Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Nov 11th, 2019
2,707
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 10.11 KB | None | 0 0
  1. Obrazek składał się z dwóch kadrów z filmu “Upadek”. Na pierwszym z nich twarz Morgana Freemana wklejona została w postać generała Wehrmachtu, wypowiadającego - według napisu — pozdrowienie: “Guten morgen, mein Führer”. Na drugim Bruno Ganz grający Adolfa Hitlera odpowiadał: “Morgen, Freeman”.
  2. Czy to śmieszne? Można się spierać. Mnie rozbawiło i pod koniec sierpnia umieściłem ten mem na Bezpośrednia transmisja z końca świata, czyli stronce ze śmiesznymi obrazkami, którą w różnych formach prowadzę od kilkunastu już lat. Kilkaset osób doceniło ten dowcip lajkami, kilkadziesiąt udostępniło swoim znajomym — po czym świat zapomniał i ja też zapomniałem.
  3. We wrześniu przydarzyło się coś dziwnego: ni z tego ni z owego straciłem możliwość dodawania komentarzy na mobilnej wersji strony WWW Facebooka. Próby kończyły się wyświetleniem suchego komunikatu stwierdzającego, że zakres dostępności został ograniczony na 28 dni z powodu naruszenia standardów społeczności. Innych informacji nie było. Dostęp do desktopowej wersji serwisu WWW pozostał niezakłócony, a po zainstalowaniu aplikacji — czego wcześniej starałem się uniknąć ze względu na jej nasycenie mechanizmami eksploatowania uwagi — odzyskałem pełny dostęp także na smartfonie. Uznałem więc, że w ten mało wyszukany sposób Facebook próbuje wymuszać instalowanie swojej aplikacji. (Kto próbował wyłączyć powiadomienia w Messengerze ten wie, że stickiness jest dla firmy wyraźnie bardziej wartościowy od finezji — trwała zmiana wymaga zmiany stanu kilkudziesięciu przełączników).
  4. W październiku niespodziewanie dostałem 3-dniowego bana za naruszenie Standardów Społeczności, którego dopuściłem się publikując treści propagujące zbrodnicze ideologie. Którymi okazało się zdjęcie z Morganem Freemanem i Bruno Ganzem. Natychmiast zgłosiłem to automatyczne rozpoznanie do weryfikacji przez człowieka i po dwóch dniach otrzymałem wiadomość o pozytywnym rozpatrzeniu reklamacji: przedmiotowy obrazek nie naruszał Standardów Społeczności. Uznałem to za zakończenie irytującego kłopotu i ponownie zapomniałem o sprawie.
  5. Tymczasem pewnego listopadowego dnia moje konto zostało dezaktywowane. Powodem było uporczywe naruszanie Standardów Społeczności; mail z informacją zawierał link do problematycznej treści, nie mogłem jednak jej zobaczyć, ponieważ moje konto zostało dezaktywowane. Mogłem oczywiście złożyć prośbę o ponowne rozpatrzenie sprawy przez jednoosobowy trybunał ludzki, ale wymagało to zalogowania się, które było niemożliwe, ponieważ moje konto zostało dezaktywowane. Jedyną możliwością przywrócenia dostępu było przejście pełnej procedury weryfikacyjnej konta, w ramach której dopiero platforma mogła w dogodnym dla siebie momencie rozpatrzyć moją apelację. Czym prędzej zgłosiłem więc zakwestionowaną treść — którą okazało się zdjęcie z Morganem Freemanem i Bruno Ganzem — do powtórnej analizy korzystając z innego, redakcyjnego profilu, i wkrótce otrzymałem potwierdzenie, że istotnie zdjęcie to nie gloryfikuje nazizmu. Co się jednak okazało: nie miało to wpływu na status mojego konta. Być może naruszenia Standardów Społeczności, których się dopuściłem, nie były naruszeniami Standardów Społeczności, ale nie zmienia to faktu, że byłem uwikłany w sytuacje powiązane z naruszeniami Standardów Społeczności; czego tu nie rozumieć?
  6. I wtedy zaniepokoiłem się na tyle, żeby poszukać źródeł i podobnych historii, a wtedy zaniepokoiłem się jeszcze bardziej. Po dezaktywacji konta można już nigdy nie odzyskać do niego dostępu; odnośną decyzję podejmuje anonimowy pracownik firmy i nie przysługuje od niej odwołanie.
  7. Zrobiłem więc szybki bilans potencjalnych strat, oto on: setki notatek pochodzących z ostatniej dekady, w tym dokumentujących podróże czy ważne wydarzenia rodzinne; także: ostateczne redakcje tekstów (np. cyklu dotyczącego zagrożeń związanych z rozwojem technologii) i dyskusje pod nimi toczone; pokaźne archiwum zdjęć, często nie zarchiwizowanych w innych miejscach; możliwość kontaktu z czterema i pół tysiącami osób, które na przestrzeni lat uznały, że warto śledzić moje publikacje, w tym z półtora tysiącem osób z grona znajomych, w tym z setkami z którymi łączyły mnie albo mogły łączyć w przyszłości wspólne działania, w tym z paroma dziesiątkami tworzącymi moje bezpośrednie otoczenie społeczne, w tym z tymi, z którymi komunikuję się regularnie, w tym z tymi, bez których moje funkcjonowanie byłoby znacznie trudniejsze. Kompletne archiwum rozmów, w tym takich, do których chciałem koniecznie wrócić. Osobowe źródła wiedzy i dostęp do informacji publikowanych na obserwowanych przeze mnie fanpejdżach. Informacje na temat wydarzeń kulturalnych organizowanych w okolicy i w ogóle informacji o kontekście kulturowym tego fragmentu wspólnoty w którym bezpośrednio uczestniczę. Innymi słowy: cały gromadzony latami kapitał społeczny w jego bezpośrednio dostępnej formie. Także: fanpejdż obserwowany przez kilkanaście tysięcy osób i kilka innych, nie mniej dla mnie cennych. Wreszcie: dostęp do zewnętrznych serwisów i usług, na których autoryzowałem się używając facebookowych mechanizmów potwierdzania tożsamości.
  8. Anulowanie osobowości jest dość surową karą za opublikowanie obrazka z aktorami ubranymi w mundury Wehrmachtu, szczególnie, jeśli obrazek ten został już dwukrotnie oceniony jako pozostający w zgodzie ze Standardami. Można jednak zrozumieć ten rozmach jeśli uwzględni się atmosferę wokół Facebooka w jego dalekiej ojczyźnie, która w ogóle pozostaje od dłuższego już czasu w specyficznej kondycji psychospołecznej. Platforma słusznie rozpoznana już powszechnie jako gracz dysponujący wpływami ryzykownymi z punktu widzenia fundamentalnych wartości demokratycznych musi podejmować energiczne działania, aby udowodnić opinii publicznej i regulatorom, że panuje nad sytuacją. Do rozwiązania problemów wynikających z niekontrolowanego uwikłania życia społecznego i politycznego w technologię zaangażowana została oczywiście technologia, i jak zawsze rozwiązanie jednych problemów zaczęło natychmiast generować inne. Do uporania się z nadużywaniem wolności wypowiedzi angażuje się sieci neuronowe, które faktycznie rozpoznają twarz Führera czy odznaki Wehrmachtu, ale naturalnie niezdolne do rozpoznawania kontekstu oznaczają jako przekroczenia wszystko, co wizualnie pasuje do wzorca. Do prostowania decyzji botów wykorzystuje się ludzi, których decyzje są jednak podejmowane wg niejasnych reguł, uznaniowe, będąc czymś na kształt wyroków jednoosobowego sądu kapturowego. Nikt nie musi już składać doniesienia na Józefa K., aby pewnego dnia jego klucze po prostu przestały otwierać drzwi od mieszkania.
  9. Przeszedłem procedurę, odzyskałem dostęp, mem z Morganem Freemanem potulnie usunąłem; cała historia nie byłaby warta opowiedzenia, gdyby nie jej potencjalnie uniwersalny wymiar. Każdemu grozi, że w jego archiwach (oczywiście, że dotyczy to także rozmów prowadzonych za pośrednictwem Messengera) pewnego dnia jakiś skrypt odnajdzie treść zgodną w jakimś stopniu z wyuczonym za oceanem wzorcem tego, co nie jest zgodne ze Standardami Społeczności. I za naruszenie Standardów Społeczności zostanie dezaktywowany.
  10. Facebook w Polsce używany jest niemal wyłącznie jako narzędzie komunikacji pomiędzy polskimi użytkownikami o dotyczących ich sprawach. A jednak będąc ważną cyfrową platformą polskiego społeczeństwa podlega wyłącznie regulacjom wynikającym ze stanu prawnego i sytuacji społecznej w państwie, w którym mieści się siedziba firmy. Nasza bezwarunkowa, pełna uwielbienia, ciągnąca się co najmniej od czasów “Pięknych, dwudziestoletnich” miłość do Ameryki — zwięźle scharakteryzowana swego czasu przez byłego ministra spraw zagranicznych — przybiera więc już formę poddania się w praktyce amerykańskiej jurysdykcji w zakresie komunikacji społecznej. (Przewidywalny, znany kontrargument — Facebook to prywatna firma, która oferuje darmową usługę i ma prawo odmawiać do tej usługi dostępu — przypomina mi zawsze zapamiętaną z dzieciństwa scenę z kreskówki, w której jedna postać podsuwa innej do podpisu umowę, pod którą ukryta jest zupełnie inna umowa; a pozyskawszy w ten sposób podpis natychmiast staje się właścicielem niezmierzonych bogactw. Kto twierdzi, że wyrażona podczas rejestracji zgoda na przestrzeganie regulaminu Facebooka jest wartością najwyższą ten niech teraz, natychmiast, sprawdzi co potrafi powiedzieć na temat swoich praw i obowiązków jako użytkownika. Dziękuję, nie słyszę, można usiąść).
  11. Podobnie monopolistyczną dla różnych wymiarów funkcjonowania informacyjnego społeczeństwa rolę odgrywają inne firmy, w szczególności Google z jego 94-procentowym zasięgiem na polskim rynku, przekładającym się na średnio 15 milionów osób każdego dnia. (Obie firmy nie płacą przy tym w Polsce podatków). Być może więc czas, żeby przy okazji Święta Niepodległości nieco mniej rozmawiać o znanej już historii, a więcej — o niejasnej przyszłości, w tym: o roli cyfrowych platform w naszym życiu społecznym i sposobie, w jaki ich działalność powinna być regulowana przez organizacyjną ramę społeczeństwa, czyli państwo. I może czas zauważyć, że Europa — głosem np. Ursuli van der Leyen — mówi o rosnącej potrzebie zapewnienia sobie cyfrowej suwerenności póki to jeszcze możliwe.
  12. Kopię swoich danych możecie pobrać przechodząc do https://www.facebook.com/settings?tab=your_facebook_information i klikając “Zobacz” w sekcji “Pobieranie Twoich informacji”.
  13. Najbardziej niezależną formą komunikacji pozostaje tradycyjny e-mail. Ważne informacje i najciekawsze materiały dotyczące najbardziej aktualnych problemów — przede wszystkim dotyczących katastrofy klimatycznej i proliferacji technologii — będę dostarczał przy użyciu newslettera na który można zapisać się tu: https://tinyletter.com/czerski
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement