. I włos ich gładki w szpetne kudły zbija,
  1340. Które rozczesać niebezpiecznie; ona
  1341. Jest ową zmorą, co na wznak leżące
  1342. Dziewczęta dusi i wcześnie je uczy
  1343. Dźwigać ciężary, by się z czasem mogły
  1344. Zawołanymi stać gospodyniami.
  1345. Ona to, ona…
  1346.  
  1347.  
  1348. ROMEO
  1349.  
  1350. Skończ już, skończ, Merkucjo,
  1351. Prawisz o niczym.
  1352.  
  1353.  
  1354. MERKUCJO
  1355.  
  1356. Prawię o marzeniach,
  1357. Które w istocie niczym innym nie są
  1358. Jak wylęgłymi w chorobliwym mózgu
  1359. Dziećmi fantazji; ta zaś jest pierwiastku
  1360. Tak subtelnego właśnie jak powietrze;
  1361. Bardziej niestała niż wiatr, który już to
  1362. Mroźną całuje północ, już to z wstrętem
  1363. Rzuca ją, dążąc w objęcia południa.
  1364.  
  1365.  
  1366. BENWOLIO
  1367.  
  1368. Coś ten wiatr zawiał, zdaje się, i na nas,
  1369. Wieczerza stoi, spóźnimy się na nią.
  1370.  
  1371.  
  1372. ROMEO
  1373.  
  1374. Boję się, czyli nie przyjdziem za wcześnie;
  1375. Bo moja dusza przeczuwa, że jakieś
  1376. Nieszczęście, jeszcze wpośród gwiazd wiszące,
  1377. Złowrogi bieg swój rozpocznie od daty
  1378. Uciech tej nocy i kres zamkniętego
  1379. W mej piersi, zbyt już nieznośnego, życia
  1380. Przyśpieszy jakimś strasznym śmierci ciosem.
  1381. Lecz niech Ten, który ma ster mój w swym ręku,
  1382. Kieruje moim żaglem! Dalej! Idźmy!
  1383.  
  1384.  
  1385. BENWOLIO
  1386.  
  1387. Uderzcie w bębny!
  1388.  
  1389. / Wychodzą. /
  1390.  
  1391.  
  1392.  
  1393. SCENA PIĄTA
  1394.  
  1395. / Sala w domu Kapuletów. Wchodzą muzykanci i słudzy. /
  1396.  
  1397.  
  1398. PIERWSZY SŁUGA
  1399.  
  1400. Gdzie Potpan? Czemu nie pomaga sprzątać? Gęsi mu paść, nie służyć.
  1401.  
  1402.  
  1403. DRUGI SŁUGA
  1404.  
  1405. Tak to, kiedy ważne obowiązki lokaja powierzają ludziom złej maniery; na diabła się to zdało.
  1406.  
  1407.  
  1408. PIERWSZY SŁUGA
  1409.  
  1410. Powynoście stołki! usuńcie na bok bufet! Pozbierajcie srebra! Schowaj no tam dla mnie, braciszku, kawałek marcepana i szepnij na ucho odźwiernemu, żeby wpuścił Zuzannę Grindstone i Nelly; jak mię kochasz! Antoni! Potpan!
  1411.  
  1412.  
  1413. DRUGI SŁUGA
  1414.  
  1415. Dobrze, chłopcze, gotowe.
  1416.  
  1417.  
  1418. PIERWSZY SŁUGA
  1419.  
  1420. Wołają was, czekają na was i niecierpliwią się w wielkiej sali.
  1421.  
  1422.  
  1423. TRZECI SŁUGA
  1424.  
  1425. Nie możemy być tu i tam razem. Dalej, chłopcy! pohulajmy–ż dzisiaj! Kto umie czekać, wszystkiego się doczeka.
  1426.  
  1427. / Oddalają się. Kapulet i inni wchodzą z gośćmi i maskami. /
  1428.  
  1429.  
  1430. KAPULET
  1431.  
  1432. Witaj, cna młodzi! Wolne od nagniotków
  1433. Damy rachują na waszą ruchawość,
  1434. Śliczne panienki, któraż z was odmówi
  1435. Stanąć do tańca? O takiej wręcz powiem,
  1436. Że ma nagniotki. A co? Tom was zażył!
  1437. Dalej, panowie! I ja kiedyś także
  1438. Maskę nosiłem i umiałem szeptać
  1439. W ucho pięknościom jedwabne powieści,
  1440. Co szły do serca; przeszło to już, przeszło.
  1441. Nuże, panowie! Grajki, zaczynajcie!
  1442. Miejsca! rozstąpmy się! dalej, dziewczęta!
  1443.  
  1444. / Muzyka gra. Młodzież tańczy. /
  1445.  
  1446. Hej! więcej światła! Wynieście te stoły!
  1447. I zgaście ogień, bo zbyt już gorąco.
  1448. Siadaj–że, siadaj, bracie Kapulecie!
  1449. Dla nas dwóch czasy pląsów już minęły.
  1450. Jakże to dawno byliśmy obydwaj
  1451. Po raz ostatni w maskach?
  1452.  
  1453.  
  1454. DRUGI KAPULET
  1455.  
  1456. Będzie temu
  1457. Lat ze trzydzieści.
  1458.  
  1459.  
  1460. KAPULET
  1461.  
  1462. Co? Co! Nie tak dawno
  1463. Było to, pomnę, na godach Lucencja;
  1464. Na te Zielone Świątki, da Bóg dożyć,
  1465. Będzie dwadzieścia pięć lat.
  1466.  
  1467.  
  1468. DRUGI KAPULET
  1469.  
  1470. Dawniej, dawniej,
  1471. Wszak już syn jego jest trzydziestoletni.
  1472.  
  1473.  
  1474. KAPULET
  1475.  
  1476. Co mi waść prawisz? Przede dwoma laty
  1477. Syn jego nie był jeszcze pełnoletni.
  1478.  
  1479.  
  1480. ROMEO
  1481.  
  1482. / do jednego z sług /
  1483.  
  1484. Co to za dama, co w tej chwili tańczy
  1485. Z tym kawalerem?
  1486.  
  1487.  
  1488. SŁUGA
  1489.  
  1490. Nie wiem, jaśnie panie.
  1491.  
  1492.  
  1493. ROMEO
  1494.  
  1495. Ona zawstydza świec jarzących blaski;
  1496. Piękność jej wisi u nocnej opaski
  1497. Jak drogi klejnot u uszu Etiopa.
  1498. Nie tknęła ziemi wytworniejsza stopa.
  1499. Jak śnieżny gołąb wśród kawek tak ona
  1500. Świeci wśród swoich towarzyszek grona.
  1501. Zaraz po tańcu przybliżę się do niej
  1502. I dłoń mą uczczę dotknięciem jej dłoni.
  1503. Kochał–żem dotąd? O! zaprzecz, mój wzroku!
  1504. Boś jeszcze nie znał równego uroku.
  1505.  
  1506.  
  1507. TYBALT
  1508.  
  1509. Sądząc po głosie, z Montekich to któryś.
  1510. Daj no mi rapir, chłopcze. Jak się waży
  1511. Ten łotr tu wchodzić i kłamaną larwą
  1512. Szyderczo naszej urągać zabawie?
  1513. Na krew szlachetną, co mi wzdyma serce,
  1514. Nie będzie grzechu, jeśli go uśmiercę.
  1515.  
  1516.  
  1517. KAPULET
  1518.  
  1519. Tybalcie, co ci to? Czego się zżymasz?
  1520.  
  1521.  
  1522. TYBALT
  1523.  
  1524. Ujmy tej, stryju, pewno nie wytrzymasz:
  1525. Jeden z Montekich, twych śmiertelnych wrogów,
  1526. Śmie tu znieważać gościnność twych progów.
  1527.  
  1528.  
  1529. KAPULET
  1530.  
  1531. Czyż to Romeo?
  1532.  
  1533.  
  1534. TYBALT
  1535.  
  1536. Tak, ten to nikczemnik.
  1537.  
  1538.  
  1539. KAPULET
  1540.  
  1541. Daj mu waść pokój, nie wychodzi przecie
  1542. z granic wytkniętych dobrym wychowaniem
  1543. I prawdę mówiąc, cała go Werona
  1544. Ma za młodzieńca pełnego przymiotów;
  1545. Nie chciałbym za nic w świecie w moim domu
  1546. Czynić mu krzywdy. Uspokój się zatem,
  1547. Miły synowcze, nie zważaj na niego,
  1548. Taka ma wola; jeśli ją szanujesz,
  1549. Okaż uprzejmość i spędź precz z oblicza
  1550. Ten mars niezgodny z weselem tej doby.
  1551.  
  1552.  
  1553. TYBALT
  1554.  
  1555. Taki gość w domu nabawia choroby;
  1556. Nie ścierpię go tu.
  1557.  
  1558.  
  1559. KAPULET
  1560.  
  1561. Chcę go mieć cierpianym.
  1562. Cóż to, zuchwalcze? Mówię, że chcę! Cóż to?
  1563. Czy ja tu jestem, czy waść jesteś panem?
  1564. Waść go tu nie chcesz ścierpieć! Boże odpuść!
  1565. Waść mi chcesz gości porozpędzać? kołki
  1566. Na łbie mi strugać? przewodzić w mym domu?
  1567.  
  1568.  
  1569. TYBALT
  1570.  
  1571. Stryju, to hańba!
  1572.  
  1573.  
  1574. KAPULET
  1575.  
  1576. Cicho! burdą jesteś.
  1577. Z tą porywczością doigrasz się waszmość.
  1578. Zawsze mi musisz się sprzeciwiać! — Brawo,
  1579. Kochana młodzi! — Urwipołeć z waści!
  1580. Siedź cicho albo… Hola! Więcej światła! —
  1581. Ja cię uciszę. Patrz go! — Żwawo, chłopcy!
  1582.  
  1583.  
  1584. TYBALT
  1585.  
  1586. Gniew dobrowolny z flegmą przymuszoną
  1587. Na krzyż się schodząc wstrząsają mi łono.
  1588. Muszę ustąpić; wkrótce się atoli
  1589. W gorzką żółć zmieni ta słodycz wbrew woli.
  1590.  
  1591. / oddala się /
  1592.  
  1593.  
  1594. ROMEO
  1595.  
  1596. / do Julii /
  1597.  
  1598. Jeśli dłoń moja, co tę świętość trzyma,
  1599. Bluźni dotknięciem: zuchwalstwo takowe
  1600. Odpokutować usta me gotowe
  1601. Pocałowaniem pobożnym pielgrzyma.
  1602.  
  1603.  
  1604. JULIA
  1605.  
  1606. / do Romea /
  1607.  
  1608. Mości pielgrzymie, bluźnisz swojej dłoni,
  1609. Która nie grzeszy zdrożnym dotykaniem;
  1610. Jest–li ujęcie rąk pocałowaniem,
  1611. Nikt go ze świętych pielgrzymom nie broni.
  1612.  
  1613.  
  1614. ROMEO
  1615.  
  1616. / jak pierwej /
  1617.  
  1618. Nie mają–ż święci ust tak jak pielgrzymi?
  1619.  
  1620.  
  1621. JULIA
  1622.  
  1623. / jak pierwej /
  1624.  
  1625. Mają ku modłom lub kornej podzięce.
  1626.  
  1627.  
  1628. ROMEO
  1629.  
  1630. Niechże ich usta czynią to co ręce;
  1631. Moje się modlą, przyjm modły ich, przyjmij.
  1632.  
  1633.  
  1634. JULIA
  1635.  
  1636. Niewzruszonymi pozostają święci,
  1637. Choć gwoli modłów niewzbronne ich chęci.
  1638.  
  1639.  
  1640. ROMEO
  1641.  
  1642. Ziść więc cel moich, stojąc niewzruszenie.
  1643. I z ust swych moim daj wziąć rozgrzeszenie.
  1644.  
  1645. / całuje ją /
  1646.  
  1647.  
  1648. JULIA
  1649.  
  1650. Moje więc teraz obciąża grzech zdjęty.
  1651.  
  1652.  
  1653. ROMEO
  1654.  
  1655. Z mych ust? O! grzechu, zbyt pełen ponęty!
  1656. Niechże go nazad rozgrzeszony zdejmie!
  1657. Pozwól.
  1658.  
  1659. / całuje ją znowu /
  1660.  
  1661.  
  1662. JULIA
  1663.  
  1664. Jak z książki całujesz pielgrzymie.
  1665.  
  1666.  
  1667. MARTA
  1668.  
  1669. Panienko, jejmość pani matka prosi.
  1670.  
  1671.  
  1672. ROMEO
  1673.  
  1674. Któż jest jej matką?
  1675.  
  1676.  
  1677. MARTA
  1678.  
  1679. Jej matką? Bajbardzo!
  1680. Nikt inny, jeno pani tego domu;
  1681. I dobra pani, mądra a cnotliwa.
  1682. Ja byłam mamką tej, coś z nią pan mówił.
  1683. Smaczny by kąsek miał, kto by ją złowił.
  1684.  
  1685.  
  1686. ROMEO
  1687.  
  1688. A więc Kapulet! O dolo zbyt sroga!
  1689. Życie me jest więc w ręku mego wroga.
  1690.  
  1691.  
  1692. BENWOLIO
  1693.  
  1694. Wychodźmy, wieczór dobiega już końca.
  1695.  
  1696.  
  1697. ROMEO
  1698.  
  1699. Niestety! z wschodem dla mnie zachód słońca.
  1700.  
  1701.  
  1702. KAPULET
  1703.  
  1704. / do rozchodzących się gości /
  1705.  
  1706. Ejże, panowie, pozostańcie jeszcze;
  1707. Mają nam wkrótce dać małą przekąskę.
  1708. Chcecie koniecznie? Muszę więc ustąpić.
  1709. Dzięki wam, mili panowie i panie.
  1710. Dobranoc. Światła! Idźmyż spać.
  1711.  
  1712. / do Drugiego Kapuleta /
  1713.  
  1714. Braciszku,
  1715. Zapóźniliśmy się; idę wypocząć.
  1716.  
  1717. / Wychodzą wszyscy prócz Julii i Marty. /
  1718.  
  1719.  
  1720. JULIA
  1721.  
  1722. Czy nie wiesz, nianiu, kto to jest ten pan?
  1723.  
  1724.  
  1725. MARTA
  1726.  
  1727. Ten,tu?
  1728. To syn starego Tyberia.
  1729.  
  1730.  
  1731. JULIA
  1732.  
  1733. A tamten,
  1734. Co właśnie ku drzwiom zmierza?
  1735.  
  1736.  
  1737. MARTA
  1738.  
  1739. To podobno
  1740. Młody Petrycy.
  1741.  
  1742.  
  1743. JULIA
  1744.  
  1745. A ów, tam na prawo,
  1746. Co nie chciał tańczyć?
  1747.  
  1748.  
  1749. MARTA
  1750.  
  1751. Nie wiem.
  1752.  
  1753.  
  1754. JULIA
  1755.  
  1756. Spytaj, proszę,
  1757. Jak się nazywa. Jeżeli żonaty,
  1758. Całun mnie czeka zamiast ślubnej szaty.
  1759.  
  1760.  
  1761. MARTA
  1762.  
  1763. Zwie się Romeo, jest z rodu Montekich,
  1764. Synem waszego największego wroga.
  1765.  
  1766.  
  1767. JULIA
  1768.  
  1769. Jako obcego za wcześnie ujrzałam!
  1770. Jako lubego za późno poznałam!
  1771. Dziwny miłości traf się na mnie iści,
  1772. Że muszę kochać przedmiot nienawiści.
  1773.  
  1774.  
  1775. MARTA
  1776.  
  1777. Co to jest? co to takiego?
  1778.  
  1779.  
  1780. JULIA
  1781.  
  1782. To wiersze,
  1783. Których mię jeden tancerz dziś nauczył.
  1784.  
  1785.  
  1786. MARTA
  1787.  
  1788. Pójdź spać, waćpanna.
  1789.  
  1790. / Głos za sceną: „Julio!” /
  1791.  
  1792. Dalej! dalej!
  1793. Wołają pannę i pusto już w sali.
  1794.  
  1795. / Wychodzą. /
  1796.  
  1797.  
  1798.  
  1799.  
  1800. AKT DRUGI
  1801.  
  1802.  
  1803.  
  1804. PROLOG
  1805.  
  1806. Przełożył Jan Kasprowicz
  1807.  
  1808.  
  1809. CHÓR
  1810.  
  1811. Dawna namiętność już w całunach leży,
  1812. W jej miejscu władnie siła żądzy nowej;
  1813. Piękną przestała być przy Julii świeżej
  1814. Piękność, dla której umrzeć był gotowy.
  1815.  
  1816. Dziś jest Romeo kochany i kocha,
  1817. W oczach obojga żar jednaki płonie;
  1818. Lecz on, w niej wroga przypuszczając, szlocha,
  1819. A ona miłość z wędki grozy chłonie.
  1820.  
  1821. On się nie zbliży i przed nią nie złoży
  1822. Przysiąg serdecznych, uważan za wroga;
  1823. I jej, choć w łonie namiętność się sroży,
  1824. Zejścia się z lubym zamkniętą jest droga.
  1825.  
  1826. Lecz w żądzy siła: po wielkich katuszach
  1827. Wielką im radość czas zgotuje w duszach.
  1828.  
  1829.  
  1830.  
  1831. SCENA PIERWSZA
  1832.  
  1833. / Pusty plac przytykający do ogrodu Kapuletów. Wchodzi Romeo. /
  1834.  
  1835.  
  1836. ROMEO
  1837.  
  1838. Mam–że iść dalej, gdy tu moje serce?
  1839. Cofnij się, ziemio, wynajdź sobie centrum!
  1840.  
  1841. / wchodzi na mur i spuszcza się do ogrodu /
  1842.  
  1843. / Wchodzą Merkucjo i Benwolio. /
  1844.  
  1845.  
  1846. BENWOLIO
  1847.  
  1848. Romeo! bracie! Romeo!
  1849.  
  1850.  
  1851. MERKUCJO
  1852.  
  1853. Ma rozum;
  1854. Powietrze chłodne, więc dyrnął do łóżka.
  1855.  
  1856.  
  1857. BENWOLIO
  1858.  
  1859. Pobiegł tą drogą i przelazł przez parkan.
  1860. Wołaj, Merkucjo!
  1861.  
  1862.  
  1863. MERKUCJO
  1864.  
  1865. Użyję nań zaklęć;
  1866. Romeo! gachu! cietrzewiu! wariacie!
  1867. Ukaż się w lotnej postaci westchnienia,
  1868. Powiedz choć jeden wiersz, a dość mi będzie;
  1869. Jęknij: ach! połącz w rym: kochać i szlochać;
  1870. Szepnij Wenerze jakie piękne słówko;
  1871. Daj jaki nowy epitet ślepemu
  1872. Jej synalkowi, co tak celnie strzelał
  1873. Za owych czasów, gdy król Kofetua
  1874. W zaloty chodził do córki żebraczej.
  1875. Nie słucha; ani piśnie, ani trunie
  1876. Zdechł robak, muszę zakląć go inaczej.
  1877. Klnę cię na żywe oczy Rozaliny,
  1878. Na jej wysokie czoło, krasne usta,
  1879. Wysmukłe nóżki i toczone biodra
  1880. Z przyległościami, abyś się przed nami
  1881. W właściwej sobie postaci ukazał.
  1882.  
  1883.  
  1884. BENWOLIO
  1885.  
  1886. Gniewać się będzie, jeśli cię usłyszy.
  1887.  
  1888.  
  1889. MERKUCJO
  1890.  
  1891. Co się ma gniewać? Mógłby się rozgniewać,
  1892. Gdyby za sprawą mojego zaklęcia
  1893. W zaczarowane koło jego pani
  1894. Inny duch wkroczył i stał tam dopóty,
  1895. Dopóki by go nie zmogła: to byłby
  1896. Powód do uraz; moja inwokacja
  1897. Jest przyjacielska i godziwa razem,
  1898. Bo wywołuje w imię jego pani
  1899. Jego jedynie naturalną postać.
  1900.  
  1901.  
  1902. BENWOLIO
  1903.  
  1904. Pójdź! skrył się owdzie pomiędzy drzewami,
  1905. By się tam zbratał z tajemniczą nocą —
  1906. Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza.
  1907.  
  1908.  
  1909. MERKUCJO
  1910.  
  1911. Możeż w cel trafić miłość będąc ślepą?
  1912. Teraz usiądzie sobie pod jabłonką
  1913. I będzie wzdychał, by jego kochanka
  1914. Była owocem, który młode panny,
  1915. Kiedy są same — nazywają figą.
  1916. Oby, Romeo, była, oby była
  1917. Taką otwartą figą, a ty chłopcze,
  1918. Obyś był gruszką! Dobranoc, Romeo!
  1919. Idę lec w moim łóżku za kotarą,
  1920. Bo to polowe tu dla mnie za chłodne.
  1921. Czy idziesz także?
  1922.  
  1923.  
  1924. BENWOLIO
  1925.  
  1926. Idę; próżno szukać
  1927. Takiego, co być nie chce znaleziony.
  1928.  
  1929. / Wychodzą. /
  1930.  
  1931.  
  1932.  
  1933. SCENA DRUGA
  1934.  
  1935. / Ogród Kapuletów. Wchodzi Romeo. /
  1936.  
  1937.  
  1938. ROMEO
  1939.  
  1940. Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.
  1941.  
  1942. / Julia ukazuje się w oknie. /
  1943.  
  1944. Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna!
  1945. Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
  1946. Wnijdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
  1947. Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
  1948. Od niej piękniejsza; o, jeśli zazdrosna,
  1949. Nie bądź jej służką! Jej szatkę zieloną
  1950. I bladą noszą jeno głupcy. Zrzuć ją!
  1951. To moja pani, to moja kochanka!
  1952. O! gdyby mogła wiedzieć, czym jest dla mnie!
  1953. Przemawia, chociaż nic nie mówi; cóż stąd?
  1954. Jej oczy mówią, oczom więc odpowiem.
  1955. Za śmiały jestem; mówią, lecz nie do mnie.
  1956. Dwie najjaśniejsze, najpiękniejsze gwiazdy
  1957. Z całego nieba, gdzie indziej zajęte,
  1958. Prosiły oczu jej, aby zastępczo
  1959. Stały w ich sferach, dopóki nie wrócą.
  1960. Lecz choćby oczy jej były na niebie,
  1961. A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
  1962. Blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy
  1963. Jak zorza lampę; gdyby zaś jej oczy
  1964. Wśród eterycznej zabłysły przezroczy,
  1965. Ptaki ocknęłyby się i śpiewały,
  1966. Myśląc, że to już nie noc, lecz dzień biały.
  1967. Patrz, jak na dłoni smutnie wsparła liczko!
  1968. O! gdybym mógł być tylko rękawiczką,
  1969. Co tę dłoń kryje!
  1970.  
  1971.  
  1972. JULIA
  1973.  
  1974. Ach!
  1975.  
  1976.  
  1977. ROMEO
  1978.  
  1979. Cicho! coś mówi.
  1980. o! mów, mów dalej, uroczy aniele;
  1981. bo ty mi w noc tę tak wspaniale świecisz
  1982. jak lotny goniec niebios rozwartemu
  1983. od podziwienia oku śmiertelników,
  1984. które się wlepia w niego, aby patrzeć,
  1985. jak on po ciężkich chmurach się przesuwa
  1986. i po powietrznej żegluje przestrzeni.
  1987.  
  1988.  
  1989. JULIA
  1990.  
  1991. Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
  1992. Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
  1993. Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
  1994. To przysiąż wiernym być mojej miłości,
  1995. A ja przestanę być z krwi Kapuletów.
  1996.  
  1997.  
  1998. ROMEO
  1999.  
  2000. Mam–że przemówić czy też słuchać dalej?
  2001.  
  2002.  
  2003. JULIA
  2004.  
  2005. Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna,
  2006. Boś ty w istocie nie Montekim dla mnie.
  2007. Jest–że Monteki choćby tylko ręką,
  2008. Ramieniem, twarzą, zgoła jakąkolwiek
  2009. Częścią człowieka? O! weź inną nazwę!
  2010. Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,
  2011. Pod inną nazwą równie by pachniało;
  2012. Tak i Romeo bez nazwy Romea
  2013. Przecież by całą swą wartość zatrzymał.
  2014. Romeo! porzuć tę nazwę, a w zamian
  2015. Za to, co nawet cząstką ciebie nie jest,
  2016. Weź mię, ach! całą!
  2017.  
  2018.  
  2019. ROMEO
  2020.  
  2021. Biorę cię za słowo:
  2022. Zwij mię kochankiem, a krzyżmo chrztu tego
  2023. Sprawi, że odtąd nie będę Romeem.
  2024.  
  2025.  
  2026. JULIA
  2027.  
  2028. Ktoś ty jest, co się nocą osłaniając,
  2029. Podchodzisz moją samotność?
  2030.  
  2031.  
  2032. ROMEO
  2033.  
  2034. Z nazwiska
  2035. Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;
  2036. Nazwisko moje jest mi nienawistne,
  2037. Bo jest, o! święta, nieprzyjazne tobie;
  2038. Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.
  2039.  
  2040.  
  2041. JULIA
  2042.  
  2043. Jeszcze me ucho stu słów nie wypiło
  2044. Z tych ust, a przecież dźwięk już ich mi znany.
  2045. Jest żeś Romeo, mów? jest żeś Monteki?
  2046.  
  2047.  
  2048. ROMEO
  2049.  
  2050. Nie jestem ani jednym, ani drugim,
  2051. Jedno–li z dwojga jest niemiłe tobie.
  2052.  
  2053.  
  2054. JULIA
  2055.  
  2056. Jak żeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?
  2057. Mur jest wysoki i trudny do przejścia,
  2058. A miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich
  2059. Krewnych tu zastał…
  2060.  
  2061.  
  2062. ROMEO
  2063.  
  2064. Na skrzydłach miłości
  2065. Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
  2066. Bo miłość nie ma żadnych tam i granic;
  2067. A co potrafi, na to się i waży;
  2068. Krewni więc twoi nie trwożą mię wcale.
  2069.  
  2070.  
  2071. JULIA
  2072.  
  2073. Zabiliby cię, gdyby cię ujrzeli.
  2074.  
  2075.  
  2076. ROMEO
  2077.  
  2078. Ach! więcej groźby leży w oczach twoich
  2079. Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,
  2080. A będę silny przeciw ich gniewowi.
  2081.  
  2082.  
  2083. JULIA
  2084.  
  2085. Na Boga! niech cię oni tu nie ujrzą!
  2086.  
  2087.  
  2088. ROMEO
  2089.  
  2090. Ciemny płaszcz nocy skryje mię przed nimi.
  2091. Lecz niech mię znajdą, jeśli ty mię kochasz.
  2092. Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci
  2093. Niż przedłużony zgon w braku twych uczuć.
  2094.  
  2095.  
  2096. JULIA
  2097.  
  2098. Kto ci dopomógł znaleźć to ustronie?
  2099.  
  2100.  
  2101. ROMEO
  2102.  
  2103. Miłość, co mi go doradziła szukać;
  2104. Ona mi instynkt, ja jej oczy dałem.
  2105. Nie jestem sternik, gdybyś jednak była
  2106. Równie daleko jak ów brzeg, którego
  2107. Morze najdalsze podmywa krawędzie,
  2108. Śmiało po taki klejnot bym popłynął.
  2109.  
  2110.  
  2111. JULIA
  2112.  
  2113. Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,
  2114. Widziałbyś na niej rozlany rumieniec
  2115. Po tym, co z ust mych słyszałeś tej nocy.
  2116. Rada bym form się trzymać, rada cofnąć
  2117. To, co wyrzekłam; ale precz, udanie!
  2118. Czy ty mię kochasz? Wiem, że powiesz: tak jest;
  2119. I ja–ć uwierzę; mimo przysiąg jednak
  2120. Możesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyzn
  2121. Śmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo!
  2122. Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie;
  2123. Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy,
  2124. To zmarszczę czoło i przewrotną będę,
  2125. I na miłosne twoje oświadczenia
  2126. Powiem: nie, w innym razie za nic w świecie.
  2127. Za czuła może jestem, o! Monteki,
  2128. Stąd możesz sądzić me obejście płochym;
  2129. Ufaj mi jednak, będę ja wierniejsza
  2130. Od tych, co bieglej umieją się drożyć.
  2131. Byłabym ja się była, prawdę mówiąc,
  2132. Także drożyła, gdybyś był tajnego
  2133. Głosu miłości mojej nie podchwycił.
  2134. Nie wiń mię przeto ani też przypisuj
  2135. Płochości tego wylania mych uczuć,
  2136. Które zdradziła noc ciemna.
  2137.  
  2138.  
  2139. ROMEO
  2140.  
  2141. O! Julio,
  2142. Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale
  2143. Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki…
  2144.  
  2145.  
  2146. JULIA
  2147.  
  2148. O! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc
  2149. Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy;
  2150. I miłość twoja po takiej przysiędze
  2151. Mogłaby również zmienną się okazać.
  2152.  
  2153.  
  2154. ROMEO
  2155.  
  2156. Na cóż mam przysiąc?
  2157.  
  2158.  
  2159. JULIA
  2160.  
  2161. Nie przysięgaj wcale;
  2162. Lub wreszcie przysiąż na samego siebie:
  2163. Na ten uroczy przedmiot mych uwielbień,
  2164. To ci uwierzę.
  2165.  
  2166.  
  2167. ROMEO
  2168.  
  2169. Jeśli szczera miłość
  2170. Mojego serca…
  2171.  
  2172.  
  2173. JULIA
  2174.  
  2175. Daj pokój przysięgom.
  2176. Lubo się cieszę z twojej obecności,
  2177. Te nocne śluby nie cieszą mnie jakoś,
  2178. Za nagłe one są, za nierozważne,
  2179. Podobne niby do blasku, co znika,
  2180. Nim człowiek zdąży powiedzieć: „Błysnęło”.
  2181. Dobranoc, luby! Oby nam ten wonny
  2182. Miłości pączek przyniósł kwiat niepłonny!
  2183. Bądź zdrów! i zaśnij z tak błogim spokojem,
  2184. Jaki, z twej łaski, czuję w sercu mojem.
  2185.  
  2186.  
  2187. ROMEO
  2188.  
  2189. Także mam odejść nie zaspokojony?
  2190.  
  2191.  
  2192. JULIA
  2193.  
  2194. Jakiegoż więcej chcesz zaspokojenia?
  2195.  
  2196.  
  2197. ROMEO
  2198.  
  2199. Zamiany twoich zapewnień za moje.
  2200.  
  2201.  
  2202. JULIA
  2203.  
  2204. Jużem ci dała je, nimeś zażądał;
  2205. Rada bym jednak one mieć na powrót.
  2206.  
  2207.  
  2208. ROMEO
  2209.  
  2210. Chciałaż byś cofnąć je? Dlaczego? luba!
  2211.  
  2212.  
  2213. JULIA
  2214.  
  2215. Ażebym mogła oddać ci je znowu.
  2216. A przecież jest to żądanie zbyteczne;
  2217. Bo moja miłość równie jest głęboka
  2218. Jak morze, równie jak ono bez końca;
  2219. Im więcej ci jej udzielam, tym więcej
  2220. Czuję jej w sercu.
  2221.  
  2222. / Słychać w pokojach głos Marty. /
  2223.  
  2224. Wołają mię. — Zaraz.
  2225. Bądź zdrów, kochanku drogi! — Zaraz, zaraz.
  2226. — Najmilszy, pomnij być stałym! — Zaczekaj,
  2227. Zaczekaj trochę, powrócę za chwilę.
  2228.  
  2229. / wychodzi /
  2230.  
  2231.  
  2232. ROMEO
  2233.  
  2234. Błogosławiona, o! błogosławiona
  2235. Po dwakroć nocy! Ale czy to wszystko,
  2236. Dziejąc się w nocy nie jest marą tylko?
  2237. Co tak lubego może–ż być istotnym?
  2238.  
  2239.  
  2240. JULIA
  2241.  
  2242. / ukazując się znowu /
  2243.  
  2244. Jeszcze słów parę, a potem dobranoc,
  2245. Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność
  2246. Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo:
  2247. To mię uwiadom jutro przez osobę,
  2248. Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy
  2249. Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy
  2250. Całą mą przyszłość u nóg twoich złożę
  2251. I w świat za tobą pójdę w imię boże.
  2252.  
  2253.  
  2254. MARTA
  2255.  
  2256. / za sceną /
  2257.  
  2258. Panienko!
  2259.  
  2260.  
  2261. JULIA
  2262.  
  2263. Idę. — Lecz jeśli mię zwodzisz,
  2264. To cię zaklinam…
  2265.  
  2266.  
  2267. MARTA
  2268.  
  2269. / za sceną /
  2270.  
  2271. Julciu!
  2272.  
  2273.  
  2274. JULIA
  2275.  
  2276. Zaraz idę.
  2277. — Jeśli mię zwodzisz, o! to cię zaklinam,
  2278. Skończ te zabiegi i zostaw mię żalom.
  2279. — Jutro więc przyślę.
  2280.  
  2281.  
  2282. ROMEO
  2283.  
  2284. Jak pragnę zbawienia…
  2285.  
  2286.  
  2287. JULIA
  2288.  
  2289. Po tysiąc razy dobranoc.
  2290.  
  2291. / odchodzi /
  2292.  
  2293.  
  2294. ROMEO
  2295.  
  2296. Po tysiąc
  2297. Razy niedobra tam, gdzie ty nie świecisz.
  2298. Jak żak, gdy rzuca książkę, tak kochanek
  2299. Do celu swego pospiesza wesoły;
  2300. A gdy nadejdzie z kochanką rozstanek,
  2301. Wlecze się smutnie, jak ów żak do szkoły.
  2302.  
  2303. / odchodzi /
  2304.  
  2305.  
  2306. JULIA
  2307.  
  2308. / ukazuje się znowu /
  2309.  
  2310. Pst! pst! Romeo! O, gdybym mieć mogła
  2311. Głos sokolnika, by tego maiża
  2312. Nazad przywołać! Przymus jest ochrypły,
  2313. Nie może głośno mówić, gdyby nie to,
  2314. Wstrząsłabym góry, gdzie się echo kryje,
  2315. I głos bym jego zrobiła chrapliwszy
  2316. Niż mój od rozbrzmień imienia Romeo!
  2317.  
  2318.  
  2319. ROMEO
  2320.  
  2321. Moja to dusza dzwoni imię moje,
  2322. Jak srebrny dźwięk ma nocą głos kochanki!
  2323. I jest–że słodsza muzyka na świecie?
  2324.  
  2325.  
  2326. JULIA
  2327.  
  2328. Romeo!
  2329.  
  2330.  
  2331. ROMEO
  2332.  
  2333. Luba!
  2334.  
  2335.  
  2336. JULIA
  2337.  
  2338. O której godzinie
  2339. Jutro mam przysłać?
  2340.  
  2341.  
  2342. ROMEO
  2343.  
  2344. O dziewiątej.
  2345.  
  2346.  
  2347. JULIA
  2348.  
  2349. Dobrze.
  2350. Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę,
  2351. Po com tu ciebie znowu przywołała.
  2352.  
  2353.  
  2354. ROMEO
  2355.  
  2356. Pozwól mi czekać, aż sobie przypomnisz.
  2357.  
  2358.  
  2359. JULIA
  2360.  
  2361. Zapomnę znowu, po co czekasz, pomnąc
  2362. O twojej tylko lubej obecności.
  2363.  
  2364.  
  2365. ROMEO
  2366.  
  2367. A ja wciąż czekać będę, abyś ciągle
  2368. Zapominała, sam zapominając,
  2369. Że mam gdzie inny dom jak tutaj.
  2370.  
  2371.  
  2372. JULIA
  2373.  
  2374. Wkrótce
  2375. Dnieć będzie: rada bym, żebyś już odszedł;
  2376. Nie dalej jednak jak ów biedny ptaszek,
  2377. Co go swawolna dziewka z rąk wypuszcza
  2378. I wnet, zazdroszcząc mu krótkiej wolności,
  2379. Jak niewolnika trzymanego w więzach
  2380. Jedwabnym sznurkiem przyciąga na powrót.
  2381.  
  2382.  
  2383. ROMEO
  2384.  
  2385. Chciałbym być biednym ptaszkiem w twoim ręku.
  2386.  
  2387.  
  2388. JULIA
  2389.  
  2390. O! ja bym zbytkiem pieszczot cię zabiła.
  2391. Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc!
  2392. Smutek rozstania tak bardzo jest miły,
  2393. Że by dobranoc wciąż usta mówiły.
  2394.  
  2395. / odchodzi /
  2396.  
  2397.  
  2398. ROMEO
  2399.  
  2400. Sen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie;
  2401. Obym był nimi w tej błogiej godzinie!
  2402. Spieszę do ojca Laurentego celi,
  2403. On mi pomocy i rady udzieli.
  2404.  
  2405. / wychodzi /
  2406.  
  2407.  
  2408.  
  2409. SCENA TRZECIA
  2410.  
  2411. / Cela Ojca Laurentego. Wchodzi Ojciec Laurenty z koszykiem w ręku. /
  2412.  
  2413.  
  2414. OJCIEC LAURENTY
  2415.  
  2416. Szary poranek spędza mrok ponury
  2417. Pasami światła znacząc wschodnie mury
  2418. I noc się na bok chyli jak pijana
  2419. Z dróg dnia ubitych kołami Tytana.
  2420. Nim oko słońca pełnym blaskiem strzeli,
  2421. Rosę wypije i świat rozweseli,
  2422. Muszę uzbierać w ten koszyk z sitowia
  2423. Roślin tak zbawczych, jak zgubnych dla zdrowia,
  2424. Ziemia jest matką natury i grobem,
  2425. Grzebie i życia obdziela zasobem.
  2426. I mnóstwo dzieci jej łona widzimy
  2427. Ciągnących pokarm z jej piersi rodzimej;
  2428. Niejedno w skutkach swoich wyśmienite,
  2429. Każde do czegoś, wszystko rozmaite.
  2430. O! moc to pełna cudów, co się mieści
  2431. W sokach ziół, krzewów, w martwej kruszców treści!
  2432. Bo nie ma rzeczy tak podłych na ziemi,
  2433. Aby nie mogły stać się przydatnemi;
  2434. Ni tak przydatnych, aby zamiast służyć
  2435. Nie zaszkodziły pod wpływem nadużyć.
  2436. Wszakże i cnota może zajść w bezdroże,
  2437. A błąd się czynem uszlachetnić może.
  2438. W mdłym kwiatku, w ziółku jednym i tym samem
  2439. Ma nieraz miejsce jad wespół z balsamem,
  2440. Co zmysły razi i to, co im sprzyja,
  2441. Bo jego zapach rzeźwi; smak zabija.
  2442. Podobnie sprzeczna i w człowieku gości
  2443. Dwójca pierwiastków: dobroci i złości;
  2444. A kędy górę gorsza weźmie strona,
  2445. Tam śmierć przychodzi i roślina kona.
  2446.  
  2447. / Wchodzi Romeo. /
  2448.  
  2449.  
  2450. ROMEO
  2451.  
  2452. Dzień dobry, ojcze mój.
  2453.  
  2454.  
  2455. OJCIEC LAURENTY
  2456.  
  2457. Benedicite!
  2458. Cóż to za ranny głos tak mnie pozdrawia!
  2459. Młody mój synu, zły to znak, kto łoże
  2460. Próżne zostawia o tak wczesnej porze.
  2461. Troska odbywa straż w oczach starego,
  2462. A sen tych mija, których troski strzegą;
  2463. Ale gdzie czerstwa, wolna od kłopotów
  2464. Młódź głowę złoży, sen zawżdy przyjść gotów.
  2465. To więc tak ranne tu przybycie zdradza
  2466. Jakiś niepokój, któremu snu władza
  2467. Ulec musiała. Czy tylko się kładłeś?
  2468. Możeś do łóżka i nie zajrzał?
  2469.  
  2470.  
  2471. ROMEO
  2472.  
  2473. Zgadłeś;
  2474. Milej niż w łóżku przeszły mi godziny.
  2475.  
  2476.  
  2477. OJCIEC LAURENTY
  2478.  
  2479. Grzeszniku, pewnieś był u Rozaliny.
  2480.  
  2481.  
  2482. ROMEO
  2483.  
  2484. U Rozaliny? Nie, ojcze; to imię
  2485. W pamięci mojej wiecznym snem już drzemie.
  2486.  
  2487.  
  2488. OJCIEC LAURENTY
  2489.  
  2490. Brawo, mój synu! Lecz gdzieżeś to bywał?
  2491.  
  2492.  
  2493. ROMEO
  2494.  
  2495. Zaraz ci powiem: próżno byś zgadywał;
  2496. Byłem na balu w domu mego wroga,
  2497. Gdziem został ranny, lecz zbójczyni sroga
  2498. Czuje cios wzajem przeze mnie zadany,
  2499. Tak że na nasze obopólne rany
  2500. Święty wpływ tylko twej, ojcze, opieki
  2501. Poradzić zdoła i dać zbawcze leki.
  2502. Po chrześcijańsku, jak widzisz, przemawiam,
  2503. Skoro się nawet za mym wrogiem wstawiam.
  2504.  
  2505.  
  2506. OJCIEC LAURENTY
  2507.  
  2508. Mów jaśniej, synu; zagadkowa spowiedź,
  2509. Dwuznaczną także znajduje odpowiedź.
  2510.  
  2511.  
  2512. ROMEO
  2513.  
  2514. Dowiedz się zatem, że anioł kobieta,
  2515. Którąm ukochał, jest z krwi Kapuleta.
  2516. Jego to dziecko i nadzieja cała;
  2517. Jak ja ją, tak mnie ona ukochała.
  2518. I do jedności, która nas już splata,
  2519. Brakuje tylko, byś nas ty dla świata
  2520. Stułą zjednoczył. Gdzie, o jakiej dobie
  2521. Dozgonną miłość przysięgliśmy sobie,
  2522. Powiem ci idąc, czcigodny kapłanie;
  2523. Błagam cię tylko, niech się to dziś stanie.
  2524.  
  2525.  
  2526. OJCIEC LAURENTY
  2527.  
  2528. Święty Franciszku! Cóż to za przemiana!
  2529. Toż Rozalina, owa ukochana,
  2530. Niczym już dla cię? Miłość więc młodzieży
  2531. W oczach jedynie, a nie w sercu leży?
  2532. Jezus! Maryja! Ileż to solanki
  2533. Ściekło z twych oczu dla owej kochanki!
  2534. I nadaremnie, bowiem twe zapały
  2535. Wciąż zalewane, wciąż się powiększały.
  2536. Jeszcze twych westchnień nie rozwiał Fawoni;
  2537. Jeszcze twój dawny jęk w uszach mi dzwoni,
  2538. I na twych licach, bladością pokrytych,
  2539. Widoczny jeszcze ślad łez nie obmytych,
  2540. Wszystko, coś cierpiał z miłosnej przyczyny,
  2541. Cierpiałeś tylko gwoli Rozaliny.
  2542. A teraz! nie dziw, gdy mdła płeć upadnie,
  2543. Kiedy mężczyźni szwankują tak snadnie.
  2544.  
  2545.  
  2546. ROMEO
  2547.  
  2548. Gdym kochał tamtą, takżeś nie pochwalał.
  2549.  
  2550.  
  2551. OJCIEC LAURENTY
  2552.  
  2553. Nie, żeś ją kochał, lecz żeś za nią szalał.
  2554.  
  2555.  
  2556. ROMEO
  2557.  
  2558. Pogrześć tą miłość kazałeś.
  2559.  
  2560.  
  2561. OJCIEC LAURENTY
  2562.  
  2563. Nie w grobie
  2564. By tę pochować, a inną wziąć sobie.
  2565.  
  2566.  
  2567. ROMEO
  2568.  
  2569. Nie łaj mnie, proszę; ta, co mi dziś luba,
  2570. Miłość mą płaci miłością cheruba;
  2571. Z tamtą inaczej było.
  2572.  
  2573.  
  2574. OJCIEC LAURENTY
  2575.  
  2576. Bo odgadła,
  2577. Że w rzeczach serca nie znasz abecadła,
  2578. Tylko z rutyny czytasz. Pójdź, wietrzniku;
  2579. Do sankcji tego nowego wybryku
  2580. Jeden i jeden tylko wzgląd mię skłania:
  2581. To jest, że może z tego zawiązania
  2582. Wyniknie węzeł, który wasze rody
  2583. Zawistne złączy w piękny łańcuch zgody.
  2584.  
  2585.  
  2586. ROMEO
  2587.  
  2588. O! prędzej! pilno mi!
  2589.  
  2590.  
  2591. OJCIEC LAURENTY
  2592.  
  2593. Festina lente!
  2594. Zdradne są kroki za śpiesznie podjęte.
  2595.  
  2596. / Wychodzą. /
  2597.  
  2598.  
  2599.  
  2600. SCENA CZWARTA
  2601.  
  2602. / Ulica. Wchodzą Merkucjo i Benwolio. /
  2603.  
  2604.  
  2605. MERKUCJO
  2606.  
  2607. Gdzież, u diabła, ugrzązł Romeo! Czy był tej nocy w domu?
  2608.  
  2609.  
  2610. BENWOLIO
  2611.  
  2612. Nie w domu swego ojca przynajmniej; mówiłem z jego służącym.
  2613.  
  2614.  
  2615. MERKUCJO
  2616.  
  2617. Ta blada sekutnica Rozalina
  2618. Na wariata go wnet wykieruje.
  2619.  
  2620.  
  2621. BENWOLIO
  2622.  
  2623. Tybalt, starego Kapuleta krewny,
  2624. Pisał do niego list.
  2625.  
  2626.  
  2627. MERKUCJO
  2628.  
  2629. Z wyzwaniem, ręczę.
  2630.  
  2631.  
  2632. BENWOLIO
  2633.  
  2634. Romeo mu odpowie.
  2635.  
  2636.  
  2637. MERKUCJO
  2638.  
  2639. Każdy człowiek
  2640. Piśmienny może na list odpowiedzieć.
  2641.  
  2642.  
  2643. BENWOLIO
  2644.  
  2645. On mu odpowie odpowiednio, jak człowiek wyzwany.
  2646.  
  2647.  
  2648. MERKUCJO
  2649.  
  2650. Biedny Romeo! Już trup z niego! Zakłuty czarnymi oczyma białogłowy; przestrzelony na wskroś uszu romansową piosnką; ugodzony w sam rdzeń serca postrzałem ślepego malca łucznika; potrafiż on Tybaltowi stawić czoło?
  2651.  
  2652.  
  2653. BENWOLIO
  2654.  
  2655. A cóż to takiego Tybalt?
  2656.  
  2657.  
  2658. MERKUCJO
  2659.  
  2660. Coś więcej niż książę kotów; możesz mi wierzyć! Nieustraszony rębacz, bije się jak z nut, zna czas, odległość i miarę; pauzuje w sam raz jak potrzeba: raz, dwa, a trzy to już w pierś. Żaden jedwabny guzik nie wykręci mu się od śmierci. Duelista to, duelista pierwszej klasy. Owe nieśmiertelne passado! Owe punto reverso! owe hai!
  2661.  
  2662.  
  2663. BENWOLIO
  2664.  
  2665. Co takiego?
  2666.  
  2667.  
  2668. MERKUCJO
  2669.  
  2670. Niech kaci porwą to plemię śmiesznych, sepleniących, przesadnych fantastyków, z ich nowo kutymi terminami! Na Boga, doskonała klinga! Dzielny mąż! Wspaniała dziewka! Nie jest–że to rzecz opłakana, że nas obsiadły te zagraniczne muchy, te modne sroki, te pardonnez moi, którym tak bardzo idzie o nową formę, że nawet na starej ławce wygodnie siedzieć nie mogą; te bąki, co bąkają: bon! bon!
  2671.  
  2672. / Wchodzi Romeo. /
  2673.  
  2674.  
  2675. BENWOLIO
  2676.  
  2677. Oto Romeo, nasz Romeo idzie.
  2678.  
  2679.  
  2680. MERKUCJO
  2681.  
  2682. Bez mlecza, jak śledź suszony. O! człowieku! jakżeś się w rybę przedzierzgnął! Teraz go rymy Petrarki rozczulają. Laura naprzeciw jego bóstwa jest prostą pomywaczką, lubo tamta miała kochanka, co ją opiewał; Dydona flądrą; Kleopatra Cyganką; Helena i Hero szurgotami i otłukami; Tyzbe kopciuchem lub czymś podobnym, ale zawsze niedystyngowanym. Bonjour, sinior Romeo! Oto masz francuskie pozdrowienie na cześć twoich francuskich pantalonów. Pięknie nas zażyłeś tej nocy.
  2683.  
  2684.  
  2685. ROMEO
  2686.  
  2687. Dzień dobry wam, moi drodzy. Jakże to was zażyłem?
  2688.  
  2689.  
  2690. MERKUCJO
  2691.  
  2692. Pokazałeś nam odwrotną stronę medalu, odwrotną stronę swego medalu.
  2693.  
  2694.  
  2695. ROMEO
  2696.  
  2697. To się znaczy, żem wam zdezerterował. Wybacz, kochany Merkucjo; miałem pilny interes, a w takim przypadku człowiek może zgrzeszyć na polu uprzejmości.
  2698.  
  2699.  
  2700. MERKUCJO
  2701.  
  2702. To się znaczy, że w takim przypadku człowiek może być zniewolony zgiąć kolana.
  2703.  
  2704.  
  2705. ROMEO
  2706.  
  2707. Ma się rozumieć — z uprzejmości.
  2708.  
  2709.  
  2710. MERKUCJO
  2711.  
  2712. Bardzoś zgrabnie trafił w sedno.
  2713.  
  2714.  
  2715. ROMEO
  2716.  
  2717. A ty bardzoś zgrabnie to wyłożył.
  2718.  
  2719.  
  2720. MERKUCJO
  2721.  
  2722. Ja bo jestem kwiatem uprzejmości.
  2723.  
  2724.  
  2725. ROMEO
  2726.  
  2727. Kwiatem kwiatów.
  2728.  
  2729.  
  2730. MERKUCJO
  2731.  
  2732. Racja.
  2733.  
  2734.  
  2735. ROMEO
  2736.  
  2737. Jeżeliś ty kwiatem, to moje trzewiki są w kwitnącym stanie.
  2738.  
  2739.  
  2740. MERKUCJO
  2741.  
  2742. Brawo! pielęgnuj mi ten dowcip; ażeby, skoro ci się do reszty zedrze podeszwa u trzewików, twój dowcip mógł po prostu figurować.
  2743.  
  2744.  
  2745. ROMEO
  2746.  
  2747. O! godny zdartej podeszwy dowcipie! O! figuro pełna prostoty z powodu swego prostactwa!
  2748.  
  2749.  
  2750. MERKUCJO
  2751.  
  2752. Na pomoc, Benwolio! moje koncepta dech tracą.
  2753.  
  2754.  
  2755. ROMEO
  2756.  
  2757. Pejczą je i pejczą! Biczem i ostrogą, inaczej nazwę je hetkami.
  2758.  
  2759.  
  2760. MERKUCJO
  2761.  
  2762. Jeżeli twój dowcip poluje na dzikie gęsi, to kapituluję; bo on ma więcej kwalifikacji ku temu niż wszystkie moje umysłowe władze. Czy ja ci się zdaję na to, żebym miał z gęsiami do czynienia?
  2763.  
  2764.  
  2765. ROMEO
  2766.  
  2767. Tyś mi się nigdy na nic nie zdał, wyjąwszy, kiedy miałem do czynienia z gęsiami.
  2768.  
  2769.  
  2770. MERKUCJO
  2771.  
  2772. Za ten koncept ugryzę cię w ucho.
  2773.  
  2774.  
  2775. ROMEO
  2776.  
  2777. Chyba udziobiesz!
  2778.  
  2779.  
  2780. MERKUCJO
  2781.  
  2782. Twój dowcip jest gorzką konfiturą, diabelnie ostrym sosem.
  2783.  
  2784.  
  2785. ROMEO
  2786.  
  2787. Stosownym do gęsi.
  2788.  
  2789.  
  2790. MERKUCJO
  2791.  
  2792. To koncept z koźlej skórki, której cal da się rozciągnąć tak, że nim opaszesz całą głowę.
  2793.  
  2794.  
  2795. ROMEO
  2796.  
  2797. Rozciągnę go do wyrazu „głowę”, który połączywszy z gęsią, będziesz miał gęsią głowę.
  2798.  
  2799.  
  2800. MERKUCJO
  2801.  
  2802. Nie jest–że to lepiej niż jęczeć z miłości? Teraz to co innego; teraz mi jesteś towarzyski, jesteś Romeem, jesteś tym, czym jesteś; miłość zaś jest podobna do owego gapia, co się szwenda wywiesiwszy język, szukając dziury, gdzie by mógł palec wścibić.
  2803.  
  2804.  
  2805. ROMEO
  2806.  
  2807. Stój! Stój!
  2808.  
  2809.  
  2810. MERKUCJO
  2811.  
  2812. Chcesz, aby się mój dowcip zastanowił w samym środku weny?
  2813.  
  2814.  
  2815. ROMEO
  2816.  
  2817. Z obawy, abyś tej weny zbyt nie rozszerzył.
  2818.  
  2819.  
  2820. MERKUCJO
  2821.  
  2822. Mylisz się, właśnie byłem bliski ją ścieśnić, bo jużem był doszedł do jej dna i nie miałem zamiaru dłużej wyczerpywać materii.
  2823.  
  2824.  
  2825. ROMEO
  2826.  
  2827. Patrzcie, co za dziwadła!
  2828.  
  2829. / Wchodzi Marta z Piotrem. /
  2830.  
  2831.  
  2832. MERKUCJO
  2833.  
  2834. Żagiel! żagiel! żagiel!
  2835.  
  2836.  
  2837. BENWOLIO
  2838.  
  2839. Dwa, dwa: spodnie i spódnica
  2840.  
  2841.  
  2842. MARTA
  2843.  
  2844. Piotrze.
  2845.  
  2846.  
  2847. PIOTR
  2848.  
  2849. Słucham.
  2850.  
  2851.  
  2852. MARTA
  2853.  
  2854. Piotrze, gdzie mój wachlarz?
  2855.  
  2856.  
  2857. MERKUCJO
  2858.  
  2859. Proszę cię, mój Piotrze, zakryj wachlarzem twarz jejmości; bo z dwojga tego, jej wachlarz jest piękniejszy.
  2860.  
  2861.  
  2862. MARTA
  2863.  
  2864. Życzę panom dnia dobrego.
  2865.  
  2866.  
  2867. MERKUCJO
  2868.  
  2869. Życzymy ci dobrego południa, piękna sinioro.
  2870.  
  2871.  
  2872. MARTA
  2873.  
  2874. Czy to już południe?
  2875.  
  2876.  
  2877. MERKUCJO
  2878.  
  2879. Nie inaczej; bo nieczysta ręka wskazówki na kompasie trzyma już południe za ogon.
  2880.  
  2881.  
  2882. MARTA
  2883.  
  2884. Chryste Panie! Cóż to za człowiek z waćpana?
  2885.  
  2886.  
  2887. ROMEO
  2888.  
  2889. Człowiek, którego Pan Bóg skazał na zepsucie.
  2890.  
  2891.  
  2892. MARTA
  2893.  
  2894. Dobrześ pan powiedział, na poczciwość! Nie wie też czasem który z panów, gdzie bym mogła znaleźć młodego Romea?
  2895.  
  2896.  
  2897. ROMEO
  2898.  
  2899. Ja wiem czasem, ale młodego Romea znajdziesz waćpani starszym, niż był, kiedyś go szukać zaczęła. Jestem najmłodszy z tych, co noszą to imię w braku gorszego.
  2900.  
  2901.  
  2902. MARTA
  2903.  
  2904. Ach, to dobrze!
  2905.  
  2906.  
  2907. MERKUCJO
  2908.  
  2909. Możeż być dobrym to, co jest gorszym?
  2910.  
  2911.  
  2912. MARTA
  2913.  
  2914. Jeżeli waćpan nim jesteś, to rada bym z nim pomówić sam na sam.
  2915.  
  2916.  
  2917. BENWOLIO
  2918.  
  2919. Zaprosi go na jakąś wieczorynkę.
  2920.  
  2921.  
  2922. MERKUCJO
  2923.  
  2924. Pośredniczka to Wenery. Huź, ha!
  2925.  
  2926.  
  2927. ROMEO
  2928.  
  2929. Cóż to, czyś kota upatrzył?
  2930.  
  2931.  
  2932. MERKUCJO
  2933.  
  2934. Kotlinę, panie, nie kota; i to w starym piecu, nie w polu.
  2935.  
  2936.  
  2937. Bodaj to kotlina,
  2938. Gdzie siedzi kocina,
  2939. Ta nie osmali…
  2940. Lecz zmykaj, chudzino,
  2941. Przed taką kotliną,
  2942. Gdzie diabeł pali!
  2943.  
  2944. Romeo, czy będziesz u ojca na obiedzie? My tam idziemy.
  2945.  
  2946.  
  2947. ROMEO
  2948.  
  2949. Pośpieszę za wami.
  2950.  
  2951.  
  2952. MERKUCJO
  2953.  
  2954. Do widzenia, starożytna damo; damo, damo, damo, damo!
  2955.  
  2956. / Wychodzą Merkucjo i Benwolio. /
  2957.  
  2958.  
  2959. MARTA
  2960.  
  2961. Tak, tak, do widzenia! Co to za infamis, proszę pana, co się tak poważył rozpuścić cugle swemu grubiaństwu?
  2962.  
  2963.  
  2964. ROMEO
  2965.  
  2966. Jest to panicz zakochany w swym języku, zdolny wypowiedzieć więcej w ciągu jednej minuty niż milczeć przez cały miesiąc.
  2967.  
  2968.  
  2969. MARTA
  2970.  
  2971. Jeżeli on na mnie co powiedział, dam ja mu, chociażby był zuchwalszy, niż jest, i miał ze sobą dwudziestu sobie podobnych drabów; a jeżeli mi ujdzie, to znajdę takich, co to potrafią. A hultaj! czy to ja jestem jego kochanką, jego poniewieradłem! (do Piotra) I ty tu stałeś także i mogłeś ścierpieć, żeby mnie lada gbur używał wedle upodobania za przedmiot swych bezwstydnych żartów?
  2972.  
  2973.  
  2974. PIOTR
  2975.  
  2976. Nie widziałem jeszcze, żeby kto używał jejmości wedle upodobania; gdybym był to widział, byłbym był pewnie zaraz giwer wydobył, ręczę za to. Umiem się najeżyć tak dobrze jak kto inny, kiedy mam sposobność po temu i prawo za sobą.
  2977.  
  2978.  
  2979. MARTA
  2980.  
  2981. Dlaboga! tak jestem rozdrażniona, że się wszystko we mnie trzęsie. A hultaj! Otóż, proszę pana, tak jak powiedziałam, młoda moja pani kazała mi się wywiedzieć o panu; co mi kazała powiedzieć, to sobie zachowuję; ale przede wszystkim oświadczam panu, że jeżelibyś ją osadził na koszu, jak to mówią, bo panienka, o której mówię, jest młoda, i dlatego, gdybyś ją pan wywiódł w pole, byłoby to tak ciężkim psikusem, jaki tylko młodej panience można wyrządzić.
  2982.  
  2983.  
  2984. ROMEO
  2985.  
  2986. Pozdrów ją, waćpani, ode mnie i powiedz, że jej daję rendez–vous…
  2987.  
  2988.  
  2989. MARTA
  2990.  
  2991. Poczciwości! oświadczę jej to, oświadczę. Niebożę, nie posiądzie się z radości.
  2992.  
  2993.  
  2994. ROMEO
  2995.  
  2996. Co jej waćpani chcesz oświadczyć? Nie wiesz, co mówić miałem.
  2997.  
  2998.  
  2999. MARTA
  3000.  
  3001. Oświadczę jej, że pan dajesz randewu; co jest, jeżeli się nie mylę, ofiarą godną prawdziwego szlachcica.
  3002.  
  3003.  
  3004. ROMEO
  3005.  
  3006. Powiedz jej, aby pod pozorem spowiedzi przyszła za parę godzin do celi ojca Laurentego, tam ślub weźmiemy. Oto masz waćpani za swoje trudy.
  3007.  
  3008.  
  3009. MARTA
  3010.  
  3011. Nie, panie; ani grosika.
  3012.  
  3013.  
  3014. ROMEO
  3015.  
  3016. No, no, bez ceremonii.
  3017.  
  3018.  
  3019. MARTA
  3020.  
  3021. Za parę godzin więc; dobrze, nie zaniedba się stawić.
  3022.  
  3023.  
  3024. ROMEO
  3025.  
  3026. Waćpani staniesz za murem klasztornym,
  3027. Tam ci mój człowiek przyniesie drabinkę
  3028. Z sznurków skręconą, która mi w noc późną
  3029. Do szczytu mego szczęścia wstęp ułatwi.
  3030. Bądź zdrowa! Wierność twa znajdzie nagrodę,
  3031. Poleć mię swojej młodej pani.
  3032.  
  3033.  
  3034. MARTA
  3035.  
  3036. Niech wam Bóg błogosławi! Ale, ale…
  3037.  
  3038.  
  3039. ROMEO
  3040.  
  3041. Cóż mi waćpani jeszcze powiesz?
  3042.  
  3043.  
  3044. MARTA
  3045.  
  3046. Czy człowiek pański dobry do sekretu?
  3047. Bo gdzie się skrycie prowadzą układy,
  3048. Tam dwóch już, mówią, za wiele do rady.
  3049.  
  3050.  
  3051. ROMEO
  3052.  
  3053. Ręczę za niego: jest to wierność sama.
  3054.  
  3055.  
  3056. MARTA
  3057.  
  3058. A więc wszystko dobrze. Co też za miłe stworzenie ta moja panienka! Co to nie wyprawiało, jak było małym! Chryste Panie! Ale, ale, jest tu na mieście jeden pan, niejaki Parys, ten ma na nią diabli apetyt; ale ona, poczciwina, wolałaby patrzeć na bazyliszka niż na niego. Przekomarzam się z nią nieraz i mówię, że ten Parys to wcale przystojny mężczyzna; wtedy ona, powiadam panu, za każdym razem aż blednie, zupełnie tak jak pąsowa chusta na słońcu. Proszę też pana, czy rozmaryn i Romeo nie zaczyna się od takiej samej litery?
  3059.  
  3060.  
  3061. ROMEO
  3062.  
  3063. Nie inaczej: jedno i drugie od R.
  3064.  
  3065.  
  3066. MARTA
  3067.  
  3068. Kpiarz z waszmości. To psie imię. To litera dla… Nie, tamto zaczyna się od innej litery. Co też ona o tym prawi, to jest o rozmarynie i o panu: rada bym, żebyś pan to słyszał.
  3069.  
  3070.  
  3071. ROMEO
  3072.  
  3073. Poleć jej służby moje.
  3074.  
  3075. / wychodzi /
  3076.  
  3077.  
  3078. MARTA
  3079.  
  3080. Uczynię to, uczynię po tysiąc razy. — Piotrze!
  3081.  
  3082.  
  3083. PIOTR
  3084.  
  3085. Jestem.
  3086.  
  3087.  
  3088. MARTA
  3089.  
  3090. Piotrze, naści mój wachlarz i idź przodem.
  3091.  
  3092. / Wychodzą. /
  3093.  
  3094.  
  3095.  
  3096. SCENA PIĄTA
  3097.  
  3098. / Ogród Kapuletów. Wchodzi Julia. /
  3099.  
  3100.  
  3101. JULIA
  3102.  
  3103. Dziewiąta biła, kiedym ją posłała;
  3104. Przyrzekła wrócić się za pół godziny.
  3105. Nie znalazła go może? nie, to nie to;
  3106. Słabe ma nogi. Heroldem miłości
  3107. Powinna by być myśl, która o dziesięć
  3108. Razy mknie prędzej niż promienie słońca,
  3109. Kiedy z pochyłych wzgórków cień spędzają.
  3110. Nie darmo lotne gołębie są w cugach
  3111. Bóstwa miłości i nie darmo Kupid
  3112. Ma skrzydła z wiatrem idące w zawody.
  3113. Już teraz słońce jest w samej połowie
  3114. Dzisiejszej drogi swojej; od dziewiątej
  3115. Aż do dwunastej trzy już upłynęły
  3116. Długie godziny, a jeszcze jej nie ma.
  3117. Gdyby krew miała młodą i uczucia,
  3118. Jak piłka byłaby chyżą i lekką,
  3119. I słowa moje do mego kochanka,
  3120. A jego do mnie w lot by ją popchnęły;
  3121. Lecz starzy wcześnie są jakby nieżywi;
  3122. Jak ołów ciężcy, zimni, więc leniwi.
  3123.  
  3124. / Wchodzą Marta i Piotr. /
  3125.  
  3126. Ha! otóż idzie. I cóż, złota nianiu?
  3127. Czyś się widziała z nim? Każ odejść słudze.
  3128.  
  3129.  
  3130. MARTA
  3131.  
  3132. Idź, stań za progiem Piotrze.
  3133.  
  3134. / Wychodzi Piotr. /
  3135.  
  3136.  
  3137. JULIA
  3138.  
  3139. Mów, droga, luba nianiu! Ależ przebóg!
  3140. Czemu tak smutno wyglądasz? Chociażbyś
  3141. Złe wieści miała, powiedz je wesoło;
  3142. Jeśli zaś dobre przynosisz, ta mina
  3143. Fałszywy miesza ton do ich muzyki.
  3144.  
  3145.  
  3146. MARTA
  3147.  
  3148. Tchu nie mam, pozwól mi trochę odpocząć;
  3149. Ach! moje kości! To był harc nie lada!
  3150.  
  3151.  
  3152. JULIA
  3153.  
  3154. Weź moje kości, a daj mi wieść swoją.
  3155. Mów–że, mów prędzej, mów, nianiuniu droga.
  3156.  
  3157.  
  3158. MARTA
  3159.  
  3160. Co za gwałt! Folguj, dlaboga, choć chwilkę,
  3161. Czyliż nie widzisz, że ledwie oddycham?
  3162.  
  3163.  
  3164. JULIA
  3165.  
  3166. Ledwie oddychasz; kiedy masz dość tchnienia
  3167. Do powiedzenia, że ledwie oddychasz?
  3168. To tłumaczenie się twoje jest dłuższe
  3169. Od wieści, której zwłokę nim tłumaczysz;
  3170. Masz–li wieść dobrą czy złą? niech przynajmniej
  3171. Tego się dowiem, poczekam na resztę;
  3172. Tylko mi powiedz: czy jest zła, czy dobra?
  3173.  
  3174.  
  3175. MARTA
  3176.  
  3177. Tak, tak, pięknyś panna wybór zrobiła! pannie właśnie męża wybierać. Romeo! żal się Boże! Co mi to za gagatek! Ma wprawdzie twarz gładszą niż niejeden, ale oczy, niech się wszystkie inne schowają; co się zaś tyczy rąk i nóg, i całej budowy, chociaż o tym nie ma co wspominać, przyznać trzeba, że nieporównane. Nie jest to wprawdzie galant całą gębą, ale słodziuchny jak baranek. No, no, dziewczyno! Bóg pomagaj! A czy jedliście już obiad?
  3178.  
  3179.  
  3180. JULIA
  3181.  
  3182. Nie. Ale o tym wszystkim już wiedziałam.
  3183. Cóż o małżeństwie naszym mówił? powiedz.
  3184.  
  3185.  
  3186. MARTA
  3187.  
  3188. Ach! jak mnie głowa boli! tak w niej łupie,
  3189. Jakby się miała w kawałki rozlecieć.
  3190. A krzyż! krzyż! biedny krzyż! niechaj waćpannie
  3191. Bóg nie pamięta, żeś mię posyłała.
  3192. Aby mi przez ten kurs śmierci przyśpieszyć.
  3193.  
  3194.  
  3195. JULIA
  3196.  
  3197. Doprawdy, przykro mi, że jesteś słaba.
  3198. Nianiu, nianiuniu, nianiunieczku droga.
  3199. Powiedz mi, co ci mówił mój kochanek?
  3200.  
  3201.  
  3202. MARTA
  3203.  
  3204. Mówił, jak dobrze wychowany młodzian,
  3205. Grzeczny, stateczny, a przy tym, upewniam,
  3206. Pełen zacności. Gdzie waćpanny matka?
  3207.  
  3208.  
  3209. JULIA
  3210.  
  3211. Gdzie moja matka? Gdzież ma być? Jest w domu.
  3212. Co też nie pleciesz, nianiu, mój kochanek
  3213. Mówił, jak dobrze wychowany młodzian,
  3214. Gdzie moja matka?
  3215.  
  3216.  
  3217. MARTA
  3218.  
  3219. O mój miły Jezu!
  3220. Takżeś mi aśćka w ukropie kąpana!
  3221. I takąż to jest maść na moje kości?
  3222. Bądź–że na przyszłość sama sobie posłem.
  3223.  
  3224.  
  3225. JULIA
  3226.  
  3227. O męki! Co ci powiedział Romeo?
  3228.  
  3229.  
  3230. MARTA
  3231.  
  3232. Masz pozwolenie iść dziś do spowiedzi?
  3233.  
  3234.  
  3235. JULIA
  3236.  
  3237. Mam je.
  3238.  
  3239.  
  3240. MARTA
  3241.  
  3242. Śpiesz więc do celi ojca Laurentego;
  3243. Tam znajdziesz kogoś, co–ć pojmie za żonę.
  3244. Jak ci jagódki pokraśniały! Czekaj!
  3245. Zaraz je w szkarłat zmienię inną wieścią:
  3246. Idź do kościoła, ja tymczasem pójdę
  3247. Przynieść drabinkę, po której twój ptaszek
  3248. Ma się do gniazdka wśliznąć, jak się ściemni.
  3249. Jak tragarz, muszę być ci ku pomocy;
  3250. Ty za to ciężar dźwigać będziesz w nocy.
  3251. Idź: trza mi zjeść co po takim zmachaniu.
  3252.  
  3253.  
  3254. JULIA
  3255.  
  3256. Idę raj posiąść. Adieu, złota nianiu.
  3257.  
  3258. / Wychodzą. /
  3259.  
  3260.  
  3261.  
  3262. SCENA SZÓSTA
  3263.  
  3264. / Cela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty i Romeo /
  3265.  
  3266.  
  3267. OJCIEC LAURENTY
  3268.  
  3269. Oby ten święty akt był miły niebu
  3270. I przyszłość smutkiem nas nie ukarała.
  3271.  
  3272.  
  3273. ROMEO
  3274.  
  3275. Amen! lecz choćby przyszedł nawał smutku,
  3276. Nie sprzeciwważyłby on tej radości,
  3277. Jaką mię darzy jedna przy niej chwila.
  3278. Złącz tylko nasze dłonie świętym węzłem;
  3279. Niech go śmierć potem przetnie, kiedy zechce,
  3280. Dość, że wprzód będę mógł ją nazwać moją.
  3281.  
  3282.  
  3283. OJCIEC LAURENTY
  3284.  
  3285. Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny;
  3286. Są one na kształt prochu zatlonego,
  3287. Co wystrzeliwszy gaśnie. Miód jest słodki,
  3288. Lecz słodkość jego graniczy z ckliwością
  3289. I zbytkiem smaku zabija apetyt.
  3290. Miarkuj więc miłość twoją; zbyt skwapliwy
  3291. Tak samo spóźnia się jak zbyt leniwy.
  3292.  
  3293. / Wchodzi Julia. /
  3294.  
  3295. Otóż i panna młoda. Mech najcieńszy
  3296. Nie ugiąłby się pod tak lekką stopą.
  3297. Kochankom mogłyby do jazdy służyć
  3298. Owe słoneczne pyłki, co igrają
  3299. Latem w powietrzu; tak lekką jest marność.
  3300.  
  3301.  
  3302. JULIA
  3303.  
  3304. Czcigodny spowiedniku, bądź pozdrowion.
  3305.  
  3306.  
  3307. OJCIEC LAURENTY
  3308.  
  3309. Romeo, córko, podziękuje tobie
  3310. Za nas obydwu.
  3311.  
  3312.  
  3313. JULIA
  3314.  
  3315. Pozdrawiam go również,
  3316. By dzięki jego zbytnimi nie były.
  3317.  
  3318.  
  3319. ROMEO
  3320.  
  3321. O! Julio, jeśli miara twej radości
  3322. Równa się mojej, a dar jej skreślenia
  3323. Większy od mego: to osłódź twym tchnieniem
  3324. Powietrze i niech muzyka ust twoich
  3325. Objawi obraz szczęścia, jakie spływa
  3326. Na nas oboje w tym błogim spotkaniu.
  3327.  
  3328.  
  3329. JULIA
  3330.  
  3331. Czucie bogatsze w osnowę niż w słowa
  3332. Pyszni się z swojej wartości, nie z ozdób;
  3333. Żebracy tylko rachują swe mienie.
  3334. Mojej miłości skarb jest tak niezmierny,
  3335. Że i pół sumy tej nie zdołam zliczyć.
  3336.  
  3337.  
  3338. OJCIEC LAURENTY
  3339.  
  3340. Pójdźcie, załatwim rzecz w krótkich wyrazach,
  3341. Nie wprzód będziecie sobie zostawieni,
  3342. Aż was sakrament z dwojga w jedno zmieni.
  3343.  
  3344. / Wychodzą. /
  3345.  
  3346.  
  3347.  
  3348.  
  3349. AKT TRZECI
  3350.  
  3351.  
  3352.  
  3353. SCENA PIERWSZA
  3354.  
  3355. / Plac publiczny. Wchodzą Benwolio, Merkucjo, Paź i słudzy. /
  3356.  
  3357.  
  3358. BENWOLIO
  3359.  
  3360. Oddalmy się stąd, proszę cię, Merkucjo,
  3361. Dzień dziś gorący, Kapuleci krążą;
  3362. Jak ich zdybiemy, nie unikniem zajścia,
  3363. Bo w tak gorące dni krew nie jest lodem.
  3364.  
  3365.  
  3366. MERKUCJO
  3367.  
  3368. Podobnyś do owego burdy, co wchodząc do winiarni rzuca szpadę i mówi: „Daj Boże, abym cię nie potrzebował!”, a po wypróżnieniu drugiego kubka dobywa jej na dobywacza korków bez najmniejszej w świecie potrzeby.
  3369.  
  3370.  
  3371. BENWOLIO
  3372.  
  3373. Masz mię za takiego burdę?
  3374.  
  3375.  
  3376. MERKUCJO
  3377.  
  3378. Mam cię za tak wielkiego zawadiakę, jakiemu chyba mało kto równy jest we Włoszech; bardziej zaiste skłonnego do breweryj niż do brewiarza.
  3379.  
  3380.  
  3381. BENWOLIO
  3382.  
  3383. Cóż dalej?
  3384.  
  3385.  
  3386. MERKUCJO
  3387.  
  3388. Gdybyśmy mieli dwóch takich, to byśmy wkrótce nie mieli żadnego, bo jeden by drugiego zagryzł. Tyś gotów człowieka napastować za to, że ma w brodzie jeden włos mniej lub więcej od ciebie. Tyś gotów napastować człowieka za to, że piwo pije, bo w tym upatrzysz przytyk do swoich piwnych oczu; chociaż żadne inne oko, jak piwne, nie upatrzyłoby w tym przytyku. W twojej głowie tak się lęgną swary jak bekasy w ługu, toś też nieraz za to beknął i głowę ci zmyto bez ługu. Pobiłeś raz człowieka za to, że kaszlnął na ulicy i przebudził przez to twego psa, który się wysypiał przed domem. Nie napastował żeś raz krawca za to, że wdział na siebie nowy kaftan w dzień powszedni? kogoś innego za to, że miał stare wstążki u nowych trzewików? I ty mię chcesz moralizować za kłótliwość?
  3389.  
  3390.  
  3391. BENWOLIO
  3392.  
  3393. Gdybym był tak skory do kłótni, jak ty jesteś, nikt by mi życia na pięć kwadransów nie zaręczył.
  3394.  
  3395.  
  3396. MERKUCJO
  3397.  
  3398. Życie twoje przeszłoby zatem bez zaręczyn.
  3399.  
  3400. / Wchodzi Tybalt z poplecznikami swymi. /
  3401.  
  3402.  
  3403. BENWOLIO
  3404.  
  3405. Patrz, oto idą Kapuleci.
  3406.  
  3407.  
  3408. MERKUCJO
  3409.  
  3410. Zamknij oczy! Co mi do tego!
  3411.  
  3412.  
  3413. TYBALT
  3414.  
  3415. / do swoich /
  3416.  
  3417. Pójdźcie tu, bo chcę się z nimi rozmówić.
  3418.  
  3419. / do tamtych /
  3420.  
  3421. Mości panowie, słowo.
  3422.  
  3423.  
  3424. MERKUCJO
  3425.  
  3426. Słowo tylko?
  3427. I samo słowo? Połącz je z czymś drugim;
  3428. Z pchnięciem na przykład.
  3429.  
  3430.  
  3431. TYBALT
  3432.  
  3433. Znajdziesz mię ku temu
  3434. Gotowym, panie, jeśli dasz okazję.
  3435.  
  3436.  
  3437. MERKUCJO
  3438.  
  3439. Sam ją wziąć możesz bez mego dawania.
  3440.  
  3441.  
  3442. TYBALT
  3443.  
  3444. Pan jesteś w dobrej harmonii z Romeem?
  3445.  
  3446.  
  3447. MERKUCJO
  3448.  
  3449. W harmonii? Masz–li nas za muzykusów!
  3450. Jeśli tak, to się nie spodziewaj słyszeć
  3451. Czego innego, jeno dysonanse.
  3452. Oto mój smyczek; zaraz ci on gotów
  3453. Zagrać do tańca. Patrzaj go! w harmonii!
  3454.  
  3455.  
  3456. BENWOLIO
  3457.  
  3458. Jesteśmy w miejscu publicznym, panowie;
  3459. Albo usuńcie się gdzie na ustronie,
  3460. Albo też zimną krwią połóżcie tamę
  3461. Tej kłótni. Wszystkich oczy w nas wlepione.
  3462.  
  3463.  
  3464. MERKUCJO
  3465.  
  3466. Oczy są na to, ażeby patrzały;
  3467. Niech robią swoje, a my róbmy swoje.
  3468.  
  3469. / Wchodzi Romeo. /
  3470.  
  3471.  
  3472. TYBALT
  3473.  
  3474. Z panem nic nie mam do omówienia. Oto
  3475. Nadchodzi właśnie ten, którego szukam.
  3476.  
  3477.  
  3478. MERKUCJO
  3479.  
  3480. Jeżeli szukasz guza, mogę ręczyć,
  3481. Że się z nim spotkasz.
  3482.  
  3483.  
  3484. TYBALT
  3485.  
  3486. Romeo, nienawiść
  3487. Moja do ciebie nie może się zdobyć
  3488. Na lepszy wyraz jak ten: jesteś podły.
  3489.  
  3490.  
  3491. ROMEO
  3492.  
  3493. Tybalcie, powód do kochania ciebie,
  3494. Jaki mam, tłumi gniew słusznie wzbudzony
  3495. Taką przemową. Nie jestem ja podły;
  3496. Bądź więc zdrów. Widzę, że mię nie znasz.
  3497.  
  3498.  
  3499. TYBALT
  3500.  
  3501. Smyku.
  3502. Nie zatrzesz takim tłumaczeniem obelg
  3503. Mi uczynionych: stań więc i wyjm szpadę.
  3504.  
  3505.  
  3506. ROMEO
  3507.  
  3508. Klnę się, żem nigdy obelg ci nie czynił;
  3509. Sprzyjam ci, owszem, bardziej, niżeś zdolny
  3510. Pomyśleć o tym, nie znając powodu.
  3511. Uspokój się więc, zacny Kapulecie,
  3512. Którego imię milsze mi niż moje.
  3513.  
  3514.  
  3515. MERKUCJO
  3516.  
  3517. Spokojna, nędzna, niegodna submisjo!
  3518. Alla stoccata wnet jej kres położy.
  3519.  
  3520. / dobywa szpady /
  3521.  
  3522. Pójdź tu, Tybalcie, pójdź tu, dusiszczurze!
  3523.  
  3524.  
  3525. TYBALT
  3526.  
  3527. Czego ten człowiek chce ode mnie?
  3528.  
  3529.  
  3530. MERKUCJO
  3531.  
  3532. Niczego, mój ty kocikrólu, chcę ci wziąć tylko jedno życie spomiędzy dziewięciu, jakie masz, abym się nim trochę popieścił; a za nowym spotkaniem uskubnąć ci i tamte ośm, jedno po drugim. Dalej! wyciągnij za uszy szpadę z powijaka, inaczej moja gwiźnie ci koło uszu, nim wyciągniesz swoją.
  3533.  
  3534.  
  3535. TYBALT
  3536.  
  3537. Służę waćpanu.
  3538.  
  3539. / dobywa szpady /
  3540.  
  3541.  
  3542. ROMEO
  3543.  
  3544. Merkucjo, schowaj szpadę, jak mnie kochasz.
  3545.  
  3546.  
  3547. MERKUCJO
  3548.  
  3549. Pokaż no swoje passado.
  3550.  
  3551. / Biją się. /
  3552.  
  3553.  
  3554. ROMEO
  3555.  
  3556. Benwolio,
  3557. Rozdziel ich! Wstydźcie się, moi panowie!
  3558. Wybaczcie sobie. Tybalcie! Merkucjo!
  3559. Książę wyraźnie zabronił podobnych
  3560. Starć na ulicach. Merkucjo! Tybalcie!
  3561.  
  3562. / Tybalt odchodzi ze swoimi. /
  3563.  
  3564.  
  3565. MERKUCJO
  3566.  
  3567. Zranił mię. Kaduk zabierz wasze domy!
  3568. Nie wybrnę z tego. Czy odszedł ten hultaj
  3569. I nie oberwał nic?
  3570.  
  3571.  
  3572. BENWOLIO
  3573.  
  3574. Jesteś raniony?
  3575.  
  3576.  
  3577. MERKUCJO
  3578.  
  3579. Tak, tak, draśniętym trochę, ale rdzennie.
  3580. Gdzie mój paź? Chłopcze, biegnij po chirurga.
  3581.  
  3582. / Wychodzi Paź. /
  3583.  
  3584.  
  3585. ROMEO
  3586.  
  3587. Zbierz męstwo, rana nie musi być wielka.
  3588.  
  3589.  
  3590. MERKUCJO
  3591.  
  3592. Zepewne, nie tak głęboka jak studnia
  3593. Ani szeroka tak jak drzwi kościelne,
  3594. Ale wystarcza w sam raz, ręczę za to
  3595. Znajdziesz mię jutro spokojnym jak trusia.
  3596. Już się dla tego świata na nic nie zdam.
  3597. Bierz licho wasze domy! Żeby taki
  3598. Pies, szczur, kot na śmierć zadrapał człowieka!
  3599. Taki cap, taki warchoł, taki ciura.
  3600. Co się bić umie jak z arytmetyki!
  3601. Po kiego czorta ci się było mieszać
  3602. Między nas! Zranił mię pod bokiem twoim.
  3603.  
  3604.  
  3605. ROMEO
  3606.  
  3607. Chciałem, Bóg widzi, jak najlepiej.
  3608.  
  3609.  
  3610. MERKUCJO
  3611.  
  3612. Benwolio, pomóż mi wejść gdzie do domu.
  3613. Słabnę. Bierz licho oba wasze domy!
  3614. One mię dały na strawę robakom;
  3615. Będę nią, i to wnet. Kaduk was zabierz!
  3616.  
  3617. / Wychodzą Merkucjo i Benwolio. /
  3618.  
  3619.  
  3620. ROMEO
  3621.  
  3622. Ten dzielny człowiek, bliski krewny księcia
  3623. I mój najlepszy przyjaciel, śmiertelny
  3624. Poniósł cios za mnie; moją dobrą sławę
  3625. Tybalt znieważył; Tybalt, który nie ma
  3626. Godziny jeszcze, jak został mym krewnym.
  3627. O Julio! wdzięki twe mię zniewieściły
  3628. I z hartu zwykłej wyzuły mię siły.
  3629.  
  3630. / Benwolio powraca. /
  3631.  
  3632.  
  3633. BENWOLIO
  3634.  
  3635. Romeo, Romeo, Merkucjo skonał!
  3636. Mężny duch jego uleciał wysoko
  3637. Gardząc przedwcześnie swą ziemską powłoką.
  3638.  
  3639.  
  3640. ROMEO
  3641.  
  3642. Dzień ten fatalny więcej takich wróży;
  3643. Gdy się raz zacznie złe, zwykle trwa dłużej.
  3644.  
  3645. / Tybalt powraca. /
  3646.  
  3647.  
  3648. BENWOLIO
  3649.  
  3650. Oto szalony Tybalt wraca znowu.
  3651.  
  3652.  
  3653. ROMEO
  3654.  
  3655. On żyw! W tryumfie! A Merkucjo trupem!
  3656. Precz, pobłażliwa teraz łagodności!
  3657. Płomiennooka furio, ty mną kieruj!
  3658. Tybalcie, odbierz nazad swoje „podły”;
  3659. Zwracam ci, co mi dałeś! Duch Merkucja
  3660. Wznosi się ponad naszymi głowami
  3661. Dopominając się za swoją twojej.
  3662. Ty lub ja albo oba musim legnąć.
  3663.  
  3664.  
  3665. TYBALT
  3666.  
  3667. Nikczemny chłystku, tyś mu tu był druhem,
  3668. Bądź–że i owdzie.
  3669.  
  3670.  
  3671. ROMEO
  3672.  
  3673. To się tym rozstrzygnie.
  3674.  
  3675. / Walczą. Tybalt pada. /
  3676.  
  3677.  
  3678. BENWOLIO
  3679.  
  3680. Romeo, uchodź, oddal się, uciekaj!
  3681. Rozruch się wszczyna i Tybalt nie żyje.
  3682. Nie stój jak wryty; jeśli cię schwytają,
  3683. Książę cię na śmierć skaże; chroń się zatem!
  3684.  
  3685.  
  3686. ROMEO
  3687.  
  3688. Jestem igraszką losu!
  3689.  
  3690.  
  3691. BENWOLIO
  3692.  
  3693. Prędzej! prędzej!
  3694.  
  3695. / Romeo wychodzi. Wchodzą obywatele itd. /
  3696.  
  3697.  
  3698. PIERWSZY OBYWATEL
  3699.  
  3700. Gdzie on? Gdzie uszedł zabójca Merkucja?
  3701. Zabójca Tybalt w którą uszedł stronę?
  3702.  
  3703.  
  3704. BENWOLIO
  3705.  
  3706. Tybalt tu leży.
  3707.  
  3708.  
  3709. PIERWSZY OBYWATEL
  3710.  
  3711. Za mną, mości panie;
  3712. W imieniu księcia każęć być posłusznym.
  3713.  
  3714. / Wchodzą Książę z orszakiem, Monteki i Kapulet z małżonkami swymi i inne osoby. /
  3715.  
  3716.  
  3717. KSIĄŻĘ
  3718.  
  3719. Gdzie są nikczemni sprawcy tej rozterki?
  3720.  
  3721.  
  3722. BENWOLIO
  3723.  
  3724. Dostojny książę, ja mogę objaśnić
  3725. Cały bieg tego nieszczęsnego starcia.
  3726. Oto tu leży, przez Romea zgładzon,
  3727. Zabójca twego krewnego, Merkucja.
  3728.  
  3729.  
  3730. PANI KAPULET
  3731.  
  3732. Tybalt! Mój krewny! Syn mojego brata!
  3733. Boże! Tak marnie zgładzony ze świata!
  3734. O mości książę, błagam twej opieki,
  3735. Niech za krew naszą odda krew Monteki.
  3736.  
  3737.  
  3738. KSIĄŻĘ
  3739.  
  3740. Benwolio, powiedz, kto ten spór zapalił?
  3741.  
  3742.  
  3743. BENWOLIO
  3744.  
  3745. Tybalt, którego Romeo powalił.
  3746. Romeo darmo przekładał, jak próżną
  3747. Była ta kłótnia, przypominał zakaz
  3748. Waszej książęcej mości, ale wszystkie
  3749. Te przedstawienia, uczynione grzecznie,
  3750. Spokojnym głosem, nawet w korny sposób,
  3751. Nie mogły wpłynąć na zawzięty umysł
  3752. Tybalta. Zamiast skłonić się do zgody
  3753. Zwraca morderczą stal w Merkucja piersi,
  3754. Który, podobnież uniesiony, ostrze
  3755. Odpiera ostrzem i uszedłszy śmierci,
  3756. Śle ją nawzajem Tybaltowi: ale
  3757. Bez skutku, dzięki zręczności tamtego.
  3758. Romeo woła: „Hola! przyjaciele!
  3759. Stójcie! odstąpcie!”, i ramieniem szybszym
  3760. Od słów rozdziela skrzyżowane klingi,
  3761. Wpadając między nich; lecz w tejże chwili
  3762. Cios wymierzony z boku przez Tybalta
  3763. Przeciął Merkucja życie. Tybalt zniknął:
  3764. Wkrótce atoli ukazał się znowu,
  3765. Kiedy Romeo już był zemstą zawrzał.
  3766. Starli się w okamgnieniu i nim szpadę
  3767. Wyjąć zdołałem, by wstrzymać tę zwadę,
  3768. Już mężny Tybalt wskroś poległ przeszyty
  3769. Z ręki Romea, a Romeo uszedł.
  3770. Tak się rzecz miała: jeżelim się minął
  3771. Z prawdą, bodajem ciężką śmiercią zginął.
  3772.  
  3773.  
  3774. PANI KAPULET
  3775.  
  3776. On jest Montekich krewnym, przywiązanie
  3777. Czyni go kłamcą, nie wierz mu, o panie!
  3778. Ich tu przynajmniej ze dwudziestu było;
  3779. Dwudziestu przeciw jednemu walczyło.
  3780. Sprawiedliwości, panie! Kto śmierć zadał,
  3781. Słuszna, by śmiercią za to odpowiadał.
  3782.  
  3783.  
  3784. KSIĄŻĘ
  3785.  
  3786. Tybalt ją zadał wprzód Merkucjuszowi,
  3787. Romeo jemu; któż słusznie odpowie?
  3788.  
  3789.  
  3790. MONTEKI
  3791.  
  3792. Nie mój syn, panie; o, nie wyrzecz tego!
  3793. On był Merkucja najlepszym kolegą
  3794. I przyjacielem; w tym jedynie zgrzeszył,
  3795. Że Tybaltowi nieprawnie przyspieszył
  3796. Rygoru prawa.
  3797.  
  3798.  
  3799. KSIĄŻĘ
  3800.  
  3801. I za ten to błąd
  3802. Banitujemy go na zawsze stąd.
  3803. Z bliska mię wasze dotknęły niesnaski,
  3804. Skoro mój własny dom cierpi z ich łaski;
  3805. Ale ja takie znajdę środki na nie,
  3806. Że wam spór każdy obmierzłym się stanie,
  3807. Wszelkie wykręty na nic się nie zdadzą:
  3808. Ni łzy, ni prośby winnym nie poradzą,
  3809. Uprzedzam! Niechaj Romeo ucieka,
  3810. Bo gdy schwytany będzie, śmierć go czeka.
  3811. Każcie stąd zabrać te zwłoki: Łaskawość
  3812. Zbrodnią jest, kiedy oszczędza nieprawość.
  3813.  
  3814. / Wychodzą. /
  3815.  
  3816.  
  3817.  
  3818. SCENA DRUGA
  3819.  
  3820. / Pokój w domu Kapuletów. Julia sama. /
  3821.  
  3822.  
  3823. JULIA
  3824.  
  3825. Pędźcie, ognistokopyte rumaki,
  3826. Ku państwom Feba; oby nowy jaki
  3827. Faeton dodał wam bodźca i rączej
  3828. Pognał was owdzie, gdzie się szlak dnia kończy!
  3829. Wierna kochankom nocy, spuść zasłonę,
  3830. By się wznieść mogły oczy w dzień spuszczone
  3831. I w te objęcia niedostrzeżonego
  3832. Sprowadź, ach! sprowadź mi Romea mego!
  3833. Miłości świeci pod twą czarną krepą
  3834. Jej własna piękność, a jeśli jest ślepą,
  3835. Tym stosowniejszy mrok dla niej. O nocy!
  3836. Cicha matrono, w ciemnej twej karocy
  3837. Przybądź i naucz mię niemym wyrazem,
  3838. Jak się to traci i wygrywa razem
  3839. Wśród gry niewinnej dwojga serc dziewiczych;
  3840. Skryj w płaszcza twego zwojach tajemniczych
  3841. Krew, co mi do lic bije z głębi łona;
  3842. Aż nieświadoma miłość, ośmielona,
  3843. Za skromność weźmie czyn swej świadomości.
  3844. Przyjdź, ciemna nocy! Przyjdź, mój dniu w ciemności!
  3845. To twój blask, o mój luby, jaśnieć będzie
  3846. Na skrzydłach nocy, jak pióro łabędzie
  3847. Na grzbiecie kruka. Wstąp, o, wstąp w te progi!
  3848. Daj mi Romea, a po jego zgonie
  3849. Rozsyp go w gwiazdki! A niebo zapłonie
  3850. Tak, że się cały świat w tobie zakocha
  3851. I czci odmówi słońcu. Ach, jam sobie
  3852. Kupiła piękny przybytek miłości,
  3853. A w posiadanie jego wejść nie mogę;
  3854. Nabytą jestem także, a nabywca
  3855. Jeszcze mię nie ma! Dzień ten mi nieznośny
  3856. Jak noc, co święto jakowe poprzedza,
  3857. Niecierpliwemu dziecku, które nowe
  3858. Dostało szaty, a nie może zaraz
  3859. W nie się przystroić. A! niania kochana.
  3860.  
  3861. / Wchodzi Marta z drabinką sznurową w ręku. /
  3862.  
  3863. Niesie mi wieści o nim, a kto tylko
  3864. Wymienia imię Romea, ten boski
  3865. Ma dar wymowy. Cóż tam, moja nianiu?
  3866. Co to masz? Czy to ta drabinka, którą
  3867. Romeo przynieść kazał?
  3868.  
  3869.  
  3870. MARTA
  3871.  
  3872. Tak, drabinka!
  3873.  
  3874. / rzuca ją /
  3875.  
  3876.  
  3877. JULIA
  3878.  
  3879. Dlaboga! czego załamujesz ręce?
  3880.  
  3881.  
  3882. MARTA
  3883.  
  3884. Ach! on nie żyje, nie żyje! nie żyje!
  3885. Biada nam! biada nam! wszystko stracone!
  3886. On zginął! on nie żyje! on zabity!
  3887.  
  3888.  
  3889. JULIA
  3890.  
  3891. Możeż być niebo tak okrutne?
  3892.  
  3893.  
  3894. MARTA
  3895.  
  3896. Niebo
  3897. Nie jest okrutne, lecz Romeo; on to,
  3898. On jest okrutny. O Romeo! któż by
  3899. Się był spodziewał! Romeo! Romeo!
  3900.  
  3901.  
  3902. JULIA
  3903.  
  3904. Cóżeś za szatan, że tak mię udręczasz?
  3905. Taki głos w piekle by tylko brzmieć winien.
  3906. Czyliż Romeo odjął sobie życie?
  3907. Powiedz: tak! a te trzy litery gorszy
  3908. Jad będą miały niż wzrok bazyliszka.
  3909. Jeżeli takie „tak” istnieje, Julia
  3910. Istnieć nie będzie; zawrą się na zawsze
  3911. Te usta, które to „tak” wywołały.
  3912. Zginął–li, powiedz: tak, jeżeli nie — nie;
  3913. W krótkich wyrazach zbaw albo mnie zabij.
  3914.  
  3915.  
  3916. MARTA
  3917.  
  3918. Widziałam ranę na me własne oczy,
  3919. Boże, zmiłuj się nad nim, tu, tu oto,
  3920. Tu w samym środku mężnej jego piersi.
  3921. Straszny trup! straszny trup! blady jak popiół;
  3922. Cały zbroczony, cały krwią zbryzgany,
  3923. Zgęstłą krwią: ażem wzdrygnęła się patrząc.
  3924.  
  3925.  
  3926. JULIA
  3927.  
  3928. O pęknij, serce! pęknij w tym przeskoku
  3929. Z bogactw do nędzy! Do więzienia, wzroku!
  3930. Już ty nie zaznasz swobody uroku.
  3931. Jak nas na ziemi złączył jeden ślub,
  3932. Tak niech nas w ziemi złączy jeden grób.
  3933.  
  3934.  
  3935. MARTA
  3936.  
  3937. Tybalcie! mój najlepszy przyjacielu!
  3938. Luby Tybalcie! dziarski, walny chłopcze!
  3939. Czemuż mi, czemuż przyszło przeżyć ciebie?
  3940.  
  3941.  
  3942. JULIA
  3943.  
  3944. Cóż to za wicher dmie z dwóch stron przeciwnych?
  3945. Romeo zginął? i Tybalt zabity?
  3946. Ogłoś więc, straszna trąbo, koniec świata!
  3947. Bo gdzież są żywi, gdy ci dwaj nie żyją?
  3948.  
  3949.  
  3950. MARTA
  3951.  
  3952. Tybalt nie żyje, Romeo wygnany,
  3953. Romeo zabił go, jest więc wygnany.
  3954.  
  3955.  
  3956. JULIA
  3957.  
  3958. Boże! Romeo przelał krew Tybalta?
  3959.  
  3960.  
  3961. MARTA
  3962.  
  3963. On to, niestety, on, on to uczynił.
  3964.  
  3965.  
  3966. JULIA
  3967.  
  3968. O serce żmii pod kwiecistą maską!
  3969. Krył–że się kiedy smok w tak pięknym lochu?
  3970. Luby tyranie, anielski szatanie!
  3971. Kruku w gołębich pierzach! Wilku w runie!
  3972. Nikczemny wątku w niebiańskiej postaci!
  3973. We wszystkim sprzeczny z tym, czym się wydajesz.
  3974. Szlachetny zbrodniu! Potępieńcze święty!
  3975. O, cóżeś miała do czynienia w piekle,
  3976. Naturo, kiedyś taki duch szatański
  3977. W raj tak pięknego ciała wprowadziła?
  3978. Byłaż gdzie książka tak ohydnej treści
  3979. W oprawie tak ozdobnej? Trzebaż, aby
  3980. Fałsz zamieszkiwał tak przepyszny pałac?!
  3981.  
  3982.  
  3983. MARTA
  3984.  
  3985. Nie ma czci, nie ma wiary, nie ma prawdy,
  3986. Nie ma sumienia w ludziach; sama zmienność,
  3987. Sama przewrotność, chytrość i obłuda.
  3988. Pietrze! daj no mi trochę akwawity.
  3989. Te smutki, te zgryzoty, te cierpienia
  3990. Robią mię starą. Przeklęty Romeo!
  3991. Hańba mu!
  3992.  
  3993.  
  3994. JULIA
  3995.  
  3996. Bodaj ci język oniemiał
  3997. Za to przekleństwo! Romeo nie zrodzon
  3998. Do hańby; hańba by wstydem spłonęła
  3999. Na jego czole! bo ono jest tronem,
  4000. Na którym honor śmiało by mógł zostać
  4001. Koronowany na monarchę świata.
  4002. O, jakże mogłam mu złorzeczyć!
  4003.  
  4004.  
  4005. MARTA
  4006.  
  4007. Chcesz–że
  4008. Zbójcę krewnego twego uniewinniać?
  4009.  
  4010.  
  4011. JULIA
  4012.  
  4013. Mam–że potępiać mojego małżonka?
  4014. O biedny! któż by popieścił twe imię,
  4015. Gdybym ja, od trzech godzin twoja żona,
  4016. Miała je szarpać? Ależ, niegodziwy,
  4017. Za co ty mego zabiłeś krewnego!
  4018. Za to, że krewny niegodziwy zabić
  4019. Chciał mego męża. Precz, precz, łzy niewczesne!
  4020. Spłyńcie do źródła, które was wydało;
  4021. Dań waszych kropel przypada żalowi,
  4022. A nie radości, której ją płacicie.
  4023. Mój mąż, co Tybalt go chciał zabić, żyje,
  4024. A Tybalt, co chciał zabić mego męża,
  4025. Śmierć poniósł; w tym pociecha. Czegóż płaczę?
  4026. Ha! doszło moich uszu coś gorszego
  4027. Niż śmierć Tybalta; co mię wskroś przeszyło.
  4028. Chętnie bym o tym zapomniała, ale
  4029. To coś wcisnęło się tak w moją pamięć
  4030. Jak karygodny czyn w umysł grzesznika.
  4031. Tybalt nie żyje — Romeo wygnany!
  4032. To jedno słowo: wygnany, zabiło
  4033. Tysiąc Tybaltów. Śmierć Tybalta była
  4034. Sama już przez się dostatecznym ciosem;
  4035. Jeśli zaś ciosy lubią towarzystwo
  4036. I gwałtem muszą mieć za sobą świtę,
  4037. Dlaczegóż w ślad tych słów: Tybalt nie żyje!
  4038. Nie nastąpiło: twój ojciec nie żyje
  4039. Lub matka, albo i ojciec, i matka?
  4040. Żal byłby wtenczas całkiem naturalny,
  4041. Lecz gdy Tybalta śmierć ma za następstwo
  4042. To przeraźliwe: Romeo wygnany!
  4043. O, jednocześnie z tym wykrzykiem Tybalt,
  4044. Matka i ojciec, Romeo i Julia,
  4045. Wszyscy nie żyją. Romeo wygnany!
  4046. Z zbójczego tego wyrazu płynąca
  4047. Śmierć nie ma granic ni miary, ni końca
  4048. I żaden język nie odda boleści,
  4049. Jaką to straszne słowo w sobie mieści.
  4050. Gdzie moja matka i ojciec?
  4051.  
  4052.  
  4053. MARTA
  4054.  
  4055. Przy zwłokach
  4056. Tybalta jęczą i łzy wylewają.
  4057. Chcesz tam panienka iść, to zaprowadzę.
  4058.  
  4059.  
  4060. JULIA
  4061.  
  4062. Nie mnie oblewać łzami jego rany:
  4063. Moich przedmiotem Romeo wygnany.
  4064. Weź tę drabinkę. Biedna ty plecionko!
  4065. Ty zawód dzielisz z Romea małżonką:
  4066. Obie nas chybił los oczekiwany,
  4067. Bo on wygnany, Romeo wygnany!
  4068. Ty pozostajesz spuścizną jałową,
  4069. A ja w panieńskim stanie jestem wdową.
  4070. Pójdź, nianiu, prowadź mię w małżeńskie łoże,
  4071. Nie mąż, już tylko śmierć w nie wstąpić może.
  4072.  
  4073.  
  4074. MARTA
  4075.  
  4076. Czekaj no, pójdę sprowadzić Romea,
  4077. By cię pocieszył. Wiem, gdzie on jest teraz.
  4078. Nie płacz; użyjem jeszcze tych plecionek
  4079. I twój Romeo wnet przed tobą stanie.
  4080.  
  4081.  
  4082. JULIA
  4083.  
  4084. O, znajdź go! daj mu w zakład ten pierścionek
  4085. I na ostatnie proś go pożegnanie.
  4086.  
  4087. / Wychodzą. /
  4088.  
  4089.  
  4090.  
  4091. SCENA TRZECIA
  4092.  
  4093. / Cela Ojca Laurentego. Wchodzi Ojciec Laurenty i Romeo. /
  4094.  
  4095.  
  4096. OJCIEC LAURENTY
  4097.  
  4098. / wchodząc /
  4099.  
  4100. Romeo! Pójdź tu, pognębiony człeku!
  4101. Smutek zakochał się w umyśle twoim
  4102. I poślubiony jesteś niefortunnie.
  4103.  
  4104.  
  4105. ROMEO
  4106.  
  4107. Cóż tam, cny ojcze? Jakiż wyrok księcia?
  4108. I jakaż dola nieznana ma zostać
  4109. Mą towarzyszką?
  4110.  
  4111.  
  4112. OJCIEC LAURENTY
  4113.  
  4114. Zbyt już oswojony
  4115. Jest mój syn drogi z takim towarzystwem,
  4116. Przynoszęć wieści o wyroku księcia.
  4117.  
  4118.  
  4119. ROMEO
  4120.  
  4121. Jakiż by mógł być łaskawszy prócz śmierci?
  4122.  
  4123.  
  4124. OJCIEC LAURENTY
  4125.  
  4126. Z ust jego padło łagodniejsze słowo:
  4127. Wygnanie ciała, nie śmierć ciała, wyrzekł.
  4128.  
  4129.  
  4130. ROMEO
  4131.  
  4132. Wygnanie? Zmiłuj się, jeszcze śmierć dodaj!
  4133. Wygnanie bowiem wygląda okropniej
  4134. Niż śmierć. Zaklinam cię, nie mów: wygnanie.
  4135.  
  4136.  
  4137. OJCIEC LAURENTY
  4138.  
  4139. Wygnany jesteś z obrębu Werony.
  4140. Zbierz męstwo, świat jest długi i szeroki.
  4141.  
  4142.  
  4143. ROMEO
  4144.  
  4145. Zewnątrz Werony nie ma, nie ma świata,
  4146. Tylko tortury, czyściec, piekło samo!
  4147. Stąd być wygnanym jest to być wygnanym
  4148. Ze świata; być zaś wygnanym ze świata
  4149. Jest to śmierć ponieść; wygnanie jest zatem
  4150. Śmiercią barwioną. Mieniąc śmierć wygnaniem,
  4151. Złotym toporem ucinasz mi głowę,
  4152. Z uśmiechem patrząc na ten cios śmiertelny.
  4153.  
  4154.  
  4155. OJCIEC LAURENTY
  4156.  
  4157. O ciężki grzechu! O niewdzięczne serce!
  4158. Błąd twój pociąga z prawa śmierć za sobą:
  4159. Książę, ujmując się jednak za tobą,
  4160. Prawo życzliwie usuwa na stronę
  4161. I groźny wyraz: śmierć — w wygnanie zmienia,
  4162. Łaska to, i ty tego nie uznajesz?
  4163.  
  4164.  
  4165. ROMEO
  4166.  
  4167. Katusza to, nie łaska. Tu jest niebo,
  4168. Gdzie Julia żyje; lada pies, kot, lada
  4169. Mysz marna, lada nikczemne stworzenie
  4170. Żyje tu w niebie, może na nią patrzeć,
  4171. Tylko Romeo nie może. Mdła mucha
  4172. Więcej ma mocy, więcej czci i szczęścia
  4173. Niźli Romeo; jej wolno dotykać
  4174. Białego cudu, drogiej ręki Julii
  4175. I nieśmiertelne z ust jej kraść zbawienie;
  4176. Z tych ust, co pełne westalczej skromności
  4177. Bez przerwy płoną i pocałowanie Grzechem być sądzą; mucha ma tę wolność,
  4178. Ale Romeo nie ma; on wygnany.
  4179. I mówisz, że wygnanie nie jest śmiercią?
  4180. Nie masz–li żadnej trucizny, żadnego
  4181. Ostrza, żadnego środka nagłej śmierci,
  4182. Aby mię zabić, tylko ten fatalny
  4183. Wyraz — wygnanie? O księże, złe duchy
  4184. Wyją, gdy w piekle usłyszą ten wyraz:
  4185. I ty masz serce, ty, święty spowiednik,
  4186. Rozgrześca grzechów i szczery przyjaciel,
  4187. Pasy drzeć ze mnie tym słowem: wygnanie?
  4188.  
  4189.  
  4190. OJCIEC LAURENTY
  4191.  
  4192. Stój, nierozumny szaleńcze, posłuchaj!
  4193.  
  4194.  
  4195. ROMEO
  4196.  
  4197. Znowu mi będziesz prawił o wygnaniu.
  4198.  
  4199.  
  4200. OJCIEC LAURENTY
  4201.  
  4202. Dam ci broń przeciw temu wyrazowi;
  4203. Balsamem w przeciwnościach — filozofia;
  4204. W tej więc otuchę czerp będąc wygnanym.
  4205.  
  4206.  
  4207. ROMEO
  4208.  
  4209. Wygnanym jednak! O, precz z filozofią!
  4210. Czyż filozofia zdoła stworzyć Julię?
  4211. Przestawić miasto? Zmienić wyrok księcia?
  4212. Nic z niej; bezsilna ona, nie mów o niej.
  4213.  
  4214.  
  4215. OJCIEC LAURENTY
  4216.  
  4217. Szaleni są więc głuchymi, jak widzę.
  4218.  
  4219.  
  4220. ROMEO
  4221.  
  4222. Jak mają nie być, gdy mądrzy nie widzą.
  4223.  
  4224.  
  4225. OJCIEC LAURENTY
  4226.  
  4227. Daj–że mi mówić; przyjm słowa rozsądku.
  4228.  
  4229.  
  4230. ROMEO
  4231.  
  4232. Nie możesz mówić tam, gdzie nic nie czujesz.
  4233. Bądź jak ja młodym, posiądź miłość Julii,
  4234. Zaślub ją tylko co, zabij Tybalta,
  4235. Bądź zakochanym jak ja i wygnanym,
  4236. A wtedy będziesz mógł mówić; o, wtedy
  4237. Będziesz mógł sobie z rozpaczy rwać włosy
  4238. I rzuć się na ziemię, jak ja teraz,
  4239. Na grób zawczasu biorąc sobie miarę.
  4240.  
  4241. / rzuca się na ziemię /
  4242.  
  4243. / Słychać kołatanie. /
  4244.  
  4245.  
  4246. OJCIEC LAURENTY
  4247.  
  4248. Cicho, ktoś puka; ukryj się, Romeo.
  4249.  
  4250.  
  4251. ROMEO
  4252.  
  4253. Nie; chyba para powstała z mych jęków,
  4254. Jak mgła, ukryje mię przed ludzkim wzrokiem.
  4255.  
  4256. / Kołatanie. /
  4257.  
  4258.  
  4259. OJCIEC LAURENTY
  4260.  
  4261. Słyszysz? pukają znowu. Kto tam? Powstań,
  4262. Powstań, Romeo! Chcesz być wziętym? Powstań;
  4263.  
  4264. / Kołatanie. /
  4265.  
  4266. Wnijdź do pracowni mojej. Zaraz, zaraz.
  4267. Cóż to za upór!
  4268.  
  4269. / Kołatanie. /
  4270.  
  4271. Idę, idę, któż to
  4272. Tak na gwałt puka? Skąd wy? Czego chcecie?
  4273.  
  4274.  
  4275. MARTA
  4276.  
  4277. / zewnątrz /
  4278.  
  4279. Wpuśćcie mię, wnet się o wszystkim dowiecie.
  4280. Julia przysyła mię.
  4281.  
  4282.  
  4283. OJCIEC LAURENTY
  4284.  
  4285. Witaj–że, witaj.
  4286.  
  4287. / Wchodzi Marta. /
  4288.  
  4289.  
  4290. MARTA
  4291.  
  4292. O! świątobliwy ojcze, powiedz, proszę,
  4293. Gdzie jest mąż mojej pani, gdzie Romeo?
  4294.  
  4295.  
  4296. OJCIEC LAURENTY
  4297.  
  4298. Tu, na podłodze, łzami upojony.
  4299.  
  4300.  
  4301. MARTA
  4302.  
  4303. Ach, on jest właśnie w stanie mojej pani,
  4304. Właśnie w jej stanie. Nieszczęsna sympatio!
  4305. Smutne zbliżenie! I ona tak leży
  4306. Płacząc i łkając, szlochając i płacząc.
  4307. Powstań pan, powstań, jeśli jesteś mężem!
  4308. O, powstań, podnieś się przez wzgląd na Julię!
  4309. Dlaczego dać się przygnębiać tak srodze?
  4310.  
  4311.  
  4312. ROMEO
  4313.  
  4314. Marto!
  4315.  
  4316.  
  4317. MARTA
  4318.  
  4319. Ach, panie! Wszystko na tym świecie
  4320. Kończy się śmiercią.
  4321.  
  4322.  
  4323. ROMEO
  4324.  
  4325. Mówiłaś o Julii?
  4326. Cóż się z nią dzieje? O, pewnie mię ona
  4327. Ma za mordercę zakamieniałego,
  4328. Kiedym mógł naszych rozkoszy dzieciństwo
  4329. Splamić krwią, jeszcze tak bliską jej własnej.
  4330. Gdzie ona? Jak się miewa i co mówi
  4331. Na zawód w świeżo błysłym nam zawodzie?
  4332.  
  4333.  
  4334. MARTA
  4335.  
  4336. Nic, tylko szlocha i szlocha, i szlocha;
  4337. To się na łóżko rzuca, to powstaje,
  4338. To woła: „Tybalt!”, to krzyczy: „Romeo!”
  4339. I znowu pada.
  4340.  
  4341.  
  4342. ROMEO
  4343.  
  4344. Jak gdyby to imię
  4345. Z śmiertelnej paszczy działa wystrzelone
  4346. Miało ją zabić, tak jak jej krewnego
  4347. Zabiła ręka tego, co je nosi.
  4348. O! powiedz, powiedz mi, ojcze, przez litość,
  4349. W którym zakątku tej nędznej budowy
  4350. Mieszka me imię; powiedz, abym zburzył
  4351. To nienawistne siedlisko. Dobywa miecza.
  4352.  
  4353.  
  4354. OJCIEC LAURENTY
  4355.  
  4356. Stój! Wstrzymaj
  4357. Dłoń rozpaczliwą! czy jesteś ty mężem?
  4358. Postać wskazuje twoja, że nim jesteś;
  4359. Łzy twe niewieście; dzikie twoje czyny
  4360. Cechują wściekłość bezrozumną zwierza.
  4361. W pozornym mężu ukryta niewiasto!
  4362. Zwierzu, przybrany w pozór tego dwojga!
  4363. Ty mnie w zdumienie wprawiasz. Jakem kapłan!
  4364. Myślałem, że masz więcej hartu w sobie.
  4365. Tybaltaś zabił, chcesz zabić sam siebie
  4366. I przez haniebny ten na siebie zamach
  4367. Zabić chcesz także tę, co żyje tobą?
  4368. Przecz tak uwłaczasz swemu urodzeniu,
  4369. Niebu i ziemi, skoro urodzenie,
  4370. Niebo i ziemia ci się śmieją? Wstydź się!
  4371. Krzywdzisz swą postać, swą miłość, swój rozum,
  4372. Boś ty jak lichwiarz bogaty w to wszystko,
  4373. Ale niczego tego nie używasz
  4374. W sposób mogący te dary ozdobić.
  4375. Kształtna twa postać jest figurą z wosku,
  4376. Skoro nie z męską cnotą idzie w parze;
  4377. Miłość twa w gruncie czczym krzywoprzysięstwem,
  4378. Skoro chcesz zabić tę, którejś ją ślubił.
  4379. Twój rozum, chluba kształtów i miłości,
  4380. Niezręczny w korzystaniu z tego dwojga,
  4381. Jest jak proch w rożku płochego żołnierza,
  4382. Co się zapala z własnej jego winy
  4383. I razi tego, którego miał bronić.
  4384. Otrząś się, człeku! Julia twoja żyje;
  4385. Julia, dla której umrzeć byłeś gotów;
  4386. W tymeś szczęśliwy. Tybalt chciał cię zabić,
  4387. Tyś jego zabił: w tym szczęśliwyś także.
  4388. Prawo, grożące ci śmiercią, zamienia
  4389. Śmierć na wygnanie, i w tymeś szczęśliwy.
  4390. Stosy na głowie błogosławieństw dźwigasz,
  4391. Szczęście najwabniej wdzięczy się do ciebie,
  4392. A ty, jak dziewka zepsuta, kapryśna,
  4393. Dąsasz się na tę szczodrotę fortuny.
  4394. Strzeż się, bo tacy marnie umierają.
  4395. Teraz–że idź do żony, jak to było
  4396. Wprzód umówione, i pociesz niebogę.
  4397. Pomnij wyjść jednak przed wart rozstawieniem;
  4398. Bo później przejść byś nie mógł do Mantui,
  4399. Gdzie masz przebywać tak długo, aż znajdziem
  4400. Czas do odkrycia waszego małżeństwa,
  4401. Do pojednania waszych nieprzyjaciół,
  4402. Do przebłagania księcia, na ostatek
  4403. Do sprowadzenia cię nazad, z radością
  4404. Dziesięciokroć sto tysięcy razy większą
  4405. Niż teraźniejszy twój smutek. Waćpani,
  4406. Idź naprzód; pozdrów ode mnie swą panią
  4407. I każ jej naglić wszystkich do spoczynku,
  4408. Ku czemu żal ich ułatwi namowę.
  4409. Romeo przyjdzie niebawem.
  4410.  
  4411.  
  4412. MARTA
  4413.  
  4414. O panie!
  4415. Mogłabym całą noc stać tu i słuchać,
  4416. Co też to może nauczoność! Biegnę
  4417. Uprzedzić moją panią, że pan przyjdziesz.
  4418.  
  4419.  
  4420. ROMEO
  4421.  
  4422. Idź, proś ją, niech się gotuje mię zgromić.
  4423.  
  4424.  
  4425. MARTA
  4426.  
  4427. Oto pierścionek, który mi kazała
  4428. Doręczyć panu. Śpiesz się pan, już późno.
  4429.  
  4430. / Wychodzi Marta. /
  4431.  
  4432.  
  4433. ROMEO
  4434.  
  4435. O, jakże mi ten dar dodał otuchy!
  4436.  
  4437.  
  4438. OJCIEC LAURENTY
  4439.  
  4440. Idź już, dobranoc! a pamiętaj, synu,
  4441. Wyjść jeszcze dzisiaj, nim zaciągną warty,
  4442. Albo w przebraniu wyjść jutro o świcie.
  4443. Osiądź w Mantui. Jeden z naszych braci
  4444. Nosić ci będzie od czasu do czasu
  4445. Zawiadomienie o każdym wypadku,
  4446. Jaki na twoją korzyść tu się zdarzy.
  4447. Daj rękę, późno już, bądź zdrów, dobranoc.
  4448.  
  4449.  
  4450. ROMEO
  4451.  
  4452. Gdyby nie radość, co mię czeka, wczesny
  4453. Ten rozdział z tobą byłby zbyt bolesny.
  4454. Żegnam cię, ojcze.
  4455.  
  4456. / Wychodzą. /
  4457.  
  4458.  
  4459.  
  4460. SCENA CZWARTA
  4461.  
  4462. / Pokój w domu Kapuletów. Wchodzą Kapulet, Pani Kapulet i Parys. /
  4463.  
  4464.  
  4465. KAPULET
  4466.  
  4467. Tak smutny dotknął nas, panie, wypadek.
  4468. Żeśmy nie mieli czasu mówić z Julią.
  4469. Krewny nasz, Tybalt, był jej nader drogim,
  4470. Nam także, ale rodzim się, by umrzeć.
  4471. Dziś ona już nie zejdzie, bo już późno.
  4472. Gdyby nie twoje, hrabio, odwiedziny,
  4473. Ja sam bym w łóżku był już od godziny.
  4474.  
  4475.  
  4476. PARYS
  4477.  
  4478. Pora żałoby nie sprzyja zalotom;
  4479. Dobranoc, pani, poleć mnie swej córce.
  4480.  
  4481.  
  4482. PANI KAPULET
  4483.  
  4484. Najchętniej, zaraz jutro ją wybadam;
  4485. Na dziś zamknęła się, by żal swój spłakać.
  4486.  
  4487.  
  4488. KAPULET
  4489.  
  4490. Hrabio, za miłość naszego dziecięcia
  4491. Mogę ci ręczyć; mniemam, że się skłoni
  4492. Do mych przełożeń, co więcej, nie wątpię.
  4493. Pójdź do niej, żono, nim się spać położysz;
  4494. Oznajm jej cnego Parysa zamiary
  4495. I powiedz–że jej, uważasz, iż w środę…
  4496. Zaczekaj, cóż to dzisiaj?
  4497.  
  4498.  
  4499. PARYS
  4500.  
  4501. Poniedziałek.
  4502.  
  4503.  
  4504. KAPULET
  4505.  
  4506. A! poniedziałek! Za wcześnie we środę;
  4507. Odłóżmy to na czwartek; w ten więc czwartek
  4508. Zostanie żoną szlachetnego hrabi.
  4509. Będziesz–li gotów? Czy ci to dogadza?
  4510. Cicho się sprawim: jeden, dwóch przyjaciół…
  4511. Gdybyśmy bowiem po tak świeżej stracie
  4512. Bardzo hulali, ludzie, widzisz, hrabio,
  4513. Mogliby myśleć, że za lekko bierzem
  4514. Zgon tak bliskiego krewnego; dlatego
  4515. Wezwiem przyjaciół z jakie pół tuzina
  4516. I na tym koniec. Cóż mówisz na czwartek?
  4517.  
  4518.  
  4519. PARYS
  4520.  
  4521. Rad bym, o panie, żeby już był jutro.
  4522.  
  4523.  
  4524. KAPULET
  4525.  
  4526. To dobrze. Bądź nam zdrów. A więc we czwartek.
  4527. Wstąp–że do Julii, żono, nim spać pójdziesz,
  4528. Przygotuj ją do ślubu. Bądź zdrów, hrabio.
  4529. Światła! hej! światła do mego pokoju!
  4530. Tak już jest późno, żebyśmy nieledwie
  4531. Mogli powiedzieć: tak rano. Dobranoc.
  4532.  
  4533. / Wychodzą. /
  4534.  
  4535.  
  4536.  
  4537. SCENA PIĄTA
  4538.  
  4539. / Pokój Julii. Wchodzą Romeo i Julia. /
  4540.  
  4541.  
  4542. JULIA
  4543.  
  4544. Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski,
  4545. Słowik to, a nie skowronek się zrywa
  4546. I śpiewem przeszył trwożne ucho twoje.
  4547. Co noc on śpiewa owdzie na gałązce
  4548. Granatu, wierzaj mi, że to był słowik.
  4549.  
  4550.  
  4551. ROMEO
  4552.  
  4553. Skowronek to, ów czujny herold ranku,
  4554. Nie słowik; widzisz te zazdrosne smugi,
  4555. Co tam na wschodzie złocą chmur krawędzie?
  4556. Pochodnie nocy już się wypaliły
  4557. I dzień się wspina raźnie na gór szczyty.
  4558. Chcąc żyć, iść muszę lub zostając — umrzeć.
  4559.  
  4560.  
  4561. JULIA
  4562.  
  4563. Owo światełko nie jest świtem; jest to
  4564. Jakiś meteor od słońca wysłany,
  4565. Aby ci służył w noc na przewodnika
  4566. I do Mantui rozjaśnił ci drogę,
  4567. Zostań więc, nie masz potrzeby się śpieszyć.
  4568.  
  4569.  
  4570. ROMEO
  4571.  
  4572. Niech mię schwytają, na śmierć zaprowadzą,
  4573. Rad temu będę, bo Julia chce tego.
  4574. Nie, ten brzask nie jest zapowiedzią ranka,
  4575. To tylko blady odblask lica luny;
  4576. To nie skowronek, co owdzie piosenką
  4577. Bijąc w niebiosa wznosi się nad nami.
  4578. Więcej mię względów skłania tu pozostać
  4579. Niż nagle odejść. O śmierci, przybywaj!
  4580. Chętnie cię przyjmę, bo Julia chce tego.
  4581. Cóż, luba? prawda, że jeszcze nie dnieje?
  4582.  
  4583.  
  4584. JULIA
  4585.  
  4586. O, dnieje, dnieje! Idź, spiesz się, uciekaj!
  4587. Głos to skowronka grzmi tak przeraźliwie
  4588. I niestrojnymi, ostrymi dźwiękami
  4589. Razi me ucho. Mówią, że skowronek
  4590. Miło wywodzi; z tym się ma przeciwnie,
  4591. Bo on wywodzi nas z objęć wzajemnych.
  4592. Skowronek, mówią, z obrzydłą ropuchą
  4593. Zamienił oczy; o, rada bym teraz,
  4594. Żeby był także i głos z nią zamienił,
  4595. Bo ten głos, w smutnej rozstania potrzebie,
  4596. Dzień przywołując, odwołuje ciebie.
  4597. Idź już, idź: ciemność coraz to się zmniejsza.
  4598.  
  4599.  
  4600. ROMEO
  4601.  
  4602. A dola nasza coraz to ciemniejsza!
  4603.  
  4604. / Wchodzi Marta. /
  4605.  
  4606.  
  4607. MARTA
  4608.  
  4609. Pst! pst!
  4610.  
  4611.  
  4612. JULIA
  4613.  
  4614. Co?
  4615.  
  4616.  
  4617. MARTA
  4618.  
  4619. Starsza pani tu nadchodzi,
  4620. Dzień świta: baczność, bo się narazicie.
  4621.  
  4622. / wychodzi /
  4623.  
  4624.  
  4625. JULIA
  4626.  
  4627. O okno, wpuść–że dzień, a wypuść życie!
  4628.  
  4629.  
  4630. ROMEO
  4631.  
  4632. / wychodząc przez okno /
  4633.  
  4634. Bądź zdrowa! Jeszcze jeden uścisk krótki.
  4635.  
  4636.  
  4637. JULIA
  4638.  
  4639. Już idziesz; o mój drogi! mój milutki!
  4640. Muszę mieć co dzień wiadomość o tobie;
  4641. A każda chwila równą będzie dobie.
  4642. Zgrzybieję licząc podług tej rachuby,
  4643. Nim cię zobaczę znowu, o mój luby.
  4644.  
  4645.  
  4646. ROMEO
  4647.  
  4648. Ilekroć będę mógł, tylekroć twoję
  4649. Drogą troskliwość pewnie zaspokoję.
  4650.  
  4651. / znika za oknem /
  4652.  
  4653.  
  4654. JULIA
  4655.  
  4656. Jak myślisz, czy się znów ujrzymy kiedy?
  4657.  
  4658.  
  4659. ROMEO
  4660.  
  4661. Nie wątpię o tym, najmilsza, a wtedy
  4662. Wszystkie cierpienia nasze kwiatem tkaną
  4663. Kanwą do słodkich rozmów nam się staną.
  4664.  
  4665.  
  4666. JULIA
  4667.  
  4668. Boże! przeczuwam jakąś ciężką dolę;
  4669. Wydajesz mi się teraz tam na dole
  4670. Jak trup, z którego znikły życia ślady.
  4671. Czy mię wzrok myli? Jakiżeś ty blady!
  4672.  
  4673.  
  4674. ROMEO
  4675.  
  4676. I twoja także twarz jak pogrobowa.
  4677. Smutek nas trawi. Bądź zdrowa! bądź zdrowa!
  4678.  
  4679.  
  4680. JULIA
  4681.  
  4682. / odstępując od okna /
  4683.  
  4684. O losie! ludzie mienią cię niestałym;
  4685. Toż więc przez zawiść tylko prześladujesz
  4686. Tych, co kochają stale? Bądź niestały,
  4687. Bo wtedy będę mogła mieć nadzieję,
  4688. Że go niedługo będziesz zatrzymywał
  4689. I wrócisz nazad.
  4690.  
  4691.  
  4692. PANI KAPULET
  4693.  
  4694. / za sceną /
  4695.  
  4696. Julio! czyś już wstała?
  4697.  
  4698.  
  4699. JULIA
  4700.  
  4701. Któż to mię woła! Głos–że to mej matki?
  4702. Nie spałaż ona czy wstała tak rano?
  4703. Jakiż niezwykły powód ją sprowadza?
  4704.  
  4705. / Wchodzi Pani Kapulet. /
  4706.  
  4707.  
  4708. PANI KAPULET
  4709.  
  4710. Jak się masz, Julciu?
  4711.  
  4712.  
  4713. JULIA
  4714.  
  4715. Niedobrze mi, matko!
  4716.  
  4717.  
  4718. PANI KAPULET
  4719.  
  4720. Wciąż jeszcze płaczesz nad stratą Tybalta?
  4721. Chcesz–że go łzami dobyć z grobu? Choćbyś
  4722. Dopięła tego, wskrzesić go nie zdołasz.
  4723. Przestań więc; pewien żal może dowodzić
  4724. Wielkiej miłości, ale wielkość żalu
  4725. Dowodzi pewnej płytkości pojęcia.
  4726.  
  4727.  
  4728. JULIA
  4729.  
  4730. Trudno na taką stratę nie być czułą.
  4731.  
  4732.  
  4733. PANI KAPULET
  4734.  
  4735. Tak, ale płacząc czujesz tylko stratę,
  4736. Nie tego, po kim płaczesz, moje dziecko.
  4737.  
  4738.  
  4739. JULIA
  4740.  
  4741. Tak czując stratę, mogę tylko płakać.
  4742.  
  4743.  
  4744. PANI KAPULET
  4745.  
  4746. Przyznaj się jednak, że nie tyle płaczesz
  4747. Nad jego śmiercią, jako raczej nad tym,
  4748. Że jeszcze żyje ten łotr, co go zabił.
  4749.  
  4750.  
  4751. JULIA
  4752.  
  4753. Jaki łotr, pani?
  4754.  
  4755.  
  4756. PANI KAPULET
  4757.  
  4758. Ten ci łotr Romeo.
  4759.  
  4760.  
  4761. JULIA
  4762.  
  4763. / na stronie /
  4764.  
  4765. On i łotr żyją daleko od siebie.
  4766.  
  4767. / głośno /
  4768.  
  4769. Przebacz mu, Boże, tak jak ja przebaczam,
  4770. A przecież nie ma na świecie człowieka,
  4771. Który by bardziej ciężył mi na sercu.
  4772.  
  4773.  
  4774. PANI KAPULET
  4775.  
  4776. Że mimo swoich niecnot jeszcze żyje.
  4777.  
  4778.  
  4779. JULIA
  4780.  
  4781. Że go nie mogę dosiąc tym ramieniem,
  4782. Rada bym sama móc się na nim zemścić.
  4783.  
  4784.  
  4785. PANI KAPULET
  4786.  
  4787. Dozna on zemsty; nie troszcz się i nie płacz,
  4788. Zlecę ja pewnej osobie w Mantui,
  4789. Gdzie ten wygnany renegat się schronił,
  4790. Dać mu traktament tak zniewalający,
  4791. Że wnet pospieszy za Tybaltem.Wtedy
  4792. Będziesz, spodziewam się, zaspokojona.
  4793.  
  4794.  
  4795. JULIA
  4796.  
  4797. Nie zaspokoi mnie Romeo nigdy,
  4798. Dopóki tylko żyć będzie; tak silnie
  4799. Boleść po krewnym rozjątrza mi serce.
  4800. O pani, jeśli tylko znajdziesz kogo,
  4801. Co się podejmie podać mu truciznę,
  4802. Ja ją przyrządzę, by po jej wypiciu
  4803. Romeo zasnąć mógł jak najspokojniej.
  4804. Jakże mię korci słyszeć jego imię
  4805. I nie móc zaraz dostać się do niego,
  4806. By przywiązaniu memu do Tybalta
  4807. Dać odwet na tym, co go zamordował.
  4808.  
  4809.  
  4810. PANI KAPULET
  4811.  
  4812. Znajdź ty sposoby, ja znajdę człowieka,
  4813. Teraz–że mam ci udzielić, dziewczyno,
  4814. Wesołych nowin.
  4815.  
  4816.  
  4817. JULIA
  4818.  
  4819. Wesołe nowiny
  4820. Pożądanymi są w tak smutnych czasach.
  4821. Jakaż tych nowin treść, kochana matko?
  4822.  
  4823.  
  4824. PANI KAPULET
  4825.  
  4826. Masz troskliwego ojca, moje dziecię;
  4827. On to, ażeby smutek twój rozproszyć,
  4828. Umyślił i wyznaczył dzień na radość
  4829. Tak dla cię, jak i dla mnie niespodzianą.
  4830.  
  4831.  
  4832. JULIA
  4833.  
  4834. Cóż to za radość, matko? mogęż wiedzieć?
  4835.  
  4836.  
  4837. PANI KAPULET
  4838.  
  4839. Ta, a nie inna, że w ten czwartek z rana
  4840. Piękny, szlachetny, młody hrabia Parys
  4841. Ma cię uczynić szczęśliwą małżonką
  4842. W Świętego Piotra kościele.
  4843.  
  4844.  
  4845. JULIA
  4846.  
  4847. Na kościół
  4848. Świętego Piotra i Piotra samego!
  4849. Nigdy on, nigdy tego nie uczyni!
  4850. Zdumiewa mię ten pośpiech. Mam iść za mąż,
  4851. Nim ten, co moim ma być mężem, zaczął
  4852. Starać się o mnie, nim mi się dał poznać?
  4853. Proszę cię, matko, powiedz memu ojcu,
  4854. Że jeszcze nie chcę iść za mąż, a gdybym
  4855. Koniecznie miała iść, to bym wolała
  4856. Pójść za Romea, który, jak wiesz dobrze,
  4857. Jest mi z całego serca nienawistny,
  4858. Niż za Parysa. Ha! to mi nowina!
  4859.  
  4860. / Wchodzi Kapulet i Marta. /
  4861.  
  4862.  
  4863. PANI KAPULET
  4864.  
  4865. Oto twój ojciec, powiedz mu to sama;
  4866. Zobaczym, jak on przyjmie twą odpowiedź.
  4867.  
  4868.  
  4869. KAPULET
  4870.  
  4871. Kiedy dzień kona, niebo spuszcza rosę;
  4872. Ale po skonie naszego krewnego
  4873. Pada ulewny deszcz. Cóż to, dziewczyno?
  4874. Czy jesteś cebrem? Ciągle jeszcze we łzach?
  4875. Ciągłe wezbranie? W małej swej istocie
  4876. Przedstawiasz obraz łodzi, morza, wiatru:
  4877. Bo twoje oczy, jakby morze, ciągle
  4878. Falują łzami: biedne twoje ciało
  4879. Jak łódź żegluje po tych słonych falach.
  4880. Wiatrem na koniec są westchnienia twoje,
  4881. Które ze łzami walcząc, a łzy z nimi,
  4882. Jeżeli nagła nie nastąpi cisza,
  4883. Strzaskają twoją łódkę. I cóż, żono?
  4884. Czyś jej zamiary nasze objawiła?
  4885.  
  4886.  
  4887. PANI KAPULET
  4888.  
  4889. Tak, ale nie chce i dziękuje za nie,
  4890. Bodajby była z grobem zaślubiona!
  4891.  
  4892.  
  4893. KAPULET
  4894.  
  4895. Co? Jak to? Nie chce? Nie chce? Nie chce, mówisz?
  4896. Nie jest nam wdzięczna? Nie pyszni się z tego?
  4897. Nie poczytuje sobie za szczyt szczęścia,
  4898. Niegodna, żeśmy jej najgodniejszego
  4899. Z werońskich chłopców wybrali na męża?
  4900.  
  4901.  
  4902. JULIA
  4903.  
  4904. Nie pysznam z tego, alem wdzięczna za to
  4905. Pyszna, zaiste, nie mogę być z tego,
  4906. Co nienawidzę; lecz wdzięczna być winnam
  4907. I za nienawiść w postaci miłości.
  4908.  
  4909.  
  4910. KAPULET
  4911.  
  4912. Cóż to znów? cóż to? Logika w spódnicy!
  4913. Pysznam i wdzięcznam, i zasię nie wdzięcznam,
  4914. Jednak nie pysznam! Słuchaj, świdrzygłówko,
  4915. Nie dziękuj wdzięcznie ni się pyszń z niepyszna,
  4916. Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek,
  4917. By pójść z Parysem do Świętego Piotra,
  4918. Albo cię każę zawlec tam na smyczy.
  4919. Rozumiesz? ty blednico, ty tłumoku;
  4920. Lalko łojowa!
  4921.  
  4922.  
  4923. PANI KAPULET
  4924.  
  4925. Wstydź się! czyś oszalał?
  4926.  
  4927.  
  4928. JULIA
  4929.  
  4930. Błagam cię, ojcze, na klęczkach cię błagam,
  4931. Pozwól powiedzieć sobie tylko słowo.
  4932.  
  4933.  
  4934. KAPULET
  4935.  
  4936. Precz, wszetecznico! dziewko nieposłuszna!
  4937. Ja ci powiadam: gotuj się w ten czwartek
  4938. Iść do kościoła lub nigdy, przenigdy
  4939. Na oczy mi się więcej nie pokazuj.
  4940. Nic nie mów ani piśnij, ani trunij:
  4941. Palce mię świerzbią. Myśleliśmy, żono,
  4942. Że nas za skąpo Bóg pobłogosławił
  4943. Dając nam jedno dziecko; teraz widzę,
  4944. Że i to jedno jest jednym za wiele
  4945. I że w niej mamy bicz boży. Precz, plucho!
  4946. Cyganko jakaś!
  4947.  
  4948.  
  4949. MARTA
  4950.  
  4951. Błogosław jej Boże!
  4952. Jegomość grzeszy, tak fukając na nią.
  4953.  
  4954.  
  4955. KAPULET
  4956.  
  4957. Doprawdy! Czy tak sądzi wasza mądrość?
  4958. Idź–że pytlować gębą z kumoszkami.
  4959.  
  4960.  
  4961. MARTA
  4962.  
  4963. Nie mówię bluźnierstw.
  4964.  
  4965.  
  4966. KAPULET
  4967.  
  4968. Terefere kuku!
  4969.  
  4970.  
  4971. MARTA
  4972.  
  4973. Czyż mówić zbrodnia?
  4974.  
  4975.  
  4976. KAPULET
  4977.  
  4978. Milcz, stara trajkotko!
  4979. Schowaj swój rozum na babskie sejmiki.
  4980. Tu niepotrzebny.
  4981.  
  4982.  
  4983. PANI KAPULET
  4984.  
  4985. Za gorący jesteś.
  4986.  
  4987.  
  4988. KAPULET
  4989.  
  4990. Na miłość boską, to trzeba oszaleć!
  4991. W dzień, w noc, wieczorem, rano, w domu, w mieście,
  4992. Sam, w towarzystwie, we śnie i na jawie
  4993. Ciągle i ciągle ot, rozmyślam tylko
  4994. O jej zamęściu; i teraz, gdym znalazł
  4995. Dlań oblubieńca książęcego rodu,
  4996. Pana rozległych majątków, młodego,
  4997. Ukształconego, uposażonego
  4998. Dokolusieńka, jak mówią, w przymioty,
  4999. Jakich się może od mężczyzny żądać;
  5000. Trzeba, ażeby mi jedna smarkata,
  5001. Mazgajowata gęś odpowiedziała:
  5002. Nie chcę iść za mąż, nie mogę pokochać,
  5003. Jestem za młoda, wybaczcie mi, proszę.
  5004. Nie chcesz iść za mąż? a to nie idź, zgoda,
  5005. Ale mi nie właź w oczy; żeruj sobie,
  5006. Gdzie tylko zechcesz, byle nie w mym domu.
  5007. Zważ to, pamiętaj, nie zwykłym żartować.
  5008. Czwartek za pasem; przyłóż dłoń do serca;
  5009. Namyśl się dobrze; będziesz–li powolna,
  5010. Znajdziesz dobrego we mnie przyjaciela,
  5011. A nie, to marniej, żebrz, jęcz, mrzej pod płotem;
  5012. Bo jak Bóg w niebie, nigdy cię nie uznam
  5013. Za moje dziecko i z mojego mienia
  5014. Nawet źdźbło nigdy ci się nie oberwie.
  5015. Możesz się na to spuścić, jestem słowny.
  5016.  
  5017. / wychodzi /
  5018.  
  5019.  
  5020. JULIA
  5021.  
  5022. Nie masz litości w niebie, która widzi
  5023. Całą głębokość mojego cierpienia?
  5024. Ty mię przynajmniej nie odpychaj, matko!
  5025. Zwlecz to małżeństwo na miesiąc, na tydzień
  5026. Albo mi pościel oblubieńcze łoże
  5027. W tymże grobowcu, w którym Tybalt leży.
  5028.  
  5029.  
  5030. PANI KAPULET
  5031.  
  5032. Nie mów nic do mnie, nic ci nie odpowiem;
  5033. Rób, co chcesz, wszystko mi to obojętne.
  5034.  
  5035. / wychodzi /
  5036.  
  5037.  
  5038. JULIA
  5039.  
  5040. O Boże! O ty, moja karmicielko!
  5041. Poradź mi, powiedz, jak temu zaradzić?
  5042. Mój mąż na ziemi, moja wiara w niebie;
  5043. Jakżeż ta wiara ma na ziemię wrócić,
  5044. Nim mój mąż sam mi ją powróci z nieba
  5045. Po opuszczeniu ziemi? Daj mi radę.
  5046. Niestety! Że też nieba mogą nękać
  5047. Tak mdłą istotę jak ja! Nic nie mówisz?
  5048. Nie masz–że żadnej pociechy, żadnego
  5049. Na to lekarstwa?
  5050.  
  5051.  
  5052. MARTA
  5053.  
  5054. Mam–ci, a to takie:
  5055. Romeo na wygnaniu i o wszystko
  5056. Można iść w zakład, że cię już nie przyjdzie
  5057. Nagabać więcej, chybaby ukradkiem.
  5058. Ponieważ tedy rzecz tak stoi, sądzę,
  5059. Że nic lepszego nie masz do zrobienia
  5060. Jak pójść za hrabię. Dalipan, to wcale,
  5061. Co się nazywa, przystojny mężczyzna.
  5062. Romeo kołek przy nim; orzeł, pani,
  5063. Nie ma tak pięknych, żywych, bystrych oczu
  5064. Jak Parys. Nazwij mię hetką-pętelką,
  5065. Jeśli nie będziesz z kretesem szczęśliwa
  5066. W tym nowym stadle, bo ono jest stokroć
  5067. Lepsze niż pierwsze; a choćby nie było,
  5068. To i tak tamten pierwszy już nie żyje;
  5069. Tak jakby nie żył; przynajmniej dla ciebie,
  5070. Skoro, choć żyje, nie masz zeń pożytku.
  5071.  
  5072.  
  5073. JULIA
  5074.  
  5075. Czy z serca mówisz?
  5076.  
  5077.  
  5078. MARTA
  5079.  
  5080. Ba, i z duszy całej!
  5081. Jeśli nie z serca i nie z duszy, to je
  5082. Przeklnij oboje.
  5083.  
  5084.  
  5085. JULIA
  5086.  
  5087. Amen!
  5088.  
  5089.  
  5090. MARTA
  5091.  
  5092. Na co amen?
  5093.  
  5094.  
  5095. JULIA
  5096.  
  5097. Bardzoś mi przez to dodała otuchy,
  5098. Idź–że i powiedz teraz mojej matce,
  5099. Że, naraziwszy się na gniew rodzica,
  5100. Poszłam do celi ojca Laurentego
  5101. Odprawić spowiedź i wziąć rozgrzeszenie.
  5102.  
  5103.  
  5104. MARTA
  5105.  
  5106. O, idę! to mi pięknie i roztropnie.
  5107.  
  5108. / wychodzi /
  5109.  
  5110.  
  5111. JULIA
  5112.  
  5113. Stara niecnoto! Zdradziecki szatanie!
  5114. Cóż jest niegodniej, cóż jest większym grzechem:
  5115. Czy tak mię kusić do krzywoprzysięstwa?
  5116. Czy lżyć małżonka mego tymiż usty,
  5117. Którymi tyle razy go pod niebo
  5118. Wznosiłaś chwaląc? Precz, uwodzicielko!
  5119. Serce me odtąd zamknięte dla ciebie.
  5120. Pójdę poprosić ojca Laurentego,
  5121. By mi dał radę, a jeśli żadnego
  5122. Na tę przeciwność nie będzie sposobu,
  5123. Znajdę moc w sobie wstąpienia do grobu.
  5124.  
  5125. / wychodzi /
  5126.  
  5127.  
  5128.  
  5129.  
  5130. AKT CZWARTY
  5131.  
  5132.  
  5133.  
  5134. SCENA PIERWSZA
  5135.  
  5136. / Cela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty i Parys. /
  5137.  
  5138.  
  5139. OJCIEC LAURENTY
  5140.  
  5141. W ten czwartek zatem? To bardzo pośpiesznie.
  5142.  
  5143.  
  5144. PARYS
  5145.  
  5146. Mój teść, Kapulet, życzy sobie tego;
  5147. A ja powodu nie mam, by odwlekać.
  5148.  
  5149.  
  5150. OJCIEC LAURENTY
  5151.  
  5152. Nie znasz pan, mówisz, uczuć swojej przyszłej;
  5153. Krzywa to droga, ja takich nie lubię.
  5154.  
  5155.  
  5156. PARYS
  5157.  
  5158. Bez miary płacze nad śmiercią Tybalta,
  5159. Małom jej przeto mówił o miłości,
  5160. Bo Wenus w domu łez się nie uśmiecha.
  5161. Ojciec jej, mając to za niebezpieczne,
  5162. Że się tak bardzo poddaje żalowi,
  5163. W mądrości swojej przyśpiesza nasz związek,
  5164. By zatamować źródło tych łez, które
  5165. W odosobnieniu cieką za obficie.
  5166. A w towarzystwie prędzej mogą ustać.
  5167. Znasz teraz, ojcze, powód tej nagłości.
  5168.  
  5169.  
  5170. OJCIEC LAURENTY
  5171.  
  5172. / na stronie /
  5173.  
  5174. Obym mógł nie znać powodów do zwłoki!
  5175.  
  5176. / głośno /
  5177.  
  5178. Patrz, hrabio, oto twa przyszła nadchodzi.
  5179.  
  5180. / Wchodzi Julia. /
  5181.  
  5182.  
  5183. PARYS
  5184.  
  5185. Szczęsny traf dla mnie, piękna przyszła żono!
  5186.  
  5187.  
  5188. JULIA
  5189.  
  5190. Być może, przyszłość jest nieodgadniona.
  5191.  
  5192.  
  5193. PARYS
  5194.  
  5195. To „może” ma być już w ten czwartek z rana.
  5196.  
  5197.  
  5198. JULIA
  5199.  
  5200. Co ma być, będzie.
  5201.  
  5202.  
  5203. OJCIEC LAURENTY
  5204.  
  5205. Prawda to zbyt znana.
  5206.  
  5207.  
  5208. PARYS
  5209.  
  5210. Przyszłaś się, pani, spowiadać przed ojcem?
  5211.  
  5212.  
  5213. JULIA
  5214.  
  5215. Mówiąc to, panu bym się spowiadała.
  5216.  
  5217.  
  5218. PARYS
  5219.  
  5220. Nie zaprzecz przed nim, pani, że mię kochasz.
  5221.  
  5222.  
  5223. JULIA
  5224.  
  5225. Że jego kocham, to wyznam i panu.
  5226.  
  5227.  
  5228. PARYS
  5229.  
  5230. Wyznasz mi także, tuszę, że mnie kochasz.
  5231.  
  5232.  
  5233. JULIA
  5234.  
  5235. Gdyby tak było, większą by to miało
  5236. Wartość wyznane z daleka niż w oczy.
  5237.  
  5238.  
  5239. PARYS
  5240.  
  5241. Biedna! łzy bardzo twarz twą oszpeciły.
  5242.  
  5243.  
  5244. JULIA
  5245.  
  5246. Niewielkie przez to odniosły zwycięstwo;
  5247. Dosyć już była uboga przed nimi.
  5248.  
  5249.  
  5250. PARYS
  5251.  
  5252. Tym słowem bardziej ją krzywdzisz niż łzami.
  5253.  
  5254.  
  5255. JULIA
  5256.  
  5257. Nie jest to krzywda, panie, ale prawda,
  5258. I w oczy sobie ją mówię.
  5259.  
  5260.  
  5261. PARYS
  5262.  
  5263. Twarz twoja
  5264. Do mnie należy, a ty jej uwłaczasz.
  5265.  
  5266.  
  5267. JULIA
  5268.  
  5269. Nie przeczę; moja bowiem była inna.
  5270. Masz–li czas teraz, mój ojcze duchowny,
  5271. Czyli też mam przyjść wieczór po nieszporach?
  5272.  
  5273.  
  5274. OJCIEC LAURENTY
  5275.  
  5276. Nie brak mi teraz czasu, smętne dziecię.
  5277. Racz, panie hrabio, zostawić nas samych.
  5278.  
  5279.  
  5280. PARYS
  5281.  
  5282. Niech mię Bóg broni świętym obowiązkom
  5283. Stać na przeszkodzie! Julio, w czwartek z rana
  5284. Przyjdę cię zbudzić. Bądź zdrowa tymczasem
  5285. I przyjm pobożne to pocałowanie.
  5286.  
  5287. / wychodzi /
  5288.  
  5289.  
  5290. JULIA
  5291.  
  5292. O! zamknij, ojcze, drzwi; a jak je zamkniesz,
  5293. Przyjdź płakać ze mną. Nie ma już nadziei!
  5294. Nie ma ratunku! Nie ma ocalenia!
  5295.  
  5296.  
  5297. OJCIEC LAURENTY
  5298.  
  5299. Ach, Julio! Znam twą boleść; mnie samego
  5300. Nabawia ona prawie odurzenia,
  5301. Słyszałem, i nic tego nie odwlecze,
  5302. Że w przyszły czwartek wziąć masz ślub z tym hrabią
  5303.  
  5304.  
  5305. JULIA
  5306.  
  5307. Nie mów mi, ojcze, że o tym słyszałeś;
  5308. Chyba, że powiesz, jak tego uniknąć,
  5309. Jeżeli w swojej mądrości nie znajdziesz
  5310. Żadnego na to środka, to przynajmniej
  5311. Postanowienie moje nazwij mądrym,
  5312. A w tym sztylecie zaraz znajdę środek.
  5313. Bóg złączył moje i Romea ręce,
  5314. Ty nasze dłonie; i nim ta dłoń, świętą
  5315. Pieczęcią twoją z Romeem spojona,
  5316. Inny akt stwierdzi, nim to wierne serce
  5317. W zdradzieckim buncie odda się innemu,
  5318. To ostrze zada śmierć sercu i dłoni.
  5319. Daj mi więc jaką radę, zaczerpniętą
  5320. Z długoletniego doświadczenia twego,
  5321. Albo bądź świadkiem, jak ten nóż rozstrzygnie
  5322. Sprawę pomiędzy mną a moim losem,
  5323. Wnet zaradzając temu, czego ani
  5324. Wiek, ani rozum nie mógł doprowadzić
  5325. Do rozwiązania zgodnego z honorem.
  5326. Mów prędko; pilno mi wstąpić do grobu,
  5327. Jeśli mi powiesz, że nie ma sposobu.
  5328.  
  5329.  
  5330. OJCIEC LAURENTY
  5331.  
  5332. Stój, córko! Mam ja w myśli pewien środek,
  5333. Wymagający równie rozpaczliwej
  5334. Determinacji, jak jest rozpaczliwe
  5335. To, czemu chcemy zapobiec. Jeżeli,
  5336. Dla uniknięcia małżeństwa z Parysem,
  5337. Masz siłę woli odjąć sobie życie,
  5338. To się odważysz snadź na coś takiego,
  5339. Co będąc tylko podobnym do śmierci
  5340. Uwolni cię od hańby, jakiej chciałaś
  5341. Ujść przez zadanie jej sobie naprawdę.
  5342. Masz–li odwagę, toć wskażę ten środek.
  5343.  
  5344.  
  5345. JULIA
  5346.  
  5347. O! każ mi, zamiast być żoną Parysa,
  5348. Skoczyć ze szczytu wieży; w rozbójniczych
  5349. Gościć jaskiniach, w legowiskach wężów,
  5350. Zamknij mię w jedną klatkę z niedźwiedziami
  5351. Albo mię wepchnij nocą do kostnicy,
  5352. Zewsząd pokrytej szczątkami szkieletów,
  5353. Poczerniałymi kośćmi i czaszkami,
  5354. Każ mi wejść żywcem w grób świeżo kopany
  5355. I w jeden całun z trupem się obwinąć;
  5356. Wszystko to dawniej dreszcz budziło we mnie,
  5357. Ale bez trwogi uczynię to zaraz,
  5358. Bylebym tylko pozostała czystą
  5359. Małżonką mego lubego kochanka.
  5360.  
  5361.  
  5362. OJCIEC LAURENTY
  5363.  
  5364. Słuchaj więc; idź do domu, bądź wesoła,
  5365. Przystań na związek z hrabią. Jutro środa;
  5366. Staraj się jutro na noc zostać sama,
  5367. Niech Marta nie śpi ten raz w twym pokoju.
  5368. Masz tu flaszeczkę; weźmiesz ją do łóżka
  5369. I filtrowany likwor ten wypijesz;
  5370. A wnet po wszystkich żyłach cię przebiegnie
  5371. Usypiający dreszcz, który owładnie
  5372. Wszelką żywotną funkcją; wszystkie pulsa
  5373. Wstrzymają w tobie swe zwyczajne bicie;
  5374. Ni dech, ni ciepło nie wskaże, że żyjesz.
  5375. Róże ust twoich i policzków zbledną
  5376. Jak popiół; oczu zasłony zapadną,
  5377. Jak gdy dłoń śmierci zakrywa dzień życia;
  5378. Każdy twój członek pozbawiony władzy
  5379. Zdrętwieje, stęgnie, zziębnie jak u trupa.
  5380. I w tym pozornym stanie nagłej śmierci
  5381. Zostawać będziesz czterdzieści dwie godzin,
  5382. Wtedy się ockniesz jak ze snu błogiego.
  5383. Gdy więc nazajutrz z rana narzeczony
  5384. Przyjdzie cię zbudzić, znajdzie cię umarłą;
  5385. Po czym, jak każe zwyczaj, przystrojona
  5386. W godowe szaty, w odsłoniętej trumnie,
  5387. Złożoną będziesz pod owym sklepieniem,
  5388. Gdzie leżą wszyscy ze krwi Kapuletów.
  5389. Uwiadomiony tymczasem przeze mnie
  5390. O naszym planie, Romeo przybędzie;
  5391. Wraz ze mną czekać będzie w owym lochu
  5392. Na twe ocknienie i tej samej nocy
  5393. Uprowadzi cię skrycie do Mantui.
  5394. To cię uchroni od hańby grożącej;
  5395. Jeśli brak woli lub niewieścia bojaźń
  5396. Od wykonania tego cię nie wstrzyma.
  5397.  
  5398.  
  5399. JULIA
  5400.  
  5401. O, daj mi, daj mi! nie mów o bojaźni!
  5402.  
  5403.  
  5404. OJCIEC LAURENTY
  5405.  
  5406. Masz, idź, bądź niewzruszona i szczęśliwa
  5407. W tym przedsięwzięciu! Wyprawię natychmiast
  5408. Jednego z naszych braci do Mantui
  5409. Z listem do twego męża.
  5410.  
  5411.  
  5412. JULIA
  5413.  
  5414. O nadziejo!
  5415. Ty mi bądź bodźcem, a hasłem Romeo!
  5416. Bądź zdrów, mój ojcze!
  5417.  
  5418. / odchodzi /
  5419.  
  5420.  
  5421.  
  5422. SCENA DRUGA
  5423.  
  5424. / Pokój w domu Kapuletów. Wchodzą Kapulet, Pani Kapulet, Marta i słudzy. /
  5425.  
  5426.  
  5427. KAPULET
  5428.  
  5429. / do Służącego /
  5430.  
  5431. Proś te osoby, co tu są spisane.
  5432.  
  5433. / Służący wychodzi. /
  5434.  
  5435. A waść dwudziestu biegłych zbierz kucharzy.
  5436.  
  5437.  
  5438. DRUGI SŁUŻĄCY
  5439.  
  5440. Nie będzie zły ani jeden, jaśnie panie, bo się przekonam wprzód o każdym, czy umie sobie oblizywać palce.
  5441.  
  5442.  
  5443. KAPULET
  5444.  
  5445. A to na co?
  5446.  
  5447.  
  5448. DRUGI SŁUŻĄCY
  5449.  
  5450. Zły to kucharz, jaśnie panie, co nie oblizuje sobie palców, o którym się więc przekonam, że tego nie umie, tego nie sprowadzę.
  5451.  
  5452.  
  5453. KAPULET
  5454.  
  5455. Ruszaj!
  5456.  
  5457. / Wychodzi Służący. /
  5458.  
  5459. Wątpię, czy wszystko na czas wygotujem.
  5460. Bodaj cię! Prawdaż to, że Julia poszła
  5461. Do ojca Laurentego?
  5462.  
  5463.  
  5464. MARTA
  5465.  
  5466. Poszła, panie.
  5467.  
  5468.  
  5469. KAPULET
  5470.  
  5471. To dobrze; może on co dla niej wskóra.
  5472. Cięta, uparta to skóra na buty.
  5473.  
  5474. / Wchodzi Julia. /
  5475.  
  5476.  
  5477. MARTA
  5478.  
  5479. Patrz pan, jak raźnie wraca od spowiedzi.
  5480.  
  5481.  
  5482. KAPULET
  5483.  
  5484. No, sekutnico, gdzie żeś to bywała?
  5485.  
  5486.  
  5487. JULIA
  5488.  
  5489. Gdzie mię żałować nauczono, panie,
  5490. Za grzech uporu i nieposłuszeństwa
  5491. Naprzeciw woli twojej. Świątobliwy
  5492. Kapłan Laurenty kazał mi się rzucić
  5493. Do twych nóg i o przebaczenie prosić.
  5494. Przebacz mi, ojcze! będę już uległa.
  5495.  
  5496.  
  5497. KAPULET
  5498.  
  5499. Niech tam kto pójdzie prosić pana hrabię:
  5500. Jutro mieć muszę spleciony ten węzeł.
  5501.  
  5502.  
  5503. JULIA
  5504.  
  5505. Spotkałam hrabię w celi Laurentego
  5506. I okazałam mu miłość, jak mogłam,
  5507. Nie przekraczając granicy skromności.
  5508.  
  5509.  
  5510. KAPULET
  5511.  
  5512. To co innego; tak, to dobrze, powstań;
  5513. Tak być powinno, tak córce przystoi.
  5514. Prosić tu hrabię, żeby przyszedł zaraz.
  5515. Dalipan, święty to człek z tego mnicha;
  5516. Słusznie mu całe miasto cześć oddaje.
  5517.  
  5518.  
  5519. JULIA
  5520.  
  5521. Marto, pójdź ze mną do mego pokoju.
  5522. Wszak mi pomożesz przymierzyć przyborów,
  5523. Jakie na jutro uznasz za stosowne?
  5524.  
  5525.  
  5526. PANI KAPULET
  5527.  
  5528. Po co dziś? jutro będzie dosyć czasu.
  5529.  
  5530.  
  5531. KAPULET
  5532.  
  5533. Idź z nią, idź, jutro pójdziem do kościoła.
  5534.  
  5535. / Julia z Martą wychodzi. /
  5536.  
  5537.  
  5538. PANI KAPULET
  5539.  
  5540. Nie wiem, czy zdążym z przygotowaniami;
  5541. Już wieczór.
  5542.  
  5543.  
  5544. KAPULET
  5545.  
  5546. Nie troszcz się; dojrzę wszystkiego
  5547. I wszystko będzie dobrze, za to ręczę.
  5548. Idź do Juleczki, pomóż jej się przebrać.
  5549. Ja się tej nocy nie położę; będę
  5550. Na ten raz pełnił urząd gospodyni.
  5551. Hej, służba! Cóż to? wszyscy się rozeszli?
  5552. Mniejsza z tym, pójdę sam hrabię uprzedzić
  5553. O zaszłej zmianie. Lekko mi na sercu,
  5554. Że się ten kozioł przecie opamiętał.
  5555.  
  5556. / Wychodzą. /
  5557.  
  5558.  
  5559.  
  5560. SCENA TRZECIA
  5561.  
  5562. / Pokój Julii. Wchodzi Julia i Marta. /
  5563.  
  5564.  
  5565. JULIA
  5566.  
  5567. Tak, ten strój wezmę. Ale, złota nianiu,
  5568. Proszę cię, zostaw mię na tę noc samą,
  5569. Bo dużo muszę pacierzy odmówić
  5570. Dla uproszenia sobie względów niebios
  5571. Nad moim stanem, jak wiesz, pełnym grzechu.
  5572.  
  5573. / Wchodzi Pani Kapulet. /
  5574.  
  5575.  
  5576. PANI KAPULET
  5577.  
  5578. Takeś zajęta? Mam–że ci dopomóc?
  5579.  
  5580.  
  5581. JULIA
  5582.  
  5583. Nie, pani; jużeśmy we dwie wybrały,
  5584. Co mi na jutro może być potrzebne.
  5585. Pozwól, bym teraz sama pozostała,
  5586. I niechaj Marta spędzi tę noc z tobą.
  5587. Pewnam, że wszyscy macie dość roboty
  5588. Przy tym tak nagłym obchodzie.
  5589.  
  5590.  
  5591. PANI KAPULET
  5592.  
  5593. Dobranoc!
  5594. Połóż się, spocznij; potrzebujesz tego.
  5595.  
  5596. / Wychodzą Pani Kapulet i Marta. /
  5597.  
  5598.  
  5599. JULIA
  5600.  
  5601. Dobranoc! Bóg wie, kiedy się zobaczym.
  5602. Zimny dreszcz trwogi na wskroś mię przejmuje
  5603. I jakby mrozi we mnie ciepło życia.
  5604. Zawołam na nie, by mnie pokrzepiły;
  5605. Nianiu! I po cóż tu ona? Straszliwy
  5606. Ten czyn wymaga właśnie samotności.
  5607. Ha! pójdź, flakonie!
  5608. Gdyby jednakże ten płyn nie skutkował?
  5609. Miałażbym gwałtem z hrabią być złączona?
  5610. Nie, nie, ucieczka w tym: leż tu w odwodzie.
  5611.  
  5612. / kładzie na stole sztylet /
  5613.  
  5614. A gdyby też to miała być trucizna,
  5615. Którą mi ksiądz ten zręcznie śmierć chce zadać,
  5616. By ujść zarzutu, że dał ślub kobiecie,
  5617. Którą już pierwej zaślubił z kim innym?
  5618. To by być mogło; ale nie, tak nie jest,
  5619. Bo jego świętość jest wypróbowana,
  5620. I nawet myśli tej nie chcę przypuszczać.
  5621. Lecz gdybym w grobie się ocknęła pierwej,
  5622. Nim mię Romeo przyjdzie oswobodzić?
  5623. To byłoby okropnie!
  5624. Nie udusiłażbym się wśród tych sklepień,
  5625. Gdzie nigdy zdrowe nie wnika powietrze,
  5626. I nie umarłażbym wprzód, nim Romeo
  5627. Przyjdzie na pomoc? A choćbym i żyła,
  5628. Czyliżby straszny wpływ nocy i śmierci,
  5629. Którą dokoła będę otoczona,
  5630. Obok wrażenia, jakie sprawić musi
  5631. Samaż miejscowość tego sklepionego
  5632. Starożytnego lochu, w którym kości
  5633. Zmarłych mych przodków od lat niepamiętnych
  5634. Nagromadzone leżą, kędy świeżo
  5635. Złożony Tybalt gnije pod całunem;
  5636. I kędy nocą, o pewnych godzinach,
  5637. Duchy, jak mówią odbywają schadzki;
  5638. Niestety! czyliżby prawdopodobnie
  5639. To wszystko, gdybym wcześniej się ocknęła,
  5640. A potem zapach trupi, krzyk podobny
  5641. Do tego, jaki wydaje ów korzeń
  5642. Ziela pokrzyku, gdy się go wyrywa,
  5643. Krzyk wprawiający ludzi w obłąkanie,
  5644. Czyliżby wszystko to, w razie ocknienia
  5645. Nie pomieszało mi zmysłów? Czyliżbym
  5646. Po szalonemu nie igrała wtedy
  5647. Z kośćmi mych przodków? nie poszła się pieścić
  5648. Z trupem Tybalta? i w tym rozstrojeniu
  5649. Nie rozbiłażbym sobie rozpaczliwie
  5650. Głowy piszczelą którego z pradziadów
  5651. Jak pałką? Patrzcie! patrzcie! zdaje mi się,
  5652. Że duch Tybalta widzę ścigający
  5653. Romea za to, że go wygnał z ciała.
  5654. Stój! stój, Tybalcie!
  5655.  
  5656. / przytyka flakon do ust /
  5657.  
  5658. Do ciebie, mój luby,
  5659. Spełniam ten toast zbawienia lub zguby.
  5660.  
  5661. / Wypija napój i rzuca się na łóżko. /
  5662.  
  5663.  
  5664.  
  5665. SCENA CZWARTA
  5666.  
  5667. / Sala w domu Kapuletów. Wchodzą Pani Kapulet i Marta. /
  5668.  
  5669.  
  5670. PANI KAPULET
  5671.  
  5672. Weź te półmiski i wydaj korzenie.
  5673.  
  5674.  
  5675. MARTA
  5676.  
  5677. Piekarz o pigwy woła i daktyle.
  5678.  
  5679. / Wchodzi Kapulet. /
  5680.  
  5681.  
  5682. KAPULET
  5683.  
  5684. Śpieszcie się, śpieszcie! Już drugi kur zapiał;
  5685. Poranny dzwonek ozwał się: to trzecia,
  5686. Dojrzyj ciast, moja Marto, nie szczędź przypraw.
  5687.  
  5688.  
  5689. MARTA
  5690.  
  5691. Co to za wścibstwo? Idź–że się pan przespać.
  5692. Dalipan, jutro się nam rozchorujesz
  5693. Z tego niewczasu.
  5694.  
  5695.  
  5696. KAPULET
  5697.  
  5698. Ani krzty! Do licha!
  5699. Nie wysypiałem się dla spraw mniej ważnych,
  5700. A przecież nigdy nie zachorowałem.
  5701.  
  5702.  
  5703. PANI KAPULET
  5704.  
  5705. Wiem ci ja dobrze, wiem, umiał jegomość
  5706. Swojego czasu myszkować; lecz teraz
  5707. Ja czuwam nad tym, abyś pan nie czuwał.
  5708.  
  5709. / Wychodzą Pani Kapulet i Marta. /
  5710.  
  5711.  
  5712. KAPULET
  5713.  
  5714. Zazdrosna sztuka!
  5715.  
  5716. / Wchodzą słudzy z rożnami, koszami i drzewem. /
  5717.  
  5718. Hej! co tam niesiecie?
  5719.  
  5720.  
  5721. PIERWSZY SŁUGA
  5722.  
  5723. Rzeczy do kuchni, ale nie wiem jakie.
  5724.  
  5725.  
  5726. KAPULET
  5727.  
  5728. Śpiesz się.
  5729.  
  5730. / Wychodzi Służący. /
  5731.  
  5732. Idź, wasze, suchszych szczap narąbać;
  5733. Piotr ci kloc wskaże po temu.
  5734.  
  5735.  
  5736. DRUGI SŁUGA
  5737.  
  5738. Jeżeli
  5739. O kloca idzie, to dość mnie samego;
  5740. Nie potrzebuję się zwracać do Piotra.
  5741.  
  5742. / wychodzi /
  5743.  
  5744.  
  5745. KAPULET
  5746.  
  5747. Masz słuszność; żywo! Wesołe ladaco!
  5748. Sam będziesz klocem. Dalipan, już dnieje
  5749. I hrabia będzie tu zaraz z muzyką.
  5750. Tak przyrzekł.
  5751.  
  5752. / Słychać muzykę. /
  5753.  
  5754. Otóż idzie; już go słychać.
  5755. Hej! Żono! Marto! Chodźcie tu! Hej! Marto!
  5756.  
  5757. / Wchodzi Marta. /
  5758.  
  5759. Idź, obudź Julkę, ubierz ją co żywo.
  5760. Ja pogawędzę tymczasem z Parysem.
  5761. Śpiesz się, nie marudź; pan młody już przyszedł.
  5762. Co tchu się zwijaj.
  5763.  
  5764. / wychodzi /
  5765.  
  5766.  
  5767.  
  5768. SCENA PIĄTA
  5769.  
  5770. / Pokój Julii. Julia w łóżku. Wchodzi Marta. /
  5771.  
  5772.  
  5773. MARTA
  5774.  
  5775. Panienko! Julciu! Jak się to zaspało!
  5776. Wstawaj gołąbku! Wstawaj! Wstydź się, śpiochu!
  5777. Panienko! duszko! rybko! Ani mrumru!
  5778. Chcesz, widzę, wyspać się za cały tydzień.
  5779. Jakbyś wiedziała, że ci hrabia Parys
  5780. Następnej nocy nie da oka zmrużyć.
  5781. Odpuść mi, Panie, amen! Jak śpi smacznie!
  5782. Muszę ją jednak zbudzić. Julciu! Julciu!
  5783. Niech no cię hrabia Parys tak zastanie,
  5784. To się dopiero zerwiesz. Cóż to? w sukni?
  5785. Jużeś ubrana i znów się pokładłaś?
  5786. Dosyć już tego! Julciu! Panno Julio! -
  5787. Ha! przez Bóg żywy! Na pomoc! na pomoc!
  5788. Ona nie żyje! O, ja nieszczęśliwa!
  5789. Po co mi było się rodzić? Na pomoc!
  5790. Choć trochę akwawity! Panie! Pani!
  5791.  
  5792. / Wchodzi Pani Kapulet. /
  5793.  
  5794.  
  5795. PANI KAPULET
  5796.  
  5797. Co za hałas?
  5798.  
  5799.  
  5800. MARTA
  5801.  
  5802. O dniu niefortunny!
  5803.  
  5804.  
  5805. PANI KAPULET
  5806.  
  5807. Mów, co się stało?
  5808.  
  5809.  
  5810. MARTA
  5811.  
  5812. Patrz, pani.
  5813.  
  5814.  
  5815. PANI KAPULET
  5816.  
  5817. O nieba!
  5818. O moje dziecię! o moja pociecho!
  5819. Wstań! odżyj albo umrę razem z tobą!
  5820. Na pomoc! wołaj pomocy!
  5821.  
  5822. / Wchodzi Kapulet. /
  5823.  
  5824.  
  5825. KAPULET
  5826.  
  5827. Co za guzdralstwo! Pan młody już czeka.
  5828.  
  5829.  
  5830. MARTA
  5831.  
  5832. Ona nie żyje; rozstała się z życiem!
  5833. O dniu żałosny!
  5834.  
  5835.  
  5836. PANI KAPULET
  5837.  
  5838. O dniu opłakany!
  5839. Ona nie żyje, nie żyje, nie żyje!
  5840.  
  5841.  
  5842. KAPULET
  5843.  
  5844. Puśćcie mię, niech zobaczę… Jak lód zimna;
  5845. Krew w niej zastygła; członki jej zdrętwiały…
  5846. Dawno już życie z tych ust uleciało.
  5847. Śmierć ją zwarzyła, jak mróz najpiękniejszy
  5848. Pierwiosnek w maju. Nieszczęsny ja starzec!
  5849.  
  5850.  
  5851. MARTA
  5852.  
  5853. O niefortunny dniu!
  5854.  
  5855.  
  5856. PANI KAPULET
  5857.  
  5858. O dniu boleści!
  5859.  
  5860.  
  5861. KAPULET
  5862.  
  5863. Śmierć ta, niszcząca wszystkie me nadzieje,
  5864. Głos mi tamuje i zamyka usta.
  5865.  
  5866. / Wchodzi Ojciec Laurenty i Parys z muzykantami. /
  5867.  
  5868.  
  5869. OJCIEC LAURENTY
  5870.  
  5871. Czy panna młoda już jest w pogotowiu
  5872. Iść do kościoła?
  5873.  
  5874.  
  5875. KAPULET
  5876.  
  5877. Iść, ale nie wrócić;
  5878. O synu, w wilię dnia twojego ślubu
  5879. Śmierć zaślubiła twą oblubienicę.
  5880. Patrz, oto leży ten kwiat w jej uścisku.
  5881. Śmierć jest mym zięciem, śmierć jest mym dziedzicem.
  5882. Umrę i wszystko jej oddam, bo wszystko
  5883. Oddaje śmierci, kto oddaje ducha.
  5884.  
  5885.  
  5886. PARYS
  5887.  
  5888. Tak dawnom wzdychał do tego poranku
  5889. I takiż widok czekał mię u mety!
  5890.  
  5891.  
  5892. PANI KAPULET
  5893.  
  5894. Dniu nienawistny, przeklęty! ohydny,
  5895. Stokroć obmierzły, jakiemu równego
  5896. W obiegu swoim czas jeszcze nie widział!
  5897. Jedno mieć tylko, jedno biedne dziecko,
  5898. Jedną uciechę i jedną pociechę.
  5899. I tę zabiera śmierć nielitościwa!
  5900.  
  5901.  
  5902. MARTA
  5903.  
  5904. O smutny, smutny dniu! o dniu żałosny!
  5905. Najopłakańszy, najniefortunniejszy,
  5906. Jaki widziałam w życiu kiedykolwiek!
  5907. O dniu! o smutny dniu! O dniu żałosny!
  5908. Nie było nigdy jeszcze dnia takiego.
  5909. O! stokroć smutny dniu, stokroć żałosny!
  5910.  
  5911.  
  5912. PARYS
  5913.  
  5914. Okrutna, sroga świętokradzka śmierci!
  5915. Tyś mię podeszła, obdarła, zgnębiła.
  5916. Przez ciebiem niebo stracił, okrutnico!
  5917. O Julio! luba! życie! już nie życie.
  5918. Nie mniej jednakże luba i po śmierci!
  5919.  
  5920.  
  5921. KAPULET
  5922.  
  5923. Zawistny, twardy, niecny, zbójczy losie!
  5924. Po cóż ci, po co było tak tyrańsko
  5925. Wniwecz obracać naszą uroczystość!
  5926. O moje dziecko! raczej duszo moja,
  5927. Nie moje dziecko, bo dziecko jest trupem;
  5928. I wraz z nim cała pociech mych ostoja,
  5929. Cały wdzięk życia stał się śmierci łupem!
  5930.  
  5931.  
  5932. OJCIEC LAURENTY
  5933.  
  5934. Przestańcie! Rozpacz nie leczy rozpaczy.
  5935. Nadobne dziecię to było własnością
  5936. Zarówno nieba, jak i waszą, niebo
  5937. Zabrało swoją część; tym lepiej dla niej,
  5938. Wyście nie mogli waszej części ziemskiej
  5939. Ustrzec od śmierci, ale część jej lepszą
  5940. Niebo zachowa w wiekuistym życiu.
  5941. Jej wywyższenie było szczytem waszych
  5942. Życzeń i dążeń. W nim zakładaliście
  5943. Swój raj na ziemi i płaczecie teraz,
  5944. I rozpaczacie, widząc ją wzniesioną
  5945. Ponad obłoki do istnego raju?
  5946. O, zła to miłość jęczeć z żalu wtedy,
  5947. Kiedy tym, których kochamy, jest dobrze.
  5948. Nie ta dziewica dobrze poszła za mąż,
  5949. Co długie lata przeżyła w zamęściu,
  5950. Lecz ta, co młodo zamężną umiera.
  5951. Połóżcie tamę łzom i umaiwszy
  5952. To piękne ciało liśćmi rozmarynu,
  5953. Każcie je, wedle zwyczaju, niebawem
  5954. W świątecznych szatach zanieść do kościoła.
  5955. Świętymi wprawdzie są boleści prawa,
  5956. Przecież rozsądek z łez się naigrawa.
  5957.  
  5958.  
  5959. KAPULET
  5960.  
  5961. Cośmy na gody poprzysposabiali,
  5962. To musi teraz posłużyć na pogrzeb;
  5963. Weselna uczta zamieni się w stypę,
  5964. Dźwięk strun w jęk dzwonów, pieśni w smętne treny,
  5965. Mirtowy wieniec martwą skroń otoczy,
  5966. Słowem, wszystko się w opak przeistoczy.
  5967.  
  5968.  
  5969. OJCIEC LAURENTY
  5970.  
  5971. Wyjdźcie stąd, państwo, i ty, hrabio, także.
  5972. Niech się gotuje każdy odprowadzić
  5973. Te piękne zwłoki na wieczny spoczynek.
  5974. Snadź niebo na was o coś zagniewane;
  5975. Nie jątrzcież jego gniewu jeszcze gorzej
  5976. Oporem przeciw świętej woli bożej.
  5977.  
  5978. / Wychodzą Kapulet, Pani Kapulet, Parys i Ojciec Laurenty. /
  5979.  
  5980.  
  5981. PIERWSZY MUZYKANT
  5982.  
  5983. Trzeba nam podobno schować dudy w miech i wynieść się za drzwi.
  5984.  
  5985.  
  5986. MARTA
  5987.  
  5988. Tak, tak, schowajcie swoje instrumenta,
  5989. Poczciwi ludzie, nie ma tu co robić.
  5990.  
  5991.  
  5992. DRUGI MUZYKANT
  5993.  
  5994. Możeć się jeszcze co znajdzie.
  5995.  
  5996. / Wchodzi Piotr. /
  5997.  
  5998.  
  5999. PIOTR
  6000.  
  6001. Zagrajcie mi na basetli, panowie muzykanci, zagrajcie mi na basetli, jeżeli mi dobrze życzycie.
  6002.  
  6003.  
  6004. PIERWSZY MUZYKANT
  6005.  
  6006. Dlaczego na basetli?
  6007.  
  6008.  
  6009. PIOTR
  6010.  
  6011. Bo moja dusza gra teraz na drumli. Zagrajcie mi co smętnie skocznego dla rozweselenia.
  6012.  
  6013.  
  6014. PIERWSZY MUZYKANT
  6015.  
  6016. Daj nam waść pokój; nie pora teraz do gędźby.
  6017.  
  6018.  
  6019. PIOTR
  6020.  
  6021. Nie chcecie zatem?
  6022.  
  6023.  
  6024. PIERWSZY MUZYKANT
  6025.  
  6026. Nie.
  6027.  
  6028.  
  6029. PIOTR
  6030.  
  6031. Czekajcie, zapłacę wam za to.
  6032.  
  6033.  
  6034. PIERWSZY MUZYKANT
  6035.  
  6036. Czym takim?
  6037.  
  6038.  
  6039. PIOTR
  6040.  
  6041. Nie brzęczącą monetą, jak mi Bóg miły! ale bitą monetą; monetą godną rzępołów.
  6042.  
  6043.  
  6044. PIERWSZY MUZYKANT
  6045.  
  6046. To my się waćpanu równą monetą odpłacimy; monetą godną lokajów.
  6047.  
  6048.  
  6049. PIOTR
  6050.  
  6051. Wprzód ja wam lokajską klingą zagram po brzuchu.
  6052.  
  6053.  
  6054. DRUGI MUZYKANT
  6055.  
  6056. Schowaj, waćpan, swój rożen, a wydobądź lepiej swój dowcip.
  6057.  
  6058.  
  6059. PIOTR
  6060.  
  6061. Strzeżcie się ostrza mego dowcipu, bo was przeszyje na wylot. Baczność!
  6062.  
  6063. / śpiewa /
  6064.  
  6065.  
  6066. Gdy z piersi płynie jęk,
  6067. A serce żal zakrwawia,
  6068. Muzyki srebrny dźwięk…
  6069.  
  6070. Dlaczego srebrny dźwięk? Dlaczego muzyki srebrny dźwięk? Cóż waść na to, mości Barania Kiszko?
  6071.  
  6072.  
  6073. PIERWSZY MUZYKANT
  6074.  
  6075. Już–ci dlatego, że srebro ma dźwięk miły.
  6076.  
  6077.  
  6078. PIOTR
  6079.  
  6080. Pleciesz! a waść co na to, mości Klawicymbale?
  6081.  
  6082.  
  6083. DRUGI MUZYKANT
  6084.  
  6085. Dlatego sądzę, że muzykanci grają za srebro.
  6086.  
  6087.  
  6088. PIOTR
  6089.  
  6090. Pleciesz także! A waść co o tym sądzisz, mości Kaleczyuchu?
  6091.  
  6092.  
  6093. TRZECI MUZYKANT
  6094.  
  6095. Nie wiem doprawdy, co o tym sądzić.
  6096.  
  6097.  
  6098. PIOTR
  6099.  
  6100. O, przepraszam, zapomniałem, że jesteś śpiewakiem. No, to ja powiem za ciebie: „Muzyki srebrny dźwięk” mówi się dlatego, że muzykanci rzadko kiedy złoto za muzykę dostają.
  6101.  
  6102. / wychodzi śpiewając /
  6103.  
  6104. Muzyki srebrny dźwięk
  6105. Natychmiast ulgę sprawia.
  6106.  
  6107.  
  6108. PIERWSZY MUZYKANT
  6109.  
  6110. Cóż to za bezczelny łotr z tego hultaja!
  6111.  
  6112.  
  6113. DRUGI MUZYKANT
  6114.  
  6115. Pal go kaci! Zejdźmy tam na dół wmieszać się między orszak żałobny i czekać, rychło co spadnie z półmiska.
  6116.  
  6117. / Wychodzą. /
  6118.  
  6119.  
  6120.  
  6121.  
  6122. AKT PIĄTY
  6123.  
  6124.  
  6125.  
  6126. SCENA PIERWSZA
  6127.  
  6128. / Mantua. Ulica. Wchodzi Romeo. /
  6129.  
  6130.  
  6131. ROMEO
  6132.  
  6133. Jeżeli można ufać sennym wróżbom,
  6134. Wkrótce mię czeka jakaś wieść radosna.
  6135. Król mego łona oddycha swobodnie
  6136. I duch mój przez dzień cały niezwyczajnie
  6137. Lekkim nad ziemię wznosi się polotem:
  6138. Śniłem, że moja ukochana przyszła
  6139. I że znalazła mię nieżywym (dziwny
  6140. Sen, co pozwala myśleć umarłemu!),
  6141. Lecz ona swymi pocałowaniami
  6142. Tyle tchu wlała w martwe moje usta,
  6143. Żem nagle odżył i został cesarzem.
  6144. Ach, jakże słodką jest miłość naprawdę,
  6145. Kiedy jej mara taką rozkosz sprawia!
  6146.  
  6147. / Wchodzi Baltazar. /
  6148.  
  6149. Wieści z Werony! - Cóż tam, Baltazarze?
  6150. Czy mi przynosisz list od Laurentego?
  6151. Co robi Julia? Czy zdrów jest mój ojciec?
  6152. Jak się ma Julia? Po raz drugi pytam.
  6153. Bo nie ma złego, jeśli jej jest dobrze.
  6154.  
  6155.  
  6156. BALTAZAR
  6157.  
  6158. Wszystko więc dobrze, bo jej już źle nie jest;
  6159. Ciało jej leży w lochach Kapuletów,
  6160. A duch jej gości między aniołami.
  6161. Widziałem, jak ją złożono do sklepień,
  6162. I wziąłem pocztę, aby o tym panu
  6163. Donieść czym prędzej. Przebacz pan, że taką
  6164. Złą wieść przynoszę; wszakże uwiadomić
  6165. Pana o wszystkim byłem w obowiązku.
  6166.  
  6167.  
  6168. ROMEO
  6169.  
  6170. Maż to być prawdą? Drwię sobie z was, gwiazdy!
  6171. Wszak wiesz, gdzie mieszkam? Przynieś mi papieru
  6172. I atramentu, idź potem na pocztę
  6173. Zamienić konie. Wyjeżdżam tej nocy.
  6174.  
  6175.  
  6176. BALTAZAR
  6177.  
  6178. Błagam cię, panie, zachowaj cierpliwość;
  6179. Wyglądasz blado, ponuro i wzrok twój
  6180. Coś niedobrego zapowiada.
  6181.  
  6182.  
  6183. ROMEO
  6184.  
  6185. Cicho.
  6186. Mylisz się; zostaw mię, zrób, com rozkazał.
  6187. Czy nie masz listu od księdza?
  6188.  
  6189.  
  6190. BALTAZAR
  6191.  
  6192. Nie, panie.
  6193.  
  6194.  
  6195. ROMEO
  6196.  
  6197. Mniejsza więc o to. Idź zamówić konie;
  6198. Wkrótce pospieszę za tobą.
  6199.  
  6200. / Wychodzi Baltazar. /
  6201.  
  6202. Tak Julio!
  6203. Tej jeszcze nocy spocznę przy twym boku:
  6204. O środek tylko idzie. O, jak prędko
  6205. Zły zamiar wnika w myśl zrozpaczonego!
  6206. Gdzieś niedaleko stąd mieszka aptekarz:
  6207. Przed paru dniami widziałem go, pomnę,
  6208. Jak zasępiony, w podartym odzieniu,
  6209. Przebierał zioła; zapadłe miał oczy.
  6210. Ciało od wielkiej nędzy jak wiór wyschłe.
  6211. W nikczemnym jego sklepiku żółw wisiał;
  6212. Wypchany aligator obok szczątków
  6213. Dziwnego kształtu ryb; na jego półkach
  6214. Leżała tu i ówdzie zbieranina
  6215. Próżnych flasz, słojów, zielonych czerepów,
  6216. Pęcherzów, stęchłych nasion; resztki sznurków
  6217. I zapleśniałe kawałki lukrecji.
  6218. Na widok tego pomyślałem sobie:
  6219. Komu by była potrzebna trucizna,
  6220. Której w Mantui sprzedaż gardłem karzą,
  6221. Niechajby przyszedł do tego hołysza,
  6222. On by dostarczył mu jej. Myśl ta była,
  6223. Niestety! wróżbą mej potrzeby własnej;
  6224. Sam w niej dziś jestem i tenże sam człowiek
  6225. Z potrzeby będzie musiał jej zaradzić.
  6226. Jeżeli się nie mylę, tu on mieszka;
  6227. Z powodu święta kram jego zamknięty —
  6228. Hej! aptekarzu!
  6229.  
  6230. / Wchodzi Aptekarz. /
  6231.  
  6232.  
  6233. APTEKARZ
  6234.  
  6235. Któż to woła takim
  6236. Donośnym głosem?
  6237.  
  6238.  
  6239. ROMEO
  6240.  
  6241. Zbliż się tu, człowieku,
  6242. Widzę, że jesteś w niezamożnym stanie;
  6243. Weź te czterdzieści dukatów, a daj mi
  6244. Drachmę trucizny takiej, co by mogła
  6245. Po wszystkich żyłach rozejść się od razu
  6246. I nienawistne życie odjąć temu,
  6247. Co jej zażyje; co by tak gwałtownie
  6248. Wygnała oddech z piersi, jak gwałtownie
  6249. Lontem dotknięty proch wypędza pocisk
  6250. Z czeluści działa.
  6251.  
  6252.  
  6253. APTEKARZ
  6254.  
  6255. Mam ja taki środek;
  6256. Ale w Mantui prawo śmiercią karze
  6257. Każdego, co się waży go udzielić.
  6258.  
  6259.  
  6260. ROMEO
  6261.  
  6262. Tak bardzo jesteś biedny, tak cię srodze
  6263. Los upośledza i boisz się umrzeć?
  6264. Głód z twych lic, z oczu patrzy niedostatek;
  6265. Łatana nędza wisi na twym grzbiecie;
  6266. Świat ci nie sprzyja ani prawo świata,
  6267. Bo świat nie dajeć prawa być bogatym;
  6268. Drwij więc z praw, przyjm to i przestań być biednym.
  6269.  
  6270.  
  6271. APTEKARZ
  6272.  
  6273. Ubóstwo, a nie chęć skłania mnie ulec.
  6274.  
  6275.  
  6276. ROMEO
  6277.  
  6278. Ubóstwo twoje też, nie chęć opłacam.
  6279.  
  6280.  
  6281. APTEKARZ
  6282.  
  6283. Weź pan to, rozczyń w jakimkolwiek płynie
  6284. I płyn ten wypij, a choćbyś miał siłę
  6285. Dwudziestu ludzi, wnet wyzioniesz ducha!
  6286.  
  6287.  
  6288. ROMEO
  6289.  
  6290. Oto masz złoto, tę truciznę zgubną
  6291. Dla duszy ludzkiej, która więcej zabójstw
  6292. Na tym obmierzłym świecie dokonywa
  6293. Niż owe marne preparata, których
  6294. Pod karą śmierci sprzedać ci nie wolno.
  6295. Nie ty mnie, ja ci sprzedałem truciznę.
  6296. Bądź zdrów: kup strawy i odziej się w mięso.
  6297. Kordiale, nie trucizno, pójdź mi służyć
  6298. U grobu Julii, bo tam cię mam użyć.
  6299.  
  6300. / Rozchodzą się. /
  6301.  
  6302.  
  6303.  
  6304. SCENA DRUGA
  6305.  
  6306. / Cela Ojca Laurentego. Ojciec Laurenty sam. /
  6307.  
  6308.  
  6309. BRAT JAN
  6310.  
  6311. / za sceną /
  6312.  
  6313. Otwórz, wielebny ojcze franciszkanie.
  6314.  
  6315.  
  6316. OJCIEC LAURENTY
  6317.  
  6318. Toć nie czyj inny głos, jak brata Jana.
  6319.  
  6320. / otwiera drzwi /
  6321.  
  6322. Witaj z Mantui! Cóż Romeo? Masz–li
  6323. Ustną odpowiedź jego czy na piśmie?
  6324.  
  6325. / Wchodzi Brat Jan. /
  6326.  
  6327.  
  6328. BRAT JAN
  6329.  
  6330. Kiedy za jednym bosym zakonnikiem
  6331. Naszej reguły, który miał iść ze mną
  6332. I był przy chorym, poszedłem na miasto
  6333. I jużem znalazł go, miejscy pachołcy
  6334. Podejrzewając, żeśmy byli w domu
  6335. Tkniętym zarazą, opieczętowali
  6336. Drzwi i nie chcieli nas puścić na zewnątrz.
  6337. Nie mogłem się więc udać do Mantui.
  6338.  
  6339.  
  6340. OJCIEC LAURENTY
  6341.  
  6342. Któż tedy zaniósł mój list do Romea?
  6343.  
  6344.  
  6345. BRAT JAN
  6346.  
  6347. Nikt go nie zaniósł — oto jest; nie mogłem
  6348. Ani go posłać do Mantui, ani
  6349. Wam go odesłać, tak nas pilnowano.
  6350.  
  6351.  
  6352. OJCIEC LAURENTY
  6353.  
  6354. Nieszczęsny trafie! ten list był tak ważny!
  6355. Niedoręczenie go może fatalne
  6356. Skutki sprowadzić. Biegnij, bracie Janie;
  6357. Postaraj no się gdzie o drąg żelazny
  6358. I tu go przynieś.
  6359.  
  6360.  
  6361. BRAT JAN
  6362.  
  6363. Natychmiast przyniosę.
  6364.  
  6365.  
  6366. OJCIEC LAURENTY
  6367.  
  6368. Muszę czym prędzej spieszyć do grobowca.
  6369. W ciągu trzech godzin Julia się przebudzi.
  6370. Gniewać się na mnie będzie, żem Romea
  6371. Nie uwiadomił o tym, co się stało;
  6372. Ale napiszę do niego raz jeszcze
  6373. I tu ją skryję do jego przybycia.
  6374. Biedny ty prochu: w grobie już za życia!
  6375.  
  6376. / wychodzi /
  6377.  
  6378.  
  6379.  
  6380. SCENA TRZECIA
  6381.  
  6382. / Cmentarz, na nim grobowiec rodziny Kapuletów. Wchodzi Parys z Paziem, niosącym kwiaty i pochodnię. /
  6383.  
  6384.  
  6385. PARYS
  6386.  
  6387. Daj mi pochodnię, chłopcze, i idź z Bogiem,
  6388. Lub zgaś ją, nie chcę, żeby mię widziano.
  6389. Idź się położyć owdzie pod cisami
  6390. I ucho przyłóż do ziemi, a skoro
  6391. Usłyszysz czyje kroki na cmentarzu,
  6392. Którego ryty grunt łatwo je zdradzi,
  6393. Wtedy zagwizdnij na znak, że ktoś idzie.
  6394. Daj mi te kwiaty. Idź, zrób, jakem kazał.
  6395.  
