Advertisement
Not a member of Pastebin yet?
Sign Up,
it unlocks many cool features!
- Skin społecznik
- Magdalena Grzebałkowska
- 03 lipca 2002 | 00:00
- Śledź zdejmuje koszulkę. Ogolony pod pachami (dla higieny), obraca się jak model na wybiegu. Na plecach gotycki napis po niemiecku: "Mój honor to wierność", na ramieniu portret Adolfa Hitlera, swastyki na piersiach. Pokazuje blizny. Te na ogolonej głowie to ślady po łańcuchach kibiców przeciwnych drużyn piłkarskich. Ta na policzku to pamiątka po nożu pewnego Roma. Śledziu nazywa się Grzegorz Horodko.
- O Śledziu
- Tomasz Jerzak, ps. Peżot, piłkarz z Sopockiego Potoku Kamionka: - Megaoptymalny gościu. Idzie się z nim dogadać elegancko. To, że jest skinheadem, mnie nie przeszkadza.
- Małgorzata Pobłocka, pełnomocnik prezydenta Sopotu ds. uzależnień: - Byłam pedagogiem w jego podstawówce. Uciekał z domu, źle się uczył. Ale w testach inteligencji wypadał grubo powyżej przeciętnej. Nawet gdy już został skinheadem, kłaniał mi się na ulicy.
- Jacek Karnowski, prezydent Sopotu: - Na początku wzbudzał we mnie przerażenie. Okazało się jednak, że jest słowny, inteligentny. Gdyby wyrastał w innym środowisku, zrobiłby karierę.
- Kłantanamera
- - W latach 1990-94 kibice Lechii w nieoficjalnym rankingu chuliganów mieli pierwsze miejsce w Polsce. Ja w tym czasie zaliczyłem 72 wyjazdy na mecze - mówi Śledziu.
- Pamiętne akcje, w których brał udział: po przegranej Lechii Gdańsk z Hutnikiem Warszawa ciskali kamieniami w staruszkę - kobieta trafiła do szpitala; we Wrocławiu napadli na sklep spożywczy; w drodze z meczu Lechii z Moto Jelczem Oława spalili dwa wagony pociągu.
- W specjalnym wydaniu "Wiadomości" pokazano ośmiu kibiców Lechii, którzy śpiewali "Kłantanamera, Gdańsk to jest miasto Hitlera!".
- - Byliśmy z tego dumni - mówi Grzegorz. - Lepszej promocji telewizja nie mogła nam zrobić. Choć ja osobiście chuliganki nie lubiłem, wolałem walkę.
- Po meczu Lechii z Pogonią Szczecin gdańszczanie stoczyli z kibicami Pogoni walkę na kamienie, butelki i noże na szczecińskim dworcu i ulicach.
- Są oczywiście i przyzwoici kibice, co z dziećmi w niedzielę na mecz się przejdą. Ale tzw. kibole Lechii w zdecydowanej większości byli skinami. Teraz to się zmienia, bo skinów jest mniej w Gdańsku. Ale jak Śledziu chodził na mecze, byli potęgą.
- Glany na adidasy
- Był 1994 rok. Miał z kolegą pobić człowieka. Dostali za to po dwieście złotych. Zleceniodawca był znajomym Grzegorza. - Ofiarę spotkaliśmy w barze - wspomina. - Delikatnie go upiliśmy, odprowadziliśmy. Ale nerwy nam puściły i na środku ulicy zaczęliśmy go tłuc. No i policja złapała kolegę.
- Ten podczas przesłuchań doniósł na Śledzia, który dostał sześć lat.
- - Na wolności było pijaństwo, chuliganka, swawola. Miałem żonę i córkę. A tu nagle klawisze, rygor, struktury. Ustawiłem się. Żyłem więzieniem - mówi Śledziu.
- Został gitem, czyli grypsującym więźniem, stojącym najwyżej w hierarchii skazanych.
- Z biblioteki więziennej wypożyczał książki historyczne. Najbardziej lubił te o wojnie domowej w Hiszpanii i Mussolinim. Przeczytał też Nietzschego i Biblię. Codzienną prasę dostarczał mu kolega z sąsiedniej celi - były prezydent Gdańska, Franciszek J. Skończył w więzieniu zawodówkę ze średnią 4,9 (z sopockiego gastronomika wyleciał za podrobienie podpisów nauczycieli).
- Ćwiczył w celi jak na siłowni, podnosił stołki zamiast ciężarków.
- - Więzienie to było zło - mówi Śledziu. - Rozpadło mi się małżeństwo, zawiodłem rodzinę. Ale nauczyłem się innych zasad niż chuligańskie.
- Nadal słuchał kaset ze skinowską muzyką, czytał organizacyjne fanziny. Wyszedł w czerwcu 1998 roku.
- - Stwierdziłem wtedy, że nie jestem już skinheadem - opowiada - ale narodowym socjalistą.
- Według Grzegorza skini i naziści różnią się tylko wyglądem. Z Dworca Głównego w Sopocie poszedł najpierw do McDonalda, potem do sklepu z butami. Czarne glany zamienił chwilowo na adidasy.
- Krew i Honor
- Miesiąc przed aresztowaniem Grzegorza jego ojciec, rybak, zaproponował mu pracę w swojej firmie.
- - Ojciec, ja w jedną noc zarabiam tyle co ty w trzy miesiące! Wyrzuciłem wtedy na stół pieniądze, które miałem w kieszeni - wspomina Śledziu. - Pochodziły z rozbojów.
- Po więzieniu znalazł się jednak na kutrach jako kucharz. Wypływał na kilka dni w morze, po powrocie się bawił.
- - Odpuściłem sobie rozboje - mówi. - Nie po to tyle siedziałem, żeby teraz napadać dla kasy. Byłem i jestem skinheadem z formacji Blood and Honour [Krew i Honor - skini naziści - red.]. Z przyjaciółmi z organizacji czyściliśmy miasto z punków.
- Czyszczenie polegało na rozpędzaniu koncertów punków, biciu ich w miejscach publicznych, napadaniu.
- - Napiłem się i czaiłem się w bramie. Jakiś punk wychodził się wysikać, ja mu wbijałem nóż w dupę, powalałem na ziemię i kazałem opuścić Sopot. Skutkowało.
- Prasa opisywała szczegółowo wyczyny trójmiejskich skinhea- dów. Grzegorz był na pierwszych stronach.
- Kiedy w marcu 2001 roku Śledziu był znów na kutrze, kilku jego kolegów z dzielnicy zarejestrowało w sądzie Stowarzyszenie Piłkarskie Sopocki Potok Kamionka.
- - Na początku chcieli tylko zbudować w Sopocie Kamiennym Potoku boiska do piłki nożnej - opowiada Grzegorz. - Potem poszli za ciosem i stworzyli drużynę piłkarską SPK.
- Otrzymał nominację na kierownika drużyny.
- O kondycji
- Większość zawodników drużyny Śledzia pochodzi z Sopotu Kamiennego Potoku, zwanego Kamionką.
- Marek Kroll, ps. Baryłka - 23 lata, obrońca w drużynie, mieszkaniec Kamionki od urodzenia. Od maja pracuje dla urzędu miasta przy budowie boiska dla czterech sopockich drużyn. Wcześniej stawiał ścianki działowe w firmie budowlanej. Z zawodu kucharz, po zawodówce.
- Mówi: - Piłka zmieniła moje życie. Mówię poważnie. Był czas, że ćpałem i piłem. Kamionka to dzielnica, gdzie bez alkoholu i narkotyków nie da się obejść. To poszło na bok. Może czasem coś wypiję. Ale dragów nie chcę na oczy widzieć. Przeszkadzają w grze, kondycja spada.
- Piotrek Rafalski, ps. Galareta - 18 lat, mieszkaniec Kamionki. Uczeń pierw-szej klasy technikum kolejowego, powtarzał ją trzy razy. Do drużyny wciągnął go Śledziu. Stoi na bramce. - Przez półtora roku ćpałem, paliłem zielsko, zarzucałem piguły. Przestałem ze względu na drużynę - mówi.
- Tomek Jerzak, Peżot - 25 lat, kucharz z zawodu, ulubione danie to jajecznica. Nie pracuje, ostatnie zajęcie - w stoczni. Samotny ojciec. Śledzia zna z podstawówki. W dzieciństwie trenował piłkę. Gra w SPK to dla niego "megaoptymalna" rzecz.
- Łukasz Matuszewski, ps. Cichy - 18 lat, uczeń trzeciej klasy technikum handlowego w Sopocie. Trenował ping-pong, pasjonuje się grafiką komputerową. - Prowadzę sportowy tryb życia. Nigdy nie byłem tzw. trudną młodzieżą. Do drużyny trafiłem, bo tu są moi koledzy z podstawówki i dzielnicy.
- Dariusz Goncerzewicz - lat 35, najstarszy zawodnik SPK. Żona, dwoje dzieci. W piłkę gra od dzieciństwa. Spawacz elektryczny w Gdańskiej Stoczni Remontowej. - Jestem ze wsi. Mój tato był nałogowym alkoholikiem. Chciałem tego uniknąć.
- Śledź: - To tylko kilku naszych zawodników. Wszyscy są tacy. Kamionka to dzielnica plebsu robotniczego. Nie mamy tu nic. Świetlice i kluby osiedlowe nie działają. Możemy grać w piłkę albo chlać i rozrabiać. W naszym stowarzyszeniu jest około 40 osób. Około 25 ludzi gra w piłkę. Reszta nie czuje gry, ale płaci regularnie składki. Wierzą, że na Kamionce musi być taka drużyna.
- Poglądowo
- Śledziu, łysy, w wojskowych spodniach, koszulce z napisem "White Power" i zielonej szwedce, tłumaczy, dlaczego jest skinem. - Na początku zależało mi na tym, żeby siać strach. Mieli się mnie bać, ja nie bałem się niczego - opowiada. - Niewiele wiedziałem o ideologii skinheadowskiej.
- Zdaniem Grzegorza nie ma nic gorszego dla ruchu skinów niż wygolony małolat, który wrzeszczy, że Murzyna trzeba w łeb, a nie wie, o co mu chodzi. - Trzeba go poglądowo przeszkolić - mówi. - Musi znać odpowiedź, dlaczego jest rasistą, antysemitą. Czy jest za zabijaniem kolorowych, czy tak jak ja za segregacją rasową. Opinia o nas może być zła. Ale nie znoszę, gdy mówi się o nas jak o idiotach.
- Punków tłucze, bo to lewacy. On, prawicowiec, nie może ścierpieć ludzi z PPS czy organizacji anarchistycznych. Nie szanują generała Franco, a na koncertach śpiewają na cześć Stalina. Podczas wyborów głosował na Ligę Polskich Rodzin, choć nienawidzi Kościoła i Radia Maryja. Ale to jedyna polska skrajna prawica, która startowała. Lepper, zdaniem Śledzia, miał dużą szansę zrobić karierę, ale okazał się głupi.
- - Niektórzy porównują go z Hitlerem, to obraza dla Fuehrera - tłumaczy. - Adolf robił wszystko legalnie.
- Jest przeciwny Unii Europejskiej. Uważa, że polskie rybołówstwo, które już ledwo zipie, padnie, gdy na nasze łowiska wpłyną nowoczesne kutry niemieckie i duńskie.
- Kolegów z drużyny nie indoktrynuje. - Największą głupotą jest robienie z kogoś skina na siłę - twierdzi. - Trzeba mieć przekonania.
- Sponsorzy
- - Przez ubiegłe wakacje tak się wciągnąłem do pracy przy drużynie, że nie wróciłem na kutry - mówi Śledź.
- Małgorzata Pobłocka, która w sopockim magistracie zajmuje się trudną młodzieżą, od jesieni ubiegłego roku płaci Śledziowi za pracę. Dała mu zadanie - zorganizować ligę halową sopockich drużyn piłkarskich. Co tydzień odbywały się mecze. Grzegorz sam nie grał, wydawał za to gazetki informacyjne, pilnował porządku, umawiał mecze. Szukał też sponsorów dla swojej drużyny
- - Chodziłem po restauracjach, sklepach, firmach - mówi. - Prawie wszędzie odmawiali. Pomogły nam trzy osoby. Jedna opłaciła salę treningową, druga ufundowała koszulki, trzecia resztę stroju. W którejś firmie grubas za biurkiem wyśmiał mnie, że chcę od niego pieniędzy na podwórkową drużynę. On sponsoruje piłkarzy z pierwszej ligi!
- Grzegorz zarabia 780 zł miesięcznie. Z 200 złotych, które oddaje mamie, opłacana jest szkoła, bo Śledziu zamierza zdawać maturę. Utrzymuje się sam. Za telewizję kablową płaci 120 zł, część pieniędzy przeznacza na roczną córeczkę Wiktorię, której mamą jest jego dziewczyna Monika. Na alimenty dla starszej córki Darii już nie starcza. Ma 9 tys. zł długu w funduszu alimentacyjnym i rok więzienia w zawieszeniu.
- Pani Pobłocka stawia mu warunki.
- - Nie może się u mnie pokazywać w ubraniach ze skinowskimi napisami - mówi. - On odpowiada, że chętnie, ale na razie nie ma nic innego.
- Siwy Dym
- Sopocki Potok Kamionka zakończył sezon ligi halowej na trzecim miejscu. Drużyna gra też w zawodowej B klasie. To najniższa z lig. Nad nią jest jeszcze A klasa i pięć lig.
- - Każda drużyna, nawet Wisła Kraków, musiała zaczynać od B klasy - mówi Śledziu. - Potem można iść do góry, można iść w dół. Lechia, moja miłość, była kiedyś w pierwszej lidze, teraz jest w A klasie.
- Od maja mają prawdziwego trenera. Eugeniusz Ratajczyk, emerytowany piłkarz Olimpii Poznań i wieloletni selekcjoner kadry poznańskich juniorów, przyjechał na Wybrzeże opiekować się wnukami. - Mam 71 lat i myślałem, że już nic nie będę robił - opowiada. - Rok temu poproszono mnie, żebym trenował przykościelną sopocką drużynę Samson. W maju, podczas któregoś meczu, Grzegorz zapytał mnie, czy chciałbym trenować też ich.
- Pan Eugeniusz się wahał: - Powiem szczerze, że się po prostu bałem. Tych chłopców nie chciałby nikt spotkać nocą na ulicy.
- - Na początku dał taki wycisk chłopakom, że dostał ksywę Siwy Dym - mówi Grzegorz.
- - Myślałem, że się będą buntować - opowiada Siwy Dym. - Spotkało mnie miłe rozczarowanie. Wprawdzie mocno przeklinają, czego nie lubię, ale są świetnie zorganizowani. O wiele lepiej niż tutejsze drużyny polityków czy biznesmenów.
- Kamionka leży na zalesionych pagórkach. Tam, gdzie było w miarę płasko, architekci powtykali bloki i sklepy. Nie ma miejsca na boiska.
- - Władze miasta oddały nam nie- używany teren na obrzeżach miasta - mówi Śledziu. - Będą tam dwa boiska treningowe i jedno do gry. Będzie nimi zarządzała rada stowarzyszeń czterech drużyn naszego miasta: Sopockiego Potoku Kamionka, Samsona, Torpedo i Przeciągu. Skończymy w sierpniu.
- Część prac wykonają społecznie, część firma opłacona przez miasto.
- - Nie wierzyłem w nich na początku - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. - Ale jakie miałem wyjście? Pozamykać ich i spokój? Nawet tysiąc nudnych pogadanek o narkotykach i alkoholizmie nie zastąpi godziny na boisku.
- - Idziemy za ciosem - dodaje Małgorzata Pobłocka. - Śledziu pomaga organizować ligę koszykówki i ping-ponga. Zgłosiły się do nas dziewczyny, które ciągnęły za chłopakami z meczu na mecz. Założyły drużynę cheerleaderek, teraz chcą grać w kosza. Widzę, że do ludzi nie podchodzi się pogadankami i plakatami, tylko ze Śledziem.
- Warunek
- Marzenia Śledzia:
- * zdać maturę i studiować politologię;
- * skończyć tatuaż w kształcie kości i zrobić wokół niego profesjonalne blizny;
- * żeby w Sopocie zapanował sport i pomógł ludzi wyciągnąć z gówna;
- * awansować SPK do klasy A;
- * spłacić alimenty dla starszej córki;
- * wszyć esperal, bo po alkoholu traci kontrolę;
- * żeby w Polsce nie było kolorowych.
- - A gdyby któryś z nich chciał grać w waszej drużynie? - pytam.
- - Nie ma mowy - mówi. - To jedyny warunek, chłopcy o tym wiedzą. Sami są tolerancyjni dla Murzynów i Arabów, wiem, że przyjęliby takiego. Gdyby tak się stało, odszedłbym. Za bardzo ich nienawidzę.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement