Advertisement
Guest User

Untitled

a guest
Oct 21st, 2016
97
0
Never
Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features!
text 8.96 KB | None | 0 0
  1. Szczególnie wiele się zmieniło się od czasów gdy szpital był nazywany rzeźnią, a pacjenci wchodzili do niego bramą północną, a opuszczali przeważnie bramą południową – nogami do przodu. Specjalista rozpoczął swoją prace od zmierzenia całkowitej powierzchni jaką zajmował szpital wraz z filiami nie należącymi do głównego budynku - obszar ten miał sto dziesięć łokci długości i i dziewięćdziesiąt szerokości i był z każdej strony oddzielony ogrodzeniem. Główny budynek zajmował z tego czterdzieści łokci długości, trzydzieści szerokości a wysoki był na dziewietnascie łokci. Zawierał w sobie ogółem cztery główne oddziały na każdym z pięter, długie na kilkadziesiąt łokci a szerokie na około dziesięć, przy czym każdy z oddziałow dzielił się na mniejsze oddziały - chirurgia dzieliła się na chirurgię ogólną, oraz chirurgię urazowo-ortopedyczna; ginekologia to także neonatologia, i blok porodowy; a oddział chorób wewnętrznych zawierał także w sobie neurologie i OAIT (i nieme). Do wyników nie zostało wliczonych kilkanaście poradni specjalistycznych i pracownie rentgenowskie, każde z takich pomieszczeń było w formie kwadratu o polu kilkunastu łokci. Parter – stołówka, kuchnia, kaplica, apteka – na prostokątnej przestrzeni o wymiarach: czterdzieści łokci długości, dziesięć szerokości. Teren szpitala kończył sie ze strony północnej oraz południowej kompleksami budynków - na północy oddział zakaźny i ZOL (przy podzieleniu całej szerokości na trzy części, oddziały te zajmowały czesc środkowa, długie byly na dziesięć łokci, a wysokie na na szesc), na południu laboratoria (w jednym dużym budynku, długim na 20 łokci, szerokim na dziesięć). Wind ogółem było 4 – jedna przy wejściu do ZOL, druga na tyłach laboratoriów, zaś dwie najstarsze – w głównym budynku szpitala, wymiary: 3 łokcie długości, 3 szerokości, a wysokie na 6 łokci. Jarek wybrał tą ktora w przeciwieństwie do drugiej działała, i pojechał nią na oddział chirurgiczny, w jego lewym skrzydle znajdował sie blok porodowy (8 łokci długości, 27 łokci szerokości), gdzie według zgłoszenia przydarzyła się usterka.
  2. Samo wejście sprawiło mu troche problemów. Drzwi były zamknięte na zamek elektryczny – otworzyć je można było w przypadku posiadania karty magnetycznej, lub poznania czterocyfrowego kodu. Nie wiedząc co zrobić, czekał. Po chwili z drzwi wyszła lekarka, i mógł ją zapytać o wejście i opisanie problemu. Po wytłumaczeniu telefonu jaki dostał, pozwolono mu wejść na blok, najpierw jednak musiał się przebrać w "zielone", a przynajmniej to słowo zostało użyte przez doktor anestezjolog do opisania uniformu. Tak naprawde do wyboru był niebieski, lub zielony zestaw – spodnie i koszula. Różnica w zależności od koloru była następująca – zielone są jednorazowego użytku, niebieskie nie. "Rozmiar jest prawdopodobnie uniwersalny" – pomyślał gdy po założeniu ubioru na swoje kościste ciało, wisiało ono jak na wieszaku. "Zazwyczaj chirurdzy mają za co jeść..." - pewna myśl zaczynała powoli kielkować w jego umyślu, coś pokręconego, sprytnego, aż poczuł od pierwsze od jakiegoś czasu mentalne zmęczenie. Ale to były zaledwie rozpoznawalne kształty kaktusa kreatywności, malutkiego i zgarbionego jeszcze nad ziemią sukulenta, potrzebującego do rozwoju pewnego bodźca, szukającego rozpaczliwie w ziemi cennych minerałow. Minerałami w przypadku nieczęsto pobudzanej, praktycznej myśli Jarka, był wysiłek fizyczny.
  3. Woda kapała z poziomej rury, pod umywalką. Tylko jedną trzeba wymienić, prosta robota, proste pieniądze. Wyciągnął z walizki obcinaczke do rur, zgrzewarke, około dwumetrową rure z plastiku, dwa zawory. Rozpoczął od zatrzymania obiegu wody, po czym użył twardą dodatkową części obcinaczki, znajdującej się pare centymetrów pod ostrzem – zaokrąglona gładka powierzchnia, po przyciśnięciu rączki przylęgająca do zaworu, i tym samym pozwalająca na jego odkręcenie. Ununął starą, przeciekającą rure i zamiast jej odmierzył nowy kawałek. Obciął go najpierw ostrą częścią wielofunkcyjnego przyrządu po czym sięgnął po zgrzewarke. Podłączona do prądu, mieszcząca sie na metalowym cokole, chroniącym otoczenie przed jej gorącym dotykiem, była już w odpowiedniej temperaturze. Gdy chwycił za nieprzewodzącą ciepła rączke, i przybliżył do siebie ciężki podłużny przedmiot, poczuł bijący od metalu gorąc. 200 stopni celsjusza, a największe ciepło pochodziło od otworu kończącego zgrzewarke – to do niego wkładało się rure. Trzy przysłowiowe zdrowaśki ("jedna zdrowaśka, druga zdrowaśka, trzecia zdrowaśka"), i należy jak najprędzej wyjąć rure z otworu znaleźć jej nowe miejsce przeznaczenia, jednak wyjąć jest trudniej. Kauczuk powoli przykleja sie do rozżarzonego wnętrza i potrzeba mocno pociągnąć – zgrzewarke i rure - w przeciwne od siebie strony. Poziom trudności wyzwania jest podniesiony przez konieczność wyciągnięcia przedmiotów w jak najprostszej poziomej linii (żeby rura nie zgrzała się "krzywo" – będzie nieestetycznie wyglądać, a nawet z biegiem czasu wypuszczać wode w okolicach uszczelki), oraz przez wage (zgrzewarka jest ciężka, co gorsza na rękojeści jest miejsce tylko jedną dłoń, a ręka bez pomocy trzymająca nieruchomo długi nieporęczny i ciężki przedmiot szybko się męczy). Rozgrzany do nieskładnej gęstej masy, przypominającej poprzednią forme jedynie kolorem kauczuk, zyskiwał nową właściwość. Szybko przyłożony w tej formie do uszczelki trwale sie z nią łączył, gęsta maź kleiła ze sobą dwa różniące się elementy – uszczelke z rurą. Gotowe, już nie będzie kapać.
  4. Tak często nasze dycyzje dotyczące podjęcia (bądź nie) pewnej czynności, zależą od szansy jej podjęcia w innym czasie. Trudno powiedzieć dlaczego tak jest, ale człowiek jest bardziej skłonny do czegoś niekoniecznego, pozbawionego większego sensu, jeśli wie że właśnie stanął przed wyjątkową okazją. Słowo "okazja", tak wyjątkowe w swoim znaczeniu łączy sie nachalnie ze wspomnieniam żalu za wszystkimi niepodjętymi czynnościami, które raz niepodjęte później już z jakiegoś powodu są niemożliwe lub trudne do podjęcia. "Okazja" się już więcej nie przydarza. Nie wiadomo za to, czemu te odczucia czepiają się rzeczy najbardzej prozaicznych, niegodnych poświęcania na nie czasu? Zaoferuj orzeszki człowiekowi uczulonemu na nie a odmówi, ale niech no dowie się że orzeszki te są wyjątkowego gatunku, że rośną tylko dwa dni w roku w pewnym egzotycznym kraju i kosztują do tego niemało, a zaraz zacznie rozmyślać czy nie warto zaryzykować reakcji alergicznego, dla wyjątkowego doświadczenia, do przeżycia którego o k a z j a już prawdopodobnie n i g d y sie nie zdarzy? Okazja, a przede wszystkim nigdy to słowa które przyspieszają niejeden puls i trudno zresztą sie dziwić. Życie jest zbyt krótkie by zobaczyć, usłyszeć, poczuć wszystko co świat oferuje, ale wystarczająco długie aby nieznane ekscytacje dostępne przez krótką chwile na wyciągnięcie dłoni, stały się udręką przez cały czas poza tą chwilą, w pustym pokoju wyrzutu i ciszy. Obawe przed tym właśnie uczuciem nieprzebaczającego żalu poczuł Jarek, w lekarskim habicie na bloku operacyjnym. Już pewnie nigdy się tu nie znajdzie, nie zostanie chirugiem, ani nie założy ich ubioru, dlaczego więc nie wykorzystać o k a z j i, aby uwiecznić to na zdjęciu? Będzie miał śmieszną pamiątke do pochwalenia się w gronie... rodziny? Lub ewentualnych przyszłych przyjaciół. Wyciągnął swojego smartfona i użył opcji reverse, aby objąc cały swój tułów razem z twarzą, jak stoi w przejściu. Nie mógł się powstrzymać od dziwacznego grymasu, tiku przekrzywiającego rysy twarzy, ale samo zdjęcie było bardzo złe. Wyglądał na wysokiego, no i jest w lekarskim uniformie, co jest zabawne. A co jak gdyby...
  5. Przebiegła myśl której zalążek poczuł już wcześniej, teraz stała się dla niego oczywista. Przecież ludzie którzy go nie znają mogą z łatwością uwierzyć że on naprawde jest chirurgiem. Gdyby tylko wymyślić do tego dobrą historią, uzgodnić wszystkie szczegóły. Wychodząc ze szpitala, z trudem powstrzymywał cwaniacki uśmieszek. Koniec z nudą i bezsensem, właśnie ma nowe zajęcie na które może poświęcić czas. Nawet jeśli to dość dziwaczne, to dla umysłu bez różnicy czy zajmuję sie tym czy nauką lub "rozwojem", byle nie widzieć już tego wściekłego wzroku zegara, jak czas obwinia go za każdą straconą minute. Byle nie czuć dłużej jak czas umyka przez palce, byle poświęcić na cokolwiek wymagającego wysiłku, długoterminowego w odczuwaniu nagrody. Nie ma nic lepszego do roboty, i w tej perspektywie może zabrać się do tworzenia sztucznej persony. To będzie jego nowe długoterminowe zajęcie, odczuwał ekscytacje. Rozpocznie od razu po powrocie do domu.
Advertisement
Add Comment
Please, Sign In to add comment
Advertisement