  6396.  
  6397. PAŹ
  6398.  
  6399. Straszno mi będzie pozostać samemu
  6400. Wpośród cmentarza; jednakże spróbuję.
  6401.  
  6402. / oddala się /
  6403.  
  6404.  
  6405. PARYS
  6406.  
  6407. Drogi mój kwiecie, kwieciem posypuję
  6408. Twe oblubieńcze łoże. Baldachimem
  6409. Twym są, niestety, głazy i proch marny,
  6410. Które ożywczą wodą co noc zroszę
  6411. Lub, gdy jej braknie, łzami mej rozpaczy
  6412. I tak co nocy na twoją mogiłę
  6413. Kwiat będę sypał i gorzkie łzy ronił.
  6414.  
  6415. / Paź gwiżdże. /
  6416.  
  6417. Chłopiec mój daje hasło; ktoś się zbliża.
  6418. Czyjaż to stopa śmie nocą tu zmierzać
  6419. I ten żałobny mój przerywać obrzęd?
  6420. Z pochodnią nawet! Odstąpmy na chwilę.
  6421.  
  6422. / Oddala się. Wchodzi Romeo i Baltazar z pochodnią, oskardem itp. /
  6423.  
  6424.  
  6425. ROMEO
  6426.  
  6427. Podaj mi oskard i drąg. Weź to pismo;
  6428. Oddasz je memu ojcu jak najraniej.
  6429. Daj no pochodnię. Co bądź tu usłyszysz
  6430. Albo zobaczysz, pamiętaj, jeżeli
  6431. Miłe ci życie, pozostać z daleka
  6432. I nie przerywać biegu mej czynności.
  6433. W to łoże śmierci wejść chcę częścią po to,
  6434. Aby zobaczyć tę, co w nim spoczywa,
  6435. Lecz głównie po to, aby zdjąć z jej palca
  6436. Szacowny pierścień, który mi do czegoś
  6437. Ważnego nieodbicie jest potrzebny.
  6438. Idź więc, zastosuj się do moich życzeń.
  6439. Gdybyś zaś, płochą zdjęty ciekawością,
  6440. Wrócił podglądać dalsze moje kroki,
  6441. Na Boga, wszystkie kości bym ci roztrząsł
  6442. I posiał nimi ten niesyty cmentarz.
  6443. Umysł mój dziko jest usposobiony,
  6444. Niepowstrzymaniej i nieubłaganiej
  6445. Niż głodny tygrys lub wzburzone morze.
  6446.  
  6447.  
  6448. BALTAZAR
  6449.  
  6450. Odejdę, panie, i będęć posłuszny.
  6451.  
  6452.  
  6453. ROMEO
  6454.  
  6455. Okażesz mi tym przyjaźń. Weź ten worek,
  6456. Poczciwy chłopcze, bądź zdrów i szczęśliwy.
  6457.  
  6458.  
  6459. BALTAZAR
  6460.  
  6461. / na stronie /
  6462.  
  6463. Bądź jak bądź, stanę tu gdzie na uboczu,
  6464. Bo mu zły jakiś zamiar patrzy z oczu.
  6465.  
  6466. / oddala się /
  6467.  
  6468.  
  6469. ROMEO
  6470.  
  6471. Czarna pieczaro, o! ty wnętrze śmierci,
  6472. Tuczne najdroższym na tej ziemi szczątkiem,
  6473. Otwórz mi swoją zardzewiałą paszczę,
  6474. A ja ci nową żertwę rzucę za to.
  6475.  
  6476. / odbija drzwi grobowca /
  6477.  
  6478.  
  6479. PARYS
  6480.  
  6481. To ten wygnany, zuchwały Monteki,
  6482. Co zamordował Tybalta, po którym
  6483. Żal, jak mniemają, sprowadził śmierć Julii;
  6484. I on tu przyszedł knuć jeszcze zamachy
  6485. Przeciw umarłym; muszę go powstrzymać,
  6486.  
  6487. / postępuje naprzód /
  6488.  
  6489. Spuść świętokradzką dłoń, niecny Monteki!
  6490. Możeż się zemsta aż za grób rozciągać?
  6491. Skazany zbrodniu, aresztuję ciebie;
  6492. Bądź mi posłuszny i pójdź; musisz umrzeć.
  6493.  
  6494.  
  6495. ROMEO
  6496.  
  6497. Muszę, zaprawdę, i po tom tu przyszedł.
  6498. Młodzieńcze, nie drażń człowieka w rozpaczy;
  6499. Zostaw mię, odejdź; pomyśl o tych zmarłych
  6500. I zadrżyj. Błagam cię na wszystkie względy,
  6501. Nie wal nowego grzechu na mą głowę,
  6502. Przyprowadzając mię do pasji; odejdź!
  6503. Na Boga, życzę ci lepiej niż sobie;
  6504. Bom ja tu przyszedł przeciw sobie zbrojny.
  6505. O! odejdź, odejdź! żyj i powiedz potem:
  6506. „Z łaski szaleńca cieszę się żywotem.”
  6507.  
  6508.  
  6509. PARYS
  6510.  
  6511. Za nic mam wszelkie twoje przełożenia
  6512. I aresztuję cię jako złoczyńcę.
  6513.  
  6514.  
  6515. ROMEO
  6516.  
  6517. Wyzywasz moją wściekłość, broń się zatem.
  6518.  
  6519. / walczą /
  6520.  
  6521.  
  6522. PAŹ
  6523.  
  6524. O nieba! biją się, biegnę po wartę.
  6525.  
  6526. / wychodzi /
  6527.  
  6528.  
  6529. PARYS
  6530.  
  6531. / padając /
  6532.  
  6533. Zabity jestem. O, jeśli masz litość,
  6534. Otwórz grobowiec i złóż mnie przy Julii.
  6535.  
  6536. / umiera /
  6537.  
  6538.  
  6539. ROMEO
  6540.  
  6541. Stanieć się zadość. Lecz któż to jest taki?
  6542. To hrabia Parys, Merkucja plemiennik!
  6543. Cóż to mi w drodze prawił mój służący?
  6544. Lecz wtedy moja nieprzytomna dusza
  6545. Uwagi na to nie zwróciła; Parys,
  6546. Mówił, podobno miał zaślubić Julię.
  6547. Czy on to mówił? czy mi się to śniło?
  6548. Czyli też jestem w obłąkaniu myśląc,
  6549. Że jego wzmianka o Julii tak brzmiała?
  6550. Daj mi uścisnąć twą dłoń, o ty, w jedną
  6551. Księgę niedoli ze mną zapisany!
  6552. Złożę twe zwłoki w tryumfalnym grobie.
  6553. W grobie? nie, młoda ofiaro, nie w grobie,
  6554. W latarni raczej, bo tu Julia leży;
  6555. A blask jej wdzięków zmienia to sklepienie
  6556. W przybytek światła. Spoczywaj w spokoju,
  6557. Trupie, rękami trupa pogrzebany!
  6558.  
  6559. / składa ciało Parysa w grobowcu /
  6560.  
  6561. Mówią, że nieraz ludzie bliscy śmierci
  6562. Miewali chwile wesołe; ich stróże
  6563. Zwą to ostatnim przedśmiertnym wybłyskiem;
  6564. Coś podobnego i u mnie się zdarza?
  6565. Julio! kochanko moja! moja żono!
  6566. Śmierć, co wyssała miód twojego tchnienia,
  6567. Wdzięków twych zatrzeć nie zdołała jeszcze.
  6568. Nie jesteś jeszcze zwyciężoną: karmin,
  6569. Ten sztandar wdzięków, nie przestał powiewać
  6570. Na twoich licach i bladej swej flagi
  6571. Zniszczenie na nich jeszcze nie zatknęło.
  6572. Tybalcie, tyż to śpisz pod tym całunem?
  6573. Mogęż czym lepszym zadość ci uczynić,
  6574. Jak że tą ręką, co zabiła ciebie,
  6575. Przetnę dni tego, co był twoim wrogiem?
  6576. Przebacz mi, przebacz, Tybalcie! Ach, Julio!
  6577. Jakżeś ty jeszcze piękna! Mam–że myśleć,
  6578. Że bezcielesna nawet śmierć ulega
  6579. Wpływom miłości? że chudy ten potwór
  6580. W ciemnicy tej cię trzyma jak kochankę?
  6581. Bojąc się tego, zostanę przy tobie
  6582. I nigdy, nigdy już nie wyjdę z tego
  6583. Pałacu nocy; tu, tu mieszkać będę
  6584. Pośród twojego orszaku - robactwa.
  6585. Tu sobie stałą założę siedzibę,
  6586. Gdy z tego ciała znużonego światem
  6587. Otrząsnę jarzmo gwiazd zawistnych. Oczy,
  6588. Spojrzyjcie po raz ostatni! ramiona,
  6589. Po raz ostatni zegnijcie się w uścisk!
  6590. A wy, podwoje tchu, zapieczętujcie
  6591. Pocałowaniem akt sojuszu z śmiercią
  6592. Na wieczne czasy mający się zawrzeć!
  6593. Pójdź, ty niesmaczny, cierpki przewodniku!
  6594. Blady sterniku, pójdź rzucić o skały
  6595. Falami życia skołataną łódkę!
  6596. Do ciebie, Julio!
  6597.  
  6598. / pije /
  6599.  
  6600. Walny aptekarzu!
  6601. Płyn twój skutkuje: całując — umieram.
  6602.  
  6603. / umiera /
  6604.  
  6605. / Wchodzi Ojciec Laurenty z przeciwnej strony cmentarza, z latarnią, drągiem żelaznym i rydlem. /
  6606.  
  6607.  
  6608. OJCIEC LAURENTY
  6609.  
  6610. Święty Franciszku, wspieraj mię! Jak często
  6611. O takiej porze stare moje stopy
  6612. O głazy grobów potrącały! Kto tu?
  6613.  
  6614.  
  6615. BALTAZAR
  6616.  
  6617. Przyjaciel, który was dobrze zna, ojcze.
  6618.  
  6619.  
  6620. OJCIEC LAURENTY
  6621.  
  6622. Bóg z tobą! Powiedz mi, mój przyjacielu,
  6623. Co znaczy owa pochodnia świecąca
  6624. Chyba robakom i bezoczym czaszkom?
  6625. Nie tlejeż ona w grobach Kapuletów?
  6626.  
  6627.  
  6628. BALTAZAR
  6629.  
  6630. Tam właśnie; jest tam i mój pan, któremu
  6631. Sprzyjacie, ojcze.
  6632.  
  6633.  
  6634. OJCIEC LAURENTY
  6635.  
  6636. Kto taki?
  6637.  
  6638.  
  6639. BALTAZAR
  6640.  
  6641. Romeo.
  6642.  
  6643.  
  6644. OJCIEC LAURENTY
  6645.  
  6646. Jak dawno on tam jest?!
  6647.  
  6648.  
  6649. BALTAZAR
  6650.  
  6651. Od pół godziny.
  6652.  
  6653.  
  6654. OJCIEC LAURENTY
  6655.  
  6656. Pójdź ze mną, bracie, do tych sklepień.
  6657.  
  6658.  
  6659. BALTAZAR
  6660.  
  6661. Nie śmiem;
  6662. Bo mi pan kazał odejść i straszliwie
  6663. Zagroził śmiercią, jeśli tu zostanę
  6664. I kroki jego ważę się podglądać.
  6665.  
  6666.  
  6667. OJCIEC LAURENTY
  6668.  
  6669. Zostań więc, ja sam pójdę. Drżę z obawy,
  6670. Czy się nie stało co nieszczęśliwego.
  6671.  
  6672.  
  6673. BALTAZAR
  6674.  
  6675. Gdym drzymał, leżąc owdzie pod cisami,
  6676. Marzyło mi się, że mój pan z kimś walczył
  6677. I że pokonał tamtego.
  6678.  
  6679.  
  6680. OJCIEC LAURENTY
  6681.  
  6682. / postępując naprzód /
  6683.  
  6684. Romeo!
  6685. Na miłość boską, czyjaż to krew broczy
  6686. Kamienne wnijście do tego grobowca?
  6687. Czyjeż to miecze samopas rzucone
  6688. Leżą u tego siedliska pokoju?
  6689.  
  6690. / wchodzi do grobowca /
  6691.  
  6692. Romeo! blady! — Parys! i on także!
  6693. I krwią zalany? Ach! cóż za fatalność
  6694. Tak opłakany zrządziła wypadek! —
  6695. Julia się budzi.
  6696.  
  6697.  
  6698. JULIA
  6699.  
  6700. / budząc się i podnosząc /
  6701.  
  6702. O pocieszycielu!
  6703. Gdzie mój kochanek? Wiem, gdzie być powinnam
  6704. I tam też jestem; lecz gdzie mój Romeo?
  6705.  
  6706. / Hałas za sceną. /
  6707.  
  6708.  
  6709. OJCIEC LAURENTY
  6710.  
  6711. Cóż to za hałas? Julio, wyjdźmy z tego
  6712. Mieszkania śmierci, zgrozy i zniszczenia.
  6713. Potęga, której nikt z nas się nie oprze,
  6714. Wniwecz zamiary nasze obróciła.
  6715. Pójdź; twój mąż leży martwy obok ciebie.
  6716. I Parys także. Pójdź; pójdź; zaprowadzęć
  6717. Do monasteru świętych sióstr zakonnych.
  6718. Nie zwłócz, nie pytaj, bo warta nadchodzi.
  6719. Pójdź, biedna Julio!
  6720.  
  6721. / Znowu hałas. /
  6722.  
  6723. Nie mogę już czekać.
  6724.  
  6725. / wychodzi /
  6726.  
  6727.  
  6728. JULIA
  6729.  
  6730. Idź z Bogiem, starcze; idź, ja tu zostanę.
  6731. Cóż to jest? Czara w zaciśniętej dłoni
  6732. Mego kochanka? Truciznę więc zażył!
  6733. O skąpiec! Wypił wszystko; ani kropli
  6734. Nie pozostawił dla mnie! Przytknę usta
  6735. Do twych kochanych ust, może tam jeszcze
  6736. Znajdzie się jaka odrobina jadu,
  6737. Co mię zabije w upojeniu błogim.
  6738.  
  6739. / całuje go /
  6740.  
  6741. Twe usta ciepłe.
  6742.  
  6743.  
  6744. DOWÓDCA WARTY
  6745.  
  6746. / za sceną /
  6747.  
  6748. Gdzie to? pokaż, chłopcze.
  6749.  
  6750.  
  6751. JULIA
  6752.  
  6753. Idą, czas kończyć.
  6754.  
  6755. / chwytając sztylet Romea /
  6756.  
  6757. Zbawczy puginale!
  6758. Tu twoje miejsce.
  6759.  
  6760. / przebija się /
  6761.  
  6762. Tkwij w tym futerale.
  6763.  
  6764. / Pada na ciało Romea i umiera. Wchodzi warta z Paziem Parysa. /
  6765.  
  6766.  
  6767. PAŹ
  6768.  
  6769. Tu, tu w tym miejscu, gdzie płonie pochodnia.
  6770.  
  6771.  
  6772. DOWÓDCA WARTY
  6773.  
  6774. Ziemia zbroczona; obejdźcie w krąg cmentarz
  6775. I przytrzymajcie, kogo napotkacie.
  6776.  
  6777. / Wychodzi kilku ludzi z warty. /
  6778.  
  6779. Smutny widoku! tu hrabia zabity,
  6780. Tu Julia we krwi pływa, jeszcze ciepła,
  6781. Tylko co zmarła; ona, co przed dwoma
  6782. Dniami w tym grobie była pochowana.
  6783. Idźcie powiedzieć o tym księciu; śpieszcie,
  6784. Wy do Montekich, wy do Kapuletów,
  6785. A wy odbądźcie przegląd w innej stronie.
  6786.  
  6787. / Wychodzi kilku innych wartowników. /
  6788.  
  6789. Widzimy miejsce, gdzie zaszła ta zgroza,
  6790. Lecz w jaki sposób ona miała miejsce,
  6791. Tego nie możem pojąć bez objaśnień.
  6792.  
  6793. / Wchodzi kilku innych wartowników z Baltazarem. /
  6794.  
  6795.  
  6796. PIERWSZY WARTOWNIK
  6797.  
  6798. Oto Romea sługa, znaleźliśmy
  6799. Go na cmentarzu.
  6800.  
  6801.  
  6802. DOWÓDCA
  6803.  
  6804. Niech będzie pod strażą,
  6805. Dopóki książę nie nadejdzie.
  6806.  
  6807. / Wchodzi kilku innych wartowników, prowadząc Ojca Laurentego. /
  6808.  
  6809.  
  6810. DRUGI WARTOWNIK
  6811.  
  6812. Oto mnich jakiś drżący i płaczący;
  6813. Odebraliśmy mu ten drąg i rydel,
  6814. Kiedy się bokiem cmentarza wykradał.
  6815.  
  6816.  
  6817. DOWÓDCA
  6818.  
  6819. To jakiś ptaszek; trzymajcie go także.
  6820.  
  6821. / Wchodzi Książę ze swym orszakiem. /
  6822.  
  6823. Co za nieszczęście o tak rannej porze
  6824. Sen nasz przerwało i aż tu nas wzywa?
  6825.  
  6826. / Wchodzi Kapulet, Pani Kapulet i inne osoby. /
  6827.  
  6828.  
  6829. KAPULET
  6830.  
  6831. Jakiż być może powód tego zgiełku?
  6832.  
  6833.  
  6834. PANI KAPULET
  6835.  
  6836. Lud po ulicach wykrzykuje: „Julia!
  6837. Parys! Romeo!” i jedni przez drugich
  6838. Tłumnie tu dążą do naszego grobu.
  6839.  
  6840.  
  6841. KSIĄŻĘ
  6842.  
  6843. Cóż to za postrach rozruch ten sprowadza?!
  6844. Odpowiadajcie!
  6845.  
  6846.  
  6847. DOWÓDCA
  6848.  
  6849. Miłościwy Panie!
  6850. Oto zabity leży hrabia Parys!
  6851. Romeo martwy i Julia, wprzód zmarła,
  6852. A teraz ciepła z puginałem w piersi.
  6853.  
  6854.  
  6855. KSIĄŻĘ
  6856.  
  6857. Szukajcie, śledźcie sprawców tego mordu.
  6858.  
  6859.  
  6860. DOWÓDCA
  6861.  
  6862. Oto mnich jakiś i Romea sługa,
  6863. Których tu moi ludzie przytrzymali
  6864. I którzy mieli przy sobie narzędzia
  6865. Do odbijania grobów.
  6866.  
  6867.  
  6868. KAPULET
  6869.  
  6870. O nieba! żono, patrz, jak ją krew broczy!
  6871. Puginał zbłądził z drogi; oto bowiem
  6872. Pochwa od niego wisi przy Montekim;
  6873. Zamiast w nią trafić, trafił w pierś mej córki.
  6874.  
  6875.  
  6876. PANI KAPULET
  6877.  
  6878. Niestety! widok ten, jak odgłos dzwonu,
  6879. Ostrzega starość mą o chwili zgonu.
  6880.  
  6881. / Wchodzi Monteki i inne osoby. /
  6882.  
  6883.  
  6884. KSIĄŻĘ
  6885.  
  6886. Monteki, wcześnie wstałeś, aby ujrzeć
  6887. Nadziei swoich wcześniejszy upadek!
  6888.  
  6889.  
  6890. MONTEKI
  6891.  
  6892. Ach! miłościwy książę, żona moja
  6893. Zmarła tej nocy z tęsknoty za synem;
  6894. Jakiż cios jeszcze niebo mi przeznacza?
  6895.  
  6896.  
  6897. KSIĄŻĘ
  6898.  
  6899. Patrz, a zobaczysz!
  6900.  
  6901.  
  6902. MONTEKI
  6903.  
  6904. O niedobry synu!
  6905. Jak się ważyłeś w grób uprzedzić ojca?
  6906.  
  6907.  
  6908. KSIĄŻĘ
  6909.  
  6910. Zamknijcie usta żalowi na chwilę,
  6911. Póki zagadki tej nie rozwiążemy
  6912. I nie zbadamy jej źródła i wątku:
  6913. Wtedy sam stanę na skarg waszych czele
  6914. I będę waszej boleści heroldem.
  6915. Do samej śmierci. Proszę was o spokój
  6916. I niech ulegnie zły los cierpliwości.
  6917. Stawcie, na kogo pada podejrzenie.
  6918.  
  6919.  
  6920. OJCIEC LAURENTY
  6921.  
  6922. Ja to, o panie! lubo najmniej zdolny
  6923. Do popełnienia czegoś podobnego,
  6924. Jestem, ze względu na okoliczności,
  6925. Poszlakowany najprawdopodobniej
  6926. O dzieło tego okropnego mordu.
  6927. Staję więc jako własny oskarżyciel
  6928. I jako własny obrońca w tej sprawie,
  6929. By się potępić i usprawiedliwić.
  6930.  
  6931.  
  6932. KSIĄŻĘ
  6933.  
  6934. Mów, czegoś świadom.
  6935.  
  6936.  
  6937. OJCIEC LAURENTY
  6938.  
  6939. Zwięźle rzecz opowiem.
  6940. Bo tchnień mych pasmo krótsze jest zaiste
  6941. Niż długa powieść. Romeo, którego
  6942. Zwłoki tu leżą, był małżonkiem Julii,
  6943. A Julia była prawą jego żoną;
  6944. Jam ich zaślubił, a dniem tajemnego
  6945. Ich połączenia był ów dzień nieszczęsnej
  6946. Tybalta śmierci, która nowożeńca
  6947. Wygnała z miasta; i ten to był powód
  6948. Cierpienia Julii, nie żal po Tybalcie.
  6949.  
  6950. / do Kapuletów /
  6951.  
  6952. Wy, chcąc oddalić od niej chmury smutku,
  6953. Zaręczyliście ją i do małżeństwa
  6954. Z hrabią Parysem chcieliście ją zmusić.
  6955. W tej alternacie przyszła ona do mnie
  6956. I nalegała usilnymi prośby
  6957. O doradzenie jej jakiego środka,
  6958. Co by od tego powtórnego związku
  6959. Mógł ją uwolnić; w przeciwnym zaś razie
  6960. Chciała w mej celi życie sobie odjąć.
  6961. Dałem jej tedy, ufny w mojej sztuce,
  6962. Usypiające krople, których skutek
  6963. Bynajmniej mię nie zawiódł, bo jej nadał
  6964. Pozór umarłej. Napisałem przy tym
  6965. List do Romea, wzywając go, aby
  6966. Dzisiejszej nocy, o tej porze, w której
  6967. Działanie owych kropel miało ustać,
  6968. Zszedł się tu ze mną dla wyswobodzenia
  6969. Tej, co mu dała taki dowód wiary,
  6970. Z tymczasowego jej grobu. Traf zrządził,
  6971. Że brat Jan, który z listem był wysłany,
  6972. Nie mógł się z miasta wydostać i wczoraj
  6973. List ten mi zwrócił. O godzinie zatem
  6974. Na jej ocknienie ściśle naznaczonej
  6975. Sam pospieszyłem wyrwać ją z tych sklepień,
  6976. Chcąc ją następnie umieścić w mej celi,
  6977. Póki Romeo nie przybędzie; ale
  6978. Kiedym tu przyszedł (na niewiele minut
  6979. Przed jej zbudzeniem), już szlachetny Parys
  6980. Leżał bez duszy i Romeo także.
  6981. Ona się budzi, jam się jął przekładać,
  6982. By poszła ze mną i to dopuszczenie
  6983. Nieba przyjęła z korną uległością,
  6984. Gdy wtem zgiełk nagły spłoszył mię od grobu,
  6985. A ona, głucha na moje namowy,
  6986. Rozpaczą zdjęta, pozostała w miejscu
  6987. I, jak się zdaje, cios zadała sobie.
  6988. Oto jest wszystko, co wiem; o małżeństwie
  6989. Marta zaświadczy. Jeśli to nieszczęście
  6990. Choć najmniej z mojej nastąpiło winy,
  6991. Niech mój sędziwy wiek odpowie za to,
  6992. Na kilka godzin przed bliskim już kresem,
  6993. Wedle rygoru praw jak najsurowszych.
  6994.  
  6995.  
  6996. KSIĄŻĘ
  6997.  
  6998. Jako mąż święty zawsześ nam był znany.
  6999. Gdzie jest Romea sługa? Cóż on powie?
  7000.  
  7001.  
  7002. BALTAZAR
  7003.  
  7004. Zaniosłem panu wieść o śmierci Julii;
  7005. Wraz on wziął pocztę i z Mantui przybył
  7006. Prosto w to miejsce, do tego grobowca.
  7007. Ten list mi kazał rano oddać ojcu;
  7008. I w grób wstępując zagroził mi śmiercią,
  7009. Jeśli nie pójdę precz lub nazad wrócę.
  7010.  
  7011.  
  7012. KSIĄŻĘ
  7013.  
  7014. Daj mi to pismo, przejrzę je — a teraz,
  7015. Gdzie paź hrabiego, co wartę sprowadził?
  7016. Co twój pan, chłopcze, porabiał w tym miejscu?
  7017.  
  7018.  
  7019. PAŹ
  7020.  
  7021. Przyszedł kwiatami ubrać grób swej przyszłej;
  7022. Kazał mi stanąć z dala, com też zrobił;
  7023. Wtem ktoś ze światłem przyszedł grób otwierać
  7024. I mój pan dobył szpady przeciw niemu;
  7025. Co zobaczywszy, pobiegłem po wartę.
  7026.  
  7027.  
  7028. KSIĄŻĘ
  7029.  
  7030. List ten potwierdza słowa zakonnika,
  7031. Bieg ich miłości i Romea rozpacz.
  7032. Biedny młodzieniec pisze oprócz tego,
  7033. Że sobie kupił gdzieś u aptekarza
  7034. Trucizny, którą postanowił zażyć
  7035. W tym tu grobowcu, by umrzeć przy Julii.
  7036. Rzecz jasna! Gdzie są ci nieprzyjaciele?
  7037. Patrzcie, Monteki! Kapulecie! Jaka
  7038. Chłosta spotyka wasze nienawiści,
  7039. Niebo obrało miłość za narzędzie
  7040. Zabicia pociech waszego żywota;
  7041. I ja za moje zbytnie pobłażanie
  7042. Waszym niesnaskom straciłem dwóch krewnych.
  7043. Wszyscy jesteśmy ukarani.
  7044.  
  7045.  
  7046. KAPULET
  7047.  
  7048. Monteki, bracie mój, podaj mi rękę;
  7049. Niech to oprawą będzie dla mej córki;
  7050. Więcej nie mogę żądać.
  7051.  
  7052.  
  7053. MONTEKI
  7054.  
  7055. Lecz ja mogę
  7056. Więcej dać tobie nad to: każę bowiem
  7057. Posąg jej ulać ze szczerego złota,
  7058. By się nie znalazł szacowniejszy pomnik
  7059. Po wszystkie czasy istnienia Werony
  7060. Jak ten, pamięci Julii poświęcony.
  7061.  
  7062.  
  7063. KAPULET
  7064.  
  7065. Tak i Romeo stanie przy swej żonie;
  7066. Dzieląc za życia, złączmy ich po zgonie.
  7067.  
  7068.  
  7069. KSIĄŻĘ
  7070.  
  7071. Ponurą zgodę ranek ten skojarzył;
  7072. Słońce się z żalu w chmur zasłonę tuli;
  7073. Smutniejszej bowiem los jeszcze nie zdarzył,
  7074. Jak ta historia Romea i Julii
  7075.  
  7076. / Wychodzą. /
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement